sobota, 26 maja 2012

Rozdział 6: Córka tyrana


Człowiek może znieść bar­dzo dużo, lecz po­pełnia błąd sądząc, że pot­ra­fi znieść wszystko.
Fiodor Dostojewski
Ladvarian, ubrany w długą, szeroką, rozpiętą koszulę ukazującą umięśnioną klatkę piersiową i luźne spodnie, siedział na parapecie okiennym w swoim pokoju na statku kosmicznym. Ciemne włosy sterczały mu na wszystkie strony, jakby od dawna nie widziały grzebienia.
Pomieszczenie nie wyróżniało się niczym szczególnym. Proste łóżko, szafa na ubrania, stolik z dwoma krzesłami, na którym leżało kilka starych, zniszczonych książek i podręczny komputer z granatową, lekko wgniecioną w jednym miejscu obudową. Pomimo tego jednego uszczerbku fizycznego, nadal działał poprawnie. Żadnych rzeczy osobistych, dodających pokojowi indywidualnego charakteru i wskazującego, kto w nim mieszka.
Ladvarian nie znosił tego pokoju ani żadnego innego, w którym musiał mieszkać w ciągu długich podróży trwających już od dziewięciu lat. Nie widział sensu w tym, aby cokolwiek ze sobą przynosić, szczególnie, że w czasie misji i tak głównie spali w terenie. Gdy przebywał na statku, wolał ćwiczyć ciało i umysł.
Jeżeli coś było pożyteczne, to dało się to wziąć ze sobą. Cała reszta to zbędne śmieci. A przyzwyczajanie się do rzeczy materialnych czyniło z człowieka narcystycznego głupca. Widział w swoim życiu już zbyt wielu ludzi przywiązanych do nieistotnych przedmiotów i nie chciał skończyć tak jak oni. Na to był zbyt inteligentny.
Zresztą, nie czuł się swobodnie w tym pomieszczeniu, nie traktował go jak swój pokój czy miejsce, w którym można odpocząć i poczuć się komfortowo. Przytłaczało go ono, jakby był zamknięty w metalowej klatce. Wolał przebywać na powietrzu, czuć wiatr we włosach, spać na brudnej ziemi, nie tu.
Chociaż raz być wolnym.
Prychnął, spoglądając w okno na bezkresną czerń kosmosu. Wolność. Ladvarian wiedział, że dopóki żyje Vrieskas nie zazna tego uczucia. Kolejna planeta podbita na jego rozkaz, przelana krew silnych wojowników, którzy mogli przyłączyć się do niego, pomóc w obaleniu tyrana. Ale głupcy odmówili, jak wielu innych przed nimi. Chciał dać im szansę na przeżycie, a otrzymał odmowę. Nie ufali mu. Może i o niewielki ułamek zwiększył swoje umiejętności, ale za cenę hektolitrów przelanej krwi, cenę zbyt wysoką.
Przyciągnął kolana do piersi, obejmując je rękoma i oparł na nich głowę. Jedynie obserwowanie przestrzeni kosmicznej pozwalało znaleźć mu ukojenie w tej metalowej klatce. Miliardy mijanych planet dawały mu nadzieję, że nie wszyscy okażą się głupcami. Szczególnie, że istniała jeszcze strefa południowa. Odwieczne marzenie tak wielu osób. I tym samym jedyny przylądek wolny tymczasowo od wpływów tyrana.
Tylko w tę część kosmosu Vrieskas nie zdążył jeszcze dotrzeć w ciągu swojego długiego życia. Najpierw wolał umocnić swoją pozycję w strefie północnej, całkowicie objąć ją pod panowanie i z czasem przenosić się na wschód i zachód. Powoli, by niczego istotnego nie przeoczyć. Jedynie południe pozostało nietknięte, niezbadane. I prawdopodobnie tak pozostanie, bo nie zdąży tam dotrzeć, gdyż wcześniej zginie z mojej ręki. Tylko najpierw muszę odzyskać Garudę, legendarny miecz władcy wojowników, który durny król Ladvarian oddał w hołdzie Vrieskasowi. Jedynie tym mieczem dokonam zemsty.
Księcia z rozmyślań wyrwało nagłe pukanie do drzwi.
– Wejdź, Falonarze – powiedział, nie odwracając głowy od okna.
W szybie ujrzał odbicie młodego mężczyzny wchodzącego do pokoju. Jak zawsze ubrany był w czysty, srebrny kombinezon. Jasne włosy starannie sczesał do tyłu i założył ciemną opaskę, by niesforne kosmyki nie opadały mu na twarz.
Ladvarian uśmiechnął się w duchu na ten widok. Nie pamiętał ani jednej sytuacji, gdy ubiór Falonara odbiegał chociażby w najmniejszym stopniu od idealności. A spędzili ze sobą już tak wiele czasu. Nie pamiętał dokładnie ile lat, lecz miał wrażenie, że znał go od zawsze, jakby byli braćmi.
– Książę, czy wszystko w porządku? – zapytał z troską, spoglądając na cienie pod oczami mężczyzny i zmęczenie malujące się na jego pobladłej twarzy, którego nie był w stanie przed nim ukryć. – Powinieneś chociaż spróbować się zdrzemnąć zanim dotrzemy na Yaskas. Nawet te trzy godziny snu dobrze ci zrobią.
– Wiesz, że nie zmrużę tutaj oka. Jeżeli dam radę, spróbuję przespać się po wylądowaniu – dodał, gdy Falonar otwierał już usta, by zaprotestować.
– Książę…
– I ile jeszcze razy mam ci powtarzać, abyś mówił mi po imieniu? – przerwał mu.
– Przypuszczam, że do śmierci, bo nie wypada mi się inaczej do ciebie zwracać, książę.
– Jesteśmy towarzyszami od czasu mojej Ceremonii, gdy miałem czternaście lat. A już wcześniej trenowaliśmy razem, bo nie narodził się inny wojownik, który byłby mi w stanie dorównać.
– To nie ma znaczenia – upierał się przy swoim Falonar, a troska w jego spojrzeniu w jednej chwili zamieniła się w powagę pełną zawziętości i bezgranicznej wiary we własne słowa. – Należy ci się szacunek.
– Szacunek? – prychnął Ladvarian. – Vrieskas zmienił tytuł namiestnika na księcia w nagrodę, że moi przodkowie byli mu posłuszni i bez zastrzeżeń spełniali każde jego zadanie. To oni, a nie najeźdźcy doprowadzili do upadku naszego ludu. To przez nich straciliśmy naszą siłę i moc, zapomnieliśmy o naszej kulturze i obyczajach. Kamień zamieniliśmy na metal, miecz na pistolet, a honor na upokorzenie. To jedynie nic nieznacząca nazwa, Falonarze. Nie ma w tym szacunku.
– Dla mnie znaczy bardzo wiele. To ty, książę, jesteś moim dowódcą, władcą i królem – powiedział z niewyobrażalną pewnością w znaczenie tych słów. Jasne iskry w oczach płonęły w ekstazie. – I chociażbym miał przypłacić to życiem, to pomogę ci odzyskać koronę i dziedzictwo, mój królu. – Pochylił głowę w geście bezgranicznego szacunku.
Na ten widok Ladvarianowi ścisnęło się serce. Spędził prawie całe życie u boku Falonara, ale nigdy nie przypuszczał, że wierzy on w niego tak głęboko, że był w stanie poświęcić dla niego wszystko. Że to wierne stanie u jego boku nie brało się tylko z przyrzeczenia, które złożył, ale z serca, które tak jak jego biło w pełni dla tej sprawy. Całkowicie oddane było idei obalenia tyrana i odzyskania chwały.
Ladvarian wstał z parapetu i podszedł do młodego mężczyzny wyższego od niego o głowę. Położył mu dłoń na ramieniu, a na jego twarzy zagościł cień uśmiechu.
– Dziękuję, przyjacielu.
~ * ~
Ladvarian stał na jednym z pałacowych balkonów i patrzył na miasto. Wielkie, różnobarwne budowle, których szczyty niknęły w chmurach, kręte, wielopoziomowe ulice wijące się między nimi. Te na wyższych poziomach zostały oszklone, by różnorodne mknące z zawrotną prędkością pojazdy nie wypadły z trasy. Nigdzie nie postawiono belek podtrzymujących wyższe kondygnacje, co oznaczało, że użyto tu innych technologii niż znano na Landare. Niższe poziomy zostały przeznaczone dla spacerujących ludzi i zwierząt.
Wszędzie dominowały koliste kształty. Jedynie kopuły i łuki. Książę podczas swoich wizyt na Yaskas nigdy nie zauważył żadnych kanciastych zakończeń. Jakby budynki w kształcie graniastosłupów w ogóle nie mieściły się w głowach tutejszych budowniczych. Wszystko zostało wykonane z najróżniejszych dostępnych na planecie metali, jakby nie znano innego materiału konstrukcyjnego jak chociażby kamień czy cegła.
Na większości budynków umieszczono ogromne bilbordy i reklamy. Jaskrawe obrazy zmieniały się i zachęcały do zakupu najróżniejszych towarów, wymieniając ich najlepsze zalety, a pomijając wszelkie wady. Dla Ladvariana był to zbyt duży natłok scen i barw, który tylko rozpraszał jego uwagę.
Jednak najgorszy dla niego był brak jakiejkolwiek zieleni w stolicy Yaskas. Wszędzie tylko i wyłącznie technologia. Nawet obrzeża miasta były tak zagospodarowane, że ani jedno źdźbło trawy nie znalazło tam miejsca. Jedynie w pałacu znajdował się ogród, lecz został on przeznaczony wyłącznie do użytku księżniczki i nikt poza nią nie miał tam wstępu.
Dodatkowo jeszcze hałas. Dźwięki pojazdów, ludzi; wszystko kumulowało się i docierało do uszu Ladvariana w postaci wyjątkowo głośnych i niezrozumiałych szumów, ryków i trzasków. Szczególnie, gdy znajdował się w pałacu postawionym w centrum miasta.
Według księcia nazwa pałac była przesadzona lub jedynie symboliczna, pozostawiona jako pamiątka dawnych czasów, gdy Yaskas nie osiągnęło tak wysokiego rozwoju technologicznego. Chociaż nie był sobie w stanie wyobrazić, jak ta planeta mogłaby wtedy wyglądać.
Pałac w rzeczywistości miał kształt metalowej kopuły pokrytej jakąś substancją w złotym kolorze. Miała ona najprawdopodobniej dać złudny efekt, jakby cała budowla została wykonana z tego materiału. Budynek był ogromy i nie mógł się z nim równać żaden inny. Ladvarian miał wrażenie, że w środku zmieściłaby się cała stolica Landare i jeszcze pozostałoby dość miejsca. Nie widział sensu w budowaniu czegoś tak ogromnego, tym bardziej, że mieszkała tu jedynie rodzina Vrieskasa i od czasu do czasu nocowali władcy czy wysoko urodzeni z innych planet, którzy przylecieli zdać raport z misji lub na audiencje do cesarza.
Kilkaset lat temu, by zaoszczędzić miejsce i czas jedna z części pałacu została przekazana głównym siłom dowodzenia. Przez co kilku ważniejszych generałów przeniosło się tutaj na stałe wraz z rodzinami.
Odkąd rządy przejął Vrieskas i zaczął wprowadzać w życie swój plan podboju kosmosu, Yaskas stało się centrum wszechświata, bardziej popularnym od nieprzebytej bariery. Klejnotem koronnym, o którym mówiono wszędzie. Planetą najbardziej rozwiniętą w dziedzinie technologii, medycyny i kultury, gdyż wszystko co najlepsze przejmowano od innych. Nawet ludność z podbitych planet chciała wyemigrować tutaj. Lecz obecnie było to praktycznie niemożliwe. Nadmiarowych, bezdomnych ludzi bez skrupułów mordowano. Nie życzono ich tu sobie.
– Nad czym dumasz, książę? – Usłyszał za sobą znajomy głos.
Ladvarian odwrócił się i uśmiechnął nieznacznie do zbliżającej się kobiety. Jej obecność zawsze przyprawiała go o szybsze bicie serca. Była smukła i niezwykle wysoka. Wzrostem niemalże dorównywała Falonarowi, przez co on sięgał jej zaledwie do wąskich ramion. Luźna, biała sukienka łopotała za nią poruszana przez wiatr. Gęste, złote włosy opadały kaskadami na plecy i okalały owalną twarz o jasnej, prawie białej cerze.  Z głowy wyrastała para ostrych, hebanowych, zakrzywionych ku górze rogów. W srebrnych oczach z wąskimi źrenicami błyszczały radosne ogniki, a pełne, różowe usta układały się w szerokim uśmiechu.
Ladvarian odwrócił się do niej przodem i pokłonił, gdy znalazła się blisko niego.
– Dobrze cię widzieć, księżniczko Evolet.
– Nie musisz być taki oficjalny – powiedziała melodyjnym głosem.
– Zasługujesz na szacunek, pani – odpowiedział, przypominając sobie, że kilka godzin temu to samo powiedział do niego Falonar. – Poza tym na pewno służba wielmożnego Vrieskasa wszystko by mu powtórzyła. Pewnie już siedzą w jakiś kątach i obserwują. Pilnują każdego mojego kroku, szczególnie, gdy znajduję się w twoim towarzystwie. Jakbym planował zabić cię przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Zaśmiał się ponuro i momentalnie dostrzegł zmianę, jaka zaszła w kobiecie. Srebrzyste tęczówki stały się całkiem białe i zlały z białkami, pozostały jedynie wąskie, czarne źrenice. Wszelka radość zniknęła z jej spojrzenia zastąpiona powagą i chłodem, który kłuł serce Ladvariana niczym lodowe włócznie. Żałował, że w ogóle zażartował sobie z niej w ten sposób. Nie potrafił znieść tego emanującego i przeszywającego każdy atom jego ciała zimna.
– Mam dwa tysiące czterysta dziewięćdziesiąt osiem lat, książę. Chyba nie sądzisz, że zdołałbyś mnie pokonać.
Każde wypowiedziane słowo było niczym lodowy sztylet, który przebił jego serce, płuca, mózg, duszę. Przez chwilę miał wrażenie, że zaraz umrze, że nie może żyć, gdy wszystkie jego organy zostały porwane w strzępy. A dodatkowo jeszcze to spojrzenie.  Białe niczym śnieg, jak lawina, która zaraz go pochłonie.
– Dobrze wiesz, pani, że nie planuję twojej śmierci. Nie śmiałbym tego zrobić – zdołał z siebie wydusić Ladvarian.
– A mojego ojca?
Patrzył jak zahipnotyzowany w te białe oczy, które chciały, by odpowiedział. Wymówił to jedno słowo, które nosił ukryte w sercu od kilkunastu lat. Jedno słowo, przyrzeczenie, które złożył sobie w dniu Ceremonii. Jego prawdziwa przysięga, ta, za którą był w stanie oddać wszystko, złożyć na ołtarzu własne życie, byleby tylko ją osiągnąć. Przygotowania trwały już od lat, ale przecież ona nie mogła o tym wiedzieć. Chyba. Przecież dzielił to pragnienie tylko z jedną osobą.
Jedna prosta odpowiedź. Wystarczyło otworzyć usta, wykrzyknąć to, co zagnieździło się w jego sercu i duszy.
Tak! Pragnę jego krwi! Jego śmierci!
W ostatniej chwili powstrzymał się. Nic nie powiedział, jedynie patrzył na tę zimną boginię, która od lat trzymała jego serce w garści i mogła zmiażdżyć w każdej chwili.
Była dla niego zagadką. Znacznie słabsza od ojca, posiadająca zaledwie ułamek jego mocy. Zbyt słaba fizycznie i niezdolna, by się dalej rozwijać bez uszczerbku na zdrowiu. A jednocześnie silna i stanowcza.
– Tym razem to twój towarzysz bawi się w szpiega – przerwała milczenie, spoglądając kątem oka w prawą stronę na olbrzymią rzeźbę przedstawiającą wielbłąda o trzech garbach. – Przyjdź wieczorem do moich komnat, książę. Tam nikt nie będzie nam przeszkadzał, a musimy dokończyć tę rozmowę.
Odwróciła się plecami od Ladvariana i odeszła w stronę wejścia do pałacu. Mężczyzna chciał jeszcze za nią zawołać, lecz ostatecznie rozmyślił się. Nie wiedział, co miałby jej powiedzieć.
Nagle całe zimno, którym emanowała Evolet zniknęło. Poczuł na skórze ciepły powiew wiatru. Znów dochodziły do niego dźwięki i hałasy z miasta, które wcześniej jakby umilkły.
Wyczuł obecność Falonara, chociaż powinien zrobić to wcześniej, gdy tylko mężczyzna pojawił się za posągiem. Spojrzał na ruchliwe miasto, czekając aż towarzysz podejdzie do niego.
Jak to się dzieje, że w pojedynkę mogę pokonać całą armię, a nie jestem w stanie poradzić sobie z jedną kobietą?
~ * ~
Nie spodziewałam się, że uda mi się dodać kolejny rozdział. Nawet samą siebie zaskoczyłam ;)
Przyszły tydzień wolałabym wymazać z mojego życia, nawet nie chcę liczyć, ile egzaminów i zaliczeń mam. W związku z tym wszelkie nowe rozdziały, które pojawią się u was zacznę czytać dopiero w weekend.

34 komentarze:

  1. Faktycznie, nie zazdroszczę ci tylu zaliczeń ^^.
    Mnie pewnie też to kiedyś spotka, ale na razie cieszę się jeszcze swobodą ;).
    Ale rozdział był naprawdę dobry, choć z Falonara zrobiłaś takiego wazeliniarza, a Ladvarian wreszcie ukazał jakieś bardziej ludzkie oblicze, w poprzednim rozdziale miałam go raczej za okrutnego i bezwzględnego.
    Nie mniej jednak fajnie kreujesz swoich bohaterów, wydają się być tacy prawdziwi, nie są jedynie zlepkiem liter na ekranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Falonar wazeliniarzem? Jemu zależy na księciu i nie podlizuje mu się, aby wkraść się w jego łaski czy coś. Szczególnie, że znają się od wielu lat.

      Usuń
    2. Aha, to może odniosłam mylne wrażenie ^^. Bo jego słowa brzmiały troszkę jak podlizywanie się i taka jakby służalczość.
      Aczkolwiek tak w ogóle to było super. I widziałam, jak ładnie sobie przerobiłaś zakładkę z postaciami ;)).

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział ;) Jak zwykle niezmiernie spodobały mi się wszystkie opisy. Tak dokładne i ładne - no cudne ;)
    No to dałaś nam w tym rozdziale szansę poznać Ladvariana z nieco innej strony. Wreszcie okazał jakieś uczucia i chyba bardziej go polubiłam.
    Za to postać Falonara nieco mnie denerwuje. Taki z niego lizus i w ogóle... Nie lubię takich ludzi, ale jego wierność mnie zaskoczyła.
    Aha i ta cała księżniczka Evolet. Mimo, że jest taka oziębła, to spodobała mi się jej postać.
    No to z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    http://kwiat-smierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Falonar się nie podlizuje. Jest wierny i okazuje to w taki sposób. Nawet nic by mu to nie dało, bo książę i tak nie zmieni go na nikogo innego.
      Księżniczka pojawi się także w następnym rozdziale, chociaż z troszkę innej perspektywy ;)

      Usuń
  3. "A przyzwyczajanie się do rzeczy materialnych czyni z człowieka narcystycznego głupca." - czuję nutę hipokryzji :P Kurczę, nie wiem, dlaczego [to znaczy podejrzewam, ale to jest dziwne], ale chwilami mam problemy z odróżnieniem Kaelasa od Ladvariana.
    Falonar wydaje mi się podejrzany. Nie wiem, nie ufam mu. Niby taki zapatrzony w tego swojego księciunia, ale wydaje mi się, że w głębi chciałby mu urwać łeb. Może to przez tę jego zimną oficjalność, ale jakoś... Kurczę, no. Nie ufam takim ludziom! :P
    Do tej księżniczki też nie jestem przekonana, ale wygląda fajnie :P Powiedz mi, jak to jest, że niektóre postacie wyglądają 'normalnie', a inne mają jakiś rogi, skrzydła i tak dalej...? To kwestia pochodzenia czy czego?
    Powodzenia na egzaminach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wygląd jest kwestią pochodzenia. Są mieszkańcami różnych planet, więc jedni mają np. rogi, a inny skrzydła. Nie chciałam, aby główni bohaterowie odbiegali za bardzo wyglądem od człowieka, ale możliwe, że w przypadku jakiś pobocznych trochę zaszaleję. Mam już pomysł na wyrocznię i zastanawiam się nad jeszcze jedną postacią, ale muszę to dokładnie przemyśleć, bo konsekwencje mogą być różne.
      Prawdziwe zamiary księżniczki pojawią się w kolejnym rozdziale, a co do Falonara, to na razie nic nie powiem.

      Usuń
  4. Ciekawy rozdział. Jak zawsze dominowały w nim świetne opisy. Podobała mi się rozmowa Falonara z Ladvarianem, jednak nie do końca podoba mi się postać Falonara. Wydaje mi się, że nieco przesadza w słowach kierowanych do księcia. Pojawiła się nowa postać, Evolet, która jak zrozumiałam jest córką Vrieskasa? Popraw mnie jeśli się mylę. Powodzenia w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Przesadza? Chyba to zależy od odbiorcy, tak przynajmniej mi się wydaje. Ja jako autorka, wiem co nim kieruje i co w nim siedzi, więc ciężko mi to stwierdzić tak na chłodno.
      Tak, Evolet jest córką Vrieskasa, jego jedyną dziedziczką.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy rozdział:) Nieco spokojniejszy, ale dużo wyjaśnia parę wątków:) Podobała mi się ta scena z tą córką Vrieskasa, Evolet. Widać, że kobieta jest bardzo zimna i pewnie odziedziczyła charakter ojca. Jestem to ciekawa, czy w głębi duszy, ta kobieta jednak jest przeciwna tyranowi. Jestem ciekawa tej dalszej rozmowy.
    Jak zwykle czekam na następny rozdział z niecierpliwością:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co do Evolet radzę jeszcze nie wyciągać wniosków na temat jej charakteru i podobieństwa do ojca, bo więcej pojawi się w przyszłym rozdziale (miał być całością z tym, ale wyszedł jak zawsze za długi i musiałam go podzielić).

      Usuń
  6. Rozdział jak zwykle świetny ale prawdę mówiąc wyobrażałam sobie Falonara jako kogoś kto zawsze wali prosto z mostu i nie przejmuje się tytułami, no ale z drugiej strony fajnie, że jest taki oddany Ladvarianowi, no cóż... czekam na kolejny rozdział ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Postać Falonara będzie jeszcze rozwijana, a w stosunku do Ladvariana zachowuje się inaczej niż do innych.

      Usuń
  7. Falonar jest niezwykle oddany Ladvarianowi, widać że zrobiłby dla niego dosłownie wszystko, włączając w to poświęcenie własnego życia. Dobrze jest mieć u swojego boku kogoś aż tak oddanego. Podoba mi się relacja między nimi. Ten szacunek Falonara wobec swojego dowódcy, jak i fakt, że Ladvarian traktuje go jak swojego przyjaciela. Obaj zaczynają być moimi ulubionymi postaciami Twojej historii :)
    Księżniczka Evolet wydała mi się być osobą, przez którą plany Ladvariana mogą legnąć w gruzach. Odnoszę wrażenie, że ma on do niej sporą słabość, a ona być może wykorzysta ją przeciwko niemu. Chociaż być może sama jest przeciwna rządom ojca? Jestem bardzo ciekawa dalszego przebiegu ich rozmowy.
    Muszę się przyznać, że zaczęło mi brakować Kaelasa, więc liczę również, że niedługo się pojawi ;p
    Pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby egzaminy poszły Ci jak najlepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co do księżniczki, to jej postać zostanie rozwinięta dokładniej w kolejnym rozdziale, właśnie podczas kolejnej rozmowy z Ladvarianem. Postaram się dodać go w przyszły weekend, jeżeli dam radę przepisać.
      Kaelas pojawi się w ósmym rozdziale i planuję, by utrzymał się przez następne cztery, by dokładnie opisać spotkanie z wyrocznią.

      Usuń
  8. Hm, Falonar faktycznie jest bardzo oddany temu księciu. Nie podejrzewałam go o to. Myślałam, że oczywiście będzie lojalny, ale w duchu będzie coś knuł... Na nic takiego się nie zapowiada.

    Rozdział wspaniały, oczywiście. Bardzo intryguje mnie ta księżniczka. Wprost nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że szkoła i czas pozowlą mi go przeczytać od razu, a nie z gigantycznym opóźnieniem - jeszcze raz przepraszam Cię, że tak późno się odezwałam. I życzę powodzenia na zaliczeniach.

    Ah! I byłbym zapomniała - czekam na jakieś wieści od naszych znajomych, szczególnie Kaleasa. Jestem ciekawa, co się tam u nich dzieje.

    Pozdrawiam
    Filio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Doskonale Cię rozumiem, ja też mam ostatnio taki nadmiar nauki, że z chęcią wszystko rzuciłabym w cholerę. Dzisiaj jestem po dwóch zaliczeniach, a w czwartek znów powtórka z rozrywki.
      A Kaelas wraz z resztą drużyny pojawi się w rozdziale ósmym i pozostanie przez cztery (o ile dobrze wyliczyłam), by zakończyć wątek wyroczni, za który mam nadzieję nie zostanę zlinczowana.

      Usuń
  9. Falonra, jest niezwykle oddany księciu, który o dziwo pokazał sie w tym rozdziale ze swojej delikatniejszej strony, niemniej jednak nadal nie wkupił się w moje łaski. Hmm...Czyżby Evolet, była kobietą, która podbije myśli i serca księcia ? No cóż to tylko moje domysły ;) Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w przyszłym tygodniu, ja też będę miała nie złą harówkę w ostatnich tygodniach semestru trzeciej klasy technikum. Także wiem co czujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja akurat kończyłam liceum, ale pamiętam te okropne końcówki semestru. Chociaż mam wrażenie, że teraz jest gorzej, bo wszystko się na siebie nakłada, a tak zawsze coś było już jasne wcześniej.
      Myślę, że wszelkie wątpliwości odnoście Evolet wyjaśnią się w kolejnym rozdzi ale. O ile dobrze pamiętam, to na jej temat zawarłam wszystko, chyba że coś nie przejdzie przez poprawki, ale to raczej mało prawdopodobne.

      Usuń
  10. Zastanawiam się czemu Vrieskas nie kazał zabić księcia. Przecież każdy tyran rządzący w jakimkolwiek kraju wydałby taki rozkaz, aby uniknąć w przyszłości jakiejkolwiek możliwości wywołania buntu wśród ludzi, którzy jednak woleliby, żeby to Ladvarian nimi rządził. A Falon jest bardzo lojalnym i wiernym człowiekiem. I w dodatku przyjacielem księcia. Wiele osób chciałoby mieć kogoś tak zaufanego przy sobie, kto skoczyłby za nim w ogień. :)

    "przerwała milczenie, spoglądając kątem oka w prawą na olbrzymią rzeźbę przedstawiającą wielbłąda o trzech garbach. "- w prawą stronę.
    Opis księżniczki mi se podobał, ale te rogi! I wtedy automatycznie ujrzałam przed sobą Hulka hahah xd}
    A skoro Landvarian się w niej kocha, bo to od razu widać ;d to będzie miał nie lada problem z zabiciem jej ojca! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, niewola Landarczyków trwa już od tysięcy lat i raczej nie spieszy im się do żadnego buntu, bo dla nich to jest prawdziwe życie, gdyż innego nie znali. Zresztą rdzenni mieszkańcy i tak należą do niższej klasy, bo tak naprawdę rządzą przybysze z innych planet. Linia książęca żyje, aby stwarzać pozory, że wszystko jest w porządku. Od lat wszyscy byli dobrymi pieskami Vrieskasa i tyran nie spodziewa się, że Ladvarian jest inny i że planuje objęcie tronu.
      Błąd poprawiła, dziękuję za wypisanie. Nawet wiem, kiedy ten wyraz się zjadł.
      A księżniczka różki po tatusiu odziedziczyła ;)

      Usuń
  11. No proszę, Ladvarian ma słabość do kobiety z rogami, która ma ponad 2 tysiące lat i, o zgrozo, jest córką Vrieskasa. Oby to uczucie go nie zgubiło. To niepokojące, że o mały włos zdradziłby jej swoje zamiary. Co by było, gdyby Falonar się tam nie zjawił? Muszę przyznać, że w pierwszych rozdziałach nie lubiłam Falonara przedstawianego z perspektywy Kaelasa, ale teraz o wiele bardziej lubię starszego brata, który jest lojalny wobec prawowitego władcy, i jest też dobrym przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Falonar z perspektywy Kaelasa to zupełnie inny człowiek, zresztą zrobiłam tak specjalnie ;) Chociaż wtedy nie spodziewałam się, że jego postać aż tak przypadnie mi do gustu i będę chciała ją bardziej rozwinąć.
      Falonar to pół biedy, bo wie o wszystkich wyczynach księcia. Istniało jeszcze inne zagrożenie, o którym będzie w kolejnym rozdziale.

      Usuń
  12. Ciekawe rozdział, jak zwykle ^^. Kurde, coś mi nie pasuje w Falonarze. To takie nienaturalne być tak komus oddanym tylko z czystego serca. Węszę spisek xd. Może będzie mu się podlizywał do czasu, gdy Ladvarian naprawdę coś wielkiego osiągnie, a potem po prostu Falonar zepchnie go ze szczytu i wkroczy na jego miejsce? A moze go zabije? A może to po prostu oddany przyjaciel, a ja nie mogę tego zaakceptować? W każdym razie, nurtuje mnie to. Po tym rozdziale to jestem już przekonana, ze to Ladvarian jest moim idolem :]. Niby taki dzielny wojownik, odważny, twardy, a tu proszę, nie jest zapatrzonym w siebie pyszałkiem. Evolet wyjątkowo mi się spodobała. Chociaż było o niej niewiele. To postęp, jesli chodzi o żeńskie postacie, naprawdę, nawet w książkach lubię rzadko się zdarzy, by któraś przypadła mi do gustu. Mam nadzieję, że będzie miała jakiś udział w opowiadaniu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na temat Falonara milczę, bo czasem mam za długi język i zaczęłabym tu spiolerować, a nie lubię tego i jeszcze by się okazało, że napisałam jakąś głupotę, bo później zmienię zdanie.
      Evolet będzie jedną z główniejszych postaci, ale nie będzie pojawiać się osobiście tak często jak reszta, bo siedzi tylko na jednej planecie i to do niej trzeba przylecieć.

      Usuń
  13. wiem, że jestem okrutna, ale naprawdę nie mam czasu nawet na malowanie a co dopiero na komentowanie blogów (o pisaniu w ogóle nie będę wspominać).
    Trochę mi szkoda, że opuściłaś Severusa ale to opowiadanie również przypadło mi do gustu. S-F? Trochę książek w swoim życiu czytałam, ale tej tematyki jakoś tak nie ruszałam. Może gwiezdne wojny mnie zniechęciły? nie wiem. w każdym razie. O Twoim stylu wypowiadać się nie będę bo wiesz, że jest bardzo dobry, ale uważam, że przerzucenie się na 3 os. to był dobry pomysł :)
    Podobają mi się postaci jakie tworzysz. Są tacy różni, ach ta swoboda skakania po planetach :D Polubiłam RM19 i Falonara. Swoją drogą oddanie i przyjaźń, którą darzy księcia jest dość... hmmm... specyficzna? ja oczywiście nic nie sugeruję.
    Pozdrawiam i może kiedyś jeszcze się odezwę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie czytam książek z tej tematyki. Bardziej zainteresowały mnie różnego rodzaju mangi zahaczające o tematykę sf. I prawdopodobnie nawet zakończę w stylu wschodniego happy endu.
      W pierwszej osobie nie dałabym rady tego pisać. Tym bardziej, że ostatnio wpadłam na pomysł wydarzenia, które ma się rozegrać na planecie wyroczni i potrzebuję perspektywy Kendappy i RM19.
      Hmm... Odnośnie Falonara to ja się może wypowiadać nie będę, bo znów się okaże, że mnie przejrzałaś ;)

      Usuń
    2. wschodni happy end nie do końca jest happy, prawda?
      moim zdaniem im człowiek więcej czyta to tym trudniej o element zaskoczenia :) mam jednak nadzieję, ze u Ciebie jakiś się znajdzie.
      Ale z przepowiednia mi ciężko. Ale ostrzegam, jak będzie chodzić o Kaelasa to zabiję :P

      Usuń
    3. zapomniałam :P bardzo ładny szablon. jak tak na niego patrzę to sama nabieram ochoty aby otworzyć ps-a ale oczywiście nie mam czasu -.- może i marudzę, ale naprawdę nie mam czasu :P nie chcę nawet myśleć o przyszłym roku. rozszerzenie z chemii, biologi i matmy chcę zdawać i to nie byle jak skoro chcę iść na weterynarię.

      Usuń
    4. Nie jest do końca happy i właśnie o to mi chodzi. O, to mam nadzieję, że w przypadku przepowiedni Cię zaskoczę ;)
      To rzeczywiście będziesz mieć ciężko w przyszłym roku. Ja pisałam jedynie rozszerzoną matmę i fizykę, z czego do pierwszego raczej się nie uczyłam, bo samo do głowy wchodziło. Ale i tak na pewno dostaniesz się na weterynarię :)

      Usuń
  14. Bardzo podoba mi się to opowiadanie i wogóle tematyka jest taka trochę niesamowita :) Bardzo fajnie kreujesz postacie, wydają się takie prawdziwe (a nie jak to zazwyczaj bywa płytkie i bezwymiarowe). A poza tym bardzo podoba mi się szablon - moja ulubiona kolorystyka :]

    OdpowiedzUsuń
  15. o fuck, najlepszy rozdział, tak się wciągnęłam. Robisz to specjalnie. specjalnie tak obrzydziłaś czytelnikom Ledvariana, ażeby teraz odwrócić to wszystko... mimo że pamiętałam, jak mnie denerwował w poprzedniej notce, jak nieludzki się wydawał, już na początku poczułam, że to chyba nie do końća tak, i wbrew sobie cytałam to z dobrym wobec niego nastawieniem., a i w Felonarze być może jest też coś więcej,l niż posłuszeństwo, on naprawdę wierzy, iż Księciu się uda, naprawdę pokłada w niego wiarę, a przez to naprawdę nie dziwię się mu, iż uważa go za swojego króla, bo i wybawcę... Przyszłego. a być mooże będzie to jego brat, a może on sam? nie wiem, aczkolwiek na dzień dzisiejszy L. by się do teog najlepiej nadawał... gdyby nie fakt, że kocha córkę swojego największego wroga. nigdy bym się tego nie spodziewała. NIgdy. Kocha ją, chce zabić jej ojca, ona to wie. Jestem penwna. Co gorsze, wiem, że on pójdzioe dotych komnat i mam nadzieję, e powie o swoichj planach wspólnikowi, zaminm to zrobi... Wydajhe mi się, że ta dziewczyna nie ejst do końca taka jak jej ojciec, ale nie jest też wzorem cnót i ideałów, skryuwa tajemnicę i nie ufałabym jej zbytnio. niesamowita postać, dosłownie czułam emanujące z niej zimno, a równoceśnie też jakieś piękno, siłę... czarujsz słowem. i cudnie piszesz z perspektywy mężczyzn:p

    OdpowiedzUsuń
  16. Córka Vrieskasa! Coś takiego! No nie spodziewałam się :P Ladvarian jest dość dziwnym typem, choć z pewnością wyjątkowy. No i kurczę, zakochał się w babce o tyle lat starszej od niego ! Przecież ona mogłaby być jego pra-pra babcią, ale cóż... To serce wybiera, prawda? Zwłaszcza wtedy, gdy bije szybciej na ukochanej osoby widok.

    OdpowiedzUsuń
  17. Po lekturze ostatniego rozdziału, nie spodziewałem się, że Ladvarian może mieć w sobie tyle wrażliwości. Zastanawiam się, czy Falonar nie jest przypadkiem homo ;> Ten jego nabożny szacunek dla Ladvariana wydaje mi się nieco podejrzany...
    Ciekawy zabieg: po ukazaniu Ladvariana jako zimnego, bezlitosnego wojownika, przedstawiłaś pozytywną stronę jego charakteru. Gardzi dobrami doczesnymi, jest zdolny do ludzkich uczuć, docenia wierność Falonara... Intrygujący kontrast.
    Pozdrawiam serdecznie again!

    OdpowiedzUsuń