piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 17: Mistrz Penyu


(…) lecz to nie miało znaczenia. Trzeba zakasać rękawy, zacisnąć zęby i twardo dążyć do wyznaczonego celu. Życie nie jest lekkie ani sprawiedliwe.
Stephen King – Serce Atlantydów
Dotarcie do celu było dla Kaelasa jak zbawienie. Z trudem obrócił się na plecy i padł na skorupę, boleśnie wbijając miecz w ciało. Każdy kolejny oddech łapał, jakby miał to być jego ostatni. Płuca piekły, jakby ktoś rozpalił w ich wnętrzu ognisko. Obok niego Kendappa i RM19 zrobili to samo. Wszyscy byli zmęczeni i oddaliby wszystko za kubek zimnej wody.
W rzeczywistości domek, przy którym się znaleźli, okazał się niewielki. Został zbudowany z drewna pomalowanego na wrzosowy kolor, spadzisty dach z kominem pokrywała brązowa dachówka. W otwartym oknie leniwie powiewała koronkowa, śnieżnobiała firanka. Na przylegającej do budynku, oświetlonej werandzie stał leżak i stoliczek z postawioną na nim pustą szklanką z czerwona słomką.
Wojownik jęknął. Tak bardzo chciało mu się pić albo chociażby zwilżyć wyschnięte usta. Pocieszał się myślą, że ktoś musiał mieszkać na olbrzymim żółwiu. Nawet, jeżeli nie byłby to Mistrz Penyu (chociaż w głębi ducha miał pewność, że to jego planeta), to nie odmówi napitku wyczerpanym, ledwo żywym wędrowcom.
Nagle z domku wyszła jakaś postać. Kaelas dopiero po chwili zorientował się, że był to wyjątkowo wysoki staruszek. Jego poważną twarz zdobiła siatka licznych bruzd i zmarszczek. Stał tyłem do światła, więc nie zdołał zobaczyć koloru jego oczu, a jedynie dwa nienaturalne błyski. Był łysy, jedyne włosy, które mu jeszcze pozostały tworzyły długie, sięgające piersi, srebrzyste wąsy.
Ubrany był w długie spodnie i wzorzystą koszulę z krótkim rękawem. Landarczyk zdziwił się, gdy na szczupłych przedramionach zobaczył wyraźny zarys mięśni. Miał wrażenie, że otaczała go jakaś potężna, prawie namacalna aura. Nie potrafił tego nazwać, lecz nie chciałby stanąć nigdy w walce naprzeciwko tego mężczyzny. Staruszek szedł ku towarzyszom bez problemu, jakby ta dziwna grawitacja w ogóle na niego nie działała.
– Jeżeli zabłądziliście i szukacie drogi na Oraculum, to nie znam jej i wam nie pomogę, więc możecie zabierać swoje zapchlone tyłki i wracać skąd przybyliście – odezwał się grubym, pozbawionym wszelkiej uprzejmości głosem. Ten ton bardziej przypominał Kaelasowi mężczyznę w kwiecie wieku niż staruszka. Może pochodził z rasy, gdzie nie ma stadium pośredniego, przemknęło mu przez myśl.
– Właśnie stamtąd przybyliśmy – wydyszała Kendappa, siadając. Próbowała rozprostować skrzydła, lecz jej wysiłki spełzły na niczym. – Czy jesteś Mistrzem Penyu?
Mężczyzna podrapał się po podbródku i zakręcił wąsa wokół nienaturalnie długiego palca, patrząc na nich uważnie.
– Tak, jestem Penyu, kosmicznym pustelnikiem, a wy, gamonie, właśnie zakłóciliście moją samotnię.
– Wysłała nas tutaj Wyrocznia, Mistrzu – pospieszył z odpowiedzią RM19. – Powiedziała, że pokierujesz nas w dalszą drogę i zostaniesz trenerem Kaelasa, który może stać się Legendarnym Wojownikiem.
– Trzeba było tak od razu mówić. – Westchnął z rezygnacją. Landarczyk nie mógł oprzeć się wrażeniu, że w jego oczach zalśniły niezidentyfikowane błyski, które kojarzyły mu się z czymś tylko i wyłącznie złowieszczym. – W takim razie zapraszam w moje skromne progi. Starajcie się tylko za bardzo nie nabrudzić. Z wędrowcami, takimi jak wy, nigdy nic nie wiadomo.
– Mógłbyś nam trochę pomóc? – zasugerował nieśmiało RM19. Ledwo utrzymywał się w pozycji siedzącej, która z każdą chwilą zbliżała się do leżącej.
– Pomóc? Skoro mam was trenować…
– Nas? – wyrwało się mężczyźnie, lecz Mistrz Penyu go zignorował.
– …to sami musicie nauczyć się funkcjonować w takiej grawitacji. Dla Vrieskasa poruszanie się tutaj nie stanowiłoby najmniejszego problemu. Potraktujcie to jako pierwszą część treningu. Teraz każdy o własnych siłach musi dojść do domu. W środku siła grawitacji jest podobna do tej, która występuje na waszych ojczystych planetach. Tam porozmawiamy.
Odwrócił się i sprężystym krokiem, tak nieodpowiadającym jego wiekowi, oddalił się w stronę domu. Kaelas jęknął, gdy przeturlał się na brzuch. Zranione nogi znów ocierały się o nierówności skorupy. Powoli ruszył w stronę werandy. Obok siebie zauważył posuwającego się bardzo powoli RM19. Pot na jego skroni lśnił, zaciskał zęby, starając się przesunąć się o kolejny, minimalny kawałek. Kendappa jako jedyna stanęła na nogach. Weszła na werandę i zniknęła we wnętrzu budynku, nie oglądając się na towarzyszy.
Mężczyznom zajęło dotarcie do niej znacznie więcej czasu niż by chcieli. Jednak, po przekroczeniu progu domu, siła grawitacji rzeczywiście zmalała. Kaelas poczuł się nagle lekki jak piórko.
Znaleźli się w niewielkim przedsionku, tam czekała na nich Kendappa. Po prawej stronie znajdował się salon, w którym oczekiwał ich Mistrz Penyu. Pomieszczenie było dość przestronne, ściany pomalowano na przyjemny dla oka kremowy kolor, podłogę wyłożono jasnymi panelami. Lampa pod sufitem oświetlała wszystko dokładnie, mogłoby się zdawać, że na dworze panuje dzień.
Jednak to wystrój wnętrza najbardziej zaskoczył Kaelasa. Na środku ustawiono niską, drewnianą ławę o kwadratowym, wypolerowanym blacie, wokół której umieszczono puchate, różnokolorowe poduszki. Tak jaskrawe i żywe barwy przypominały mu Oraculum. W dwóch rogach pomieszczenia znajdowały się rośliny w ceramicznych doniczkach. Jednak mężczyzna nie wiedział, do jakich należą gatunków. Jedna przypominała paproć o ostrych niczym szpady liściach, druga wyglądała jak wielkie, jasnobrązowe jajo na cieniutkiej łodyżce z trzema postrzępionymi, zielonymi liśćmi.
Na ścianie naprzeciwko wejścia wisiało dość duże urządzenie, w którym migały różnorodne obrazy. Kaelas nie pamiętał, jak nazywało się to coś, jednak na jego widok przeszedł go dreszcz. Gdy Mistrz, siedzący ze skrzyżowanymi nogami na jednej z poduszek, nacisnął guzik na czarnym prostopadłościanie, obrazy zniknęły zastąpione ciemnoszarym, jednolitym tłem.
– Dużo czasu zajęło wam dotarcie tutaj, zdążyłem obejrzeć jeden odcinek mojego ulubionego serialu. Jeszcze nad tym popracujemy. Siadajcie i częstujcie się.
Dopiero teraz towarzysze dostrzegli, że na stole znajdowały się cztery nakrycia, dzban pełen zimnej lemoniady i ogromny talerz najróżniejszych przekąsek. Kaelas pierwszy raz w życiu widział takie jedzenie, ale po morderczym wysiłku nie miał zamiaru narzekać i grymasić, szczególnie, że aromat był odurzający. Z apetytem zjadłby nawet owsiankę przygotowaną przez Kendappę i poprosił o dokładkę.
– Nie siadajcie obok Eddiego, bo lubi zaczepiać obcych i w ramach przyjaźni odgryźć im ucho lub nos – dodał Mistrz Penyu, wskazując jajowatą roślinę.
Kaelas wzdrygnął się na samą myśl, że to coś było mięsożerne, miał nadzieję, że ta witka, robiąca za łodygę, nie wydłuża się na zawołanie.
– Twoje nogi! – zawołała Kendappa, gdy wojownik pokuśtykał i usiadł na jednej z poduszek, która znajdowała się najdalej uszożercy. Zaciskał zęby, by nie syknąć z bólu. Skóra od kolan do połowy nóg była całkiem zdarta i ukazywała krwawiące mięso. Resztę ocaliły wysokie, srebrne buty od kombinezonu. Mógłbym robić za idealny obiekt do badań anatomicznych, nic nie musieliby ciąć, pomyślał z ironią.
– Nic mi nie będzie – skłamał.
Starał się na to nie patrzeć. Pierwszy raz w życiu miał do czynienia z tak głęboką, otwartą raną i bał się, że może zemdlić go od samego widoku. Krew strumieniami powoli spływała na wypolerowaną, drewnianą podłogę, zostawiając na niej szkarłatne kałuże. Próbował nie myśleć o opatrzeniu tego czy wcześniejszym odkażeniu, bo bród skorupy zapewne już dostał się do wnętrza.
Wojownik zdziwił się, że to Kendappa pierwsza zauważyła rany. Ton jej głosu sugerował, że przejęła się tym. Nie było to do niej podobne. Wcześniej widział ją w roli biernego, śmiejącego się z jego nieszczęścia obserwatora.
– Apteczkę zostawiłem w kapsule, ale mam trochę oczyszczacza – zasugerował RM19, który w wyjątkowo szybkim, jak na niego i jego zmęczenie, tempie znalazł się obok Kaelasa z małą buteleczką pełną żółtego płynu w dłoni. Wyjął ją z jednego z dwóch niewielkich mieszków doczepionych do kabury pistoletu.
– Teraz będę musiał czyścić skorupę Eduardo przez ciebie – stwierdził Mistrz Penyu, jakby dla niego to było największą tragedią. – Jakbym nie miał co robić.
– Tylko to ci w głowie?! – oburzyła się Kendappa.
– W kuchni, w szafce nad stołem znajdziesz przecier ziołowy. Kilka dni, może nawet szybciej i wszystko się zagoi, nie pozostanie nawet blizna, więc wstrzymaj się, chłopcze, z tym żółtym paskudztwem, którym tylko problemów narobisz. Taka mała ranka wojownikowi Landare nie zaszkodzi, trzeba się hartować i przygotowywać na gorsze.
Kendappa na chwilę zniknęła w kuchni i przyniosła stamtąd gliniane naczynie pełne jakiejś zielonej, galaretowatej mazi. Przyprawiała ona o mdłości już na pierwszy rzut oka. Uklękła przed Kaelasem i zaczęła rozprowadzać preparat na ranach. Mężczyzna nie mógł powstrzymać krótkiego krzyku, gdy substancja dotknęła ran. Wszystko ponownie zapiekło go żywym ogniem. Miał wrażenie, że jeszcze raz przeżywa podobne męki, ba, nawet znacznie gorsze. Wolałby znów przebyć drogę po skorupie niż wciskać na rany takie coś. Z ulgą stwierdził, że gdy kobieta skończyła, ból jakby zelżał. Odczuwał chłód, nie ciepło.
– Następnym razem nie jęcz jak dziecko.
– Ciekawe, co ty byś zrobiła na moim miejscu. Najlepiej usmaruj się tym i zobaczymy, jak ci będzie miło – zrewanżował się.
– Nie porównuj mnie do siebie, byłam już w gorszym stanie, o jakim tobie…
– Wystarczy – uciszył ich Mistrz Penyu. Wystarczyło jedno słowo, by zamilkli i z pokorą opuścili głowy. Potężna aura, która go otaczała nie pozwalała na żadne sprzeciwy. – Nie po to zaprosiłem was do siebie, by teraz tego wysłuchiwać. Siadajcie. – Gdy wszyscy wykonali polecenie, kontynuował: – Skoro przysłała was do mnie Wyrocznia, to nie mam innej możliwości i muszę podjąć się waszego treningu.
Przyjrzał się uważnie każdemu z nich.
– Od tysiącleci nie wziąłem pod swoje skrzydła żadnego adepta. Teraz robię to tylko przez wzgląd na Wyrocznię. Wasza trójka musi mieć w sobie coś szczególnego, skoro tak postąpiła. Obiecała mi, że już nigdy tego nie zrobi, uszanuje moją decyzję o wycofaniu się, ale nie mogę sprzeciwić się jej woli.
– Znasz ją? – wyrwało się Kaelasowi, zanim zdążył ugryźć się w język.
– Tak. Mieszkam na żółwiu, Eduardo. Powoli przemierzamy razem cały wszechświat już od wielu lat. Czasem zawitam na Oraculum. Skorupa to nie gleba, podróżni. Mogę hodować rośliny w doniczkach, lecz nie zawsze mijamy ogniste gwiazdy, które zapewniłyby im odpowiednie światło. Musimy lądować na innych planetach, bym uzupełnił żywność, posłuchał nowych wieści czy historii, poznał kulturę innych ras. Te doświadczenia są niezwykle ciekawe i niosą ze sobą ogromną wiedzę, gdy wie się, jak ją wykorzystać.
– Interesujące – wyrwało się z ust RM19. – Ale jak w takim razie ten żółw, Eduardo, pokonuje atmosferę? Jak później można zejść ze skorupy? Albo wejść z powrotem? Jak on w ogóle porusza się w przestrzeni kosmicznej, przecież, tak mi się wydaje, jest żywym stworzeniem, nie robotem?
Pytania sypały się jedno za drugim, a Kaelas miał wrażenie, że usta towarzysza nigdy się nie zamkną. Gdy był w swoim żywiole, potrafił gadać bez opamiętania. A przecież nie przybyli tutaj, by rozmawiać o gigantycznych żółwiach, a o legendarnym mieczu.
– Eduardo taki już powstał – wyjaśnił ze spokojem Mistrz Penyu, jakby te pytania w ogóle mu nie przeszkadzały. Jego spojrzenie jakby złagodniało, gdy patrzył na RM19. – Potrafi poruszać się w kosmosie, chociaż robi to bardzo wolno. On także otoczony jest atmosferą, a przedstawiciele odpowiednio wytrzymałych fizycznie ras są w stanie ją przekraczać bez uszczerbku na zdrowiu. Gdy przyjdzie odpowiedni czas, mogę opowiedzieć ci więcej. Na razie powinniśmy omówić kwestię waszego treningu.
– Naszego? – Nie mógł powstrzymać pytania RM19. – Ja nie jestem wojownikiem jak Kendappa i Kaelas.
– Waszego. – Głos nadal miał spokojny, lecz coś w oczach Mistrza wskazywało na to, że nie znosił, gdy mu przerywano. – Jeżeli dojdzie do walki z Vrieskasem, ty także będziesz musiał stanąć w szeregach. Przepowiednia Mówczyni jasno stwierdza, że tylko Legendarny Wojownik może stanąć do walki z tyranem, jednak ma on też innych ludzi, którymi trzeba się zająć. Jeżeli wolisz zostawić przyjaciół bez jakiejkolwiek pomocy, to powiedz to w tej chwili, nie będę tracić czasu na ciebie.
Twarz Mistrza Penyu nadal pozostawała niewzruszona i neutralna, jednak każde z nich wiedziało, że mówił poważnie i nic nie powstrzymałoby go przed wcieleniem słów w czyn.
– Przepraszam – powiedział RM19. – Nie patrzyłem na to z tej perspektywy. Jeżeli jest to konieczne, podejmę się treningu i będę starał jak tylko potrafię. Przysięgam.
Mistrz Penyu kiwnął głową, przyjmując jego słowa.
– Każde z was jest na innym poziomie i tylko jedno przeszło pełne szkolenie bojowe.
Jego wzrok spoczął na Kendappie. Kaelas poczuł frustrację, w końcu on też był szkolony. Skoro przeszedł Ceremonię i został wysłany na misję, to coś znaczyło. Nie należał do żółtodziobów jak RM19. Przynależność do klasy średniej mówiła wystarczająco wiele.
Jesteś jedynie wojownikiem klasy niskiej, a takie słabe śmieci w ogóle nie powinny uzyskać takiego tytułu, to dla nich zbyt wielki zaszczyt. Jesteś nikim.
Nagle przypomniał sobie słowa zjawy Zevrana, które wypowiedział do niego w jaskini dusz. Chciał wyrzucić to ze swojej świadomości, lecz ten sztylet nadal tkwił w jego sercu i nie chciał zniknąć.
Jesteś nikim.
– Zaczniemy od przystosowania was do zwiększonej grawitacji. – Kaelas oderwał się od ponurych myśli i zaczął słuchać słów Mistrza Penyu. – Musicie poruszać się tutaj tak, jakby była to normalna atmosfera. Chodzić, biegać, latać. Wszyscy musicie nad czymś popracować. Następny etap to doskonalenie techniki. Posiadacie podstawy, więc nie przewiduję problemów.
– Nie wszyscy je posiadają – odezwała się Kendappa, a jej wzrok spoczął na Kaelasie, na jej ustach pojawił się złośliwy uśmieszek. – Nasz wojownik nie potrafi skrystalizować swojej ki w mieczu – zwróciła się do Mistrza Penyu.
Kaelas miał ochotę udusić ją w tamtej chwili, pchnąć w stronę jajowatej rośliny, czy zrobić cokolwiek, byleby tylko ten ironiczny uśmieszek zniknął z jej gęby. Żałował, że nie ma pod ręką czegoś, czym mógłby w nią rzucić.
– Ta umiejętność nie wystarczy – odpowiedź Mistrza zachwiała pewność Kendappy, co Landarczyk przyjął z zadowoleniem, jednak jemu także nie spodobały się te słowa. – Może, gdyby znalazła się cała rzesza wojowników o potężnym i czystym ki, można by o tym dyskutować. Lecz jeżeli to ty jesteś żywą legendą, musisz postąpić krok dalej. Nie wystarczy przelać energię do miecza, trzeba ją także uwolnić z własnego ciała bez pomocy pośrednich zabawek. Vrieskas od dawna zna tę umiejętność. Gdy staniesz z nim do bitwy, sam miecz nie wystarczy, nieważne jak historyczny.
– Z własnego ciała? – zdziwił się Kaelas. – Tak po prostu? Przecież żaden Landarczyk tego nie potrafi, to jest poza zasięgiem. Nawet najlepszych z nas tego nie uczą – dodał, przypominając sobie Falonara i księcia.
– Muszę się z nim zgodzić – przyznała Kendappa, na której te słowa także wywarły spore wrażenie. – Są pewne granice, których nie da się przekroczyć. I to jest jedna z nich. Landarczycy i tak daleko zaszli, krystalizując swoją siłę w mieczach. Moja rasa, chociaż także zaprawiona w bojach, nigdy nie doszła do takiego etapu.
RM19 nie odezwał się, jedynie słuchał uważnie, zafascynowany nowo zdobytymi wiadomościami.
– Wszystko sprowadza się do siły woli. Im jest potężniejsza, tym wszystko staje się możliwe. Landarczycy zaszli bardzo daleko, dlatego przed wiekami zostali określeni mianem najlepszych wojowników w kosmosie. Gdyby nie podboje Vrieskasa, możliwe, że dziś ich moc i umiejętności przeszłyby wszelkie wyobrażenie. Jednak tego już nigdy się nie dowiemy. Mieszkańcy Alatum posiadali zupełnie inny styl walki, inne zdolności. Kontrola ki sprowadza się do tego, że nie wszystkie ciała są w stanie to znieść. Potrzeba wielu katorżniczych treningów, samodoskonalenia i przeogromnej wytrzymałości fizycznej. Landarczykom zdecydowanie łatwiej jest pokonać tę granicę, gdyż mają świadomość swojej ki. Inne rasy niewiele wiedzą o własnej wewnętrznej energii, niektórzy nie zdają sobie nawet sprawy, że coś takiego istnieje. Dla nieświadomych ki jest nieszkodliwa, ale dla świadomych staje się potężną bronią, można z jej pomocą osiągnąć praktycznie wszystko. A im czystsze serce, tym staje się potężniejsza. Skupienie to klucz do sukcesu.
– Czyli ja też byłabym w stanie wydobyć z siebie ki? – zapytała zafascynowana Kendappa.
– Tak, jeżeli byłabyś w stanie znaleźć je w sobie i wydobyć na zewnątrz.
– I tego mnie nauczysz? – zawołał podekscytowany Kaelas. Nareszcie miał szansę, by wybić się z tłumu i stać się najlepszym. Lepszym od Falonara. Ba! Lepszym nawet od księcia Ladvariana. Nadeszła moja wielka chwila!
– Nie – sprowadził go na ziemię Mistrz Penyu.
– Co?!
– Dam ci jedynie lekcje, które pomogą ci w osiągnięciu celu. Resztę musisz zrobić sam. Na początek znaleźć w sobie ki, przelać ją w miecz, a później opanować na najwyższym poziomie. Doskonałość osiąga się samodzielną pracą. Jeżeli masz potencjał, uda ci się, jeżeli nie, lepiej wracaj do domu, bo Vrieskas pokona cię jednym ciosem.
– Posiadam potencjał i udowodnię to! – oburzył się.
– Zobaczymy. Dzisiaj odpoczniecie, a od jutra zaczniemy poważne treningi. Wyjątkowo na noc możecie zostać tutaj. W dalszą drogę wyruszycie, gdy uznam, że jesteście na to gotowi, chociażbym miał was tu trzymać latami.

43 komentarze:

  1. Fajny rozdział ;)
    Świetnie wykreowałaś postać samotnego staruszka, mistrza Penyu żyjącego na ogromnym żółwiu. Wprost uwielbiam takie zrzędliwe charaktery, a tego jemu nie można było odmówić. Jego docinki były wprost komiczne ;)
    Nawet RM19 się przed nimi nie ochronił. W sumie nie dziwię się mu, że był zaskoczony tym, że mistrz wymaga od niego umiejętności walki. W końcu do tej pory był odpowiedzialny za trochę inne sprawy. Ciekawe jak sprawdzi się w boju.
    No, a Kaelas znów popisał się za dużą pewnością siebie. Ciekawe czy mina mu zrzednie po treningach. Po tym staruszku pewnie wiele się można spodziewać i jeszcze dużo im pokaże. Więc pewnie da mu zasłużony wycisk.
    Zaciekawiło mnie również to, że Kendappa zainteresowała się stanem zdrowia Wojownika. Do tej pory wydawało mi się, że nie życzy mu zbyt dobrze. Chociaż rana też musiała wyglądać okropnie. Ta zdarta skora i odsłonięte mięśnie - blee.
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i wprost nie mogę doczekać się kolejnego :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      RM19 już trochę walczył, strzelając z pistoletu i to głównie na tym będą polegały jego treningi. Dorównywać Kaelasowi i Kendappie nigdy nie będzie, bo to w końcu nie ten typ.
      A treningowi Kaelasa będzie w całości poświęcony kolejny rozdział, chociaż już można się spodziewać, jak będzie zachowywać się wojownik ;)

      Usuń
  2. W sumie dobrze ze strony tego Mistrza, że postanowił przyjąć przybyszy i wytrenować ich. Wydaje się być on dość osobliwy, może nie tak pokręcony jak Wyrocznia, ale także nie można mu odmówić pewnej ekscentryczności.
    Kaelas jak zwykle marzy o tym, by jakoś wybić się ponad przeciętnośc i posiąść umiejętności, dzięki którym mógłby w końcu udowodnić sobie i innym, że jest coś wart, a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Kendappa niby się z nim sprzecza i nie dowierza w jego talenty, ale w sumie dość troskliwie się nim zajęła, choć wciąż traktuje go nieco z góry. RM19 to taki troszkę mięczak, ale lubię takich, o.
    Jestem ciekawa, jak będzie dalej wyglądać ich życie na żółwiu i ile tam zabawią ^^. Może być ciekawie ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla nich dobrze, dla niego nieszczególnie, ale Wyrocznia jest ponad nim, więc wyjścia nie miał. Ja na jego miejscu nie chciałabym przyjąć pod swoje skrzydła kogoś takiego jak Kaelas, już po kilku dniach bym wyszła z siebie.
      A na żółwiu zabawią jeszcze dwa rozdziały.

      Usuń
  3. W tym rozdziale jest dużo - jak na Ciebie - błędów :D Ale spoko, ciocia Legilimencja wypisze te, które wyłapała (nie jest ich dużo, ale Twoje rozdziały rzadko je mają xD) :
    Nie siadajcie obok, Eddie, bo lubi zaczepiać obcych - zakładam, że Eddie to ta roślinka, zatem bez przecinka przed imieniem, bo to nie do Eddiego się zwraca tylko do trójcy;
    tylko Legendarny Wojownik może stanąć do walki z tranem - podejrzewam, że tran to im raczej nie straszny, tyran może bardziej;
    Nie wystarczy przelać energię do miecz - do miecza :)
    A teraz do rzeczy. Mistrzunio jest świetny, a Kaleas znowu irytuje swoim przerośniętym ego, ale chyba zdążyłam się przyzwyczaić. RM19 jest uroczy, gdy milczy będąc "pod wrażeniem zdobytych informacji", hahaha, to było świetne.
    Treningi będą ciekawe, coś czuję.
    Wiem, że pewnie powinnam teraz zastanawiać się, co dalej będzie z nimi, ale bardziej niż to interesuje mnie los księcia. Bo skoro dotrze do Wyroczni, ona raczej nie pokieruje go do mistrza. W każdym razie wydaje mi się to trochę bez sensu. Jest landarczykiem, oni są już dobrze przeszkoleni. Sam Penyu powiedział, że to będzie tylko parę lekcji, resztę muszą odwalić sami. Zatem... Gdzie Ladvarian dojdzie?
    No i wyczuwam ostrą konkurencję pomiędzy Kedenappą a Kaleasem, haha.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wypisanie, już je poprawiłam. Trochę jestem przeziębiona i pewnie dlatego ich nie widziałam. W takim stanie siedzenie przed komputerem nigdy mi nie służy, a koniecznie chciałam dodać rozdział. Jutro muszę przeczytać go jeszcze raz.
      Treningom Kaelasa w całości poświęcony jest kolejny rozdział, a co dalej z nimi to jeszcze w następnym.
      Ojejku, aby za dużo nie zdradzić, to na temat tego, co Ladvarian dowie się od Wyroczni na razie milczę. W każdym razie za szybko to się tam nie pojawi. Jeżeli uda mi się w czasie roku akademickiego zachować tempo jednego rozdziału na tydzień, to możliwe, że wypadnie to zimą.

      Usuń
    2. Przeziębienie ani jakakolwiek choroba w wakacje to zło. Powrotu do zdrowia życzę ^^,
      DOPIERO? Chryste, tyle czekania!

      Usuń
    3. Dziękuję :)
      A co ja poradzę? Szczególnie, że przeplata się na zmianę z Kaelasem, a wcześniej musi udać się na tę planetę na B, o której była mowa wcześniej. Też chciałabym być już dużo dalej.

      Usuń
  4. Cieszę się, że Kendappa pierwsza zauważyła rany Kaelasa ^^ To świadczy o tym, że potrafi przejmować się stanem innych, a "bezduszność" jest być może tylko maską. Oczywiście, potem musiała się zreflektować i rzucić kolejną kąśliwą uwagę, co tylko pogłębiło moją sympatię do niej ;) Podoba mi się to, jak wykreowałaś Mistrza Penyu. Wojownik oglądający seriale :D Ciekawi mnie jego przeszłość i wcześniejsi adepci, których trenował. Nie mogę się doczekać treningu - w szczególności uwalniania ki i pokonywania grawitacji ^^
    Poza tym znowu zaczęłam się zastanawiać, kto faktycznie będzie tym Legendarnym Wojownikiem. Raz myślę, że Kaelas innym razem wybieram Ladvariana. A teraz zaczęłam myśleć, że może oni obaj będą tymi Wojownikami? Taka pierwsza myśl, kiedy spojrzałam na adres xD Ale oczywiście to tylko moje domysły ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cały kolejny rozdział będzie poświęcony treningowi Kaelasa, ale akurat zaplanowałam trochę inne lekcje, bo do uwalniania ki wojownikowi jeszcze bardzo daleko.
      Ostateczne rozwiązanie kwestii Legendarnego Wojownika dopiero na samym końcu w okolicach bitwy finałowej. Ale za to wyjaśnienie tytułu planuję nieco wcześniej.

      Usuń
  5. Jakoś tak nie ufam temu całemu Mistrzowi, ale możliwe, że są to tylko moje jakieś tam uprzedzenia.
    Jak się okazało każdy z Trójcy jest strasznie ciekawski. Co prawda nie dziwię się temu. Sama wypytywałabym o wszystko tego staruszka.
    Ach ten Kaelas i jego pewność siebie. Jest wprost uroczy.
    Najbardziej jestem teraz ciekawa, jak będzie wyglądał ich trening. Jak oni mają nauczyć się funkcjonować w tej grawitacji? Jak wydobędą z siebie to całe ki?
    och, zapomniałam wspomnieć o Kendappie. Uwielbiam ją i te jej docinki, przed którymi nie może powstrzymać się nawet przy tym Mistrzu.
    A tak jeszcze spytam. Kiedy będą rozdziały z Ladvarianem? ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrz jest nieszkodliwy, chociaż swoje sekrety i tajemnice także posiada.
      Treningowi zostanie poświęcony cały kolejny rozdział, chociaż do wydobycia ki jeszcze sporo czasu, bo Kaelas na to gotowy nie jest.
      Rozdział z Ladvarianem (lub dwa jak się za bardzo rozpiszę i będę musiała dzielić) będzie to 20 lub 22.
      A ciekawość to wpisana jest w naturę ludzką, ja też nie mogłabym się powstrzymać od pytań ;)

      Usuń
  6. Czekam na rozdział, w którym Kaelas i Kendappa odezwą się do siebie przyjaźnie oraz, w którym Kaelas zacznie się zachowywać jak na prawdziwego wojownika przystało.
    Bardzo ciekawy miałaś pomysł z tym żółwiem i ogólnie z Mistrzem Penyu. Mam nadzieję, że jedna z lekcji, których im udzieli, będzie lekcją współpracy ^^
    Życzę dużo weny i z tego co wyczytałam, także powrotu do zdrowia ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nie, akurat współpracy nie mam w planach. Tego będą musieli nauczyć się sami. Porządną lekcję dostaną podczas odwiedzin na kolejnej planecie.

      Usuń
  7. Strasznie szybko czyta mi się Twoje rozdziały. Zbyt szybko, co oznacza, że powinny być dłuższe, o!
    Lubim Mistrza, charakterna postać, a takie są ciekawe. Wypowiedź o czyszczeniu skorupy i na Piruszowej twarzy zagościł uśmiech, a w główce zadzwoniło: Pratchettowy humor!
    Sprzeczki na linii Kendappa-Kaelas - kochamy. Choć Kendappa pokazała się z tej "ludzkiej" strony, to moim zdaniem tylko z czystej pragmatyczności - wiadomo, nogi ważne dla wojownika, ni?
    RM19 jak zwykle ciekawski. W zasadzie przypomina nieco dziecko pytające "a po co?", "dlaczego?", "czemu?". Uroczy, uroczy.
    Czekam na szkolenie Kaelasa. Hue. :>


    Z trudem obrócił się na plecy i padł na skorupę, boleśnie wbijając miecz w plecy.
    Powtórzenie.

    – Nie siadajcie obok, Eddiego, bo lubi zaczepiać obcych i w ramach przyjaźni odgryźć im ucho lub nos – dodał Mistrz Penyu, wskazując jajowatą roślinę.
    Niepotrzebny przecinek przed Eddim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Dłuższe to już na pewno nie będą, chyba że jakieś wyjątki. Wolę dodawać takie raz w tygodniu niż dłuższe rzadziej.
      Tak, to był główny powód takiego zachwiania Kendappy. W końcu Kaelas już i tak marudzi, narzeka i grymasi, a Kaelas z ograniczeniami to już w ogóle ;)
      A szkolenie w kolejnym rozdziale ;)

      Usuń
  8. Niby miałam dwa rozdziały do nadrobienia, a jednak nawet nie zorientowałam się kiedy dotarłam do końca. I to jest właśnie jedna z rzeczy, za które najbardziej kocham to opowiadania!
    Mistrz jest... Matko Noc! XD Mam przed oczami Lucivara w skórze złego brata bliźniaka mistrza Yody. Wiem, wiem, ja i moja porąbana wyobraźnia. Za tekst o skorupie żółwia kocham! Aż zaczęłam czekać na Vimesa i straż ;).
    Kendappa coraz bardziej mi się podoba. Inteligentna i z charakterem, umiejąca się postawić Kaelasowi. I bardzo dobrze! Przyda mu się od czasu do czasu cios w łeb, może nawet i patelnią ;).
    Ogólnie nie mogę się doczekać rozdziałów dotyczących szkolenia. A jeśli Kaelas dalej będzie się zadręczał tym "jesteś nikim" to przyrzekam, że sama mu tą patelnią przywalę, a potem bardzo mocno wyściskam, poprzytulam i każę wziąć tyłek w troki, nim pewien uroczy książę go wysiuda z posady.

    Gorąco pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na początku te dwa rozdziały miały być jednym, ale biorąc pod uwagę jak się, w niewyjaśnionych okolicznościach, rozlazły, lepiej było je podzielić.
      O, trening w kolejnym rozdziale i w podczas niego Kaelas już nie będzie mieć czasy, by się zadręczać czymkolwiek ;)

      Usuń
  9. Przeczytałam i nawet nie wiem kiedy. W każdym razie Kendappa rządzi, że tak się wyrażę. ^^ Uwielbiam ją. Podobnie jak Mistrza, który jest... Oryginalny, o. Dobre słowo. Chociaż gdyby nie Wyrocznia pewnie nie byłby tak pokojowo nastawiony.
    Kaleas, Kaleas... Co ja mam z tobą zrobić? Niby nieustannie mnie denerwuje, a jednak nie wyobrażam sobie nie czytania o nim. Chociaż, nie przeczą, jego olbrzymie, nadęte ego mogłoby nieco się skurczyć. Bo póki co wygląda nie na wojownika, ale na zarozumiałego, zbyt pewnego siebie dzieciaka, który myśli, że może wszystko i nie przepada za moją ukochaną Kendappą. ;)
    Jak zwykle pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Gdyby nie Wyrocznia, to Mistrz skopałby im tyłki i wyrzucił z żółwia zanim zdążyliby zaprotestować ;)
      A Kaelas już w kolejnym rozdziale dostanie solidny wycisk i będzie musiał, tym razem na poważnie przemyśleć wszystkie swoje "jestem najlepszy".

      Usuń
  10. Genialny rozdział. Postać Mistrza Penyu jest cudowna. Oryginalna, choć powinnam się już do tego przyzwyczaić, nie? W tym opowiadaniu nie znajduje nic normalnego, przeciętnego. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądał trening naszej trójeczki. Oczywiście Kendappa jest najlepsza ^^ To moja ulubiona postać. Za to Kaleas mnie wkurza. Lubię go, ale, cholera, mógłby się wziąć w garść. Ciągle tylko próbuje udowodnić, że może być lepszy od brata. Niech skupi się na treningu i zobaczy, że ma jeszcze długą drogę przed sobą. Pokora przede wszystkim, no! Ma być wojownikiem a nie zakompleksionym dzieciakiem!

    Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cały kolejny rozdział będzie przeznaczony na trening i myślę, że spodoba ci się wycisk, który zafunduje Kaelasowi Mistrz Penyu ;) Ostatecznie ten rozdział będzie głównie nastawiony na niego.

      Usuń
    2. Więc czekam z niecierpliwością :D

      Usuń
  11. O postać mistrza penyu jest całkiem normalna jak na stosunki panujące we wszechświecie. Tzn. Ma tylko wszystko długie i chude, pewnie z powodu tej grawitacji, ale ogólnie wyglada całkiem zwyczajnie... I po niezbyt przyjemnym powitanie nawet wyraża sie w miare tak, jak sobie wyobrażałam,tzn przekazuje wiedzę naszej trójce. Ale mysle, ze i tak nieraz nas zaskoczy, choćby imieniem tej kreiozerczej roślinki'haha. Mam nadzieje,ze trening bedzie owocny i ze trójka coraz bardziej bedzie sobie bliska i ze zbyt szybko nie wpadną w łapy vrieskasa,swoją droga ciekawe,skąd mistrz aż tyle wie o umiejętnościach tyrana... Czy tylko z opowieści mieszkańców rożnych planet?czy mistrzowie po prostu tak maja.... Czekam. Ńiecierpliwoscia na nastepńy post

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałam twój komentarz, to aż pomyślałam, że Mistrz może kojarzyć się z jakimś patyczakiem ;) Ale akurat jego nie wyobrażam sobie w postaci zniedołężniałego starca, bo musi pokazać im (szczególnie Kaelasowi), że do perfekcji jeszcze wiele im brakuje.
      A Mistrz ma swoje własne źródła wiedzy, o których kiedyś wspomnę, chociaż wiele wyjaśni się w 19.

      Usuń
  12. Podoba mi się postać Mistrza. Jego sposób bycia robi wrażenie. I ma taką roślinkę jak ja zawsze chciałam mieć! Nie ma może jakichś sadzonek na zbyciu? ^^
    Zdziwiła mnie nagła troska Kendappy o nogi Kaelasa. Jasne, że wyleczyć go trzeba, bo bez nóg jest jeszcze bardziej bezużyteczny, ale po co się od razu przejmować? :D
    Mam nadzieję, że Mistrz nieźle da popalić Kaelasowi. Należy mu się. Nie mogę się doczekać tego szkolenia.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można spróbować rozmnożyć tę roślinkę ^ ^ Młode pójdą jak świeże bułeczki ;)
      Jednak to był główny powód jej zachowania Kendappy. W końcu Kaelas już i tak marudzi, narzeka i grymasi, a Kaelas z ograniczeniami to już w ogóle. To takie czysto praktyczne podejście.
      A trening do przyjemnych na pewno należeć nie będzie.

      Usuń
  13. Mistrz Penyu zdecydowanie zna się na sprawie i swoich gości będzie umiał wiele nauczyć, zresztą pewnie inaczej Wyrocznia by ich do niego nie przysyłała. Ogólnie Mistrz zrobił na mnie wrażenie surowego, ale przy tym uroczego starca. Da im pewnie nieźle w kość i zobaczą jakie mają braki. Trochę szkoda, że tak zgasił entuzjazm Kaelasa pod koniec. W sumie byłoby ciekawie, gdyby to akurat Kaelasowi udało się wydobyć z siebie ki i dzięki temu stałby się nawet lepszy od księcia. Chociaż pewnie miałoby to zły wpływ na jego próżność ;D
    Ciekawe teraz ile czasu będą musieli poświęcić na trening. Mistrz jest zdecydowany wyszkolić ich jak najlepiej, co pewnie okaże się niemałym wyzwaniem.
    Kendappa przejęła się stanem Kaelasa, mało tego jako pierwsza zauważyła jego rany. Mimo tych wszystkich uszczypliwości między tą dwójką na pewno jest/ będzie coś pozytywniejszego :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kaelas na wydobycie z siebie ki gotowy jeszcze nie jest. Co do jego rozwoju mam już obmyślony plan co i kiedy się wydarzy, a droga jest długa.
      Wiadomo, że w końcu coś pozytywnego pomiędzy tą dwójką musi się wydarzyć. Wiecznie kłócić się nie mogą, bo później będzie to pozbawione sensu.

      Usuń
  14. „Żałował, że nie ma pod ręką czego, czym mógłby w nią rzucić.” – czegoś
    „Im jest potężniejsza, tym wszystko staje się możliwe.” – możliwsze
    Jeśli chodzi o Penyu, jest istotą niezbyt wzbudzającą sympatię. Ale to dobrze, bo przynajmniej nie będzie się z nimi cackał, tylko surowo, z wielką krytyką i bez przymrużenia oka, będzie ich nauczał, oceniał postępy jakie zrobią.
    Radość Kaelasa i pewność, że da radę, może okazać się nieco zgubna, dlatego powinien uważać i , nie tracąc chęci, ćwiczyć, ale tak, by zbytnia pewność wszystkiego nie zrujnowała. Każdy wie, że jest ona często zgubna! ^^
    Kendappa zdaje się zachwycona słowy Mistrza. Nie dziwota, skoro jako jedyna ze swego rodu może zdobyć umiejętności, o których nawet im się nie śniło! I przec chwilę okazała współczucie i troskę Kaelasem! Czyżby coś jednak było na rzeczy??? :D
    Tylko RM19 zdaje się być spokojnym, wcale zbytnio nie zafascynowanym tym, co mówi Penyu. Wróżę mu naprawdę świetlaną przyszłość. Kto wie, czy to nie on okaże się najważniejszym z tych trzech wojowników?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Kaelasa czeka porządny wycisk, którego się nie spodziewa. Ale o tym będzie w całości kolejny rozdział.
      RM19 jest zafascynowany na swój sposób. Nie jest typem, który już rwie się do walki (w końcu to nie wojownik), ale ta wiedza w teorii bardzo go interesuje. O tym też będzie rozdzialik, który wczoraj dopisałam.

      Usuń
  15. Najpierw wytknę literówkę, która rzuciła mi się w oczy:
    "Żałował, że nie ma pod ręką czego, czym mógłby w nią rzucić." - zjadłaś "ś" w "czegoś". :)
    Lubię Mistrza Penyu, od razu widać, że da im wycisk, a ja zdecydowanie lubię, kiedy autorzy znęcają się tak nad swoimi bohaterami ;D
    Podoba mi się sposób, w jaki go opisałaś. Niby staruszek, ale jednak posiada wszystko, co powinien mieć dobry wojownik: mięśnie, siłę, odpowiednią wiedzę. Mam nadzieję, że wyszkoli całą trójkę po to, żeby Kaelas mógł pokonać Vrieskasa, łącząc swoje siły z Ladvarianem. Tak sobie rozmyślałam ostatnio i doszłam do wniosku, że adres bloga nie jest bez znaczenia i pewnie Kaelas i Ladvarian połączą siły, by pokonać wroga. No nic, poczekamy, zobaczymy.
    Swoją drogą ciekawe jak reagują ludzie na planetach, do których zbliża się Eduardo (genialne imię dla żółwia, naprawdę, nie wiem czemu, ale strasznie mi się spodobało), bo - jak sam Mistrz powiedział - czasem muszą się udawać na inne planety ^^
    A między Kendappą i Kaelasem najwyraźniej powoli zawiązuje się nic porozumienia, bardzo mnie jednak cieszy, że nie zrezygnują z tych drobnych złośliwości, jak np. brak umiejętności chłopaka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Oj tak, Kaelas dostanie porządny wycisk, którego w ogóle się nie spodziewa. Szczególnie, że Mistrz nie należy do łagodnych i wyrozumiałych nauczycieli.
      Adres nie jest bez znaczenia. Mam zamiar za jakiś czas go wyjaśnić, a przynajmniej to pierwotne znaczenie, bo później do głowy przyszło mi jeszcze kilka pomysłów. Myślę, że Wyrocznia powie nieco na ten temat Ladvarianowi.

      Usuń
  16. Mistrz Penyu wydaje się być nauczycielem, którego potrzebował Kaelas: twardym, surowym i wymagającym. Może czas spędzony z mentorem sprawi, że chłopak trochę się ogarnie...
    No ładnie, doszło do tego, że Kendi namaszcza Kaelasowi nogi, kto by pomyślał ;) Mam jedno zapytanie/zastrzeżenie co do zdania: "Skóra od kolan do połowy nóg..." - czy nie miałaś przypadkiem na myśli połowy ud? :)
    Świetny rozdział, jak zawsze zresztą. Wena musi Cię rozsadzać, bo zauważyłem, że coraz częściej wrzucasz kolejne fragmenty ;) Tak trzymać!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Właśnie nie uda, ale to zdanie i tak mi się nie podoba i muszę jeszcze nad nim pomyśleć i trochę inaczej skonstruować.
      Wena rzeczywiście ostatnio jest nadzwyczaj szczodra aż się zastanawiam jak długo to potrwa. Muszę porobić zapasy póki czas ;) Z częstością to tak do końca nie jest, bo przez wyjazd mi się trochę dni poprzestawiały i teraz chcę wrócić do czwartku, więc nieco trzeba było przyspieszyć. A dodatkowo jestem typem, który jak ma coś napisane, to nie może się powstrzymać przed dodaniem.

      Usuń
  17. Bardzo podoba mi się Twoja kreatywność, nigdy nie wpadłabym na to, żeby tak oryginalnie nazwać postaci własne. Poza tym, fantastyczny długi rozdział. Mistrz Penyu wydaje się być naprawdę kimś bardzo mądrym, przedstawiasz postaci/ opisy bardzo interesująco, masz ciekawy pomysł. Masz potencjał! ;)

    Zapraszam do siebie:
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nadrobiłam zaległości.
    Zazdroszczę CI wyobraźni, naprawdę! Ciesz się z niej i doceniaj ją, bo to Twoja mocna strona.
    Zaskoczyłaś mnie wszystkim w tych dwóch rozdziałach, żółwiem jako planeta, grawitacją, siłą ki, która okazuje się ogromną bronią, którą wszyscy mogą posiadać.
    Mam wielką nadzieję, że Kaleas da z siebie wszystko, mimo wszystko, mimo tych wszystkich przeciwności losu, tego jak go traktują, że będzie silnym wojownikiem, który po prostu da sobie radę.
    Kendappa zaczyna trochę mnie irytować, mogłaby mu tak nie dogryzać. Aż mi czasem się przykro robi. ;)

    Co mogę jeszcze napisać? Nie wiem, ja jestem zawsze mile zaskoczona w każdym rozdziale.
    A tymczasem wracam do życia, niebawem dodam nowy rozdział u siebie ;))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kaelas nie będzie mieć innego wyjścia jak dać z siebie wszystko, bo Mistrz Penyu do wyrozumiałych i łagodnych nauczycieli nie należy. Zresztą, do wojownika ciężko dotrzeć inną drogą, biorąc pod uwagę jego próżność.
      W takim razie czekam na nowość u Ciebie ;)

      Usuń
  19. Od razu cały ten Mistrz nie przypadł mi do gustu. W sumie kto doszukiwałby się niebezpieczeństwa pod niepozonym staruszkiem, którego można uznać za zdziwaczałego? Jeśli nie nikt, to bardzo niewiele osób. W końcu to "nieszkodliwy" staruszek. Może ja się mylę, ale myślę, że nie okażę się taki nieszkodliwy.
    Dobrze chociaż, że ich czegoś nauczy. W sumie nie mogę się już doczekać treningów. Jestem ciekawa, jakie facet ma sposoby nauczania ^ ^
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział, życząc jednocześnie powrotu do zdrowia (chyba że już wyzdrowiałaś? ;D),
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wiadomo, że Mistrz nie jest miłym i uprzejmym staruszkiem zapraszającym zmęczonych podróżnych na filiżankę herbatki i ciasteczka. Taki typ Kaelasa by zbyt wiele nie nauczył, a tak chłopak będzie mieć niezły wycisk ;)
      Jeszcze trochę mnie resztki przeziębienia trzymają, ale już nie narzekam, bo najgorsze mam za sobą :)

      Usuń
  20. Chyba się nie zdziwisz, gdy powiem, że polubiłam mistrza Penyu? W każdym razie niezły z niego chłop i nie mogę się doczekać treningów z nim. Oj, coś myślę, że będzie ciekawie!
    Pomysł z tym żółwiem był świetny, ale zaskoczył mnie tylko trochę, bo oglądałam w pewnym serialu kosmiczne wieloryby (chyba wieloryby), podtrzymujące miasta w przestrzeni kosmicznej, wiec... No mało rzeczy mnie zaskakuje, ale gratuluję wyobraźni!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Treningi Kaelasa zostaną opisane w kolejnym rozdziale. I z takim Mistrzem chłopak lekko mieć nie będzie.

      Usuń