piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 10: Prawda czy iluzja?


Niemożli­we nie może się zdarzyć, wo­bec te­go po­zor­nie niemożli­we mu­si być możliwe.
Agata Christie
Towarzysze popatrzyli na Wyrocznię w zdumieniu, mimowolnie szeroko otwierając usta.
– Słucham? – Pierwszy odezwał się Kaelas.
Obserwował uważnie każdy jej ruch, nawet najmniejsze machnięcie tęczowego ogona, szukając oznak, które świadczyłyby o tym, że to oszustwo lub głupi żart.
– Musicie odpowiedzieć na zagadkę. To dopiero pierwszy etap mojej genialnej, dziewiętnastoetapowej próby. Poczekajcie na etap drugi, o, dopiero będzie dym. Nie jestem tania, ale za to najlepsza.
Uniosła wysoko głowę w geście zadowolenia i wydała z siebie dźwięk, który miał być rżeniem konia. Jednak Kaelasa przyprawiał o dreszcze i przypominał zgrzyt piły.
– W to nie wątpię – mruknął pod nosem. – Drugiego takiego konia na pewno tu nie ma. Zagadka na pewno do trudnych nie należy – dodał głośniej, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że Wyrocznia doskonale słyszała poprzednie zdania. Jej gniewne, wręcz złowieszcze spojrzenie na to wskazywało.
– Sądzę, że to jest…
Poczuł silne uderzenie w głowę. Nawet nie zorientował się, kiedy Kendappa znalazła się tak blisko niego i zdołała zadać cios.
– Au, zdurniałaś, idiotko.
– Mów o sobie, imbecylu. Nie pomyślałeś o tym, że możemy mieć tylko jedną szansę na odpowiedź? Po co ja się w ogóle pytam? Oczywiście, że nie! Chciałeś wszystko zaprzepaścić!
– Moja odpowiedź na pewno jest poprawna – mruknął.
– Mamy jedną szansę, prawda? – zwróciła się do Wyroczni, ignorując Kaelasa jęczącego pod nosem coś na temat guzów.
– Co mówiłaś? – Wyrocznia spojrzała na nią, z jej oczu nie znikało zadowolenie. – Myślałam, na jaki kolor pomalować kopyta. Przydałby mi się jakiś porządny pedicure. Może morska zieleń? Chociaż nie, ona była w modzie w zeszłym sezonie, a ja jestem zbyt prestiżowa, muszę podążać za modą, a nie się cofać. Może paryski błękit? Będę musiała poradzić się konsultanta.
Kendappa patrzyła na nią, nie mogąc powstrzymać szoku, który malował się na jej twarzy. Kaelas zachichotał pod nosem.
– Oczywiście, że macie tylko jedną szansę. Za kogo mnie macie? Do dwóch razy sztuka było modne w zeszłym tysiącleciu. Ale możecie się naradzić. Jest mi wszystko jedno i tak nie zgadniecie. Jestem zbyt wybitna w te klocki.
Dziewczyna odwróciła się od niej bez słowa, mocno zaciskając szczęki, jakby z całych sił powstrzymywała się od wypowiedzenia jadowitego komentarza. Jej dłoń błądziła niebezpiecznie blisko sztyletu. Kaelas odsunął się od niej na bezpieczną odległość. Wiedział, że gdyby doszło co do czego, to on stałby się ofiarą. RM19 z niewiadomych powodów zawsze oszczędzała.
– Słucham, jaka jest ta twoja prawidłowa, genialna odpowiedź – zwróciła się do wojownika.
– Ninja – odpowiedział dumny z siebie.
– Imbecyl. – Szturchnęła go w ramię, jednak zdołał utrzymać równowagę.
– Co się czepiasz? Matka opowiadała mi, że wojownicy ninja zamieszkują jedną z planet północnej strefy. Są tak szybcy, że gdy przemykają pod słońcem, nie rzucają cienia. A skoro jesteś taka mądra, to może teraz posłuchamy twojej propozycji.
Spojrzał na nią wyzywająco, dziewczyna otworzyła usta, jednak nic nie powiedziała. Twarz Kaelasa przybrała triumfujący wyraz. Domyślał się, że ona nie miała pojęcia, jaka może być odpowiedź. Tak się przechwalała, a gdy doszło co do czego, to on był górą.
– Rozwiązaniem jest wiatr – zwrócił się RM19 do Wyroczni, ignorując spierających się towarzyszy.
– Och – wyrwało się jej po usłyszanej odpowiedzi. – Jesteście pewni? – dodała, a w oczach pojawił się nienaturalny blask.
– Tak, jesteśmy pewni – odpowiedział poważnie RM19. – Na dodatek zgodnie z zasadami mieliśmy tylko jedną szansę, która właśnie została wykorzystana. Mam wątpliwości, czy mogłaby istnieć inna odpowiedź na twoją zagadkę…
– Chyba że poprawna – mruknął pod nosem Kaelas, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.
– …byłoby to wręcz nierealne, chyba że te słowa zawierałyby ukryte w innym języku przesłanie lub nieznaną nam symbolikę.
– Nawet nie potraficie się bawić – jęknęła rozczarowana Wyrocznia, spoglądając na każdego z towarzyszy po kolei. – Dlaczego los jest dla mnie tak okrutny i po tylu latach bez odwiedzin, wysyła mi kogoś takiego? Będę musiała złożyć reklamację. Hmm… Tylko gdzie? Kosmiczne Biuro Reklamacji splajtowało z dwieście lat temu jak nie więcej.
– Czyli teraz odpowiesz na nasze pytania?
– Nie tak szybko. Jeszcze długa droga przed wami, aby otrzymać to, po co tutaj przybyliście. Wypełniliście zaledwie łatwiejszą część. Chociaż jak na czas, który musiałam poświęcić na wymyślenie tej zagadki, to poradziliście sobie z nią za szybko. Prawdziwa próba dopiero przed wami. Z niej na pewno nie wyjdziecie cali. – Uśmiechnęła się złowieszczo, a przynajmniej tak wydawało się Kaelasowi.
 – Czy to małżeństwo, o którym nam opowiadałaś, Wyrocznio, też musiało przejść te wszystkie próby? – spytał z sceptyzmem RM19.
– Co? Oczywiście, że nie, nie bądź głupi. Zapłacili mi. Ale wy nie macie nic na wymianę. Zresztą, nawet gdybyście mieli, to i tak bym wam nie powiedziała, bo tak interesującej grupy dawno w swoich progach nie gościłam. Nie mogę odmówić sobie zabawy, nie? Ale przejdźmy do rzeczy, muszę oszczędzać struny głosowe, gdybyście jakimś cudem przeszli przez próbę. Uciekniecie z płaczem za góra dziesięć minut do tego waszego śmiesznego stateczku i odlecicie na sam skraj wszechświata. Może znajdę kogoś, kto się ze mną o to założy? Wzbogaciłabym się. Kosmiczny totalizator jest oczywiście jeszcze zamknięty, bo wybraliście sobie na wizytę tak niekulturalną, wczesną porę.
– Przepraszamy… - zaczął RM19.
– Teraz nie próbuj się tłumaczyć, że nie wiedzieliście czy inne tego typu pierdoły, bo i tak wam nie uwierzę. A ty już mi podpadłeś, więc się nie narażaj.
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, lecz z otwartych ust nie wydobyło się żadne słowo, jakby ostatecznie się rozmyślił.
– Co mamy zrobić? – zapytał Kaelas, mając dość tej całej bezsensownej gadaniny i Wyroczni, która w ogóle nie była skłonna do współpracy. Nadal był przekonany, że to jakieś wielkie oszustwo.
– Dobre pytanie. Musicie udać się do Piernikowej Jaskini i znaleźć tam dusze.
– Dusze? – parsknęła Kendappa. – W tym wymiarze nikt nie jest w stanie ich zobaczyć. Znajdują się jedynie w ciałach żywych istot i opuszczają je w chwili śmierci, udając się do królestwa Kaio.
– Ośmielę się z tobą nie zgodzić, ale masz prawo nie wiedzieć, w końcu masz zaledwie piętnaście lat…
– Trzydzieści trzy – poprawiła ją.
Kaelasa na chwilę zamurowało. Nie sądził, że dziewczyna jest aż tak stara. Odkąd ją zobaczył, uznał, że może mieć zaledwie kilka lat więcej od niego, bo na taką wyglądała. Nieustanna powaga i sztywność dodawały jej kilka lat, ale nie aż tyle.
– Co za różnica. Jeżeli nie znajdziecie dusz, nie będzie odpowiedzi. Do jaskini dotrzecie, idąc cały czas czerwoną ścieżką. Jeżeli nie zboczycie z drogi, nie powinniście się zgubić, lecz jeden fałszywy krok może sprowadzić klęskę na całą waszą trójkę. Dodatkowo radziłabym uważać na najróżniejsze poczwary zamieszkujące las i pobliskie tereny. Nie są zbyt uprzejme i mogą zrobić z was szaszłyk. Na szczęście nie przepadają za koniną, więc mi nic nie grozi, ale świeżego ludzkiego mięska nie odmówią.
– Z potworami poradzę sobie nawet z zamkniętymi oczami – zwrócił się do Wyroczni Kaelas, napinając mięśnie. – Przyda mi się mały trening.
– Jeszcze zobaczymy. – Wyszczerzyła zęby. – Tam macie ścieżkę – dodała, wskazując na czerwoną drogę niknącą w głębi lasu.
– Czy nie stamtąd czasem przyszliśmy? – zadumał RM19, maszcząc brwi.
– Nie. A teraz pospieszcie się.
Ostatni raz spojrzeli na Wyrocznię i podążyli we wskazanym przez nią kierunku. Ścieżka wyglądała identycznie jak ta, którą przybyli na polanę. Biegła zygzakiem w głąb lasu i porastały ją szkarłatne maki.
Gdy tylko przekroczyli linię kamiennego trapezu, znów usłyszeli monotonny, usypiający szum i słodki zapach. Nagłe zetknięcie z tymi drażniącymi zmysły czynnikami, wyprowadziło ich z równowagi. Kaelas miał wrażenie, że zaraz zacznie boleć go głowa. Jego koncentracja osiągnęła krytycznie niski poziom i w każdym momencie mógł zbliżyć się do niego potencjalny przeciwnik, a on by go ani nie zauważył, ani nie usłyszał.
Nie miał innego wyboru jak dalej brnąć makową drogą za Kendappą i RM19. To była jedyna droga. Gdy Wyrocznia nie zechce odpowiedzieć na jego pytania, utkną w martwym punkcie. A nie mógł stanąć naprzeciwko Vrieskasa bez miecza. Skoro tak mówiła przepowiednia, to tak musiało być.
Miał wrażenie, że zygzakowata droga ciągnęła się w nieskończoność, nie mógł dostrzec nawet wyjścia z lasu. Przed sobą miał jedynie szkarłat maków oraz błękitne i żółte pnie drzew. Można oszaleć od tych pstrokatych kolorów. Jeżeli będę zmuszony dłużej na nie patrzeć, to zepsuje mi się wzrok i ucierpi na tym cała moja uwaga wojownika. Jak miałbym dostrzec każdy, nawet najszybszy cios wroga? Wolałbym stracić wzrok w walce, a nie przez cholerne, pstrokate pniaki.
Spojrzał w górę, lecz zobaczył, że korony drzew tworzą nad nimi klosz. Tylko w nielicznych miejscach, maleńkie, wielokątne otworki ukazywały lawendowe niebo. Jednak w lesie panował tylko lekki półmrok, a nie ciemności. W końcu te nieliczne dziurki nie mogły tak wszystkiego rozjaśnić, szczególnie, że nad tą planetą nie świeciła żadna ognista gwiazda. A może to pnie lub maki dają to światło, zadumał Kaelas. Starał się myśleć o czymkolwiek, gdyż ciągłe skupienie powodowało tę okropną senność.
Co jest złego we śnie, wojowniku? – Znów usłyszał ten dziwny głos. Jednak nadal nie potrafił go rozpoznać ani stwierdzić skąd dobiegał. Gdy wydawało mu się, że już wie, odpowiedź nagle umykała, śmiejąc się szkaradnie.
Zaraz, przecież tego śmiechu nie stworzył mój umysł. Pochodzi z zewnątrz.
Zadrżał mimowolnie. Poczuł dreszcze, zimna strużka potu zaczęła spływać mu po karku. Rozejrzał się dookoła, jednak nie zauważył nic podejrzanego. Jedynie drzewa i maki. Nic się nawet nie poruszyło. Z lekkim niepokojem stwierdził, że Kendappa i RM19 nie słyszeli tych dźwięków. Szli przed siebie, nie rozglądając się na boki. Czyżbym to ja wariował?
Szaleństwo nie jest złe, wojowniku.
Wzdrygnął się. Miał ochotę poszukać źródła tego dźwięku i zamknąć mu paszczę na zawsze, chociażby wiązało się to z odcięciem głowy, cokolwiek, byleby tego dłużej nie słuchać.
To czemu nie zejdziesz ze ścieżki i mnie nie poszukasz? Tchórzysz?
Kusiło go to. Zejść z czerwonej ścieżki i zobaczyć, co kryje się pomiędzy drzewami. W końcu chodzenie tym zygzakiem bez końca było tak nudne. Ile można? Zawsze mógł znajdować się tam jakiś skrót, o którym nie powiedziała im Wyrocznia.
– Chodź, wojowniku. Zobacz, co ukryła przed tobą wszechwiedząca.
Już stawiał pierwszy krok poza ścieżkę. W tym momencie w plecy dmuchnął mu silny wiatr, jakby na złość chciał zepchnąć go poza makową drogę. Zachwiał się niebezpiecznie, jednak zdołał utrzymać równowagę. Dziękował w duchu, że nie opuszczał zajęć z tej dziedziny. Otarł pot z czoła, przeklinając ten cholerny wiatr. Wiedział, że nie było to normalne. Zresztą jak nic na tej planecie. Zastanawiał się, czy to kolejna próba, o której wspominała Wyrocznia i co mogłoby się stać, gdyby przekroczył granicę. Czy już nigdy nie dałby rady wrócić? Wspomniane potwory rzuciłyby się na niego i zabiły, nim zdołałby wyciągnąć miecz i obronić się przed nimi?
Wydawało mu się, że potyczka z wiatrem zajęła mu trochę czasu, jednak Kendappa i RM19 znajdowali się zaledwie kilka kroków przed nim. Jakby w tym czasie zastygli w miejscu. Nawet nie zauważyli, że działo się coś niezwykłego.
– Lub widzieli i chcieli się w ten sposób ciebie pozbyć.
Starał się nie słuchać tego głosu, jednak echo słów nadal odbijało się w jego głowie. Czyżby faktycznie chcieli się mnie pozbyć? Przecież to ja byłem kluczem do wszystkiego. To ja, dzierżąc legendarne ostrze, miałem stanąć do walki z Vrieskasem i pokonać go, przywracając pokój w kosmosie. Sami nic nie zdziałają.
Nagle poczuł dotyk czegoś zimnego na ramieniu. Odwrócił się mechanicznie, wydobywając miecz, jednak nic nie zobaczył. Makowa droga była pusta. Spojrzał w górę, jednak nad sobą miał jedynie korony drzew. Nawet jedna gałąź nie znajdowała się tak nisko, by coś mogło go dosięgnąć. Chyba że ma macki, na samą myśl o tym poczuł obrzydzenie.
– Kaelasie, przestań, to nie jest zabawne! – Usłyszał wściekły głos Kendappy, pod wpływem którego aż podskoczył.
Dziewczyna odwróciła się i patrzyła na niego. W jej złocistych oczach bez trudu wyczytał groźbę i chęć zatopienia sztyletu w jego ciele, jeżeli nie przestanie robić tego, co ponoć robił. Miał wrażenie, że kryło się w nich coś jeszcze, ale mino usilnych starań nie potrafił tego nazwać.
– Nic nie robię – odpowiedział, nadal rozglądając się wkoło.
– Dotknąłeś moją szyję swoją lodowatą, obślizgłą łapą! Nie wyprzesz się teraz.
– To nie ja, mnie też coś dotknęło. Musiało ci się wydawać, bo ja nic nie widziałem.
– Teraz nie próbuj się tłumaczyć takimi kłamstwami.
– Ciszej – syknął na nich RM19, odwracając się. – Zapomnieliście, że Wyrocznia mówiła coś o potworach. Nie chcę tu umierać, więc po co kusić los. I nie chcę słyszeć, że wy dwoje sobie z nimi bez trudu poradzicie – zakończył ostro, widząc, że Kendappa i Kaelas już otwierali usta.
Odwrócił się i ruszył dalej makową drogą, towarzysze udali się za nim. Wojownik zauważył, że dziewczyna wyjęła sztylet o rękojeści ozdobionej sową. Po kilkunastu krokach Kaelas poczuł jak chwytają go za szyję czyjeś lodowate ręce. Natychmiast wykonał obrót, unosząc miecz gotowy do ataku, lecz znów nic za nim nie było. Jednak uczucie chłodu pozostało. Przecież coś go złapało, nie mogło tak po prostu zniknąć.
Wtedy ujrzał spadającą z drzew białą postać, która wylądowała tuż za Kendappą, próbując ją pochwycić. Zareagował natychmiast, w kilku krokach znalazł się tuż przy niej, zadając cios w bark. Ku swojemu zdziwieniu usłyszał dźwięk pękającego szkła, a z rany nie wytrysnęła nawet kropla krwi. Gdy wyciągnął ostrze, zobaczył jedynie… pęknięcie na ciele, które rozprzestrzeniało się i spowodowało oderwanie białej kończyny.
W tym samym momencie RM19 odwrócił się i wycelował pistoletem w postać. Wystrzelił, a jasny promień przebił na wylot szyję napastnika, powodując, że jego głowa odpadła od reszty ciała. Kaelas nie spodziewał się po nim tak szybkiej reakcji. Pozostała część także zwaliła się na makową drogę. Ujrzał, że z brzucha wystaje jeden ze sztyletów Kendappy. Nawet nie zauważył, kiedy zadała cios.
Stanęli nad truchłem, chcąc uważnie mu się przyjrzeć. Okazało się, że zaatakował ich prymitywny manekin wykonany z białego szkła lub porcelany. Prosty korpus łączący ręce, nogi i głowę. Kaelas sądził, że ten miał przypominać mężczyznę. Jednak najbardziej rzucała się w oczy twarz. Pierwotnie była gładka, lecz ktoś, najprawdopodobniej dziecko, dorysował mu oczy i usta wykrzywione w grymasie bólu.
Kendappa wyjęła sztylet i spojrzała w stronę, z której przyszli.
– Jest ich więcej – powiedziała krótko.
Towarzysze poszli za jej przykładem. Z drzew zeskakiwały kolejne białe manekiny. Można było rozróżnić wśród nich zarówno mężczyzn jak kobiety i dzieci. Wszystkie miały namalowane oczy i usta tą samą ręką co ten pierwszy. Jednak każda z twarzy posiadała inną mimikę. Kaelas zastanawiał się, jakim cudem one się poruszały. W końcu nie były nawet martwe, to jedynie przedmioty. Na dodatek nie posiadały sznurków, by jakiś niewidzialny olbrzym sterował nimi jak marionetkami.
RM19 strzelił w jednego z nich, powalając go na ziemię. Jednak na jego miejscu pojawiło się kilkadziesiąt kolejnych.
– Jest ich zbyt wielu – skomentował Kaelas.
Nie sądził, że tak będzie wyglądać jego pierwsza w życiu prawdziwa walka. Spodziewał się jakiegoś normalnego przeciwnika, z którym stoczyłby zawzięty, zwycięski bój. A nie bandy nie wiadomo czego. Na dodatek tak licznej bandy, z którą nie miała szans ich trójka, chyba że pistolet RM19 potrafił zabijać kilkunastu za jednym razem lub można było wystrzelić z niego jakiś pocisk masowego rażenia.
– To użyj tego swojego miecza i powal ich – warknęła Kendappa.
– Sam mam się tam pchać? Może ty pójdziesz pierwsza, jak taka mądra jesteś – odgryzł się.
– Imbecylu, mówiłam, abyś skrystalizował swoją ki w tym mieczu, czy jak wy to nazywacie. – Napięła mięśnie, szykując się do ataku, gdyby któryś z manekinów podszedł wystarczająco blisko. W drugiej dłoni trzymała sztylet o wężowej rękojeści.
– Ja… Ja nie potrafię – wyznał cicho.
– CO?! – Przez chwilę Kaelas odniósł wrażenie, jakby miała zamiar zatopić broń w jego brzuchu, nie atakować nią wrogów. – Odwrót! – zarządziła.
Puścili się biegiem, starając się uciec jak najdalej od manekinów. Kaelas miał wrażenie, że one są wszędzie, otaczają go. Malowane twarze uśmiechają się złowieszczo do niego. Starają się pochwycić go w swoje zimne, białe ramiona. Niektórym udało się go zadrasnąć, miał nadzieję, że nie spowoduje to jakiegoś zakażenia czy otrucia.
Ciął mieczem na oślep, jednak nie wiedział, czy powalił kogokolwiek. Nie próbował się nawet odwrócić, by się upewnić, bo mogłoby go to kosztować życie. Kendappa i RM19 także atakowali, nie zatrzymując się. Najłatwiej miał mężczyzna, bo przy strzelaniu na oślep istniało większe prawdopodobieństwo trafienia niż przy machaniu mieczem. Jednak to dziewczyna miała najgorzej, gdyż sztylet miał krótką klingę i mogła ciąć tylko w bliskiej odległości.
Po szaleńczym biegu, który zdawał się trwać wieki, nagle znaleźli się na skraju lasu. Kaelas zastanawiał się, jak to możliwe, skoro dopiero przed chwilą byli w lesie, nawet nie widział, by zbliżali się do wyjścia z niego. Nie mogąc się powstrzymać, odwrócił głowę. Zatrzymał się gwałtownie, zorientowawszy się, że wszystkie manekiny zniknęły, a granica lasu znajdowała się w dużej odległości od niego. Przecież przebiegłem zaledwie kawałek, linia drzew nie może znajdować się tak daleko.
– Stójcie! – zawołał do towarzyszy.
Zatrzymali się, rozglądając ze zdziwieniem dookoła.
– Jak? – wydyszał RM19.
On z całej trójki wyglądał najgorzej. Srebrzysty pot strumieniami spływał mu po skroni i karku. Dyszał ciężko, próbując uspokoić oddech, co było dość trudne w tak mdlącym powietrzu. Kaelas i Kendappa nie wyglądali tak źle, treningi przygotowały ich do długich biegów.
– To wszystko wydaje się nierzeczywiste – skomentowała Kendappa, chowając jeden ze sztyletów do pochwy, drugi nadal mocno ściskała w dłoni. – Jakbyśmy śnili razem jakiś dziwny sen lub zostali złapani w sidła…
– Patrz! – przerwał jej podekscytowany Kaelas, wskazując przed siebie. – To musi być ta jaskinia. Chociaż jestem prawie pewien, że wcześniej jej tam nie było – dodał po zastanowieniu.
Wszyscy troje spojrzeli na niedużą grotę znajdującą się kilka metrów przed nimi. Prowadziła do niej szkarłatna ścieżka, która niknęła w jej wnętrzu. Wejście miało kształt równoramiennego trójkąta.
Gdy podeszli do niej, co zajęło zaskakująco mało czasu jak na taką odległość, uświadomili sobie, że jaskinię tworzą miliony kamieni, każdy w kształcie sześcianu. Te na górze były białe, wszystkie pozostałe brązowe. Wyglądała, jakby ktoś specjalnie zadał sobie trud, aby ją zbudować. Obok postawiono prostokątną tabliczkę, na której wyryto jakieś litery.
– Porzućcie nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie – przeczytał RM19. – Niezbyt przyjemna myśl, ale po tych manekinach nic nie powinno nas zaskoczyć.
Kaelas postukał palcami w kamień, lecz nie wydobył się z niego żaden dźwięk.
– Jak sądzicie, z czego to jest zrobione? W końcu ta piernikowa nazwa musiała się skądś wziąć.
– W takim razie zjedz to i sam sprawdź – rzekła dziewczyna, nie kryjąc sarkazmu. – Może się otrujesz i zaoszczędzisz nam w przyszłości swojej głupoty i braku podstawowych zdolności wojownika Landare. Chyba ślepiec awansował cię do klasy średniej.
Minęła go i weszła do jaskini. Za nią bez słowa podążył RM19. Kaelas zawahał się przez chwilę, po czym oderwał ze ściany kawałek materiału, z którego wykonano pieczarę. Był dość twardy, ale nie tak jak kamień. Przyjrzał mu się w fioletowym świetle planety, ale poza kilkoma bruzdami nie dostrzegł nic nadzwyczajnego. Powąchanie go także nic nie pomogło. Mdlący, słodki zapach, który towarzyszył im odkąd zeszli ze statku, całkowicie stępił jego zmysły. Schował oderwany kawałek do kieszeni, chcąc przyjrzeć mu się w spokoju później.
Może RM19 będzie wiedzieć z czego to jest? Mądrzy się, że wie wszystko, to w końcu się do czegoś przyda.
Lub nie. Już nie raz się pomylił.
~ * ~
Nie sądziłam, że w sondzie Ladvarian wysunie się na takie prowadzenie. Ale w końcu jego umiejętności i Kaelasa są nie do porównania. Sporo głosów miał także ktoś inny. Macie jakiś konkretny typ, czy może czekacie na pojawienie się tego bohatera?
Scena z manekinami pierwotnie miała pojawić się u Severusa, ale skoro tam do tego nie doszłam, to nie chciałam, aby się zmarnowała, bo było mi jej szkoda.

40 komentarzy:

  1. "– Au, zdurniałaś, idiotko.
    – Mów o sobie, imbecylu. Nie pomyślałeś o tym, że możemy mieć tylko jedną szansę na odpowiedź? Po co ja się w ogóle pytam? Oczywiście, że nie! Chciałeś wszystko zaprzepaścić!
    – Moja odpowiedź na pewno jest poprawna – mruknął.
    – Mamy jedną szansę, prawda? – zwróciła się do Wyroczni, ignorując Kaelasa jęczącego pod nosem coś na temat guzów."- Ten fragment mnie rozbroił. Ogólnie rozdział bardzo udany. Też masz bardzo miły dla oka styl pisania;)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział był super. Sprzeczki jak zwykle wyszły ci genialnie, a Kaelas jak zwykle popisał się nadmierną pewnością siebie. Uwielbiam czytać ich kłótnie i naprawdę jestem pod wrażeniem kreacji zarówno postaci, jak i świata przedstawionego.
    Wyrocznia także mnie rozbawiła, szczególnie tekstem o malowaniu kopyt. Choć bohaterowie zapewne musieli być dość zniecierpliwieni jej w końcu dośc irytującym zachowaniem.
    Scena z manekinami także była super. Ciekawa jestem, kto w ogóle je zrzucał tych drzew? Przecież nie pojawiły się tam same. Znowu urwałaś w takim momencie, że aż by się chciało czytać dalej ^^.
    Poza tym, bardzo ładny szablon ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Malowanie kopyt dodałam przy poprawianiu, nie mogłam się powstrzymać ;)
      I tak już dużo wyszło, to musiałam urwać, tym bardziej że kolejna musi się jakoś sensownie zacząć. Ale wydaje mi się, że warto czekać, tym bardziej, że będzie trochę inna, bo z perspektywy każdego z bohaterów. I niestety znów urwie się w niezbyt fajnym dla czytelnika momencie.

      Usuń
    2. Ale z drugiej strony to właśnie dobrze, bo teraz pewnie każdy z napięciem oczekuje na kolejną część... W każdym razie ja na pewno.
      Dobrze, że dodałaś to o kopytach. Ten tekst mnie rozwalił ^^. Do tej pory mam zaciesz, jak sobie wspominam zachowanie wyroczni.

      Usuń
    3. Zazwyczaj staram się kończyć w miarę neutralnie, bo sama nie lubię, gdy urywa się w takich zaskakujących miejscach. Ale czasem jest to konieczne.

      Usuń
    4. W każdym razie, fajnie wyszło ^^.
      A i jeszcze sobie przypomniałam, że podobał mi się napis przy wejściu do jaskini. "Porzućcie nadzieję, którzy tu wchodzicie". Bardzo stosowne ^^. Zresztą lubię ten napis i kiedyś nawet umieściłam go sobie na drzwiach pokoju, tyle że w oryginale. To był mój taki mały żarcik xDD.

      Usuń
  3. Rozdział bardzo fajny. Wyrocznia staje się coraz bardziej intrygującą postacią. Momentami wprost nie mogłam powstrzymać śmiechu czytając te genialne dialogi! ;D
    Ten głos był irytujący. Podziwiam Kaelasa, że tak wytrwale trzymał się swojej śnieżki.
    Ta planeta robi się coraz bardziej dziwna i przerażająca. Te potwory brr...
    Ciekawe, co czeka ich teraz w jaskini i czy wypełnią wszystkie zdania tej przedziwnej Wyroczni.
    Pozdrawiam i oczywiście czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Starałam się, aby Wyrocznia wyszła taka, a nie inna i cieszę się, że za bardzo nie przegięłam. Zadanie zostało jedno, znalezienie duszy, która teoretycznie powinna znaleźć się w jaskini.

      Usuń
  4. Rozdział rewelacyjny, zwłaszcza podobała mi się jak zwykle niezawodna głupota Kaelasa :D Pomysł z jego odpowiedzią na zagadkę mnie rozwalił. Ale przynajmniej miał jakiś pomysł z tym Ninja, przykładowo Kendappa nie wpadła na żadne rozwiązanie. Oj dobrze, że mają w drużynie kogoś tak inteligentnego jak RM19.
    Postać Wyroczni coraz bardziej mi się podoba. Widać, że podąża za najnowszymi trendami, a jej kwestie są naprawdę zabawne. Zwłaszcza ta o konsultancie, czy tym, że tamto małżeństwo jej po prostu zapłaciło ;) Widać, że naprawdę musiała się wynudzić przez minione lata, bo dla naszych bohaterów przygotowała trudne zadania. Te manekiny chyba im się wszystkim przewidziały, a jaskinia musi być jakimś hologramem. Swoją drogą świetny pomysł z manekinami, więc dobrze, że postanowiłaś go tutaj wykorzystać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wiesz, jak ciężko było wymyślić coś tak głupiego? Sensowne odpowiedzi przychodzą do głowy o wiele łatwiej niż skrajna głupota.
      Z manekinami nie mogłam się powstrzymać, żal mi było porzucić ten pomysł, szczególnie, że fragment miałam napisany i wystarczyło jedynie scenerię i bohaterów zmienić.

      Usuń
  5. Noo, w końcu nadrobiłem zaległości, a ten rozdział okazał się prawdziwą wisienką na torcie. Postać Wyroczni rozwaliła system :) Opisy i dialogi bardzo udane, spodobała mi się ta cała geometryczna planeta. Maki, manekiny, bezcielesne głosy... to doskonale działa na wyobraźnię.
    Kaelas coraz bardziej przypomina mi Naruto ;P Jego odpowiedź na zagadkę Wyroczni była kapitalna... W życiu nie przyszłoby mi to do głowy. Dodatkowo osłabiło mnie pytanie RM19 o to, czy staruszkowie także musieli przejść przez te wszystkie próby ^^
    "Porzućcie nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie..." Widzę tutaj wpływy dantejskie, ciekawy smaczek ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Czy Kaelas przypomina Naruto, to akurat nie wiem, bo ta/to mangi/anime mnie odrzuca i pewnie nigdy do niego nie sięgnę. Starałam się nadać mu cechy typowego głównego bohatera, chociaż miejscami jest nawet bardziej irytujący.
      Ciężko było wymyślić coś tak głupiego jak ninja. Sensowne odpowiedzi przychodzą do głowy o wiele łatwiej niż skrajna głupota. A to musiało być szczególnie powalające.

      Usuń
  6. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Wyrocznia wygląda jakby żyła w swoim własnym świecie, stwierdzam to po jej dosyć dziwnym, jak na kogoś kto zna odpowiedzi na pytania, sposobie bycia. Kłótnię jak zwykle przyjemnie mi się czytało. Mnie także zdziwił wiek Kendappy. Czy w Twoim opowiadaniu lata liczy się normalnie czy ludzie żyją dłużej? Ciekawią mnie też te dziwne manekiny i piernikowa jaskinia. Mam wrażenie, że wątek oderwanego przez Kaelasa kawałka nie będzie obojętny.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wyrocznia to dość szczególna i nietypowa postać. Sądzę, że w przyszłości rozwinę jej wątek.
      Lata to kwestia sporna, ale można założyć, że liczy się tak jak nasze. Różni się jedynie żywotność poszczególnych ras. Księżniczka ma prawie 2500 lat i według jej rasy jest jeszcze młodziutka, natomiast Kaelas czy Ladvarian najwyżej dożyją setki, może trochę więcej. Początkowo Kendappa miała być nieco młodsza, ale wtedy przegięłabym w innej kwestii z nią związanej.

      Usuń
  7. Rany, nie wierzę, że przegapiłam poprzedni rozdział. Byłam święcie przekonana, że już go przeczytałam.
    Widzę nowy szablon. Bardzo ładny, chyba kolorystyka bardziej mi się podoba niż w poprzednim. Bardziej mroczna, co pasuje do rozwijających się wydarzeń :)
    Ogólnie to Oraculum jest bardzo interesującym i oryginalnym miejscem. Podoba mi się jego kanciastość, jest taka inna :) Chociaż pewnie gdybym się tam znalazła, to szlag by mnie trafił od tych pstrokatych kolorów (jak Kaelasa).
    Wyrocznia jest dość ciekawym tworem. Cały czas myślałam o niej, jak o człowieku, kobiecie w dodatku. To chyba jakieś takie skojarzenie po Pytii :) Wyrocznia ma bardzo ciekawy charakter i podejrzewam, że testy, którym poddała naszą wesołą gromadkę, mają jakiś głębszy sens, niż zwykłe zabawienie się ich kosztem. Może planowała sprawić, że zaczną ze sobą współpracować? W końcu to konieczne, jeśli mają zdobyć miecz i pokonać Vrieskasa. A właśnie, mam nadzieję, że w tym też im pomoże.
    Kaelas i jego odpowiedź na zagadkę była zdecydowanie świetnym humorystycznym akcentem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Oraculum nadaje się jedynie na jedno, góra dwudniową wycieczkę (na którą z chęcią bym się wybrała ;) ), dłużej raczej nikt tam nie wytrzyma.
      Największe znaczenie ma oczywiście ostatnia próba w jaskini, która nieco zmieni to, co jest teraz. Ale pomoc to pojęcie względne, o czym więcej pojawi się w rozdziale 12.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Obok postawiono prostokątną tabliczkę, a której wyryto jakieś litery."- na której
      "W końcu mądrzy się, że wie wszystko, to w końcu się do czegoś przyda.
      – Lub nie. W końcu już nie raz się pomylił."- w tym krótkim fragmencie trzy powtórzenia " w końcu". Pierwsze można zmienić na skoro, ostatnie całkowicie usunąć, a zdanie i tak nie straci na znaczeniu.

      No rozdział jeden z ciekawszych :) I baaardzo długi, co oczywiście daje dużego plusa ode mnie ^^
      Opisy też bardzo rozbudowane. No cud, miód po prostu ^^ Lubię czytać o Kaelasie. Chyba wolę go od Ladvariana. Ale nie mogę powiedzieć, że jest lepszy od księcia, bowiem oboje wydają mi się być postaciami nieco... zbyt zapatrzonymi i pewnymi siebie. Ciągle pokazują innym, że są lepsi. A tymczasem proszę jaka sytuacja z Kaelasem. :)
      Ciekawi mnie co będzie w tej jaskini. I czy złapią tą duszę? Swoją drogą jak można złapać duszę? To musi być naprawdę trudne...

      A jeśli chodzi o sondę, to głosowałam na kogoś innego. Po przeczytaniu tego rozdziału zmieniłam swoje typowania z Kaelasa na... może teraz zaczniesz się śmiać, ale RM19. Rozmowa, którą prowadził z Wyrocznią i jedno jej zdanie dały mi do myślenia i wysnułam takie wnioski, że może to jednak on jest wojownikiem ;>
      No nie wiem, pewnie się mylę, ale przynajmniej jestem oryginalna w moich zamysłach. A nie ma nic lepszego jak zostać pozytywnie zaskoczonym :D

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Nawet nie sądziłam, że wyjdzie takiej długości. Zazwyczaj wolę dawać nieco krótsze, ale tutaj nie miałam innego wyjścia.
      Oni nie mają złapać dusz, a jedynie je znaleźć. Taka drobna różnica, ale dość istotna w dalszej fabule.
      Zaskoczył mnie Twój typ i aż z wrażenia musiałam jeszcze raz przeczytać tę rozmowę ;) Nie zdradzę, kto nim jest, ale mam nadzieję, że i tak zaskoczę.

      Usuń
  9. Na wstępie chciałabym przeprosić, że dopiero teraz wzięłam się za przeczytanie dwóch rozdziałów, ale winą należy obarczyć paskudne zakończenie roku.

    Podoba mi się pomysł z geometryczną planetą. Scena z manekinami rzeczywiście świetna. Kojarzy mi się z jednym z odcinków Supernatural, ale... cóż, jestem zniszczona przez ten serial.
    Lubię Kendappę i koniec! Sprzeczki z Kaelasem są po prostu urocze. Mam dziwne przeczucie, że nas wszystkich zaskoczysz i jednak to ona okaże się tym Legendarnym Wojownikiem.
    Ciekawa wnętrza jaskini czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumie, też nie znosiłam ostatnich tygodni szkoły. Chociaż nadal mi to zostało i końcówkę każdego semestru także wycięłabym z mojego życiorysu.
      Supernatural nigdy nie oglądałam, więc nawet nie wiem, na czym tam polegała ta scena. Ale nie mogłam z niej zrezygnować ;)
      O, dobrze, że zapytałam o tę inną postać, bo ciekawych rzeczy się dowiaduję ;) W każdym razie mam nadzieję, że zaskoczę, mimo że ostateczna odpowiedź dopiero pod koniec opowiadania.

      Usuń
  10. Hahahha. Ta Wyrocznia mnie powala. Zastanawia się na jaki kolor pomalować sobie kopyta :P Hahah. Ja nie mogę. Ale Kaelas był zdziwiony, gdy dowiedział się, że Kendappa ma 33 lata :) Mam nadzieję, że kiedyś będą rzem. Serio. Kibicuje im. Ach... Te twoje opisy. Zazdroszczę. Są takie rzeczywiste. Wszystko co opisujesz pojawia się w mojej głowie. Hm... Ladvarian ma najwięcej głosów? Ja nie wiedziałam co zaznaczyć ponieważ mam z leksza inną hipotezę, lecz jeśli miałabym wybierać tak pomiędzy Ladvarianem a Kaelasem chyba wybrałabym tego drugiego. Nie wiem czemu. Poprostu tak czuje i już. Bardzo interesuje mnie tak jaskinia i manekiny. Zastanawiam sie czy będą miały jeszcze jakieś znaczenie w następnych przygodach tej trójki. I przepraszam, że dopiero teraz się wzięłam za czytanie, ale przez ostatnie dni wgl nie wychodziłam na komputer. Poprawki i wgl. W sumie jestem z siebie nawet zadowolona bo ma średnią 4.92 więc pasek będzie, ale jednak wolałabym mieć te przynajmniej 5.0, jak zawsze. Kurczę, ta jedna ocena. Z anglika mam 4, ale jeśli chodzi o przetłumaczenie czegoś to jestem najlepsza z klasy, a món kolega co ma 6 to z tego noga jest. Ale dość już o tym. Dopiero wczoraj weszłam na komputer w czasie przerwy, bo oglądałam z mamą Harry'ego Pottera na TVN ^^ No i zobaczyłąm, że zostawiłąś wiadomość w Spamowniku. Gdy już skończył się Harry miałam zacząć czytać, ale oczy mi się same zamykały, więc obiecałam sobie, że zrobie to na następny dzień. I w sumie dobrze, bo jeśli wzięłabym się za ten rozdział wczoraj nic bym pewnie nie zapamiętała :) Rozdział, tak jak wszystkie, bardzo mi się podobał i z niecierpliwością czekam na następny :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na wątek miłosny Kaelasa mam pomysł, ale na razie jeszcze się zmienia i pewnie ostatecznie wynikami sama będę zdziwiona (jak było w przypadku Severusa ;) ).
      Wiem, że masz inną hipotezę i przy wyjaśnieniu tego wątku mam nadzieję, że mi ją podasz ;)
      Ale i tak masz wysoką średnią. Mi trochę zabrakło do 4,0, a myślałam, że uda mi się dociągnąć. W przypadku angielskiego (innych zresztą też nie) nie ma się czym przejmować. Ważne jest to, co ma się w głowie i przede wszystkim komunikatywność, a nie jak pisze się sprawdziany.
      Ja Harry'ego nie oglądałam, bo mam wszystkie części na DVD i pewnie od poniedziałku zaczniemy z Elfabą nasz poranny seans z Harrym ;)

      Usuń
    2. Heh. Masz rację, liczy się komunikatywność i to co ma się w głowie, a nie to jak wychodzą sprawdziany, czy jak wypada się podczas odpowiedzi. I ja też czasem tak mam, że sama się zadziwiam z tego co wychodiz w moich opowiadaniach. Ja ze swoją koleżnaką z klasy też chcemy sobie zrobić seans z Harrym. Jka mi powiedziała, że nigdy nie oglądała ani jednej części (szok :P) myślałam, że ją uduszę, to tak postanowiłyśmy :) Oczywiście, że opowiem ci o swojej hipotezie, ale dopiero jak wszystko się wyjaśni ^^

      Usuń
    3. Ja jestem już tak stara, że w moim otoczeniu raczej wszyscy oglądali chociaż jedną część Harry'ego (a zazwyczaj są to ludzie, którzy bardzo go lubili). A jeżeli ktoś nie widział, to dlatego, że ubzdurał sobie, że to głupie. A wiadomo, że z takimi ludźmi szkoda dyskutować i tak nic do niech nie dojdzie.

      Usuń
    4. Bez przasady. Stara? Całe życie przed tobą. Heh. Znam to. Chciałam moją babcię przekonać do oglądania HP, ale ona nie chce za nić w świecie. Nie wiem dlaczego, może poprostu nie lubi fantasy, ale jaj jej nie czaje :D Mma pytanie... Oglądałaś kiedyś Doriana Graya z Benem Barnesem? On wciela się w role Ladvariana :) Jak wrażenia? Ja oglądałam dzisiaj i trochę byłam przerożana. Poza ty jak ten portret wyglądał... Ciekawy pomysł, ale jednak straszny. W niektórych momentach musiałam odwracać wzrok z obrzydzenia, np. jak Dorian zabojał Basila.

      Usuń
    5. Moja babcia akurat zna Harry'ego i czasem fragmentami oglądała, gdy leciał w telewizji ;)
      Doriana Graya oglądałam niecałe dwa lata temu. Mnie obrzydziła jedynie jedna scena, gdy ten portret oblazło całe to paskudztwo, ale przerażenia nie czułam. ostatecznie film jest taki sobie i nie oddaje książki (przynajmniej tak słyszałam, bo zostawiłam ją sobie jako wakacyjną lekturę).
      A Ladvarian zawdzięcza swoją twarz głównie roli Bena w "Opowieściach z Narnii" ;)

      Usuń
    6. Tak, mnie też obrzydziła ta scena z portretem, gdy te larwy wychodziły i wgl. i także, gdy odsłonili ten portret na końcu i oj taki stray był, taki niechluny i .... okropny. Blee.... Ja też postanowiłam sobie przeczytać, mam wypożyczyć w wakacje i zobaczę czym się różni. Ach... Kaspian <33 Kocham. Gdy oglądałm tę część, normalnie zkaochałam się w Benie :) I wolę go w roli Kaspiana niż Doriana. Nie wiem dlaczego.I tu i tu był strasznie przystojny, ale jednak Kaspian jest lepszą rolą do odegrania, bo Dorian już później nie jest zbyt przyjemny :) Jak zobaczyłam, że Ladvariana "gra" Ben, też sobie najpierw pomyślałam o "Opowieściach z Narnii" :) Ale i Kaelas i Ladvarian są przystojni <33 Ten co przedstawia Kaelasa, gra Pucka w Glee, a przyznaje, że to jedna z moich ulubionych postaci :) Jest taki wyjątkowy, jak Kaelas :)

      Usuń
  11. "Porzućcie nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie" - hehe, fajnie wkomponowałaś tu słowa z "Boskiej komedii". Pasuje nieźle. Ciekawe co takiego znajduje się w tej jaskini, że tabliczka radzi porzucić nadzieje.
    Pfff, Kaleas. Nie znam się, ale w jakiejś książce czy filmie też było coś o jakiejś energii, którą najlepiej przelać w swoją broń, aby była bardziej skuteczna, u Ciebie jest podobnie. Zatem... Co z niego, do cholery, za wojownik?! Nie wiem na jakiej podstawie koleś ma tak wysokie mniemanie o sobie, ale moim zdaniem jest ono zdecydowanie błędne. LOL.
    Hahaha, Wyrocznia jest "przeurocza" wręcz. Co za kobieta.

    Tak, ja zgłosowałam na innego bohatera, ale tak: czekam na pojawienie się kogoś innego. Nie wiem, wydaje mi się trochę za łatwe, żeby bohaterem przepowiedni był jeden z nich. Ladvarian - to by już w ogóle było zbyt banalne. Jest utalentowany i pozbawionu skrupułów i rzeczywiście możnaby było uważać go za tego "wybrańca" dajmy na to, ale jakoś... nieeee.... A Kaleas... Bójcie się niebiosa, jeśli to on! :P Jeśli nie przeżyje jakiejś absolutnej przemiany, to ja to słabo widzę :P Poza tym taka pewność siebie jak w jego przypadku często jest mylna xD

    Pozdrawiam
    Lombard Street

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idea tego miecza jest nieco inna. Sam w sobie jest zwykłą stalą, dopiero po przelaniu energii staje się bardziej skuteczny (co swego czasu zademonstrował Ladvarian), jednak jego siła zależy od dzierżącego go wojownika. Jeżeli jednostka jest słaba i nie ma potencjału, to broń też jest do niczego. Ten wątek będę starała się później jeszcze bardziej wyjaśnić.
      Te słowa akurat przeplatają się w różnych miejscach, pamiętam, że widziałam je jeszcze w dwóch książkach poza "Boską komedią", chociaż pewnie tam były najpierw.

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny rozdział, kłótnia świetnie napisana. Jesteś niesamowita w tworzeniu takich sytuacji. Wyrocznia to naprawdę fascynująca postać. Czasami nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu, czytając ich dialogi. Piszesz genialnie, chciałabym kiedyś zobaczyć coś twojego autorstwa (może nawet to opowiadanie)na półkach w księgarni. Masz talent i powinnaś go wykorzystać ;)

      P.S Jakbyś miała ochotę, to zapraszam też do siebie na kolejny rozdział.

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Starałam się, by Wyrocznia była taka inna, a ze sztywnością nie jest jej do twarzy ;) I ostatecznie ktoś musi rozładować atmosferę.
      Rozdział postaram się przeczytać jak najszybciej, więc znając moje wakacyjne lenistwo zapewne jutro lub pojutrze.

      Usuń
  13. Bardzo zabawny, moim, zdaniem rozdział :]. Strasznie lubię czytać Twoje dialogi. Już kiedyś mówiłam, ze są bardzo zabawne i naturalne. Odpowiedź Kaelasa była przegenialna! Ninja.. xd Wyrocznia... No w zyciu bym się nie spodziewała takiej Wyroczni. I te manekiny... W gruncie rzeczy było to przerażające. Zawsze bałam się manekinów, za dużo filmów sie naoglądałam xd. Kaelas i Kendappa potrafią w każdą, nawet przerażająca i niebezpieczną sytuację, wpleść humor. Uwielbiam ich sprzeczki. Pozdrawiam i czekam na nowość :]

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję :)
    Ciężko było wymyślić coś tak głupiego jak ninja. Sensowne odpowiedzi przychodzą do głowy o wiele łatwiej niż skrajna głupota. A to musiało być szczególnie powalające.
    Ja akurat do manekinów nic nie mam, u mnie gorzej ze szczurami, szczególnie po przeczytaniu 1922 i nieopublikowanego fragmentu Miasteczka Salem Kinga. Im mniej tych gryzoni w moim życiu, tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta scena z manekinami jest baaardzo fajna, dobrze, że ją wykorzystałaś.
    Czekam na więcej, i zapraszam do siebie - > http://lostinmistake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. od dziś komentuję każdy rozdział - obiecuję.
    notka jak zwykle bardzo fajna. ciekawie wykreowałaś wyrocznię. ale to nie jest jakaś tam zwykła wyrocznia prawda? ona sobie z nich tylko żartuje, tak sądzę. na bank jest to ktoś ważny.
    tia... odpowiedź głównego bohatera. chyba za dużo reklam o banku się naoglądał :)
    pozdrawiam1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wyrocznia ma swoje prywatne plany (zresztą jak niejeden), których na razie nie zdradzi, ale za jakiś czas znów się pojawi. Na pewno nie jest postacią epizodyczną, ale jeszcze nie wiem, kiedy dokładnie rozwinę jej wątek. Na razie mam inny dylemat, w którym nie chcę przegiąć.

      Poprawiony rozdział już wysłałam.

      Usuń
  17. Dawno mnie tu nie było, ale to nic nowego, prawda? Nie sądziłam, że można mieć tyle zamieszania na początku wakacji...
    Także przepraszam i zabieram się za czytanie.
    Wyrocznia wzbudza we mnie przeróżne uczucia. Trochę mnie śmieszy przez swoją dumę, trochę przeraża. Nie mam pojęcia czy jest dobra, czy może podstępna, choć trudno mi uwierzyć w jakiekolwiek jej słowo.
    Zauważyłam, że Kendappa bardzo lubi słowo "imbecyl".:)
    Chyba powtarzam to już setny raz, ale co mi tam. Uwielbiam Twoje pomysły. :) Potrafisz tak wprowadzić w odpowiedni nastrój, że ja sama dziwnie się czułam i odnosiłam wrażenie, że mi słabo, gdy czytałam o mdlącym zapachu i tej całej dziwnej planecie. Porównanie do snu było jak najbardziej trafne. :)
    To "ninja" mnie bardzo rozbawiło. :D
    Też jestem ciekawa, z czego została wykonana jaskinia. Mam nadzieję, że dzięki temu kawałkowi w kieszeni Kaelas wkrótce się dowie. No i najważniejsze... Co czeka bohaterów w jaskini? :)
    "Drugiego takiego konia na pewno tu nie ma. Zagadka na pewno do trudnych nie należy – dodał głośniej, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że Wyrocznia doskonale słyszała poprzednie zdania. Jej gniewne, wręcz złowieszcze spojrzenie na to wskazywało." - na pewno
    Biorę się za kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Postanowiłam, że skomentuję twój blog dopiero przy 16 rozdziale, ale nie mogłam się powstrzymać xD Czy ten napis przy jaskini nie jest czasem cytatem z "Piekła" Dantego? Bo tak mi się skojarzyło, że gdzieś już go widziałam ^^ Bardzo fajny pomysł z tymi manekinami i w ogóle z wyrocznią, która zastanawia się nad doborem koloru kopyt xD Rozpiszę się dopiero na końcu, teraz aż mnie korci do przeczytania następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń