sobota, 5 maja 2012

Rozdział 3: Planeta dziewięciu słońc


Nie zamartwiaj się jednak przyszłością. Dzień dzisiejszy wystarczy ci aż nadto.
John Ronald Reuel Tolkien – Dzieci Hurina
Kaelas nie zmrużył oka minionej nocy. Siedział nieruchomo na podłodze w swojej sypialni, zastanawiając się nad wszystkim, co usłyszał podczas kolacji. Starał się stłumić niepożądane emocje, wyciszyć się. Lecz jak zawsze nic z tego nie wyszło. Gorycz, rozczarowanie, wściekłość bombardowały go od środka, nie dając nawet chwili wytchnienia. Dochodziła do tego jeszcze pojawiająca się nieustannie w jego myślach pełna wyniosłości twarz Falonara, który wszystko wiedział lepiej i był najlepszy w rodzinie. Nie to co on, wojownik klasy średniej, pogromca staruch.
Czasem żałował, że nie natrafili po drodze na jakąś czarną dziurę, która pochłonęłaby ich statek, zniszczyła na zawsze, pozbawiając tego upokorzenia. Nie był w stanie wyobrazić sobie powrotu na Landare na Święto Króla, spojrzenia w oczy bratu i pozostałym adeptom, którzy nie ukończyli jeszcze szkolenia i zrelacjonowania przebiegu swojej misji.
Doskonale pamiętał, gdy Falonar po raz pierwszy wrócił do domu po miesiącach nieobecności; pełen chwały i wysokiego mniemania o sobie. Gdy z wyższością opowiadał o tym, jak z księciem Ladvarianem musieli stłumić krwawe powstania tubylców, jak walczyli ramię w ramię, by ostatecznie odnieść wielkie zwycięstwo. Matka była wtedy z niego taka dumna, a Kaelas jak zwykle pozostawał tylko cieniem. Nikim, bo już wtedy wszyscy wiedzieli, że nie posiada odpowiednich zdolności, by dorównać bratu, że swój miecz otrzyma, gdy ukończy już dwadzieścia lat lub nigdy do tego nie dojdzie i na zawsze pozostanie na Landare.
Kaelas wierzył, że ta misja pozwoli mu się wykazać. Zmyć wszelkie niepowodzenia z dzieciństwa. Zasłużyć na chociażby jedno prawdziwe słowo z ust matki, chociażby na jedną pochwałę Falonara. A jeżeli to było zbyt wiele dla tego zapatrzonego w siebie wojownika, to chociażby krótkie spojrzenie pełne aprobaty czy pozytywnego zdziwienia. Coś, co powie mu, że nie był tylko czarną owcą w rodzinie, skazą na honorze ojca i brata oraz całego zastępu równie potężnych przodków.
A tak będzie musiał opowiadać o tym, jak zabijał powolne staruchy, które miały tak słabe kości, że nie potrafiły uciec.
Na nie nawet ten stary miecz nie powinien okazać się zbyt tępy i wyszczerbiony, pomyślał, z drwiną spoglądając na skórzaną pochwę.
Wiedziony jakąś wewnętrzną, nienazwaną siłą wziął go do ręki. Po raz pierwszy od czasu Ceremonii. Miecz – symbol prawdziwego wojownika. Symbol, który powoli stawał się jedynie mitem. Przyjrzał się metalowej rękojeści broni. Liczne rysy i wyżłobienia na wypłowiałym metalu świadczyły o tym, że używany był od wieków. Wydawało mu się, że kiedyś prawdopodobnie została czymś ozdobiona jak sztylet Kendappy, ale z biegiem lat wizerunek wytarł się, ostatecznie pozostawiając jedynie dwie dziury, w których dawniej musiały znajdować się dość duże klejnoty.
Niepewnie wyjął miecz z pochwy, by przyjrzeć się bliżej stali. Tak jak się spodziewał daleko jej do idealności. Klinga nie była długa ani szeroka, lecz wymiar rękojeści świadczył o tym, że można było wziąć zamach dwiema rękami, by nadać ciosowi większą siłę. Lub gdyby przelać w broń swoją ki, bo wtedy ciężko zapanować nad bronią jedną ręką.
Kaelas przejechał prawą dłonią po chropowatej powierzchni stali. Z jednej strony klinga była wyszczerbiona, jakby natrafiła na przeszkodę, której nie sposób pokonać normalnymi sposobami. Ale nadal pozostawała ostra, co uświadomił sobie wojownik, rozcinając kciuk do krwi. Po dokładniejszych oględzinach, stwierdził, że kiedyś nawet na szarej stali musiały znajdować się jakieś zdobienia lub symbole. Jednak czas zatarł wszystko, nie było też nikogo, kto pamiętałby o tym. Cała wiedza na temat wytwarzania broni przepadła stulecia temu. Jako pamiątkę pozostawiając zniszczone ostrza.
Chwycił miecz prawą dłonią i wstał. Już od kilku tygodni nie miał broni w ręce i wolałby, aby tak pozostało. Znacznie bardziej podobała mu się walka na pięści niż bezsensowne wymachiwanie starym żelastwem. Dla rozgrzewki wykonał kilka cięć i bloków, gdy nagle poczuł gwałtowne szarpnięcie. Kapsuła zatrzymała się.
Pewnie dotarliśmy do celu, bo prawdopodobieństwo, że coś się zepsuło było bliskie zera, pomyślał, podchodząc do panelu kontrolnego znajdującego się przy drzwiach.
Nacisnął jeden z przycisków. Spowodowało to, że znajdujące się na przeciwległej ścianie metalowe półksiężyce zaczęły się składać ku dołowi jak wachlarz, ukazując widok na przestrzeń kosmiczną.
Kaelas podszedł do szyby i spojrzał w bezkresną ciemność. Bez trudu zorientował się, gdzie leży Harenosum. Statek zatrzymał się bardzo blisko niedużej, jak na standardy planet, pomarańczowej kuli z kilkoma szarymi plamami o nieregularnych kształtach. Przypominała ona mężczyźnie Lune Estrell, jednak na nią mógł patrzeć bez przerwy, bo nie raziła oczu. Rozglądając się wokół, dostrzegł słońca okrążające Harenosum. Znajdowały się one bardzo blisko i dawały znacznie więcej światła niż ognista gwiazda na Landare.
Najwyższy czas się szykować, pomyślał, chowając miecz do pochwy i wyciągając z szafy jeden ze srebrnych kombinezonów. Oby były przygotowane na wysokie temperatury, bo inaczej ugotujemy się żywcem.
~ * ~
Wybór miejsca na lądowanie nie zajął im dużo czasu. Według danych posiadanych przez RM19, na Harenosum znajdowało się niewiele wiosek, a pozostałe tereny były niezamieszkaną przez nikogo pustynią.
Przejście przez atmosferę odbyło się bez problemów. Gorsze okazało się wyjście ze statku, który był za ciężki, aby utrzymać się na miękkim piasku.  Nogi oraz część kapsuły zostały zakopane. Kaelas, nie przejmując się grząskim gruntem ani pozostałymi towarzyszami, przecisnął się przez wąską szparę w drzwiach i zeskoczył na piach. Najgorsze okazało się to dla RM19, który nie posiadał zręczności wojownika, jednak z pomocą Kendappy udało mu się bezpiecznie dostać na ziemię.
– Mam nadzieję, że przelatując przez atmosferę, niczego nie uszkodziliśmy. Czujniki wariowały pod wpływem ogromnych temperatur, więc coś mogło pójść z dymem, a jeszcze musimy się stąd wydostać – rzekł RM19, wypatrując fizycznych oznak uszkodzenia kapsuły.
– Przekonamy się, jak wrócimy. O ile w ogóle znajdziemy statek na tym pustkowiu. Ewentualne burze piaskowe mogą go całkiem zasypać.
– Bez obaw, Kendappo. Znalezienie nie będzie trudne, mam odpowiedni czujnik. Bardziej martwiłbym się o to, jak dostalibyśmy się wtedy do środka.
– Ciekawe, jak najpierw znajdziemy jakichkolwiek tubylców – wtrącił z przekąsem Kaelas.
– Bez problemu. Największa wioska powinna znajdować się w kierunku drajsłońca od naszego obecnego położenia, czyli tam. – Wskazał ręką w kierunku, który Kaelasowi wydał się taki sam jak każdy inny.
– Chciałbym złapać go kiedyś na czymś, czego nie będzie wiedzieć – mruknął pod nosem.
– Pamiętajcie, aby nie dotykać piasku gołą skórą. Jego temperatura przekracza pięćset stopni. Nasze kombinezony wykonane są z materiału, który nie przepuszcza tego ciepła – ostrzegł ich RM19.
– Dziwny mają tu piasek.
– Piasek jest normalny, Kaelasie. To cztery wiecznie świecące słońca nagrzewają go już od miliardów lat.
Po przejściu kilkudziesięciu kroków poczuli doskwierający wpływ  słońc. Powietrze  było znacznie cięższe niż na statku i utrudniało oddychanie. Dochodziła do tego niezwykle wysoka temperatura. Kombinezony nie przepuszczały ciepła, lecz ich ciała i tak się pociły, jakby ta ochrona nie dawała wiele w takich warunkach. Najgorzej z nich miała Kendappa, której skrzydła były wystawione na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. Jednak dziewczyna szła równym krokiem, nie narzekając ani jednym słowem.
Skwar lał się z nieba. Mieli wrażenie, że z każdym kolejnym krokiem krajobraz wcale się nie zmienia. Wiecznie ta sama piaszczysta równina pozbawiona wzniesień czy jakiejkolwiek, chociażby od dawna uschniętej roślinności.
Wiecznie tylko piasek, piasek i piasek. Kaelas miał go już dość na całe życie i mógłby przysiąc, że RM19 pomylił drogę, gdyż w innym wypadku już dawno dotarliby na miejsce, a nie utknęli na bezkresnej, gorącej pustyni pozbawionej chociażby skrawka cienia.
Z każdym kolejnym krokiem ich stopy bardziej zagłębiały się w gorącym piasku. Coraz trudniej było je wygrzebać i postawić kolejny krok, by znów zagrzebać się w piach.
Już nawet w piekle nie może być gorzej, pomyślał Kaelas, żałując, że nie może wypić  całego bukłaka wody, który zabrał ze sobą. I tak pił znacznie częściej niż powinien, a życiodajnej wody nie została już więcej niż połowa. Czekała ich jeszcze droga powrotna, a nie wiadomo, czy znajdą tutaj cokolwiek nadającego się do picia.
– Tu nic nie ma. Te staruchy pewnie od dawna nie żyją zakopane pod tym cholernym piachem – mruknął Kaelas i po chwili pożałował wypowiedzianych słów, gdyż poczuł jeszcze większą suchość w już i tak suchym gardle i dodatkowe zmęczenie.
Kątem oka zauważył, że RM19 upada, zagrzebując kolanami w piach. Ciężko dyszał, próbując złapać oddech w tym nieprzystosowanym do ich płuc powietrzu. Po jego czole spływały strużki potu, kapiąc na piasek i powodując ich natychmiastowe wyparowanie.
– To dobra droga – wychrypiał spazmatycznie, patrząc przed siebie. – Pozostał jeszcze kilometr marszu i powinniśmy dostrzec linię uschniętych drzew znaczących granicę wioski.
Drżącymi dłońmi odkręcił nakrętkę od srebrzystego bukłaka i wypił spory łyk zimnej wody. Kilka kropel pociekło mu po brodzie, by po kilku sekundach wyparować.
– Nie zatrzymujmy się, bo nigdy nie dotrzemy na miejsce. Pustynia jest zgubą wędrowców, a już szczególnie taka jak ta – stwierdziła Kendappa, chwyciwszy RM19 pod pachy i postawiwszy go na nogi. Kaelas był zdziwiony, że miała jeszcze na to siłę, on ledwo stawiał kolejne kroki, nie mówiąc o większym wysiłku w takim upale.
Niechętnie ruszyli dalej.  Wojownik mógłby przysiąc, że pokonali znacznie dłuższy odcinek drogi niż wspomniany kilometr, nim dostrzegli na odległym horyzoncie coś, co mogło być uschniętymi drzewami.
Gdy, po wielu trudach i wyczerpaniu całych zapasów wody, dotarli w końcu na skraj pustyni, Kaelas stwierdził, że określenie tego, co tam zastali mianem drzew było mocno przesadzone. Grube, ostro zakończone, pozbawione wszelkich gałęzi pnie przypominały bardziej palisadę z pali, gdyby nie były rozstawione w niewielkiej odległości od siebie.
Ale przynajmniej to już nie jest ta przeklęta pustynia, chociaż tu też nie ma wody.
Musieli uważnie i ostrożnie poruszać się do przodu, co dodatkowo spowalniało ich marsz. Głównym powodem był suchy, popękany grunt usłany połamanymi gałęziami, które wyglądały, jakby miały rozpaść się w pył przy najmniejszym dotknięciu.
Wszyscy powitali z ulgą zmianę terenu, gdyż teraz grunt nie zapadał się przy każdym kroku i było tu chłodniej niż na pustyni.
– Nie widać drugiego końca – stwierdził Kaelas, wytężając wzrok. – Same uschnięte badyle.
RM19 otwierał usta, by mu odpowiedzieć, lecz Kendappa go uprzedziła:
– To nie znaczy, że masz się wydzierać, durniu – syknęła, patrząc na niego groźnie spod zmarszczonych brwi. Jej dłoń powędrowała niebezpiecznie blisko rękojeści sztyletu. – Nie po to zadaliśmy sobie tyle trudu, by dotrzeć tu niezauważeni, abyś teraz wszystko zepsuł. Jeżeli już musisz wiedzieć, bo wcześniej nie zadałeś sobie ani odrobiny wysiłku, by dokształcić się samemu, to szkielet lasu nie ciągnie się daleko i mogą się tu kryć szpiedzy, którzy w porę zaalarmują wioskę o naszej obecności.
– I wystawią przeciwko nam ogromną armię, która tylko czeka na umówiony sygnał, tak? – zadrwił Kaelas.
– Tu nie chodzi o armię, lecz o Mówczynię…
Nagle usłyszeli odgłos łamanej gałęzi. Wśród niezmąconej ciszy brzmiał on niezwykle głośno. Zanim Kaelas zdążył chociażby mrugnąć, Kendappa wyciągnęła sztylet o wężowej rękojeści i celowała w stronę, z której dobiegł dźwięk. Wojownik dostrzegł kształt biegnący wśród drzew i rozpoznał w nim dziecko ubrane w brązowe, workowate ubranie. Z każdym pewnym krokiem oddalało się ono od nich.
Kaelas, zorientowawszy się, kogo ma przed oczami, trącił dziewczynę w ramię, nim zdołała rzucić sztylet w uciekającego. Broń wypadła jej z ręki, jednak źle wycelowana i pozbawiona początkowej prędkości poleciała tylko kilka metrów i wbiła się w rosnące nieopodal drzewo. Kendappa pod wpływem impetu i niespodziewanego zachowania towarzysza, zachwiała się, wpadając na inny pień.
– Zwariowałeś?! – warknęła. – Co ci odbiło, do cholery, aby to zrobić?! Teraz wszystkich zaalarmuje, durniu!
– Nie widziałaś? – spytał zaskoczony Kaelas, patrząc w miejsce, w którym między drzewami zniknęło dziecko.
– Szpiega? Owszem, widziałam, zabiłabym ją jednym ciosem, ale ty…
– Nie . To był chłopiec – przerwał jej. – Chłopiec, rozumiesz? A mówiliście mi, że już ich tu nie ma. Na Harenosum miały żyć jedynie kobiety.
– Musiałeś się pomylić – wtrącił się RM19. – Według wiarygodnych i potwierdzonych informacji wszyscy przedstawiciele płci męskiej wyginęli pod wpływem konsekwencji wynikających z wybuchu ognistej góry. Słońca musiały niekorzystnie wpłynąć na twój zmysł wzroku. Na dodatek odległość była tak duża, że z łatwością mogłeś się pomylić.
– Wiem, co widziałem – mruknął Kaelas. Jestem wojownikiem i mam dobry wzrok. Jedyny zmysł rozwinięty na najwyższym poziomie, jedyny, z którego mogę być dumny.
– Teraz i tak nie ma to już znaczenia. – Kendappa wyjęła sztylet z pnia drzewa, jednak nie schowała go z powrotem do pochwy. – Idziemy, już niedaleko. Może nie zdążyli się przygotować, chociaż w to wątpię. Mam nadzieję, że w potencjalne pułapki wejdzie Kaelas, któremu zawdzięczamy przedwczesne wykrycie.
Ruszyła przed siebie, z wściekłości zaciskając szczęki. Z całej siły trzymała rękojeść sztyletu, Kaelas mógł się założyć, że gdyby nie srebrny kombinezon okalający całe jej ciało, to mógłby dostrzec zbielałe knykcie. Mężczyźni chcąc nie chcąc ruszyli za nią.
Gdy dotarli na skraj lasu, stanęli na wprost najdziwniejszej armii, jaką kiedykolwiek widzieli. Grupa składała się może z czterdziestu kobiet. Od nastolatek nie mających więcej niż czternaście lat, po staruszki, które z trudem trzymały broń w dłoniach.
Kendappa miała rację, pomyślał Kaelas. Byli przygotowani na nasze przybycie.


41 komentarzy:

  1. Smocza Panna5 maja 2012 18:22

    Czyli jednak są dzieci. Dziewczynki mające kilkanaście lat też musiały jakoś powstać. Kojarzy mi się trochę z seksmisją ;). Jestem zaskoczona tymi kilkoma ostatnimi akapitami i żałuję, że rozdział już się skończył. Czyta się z przyjemnością. Rodzi się w mojej głowie przypuszczenie, że to władca dawał im kłamliwe informacje na temat planet, żeby wykonywali rozkazy bez zastanowienia i zabijali nieźle funkcjonujące społeczeństwa. Ale to już takie moje tam przypuszczenia ^.^
    Niezwykle ciekawi mnie to Harenosum. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Bo ten to naprawdę ledwo zaczęłam czytać i już się skończył. Bardzo podobały mi się również opisy. Aż zazdroszczę takiego talentu do nich. Tym bardziej, że nie dość, że piękne, to bardzo lekkie i czyta się je z przyjemnością.
    Co jeszcze... Kendappa zaczyna już nabierać dla mnie jakiś barw. W każdym razie lubię sztylety i osoby o tak mocnym charakterze, które sprawdzają się w terenie.
    I jeszcze szablon! Jeden z panów w nagłówku jest z Doriana Graya i Opowieści z Narnii. Co prawda nie wiem jak nazywa się ten aktor, ale lubię go ;)
    I chyba już kończę ten nieskładny komentarz. Cóż, weny życzę, bo chcę mieć co czytać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Dzieci są, ale takie starsze od mniej więcej jedenastu lat. Ta katastrofa nie miała miejsca wcale tak dawno i te dziewczynki są niemowlętami, które wtedy przeżyły. Ale rzeczywiście Vrieskas do prawdomównych nie należy o czym bohaterowie przekonają się w kolejnym rozdziale.
      Rozdział początkowo miał być dłuższy i opisywać wszystko, co wydarzyło się na Harenosum, ale gdy go napisałam, to okazał się za długi i musiałam go podzielić i w tym momencie wydawało się to najbardziej sensowne. Zresztą, jak ta druga część też będzie zbyt obszerna, to kilka fragmentów będę musiała przenieść jeszcze dalej.
      A aktor na nagłówku to Ben Barnes ;) Chyba najbardziej charakterystyczny w ostatnich czasach.

      Usuń
  2. Rozdział był po prostu... genialny ;).
    Naprawdę było mi żal, kiedy już dobiegł końca. Skąd ty bierzesz tyle weny, żeby w tak dobry i dokładny sposób wykreowac i opisać nieistniejący świat?
    Praca z bohaterami wyszła równie dobrze, jak opis świata przedstawionego. W dalszym ciągu jestem ubawiona ich sprzeczkami.
    Współczuję też Kaelasowi, że musiał zawsze żyć w cieniu brata, może dlatego ma taki charakter, że czuje się niedoceniony?
    Ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy na tym świecie ;).
    [skrajnie-rozni] [laurie-riley]
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Rozdział miał być dłuższy, ale wyszedł tak długaśny, że musiałam go podzielić na dwie części i coś mi się wydaje, że niektóre fragmenty z kolejnej części będę musiała wyciąć i przenieść jeszcze dalej.
      Wolę opisywać moje własne światy. Nie potrafię patrzeć przez okno i opisać chociażby mojego osiedla, bo wtedy wychodzi coś bez ładu i składu. A tak mogę zrobić wszystko, co chcę, bo jest to w mojej głowie i nie ma żadnych reguł.
      Na pewno dorastanie w cieniu brata i bez ojca przyczyniło się do takiego rozwoju jego charakteru.

      Usuń
    2. Fakt, przy własnych światach ma się więcej pola do popisu ;). Bo jak w prawdziwym swiecie coś się źle opisze, to później są wąty, że to nie jest tak, tylko inaczej.
      Ja jednak bym się chyba nie odważyła na takie opowiadanie ;). Wolę pisać ff potterowskie, wstyd się przyznać, ale świat przedstawiony HP znam lepiej niż świat prawdziwy. W każdym razie, łatwiej mi go opisać, to na pewno.
      Rozdział i tak wyszedł długi mimo, ze go skróciłaś ;).
      A kiedy napiszesz coś na wspomnienia-severusa? Bo przeczytałam je już w całości i ciekawa jestem, co dalej ^^.

      Usuń
    3. Też kiedyś myślałam, że wolę pisać ff potterowskie i nic poza tym, ale cieszę się, że ostatecznie się przemogłam.
      Do światów w różnorodnych ff mam mieszane uczucia, bo niestety nie wszyscy zdają sobie sprawę, co piszą i nie potrafią tego przedstawić.
      Na wspomnieniach nie wiem, kiedy dodam nowy rozdział. On jest napisany w zeszycie od dawna, ale nie mam chęci na przepisywanie i dodatkowo onet mnie dobija.

      Usuń
  3. Ojej, ale sobie niechcący narobiłam zaległości, no ale dobrze, że już wszystko nadrobiłam :)
    Przeczytałam jeszcze raz opis bloga, bo pomyślałam, że teraz - mając już jako takie rozeznanie w historii - lepiej się połapię, o co chodzi w całym opowiadaniu. No i chyba miałam rację.
    Szkoda mi Kaelasa, chciał się biedak wykazać, ale nie chcą mu dać na to nawet cienia szansy. Z drugiej strony, jeśli faktycznie nie należy do dobrych wojowników, to głupotą byłoby go wysyłać w wir walki, bo nie dość, że niewiele by zdziałał, to i pewnie by długo nie pożył. Jak rozumiem, na Harenosum wydarzy się coś niespodziewanego, co będzie miało wielki wpływ na późniejsze wydarzenia. Strasznie ciekawi mnie, co to może być...
    Opisy jak zwykle porywające, bohaterowie naprawdę ciekawie wykreowani. Podobnie jak Kaelasa, ciekawi mnie postać Kendappy, kim jest i skąd pochodzi. Mam nadzieję, że niebawem dowiemy się o niej czegoś więcej.

    Przy okazji dowiedziałam się, że masz pieska imieniem Syriusz i, choć nie wiem, czy wabi się tak na cześć Blacka z Harry'ego Pottera, to już go kocham, bo Syriusz i Remus to zdecydowanie dwójka moich najulubieńszych bohaterów, a i samo imię "Syriusz" mi się nieziemsko podoba. Dlatego też pomiziaj swojego psiaka ode mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem Kaelasa polega na tym, że nie zdaje sobie sprawy, że nie dałby rady. Wiadomo aż tak słaby nie jest, ale dla Vrieskasa liczy się także czas. W końcu lepiej wysłać silniejszych wojowników, którzy szybciej podbiją daną planetę niż słabszych, którzy będą się nie wiadomo jak długo męczyć. Taka jest hierarchia, której Kaelas nie chce pojąć.
      Oj nie, aż tak zmutowane nie są, ale o tym będzie więcej w kolejnym rozdziale.

      Zdecydowanie to imię jest na cześć Syriusza Blacka. Ja też go od zawsze uwielbiam i razem ze Snape'em są moimi ulubionymi postaciami.

      Usuń
    2. To prawie jak prawa dżungli - tylko najsilniejsi są przydatni i sobie jakoś radzą. Najsmutniejsze w tym jest to, że tak jest naprawdę.

      Ja ubóstwiam Syriusza, jest cudowny *_* Czytałaś może fanficka Nilc R.A.B. na Mirriel? Najwspanialszy fick, jaki do tej pory czytałam, a Syriusz tam to moja miłość. Jego postać jest tak nieziemsko skonstruowana, że nie wyobrażam go sobie inaczej! :)

      Usuń
    3. Nie, akurat tego fanficka nie czytałam, ale skoro polecasz, to na pewno w najbliższym czasie przeczytam.
      Syriusz jest świetny :) Pamiętam, że gdy zginął, to byłam wściekła i zdruzgotana i to był pierwszy moment w HP, gdy płakałam, bo jego śmierć była niesprawiedliwa.

      Usuń
    4. Ja też się rozryczałam, jak umarł. Uważam, że to, co go spotkało jest niesprawiedliwe. Nie dość, że przesiedział 12 (!) lat w Azkabanie za niewinność, to potem był uwięziony w domu, którego nienawidził, a na końcu umarł. To nie fair. Powinien zostać uniewinniony, spędzić więcej czasu z Harrym i ułożyć sobie jakoś życie.
      Nienawidzę Rowling za to, że zabiła wszystkich moich ulubionych bohaterów...

      Usuń
  4. Wiesz co? Jesteś genialna! "Nie to co on, wojownik klasy średniej, pogromca staruch." - to mnie po prostu rozwaliło. Czytam sobie czytam i nagle taki zabójczy tekst, mówię Ci, musiałam przerwać czytanie, by się wyśmiać! Pogromca staruch iksde XD. No dobra, koniec. Świetnie opisałaś tę planetę, czytuję czasem opowiadania i książki sf i wiele autorów ma tendencję do albo skrótowego opisu, albo używania jakiś słów rodem z kosmosu, których pięćdziesięciu procent nie rozumiem. A Ty zrobiłaś to zwięźle, ale i dokładnie. Podoba mi się. Mimo swojego charakterku, to Kaelas da sie lubić. Pokazałaś go z lepszej perspektywy, jako niedocenionego przez nikogo chłopca, który chciałby choć raz dorównać bratu, dobrze oddałaś jego emocje. Boże, wyobraziłam sobie tę armię, zmutowane staruchy z bronią, krzyczące "Come at me, bro" xd. Ciekawie będzie, jak te zmutowane staruchy wcale nie okażą się takie bezbronne. Czekam z niecierpliwością :)
    [dear-soulmates]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, ciekawe na czym polegają te ich mutacje, może zamiast rąk mają pistolety. Oj, biedny Kaelas ^^

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Ja akurat nie czytam książek sf, więc nie wiem jak tam opisuje się światy. A i tak zazwyczaj wszystko lubię robić po swojemu. I na pewno słów rodem z kosmosu nie będzie, bo nawet nie chciałoby mi się ich wymyślać. I ostatecznie pewnie sama też bym się w tym pogubiła ;)
      Myślę, że sposób odebrania postaci Kaelasa zależy od czytelnika. Ja za takimi typami nie przepadam, ale inaczej nie wyobrażam sobie mojego głównego bohatera.

      Usuń
  5. Dobra troszkę to trwało, ale w końcu dotarłam do ciebie. Wszystko nadrobiłam i jak zwykle podobało mi się.
    Świetny rozdział. Bardzo fajnie się go czytało i szkoda była kończyć ;)Szczególnie zachwyciły mnie te wszystkie opisy. Były takie dokładne, no po prostu magiczne ;)Podziwiam cię za tak bogatą wyobraźnię.
    Fajnie też wplotłaś w całość elementy komiczne np. ten cały tekst o staruchach. Genialne ;D
    Kaelas cały czas budzi we mnie różne uczucia. Z jednej strony mu współczuję, że ciągle stara się dorównać bratu i wykazać czymkolwiek, no, ale z drugiej strony trochę denerwuje mnie tym użalaniem się nad sobą.
    Za to niezwykle zainteresowała mnie postać Kendappy (?) Nie mam pojęcia jak to odmienić xD Uwielbiam takie charaktery.
    I jaka końcówka! No, jak mogłaś przerwać w takim momencie? Ja już czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Niestety nie miałam wyjścia i musiałam zakończyć tutaj. Rozdział wyszedł mi za długi i ostatecznie będą z niego dwie części, a pewnie jeszcze jeden fragment przeniosę dalej. A tu był jedyny moment, w którym można było przedzielić tekst, aby wszystko brzmiało logicznie.
      Zazwyczaj staram się nie kończyć w takich momentach, ale wiadomo, że różnie wychodzi.

      Usuń
  6. Pierwszy rozdział, w którym Kaelas nie budzi aż tak negatywnych uczuć. Wiedziałam, że z tą planetą będzie coś nie tak! Chłopiec wśród kobiet zdecydowanie podchodzi pod tą kategorię. Tej armii pewnie nasi bohaterowie nie docenią, a nie byłabym taka pochopna w ocenianiu na ich miejscu...
    Rozdział świetny, jak zawsze. Najbardziej podobał mi się przemarsz bohaterów przez pustynię. Takie rzeczy zawsze wystawiają na próbę charaktery wędrowców.
    Zapraszam do mnie na czwarty rozdział!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wszelkie spekulacje na temat tej armii na razie pozostawię bez komentarza, wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale, który pewnie dodam w weekend, bo już go przepisałam.
      Rozdział u Ciebie postaram się przeczytać jak najszybciej.

      Usuń
  7. To bardzo dziwne, że jednak pojawił się chłopiec. Zastanawiałam się, skąd mógł się tam wziąć... Może on nie pochodzi z tamtej planety i nie jest jego mieszkańcem?
    Bardzo polubiłam postać Kendappy. Wydaje się bardzo silną kobietą oraz ma interesujący charakter. Zadziwiła mnie, gdy podniosła RM19, choć nawet Kaeles nie miał na to sił.
    Trochę współczuję chłopakowi... Spodziewał się wielkich bitw, a teraz będzie musiał walczyć z kobietami. Choć fakt - mieszkanki planety wydają się być przygotowane i wgl, ale nawet jeśli ciężko będzie je pokonać, to kiedy młodzieniec wróci do siebie, to przecież wszyscy kumle będą się z niego nabijać (czy raczej z jego misji).
    Pozdrawiam,
    Leszczyna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na razie na temat Harenosum i jej mieszkańców milczę. Wszystko co ma zostać wyjaśnione, wyjaśni się w kolejnym rozdziale. Chociaż na niektóre rzeczy radzę nie liczyć, bo nie mają żadnego związku z akcją i są raczej symboliczne.
      Kendappa jest od Kaelasa dużo lepsza, chociaż on nigdy się do tego nie przyzna. W przyszłości ten wątek też mam zamiar pociągnąć, ale najpierw musi rozpocząć się ten główny ;)

      Usuń
  8. Hej!!Chciałam się dowiedzieć, czy mam Cię powiadamiać o nowych postach? Twoje przeczytam już niebawem, więc możesz spodziewać się szybko mojego komentarza! Pozdrawiam, Tajemnicza.
    droga-potepionych

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że starali się dotrzeć na miejsce niezauważeni. To rozsądne. jednak spacer przez pustynię, w palących, osłabiających ich słońcach? Niby jak mają być po czymś takim zdolni do walki? Rozumiem, że nie spodziewali się jakichś wyjątkowych problemów itp, ale jednak czegoś się spodziewali, Kenadppa była bardzo ostrożna.
    Ha, władca puścił ich w maliny. Jednak planeta nie jest na skraju wymarcia... No i co teraz?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Condawiramurs8 maja 2012 23:02

      Hej, Kaleas już mnie wkurza. Ile razy może narzekać, że jego brat się mądrzy, że nikt go nie docenia i że on wszystkim jeszcze pokaże. jak widać, na razie nie ma co komu udowadniać. uważa się za Bóg wie kogo, a jednocześnie ma kompleksy i naprawdę zaczyna mi działać na nerwy. Za to dziewczynę co raz bardziej lubię, a pan R mnie robraja swoją wiedzą, a również swoim trzepactwem :D myślę, że kobiety mogą buć bardziej niebezpieczne, niż się całej tróhhce wydaje, a wiarygodne informacje wcale takie wiarygodne mogą nie być... tutaj chyba jednak nie ma do końca Seksmisji :D mam nadzieję, że szybko ponamy Mówczynię. swoją drogą, jeszcze jedno do Kaleasa- jeśli tak abrdzo mu zależy na tym, by się wybić, to czemu nei zadał sobie trudu i choć TROCHĘ nie poczytał na temat tej planety,. nie mówię, żebybyć jak R., no ale sorry, żeby nawet nie wiedzieć o mówczyni, ani o tym jak planeta wygląda?! ignorant z niego potwornyu :/ trudno Ci go będzie zmienić:D

      Usuń
    2. Narzekać na brata będzie jeszcze nie raz, a dodatkowo znajdzie też kilka innych kwesti, aby za bardzo monotonnie nie było. Nawet ciekawą kwestię w związku z nim poruszyłaś, która kidyś na pewno zostanie rozwiązana.
      Mówczyni pojawi się w następnym rozdziale i kilka spraw związanych z Harenosum też znajdzie wyjaśnienie.

      Usuń
  10. Nadrobiłaaaam! :D I nawet odnalazłam kandydata na swojego ulubionego bohatera u Ciebie. RM19! Tak tak :D Jest świetny. Myślę, że jeszcze jakieś zabawne sytuacje mogą z nim wyniknąć, haha. Poza tym idealnie dobrałaś zdjęcie jego w bohaterach!
    Swoją wszechwiedza jest może ociupinkę irytujący, ale ma w sobie coś fajnego, no :D
    K... Kurczę, trudne imiona tu masz, wiesz? Kaelas trochę mi przypomina Severusa. Może nawet trochę bardziej niż trochę. Taki zakompleksiony, z przewagą kompleksu niższości, za wszelką cenę pragnący się wybić i piekielnie zazdrosny. W dodatku z dużą wiarą w siebie, graniczącą niemal z pychą. Coś w tym jest...
    A kiedy pojawi się... *sprawdza szybko w bohaterach* Ladvarian? :D [nie żebym czekała na niego tylko ze względu na Bena, który go 'gra', haha...]

    Przyznam, że pomysł masz oryginalny. Kosmos... W sumie to chyba dość rzadko dotykany temat, prawda? Co prawda nie interesuję się taką tematyką, ale z tych rzeczy to kojarzę tylko same filmy, niekoniecznie opowiadania/książki.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jejku, ja chyba zacznę liczyć osoby, którym postać RM19 się nie spodobała. Zastanawiam się, co takie typy w sobie mają, że cieszą się taką popularnością ;)
      Nawet nie myślałam o Severusie, gdy tworzyłam Kaelasa, ale rzeczywiście ten kompleks niższości jest. Ale ostatecznie i tak pójdą dwiema różnymi drogami.
      A Ladvarian pojawi się w piątym, miał być w czwartym, ale za bardzo się rozpisałam.
      Imiona głównie biorę z łaciny, chociaż czasem jak nie mam pomysłu, to wpisuję sobie słowo w translatora google i patrzę, w którym języku brzmi stosownie i czasem trochę modyfikuję.
      Ja się z taką tematyką w opowiadaniach nie spotkałam. Z tego co zauważyłam, to wszyscy wolą typowe fantasy. U mnie zainteresowanie tą tematyką wzięlo się z mang, książek też nie czytałam.

      Usuń
  11. Dopiero zaczynam czytać, ale podoba mi się pierwszy rozdział. Skąd ty masz tyle pomysłów. Będę tu zaglądać dodałam cie do linków na moim blogu - http://koniec-poczatku.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. No! I ten rozdział mi się podoba najbardziej. Aczkolwiek poczekam na następny, bo prawdopodobnie będzie w nim bójka :D A to lubię!
    Anyway... zauważyłam, że z każdym postem zamieszczasz coraz więcej opisów w Twoim opowiadaniu. To dobrze. Bowiem obszerniejsze ujęcie w słowa zaistniałej sytuacji bardziej działa na wyobraźnię czytelnika. :)

    Błędy? Hmm... chyba jedynie 3, w tym jakieś literówki. A jedno pamiętam:
    "większą suchość w już i tak suchym gardle". Gdybyś napisała tylko raz suchy, to i tak nie zmieniłoby to znaczenia tego co chcesz przekazać, a uniknęłabyś powtórzenia.
    Boże jak ja się tych powtórzeń czepiam! Jestem nienormalna! No przepraszam no! Ale tak mam :))

    Oczekując na kolejny rozdział, zapraszam do mnie jeśli tylko masz czas i chęci do poczytania ( i odgryzienia się za moje komentarze w razie czego! )
    http://nowa-historia-o-wampirach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na razie nie powiem, co będzie w kolejnym rozdziale, ale mogę zdradzić, że bójka będzie także w piątym i to taka dość krwawa.
      Akurat w następnym rozdziale będzie trochę więcej dialogów, bo inaczej nie dam rady rozpocząć wątku głównego.
      Ja też tak mam, że często wynajduję różne błędy przy czytaniu, tylko nie zawsze chce mi się je wypisywać, więc nie jestem zła.
      W wolnej chwili na pewno zajrzę do ciebie.

      Usuń
    2. Hej. :) Chciałam Cię jedynie poinformować, że nazwa mojego bloga została zmieniona z http://nowa-historia-o-wampirach.blogspot.com/ na http://swit-zywych-trupow.blogspot.com :) Tak na wszelki wypadek :)

      Usuń
  13. Śliczny nowy szablon;) Od tego zacząć muszę:)Zastanawiam się to, kiedy pojawi się książę w Twojej opowieści. Może już nie daleko, co? Jak rozprawią się z tą armią... kobiet? Dziwnie to brzmi^^ Jestem to ciekawa, co dalej się potoczy. Czy rzeczywiście Kaelas zobaczył chłopca na tej planecie? Jak potoczy się ta walka?
    Zdecydowanie czuję niedosyt i będę oczekiwać notki niecierpliwie;)
    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Książę pojawi się w rozdziale piątym i będzie przez dwa lub trzy w zależności od tego jak bardzo się rozpiszę. Miał być w czwartym, ale wydarzenia na Harenosum mi się rozlazły, a nie chciałam dawać rozdziału na dwanaście stron, bo byłoby to przegięcie.

      Usuń
  14. Naprawdę fajny blog(zresztą już kolejny) ale w przeciwieństwie do większości ludzi - z tego co zdążyłam zauważyć - nie lubię Kaelasa, jest strasznie zarozumiały i wydaje mu się, że wszystko mu się należy, użala się nad sobą i oskarża brata o to, że ten -jak na razie - jest bardziej utalentowany, za to baaaaaaaardzo intryguje mnie postać Kendappy a także Falonara - czekam z niecierpliwością na nowe informacje o nich :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja też nie lubię Kaelasa, mimo że to mój główny bohater, ale inaczej go sobie nie wyobrażam. Może kiedyś dojdzie do niego, jak się zachowuje, ale na pewno nie nastąpi to szybko.
      Falonar w przyszłości będzie rozwijany, prawdopodobnie pojawi się też kilka rozdziałów z jego perspektywy.

      Usuń
  15. Ha! Wiedziałam, że to nie będzie takie proste, jakby się wydawało :) I bardzo się z tego cieszę.

    Ten brat Kaelasa jeszcze się nie pojawił dobrze, a ja już go nie cierpię. Mam nadzieję, że się pojawi, a Kaelas utrze mu nosa.

    Wierzę, że ten, kogo zobaczyli, to był chłopiec. I nie chciałabym, żeby ta dziewczyna go zabijała, jakkolwiek mogło to być nierozumne z jej perspektywy.

    Końcówka BARDZO mnie zaintrygowała.Jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała ta walka z dziwną armią :)

    Jednocześnie proszę, żebyś pisała powiadomienia na:
    http://swiatlo-ciemnosc.blogspot.com
    Jak widać, Onet zupełnie wykończył mnie i Myksę, więc się przeniosłyśmy. Na naszym blogu pojawił się także rozdział 4.

    Pozdrawiam!
    Filio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nie lubię prostych ani schematycznych rozwiązań, więc staram się ich unikać.
      Brat Kaelasa pojawi się w kolejnym rozdziale, ale na razie bardziej w tle, później bardziej się rozwinie. Ale do ich spotkania szybko nie dojdzie.
      Rozdział postaram się przeczytać jak najszybciej.

      Usuń
    2. Czyli się pojawi :) Bardzo dobrze ;D

      Usuń
  16. "– Dziwny mają tu pasek.
    – Piasek jest normalny, Kaelasie. To cztery wiecznie świecące słońca nagrzewają go już od miliardów lat."
    Hahaha.... Najlepsze :P A jednak. Muszę przyznać, że wierzę w nieomylność Kaelasa i w to, że zobaczył chłopca, a na samo wyobrażenie tylu kobiet, na moją twazr wpłynął uśmiech zadowolenia :) Niech wszyscy wiedzą, że nie tylko mężczyźni umieją walczyć, po za tym, gdy przed oczami stanęła mi ta cała armia, ach... Miód na moje serce, choć przyznaję, że jestem po stronie Kaelasa, RM19 i Kendappy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Interesujący zwrot akcji... Nie przypuszczałem, że bohaterowie spotkają na Harenosum jakiegokolwiek przedstawiciela płci męskiej. I kim jest ta Mówczyni, skoro nawet Kendappa się z nią liczy?
    Cóż... Biorę się za dalszą lekturę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe, cyz to rzeczywiście był chłopiec... ZAczyna się robić ciekawie. Polubiłam Kaelasa za jego sarkastyczny dowcip i to, że jest czarną owcą. Kendappa jest nieco wkurzająca, ale ktoś musi temperować kogoś tak niepokornego jak Kaelas.

    OdpowiedzUsuń