Nie staraj się zrozumieć wszystkiego, bo wtedy wszystko stanie się dla
ciebie niezrozumiałe.
Demokryt
Jasny blask
oślepił Kaelasa. Próbował mrużyć oczy, by zobaczyć cokolwiek, lecz nadal
widział jedynie ciemność. Potrzebował kilku minut, by na nowo poprawnie
funkcjonować. Gdy mógł już w miarę zorientować się w swoim położeniu, doszedł
do wniosku, że ściany jaskini i ciało mężczyzny, który wyglądał jak jego
ojciec, zniknęły. Znów znajdował się na dworze. Miał nad sobą lawendowe niebo i
szare, trójkątne obłoczki.
Mrużąc oczy,
rozejrzał się dookoła, lecz nie zobaczył ani groty, ani lasu. Pod stopami miał
teraz drogę porośniętą śnieżnobiałymi kwiatami, a nie szkarłatnymi makami. Ku
swojemu wielkiemu zdziwieniu, zorientował się, że kilkanaście kroków przed nim
znajdował się kamienny trapez. Jednak nieznacznie różnił się od tego na
polanie. Na środku nie było już fantazyjnego głazu odzwierciedlającego róg
Wyroczni, a kamienny stół. Z tej odległości nie mógł dostrzec szczegółów.
Nagle usłyszał
za sobą dźwięk przypominający pociągnięcie nosem. Momentalnie odwrócił się
gotowy do ataku. Już chciał zadać pierwszy cios, gdy uświadomił sobie, że za
nim stali Kendappa i RM19. Na ich widok kamień spadł mu z serca. Żyli, głos w
jaskini kłamał. Znów wszystko mogłoby być jak wcześniej, lecz przeżyte
doświadczenia nie pozwoliłyby na to. Nie można było cofnąć się, lecz jedynie
iść dalej, z bagażem doświadczeń z Piernikowej Jaskini. Z Jaskini Dusz.
Towarzysze nie
wyglądali najlepiej. Oboje byli bladzi, Kendappa drżała, obejmując dłońmi
ramiona. Z ich oczu płynęły strumienie łez, żłobiąc drogę po policzkach. Kaelas
stwierdził z ulgą, że nie doznali żadnych obrażeń fizycznych. On też musiał
wyglądać podobnie, a dodatkowo dochodziła rana na lewym ramieniu. Automatycznie
dotknął jej drugą ręką i przeżył szok, gdy zorientował się, że jej nie ma.
Nawet koszula nie została rozdarta.
Spojrzeli sobie
w oczy. Nie musieli nic mówić, domyślali się, że pozostała dwójka przeszła
przez podobne piekło. Po raz pierwszy rozumieli się bez słów, przeżywali
wspólne cierpienie, które zbliżyło ich do siebie jak nic do tej pory.
Trójka ludzi
pochodząca z różnych planet podeszła do siebie i objęła w przyjaznym geście. By
wesprzeć się nawzajem i zrobić pierwszy krok ku lepszej przyszłości. By
chociażby postarać się zmienić stosunki między nimi na lepsze.
– Nie chcę
więcej przechodzić przez coś takiego – jęknęła Kendappa, starając się
nieudolnie powstrzymać szloch.
Kaelas pierwszy
raz widział ją w takim stanie. Zawsze była twarda i poważna, nie okazywała
żadnych uczuć poza wrogością i obojętnością. W tamtej chwili zapragnął poznać,
co takiego ona widziała, jaki duch przeszłości ukazał się kobiecie, kto był
częścią jej duszy, że tak bardzo ją zranił. Zdarł z niej dotychczasową maskę,
obnażając wszystko, co ukrywała w środku.
– Chodźmy –
rzekł RM19, podając kobiecie kraciastą chusteczkę, którą przyjęła z
wdzięcznością. – Nie każmy czekać Wyroczni.
Pierwszy
podążył w stronę kamiennego trapezu. Kaelas zamykał pochód, zastanawiając się
nad zachowaniem drugiego towarzysza. Poza początkowymi łzami nie okazał innych
emocji, a teraz zachowywał się tak, jakby nic nie zaszło, jakby całe to
zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Mimo że starał się o tym nie myśleć i
skupić na obecnej sytuacji, nie dawało mu to spokoju, jakby umknęło mu coś
ważnego. Najistotniejsza część tej układanki.
Pomyślę nad tym później, zdecydował.
Zastanawiał
się, czy on także się zmienił. W środku na pewno. Spotkanie z czymś, co
wyglądało jak jego ojciec poruszyło coś w jego wnętrzu. Rozstroiło go i
niektóre elementy już nigdy nie powrócą na właściwe miejsce. Żałował, że nie
będzie mógł wrócić na Landare na Święto Króla. Wyciągnąłby wtedy od matki i
Falonara wszystko, co wiedzieli o ojcu. Chciał dowiedzieć się, jakim był
człowiekiem i czy to rzeczywiście z jego duszą starł się w jaskini. Czy
dorastał w kłamstwach i niedopowiedzeniach, czy przeszedł próbę wymyślnej iluzji?
Zrobię to kiedy indziej, gdy już pokonam Vrieskasa,
przyjdzie czas na pytania. O ile wtedy w ogóle nadarzy się okazja. Trzeba było
zapytać o to lata wcześniej.
Dopiero po
chwili zorientował się, że przeszli przez kamienny trapez. To, co Kaelas wziął
za stół było w rzeczywistości ołtarzem wykonanym z ciemnoszarego, niemal
czarnego matowego kamienia. Wokół ozdobiono go licznymi płaskorzeźbami
przedstawiającymi najróżniejsze stworzenia zamieszkujące przestrzeń kosmiczną.
Jedni ucztowali i tańczyli, inni walczyli i przelewali krew, składając ofiary.
Jedynie wizerunek środkowej postaci był niewyraźny i zatarty. Na pierwszy rzut
oka przypominał dorosłego człowieka, lecz wojownik nie mógł stwierdzić czy
mężczyznę, czy kobietę. Obie opcje były równie prawdopodobne.
– Gratuluję
przejścia próby dusz – zwróciła się w ich stronę Wyrocznia.
Kaelas odwrócił
wzrok od ołtarza i spojrzał na nią. Sądził, że i ona przeszła jakąś przemianę,
jak wszystko tutaj, lecz pomylił się. Nadal pozostała różowym koniem o tęczowej
grzywie i cudacznym rogu.
– Niewielu się
to udaje. Większość ulega temu, co tam zastaje i ginie. Inni może i wychodzą,
lecz ich psychika pozostaje w strzępach i nie są w stanie poprawnie
funkcjonować na dłuższą metę.
– Czy te osoby,
które nam się tam objawiły rzeczywiście nie żyją, czy to tylko iluzja? –
zapytała nieśmiało Kendappa, lecz Kaelas po wyrazie jej oczu zorientował się,
jakiej odpowiedzi oczekiwała. Po raz pierwszy zrobiło mu się jej żal. On
zaakceptował śmierć ojca. Kogo ona nie potrafiła pożegnać na zawsze?
– Nie
nazwałabym tego iluzją. To jest próba i nie wszystko, czego doświadczyliście
było fałszem. Ale pojawiają się w niej tylko zmarli. Musisz się z tym pogodzić
– dokończyła twardo i bezlitośnie.
– Nie… Soma nie
mogła… nie mogła zginąć – jęknęła Kendappa. – Robiłam to wszystko w nadziei, że
ją odnajdę. Dla niej…
Upadła na
kolana, obejmując dłońmi ramiona, drżała. Strumienie słonych łez spływały po
jej bladych policzkach, kapiąc na ziemię. Każda kropla powodowała wyrośnięcie w
przyspieszonym tempie jednego czerwonego maku.
– Znów będę
musiała zatrudnić ogrodnika, by wyrwał mi to stąd.
Kaelas miał
ochotę walnąć Wyrocznie z całej siły w jej koński pysk, lecz ostatecznie
powstrzymał się. Poszedł do Kendappy i objął ją ramieniem, pomagając wstać.
– Czy odpowiesz
teraz na nasze pytania? – zapytał, nie mogąc powstrzymać wrogiej nuty w głosie.
– Słucham. Co
chcecie wiedzieć?
– Gdy udaliśmy
się na Harenosum – zaczął Kaelas – Mówczyni zdra…
– To ona
jeszcze żyje? – przerwała bezczelnie Wyrocznia, potęgując irytację wojownika.
Zacisnął mocno
pięści, aż zbielały mu knykcie, by nie zrobić czegoś głupiego. Nie po to doszli
tak daleko, by teraz wszystko zaprzepaścić. By to on znów wszystko
zaprzepaścił. Szczególne teraz, gdy miał stać się legendą.
– Myślałam, że
już dawno wącha kwiatki od spodu, a tu proszę. Może jeszcze doczeka finału, kto
tam wie takie stare, schorowane baby. Ale o czym to mówiłeś? – zapytała
beztrosko, jakby nie dostrzegając napięcia na twarzy Kaelasa.
– Mówiłem, że
Mówczyni powiedziała nam pewną przepowiednię. Gdy fałszywy księżyc przysłoni noc właściwą, a białe oblicze ucieknie
złowieszczym blaskiem spłoszone. Wtem przyjdzie na świat w bólach zrodzone
istnienie nowe, o którym wszechświat cały się dowie. Legendarne Ostrze w swej
dłoni dzierżyć będzie i jasnym światłem pokona tyrana okrutnego.
– A białe oblicze księżyca znów nad horyzontem
zabłyśnie – dokończył RM19.
Kaelas nie
przejmował się ostatnimi słowami przepowiedni, bo nic szczególnego nie wnosiły
do jego roli Legendarnego Wojownika, lecz RM19 jak zwykle musiał być
obrzydliwie dokładny. Żaden zbędny szczegół nie mógł ujść jego uwadze.
– Kogo dotyczy
ta przepowiednia? – zadał najbardziej nurtujące go pytanie.
Teraz miało wyjaśnić
się wszystko. Miał okazać się legendą lub skończonym zerem. Nastała pełna
napięcia cisza.
– Och, chyba
nie sądzisz, że odpowiem ci na to pytanie.
– Co?! – Tym
razem cała trójka odezwała się jednocześnie.
– To po co w
ogóle tu przylecieliśmy? – dodała Kendappa, ocierając rękawem łzy. Złote oczy
nadal pozostawały szkliste.
– Sądzę, że
Mówczyni kazała udać się wam do mnie, by poddać was próbie i w przypadku
pozytywnych efektów, z których pewnie zdawała sobie sprawę, gdyby ją zapytać,
wysłać was dalej do kosmicznego pustelnika – Mistrza Penyu. W końcu tylko ja
znam jego obecne miejsce pobytu – zakończyła z dumą. – Ale kto tam wie, co
dokładnie kryje się w tym przegnitym umyśle Mówczyni. Czasem mogłaby zachowywać
się tak skromnie jak ja. Ale ona musi, oczywiście, na prawo i lewo rozgłaszać
to, co wie, chociaż wiedzieć tego nie powinna.
Kaelas skrzywił
się po tych słowach. On wywnioskował coś zupełnie odwrotnego i po minach
towarzyszy zorientował się, że byli takiego samego zdania.
– Więc nie
powiesz nam nawet, gdzie jest miecz? – dociekał wojownik, ale nie miał
większych nadziei.
Cały jego zapał
powoli dogasał. Bez konkretnych wskazówek nie mieli szans na odnalezienie
ostrza. Mogli się błąkać po kosmosie do końca swojego życia i nie natrafić na
żadną wskazówkę. Jak miał pokonać Vrieskasa, skoro nawet Wyrocznia nic nie
wiedziała? Lub specjalnie odmawiała odpowiedzi.
Coraz mocniej
wierzył w to, że był to jakiś wielki żart. Mówczyni zbyła ich przepowiednią,
wiedząc skądś, że na Landare istniała opowieść o Legendarnym Wojowniku. Zrobiła
to, by ocalić swoją planetę, sądząc zapewne, że nie zdołają wydostać się ze
strefy północnej lub ostatecznie nie podejmą nawet tej próby. A Wyrocznia to
kolejny głupi żart.
– Tego też nie
mogę wam powiedzieć.
– Czyli to wszystko
kłamstwa! – wybuchnął RM19, co wprawiło Kaelasa w osłupienie. Nigdy nie widział
towarzysza w takim stanie. Szczególnie, że w jego oczach płonęła furia. – Po
raz drugi w życiu złamałem zasady i znów mam jedynie przez to cierpieć?! Od
początku wiedziałem, że nie można wierzyć w tę przepowiednię, a teraz dowiaduję
się, że najlepsza ze wszystkich
Wyrocznia tak naprawdę nic nie wie.
Westchnęła, a
przynajmniej wydała dźwięk, który przypominał ten odgłos. W jej przedwiecznych
oczach pojawił się smutek. Wojownik miał dziwne wrażenie, jakby chciała
powiedzieć im prawdę, nie potrafił jednak odgadnąć powodu, dla którego
postanowiła jej nie mówić.
– Nawet gdybym
wam powiedziała, gdzie jest miecz, to i tak nie moglibyście się tam dostać.
Prawdopodobnie tylko jedno z was by mi uwierzyło. To nie jest miejsce, które
mogą pojąć wasze umysły. Jest pilnie strzeżone od wieków i niełatwo otrzymać
pozwolenie, by się tam udać.
– Jak zdobyć to
pozwolenie? Kiedy możemy tam polecieć? – zirytował się Kaelas. Miał ochotę raz
na zawsze opuścić Oraculum.
– Gdy nadejdzie
odpowiednia pora. Nie mogę wam podać miejsca ukrycia miecza, lecz wyślę was na
kolejny etap podróży.
– Czyli? –
dociekał wojownik.
– W następnej
kolejności musicie udać się do Mistrza Penyu. To on pokieruje twoim losem i
udoskonali twoje umiejętności, wydobędzie z ciebie potencjał, o którym nawet
nie masz pojęcia. I jeżeli okażesz się godny, Landarczyku, jeżeli to ty jesteś
żywą legendą, powie ci, gdzie jest miecz i wyśle na ostatnią próbę.
– Czyli mam
postawić wszystko na jedną kartę?
– Sądzę, że już
obrałeś swoją ścieżkę. Twoje serce już oddało się tej sprawie. Musimy mieć
pewność co do tego, kto jest wojownikiem z przepowiedni. Chociaż pewnie
Mówczyni będzie utrzymywała, że wie – dodała z przekąsem. – Nie smuć się, Kaelasie.
Jeżeli jest ci to pisane, twój czas nadejdzie, jednak jeszcze nie teraz. Powiem
ci, że już kiedyś, dawno, dawno temu ktoś starał się o miano legendy. Miała
podobne ambicje do twoich, lecz to nie jej pisane było zwycięstwo. Szczególnie,
że miała swoją szansę, tylko jej została ona dana, jednak nie wykorzystała
daru. Mogła nie doprowadzić do poddania Landare tyranowi. Gdyby to uczyniła,
obecny świat różniłby się od tego, który znacie.
– Ona? Przecież
to nie o kobiecie mówi przepowiednia. I jakie ma znaczenie coś, co działo się
nie wiadomo jak dawno?
– Przepowiednia
mówi o dziecku, nie podaje jego dokładniej płci. Zresztą, wtedy nie została
jeszcze wypowiedziana. Może cię to zdziwi, ale nosisz jej miecz.
– Co? Jak to…?
Kaelas ze
zdumieniem popatrzył na Wyrocznię, lecz nie zauważył w jej zachowaniu nic, co
świadczyłoby o tym, że żartuje sobie z niego. Była niezwykle poważna. Wydobył
miecz z pochwy na plecach i spojrzał na zniszczone ostrze. Czy to możliwe, że
było aż tak stare i nadal niezawodne? Przypomniał sobie zdarzenie w jaskini.
Mógł nim nawet parować ciosy broni utworzonej z ki, co zaliczało się do rzeczy
niemożliwych.
– Lecz nie jej
było pisane stać się legendą, o czym powinna zdawać sobie sprawę. Gdy
zaprzepaściła swoją szansę na pokazanie Landarczykom właściwej drogi, na
odwrócenie tego, co zdawało się być nieuniknione, opuściła stolicę. Udała się
na kamienne równiny, do ludów wyjętych spoza cywilizacji wojowników, do
zbrodniarzy i zdrajców, by im narzucić swoją wolę, by po kilkunastu latach
poprowadzić ich do zwycięstwa.
Nieważne jak
liczną grupę by zebrała, nie mogła ona równać się w boju z wyszkolonym
wojskiem, którym wtedy byli Landarczycy. Jeden wojownik klasy średniej wart był
tyle, co ponad setka jej ludzi, nie mówiąc o elicie. Bo czy góra jest w stanie
ugiąć się przed wiatrem?
Odziana w
skóry, z błyszczącą klingą w dłoni, prowadziła swoich ludzi pod kamienne mury
stolicy. Jednak tam czekali już na nich wojownicy z prawdziwego zdarzenia, wraz
z namiestnikiem na czele – synem ostatniego króla.
Kobieta
zapłakała, widząc, jak w ciągu tych lat nieobecności zmienił się jej lud.
Zniknęły skórzane kaftany, a w ich miejsce pojawiły się srebrne kombinezony –
symbol ludzi Vrieskasa. Jedynie miecze pozostały te same. Jasne ostrza płonące
czystą ki.
Jej armię
czekała klęska. Niektórym udało się zbiec w kamieniste tereny, lecz większość
zaplamiła ziemię szkarłatem. Najbardziej zacięty pojedynek toczyli przywódcy.
Kobieta nie chciała poddać się namiestnikowi, lecz jej serce płakało, gdy
widziała, na jakiego wyrósł człowieka.
Była potężną
wojowniczką, najlepszą w czasach swej świetności. Czasach, które minęły.
Chociaż walczyli długo i zacięcie, młody namiestnik zwyciężył nad posuniętą w
wieku kobietą. Wbił ostrze w jej pierś, zabijając na miejscu. Plamiąc miecz i
ręce jej krwią, przyczyniając się do własnej zguby.
Pod murami
stolicy padła ostatnia osoba pamiętająca, co to honor.
– Nadal nie
rozumiem, po co mi to mówisz – odezwał się Kaelas po zakończonej opowieści. –
Chcesz mi powiedzieć, że jestem taki sam jak ona. Dezerter i zdrajca?
– Nie słuchałeś
uważnie. Nie domyślasz się, kim ona była?
Wojownik
wzruszył ramionami, nie obchodziło go coś, co wydarzyło się tak dawno temu.
– Nosisz miecz
Kalush, ostatniej królowej.
Spojrzał na nią
z niedowierzaniem. Przecież to nie mogło być możliwe. Dlaczego on miałby go
dostać, a nie książę?
– Syn nie
zdawał sobie sprawy, że zabił własną matkę. Wszyscy Landarczycy myśleli, że ich
królowa odeszła na zawsze w dniu, gdy król klęknął przed Vrieskasem. Miecz
zostawili, by w dniu Ceremonii podarować jakiemuś mniej znaczącemu wojownikowi.
Gdyby wiedzieli, zapewne pozostałby on w rodzinie. A skoro to ty znalazłeś się
w jego posiadaniu, to warto pomyśleć, czy Ashara nie miała ostatnio szczęścia w
kości.
Przez kilka
minut stali w milczeniu, zastanawiając się nad usłyszanymi słowami i
konsekwencjami, jakie mogły z nich wypłynąć.
– Skoro nie
macie już innych pytań, to czas na was. Słońce powoli zachodzi, zbliża się
ciemność. Słuchajcie rad Mistrza Penyu, on będzie waszym przewodnikiem. I
przede wszystkim uważajcie na siebie, bo przyjdzie wam stanąć w obliczu
gorszych prób. Bądźcie silni i zjednoczeni, bo może się okazać, że to wy
jesteście ostatnią nadzieją dla kosmosu. Kaelasie – dodała, gdy wojownik już
się odwracał – gdyby okazało się, że to ty jesteś Legendarnym Wojownikiem, to
gdy przebijesz czarne serce tyrana Legendarnym Ostrzem, przyleć tutaj. Złożyć
ostatnią ofiarę na kamiennym ołtarzu. Ku czci kosmosu.
Wojownik kiwnął
głową na znak, że zapamiętał, chociaż nie zrozumiał celu ostatnich słów Wyroczni.
– Odprowadzę was do statku
i wyjaśnię, gdzie szukać Mistrza Penyu.
~ * ~
Nie mógł
wyrzucić z pamięci słów Wyroczni i jej opowieści o Kalush. Niewiele o niej
wiedział. Matka opowiadała mu tylko, że była silną królową, prawą ręką króla,
jego pierwszym generałem i nigdy nie zapominała o honorze wojownika.
Zastanawiał się, czy fakt, że nosi jej miecz może mieć jakieś znaczenie w
przyszłości. Pytania, pytania, pytania. Bez końca jedynie pytania i
niedopowiedzenia. A ktoś, kto miał w końcu udzielić odpowiedzi, ktoś, kto
powinien znać je wszystkie, zamknął usta, bo nie nadszedł jeszcze odpowiedni czas.
Obracał w dłoni
kamień oderwany ze ściany Piernikowej Jaskini. Odkąd wyciągnął go z kieszeni,
zmienił się. Nie był już brązowy, a ciemny, prawie czarny. Nawet słabe światło
lampy powodowało powstanie w jego wnętrzu licznych refleksów świetlnych. Niczym planety w przestrzeni kosmicznej.
– Nad czym
dumasz? – Kaelas usłyszał za sobą głos Kendappy. Odwrócił się od okna i
spojrzał na nią z niechęcią.
– Puka się –
warknął.
– Nie
odpowiadałeś, więc weszłam. Kolacja czeka i… Dziękuję. – Uśmiechnęła się
nieznacznie.
Uniósł brwi w
wyrazie zdziwienia.
– Zgubiłaś
jeden kolczyk – bąknął, nie wiedząc, co odpowiedzieć, wskazując na lewe ucho,
do którego włożyła złotą ozdobę w kształcie łzy z umocowanym w niej zielonym
kamieniem.
– Nic nie
zgubiłam, głupku. Na Alatum nosi się tylko jeden, który odpowiada twojej
randze. Wyrywają ci ucho, gdy zhańbisz swój lud.
Pierwszy raz
Kendappa powiedziała cokolwiek o sobie. Kaelas był w szoku i nie wiedział, skąd
wzięła się ta zmiana nastawienia.
– Co cię trapi?
– spytała, zanim on zdążył zapytać ją, dlaczego wcześniej nie nosiła kolczyka.
– Jutro wypada
Święto Króla.
– Chciałbyś
wrócić na Landare? Tęsknisz za domem? – dociekała.
– Nie. Nie
cierpię tego święta przypominającego o klęsce, ścinania zdrajców, czy rodzin,
gdy winny jest nieuchwytny. Chciałem zapytać matkę o ojca – wyznał, chociaż nie
wiedział dlaczego, przecież jej nie znosił.
– To jego
widziałeś w jaskini?
– Tak. Zginął
na jednej z misji, gdy miałem pięć lat. Nie pamiętam go, na dodatek w domu
nigdy o nim nie rozmawiano.
– Będziesz
musiał uzbroić się w cierpliwość. Ale gdy wrócisz z Legendarnym Ostrzem, które
wręczysz księciu, na pewno odpowie na twoje pytania.
– Nadal nie
wierzysz, że to o mnie?
- Nie i nic
mnie nie przekona. Kolacja stygnie.
Odwróciła się
na pięcie i wyszła z pokoju, pozostawiając Kaelasa w otępieniu. Nie wiedział,
co ma o niej myśleć. Kim tak naprawdę była? Jaki miała cel w tej podróży? Bo
ostatecznie jakiś mieć musiała.
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńJak zwykle był bardzo dobry i niemal przykleiłam się do monitora. Umiesz budować nastrój i bardzo szybko przeczytałam całość, gdyż tekst był płynny i łatwo się go czytało.
Widzę, że chyba po raz pierwszy trójka bohaterów bardziej przyjaźnie się do siebie odnosi i chyba cieszą się, że pozostali przeżyli.
Tak myślałam, że jaskinia była czymś w rodzaju próby, jednak wyrocznia wciąż jest irytująca z tą swoją enigmatycznością i niechęcią do zdradzania informacji, choć pewnie wie, o co chodzi, tylko utrzymuje bohaterów w niepewności.
Ta legenda o Kalush była ciekawa; zresztą gdy do niej doszłam tak właśnie myślałam, że to będzie nawiązanie do wydarzeń z prologu i nie pomyliłam się.
Jak zwykle ciekawa jestem, co dalej; jak widać, czeka ich kolejny przystanek w podróży.
Dziękuję :)
UsuńW końcu musi dojść do tego, że zaczną traktować się po koleżeńsku, bo inaczej powodzenie podróży stanęłoby pod wielkim znakiem zapytania.
Wyrocznia zna odpowiedzi na wszystkie pytania, ale jak sama stwierdziła, gdyby im powiedziała, to nie potraktowaliby jej poważnie i taka jest prawda. Muszą poczekać i dojrzeć do tego.
A dalej trzyrozdziałowy przerywnik o Ladvarianie i Falonarze, chociaż sama chciałabym już opublikować rozdział 18.
ooo, to masz na zapas notki? Fajnie, bo już przynajmniej nie musisz się martwić wenobrakiem i wiesz, co dalej ^^.
UsuńFakt, gdyby się nie traktowali po koleżeńsku, to by nic nie zrobili, bo non stop by się tylko kłócili. To spotkanie w tym rozdziale to krok w dobrą stronę.
W sumie dobrze też, że będą mogli sami dojść do prawdy, bo gdyby wiedzieli od razu, to by było zbyt łatwe.
Teraz jestem w trakcie pisania 20, ale napadł mnie wenobrak i ciężko idzie. Ale rozdziały z Mistrzem dobrze mi się pisało i nawet się zdziwiłam, kiedy rozeszły się na długość czterech postów. Ostatnio zrobiłam ostateczną rozpiskę ile planet odwiedzą i mniej więcej co na nich zastaną.
UsuńBardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńWreszcie zaczynają się rozumieć! No, a przynajmniej mam takie wrażenie. Jednak okropne sytuacje zbliżają do siebie ludzi...
Biedna Kendappa ona chyba najgorzej z nich wszystkich to wszystko przeżyła.
Strasznie irytująca jest ta wyrocznia i nie mogę się pozbyć wizerunku kucyka pony sprzed moich oczu, gdy o niej czytam... Wybacz xD
No, ale do rzeczy. Dobrze, że chociaż tym razem Kaelas powstrzymał emocje na wodzy.
Och, no już myślałam, że dowiemy się kto jest tym Wojownikiem z legendy, a tu taki zawód... No nawet RM19 się rozgniewał, a to już coś.
Ta kobieta o której opowiadała Wyrocznia wydaje się niezwykle ciekawą postacią. I to Kaelas ma jej miecz. No, no...
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńZaczynają, zaczynają. W końcu kiedyś muszą, bo inaczej daleko by nie zaszli.
Nie, ostatecznie wyjaśnienie, kim jest Legendarny Wojownik pojawi się dopiero w końcówce, trzeba uzbroić się w cierpliwość.
A Wyrocznia, przynajmniej wobec nich jest irytująca i postać kucyka pony zawdzięcza dużej pluszowej maskotce mojej siostry ;)
Dobrze, że Kaelas, Kendappa i RM19 zbliżyli się do siebie po sytuacji jaką przeżywli w jaskini. Tylko na to czekałam ^^ Bardzo skzoda mi Kendappy. Cały czas miała nadzieje, że jej siostra żyje. Poza tym Kaelas i RM19 też nie mieli łatwo. Kaelasa krytykowął jego własny ojciec, a RM19 spotkał swoją zmarłą dziewczynę i jeszcze dowiedział się, że byłą z nim w ciąży. Nie dziwie się, że tak to przeżyli i potrzebowali swojego wzajemnego wsparcia. Ha, wiedziałam! Gdy tylko wyrocznia zaczęła mówić o tym, że Kaelas jest w posiadaniu miecza takiej a nie innnej kobiety, chodzi mi o to, że tak ją opisałam. No ! Przynajmniej miałam taką nadzieję, że to jej miecz. No cóż, muszę przyznać, że bardzo mnie zaskoczyłaś tym, że Landvarian zabił własną matkę. Niespodziewałam się tego zupełnie, tak jak i tego, że miecz Kaelasa należy do tak dzielnej królowej. Kurczę, Kendappa dalej nie wierzy, że to Kaelas jest Legendarnym Wojownikiem. Ja wręcz przeciwnie. Wierzę w to z całych sił. Właściwie teraz to już mam dwie teorie. Jedną, o której nie powiem :P A druga jest taka, że jeśli wojownikiem ma być albo Landvarian albo Kaelas, to mówię, że zdecydowanie ten drugi. Nie wiem dlaczego. Moze dlatego, że go bardziej lubię? Możliwe. Ta wyrocznia rzeczywiście jest irytująca, ale bez niej rozdział stracił by cały urok ^^ Nie powiem, też sie zirytowałam, jak nie chciała odpowiedzieć na niektóre pytania wojowników, zwłaszcza, że przeszli próbę. Powinna, no ale w sumie, gdyby to zrobiła i dowiedzielibyśmy się kto jest wojownikiem, to nie czekalibyśmy tak bardzo na nn, choć jednak ik tak byśmy wyczekiwali. Podsumowując... Rozdział jak zawsze bardzo mi się podobał. Nie robisz błędów i masz bardzo dobry styl, przez co lekko i bardzo przyjemnie się czyta. A i bym jeszcze zapomniała... Także zdziwiło mnie to, że Kendappa zwierzyła się Kaelasowi ze swojego pochodzenia. No może nie zwierzyła, ale opowiedziała mu trochę o sobie. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKendappa szybko nie zmieni zdania, tym bardziej, że wie, jaki jest książę, jakie posiada umiejętności i że Kaelas w chwili obecnej nie dorasta mu do pięt. Może kiedyś zmieni nastawienie, ale dzień dzisiejszy sama jeszcze nie wiem, co mi do głowy przyjdzie.
Gdyby Wyrocznia teraz opowiedziała o wszystkim (chociaż w najbliższej przyszłości (prawdopodobnie w okolicach września) jeszcze się pojawi), to wszystko okazałoby się za bardzo jasne, ale i tak do miecza nie mogliby się dostać ;)
Ups. Dopiero teraz uświadomiłaś mnie, że podała nazwę planety, z której pochodzi, a nie miała tego robić. Na szczęście Kaelas nie zna się na geografii i historii.
A w ramach wyjaśnienia książę Ladvarian nie jest synem Kalush i Ladvariana, a jedynie ich prapraprapra(itd.)potomkiem. Od prologu do teraz minęły tysiąclecia.
Widzę, że Kendappa i Kaelas, choć odbrobinkę przełamali lody. Mam nadzieję, że w końcu powstanie z nich prawdziwa drużyna. Ech, widzę, że nie tylko mi chyba się Wyrocznia kojarzy z jednorożcem! XD. I w ogóle mi jej wygląd nie pasuje do tego opowiadania, ale to jest właśnie ciekawe. Ech, chciałabym, żeby Kaelas się okazał tym wojownikiem, ale za pewne tak nie będzie, no cóż. Rozdział jak zawsze cudowny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńW końcu musieli, chociaż do bliższych relacji jeszcze dużo im brakuje.
A Wyrocznia to hołd dla wszystkich tęczowych przyjaciół ;) I w tych fragmentach miała być kontrowersyjna i inna.
Nie mogłam doczekać się tego odcinka! Zaglądałam do SPAMownika codziennie i dzisiaj ujrzałam twój komentarz! Podoba mi się to, że w końcu zaczynają rozumieć, co oznacza bycie drużyną. Jestem ciekawa, który z dwójki głównych bohaterów, jest wspominanym w przepowiedni Wojownikiem. Powiem szczerze, że u ciebie nic nie jest przewidywalne, co odrobinę człowieka rujnuje psychicznie, ale przecież o to chodzi, prawda? Trzymasz czytelnika w napięciu i pozwalasz snuć mu własnej domysły.
OdpowiedzUsuńWyrocznia też nieco zmieniła swoje nastawienie, więc chyba zaczęła wierzyć w Kaelasa, prawda? Nie podobał mi się chłód RM19, ale ten gościu tak już chyba ma - potraktował swoją ukochaną paskudnie, ale to oznacza, że myśli racjonalnie i jest mózgiem całej ich drużyny. Podobało mi się to, że Kendappa pokazała jakieś emocje przed Kaelasem co ich do siebie niewątpliwie zbliżyło, do czego oczywiście mężczyzna nie chce się przyznać - przynajmniej tak zakładam po przeczytaniu ostatniego fragmentu.
Powiem jeszcze jedno - to opowiadanie nadaje się na bardzo dobrą powieść fantasy.
Pozdrawiam i czekam na następny, cudowny rozdział ;)
Dziękuję :)
UsuńTak już mam, że nie lubię wszystkiego podawać od razu, a najlepiej jeszcze z trzy razy pogmatwać fabułę i wyprowadzić czytelnika w pole. Ostateczna odpowiedź dopiero podczas finału, a później lubię poznawać domysły innych ;)
Wyrocznia to zupełnie inna bajka i ma swoje własne plany. I pomimo swojego charakteru wieży w nich wszystkich.
Rozdział jest świetny. Nie mogłam się doczekać, gdy poznam ich dalsze losy. Zaciekawiło mnie to, że tak naprawdę fizycznie wyszli z Jaskini cało. Szkoda mi Kendappy, bo ja również myślałam, że Soma żyje. Wyrocznia jest naprawdę irytująca i moja niechęć do niej dzisiaj osiągnęła apogeum. No ale cóż, nie od razu Rzym zbudowano. Mam nadzieję, że stosunki Kaelasa i Kendappy się polepszą, bo odniosłam wrażenie, że ona chce z nim pokoju, odnosząc się do niego łagodnie. On jednak jeszcze musi nieco dorosnąć psychicznie i wierzę, że mu się to uda oraz w to, że staną się we trójkę prawdziwą drużyną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Dziękuję :)
UsuńTak, Kaelas pod tym względem (i nie tylko) musi dorosnąć psychicznie, ale z czasem na pewno do tego dojdzie, bo w końcu wiecznie nie mogą sobie grozić bronią. Z czasem zrozumieją od czego zależy powodzenie tej misji.
Heh, prawda Kedenappa raczej jakiś cel podróży powinna mieć, skoro jeszcze nie zrezygnowała. No cóż, ale to pewnie pozostanie zagadką jeszcze przez pewną część rozdziałów xD
OdpowiedzUsuńCzyli nie wiadomo z góry, kto jest bohaterem przepowiedni! No cóż, to wszystko zmienia. Teraz tym bardziej może to być każdy, chociaż w moim przypadku w tym momencie szanse Kaleasa wzrastają. Hmm... Zagadka goni zagadkę.
Pozdrawiam mocno :)
* (...) chociaż w tym przypadku moim zdaniem szanse Kaleasa wzrastają.
UsuńYch, czas spać, bo plączę się w zeznaniach xD
Dziękuję :)
UsuńKendappa ma swój cel, nawet dość istotny, ale jak sama stwierdziłaś przez najbliższe rozdziały się z tym nie zdradzi.
Ja miałabym tak od razu podać rozwiązanie? Wyjaśnienie pojawi się dopiero w finale, na razie oboje będą dążyć do tego, by stać się legendą.
No no, Kendappa znacząco odkendappiała - i to szybciej, niż myślałem. Podejrzewam, że ją i Kaelasa czeka jakiś mniejszy lub większy romans...
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy Mistrz Penyu będzie stuknięty w równym stopniu, co Wyrocznia :) Jeśli tak, niech bohaterowie zaopatrzą się lepiej w tabletki na uspokojenie... Zwłaszcza Kaelas.
Podobała mi się szczególnie historia buntu Kalush. W ogóle przypadła mi do gustu postać tej wojowniczki, dla której honor był najważniejszy.
Świetny rozdział, czytało się bardzo przyjemnie i z zapartym tchem. Pozostaje tylko czekać na więcej.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńW przypadku Mistrza Penyu miałam spory dylemat z jego charakterem. Z jednej strony chciałam, aby był lekko niepoważny, z drugiej nie pasowało mi to do jego przyszłej roli. W każdym razie rozdziały o nim mam już napisane i Kaelasowi owe tabletki rzeczywiście by się przydały ;)
Nad romansem Kaelasa cały czas się zastanawiam, ostatecznie nie wiem, co mi przyjdzie do głowy. Ten wątek (jak i kilka innych) nadal jest w budowie.
Ha, no proszę, w przeciwieństwie do Kendappy, chyba zaczynam się przekonywać do myśli, że Kaelas może okazać się Legendarnym Wojownikiem. Do tej pory byłam pewna, że to Ladvarian nim jest, ale słowa Wyroczni (której, nawiasem mówiąc, chętnie dałabym w pysk za te wszystkie wymijające odpowiedzi) o odkryciu ukrytego potencjału i o mieczu Kalush zasiały we mnie ziarno wątpliwości. Choć skoro Kalush była prawą ręką króla, może i Kaelas ma stać się prawą ręką Ladvariana... Cieszę się, że rzuciłaś nieco światła na historie Kendappy i RM19. Nie wiedziałam, że dziewczyna była aż generałem w wojsku Vrieskasa, chociaż to wyjaśnia, dlaczego jest taka dobra w walce i mogłaby z łatwością pokonać Kaelasa. A RM19 i miłość? Zawsze wyobrażałam go sobie jako robota, który zawsze wszystko chłodno kalkuluje, a tu takie uczucie... No i fakt, że o mały włos zostałby ojcem, raaaany, zupełnie się tego nie spodziewałam ;)
OdpowiedzUsuńNo i ciekawi mnie postać Mistrza Penyu. Nie ukrywam, że po Wyroczni będącej różowym koniem spodziewam się wszystkiego :D
W końcu trzeba rzucić nieco światła na przeszłość innych bohaterów, w przyszłości na pewno pojawi się tego więcej, szczególnie w przypadku kobiety, o której na razie niewiele wiadomo. Trochę o niej powinno być też w kolejnych rozdziałach.
UsuńKendappa w najbliższej przyszłości (albo w ogóle) nie przyzna, że przepowiednia mówiła o Kaelasie, szczególnie, że on do najlepszych wojowników się nie zalicza.
Świetnie, jak zawsze. Naprawdę bym się zdziwiła, gdybym znalazła w Twoim opowiadaniu rozdział, który nie byłby wciągający.
OdpowiedzUsuńTroje naszych bohaterów w końcu nie chciało rzucić się sobie nawzajem do gardeł.. miła odmiana, taki braterski uścisk zamiast grożenia sztyletem. ;P Szkoda tylko, że przełamali się dopiero po tej próbie, ale jak to się mówi, lepiej późno, niż wcale. Chociaż tak nawiasem mówiąc w życiu bym się nie spodziewała, że Kendappa z własnej woli przyjdzie do Kaelasa.
Miałam złudną nadzieję, że Wyrocznia jednak mimo wszystko 'znormalnieje', ale się przeliczyłam. Chociaż, gdy opowiadała historię ostatniej królowej, wydawała mi się mniej.. niezrównoważona? Nie jestem pewna, czy to dobre słowo, ale tylko ono mi w tej chwili pasuje do Wyroczni.
A co do tej opowieści.. wiedziałam! Wiedziałam, że chodzi o Kalush ^^ Ekhm.. także tego.. mam nadzieję, że pokojowy nastrój między naszą kochaną trójką się utrzyma.
Pozdrawiam ;>
Dziękuję :)
UsuńZawsze lepiej późno niż wcale, kiedyś muszą zacząć zachowywać się po koleżeńsku, bo daleko w tej misji by nie zaszli.
A też się zastanawiałam nad jej znormalnieniem, ale ostatecznie zmieniłam zdanie i Wyrocznia pozostała sobą, ale i tak kilka jej komentarzy wycięłam.
Wspólne cierpienia zbliżyły całą trójkę do siebie i widać, że teraz są do siebie przyjaźniej nastawieni :) Chociaż wątpię, aby kłótnie między Kaelasem a Kendappą skończyły się na dobre.
OdpowiedzUsuńWyrocznia... cóż nie podała jakichś konkretnych odpowiedzi, ale za to wskazała im kolejny cel ich podróży. Zresztą, gdyby powiedziała o kogo chodzi w przepowiedni nie byłoby tego elementu zaskoczenia, który pewnie szykujesz na końcówkę opowiadania ;p
Bardzo ciekawa historia ostatniej królowej. Kto by pomyślał, że to właśnie Kaelasowi trafi się jej miecz. Hm, pewnie nie przez czysty przypadek. Może to jakiś znak, że skończy jak Kalush, chociaż jego akurat własne dziecko nie zabije, więc może brat?
Tradycyjnie rozdział niezwykle wciągający :) Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak czekanie na kolejny.
Pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńIch kłótnie tak szybko na pewno się nie skończą, szczególnie, że Kaelas nadal nie chce się przed sobą przyznać do zmiany nastawienia w stosunku do kobiety, co zamaskuje nieuwagę autorki pod koniec tego rozdziału.
Konkretne odpowiedzi byłyby nudne, a doprowadziłyby do tego, że musieliby podążyć tą samą drogą i zrobić to samo. I ostatecznie, jak powiedziała Wyrocznia, i tak by jej nie uwierzyli.
bardzo dobra notka. jednak wyrocznia okazala sie bardziej powazna, niz mogloby sie to wydawac. powiedziala wg mnie duzo, aczk0olwiek nie wprost, nie to, czego oczekiwali... ale mysle, ze to sa wazne infomracje. na pewno ostrze krolwek\j ma wiecej mocy niz pozostale miecze Landare... i koncowka na temat ofiary tez mnie zastanowila, jak Kaleasa, ale bardziej zaintrygowalyo mnie takie zdanie (a wlasciwie czesc zdania): "...skoro to ty znalazłeś się w jego posiadaniu, to warto pomyśleć, czy Ashara nie miała ostatnio szczęścia w kości." - pewnie nie ma to wiekszego znacznie,a ale jnie zrozumialam - tzn. kim jest ta Ashara?:p pondato nie powiedzialsa w koncu, gdzie jest ten Mistez... albo mi umknelo.. w kazdym razie mam nadzieje, ze niedlugo nasi bhaterowie znajda sie u niego. i moze to wlasnie na miejscu zpostkaja druga grupe , a K. dowie sie od F. co nieco o swoim bracie... Ciesze sie tez, ze stosunek naszych bohyaterow do siebie nawzajem nieco sie zmienil, na lepsze.. choc K. chyba niepotrzebnie tak od razu nakrzyczal na pania K, ze wchodzi mu do pokoju... on jest zbyt porywczy. ale lubie go bardziej niz wczesniej xD
Usuńa, jesli chodzi o kryjowke meicza, wydaje mi sie, ze tylko Kandelappa by mogla uwierzyc Wyroczni, gdy \z znajduja sie u bogow...
UsuńDziękuję :)
UsuńZaraz sprawdzę, czy na pewno nie pojawiło się miejsce, w którym przesiaduje Mistrz. Jeżeli faktycznie nie ma, to postaram się gdzieś tam to wcisnąć.
Drugą grupę spotkają dopiero w okolicach finału. Na razie oboje podążać będą własnymi ścieżkami.
Miecz ma kilka zabezpieczeń i rzeczywiście w pierwsze uwierzyłaby tylko Kendappa, ale nie zdradzę na razie dokładnych szczegółów.
Wiem, że nie pojawiło się wyjaśnienie, kim jest Ashara, na razie jest to (dla Kaelasa) nieistotne, ale w przyszłości pojawi się jej postać.
"– Gratuluję przejścia próby dusz – zwróciła się w ich stronę Wyrocznia."- chyba odpowiedniej byoby przez próbę dusz
OdpowiedzUsuń"– Skoro nie macie już innych pytać, to czas na was."-pytań
Ufff... a więc razny zniknęły. To dobrze, bo myślałam, że już nie będzie mogła latać! Jeśli chodzi o miecz to dość specyficzna legenda. Syn zabił matkę? Jeżeli książę się o tym dowie, chyba sobie nie wybaczy. No ale tak to jest na wojnie. Nigdy nie wiemy, czy akuratnie natrafimy na przeciwnika, który niegdyś był dla nas kimś ważnym.
Dalej jednak upieram się , że to nie Kaelas będzie wojownikiem z legendy. Ale zobaczymy jeszcze, zobaczymy ^^
A otwarcie Kaelasa i Kendappy nastąpiło zapewne na skutek tych zdarzeń. Takie sytuacje zawsze zbliżają :)
Nie zrobiłabym Kendappie czegoś takiego, tym bardziej, że jej umiejętności latania i sam fakt posiadania skrzydeł mogą się jeszcze przydać.
UsuńNigdy nie wiadomo, co nas spotka na wojnie. Jednak Ladvarianowi nic do tego, to nie o nim była ta opowieść, a o synu Kalush, który żył tysiąclecia wcześniej.
Rozdział świetny, szablon jak dla mnie troszkę za ciemny, poprzedni bardziej mi się podobał. Piszesz długie rozdziały, a czytanie na ciemnym tle czasami jest męczące ;) Podejrzewam (tak jak podejrzewałam już wcześniej ), ze to właśnie Kaleas będzie tym Legendarnym wojownikiem. Podoba mi się również to, ze przedstawiłaś wątek biograficzny Kendappy i Rm19. Rzuca on zupełnie nowe światło na obu bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
Dziękuję :)
UsuńTło pod tekst nie należy do tych "ostrych" ciemnych barw i na moim laptopie jest czytelne. Możliwe, że to kwestia monitora, bo na nich rożnie widać barwy.
Również się zdziwiłam, gdy napisałaś, że RM19 i Kenadappa nie odnieśli żadnych fizycznych obrażeń. Myślę sobie: jak to? Przecież skrzydła dziewczyny były poszarpane!Ale w takim razie to była tylko iluzja, tak? Mam nadzieję, że to doświadczenie trochę zmieni stosunki pomiędzy bohaterami. :)
OdpowiedzUsuńW Wyroczni nagle jak gdyby coś pękło, spowodowało, że przestała być taka bezczelnie beztroska. Byłam mile zaskoczona. W końcu czegoś można się było od niej dowiedzieć! :)
Czytając opowieść Wyroczni od razu przypomniał mi się prolog i byłam pewna, że to właśnie miecz królowej. Na szczęście z moją pamięcią jeszcze nie jest tak źle. :)
Współczuję bohaterom tej tułaczki od planety do planety. Na każdej borykać się z jakimiś problemami, walczyć o przetrwanie, narażać się i w zamian otrzymywać jedynie garstkę informacji... No, ale cóż... Sami wybrali taką drogę.
Mimo iż Kendappa starała się być chyba trochę miła, rozmowa mnie nieco bawiła. Ostry charakterek dziewczyny i tak się ukazał. :)Właśnie... Jaki teraz ma cel Kendappa? Bo po zajściu w jaskini okazało się, iż chciała odnaleźć siostrę... Ale wie, że Soma nie żyje. Co w takim razie chce osiągnąć? :)
Jak zwykle ciekawie. Czekam na kolejny rozdział. :)
Ps. Poprzednie rozdziały skomentowałam pod postami. :)
Dziękuję :)
UsuńZnasz mnie już od tak dawna, więc wiesz, że u mnie nigdy nie jest tak prosto i oczywisto. Zawsze staram się coś namieszać lub z pełną świadomością wprowadzić czytelnika w błąd ;)
Próba zarówno była iluzją jak i ją nie była. W każdym razie fizycznie nic im nie groziło, chyba że daliby się zabić, to wtedy nic by ich nie uratowało. Jednak krew w poprzednim rozdziale była odzwierciedleniem ich zabójstw, których dokonali w przeszłości.
Wyrocznia to zupełnie osobna kwestia i wiecznie "świrnięta" nie będzie, gdyż w przyszłości jeszcze się pojawi. W końcu musiała im coś powiedzieć, bo inaczej nawet Kaelas z zapałem na bohatera by jej nie uwierzył ;)
A Kendappa ma plany, które na razie pozostaną w tajemnicy. Kiedyś się wyjaśni, ale jeszcze nie mam dokładnie sprecyzowanego momentu.
W końcu zaczęłam nadrabiać zaległości!
OdpowiedzUsuńHm, chyba trochę liczyłam na to, że będą musieli leczyć rany po jaskini, ale cóż... jestem okropna. Trochę przeraża mnie to zbliżenie się Kendappy do Kaelasa. Chyba zbyt bardzo lubię, gdy sobie dogryzają.
Wyrocznia jest świetną bohaterką epizodyczną, zdecydowanie. Postać irytująca inne postaci jest urocza.
Zdziwił mnie nieco wybuch RM19, ale cóż, każdy kiedyś ma dość. Ciągle kojarzy mi się z typem kujona. ^.^" Mam przeczucie, że Kealas zacznie szarżować mieczem. Duma itp. robią swoje.
Pozdrawiam serdecznie!
Prosiłabym o niepowiadamianie. I tak obserwuję bloga i staram się być na bieżąca, mimo że czas nie pozwala. ^^
Czekam na kolejny rozdział!
Rany pewnie by się zabliźniły, zanim dotarliby do Mistrza Penyu, ale biorąc pod uwagę stan Kendappy, to nie byłoby z nią za wesoło, a skrzydeł zapewne nigdy by nie wyleczyła.
OdpowiedzUsuńWyrocznia nie jest do końca epizodyczna, pojawi się jeszcze później.