czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 13: Jaki ojciec, taki syn


Rodzina jest w życiu oparciem, czymś co chroni, daje siłę.
Sophia Loren
Falonar przekroczył granicę pomiędzy Starą a Nową Dzielnicą. Miał na sobie tradycyjny strój wysoko urodzonych Landarczyków. Proste, brązowe spodnie, elegancką jasnoniebieską tunikę zakończoną srebrnymi wykończeniami, zapinaną na perłowe guziki oraz wysokie buty. Nie należał do tej klasy mieszkańców, jednak pozycja prawej ręki księcia do czegoś go zobowiązywała.
U skórzanego pasa umocował swój miecz, dziedzictwo, które pozostawił mu ojciec. Jedyna dobra rzecz, która pozostała po jego śmierci. Reszta to tylko ból, cierpienie i zdrada. Zdrada… To słowo już na zawsze pozostanie w jego pamięci, nigdy nie uda mu się od niego uwolnić, bez względu na próby, które podejmie.
Nigdy nie zapomniał dnia, w którym przywieziono do domu ciało Zevrana. Ogromna, wypalona pistoletem dziura w jego piersi pierwsza rzucała się w oczy. Łzy matki, gdy spełniły się najgorsze przypuszczenia. I późniejsza miesięczna depresja, w którą wpadła, nie mogąc poradzić sobie z fatum, jakie na nią spadło.
Kaelas, który tak niewiele jeszcze rozumiał. Pięcioletnie dziecko, które bezpodstawnie zostało kozłem ofiarnym, bo wszystko wydarzyło się przez niego. Zevran nigdy nie dopuściłby się zdrady, gdyby nie przeklęta noc, podczas której narodził się jego drugi syn.
I on, Falonar, który w wieku trzynastu lat musiał zostać głową rodziny, chociaż nie był na to gotowy. Wszystko spartaczył. Wybrał księcia i zaszczytną służbę u jego boku tak, jak było mu to pisane. Własna rodzina zeszła na dalszy plan, bo w końcu sami też mogli sobie poradzić.
To było tak dawno, lecz widma tamtej nocy i dnia prześladowały go do dzisiaj. Nie dając spokoju i obarczając winą, chociaż zrobił tak, jak wydawało mu się, że wtedy dyktowało mu serce.
Falonar szedł zniszczoną główną drogą Starej Dzielnicy. Ponad połowa brukowych kostek została już dawno wyrwana lub obluzowała się, a baraszkujące dzieci zabrały je dla zabawy. Nikt nie uzupełniał kamieni, jakby czekano, aż droga ulegnie naturalnemu rozkładowi. Nikogo to nie obchodziło.
Z dwóch stron otaczały ją stare, kamienne budynki z niewielkimi ogródkami, w większości królowały chwasty i wysokie trawy, których nikt nie wyrwał. Czasem z główną aleją krzyżowały się inne ścieżki, lecz tamte, tak zniszczone przez czas, przerodziły się w piaszczyste drogi.
Falonar nienawidził Starej Dzielnicy. Mimo że tutaj się wychował i od dziecka matka wmawiała mu, że to prawdziwa kultura i spuścizna Landarczyków, nie czuł się w niej dobrze. Książę mógł godzinami przesiadywać na górze wznoszącej się nad tą częścią stolicy. Podobno kiedyś znajdował się na niej zamek królów. Kolejna legenda dla małych dzieci, jednak Ladvarian wierzył w nią.
Falonar przychodził tutaj jedynie spełnić swój rodzinny obowiązek. Odwiedzić i pomóc matce, która zasługiwała na lepszy byt. Jednak poprzez łatkę wdowy po Zevranie i wiszące nad nią widmo stryczka nigdy nie miała się stąd wydostać. Chociaż wątpił, czy w ogóle chciałaby tego, była silnie związana ze Starą Dzielnicą. Ukochała kamień poprzez swoje korzenie niezmącone krwią obcych. Na noc zawsze wracał do pałacu lub czasem towarzyszył księciu podczas jego nocnych wędrówek.
To Kaelas uwielbiał te gruzy, nie on. Może i kiedyś było to centrum Landare, lecz teraz przypominało powoli znikające ruiny, których nikt nie remontował, które nikogo nie obchodziły. Z wyjątkiem mieszkającego tam marginesu społecznego. Musiało zacząć się to już wieki temu, lecz nieuchronnie zbliżało do jednego. Nie tylko budynki znikały, ale także rdzenna ludność, kultura, obyczaje. To obcy tu panowali i decydowali o wszystkim.
Jeżeli tak dalej pójdzie, to nie zostanie już nic, co dałoby się ocalić. Vrieskas osiągnie swój cel. Zniszczy rasę najpotężniejszych wojowników nie mieczem w trakcie krwawego boju, lecz nieubłaganie płynącym czasem. Tyran miał go pod dostatkiem. Dla niego jedno pokolenie Landarczyków było jedynie chwilą. I to wystarczyło. Każdy kolejny namiestnik był głupszy od poprzedniego. Żaden z tych przedwiecznych wodzów nie zebrał armii, by stawić czoło uzurpatorowi, gdy był na to czas. Gdy miał jeszcze co zebrać, pomyślał ze smutkiem.
Dlatego teraz Ladvarian musiał szukać wsparcia wśród obcych, bo w ojczyźnie już prawie nic dla niego nie zostało. Gdyby urodził się kilkanaście stuleci wcześniej, może zdołałby naprawić błąd króla Ladvariana. Może zdołałby wprowadzić w życie plan Kalush.
– Może – mruknął pod nosem, skręcając w wąską, piaszczystą uliczkę, która zaprowadziła go wprost przed dom.
Nic się nie zmieniło, zadumał. Wolałbym, aby tak się stało.
Ruszył przez niewielki, zadbany ogródek i wszedł do domu. Od razu skierował swoje kroki do kuchni. Przystanął w progu i uśmiechnął się na widok matki krzątającej się nad garnkami. Do jego nozdrzy dotarł przyjemny zapach przypraw.
Dom.
Minęła dłuższa chwila, zanim kobieta zorientowała się, że jest obserwowana. Gdy zobaczyła w progu swojego najstarszego syna, podeszła do niego i uściskała serdecznie. Na jej twarzy zagościł szczery uśmiech, lecz oczy pozostały smutne i zaszkliły się w nich łzy.
– Mamo?
– To nic, Falonarze. Kroiłam cebulę – skłamała, co nie uszło uwadze syna. – Cieszę się, że cię widzę. Siadaj, pewnie jesteś zmęczony podróżą.
– Raczej nie. W końcu na statku nie ma aktywnych rozrywek, a książę nie miał ochoty na trening. Co jest do zrobienia? – zapytał, odpinając miecz.
– Poradzę sobie – zaprotestowała, lecz bezskutecznie. – Usiądź i zaczekaj na obiad. Jak nie zmęczony, to na pewno jesteś głodny.
– Zapewne trzeba narąbać drwa, przynieść wodę i pewnie znajdzie się coś jeszcze. To nie praca dla ciebie, mamo. Trochę wysiłku dobrze mi zrobi.
Zdjął tunikę, pozostając tylko w spodniach, i przewiesił ją przez oparcie krzesła.
– Nie musisz się spieszyć. – Ucałował ją w policzek i wyszedł z domu.
~ * ~
Późnym popołudniem Falonar z matką siedzieli przed domem, popijali czarną kawę przyprawioną korzeniami i obserwowali zrujnowaną dzielnicę. Nieliczni mieszkańcy wychodzili z domów. Gdy Lume Estrell zbliżała się do horyzontu, woleli zostać we własnych czterech ścianach, niż przy jej nikłym świetle włóczyć się bez celu po ulicach.
Widzieli tylko kilka kobiet pospiesznie wracających z zakupów na głównym placu i dzieci bawiących się na dworze, które zapewne niebawem zostaną zawołane przez matki do domu.
Jak za starych dobrych czasów.
Brakuje jedynie Kaelasa.
Gdy tylko o tym pomyślał, poczuł nieprzyjemną gulę w gardle. Święto Króla wypadało jutro, co oznacza, że gdyby wykonał swoją misję, byłby na Landare już od miesiąca. Tym bardziej, że przydzielono do niego Kendappę z Alatum zamiast Roslin. Paragas ochronił dupę swojej dziwki, wynajdując jej inne zajęcie, gdyż bał się, że ta ekspedycja jak poprzednie nie wróci z planety wiecznego dnia. Zapewne przypłaci to życiem, gdy tylko Vrieskas się dowie o stracie tak cennej zdobyczy.
Tym samym likwidacja mieszkańców Harenosum musiałaby zakończyć się sukcesem. Tylko jedna rzecz mogła spowodować tę zwłokę. Książę liczył na taki obrót sprawy, jednak do Falonara nie przemawiały konsekwencje. W tym jednym, jedynym przypadku dobro ogółu mogło odejść na dalszy plan. Zagrzebać się w piachach pustyni.
– Kaelas nie wróci, prawda? – Matka wypowiedziała na głos jego myśli. Falonar wzdrygnął się mimowolnie po tych słowach, zanim zdążył się opanować.
– Wróci. Przydzielono mu jednego z najlepszych generałów i…
– Nie kłam, aby podnieść mnie na duchu – przerwała mu. – Pozostało mi zaledwie kilkanaście godzin życia. Muszę zapłacić za posiadanie trzech zdrajców w rodzinie, mimo że jestem z nich tak dumna. – Uśmiechnęła się przez łzy, które żłobiły drogę po jej ogorzałych policzkach. – Niepotrzebnie się dziś tak napracowałeś, kochanie.
Falonar ujął jej szorstkie od ciężkiej pracy dłonie. Coś ścisnęło jego serce. Sam miał ochotę się rozpłakać, lecz wiedział, że musi być silny. Nie mógł sobie teraz pozwolić na okazanie emocji i uczuć. Od lat nauczył się trzymać je za ogromnym murem, by nigdy nie zdołały wydostać się poza niego, chociaż próbowały już nie raz. Każdym możliwym sposobem. Zawsze spychał je wtedy na nowo, coraz bardziej oddalał od wyjścia na zewnątrz. Wiedział, że tak było lepiej dla wszystkich i tak będzie musiało pozostać do końca.
– Mamo, ja nigdy…
– Nic nie mów i tak wiem. – Pogłaskała go po policzku, odgarniając długie, jasne włosy z czoła. – Oboje wdaliście się w ojca i nie mam wam tego za złe.
– Ojciec oszalał, gdy zobaczył fałszywy księżyc. Nie mam zamiaru stać się taki jak on.
– Nie, Falonarze. On odnalazł wtedy swoją drogę. Nie miał łatwo w życiu, był półkrwi Landarczykiem. Mimo klasy, do której należał, musiał zadowolić się kobietą, która nie miała prawa nosić miecza. Do wszystkiego doszedł sam, ciężką pracą i ostatecznie osiągnął status elity, chociaż nie był tak dobry jak ty, Falonarze. Był wierny swojej przysiędze, lecz noc fałszywego księżyca pokazała jemu, pokazała nam, że oddajemy cześć nie tej osobie, której mamy. Miał ambicje, chciał naprawić swoje błędy, pomóc Landarczykom podnieść się z niewoli.
– I zabił go jego pobratymiec, człowiek tej samej krwi. A dlaczego to zrobił? Ach tak, bo ojciec był na tyle głupi, że podniósł jawny bunt, odmawiając podbicia jakiejś mało ważnej planety i wykonania rozkazu. Dodatkowo sam przelał krew swoich, bo nie chciał poddać się osądowi bez walki. Świetny wzór i przykład – zakpił. – Nie jestem jak on. Nigdy nie będę! Śmierć ojca była marnotrawstwem i głupotą. Głupotą, mamo, nie bohaterstwem.
– Jednak nigdy nie powiedziałeś tego Kaelasowi. Nie zrujnowałeś jego wyobrażeń i marzeń o idealnym, niepokonanym ojcu.
Patrzyła na syna z powagą i nieustępliwością. Falonar odwrócił wzrok, nie mogąc znieść spojrzenia jej ciemnych oczu. Kryła się w nich mądrość, mimo że nie była wojowniczką, o wielu rzeczach wiedziała znacznie więcej niż niejeden doradca czy generał. Teraz chciała poznać prawdę z ust syna, przebić się przez niedostępny mur jego emocji. O ile już się to nie stało, przemknęło mu przez myśl. O ile już nie znalazła przejścia, które on przeoczył, zapomniał zatrzasnąć na wieki.
– Nie zniósłby tego – poddał się. – Był za młody. Przynajmniej miał ambicje, które pchały go do przodu, by stawał się coraz lepszy.
Falonar wolał nie wracać do tamtych wspomnień, lecz niechciane obrazy same zalały jego umysł. W końcu to Kaelasa ojciec zawsze traktował jako swojego najlepszego syna. Uważał, że jego narodziny stanowią symbol dany od bogów, w których nie wierzył. Że fałszywy księżyc miał wskazać mu prawdziwą i jedyną drogę.
Zawsze był tylko Kaelas i Kaelas. Wszystko robił ze względu na niego. To jemu chciał oddać swój miecz, przekazać dziedzictwo rodziny młodszemu synowi, chociaż prawnie starszy zasługiwał na ten zaszczyt. W końcu wiara w mit doprowadziła go do zdrady i śmierci. Posunął się o krok za daleko i teraz Kaelas podążył tą samą drogą. Syn godny swego ojca.
– Jesteś na niego zły?
– A mam się cieszyć, że doprowadził do twojej śmierci?
– Powinieneś cieszyć się, że jest taki jak ty, że chce naszej wolności. Ma dobre serce.
– Ale zdradził… - urwał, nie wiedząc, co miałby powiedzieć. Czym ja się od niego różnię? Znalazł odwagę, by przekroczyć granicę strefy północnej. Ja zostałem. – To on znów jest tym lepszym. Naszą gwiazdą i wybawieniem, jak mówił ojciec. – Nie mógł powstrzymać sarkazmu w głosie. Starał się postępować jak najlepiej, a znów okazał się tym gorszym.
– Oboje jesteście moimi odważnymi mężczyznami – zaprotestowała matka. – Może i wybraliście inne drogi, ale prowadzą one do tego samego celu. Wiem, że u kresu połączycie siły. Wolałabym, abyście byli tu teraz oboje. Bez trosk. Jak bracia. Jednak nie zawsze możemy dostać to, co chcemy. Musimy zaakceptować teraźniejszość taką, jaka jest. Kaelas znalazł swoją ścieżkę, lecz twoje miejsce jest u boku księcia Ladvariana, naszego prawowitego dziedzica i króla. I jak sądzę twojego przyjaciela, chociaż zaczniesz temu zaprzeczać.
Spojrzała synowi prosto w oczy, lecz on odwrócił głowę, jakby stojący naprzeciw budynek był bardziej interesujący. Nie mógłby znieść jej wzroku za każdym razem przebijającego się za stworzony przez niego gruby mur, docierającego do serca i duszy. Już i tak wiedziała za dużo. Jego największy sekret musi pozostać w ukryciu. Nawet przed nią. Ona także by tego nie zrozumiała, potępiłaby go.
– Nie musisz hamować tego uczucia. To zrozumiałe, że jest ci bliski jak brat. Praktycznie dorastaliście razem. Nie zapomniałam, jak zawsze przychodził tutaj, byście mogli razem wyruszyć na kolejną wyprawę po ruinach przyległych do Starej Dzielnicy, jak znikaliście na całą noc. Jednak, pamiętaj, że to ostatni dziedzic Kalush. Tak niepodobny do swoich przodków, jakby bogowie zmarłych pozwolili jej ponownie zejść na ziemię w innym ciele. Musisz go chronić, być jego tarczą, zawsze czujny, w porę wykrywający niebezpieczeństwo. On jest naszą ostatnią nadzieją.
Falonar natychmiast pomyślał o Evolet. Ladvarian już wpadł w jej sidła, nie zważając na jego ostrzeżenia. Już mogło być za późno.
– Obiecuję, mamo. Masz moje słowo, słowo wojownika, że nie pozwolę, aby księciu przytrafiło się coś złego.
– Wyrosłeś na prawdziwego mężczyznę. Jestem z ciebie taka dumna. – Pocałowała go w czoło.
– Nie pozwolę, aby cię stracili. Przysięgam na mój honor i moją duszę, że zrobię wszystko, aby temu zapobiec – dodał, patrząc kobiecie prosto w oczy.
– Nie przyjmuję tej przysięgi, Falonarze. Ja już spełniłam swoje zadanie. Wychowałam dwóch wspaniałych synów, ale twoja droga się jeszcze nie skończyła. Proszę, abyś nie przychodził na egzekucję. Nie chcę, abyś na to patrzył.
Falonar chciał zaprotestować, sprzeciwić się, lecz nie mógł wydobyć z siebie głosu. Hamowane łzy zaczęły spływać strumieniami po jego policzkach. Nie chciał tego, nie chciał pokazywać słabości, lecz okazało się to znacznie silniejsze niż sądził.
Matka przyciągnęła go do piersi i trzymała w ramionach, głaszcząc po głowie. Kobieta także nie mogła powstrzymać słonych łez. Falonar nie chciał dopuścić do siebie myśli, że może to być ostatni raz, gdy czuje jej bliskość i ciepło, że następnym razem, gdy wróci na Landare, rzeczywiście dużo się zmieni. Straci dom.
~ * ~
Myślałam, że nie dam rady dzisiaj opublikować, ale rano wzięłam się za przepisywanie na poważnie i skończyłam. Pocieszam się tym, że to ostatnia pisana na początku czerwca, a kolejne osiem mam już na komputerze.
Następne dwa rozdziały będą o Ladvarianie, a później dużo o Kaelasie. Źle wyliczyłam wydarzenia i w momencie, w którym chciałam nie mogę dać fragmentów o księciu.
Mam nadzieję, że w tej się nie zapędziłam, bo w poprzedniej Kaelas dowiedział się nieco za dużo i dobrze, że nie jest na tyle inteligentny, by się w tym połapać.

41 komentarzy:

  1. Czytało się niezwykle przyjemnie, ale w końcowym momencie, kiedy Falonar poprzysiągł, że nie pozwoli, aby stracili jego matkę, coś ścisnęło mnie za serce. Szkoda, że zostaną pozbawieni tak inteligentnej i bliskiej im osoby. Niby niewiele się działo w tym rozdziale, co nie ujmuje mu wartości. Bardzo dobrze napisany, a w przedostatnim słowie wkradła ci się literówka.
    Pozdrawiam i czekam na następny! ;)

    Chcę tylko spytać, na ile rozdziałów zaplanowałaś to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cóż, nie w każdym będzie wiele się dziać. 16 i 17 obecnie będące na razie całością będą musiały zostać podzielone przez wzgląd na długość i ten pierwszy raczej zdumiewających wydarzeń nie będzie zawierać.
      Sama nie wiem, na ile rozdziałów się rozpiszę, nie lubię tak kalkulować, bo później i tak nie trafiam z liczbą. Mam już zarys wszystkich miejsc, które odwiedzą bohaterowie, ale ostatnio przyłapuję się na tym, że coś, co miało zająć jeden rozdział, rozszerza się na dwa lub nawet trzy. Dlatego nie umiem odpowiedzieć, ale krótkie na pewno nie będzie.

      Usuń
  2. Podobała mi się ta notka, jak zwykle ^^. Momentami miałam na plecach ciary, bo tak dobrze zbudowałaś klimat ;). A więc jednak ojcu Kaleasa zależało na nim, szkoda tylko, że on o tym nie wie i poprzez próbę w jaskini może mieć o nim fałszywy obraz.
    Żal mi tej matki, widać, że to porządna kobieta, kochająca rodzinę i swój dom, i dumna z nich.
    Falonar natomiast nie wierzy ani w ojca, ani w brata, jest oddany systemowi i nie ma odwagi, by się postawić tak, jak oni. Wydaje się bohaterem trochę bezwolnym, jest też jedną z postaci, które lubię najmniej w twoim opowiadaniu.
    Fajnie, że masz już osiem notek na zapas ^^. Nie musisz się martwić wenobrakami ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nad losami matki długo się zastanawiałam, bo nie wiedziałam, co mam z nią zrobić. Ostatecznie stanęło na takim rozwiązaniu. Nie jest najszczęśliwsze dla najlepsze dla fabuły.
      Falonar nie jest oddany systemowi, a księciu, który obecny system stara się obalić. Więcej nie będę o nim mówić, bo znając mnie zdradziłabym za dużo.

      Usuń
  3. Rozdział bardzo mi się spodobał, chociaż jakoś bardziej wolę rozdziały z udziałem Kaelasa.
    No, ale i tak było bardzo ciekawie. Czyli ojciec Kaelasa nie był wcale taki, jakim przedstawiło go widziadło w jaskini. Szkoda, że on go osobiście nie znał i pewnie uwierzył w tamten fałszywy obraz.
    No, a ostatnia scena? Prawdziwy wyciskacz łez. Gdy o tym czytało naprawdę zrobiło mi się żal tej kobiety.
    Falonar w tym rozdziale odrobinę mnie denerwował nawet nie wiem dlaczego. Ta jego postawa wydała mi się taka drażniąca...
    Co ja mogę jeszcze tutaj napisać... Chyba już nic więcej. Ni po prostu bardzo mi się podobało, tak jak każdy twój rozdział. Jestem wciągnięta w twoją historię i chyba nie potrafię być już obiektywna ;)
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja też ostatnio wolę pisać o Kaelasie, ale te o Ladvarianie i Falonarze też są potrzebne, bo uzupełniają całą historię.
      Cóż, w jaskini pokazały się im widma z tego najgorszego punktu widzenie, by jak najbardziej ich zranić i zepsuć idealne wyobrażenie czy marzenia o tym, co mogłoby być. Może Kaelas kiedyś dowie się prawdy (nawet o tym myślę, bo w jednym wydarzeniu mam kilka alternatyw), ale na razie musi żyć z tym, co zobaczył.
      Falonar rzeczywiście mógł denerwować, bo pokazał, że od Kaelasa wcale się z charakteru tak bardzo nie różni.

      Usuń
  4. Na początek:
    Mam nadzieję, że w tej się nie zapędziłam, bo w poprzedniej Kaelas dowiedział się nieco za dużo i dobrze, że nie jest na tyle inteligentny, by się w tym połapać.
    Po prostu "<3".
    Jakiś taki krótszy ten rozdział, czy tylko mi się wydaje? Smutny, naprawdę smutny. Mają paskudne kary za zdrajców w rodzinie. Przygnębił mnie ten tekst, czyli zbudowałaś dobry klimat, bo mniemam, że taki był jego cel. Brawa.
    Swoją drogą, chciałam napisać Ci to już dawno, ale zawsze wylatywało mi z głowy, miło przeczytać coś, w czym nie ma błędów i można potraktować jak, hm, książkę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem muszę bardziej uważać. Na szczęście dla czytelników to jedno słowo to nic wielkiego. Wakacje nie służą logicznemu myśleniu ;)
      Jest krótszy niż poprzednie, ale piorąc pod uwagę moje standardowe długości, to tamte się rozlazły, jak ostatnio wszystkie.
      Też lubię czytać teksy bez błędów, dlatego staram się. Wiadomo, czasem może zdarzyć się jakaś literówka czy coś. Ale jak ktoś nie wie co to jest przecinek, to można nerwicy dostać.

      Usuń
  5. Rozdział bardzo mi się podobał. Był taki pełen uczuć i zobaczyłam w Falonarze wspaniałego człowieka, mimo, że był zazdrosny o swojego brata. Ja już naprawdę nie wiem kto jest tym wojownikiem. To nzaczy mam pewną inną teorię, ale jeśli miałabym wybierać między Kaelasem, a Landvarianem nie wiem, który by mi bardziej pasował. W sumie słowa matki Kaelasa dają wiel do myślenia. I to nastawienie jego ojca co do niego... Na tej podstawie mogłabym myśleć, że to właśnie Kaelas jest wojownikiem, ale w sumie słoa matki obu braci, że Falonar ma chronić księcia, bo to on jest ostatnią nadzieją... Ach sama już nie wiem :P Trzech zdrajców w rodzinie... Hm... Czy tu chodzi o nieposłuszeństwo Vrieskasowi? Takie odniosłam wrażenie. Falonar, on wydaje mi się trochę zazdrosny, o to jak jego ojciec traktował jego młodszego brata. Wydaje mi się, że jest rozgoryczony tym, że Kaelas i ich ojciec są do siebie tacy podobni, a ich ojciec właśnie młodszemu z braci chciał oddać miecz i na niego zwracał większą uwagę. Przynajmniej wydaje mi się, że tak to postrzegał Falonar. A co do twojego komentarza pod notką... Ja kocham tę piosenkę w wykonaniu Rachel i Pucka! To właśnie do ich coveru miałam dać link, ale postanowiłam, że ich głosy nie będą pasować, aż tak bardzo to dorosłych ludzi. Ja też się rozczuliłam jak ją śpiewali :) I dziękuję coi bardzo :* Wiem, że narobiłąm błędów, ech :/ Ale to przez tą klawiaturę... Pisałam to an innym laptopie, gdzie jest zupełnie inny rozstaw klawiszy. Obiecałam sobie to wszystko poprawić w domu, bo byłam razem z mamą, bratem i psem u taty, który jest w delegacji. No i Harry oczywiście będzie chciał by jego chrzestni byli razem, ale na spotkaniu zdarzy się jeszcze coś bardzo znaczącego pomiędzy Scar, a Syriuszem. Jeszcze bardzo ci dziękuję za komentarz. A no i dzisiaj mama mi kupiła Portret Doriana Graya <33 Jutro biorę się za czytanie. Kurczę, aż mnie korci,żeby ją teraz zacząć, ale teraz czytam blogi i jest trochę późno :P A i co do rozdziału to jeden z najlepszych jakie napisałaś. Bardzo mi sie podobał i czytało się wspaniale. Tak lekko, przyjemnie i szybko, tak jak lubię :) Podziwiam cie za tak barwne opisy i dialogi. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Gdy mówiła o zdrajcach, chodziło jej właśnie o nieposłuszeństwo Vrieskasowi i sprzeciwianie się jego rozkazom i prawu (chociaż Falonar w przeciwieństwie do brata i ojca nie robi tego tak jawnie i otwarcie).
      Falonar jest rozgoryczony i uważa, że to, co robił i chciał zrobić ojciec było niesprawiedliwe wobec niego i później odbiło się to na jego relacjach z bratem. W 20 i 21 będą nawet różne wspomnienia z ich dzieciństwa i młodości.
      Szczerze, to nawet nie wiem, że dałaś oryginał, bo zazwyczaj przy czytaniu słucham swojej muzyki i nie chce mi się włączać innej. Chociaż i tak uważam, że przeróbka w Glee była lepsza. A tak na marginesie, to Rachel i Puck są dorośli i ich głosy już się nie zmienią. Z całej obsady, to Kurt jest najmłodszy, a oni mają już trzydzieści lat.
      Rozumiem, że pisanie na innej klawiaturze to koszmar. Ja już jestem przyzwyczajona do swojej, a jak czasem siadam przy laptopie siostry, to nie trafiam w te literki, które powinnam.
      Miłego czytania :)

      Usuń
  6. Cześć! Trafiłam do Ciebie niedawno, ale bardzo szybko udało mi się zapoznać z poprzednimi rozdziałami. Historia jest bardzo wciągająca, trudno oderwać się od komputera :)
    Stworzyłaś naprawdę fantastyczny świat; te podróże międzyplanetarne i różnorodność krajobrazów przypominają mi "Hyperiona" - czytałaś może?
    Kaelas mnie irytuje swoją bezczelnością i ignorancją. Przypuszczam jednak, że dalsza podróż go odmieni - w końcu podróże kształcą :)
    Szczególnie polubiłam Ladvariana i jego światopogląd.

    Szkoda mi matki braci, zwłaszcza, że dotychczas nie było o niej powiedziane zbyt wiele i nie zdążyłam jej dobrze poznać.

    Dodam sobie Ciebie do linków, coby mieć Twój adres pod ręką i proszę, byś dała znać o nowym rozdziale, jeśli to nie kłopot :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Matka była postacią epizodyczną i dla Kaelasa o wiele mniej ważną niż ojciec, dlatego nie pojawiała się często. Ale i tak nad jej losami długo się zastanawiałam, bo nie wiedziałam, co mam z nią zrobić. Ostatecznie stanęło na takim rozwiązaniu. Nie jest najszczęśliwsze dla najlepsze dla fabuły.
      "Hyperiona" nie czytałam. Zresztą, nigdy nie sięgnęłam po żadne science fictiion, głównie siedzę w fantasy i horrorze.
      Oczywiście będę informować, to nie problem.

      Usuń
  7. Noo, Falonar rośnie na mojego ulubieńca ^^, Ciekawa postać. Tak sobie myślę, że jest ta walka pomiędzy księciuniem a Kaleasem, a Falonar jest tak pośrodku. Jest takim jakby łącznikiem pomiędzy tymi dwoma osobami i mam wrażenie, no dobra - jestem niemal pewna, że pod koniec odegra jeszcze ważną rolę.
    Falonar jest mądry i ma w sobie też wiele sprytu. Ponadto ma w życiu jakieś priorytety, ale mam wrażenie, że poza tym nie może znaleźć swojego miejsca na ziemi, trochę błądzi, przez co jest taki uroczy ^^ I potrafi zaleźć za skórę. Takich facetów lubię! haha ;D
    Podobał mi się ten rozdział. Z chęcią poczekam na następne o Ladvarianie i Kaleasie, ale będę jeszcze wypatrywać jakiegoś o Falonarze, a co. A w międzyczasie zadowolę się RM19, o.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Falonar jest jedną z ważniejszych postaci i swoją rolę w swoim czasie dostanie. Chociaż nie wiem, czy się ona ogółowi spodoba.
      W najbliższym czasie nic z perspektywy Falonara nie będzie, ale w przyszłości to całkiem możliwe. Nawet chodzi mi po głowie miniaturka z jego udziałem, ale na razie jest jeszcze na nią za wcześnie i możliwe, że przerobię ją na retrospekcję.

      Usuń
    2. Cpndawiramurs13 lipca 2012 22:49

      Zawsze dobrze znać stosunek drugiej strony... Kto by pomyślał, ze Falonar twierdzi, ze to Kaleas był traktowany ako ważniejszy... Z ta różnica,ze ma inny charakter niż młodszy bratu nie odczuwa takiej złości... Myśle, ze matka jest b mądra, ze obaj chcą tel samego i ze powinni trzymać ie razem; wszyscy są zdrjcami wobec cemiezcoe, różnią się tylko sposobem, w jaki działają. Uważam, ze obaj będąca s równie odważni... Nie a o e licytować. Am nadaje, ze ich atak ne stanie stracona... Drzwi je trochę fakt, z Falonar or tak przyjechał, to bezpueczne?

      Usuń
    3. Przecież chcą stracić matkę, pewnie prez fAkt, ze kaleas przekroczyl grAnice... W takin razie Cczemu jego brat tak po prostu przybyl do dome, nawetspecjalnie sue nie kryjac? Mam nadzieje ze nie stracą jego matki... Bardzo wzruszajacy norma....

      Usuń
    4. Dziękuję :)
      Rzeczywiście matkę chcą stracić, dlatego, że to Kaelas zawiódł w wbrew zakazowi przekroczył granicę. A jako, że jego samego nie mogą dopaść, aby rachunek był wyrównany stracą kogoś z jego rodziny. Matkę, bo ona jako, że nie jest wojowniczką do niczego się nie przyda.
      Co do Falonara, to razem z Ladvarianem są zdrajcami wobec Vrieskasa, ale na razie nikt ich nie wykrył i nie zdaje sobie z tego sprawy. Działają w ukryciu. Więcej o ich sposobie będzie opisane w kolejnych rozdziałach dotyczących księcia.

      Usuń
  8. Sądziłem, że Falonar jest typowym zadowłazem, który stoi u boku Ladvariana bardziej dla zaszczytów, niż jakiejś idei. Jak widzę, myliłem się i Falonar nie jest wcale taki zły. Domyślam się, jak musi się czuć, wiedząc, że jego matkę czeka egzekucja... Również jego sposób myślenia o Kaelasie - tym lepszym, pierwszoplanowym - potrafię zrozumieć. Pierworodni są z reguły mniej doceniani, mimo wszystko.
    Ciekawy rozdział, pozwolił lepiej poznać osobowość Falonara, który jako bohater nabrał znaczących rumieńców.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Za bardzo polubiłam Falonara, aby zrobić z niego tylko cień księcia, który liczy na wielkie nagrody. Tym bardziej, że to raczej w stylu Kaelasa.
      Co prawda swoje ukryte powody także ma, ale one pojawią się znacznie później i z tego, co pamiętam w tym nie pojawiła się żadna aluzja.
      Ale z tym, że pierworodni nie są doceniani, to się nie zgodzę, wydaje mi się, że jest odwrotnie, chociaż często mają bardziej pod górkę.

      Usuń
  9. "Mimo że tutaj się wychował i od dziecka matka wmawiała mu, że to prawdziwa kultura i spuścizna Landarczkyów"- Landarczyków
    "– Zapewne trzeba narąbać drew"- zawsze wydawało mi się, że mówi się, że idę narąbać drwa
    "O ile już nie znalazła przejścia, o które on przeoczył, zapomniał zatrzasnąć na wieki."- chyba bez "o"
    "Jednak nie zawsze możemy dostać to, co chcemy."- to, czego chcemy
    Hmm... ciekawe zjawisko. Falonar jest przekonany, że to Kaelas był zawsze tym lepszym synem, a Kaelas wierzy, że był nim Falonar. Teraz więc nie wiadomo, który tak naprawdę miał fory u ojca! Matka Falonara jest dumna z każdego z nich, ale to nie zmienia faktu, że jedno dziecko zawsze jest bardziej faworyzowane. No i niestety zawsze jest nim to młodsze :)
    Powiedziała, że kiedyś połączą siły. Taak... to było wiadomo od początku. Niemożliwością byłoby, żeby się nie spotkali, skoro oboje chcą walczyć o obalenie Vrieskasa :)
    Szkoda mi tylko ich matki. Zdrada zawsze niesie ze sobą przykre skutki. Tyle że nie wiem czy Kaelas wybaczy sobie to, żę to przez niego matka straciła życie. A z kolei Falonar może być wściekły na brata, żę do tego dopuścił. Hmm.. rozpatrując wszystkie postawy członków tej rodziny wychodzi na to, że tak najrozsądniej postępuje zawsze Falonar :)
    Mam nadzieję, że dobrze imiona pisałam, ale no nie potrafię zapamiętać pisowni xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaniem ojca tym lepszym synem był zdecydowanie Kaelas, jednak on nie pamięta tego, bo stracił go w wieku pięciu lat, a później pamiętał tylko Falonara, którego wszyscy na około podziwiali. A co do faworyzowania młodszych to się całkowicie zgadzam, zawsze mają lepiej.
      W finale będą musieli się wszyscy spotkać, bo w końcu cel mają taki sam. Chociaż na razie żadna z grup nie zdaje sobie z tego sprawy.

      Usuń
  10. Czytałam, czytałam i nagle się zorientowałam, że to już koniec. Zdecydowanie za szybko. Cały rozdział z perspektywy Falonara to dla mnie nowość, chyba już bardziej wolę jego brata. ;>
    Matka Falonara i Kaelasa ma zostać ścięta?? O.O no tego to się nie spodziewałam.. w sumie to może i logiczne, ale jednak potwornie niesprawiedliwe.
    Muszę przyznać, że nieco bardziej przekonałam się do postaci przyjaciela Księcia. Bo chyba można go tak nazwać? Ciekawe.. Falonar uważa, że jego brat był faworyzowany przez ojca, podczas gdy to Kaelas mu zazdrości.
    Ciekawa jestem, czy plan Ladvariana się powiedzie, czy uda mu się zebrać odpowiednią ilość sojuszników.
    Mam nadzieję, że szybko nie skończysz tej historii. ;>
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział rzeczywiście był krótszy, ale łapał się w moją normę długości rozdziałów.
      W przypadku tyranów nigdy takie prawo nie jest sprawiedliwe, ale od wieków nikt z tym nic nie zrobił, więc musi do tego dojść.
      Tak szybko to na pewno nie skończę. Ogólny zarys mam, ale jak biorę się do pisania, to wszystko mi się rozszerza i zamiast jednego planowanego rozdziału robią się dwa lub nawet trzy. Zresztą, nie potrafię pisać krótkich historii.

      Usuń
  11. Mimo że w rozdziale nie działo się zbyt wiele, notka bardzo mi się podobała, ze względu na tę naturalną rozmowę. Dialogi nie były sztuczne, a kiedy je czytałam, miałam wrażenie, że inne słowa w ustach bohaterów nie oddały by tego wszystkiego lepiej, niż te, których użyłaś. Dodatkowo pomiędzy wypowiedziami świetnie wplotłaś ważne elementy rodzinnej historii.
    Uważam, że rozdział z persektywy Falonara to bardzo dobry pomysł. Rzuciłaś trochę światła na tę poznać, możemy ją lepiej poznać. Wcześniej sądziliśmy, że to taki przy du pas (masz włączoną cenzurę? Dla bezpieczeństwa oddzielę spacją, żeby mi komentarza nie zlikwidowało.) księcia, a teraz pokazał zupełnie inne oblicze.
    O, widzę że na brak weny nie narzekasz? Mnie niestety teraz do[padło. Siedzę sobie bez neta, z brzydką pogodą, dotarłam do dziesiątego rozdziału Cmentarza i dalej po prostu nie mogę. Nie potrafię w ogóle złożyć słów, dobrać zdań... Czuję się z tym fatalnie, już dawno nie narzekałam na brak weny ^ ^
    Całuję i z niecierpliowością czekam na następny rozdział,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wydaje mi się, że nie mam włączonej cenzury (muszę sprawdzić, by się upewnić), bo wiem, że w komentarzach innych widziałam przekleństwa i na początku nawet się zdziwiłam, że tu nie cenzurują jak na onecie, o którym wolę nawet nie myśleć.
      Dziesięć rozdziałów, to dużo. Ja dziś mam wenę na inne opowiadanie i zaczęłam pisać o Peterze Pettirew, może jak uda mi się napisać całość, to opublikuję. Chciałam napisać jakąś miniaturkę na Severusa, ale chyba tamto opowiadanie całkiem się we mnie wypaliło.

      Usuń
  12. Przeczytałam wszystko dość szybko, jak na moje standardy. ^^ No, ale jako wielka fanka sciance-fiction nie mogłabym inaczej. :D
    Masz świetny styl i zapewne nie jestem pierwszą osobą, która Ci to mówi. Ale po prostu musiałam pochwalić, bo Twoje opowiadanie czytałam jak genialną książkę - zero błędów, charakterystyczni, fantastyczni bohaterowie, lekki styl i było bardzo dużo momentów, gdzie nie mogłam się oderwać. :)
    Szczerze, jeśli miałabym wybierać, kto zostałby Legendarnym Wojownikiem, naprawdę nie wiem, kogo bym wybrała. Kaelas ma wielką wolę walki, jest pewny siebie [ w sumie to czasami mnie irytowało ] ale czasami też nie grzeczy inteligencją. Gdyby go podszkolić, byłby jednak wspaniałym wojownikiem, który zrobiłby wszystko dla swojej planety. Ladvarian za to jest już świetnym wojownikiem, jest inteligentny, ale nieco zbyt... gwałtowny, szybko wpada w furię. Ale lubię go. Czasami nawet bardziej od Kaelasa. Naprawde jestem ciekawa który z nich jest Legendarnym Wojownikiem. :)
    A podczas ostatnich scen w tym rozdziale - naprawdę coś w e mnie drgnęło. Piękna była. Naprawdę szkoda, że matka Kaelasa i Falanora umrze.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :)
    Pozdrawiam, Vastness

    http://kroniki-wladcow-ognia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja też bardzie lubię Ladvariana. Lubię czytać o takich typach w książkach.
      Kaelas za to miał być irytującym typem (jak zazwyczaj główni bohaterowie). I wydaje mi się, że nawet gdy się podszkoli, to nie zmieni to całkiem jego irytującego charakteru.
      A wyjaśnienie tożsamości Legendarnego Wojownika dopiero w finale. Tak już mam, że lubię niektóre rozwiązania zostawiać na sam koniec ;)

      Usuń
  13. http://nowy.blog.pl/2012/07/04/przenies-swojego-bloga-do-nowego-systemu/

    OdpowiedzUsuń
  14. Falonar po tym rozdziale zyskał w moich oczach. Dotychczas traktowałam go raczej jako dodatek do Ladvariana, teraz zyskał na odrębności, że tak to napiszę. W każdym razie dobrze, że odwiedził matkę. Kapitalnie opisałaś ich rozmowę, była taka naturalna. Kaelas czuł się gorszy od brata, chociaż okazuje się, że był ukochanym synem własnego ojca i to w nim pokładał spore nadzieje. Falonar, można powiedzieć, sam zapracował na swój status i podziw innych. Gdy czytałam o największym sekrecie Falanora, przez który potępiłaby go nawet własna matka, doszłam do wniosku, że on chyba musi być zakochany w Ladvarianie. To by wyjaśniało jego ogromną troskę i zazdrość o Evolet, chociaż nie jestem pewna, czy moje podejrzenia są słuszne. Mam nadzieję, że wkrótce się o tym przekonam ;>
    Szkoda, że matkę czeka śmierć, niemniej jest dumna ze swoich synów i tego, że walczą we właściwej sprawie. Ostatni fragment ściska za serce. Najpewniej było to pożegnanie tej dwójki...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Chyba u wszystkich zyskał, bo pokazał się z tej lepszej strony. I co najważniejsza nie oczami Kaelasa, który w życiu nie powiedziałby o nim nic dobrego.
      Co do Twoich podejrzeń, to, to co ukrywa Falonar w przyszłości wyjdzie na jaw dosłownie. Jednak spostrzegawczy czytelnicy (których ostatnio ze świecą szukać) zorientują się już dużo wcześniej.

      Usuń
  15. Udało mi się połączyć z jakąś włoską siecią, więc nadrabiam zaległości ;) Rozdział mnie w niektórych momenatch wzruszył. Bardzo miło było poczytać o wewnętrznych przeżyciach Falonara i jego stosunku do Kaelasa, choć nieco to dziwne. Kaelas zazdrości bratu i uważa, że to on jest tym lepszym, a Falonar z kolei uważa, że brat był zawsze faworyzowany i uważany za lepszego. Mam nadzieję, że tak jak powiedziała ich matka, na końcu połączą siły. Szkoda mi jej swoją drogą. Można się było spodzewać, że zostanie jakoś ukarana, jednak stryczek to nieprzyjemna metoda. Czekam na następną notkę, bo jestem ciekawa jak to będzie z Ladvarianem.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wśród rodzeństwa często tak jest, że każde uważa, że to drugie ma lepiej. A szczególnie, że pomiędzy nimi jest pięć lat różnicy i w związku z tym nigdy nie potrafili się dogadać. Ale troszkę więcej o ich relacjach w okresie dzieciństwa (przynajmniej Kaelasa) mam zamiar napisać w 20 i 21.

      Usuń
  16. Och, to straszne. Naprawdę zabiją ich matkę za to, że mąż i syn okazali się być zdrajcami? Przecież to nie jest jej wina! I nic nie da się z tym zrobić? Vrieskas posługuje się porąbanym prawem. Kiedy Kaelas dowie się o śmierci matki, na pewno będzie zdruzgotany. Mam chociaż nadzieję, że to nie poróżni go z Falonarem, skoro już teraz jeden myśli, że to drugi był faworyzowany od dziecka i na odwrót.
    Po tym rozdziale jakoś inaczej patrzę na Falonara. Wydaje się być lepszą osobą niż go sobie wyobrażałam, choć, jak widać, ma wiele wewnętrznych rozterek. Już od jakiegoś czasu nie mogę oprzeć się myśli, że Falonar jest gejem i podkochuje się w księciu. Cały czas próbuję tą myśl zdusić w zarodku, ale choćby sekret, o którym mowa w tym rozdziale rozbudza ją na nowo. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święto Króla, a zarazem dzień, gdy ścinają zdrajców zostanie opisany w 15. W każdym razie takie Vrieskas ustanowił prawo i jest to swego rodzaju przestrogą.
      Zanim Kaelas wróci i dowie się o wszystkim, to minie sporo czasu. Nie wiem nawet czy to dokładnie opiszę, bo w końcu wtedy będzie już finał i takimi pomniejszymi sprawami (o ile jeszcze będę o tym pamiętać) raczej zajmować się nie będę.
      Sekret, o którym mowa zostanie wyjaśniony później. Na razie nic nie powiem, ale za jakiś czas będzie można się domyślić w czym rzecz.

      Usuń
  17. Hej:) Muszę przyznać się, że od dawna byłam cichą czytelniczką twojego bloga "Wspomnienia Severusa", pokochałam to opowiadanie, ale nie miałam dość odwagi by ci o tym powiedzieć. Gdy dowiedziałam się, że prowadzisz nowy blog postanowiłam i jego czytać. Nie obrazisz się jeśli po raz pierwszy go skomentuję?

    Uwielbiam rozdziały z Kaelasem, to chyba mój ulubiony bohater w tym opowiadaniu. Ale Falonar też jest super, mądry i sprytny:) Kaelas zazdrości mu, a Falonar uważa że jego brat jest zawsze uważany za lepszego. Tak po za tym to tak bardziej jakby pokazałaś mi tę postać, przez co mogłam ją poznać trochę bliżej. Biedna matka, szkoda mi jej bo widać, że to dobra kobieta kochająca, swoją rodzinę. Rozdział czytało mi się bardzo przyjemnie. Zawsze podziwiałam cię za opisy, były bardzo szczegółowe, przez co zawsze mogłam sobie wszystko wyobrazić.

    Mam nadzieję, że nie uraziłam cię swoim komentarzem:)

    Czy miałabyś ochotę informować mnie o nowych rozdziałach, na twoim blogu? Zawsze robiłam to sama wchodziłam i sprawdzałam czy są nowe notki, ale jeśli byś zechciała, to zostawiłam adresy moich blogów w "Spamowniku".
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Oczywiście, że mnie nie uraziłaś, jak każdy blogger lubię, gdy inni mówią, co sądzą o tym, co napisałam. A na dodatek jestem typem, który nie znosi pisać do szuflady.
      W tym rozdziale chciałam pokazać Falonara z tej prawdziwej strony, bo jak na razie Kaelas mówił o nim jedynie złe rzeczy i nie należał wtedy do pozytywnych postaci.
      Oczywiście będę informować. A gdy ruszysz z blogiem potterowskim, to z chęcią poczytam.

      Usuń
  18. Dobra, po wakacyjnych wyjazdach nadrobiłam czytanie i biorę się za komentowanie! Coraz bardziej lubię Kaleasa i Kendappę. Naprawdę świetnie wykreowane postacie. Dużyplus za nich. Ta legenda z tym mieczem i wogóle jest ok, ale nie rozumiem, jak ten książę mógł nie poznać Kalush, własnej matki. Dobra, mniejsza, pewnie coś przeoczyłam. Muszę powiedzieć, że styl poprawia się z notki na notkę (choć zawsze świetnie pisałaś). Po prostu można się już zorientować o co w tym wszystkim chodzi. Nurtuje mnie teraz pytanie, jaki cel ma w tej misji Kendappa? Bo chyba wie, że siostry już nie ocali... Początkowo nie lubiłam Falonara, ale teraz zaczęłam go rozumieć. Co za paradoks - każdemu z braci wydaje się, że żyje w cieniu tego drugiego. Nie do końca zrozumiałam, czemu mają zabić matkę Kaleasa i Falonara. Co takiego zrobił ich ojciec? Mam nadzieję, że wyjaśni się to w kolejnych rozdziałach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kendappa ma cel, którego oczywiście na razie, jak to mam w zwyczaju, nie zdradzę. Kiedyś o tym powie, ale na razie nie ma tak dużego zaufania do Kaelasa. I nie może pojąć, dlaczego została przydzielona do niego.
      Matkę Falonara i Kaelasa mają zabić, dlatego że Kaelas zdradził Vrieskasa bez zgody przekraczając granicę strefy północnej i nie wykonując zadania. A przez to, że sam jest nieuchwytny kara musi spotkać kogoś innego. Falonar jest zbyt cenny, więc zostaje matka niewojowniczka. Ich ojciec też zdradził Vrieskasa odmawiając wykonania rozkazu, lecz nie żyje już od osiemnastu lat.
      Dlaczego syn nie poznał matki? Gdy go opuściła miał zaledwie kilka lat (prolog). Oboje zmienili się od tamtego czasu i nie spodziewał się, że na czele dzikusów i buntowników stanie była królowa.

      Usuń
  19. Falonar ma bardzo mądrą matkę. Lub może powinnam napisać ‘miał‘, z pewnością odwagą przewyższa niejedną wojowniczkę, ba, niejednego wojownika. Potwornie mi smutno na myśl o jej egzekucji, jednocześnie nie mogę uwierzyć, że ona sama podchodzi do tego z tak zimną krwią.

    Ogólnie co do Twojego opowiadania, to przyznam się, że trochę się przerazilam, gdy ujrzałam, że jestem kilkanaście rozdziałów do tyłu. Z drugiej strony lepszy ten 13. niż 23. :)
    Atmosfera jednak szybko mi się udzieliła i myślę, że bez problemu nadrobię zaległości.
    Pozdrawiam ;)

    [siostra-harryego-pottera.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jeszcze ma. Dzień egzekucji zostanie opisany w 15 i wtedy ostatecznie wyjaśnione co stanie się z kobietą. A ona sama zdawała sobie sprawę, że taki dzień może nadejść i szczególnie przed synem nie chce się całkiem rozkleić, bo wie, ze mu to nie pomoże.

      Usuń
  20. No, przeczytałam wszystko, przysiadłam i przeczytałam niemalże na raz, bo trudno się oderwać od tego co piszesz. :)
    Świetnie tworzysz klimat, dobrze opisujesz atmosferę w okół postaci, zachodzące między nimi relacje itp. itd. (ogólnie wychwalam ;))
    Mam nadzieję, ze Kaleas nabierze trochę doświadczenia, mimo swojego charakterku jest odważny. Kendappę bardzo lubię, jakoś tak od początku przypadła mi do gustu. Z resztą dużo masz postaci, które kryją swoją przeszłość, prawdziwe uczucia. Jednak co poradzić, jeśli mają takie niespokojne czasy. Do tego Kaleas, Kendappa i RM19 po tych przejściach może się na siebie bardziej otworzą, co stworzy bardziej zgraną drużynę.
    Falonar dotychczas wydawał mi się osobą zimną i zapatrzoną w Ladvariana, ale po tym rozdziale śmiem twierdzić, że jest zupełnie inaczej ;) Za to i On i Kaleas mają bardzo fajną mamę, szkoda tylko, że musi płacić za ich winy. To niesprawiedliwe, jeśli uznamy, że jakakolwiek sprawiedliwość na świecie istnieje...

    Jestem ciekawa jak wszystko potoczy się dalej.
    W dodatku wdzięczna, że zawitałaś na mojego bloga.
    Jakbyś mogła mnie powiadomić o następnych rozdziałach na anymira.blogspot.com, zyskałaś kolejną czytelniczkę. Tym samym dodaję Cię do linków ;)
    I zapraszam do czytania dalej mojego opowiadania. :D

    OdpowiedzUsuń