Życie nie jest lepsze ani gorsze
od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
William Shakespeare
William Shakespeare
Kaelas obudził się gwałtownie. Pot spływał mu po skroni i karku. Usiadł na
łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. Znów ten sam sen nie dawał mu spokoju. Miał
go serdecznie dość, a od czasu pobytu na Eduardo prześladował go prawie co noc.
Ta olśniewająca tarcza odbijająca się w wodzie, biały kształt na drugim brzegu
i ryk zwierzęcia. Za każdym razem budził się, nim zdołał spojrzeć na nią
wprost.
Miał tego
serdecznie dość. Nigdy mu się to nie zdarzyło, a teraz nie mógł odpędzić się od
głupiego koszmaru. Co to mogło oznaczać? Jakiś proroczy sen czy inny banał?
Westchnął i
wstał. Wolał się nie kłaść niż znów powrócić nad to jezioro. Na dodatek
wydawało mu się dziwnie znajome, jakby już kiedyś się tam znalazł. Podszedł do
okna i przycisnął czoło do zimnej szyby, zastanawiając się, kiedy to się wreszcie
skończy.
Ostatnie
treningi z Kendappą powodowały, że sny stawały się jeszcze bardziej
realistyczne, ostre, jakby faktycznie, gdy zamykał oczy, przenosił się nad to
jezioro skąpane w blasku srebrzystej tarczy.
Kobieta była
mniej wymagająca od Mistrza Penyu i w sali treningowej spędzali tylko kilka
godzin, nie cały dzień, ale i tak nie znała pojęcia „potraktować ulgowo”,
zawsze dawała z siebie wszystko. Jednak trzy dni przerwy, które zarządziła,
pozwoliły odpocząć organizmowi, nabrać nowych sił i chęci, by zbierać kolejne
baty. Z nią także nie potrafił wygrać, ale sparingi nie wyglądały tak
beznadziejnie. Dochodziło do wymiany ciosów i nie tylko on dostawał i zbierał
siniaki.
Zauważył, że z
dnia na dzień było coraz lepiej. Poznał jej styl walki, potrafił przewidzieć
niektóre zachowania. Tylko nad szybkością cały czas musiał pracować. Pomimo że
Kendappa posiadała parę ogromnych skrzydeł, ruszała się zgrabnie i szybko,
robiąc natychmiastowe uniki. Bardzo pomagało jej to w walce bronią. Jego miecz
był znacznie dłuższy od sztyletów, jednak zawsze wymijała lub parowała ciosy.
Miał nadzieję,
że, pomimo iż ona miała za sobą znacznie więcej doświadczenia, lat ćwiczeń i
praktyki, zdoła ją kiedyś pokonać. Ten dzień nadejdzie wcześniej czy później.
Jeżeli nie w podróży na Debesu, to podczas kolejnej.
Uśmiechnął się
nieznacznie do swojego odbicia w szybie. Nie mógł nadziwić się, że fizycznie
także się zmienił. Mięśnie stały się twarde i wyraźnie zarysowane, nie ledwo
widoczne jak wtedy, gdy opuszczał Landare. Siniakami starał się nie przejmować.
Większość już zniknęła, z niektórymi stanie się to niebawem, a nieliczne pewnie
dojdą, gdy znów oberwie. Cieszył się, że w końcu znalazł czas, aby ogolić
głowę. Zaczynał wyglądać jak Falonar, a tego za wszelką cenę starał się
uniknąć.
Doszły do tego trzy
blizny zadane przez Kendappę. Jedna na twarzy, druga na szyi. Żałował, że nigdy
nie znikną, bo bez ustanku przypominały mu o nieszczęsnym początku podróży,
który wolał wyrzucić z pamięci na zawsze. Zachował się wtedy jak skończony
dureń.
Ostatnia blizna
biegła wzdłuż piersi. Zarobił ją podczas jednego z treningów, gdy nie zdążył
uchylić się czy odparować ciosu na czas. Mieli jedynie prawdziwą broń, a, po dokładnym
przeszukaniu statku, nie znaleźli żadnych atrap czy czegoś w tym stylu. Kobieta
nie zrobiła tego specjalnie, ale kolejna pamiątka pozostała. Dotknął dłonią
grubej, chropowatej powierzchni. Blizny powinny być pozostałościami po krwawych
i ciężkich bitwach, a nie wypadkach czy nieuwadze.
Cieszył się, że
Kendappa czasem też obrywała. Po wylocie z Eduardo jej ciało nie nosiło śladów
katorżniczych treningów, zaczęły się one pojawiać dopiero teraz. A ostatnim
razem prawie udało mu się ją powalić na łopatki. Kaelas twierdził, że utrzymała
się na nogach, jedynie przez skrzydła, które uniosły ją w górę. Po
wypowiedzeniu swoich przypuszczeń na głos, dostał porządny wycisk.
Podróż także
nie przypominała tej pierwszej, gdy lecieli na Harenosum. Tym razem nie unikali
się wzajemnie, a wręcz przeciwnie. Starali się każdego dnia spędzać wspólnie
czas, rozmawiać o tym, czego dowiedzieli się od Mówczyni, Wyroczni i Mistrza Penyu,
o przyszłości, która ich czekała oraz łzach pierwszych dzieci i planetach, na
których mogą się znajdować. Nowych światach, które przyjdzie im poznać. Nigdy
nie wypłynął temat przeszłości, punktem wyjściowym było pierwsze spotkanie na
Landare po Ceremonii. Wszystko, co wydarzyło się wcześniej, każdy zachowywał
dla siebie, nie chcąc zdradzić innym ani jednego słowa. Woleli zostawić to dla
siebie, ukryć w głębi serca i starać się zapomnieć. Jednak wydarzenia z
Piernikowej Jaskini i próba dusz powracały.
Kaelas zacisnął
zęby w geście bezsilnej wściekłości. Miał ochotę krzyknąć, lecz nie była to
odpowiednia pora.
Opanować się.
Oczyścić umysł. Złość nic w tym momencie nie pomoże. Jednak nie potrafił całkowicie
ochłonąć.
Uczucie straty,
ból nie do opisania, gdy Zevran mówił wprost, że dla niego istnieje tylko jeden
syn godny jego dziedzictwa. Tylko Falonar. Zawsze Falonar. Najlepszy członek
rodziny, chociaż na kilometr widać, że mieszanej krwi. On przynajmniej
odziedziczył cechy po rodzinie matki, rdzennych Landarczykach. Ci, co nie znali
prawdy, nie mogli nic mu zarzucić. Przynajmniej tyle dobrego.
Sześcioletni chłopiec biegł wzdłuż krętych uliczek
Starej Dzielnicy, nie zwracając uwagi na mijanych ludzi. Niektórych potrącił,
innym wytrącił z rąk sprawunki, które potoczyły się po bruku.
Lubił czuć kamień pod bosymi stopami. Chociaż w wielu
miejscach brakowało kostek, z łatwością omijał te luki i przeskakiwał
piaszczyste dziury. Żałował, że domy znajdują się w zbyt dużej odległości od
siebie, wtedy mógłby skakać po dachach i nie przejmować się przeklinającymi go
ludźmi.
Czuł chłodny powiew wiatru na twarzy, rozwiewał on
ciemne, prawie czarne włosy chłopca. Ciemnoniebieskie oczy z uwagą obserwowały
drogę, wypatrując upragnionego celu.
W końcu zostawił za sobą ostatnie, najbardziej
zrujnowane budynki Starej Dzielnicy i znalazł się na kamienistym terenie. W
oddali zobaczył grupę ćwiczących chłopców. Rzadko mistrzowie wykorzystywali
stary plac treningowy, zazwyczaj używano tego umieszczonego przy Nowej
Dzielnicy. Dlatego Kaelas nie mógł zaprzepaścić takiej okazji, która mogłaby
już się nigdy nie powtórzyć.
Jego treningi na wojownika miały rozpocząć się dopiero
za dziesięć miesięcy, gdy skończy siedem lat. Tak zdecydowali mistrzowie
klasyfikujący młodych chłopców do odpowiednich kast. Chciałby przyspieszyć ten
czas, by już teraz pokazać, że jest tak samo dobry jak Falonar, lecz musiał
czekać. A patrzenie poprawiało mu humor, dlatego pomimo zakazu brata i tak
przyszedł na plac. Skoro on mógł,
to ja też.
Zbliżył się na odpowiednią odległość, by nie
podchodzić za blisko i w skupieniu obserwował. Falonara wychwycił od razu, jako
jedyny miał jasne włosy. Reszty chłopców nie znał. Miał nadzieję, że uda mu się
zobaczyć księcia Ladvariana, który, z powodu swoich ogromnych predyspozycji,
zaczął trening znacznie wcześniej. Jednak nie poszczęściło mu się.
Chłopcy ćwiczyli walkę bronią. Kaelas nawet z tej
odległości mógł zorientować się, że nie posiadali prawdziwych mieczy, a jedynie
drewniane atrapy. Tak jak się spodziewał, to Falonar był najlepszy. Z zapartym
tchem obserwował, jak pokonuje każdego przeciwnika. Żaden nie mógł mu się
przeciwstawić, chociaż jeden wyglądał na znacznie starszego. Też będę tak potężny, pomyślał, czując dumę z brata.
– Dobrze, Falonarze, jednak następnym razem przyłóż
się bardziej do pracy nóg. Sama siła to nie wszystko. – Usłyszał głos jednego z
dwójki mistrzów, prawdopodobnie Landarczyka, sądząc po wyglądzie. Bez trudu
wyczuł w nim jakąś rezerwę.
– Co ty mówisz? – sprzeciwił się drugi z nich, ten wyglądał
na obcego, zapewne jednego z ludzi wielmożnego Vrieskasa. – Falonar jest młodym
geniuszem, gdy dorośnie przewyższy nawet Zevrana. Jedynie książę Ladvarian wykazuje
większy talent.
– Mieszaniec godny mieszańca. – Splunął. – Nic z niego
nie będzie. Kto wie, czy nie podąży tą samą drogą co jego ojciec. Możecie już
iść – zwrócił się do grupki uczniów.
Kaelas ukrył się w ruinach jednego z kamiennych domów,
obserwując zbliżających się chłopców. Falonar szedł na końcu ze spuszczoną
głową. Twarz zakrywała mu kurtyna jasnych włosów.
Gdy znaleźli się poza zasięgiem wzroku mistrzów, ten,
który wyglądał na najstarszego, odwrócił się. Na jego twarzy pojawił się
perfidny uśmieszek, oczy błyszczały niezdrowo.
– Myślisz, że jak nie ma na treningach księcia, to
jesteś najlepszy, mieszańcu – odezwał się ochrypłym głosem. – Zapamiętaj sobie,
że to ja zostanę jego towarzyszem. Tylko prawdziwy Landarczyk godny jest tego
zaszczytu.
Reszta chłopców mruknęła z aprobatą, jednak Falonar
nie odezwał się ani jednym słowem. Kaelas nie mógł zrozumieć takiego zachowania
brata. Miał ochotę wyskoczyć ze swojej kryjówki i zrobić coś tamtemu, mimo że
był on starszy, większy, lepiej zbudowany i miał pojęcie o walce, w
przeciwieństwie do niego. Z trudem opanowując swoją wybuchową naturę, pozostał
na miejscu i obserwował. Zawsze mógł wprowadzić swój plan w życie.
– Zabrakło ci języka w gębie? Tylko przy księciu
jesteś taki odważny, gdy możesz liczyć na jego ochronę. – Falonar zacisnął pięści. – Tym razem nie ma
kto ochronić twojej dupy, co, mieszańcu.
Wszyscy zarechotali nieprzyjemnie. Jednak dla
jedenastolatka było już tego za wiele. W trzech krokach pokonał odległość
dzielącą go od drwiącego z niego chłopaka. W jego ciemnych oczach błyszczała
zimna furia. Chciał zadać mu ból, chciał, aby i on cierpiał. Tamten w porę nie
dostrzegł zagrożenia. Zanim zdążył się zorientować, Falonar znalazł się tuż
przy nim i z całych sił uderzył w szczękę. Nawet Kaelas usłyszał nieprzyjemny
zgrzyt. Chłopak zatoczył się w tył i upadłby, gdyby nie podtrzymali go
towarzysze.
– W każdej chwili mogę wam pokazać, że jestem lepszy
od was wszystkich razem wziętych – wycedził złowieszczo, z jego oczu nie
znikała groźba i zimna furia.
– Zapłacisz mi za to, mieszańcu – wycharczał
niewyraźnie, plując krwią.
Wymierzył cios, jednak Falonar zdołał zrobić unik. Niestety
w tym samym momencie od tyłu zaszedł go inny chłopak. Trafił go w brak, gdyż
jedenastolatek nie zdążył się w porę odsunąć.
Dla obserwującego wszystko Kaelasa było już tego za
wiele. Wyskoczył z kryjówki, chociaż nie miał pojęcia o walce, a napastnicy
należeli do większych i silniejszych od niego. Ich długie ręce i nogi nie mogły
równać się z jego krótkimi kończynami. Ale skoro książę potrafi, to ja też,
pomyślał. Za wszelką cenę musiał pomóc bratu, nie mógł go tak zostawić.
Zobaczył zdziwienie i… wściekłość w oczach Falonara,
gdy z krzykiem biegł w stronę jego oprawcy. A potem nastała ciemność…
Do dzisiaj nie
mógł zrozumieć, dlaczego Falonar po tym wydarzeniu zaczął traktować go z takim
chłodem i wściekłością. Gdy ocknął się w domu z potężnym guzem na głowie,
pamiątką po ciosie jednego z napastników, wrzeszczał na Kaelasa i oskarżał o
wszystko.
Przecież chciałem dla niego jak najlepiej, pomyślał. To był ostatni raz, gdy był w stanie
zrobić coś dla Falonara. Ostatni raz, gdy traktował go za wzór starszego brata.
Kaelas nie
wiedział, dlaczego to wspomnienie powróciło, wszystko wydarzyło się tak dawno,
było ledwie urywkiem, cieniem w jego umyśle. Nigdy do niego nie wracał, bo nie
miał takiej potrzeby. Na zawsze zamknął ten rozdział w swoim życiu. Dla niego nie
ma miejsca w jego teraźniejszości i nie będzie go w przyszłości. Ich drogi
rozeszły się bezpowrotnie po wylocie z Harenosum.
Gdyby teraz się
spotkali, musiałby go zabić, a przynajmniej stanąć do walki. Falonar należał do
ludzi Vrieskasa, bez mrugnięcia okiem wykonywał wszystkie jego polecenia.
Mordował, podbijał, służył. Nie to co on, czarna owca na tle nieskalanej zdradą
rodziny. Nie wiedział, czy byłby w stanie skrzyżować miecz z bratem. Zabicie
widma ojca to nie to samo, co bratobójcza walka. Wtedy miał do czynienia ze
zjawą, kimś, kto nie żył od osiemnastu lat. Tak starał się to sobie tłumaczyć,
zepchnąć do nieświadomości. Ojciec odszedł i, jeżeli istnieje jakiekolwiek
życie pośmiertne, to tylko tam mogliby się spotkać. Nie warto myśleć o
przeszłości, bo za bardzo bolała.
– Mam nadzieję,
że nigdy już się nie spotkamy, Falonarze – powiedział do szyby. – Nie będę w
stanie cię zabić, dlatego to dla nas najlepsze rozwiązanie. Możesz usłyszeć o
moich osiągnięciach z daleka.
Wiedział, że
brat posiada honor, że przysięga znaczyła dla niego wiele i nigdy by jej nie
złamał. Do końca pozostanie wierny Vrieskasowi, nigdy nie przejdzie na drugą
stronę, nawet, jeżeli od tego zależałoby jego życie.
Jak Kalush.
Nie chciał
rozmyślać o ostatniej królowej, ale było to silniejsze od niego. Historia
Wyroczni powracała, nie dając mu spokoju. Musiał istnieć jakiś powód, że w
ogóle ją opowiedziała, lecz nie potrafił go znaleźć. W ogóle nie wiedział, co
ma o niej myśleć. Do czego mogła nawiązywać? Miała być jakąś wskazówką, ukrytą
przepowiednią przyszłości czy najzwyklejszym żartem? Nie wiedział. Co najgorsze
nie miał pojęcia, jak dotrzeć do prawdy.
Jednak to on
otrzymał ten miecz, on został nim uhonorowany. Nie Falonar, ba, nawet nie książę. On, Kaelas,
wojownik klasy średniej. Coś musiało być na rzeczy. To nie mógł być przypadek.
Nie mógł! Chociaż raz okazał się lepszy od nich wszystkich!
– Tylko co mi
to da? – westchnął. – Wylądowałem w nieznanym mi miejscu strefy wschodniej i
nikt nie wie, co się ze mną stało. Nawet nie mam się komu pochwalić. Kendappa i
RM19 nie przyjęli tego z jakimś wielkim zachwytem.
Pozostawała
tylko własna świadomość i wyobrażenie miny Falonara, gdyby dowiedział się
prawdy. Chociaż pewnie wtedy zabrałby mi
miecz i poleciał do księcia, by mu go oddać. Nigdy nie mogłem posiadać więcej
niż on.
~ * ~
Część pierwsza krótsza od drugiej. Nie mogłam inaczej podzielić, bo potem
jest kolejne wspomnienie na trzy strony, a głupio tak ucinać w środku. Kolejny
rozdział w przyszłym tygodniu.
Ostatnio wróciła mi wena na to opowiadanie. Wczoraj po ponad dwóch
tygodniach przerwy dokończyłam wreszcie rozdział trzydziesty pierwszy. Może do
końca września uda mi się zrobić zapasy do końca roku.
Fajnie, że wróciła ci wena i że znowu robisz sobie zapasy ^^. Naprawdę byłoby szkoda, gdybyś przestała pisać to opowiadanie, bo to naprawdę dobra historia i bardzo bym się chciała dowiedzieć, co będzie dalej ^^.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kaelas ma już lepszy stosunek do Kendappy, no i że oboje ćwiczą ze sobą w zgodzie, a nie kłócą się non stop, tak jak na początku. No i że podczas podróży, nie unikają się, a ich relacje zaczynają się zacieśniać. Kaelas zaczyna też powoli rozumieć swoje błędy i najwyraźniej żałuje swojego postępowania z początku podróży. Bez wątpienia dojrzał od początku opowiadania, a ja zaczynam go bardziej lubić. Historia z bratem też ciekawa, to trochę przykre, ze Falonara dyskryminowano za to, że jest mieszańcem, ale postąpił chyba trochę nieładnie wobec brata, który miał dobre chęci, mimo, że postąpił dość lekkomyślnie, no ale był tylko dzieckiem.
Czekam na next ^^.
Dziękuję :)
UsuńEch, mi czasem zdarzają się takie braki weny. Teraz przynajmniej mogłam skupić się na Peterze i się nie nudziłam.
Kaelas musiał w końcu dojrzeć, chociaż największe wyzwania dopiero przed nim i swój charakter będzie musiał ukształtować jeszcze bardziej.
Należy pamiętać, że dla Falonara to Kaelas zawsze był tym lepszym, a teraz wtrącał się w sprawy, które go nie dotyczyły.
HA! Wiedziałam, że Kendappa okażę się lepsza, ale ważne, że Kaelas robi jakieś postępy. Może kiedyś osiągnie odpowiednio wysoki poziom. Cieszę się, że już normalnie ze sobą rozmawiają. Z czasem pewnie ich relacje się polepszą.
OdpowiedzUsuńSmutne to wspomnienie. Falonar nie miał łatwego życia. Pewnie nie raz tak z niego drwiono na treningach. Jak on to zniósł? No, ale skoro nie miał wyjścia... Jestem pod wrażeniem odwagi Kaelasa. Był młodszy od tych chłopaków, a mimo to stanął w obronie brata. Nie zmienia to jednak faktu, że postąpił głupio. Przecież on nie miał z nimi żadnych szans. Nic dziwnego, że Falonar się zdenerwował. Tylko czemu aż tak bardzo? Może chodziło o to, że został ośmieszony... no bo młodszy brat stanął w jego obronie, tak, jakby Falonar sam nie dał rady.
Kaelas będzie musiał się jeszcze podszkolić. W końcu czekają go ciężkie walki, ale ma jeszcze czas, by się dokształcić.
UsuńFalonar nie miał lekko. A jako że był starszy to wszystkie nieprzyjemności skupiły się na nim.
Cóż, Falonar zawsze uważał, że to brat jest tym lepszym dzieckiem, a ta sprawa nie tyle co go ośmieszyła, to jeszcze nie dotyczyła Kaelasa. I przede wszystki zabronił mu tam przyjść, bo nie chciał, aby brat widział jak traktują go inni, bo to on był mężczyzną i głową rodziny.
Nadrobiłam już wszystko ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że podoba mi się pomysł z tymi łzami pierwszych dzieci - oryginalnie dopasowałaś historię do niezbędnych kamieni. Czuję, że bardzo ciężko będzie je zdobyć, dlatego już życzę powodzenia całej trójce ;)
W sumie szkoda, że musieli już opuścić skorupę Eduardo - polubiłam notki, które były pisane podczas ich pobytu u Mistrza, choć z początku traktowałam tego ostatniego z pewnym dystansem - miałam wrażenie, że stoi on po złej stronie i może być dla trójki niebezpieczeństwem. Okazało się inaczej, choć może jeszcze wkrótce dowiemy się, że mimo tak wielkiej dawki pomocy, mistrz manipulował jedynie trójką i jednak nie jest ich sprzymierzeńcem?
Podobało mi się wspomnienie z tej notki. W sumie szkoda mi chłopców, tym bardziej, że jak mogłam wyczytać, Kaelas naprawdę chciał dobrze, tylko ten... no, tego... no nie wyszło mu no i skończył z guzem, ośmieszając nie tylko siebie, ale i głównie swojego brata.
Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam!
Leszczyna
Dziękuję :)
UsuńNie, Mistrz Penyu jest typem "tego złego". Chciał, i nadal chce, dla nich jak najlepiej. Chociaż swoje za uszami i tak ma i skrywa pewną tajemnicę. Zresztą, nie on jeden.
Cóż, Kaelas chciał dobrze, ale czasem lepiej siedzieć na tyłku i nic nie robić, szczególnie, że ta sprawa w niczym go nie dotyczyła.
Bardzo mi się spodobał ten rozdział ;) Zdziwiło mnie zachowanie Falonara we wspomnieniu - przecież jego brat chciał mu tylko pomóc. To znacznie obniżyło poziom mojej sympatii do Falonara (choć już na początku był drastycznie niski xD). A odwaga, jaką okazał Kaelas, chcąc stanąć do walki z silniejszymi chłopakami, bardzo mi zaimponowała. Teraz rozumiem, dlaczego Kaelas tak bardzo nie lubi starszego brata. Tak jak Gatito, nie dziwi mnie większe doświadczenie w walce Kendappy ;D Ale bardzo fajnie, że treningi Kaelasa nie poszły na marne i teraz staje się coraz sprawniejszy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dziękuję :)
UsuńKaelas chciał pomóc, ale osiągnął skutek odwrotny do zamierzonego. Szczególnie, że Falonar go tam sobie nie życzył.
Kendappa jest dużo starsza i lepiej wyćwiczona, dlatego jeszcze przez dłuższy czas nie pozwoli Kaelasowi na zwycięstwo.
Serio nie wie dlaczego Falonar był an niego wściekły za taki incydent? God... Niech się postawi w jego sytuacji, ten to by dopiero podniósł raban, że dzieciak się rzuca do ataku na kogoś bardziej doświadczonego i zacząłby wyzywać, że przecież to on, Kaleas zrobiłby wszystko lepiej, a tak to "dzieci w szkole się z niego śmieją"... ych.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, nieco dojrzał przez te podróże, ale wciąż jest nieco tępy ;p
Pozdrawiam
Gdy weźmie się pod uwagę, że na każdy kilogram głupoty przypada gram rozumu, to w przypadku Kaelasa już nic nie dziwi. Czasem musiałam się tylko hamować, bo mi nagle stawał się za inteligentny.
UsuńAle jeszcze ma czas, by trochę się wyrobić.
Cieszę się, że twoja wena wróciła. Mojej jakoś do mnie nie spieszno. Ii tam... Stęskni się, to wróci ;D
OdpowiedzUsuńRozdział może i krótki, ale mi się tam podobał.
Intryguje mnie o co chodzi z tym snem Kaelasa. Pojawia się dość często, więc musi znaczyć coś ważnego.
Fajnie, że stosunki między Wojownikiem a Kendappą trochę się ociepliły. Ciekawe na jak długo.
Chłopak chyba, że tak powiem, wydoroślał. Nie zachowuje się już jak napuszony małolat, który jest najlepszy ze wszystkich. Może nabrał odrobinę pokory? Oby, bo takiego Kaelasa lubię :)
To wspomnienie było interesujące, ale również smutne. Z jednej strony jest mi żal Falonara za to jak go traktowali, tylko dlatego, że jest mieszańcem. Nie doceniali jego zdolności, a szkoda.
Ale również szkoda mi Kaelasa chciał pomóc bratu, był w niego zapatrzony, a ten nie potrafił tego dostrzec. Chłopak chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.
No to czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńSen ma głębsze znaczenie, ale o tym za jakiś czas. Chociaż kilka wskazówek pojawi się już wcześniej.
Cofać to już się Kaelas na pewno nie będzie, chociaż możliwe, że czasem wyskoczy z jakąś skrajną głupotą, ale niebawem cała sprawa stanie się dużo poważniejsza niż przypuszcza.
Muszę przyznac, ze troche inaczej patrzę na kaelasa. Miał za młodu odwagę. Falonar tez. Nie chciał na poczatku bić sie z tamtym, ale zmusił go i to rozumiem. A to, ze kaelasa sie w to stracił, właściwie dobrze o nim świadczy, aczkolwiek widać tez, ze jest zbyt brawurowo, ze zawsze szybciej działał, niż myślał. Jak dla mnie to za duża kara ze strony falonara, by aż tak sucho sie do brata odnosić. Ale mysle, ze to nie dlatego, iż nagle go znielubil. Mysle, ze chciał w ten sposób bronić go od niebezpieczeństw. Moze juz wtedy chciał działać przeciw vrieskasowi albo ci pozostali chłopcy zrobiłby coś złego młodszego bratu? Ech, trudno powiedzieć... Ale ja i tak najbardziej bym chciała, żebyśmy sie dowiedzieli wiecej o kandeapie...
OdpowiedzUsuńCóż, Falonar miał wiele powodów. Na pewno nie chciał, by brat uczestniczył w tym wszystkim, widział jego upokorzenie, wtrącał się do spraw, które go nie dotyczyły. Chciał go odsunąć od tego co nieprzyjemne, ale Kaelas był za młody, aby to zrozumieć.
UsuńO Kendappie już wiem, kiedy będzie więcej, ale jeszcze trochę czasu do tych wydarzeń. Chyba że w innym miejscu dam radę dopisać cały rozdział, to będzie wcześniej.
Gratuluję powrotu weny. :) U mnie niestety z tym ciężko, a robienie jakichkolwiek zapasów póki co pozostaje w strefie marzeń. Nie mniej cieszę się, że przynajmniej u ciebie nie czekają mnie żadne opóźnienia. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej wciągam się w to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że relacje między Kaelasem a Kendappą powoli się zacieśniają. Trenują razem, rozmawiają, nieustannie razem przebywają. Trochę brakuje mi tu wzmianki o RM19, ale znając jego pewnie zakopał się w książkach/komputerach i ma gdzieś świat wokół. Przez co tylko lubię go jeszcze bardziej. ^^
Nie lubię brata Kaleasa. I nie tylko dlatego, że K. zapunktował sobie u mnie tą niechcianą pomocą. Dzieciak bez zastanowienia rzucił się na starszych chłopaków, gotów ich pozabijać, a F. co? Znienawidził go. To chore. Ale może jego niechęć do młodszego brata wynika z czegoś jeszcze?
Czekam na ich spotkanie. Podobnie jak spotkanie księcia i Kaelasa. To będzie diabelnie ciekawe.
Pozdrawiam i życzę weny. :3
Dziękuję :)
UsuńJa też się cieszę, że do grudnia nie będzie żadnych opóźnień, bo potem ciężko mi się pozbierać. Może nawet uda mi się sensownie przebrnąć przez sesję zimową, nie martwiąc się, że przez trzy tygodnie nic się nie pojawi.
RM19 też spędza z nimi czas, ale wiadomo, do czego bardziej go ciągnie. I na treningi też się nie pisze, bo to nie jego działka.
Mogłam się domyślić, że taka będzie reakcja na zachowanie Falonara. Ech, a potem dziwię się, że aż tak małą ma popularność w sondzie.
Cóż, Falonar zawsze uważał, że to brat jest tym lepszym dzieckiem, a ta sprawa nie tyle co go ośmieszyła, to jeszcze nie dotyczyła Kaelasa. I przede wszystkim zabronił mu tam przyjść, bo nie chciał, aby brat widział jak traktują go inni, bo to on był mężczyzną i głową rodziny.
I mam kolejny powód, żeby nie lubić Falonara. I o co było tak na niego naskakiwać? Ja rozumiem... Kaelas nie zachował się całkowicie rozsądnie i jeszcze usłyszał jak wyzywali brata. Rozumiem, że mogło być mu wstyd, ale żeby aż tak...?
OdpowiedzUsuńZa to pozytywnie zaskoczył mnie Kaelas. PO nim spodziewałam się raczej deklaracji, że jak już się spotkają, to będzie lepszy. A tu proszę... miał całkiem dojrzałe myśli. :D
Mimo wszytko cieszę się, że w jakimś stopniu zbliża się do pokonania Kendappy. Może i jego ego jest zbyt duże, może jest niemałym idiotą, ale nie można zrobić z niego totalnego ciapy. Pomimo wszytko chyba go lubię ^^
Weny ;*
Teraz to nie powinnam się dziwić, że Falonar ma tak mało głosów w sondzie. Aż się zastanawiam, czy część druga wspomnień wojownika nie pokaże go w jeszcze gorszym świetle. Bo już nie pamiętam, o czym dokładnie będzie.
UsuńI Kaelas musiał w końcu dorosnąć. Chociaż największe próby jeszcze przed nim.
To bardzo smutne, że Kaelas i Falonar od tamtego wspomnienia unikali się. Kalesowi na pewno po tym incydencie było mu smutno. Falonar pewnie wstydził się tego wspomnienia, bo żeby na ratunek przyszedł mu młodszy brat, który jeszcze nie poznał tajniki walki. To bardzo przykre, że ten jeden incydent, tak zadecydował na całe ich życie. Chyba rzeczywiście będzie najlepiej, jak nie spotkają się na drodze, aby jeden drugiego nie zabił.
OdpowiedzUsuńJuż 31 rozdział piszesz? Łał, wielkie ukłony:) Tak trzymać:)
Życzę wenki i czekam na next:*
Pozdrawiam:*
Dziękuję :)
UsuńBracia raczej się nie unikali, co pokazują kolejne wspomnienia w następnym rozdziale, ale stosunki między nimi się pogorszyły.
Ale jakby to u Jaenelle nie było, to do spotkania braci w finale i tak dojść musi. Tę scenę mam już w głowie.
O! I już znamy nieco braterskie relacje. Kąpany w gorącej wodzie Kaleas kontra opanowany do granic wytrzymałości Falonar. Szkoda, że powstała między nimi taka przepaść, zwłaszcza, że są swoją jedyną rodziną. Kolejne przemyślenie, tym razem na temat sztyletów Kendappy. Czy są wykonane z jakiegoś specyficznego rodzaju metalu, że każde draśnięcie nimi zostawia bliznę na zawsze? A może to coś innego to sprawia? No i miecz Kalush. Przypadek czy przeznaczenie? Wyrocznia powiedziałaKaleasowi prawdę, by mu dodać pewności siebie, a może miecz ma jakieś ukryte właściwości, które Kaleas jest w stanie wydobyć? Ach, tyle pytań!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję :)
UsuńSztylety Kendappy wykonane są z takiego specjalnego materiału dostępnego tylko na jej planecie. Możliwe, że w przyszłości coś wspomnę na ten temat.
A w przypadku Kalush na razie jeszcze jestem na etapie dopracowywania jej wątku. Tym bardziej, że nie sądziłam, że to pociągnę.
18.
OdpowiedzUsuńCiągle tylko słyszał, czego jeszcze nie potrafi, czasem chciałby usłyszeć, co robi dobrze.
O rany, dziwne, ale mam tak samo ze swoją matematyczką.
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się ten trening i Mistrz. Lubię nieco tajemnicze, wredne postaci. O rany, w dodatku przypomina on moja matematycę. No ale wymagający nauczyciel to dobry nauczyciel. Hm, jakiś krótki był ten rozdział albo ja zbyt szybko czytam.
19.
Podoba mi się, że opisujesz treningi z punktu widzenia każdego z bohaterów. Jak zwykle RM19 do wszystkiego pochodzi jak kujonowaty uczeń mat-fizu. O matko, wrzesień nastraja mnie w zły sposób, zdecydowanie. Rany, mam coraz większe wrażenie, że Kaelas z rozdziału na rozdział jest coraz bardziej tępy. xD
Kendppa pewnie szuka odpowiedzi na pytania odnośnie swojej planety, przynajmniej takie mam podejrzenia.
20.
W moim mniemaniu strasznie smutny był ten rozdział. Może dlatego, że wiem co stało się z SiN699? Tak, pewnie dlatego. Niemniej wszystko napisane w cudownym stylu, ale z pewnością takie pochwały czytasz/słyszysz niemal non-stop. SiN699 najwyraźniej była tą dominującą częścią związku. Szkoda, że nie żyje. Szkoda mi RM19, ale milo było poznać jego historię. Zdecydowanie.
21.
Kolejna podróż, yeah! Ciekawią mnie te kryształy. Ciekawi mnie komu je przekażą lub co z nich zrobią, żeby dowieść, że są godni. Mam tylko jedno zastrzeżenie: za mało tu Kendappy! Strasznie ją lubię i ciekawi mnie, dlaczego zrobiła się tak miła w stosunku do Kaelasa.
22.1
Zacznę od tego, że wybrałaś mój ulubiony cytat! Kendappa i Kaelas wyraźnie zbliżyli się do siebie, ba, zaczynam wysuwać stwierdzenie, że nawet zaczynają się lubić! Trochę smutne, że nie zna prawdy o bracie, ale coś mi mówi, że za jakiś czas staną ramię w ramie do walki. Smutne, że tak szybko stracił dobre mniemanie o bracie.
Rany, miałam u Ciebie [b]ogromne[/b] zaległości, aż żal! Tyle mnie ominęło, tyle ciekawych rozdziałów, tyle mogłam mieć w głowie nawet kilka tygodni wcześniej! Uch. Zastanawia mnie, dlaczego nie wyprodukujesz z Braci Duszy książki. Mogłabym się założyć, że bez problemu trafiłabyś do lepszych wydawnictw.
Zazdroszczę weny, hm, chociaż nie, wenę jako-taką posiadam, gorzej z czasem. Smutno, rok szkolny, a wcześniej praca i parę innych pierdół (i zgrzytanie zębami, bo narobiłam sobie zaległości, fe).
Pozdrawiam i, jak zawsze, czekam na kontynuację!
Dziękuję :)
UsuńGdybym wcześniej wpadła na cały zarys historii RM19, to może nie podałabym tak szybko zakończenia w, bodajże, jedenastym, ale zawsze z Kendappą mogę trochę pokombinować. A pierwsze rozdziały z jej przeszłością już wiem, kiedy będą, a wcześniej nawet coś z jej perspektywy.
Najpierw to ja muszę skończyć to pisać, a potem myśleć o wydawaniu. Ale może kiedyś, kto wie.
"Dla niego ma miejsca w jego teraźniejszości i nie będzie go w przyszłości." - nie ma miejsca
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się retrospekcja z przeszłości Kaelasa. Dobrze wiesz, że go uwielbiam, więc wszystkie fakty z jego życia mają dla mnie ogromne znaczenie. Mogę powiedzieć jedno. Nie sądziłam, że on kiedykolwiek TAK BARDZO podziwiał Falonara. Raczej wydawało mi się, że to była czysta miłość braterska, ale bez większego zaangażowania uczuć wyższych.
No niestety rozumiem Falonara. Także nie chciałabym, aby mój brat ( gdybym go miała ) zaatakował tych, którzy ośmielili się wstrzynać ze mną walkę. Zwłaszcza, jeśli byłby mlodszy i dużo od nich słabszy. W końcu ryzykował swoim życiem i sprawił, że Falonar mógł być na językach towarzyszy z treningów, gdzie śmialiby się z niego, iż musiał go bronić jego braciszek.
Porywczość Kaelsa jest nam jednak doskonale znana. I ta lekka głupota, że tak powiem, przeświadczająca się w tym, że czasami palnie coś śmiesznego, ale niezbyt inteligentnego, w najmniej pożądanym momencie. Cieszy mnie jednak fakt, że w końcu zrozumiał on, iż zachowywał się "jak dureń", bo to jest droga do poprawy. Zamiast zgrywać takiego indywidualistę, chcieć zawsze być najlepszym, powinien docenić to, jakimi ludźmi się otacza i pozwolić, aby oni także brali udział w jego życiu. Ważne jest przecież, aby dzięki treningom z Kendappą, nie tylko on się wiele nauczył, ale także wniósl coś do jej umiejętności walki.
Ogólnie rozdział dość krótki, ale dzięki przedstawieniu Kaelasa z innej perspektywy, jako osobę, dla której liczy się nie tylko bycie najlepszym, ale rodzina ( bo tak wynika z ostatniej części, w której mówi, że nigdy nie stanąłby do walki z Falonarem ). Mam nadzieję, że nie będzie musiał wybierać, czy obalić rządy Vrieskasa, czy zabić własnego brata. W sumie jeśli Falonar jest z księciem, to raczej pójdzie za Ladvarianem, a on na pewno stanie po stronie Kaelasa! ;)
Przepraszam, za kiepską jakość komentarza, ale nle nie mam dzisiaj głowy do pisania go. A jeśli chciałabym to zrobić jutro, to zapomniałabym o czy w ogóle pisałam ;)
Pozdrawiam, Freya :)
Dziękuję :)
UsuńCóż, nawet taki Kaelas musi czasem dojrzeć, bo daleko by nie zaszedł z wiecznym "ja jestem najlepszy i zawsze mam rację". Chociaż największe próby i wyzwania jeszcze przed nim. Rodzina jest dla niego ważna, chociaż nie zdaje sobie sprawy, że poza bratem nikt mu już nie został.
I wiadomo, że do żadnej bratobójczej walki nie dojdzie, bo obaj stoją po tej samej stronie, czego Kaelas znów nie wie ;)
Jak dobrze, że Twoja wena wróciła! Wiedziałam, że wróci ^^
OdpowiedzUsuńNie ma to, jak kochające się rodzeństwo, nie? Ja mam tylko młodszego brata, który mnie bije, wyzywa i Bóg wie co jeszcze, a jak zaczynają go dręczyć, to biegnę mu na pomoc. Nie ma co, dobra ze mnie siostra xD.
No ale nie przyszłam tu, żeby mówić o sobie.
No w końcu Kaelas i Kendappa zaczęli się dogadywać. Chyba mówiłam już o tym przy poprzednim rozdziale, ale ja w kółko powtarzam to samo.
Z jakiej racji Falonar wkurzył się na Kaelasa? No nie mogę tego pojąć. Przecież powinien docenić chęci brata, który wiele ryzykował, rzucając się w jego obronę. No chyba że Falonar stwierdził, że tamten zrobił mu obciach no i od razu musiał być odpowiedni do sytuacji foch. Szkoda tylko, że trwa do tej pory.
Ta część faktycznie krótka wyszła, ale przecież nie jest to cały rozdział, więc nie ma się o co czepiać, prawda?
Mam nadzieję, że wena Cię już więcej nie opuści ;)
Pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńJa mam młodszą siostrę. Ale my jesteśmy niemal nierozłączne i bardzo dobrze się dogadujemy.
Cóż, docenienie chęci to jedno, a ośmieszenie go przed tamtymi chłopakami to drugie. I jednak tamto przeważyło. A że trwa do tej pory, to zasługa ich obu.
Musiałam podzielić, bo całość byłaby za długa, a jak to zwykle bywa, równe cięcie na nic się nie zdało.
Bardzo miło było poczytać nieco o wydarzeniach z dzieciństwa obu braci. Osobiście uważam, że Falonar nie zachował się właściwie. Wiem, że mógł być na niego zły, bo ten nie dotrzymał obietnicy, ale Kaelas chciał mu pomóc. Cieszę się natomiast z tego, że załoga zaczyna spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Zauważyłam też, że Kaelas zaczyna dorastać emocjonalnie, co jest na pewno po części zasługą Mistrza, ale także jego samego. Ciekawa jestem co będzie w następnej części, więc życzę jeszcze więcej weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
P.S. Na moim blogu w zakładce "Żongler" pojawiła się pewna informacja.
Dziękuję :)
UsuńKaelas w końcu musiał dojrzeć. Wiecznie takim głupkiem widzącym jedynie czubek własnego nosa być nie może. Ale największe próby jeszcze przed nim.
A następna część to głównie dwa kolejne wspomnienia.
Hmm... Czasami aż trudno uwierzyć mi, że te dwie tak różne postacie są rodzeństwem, no bo tak: Kaleas w gorącej wodzie kąpany i Falonar, według mnie mistrz spokoju:P Szkoda, że przedzielił ich tak gruby mur, którego nie wiadomo czy zdołają zburzyć:/
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł z opisywaniem wspomnień z dzieciństwa braci, możemy się jeszcze więcej o nich dowiedzieć:) Ach.. ja sadzę, że Falonar uznał po prostu, że Kaleas zrobił mu... obciach, siarę, czy jak to się tam mówi. [Jakby kto pytał to pochodzę z epoki zwanej średniowieczem:P] Aczkolwiek podoba mi się postawa Kaleasa w tamtej chwili, pokazał, że naprawdę zależy mu na bracie i w każdej chwili jest w stanie skoczyć za nim w ogień:)
To naprawdę świetnie, że wena ci wróciła, natomiast dla mnie nadeszły dni klęski, bo sama nie wiem co mam ze sobą zrobić-_-.
Całuję:*
Eileen:*
Dziękuję :)
UsuńLubię czasem cofnąć się w przeszłość i opisywać coś, co już się wydarzyło. I tak jest lepiej niż, gdyby mieli opowiadać sobie nawzajem. I przy okazji czasem wpada do głowy fajny pomysł, którego wcześniej nie brało się pod uwagę ;)
U Ciebie też na pewno niedługo wróci ;)
Masz rację, głupio i tak sztucznie by wyszło gdyby mieli sobie wspominać te czasy lub o nich opowiadać nawzajem.
UsuńJeśli tak to ty cały czas masz świetne pomysły, jak na to spojrzeć. Z moim ciasnym umysłem to ja daleko nie zajdę:P Muszę naprawdę długo główkować, aby coś wymyślić.
Bardzo Ci dziękuję od razu lepiej się poczułam:*
Tak się zastanawiam czy czyjaś wena nie wzięła mojej jako zakładnika:)
Aczkolwiek twoja wróciła z czego bardzo się cieszę, bo nawet nie mogę dopuścić do siebie myśli, że musiałabym czekać na kolejny rozdział wieki:)
Całuję:*
Jak zobaczę Twoją wenę, to dam jej solidnego kopniaka i w podskokach wróci, by już się nie oddalać ;)
UsuńZapasy mam do końca listopada, więc na razie długie przerwy mi nie grożą. W planach mam napisanie do przodu tyle, by przetrwać jakoś sensownie sesję zimową, podczas której zawsze miałam z trzy tygodnie zwłoki.
No, nareszcie, udało mi się zrobić przerwę, nadrobic czytanie poprzedniej notki i tej właściwej ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o wspomnieniach. Podobnie ja Eileen nie mogę czasami uwierzyć, że ta dwójka - Kaleas i Falonar - to bracia.
Tyle ich dzieli... Wiele ciemnych stron przeszłości, urazów... Po cichu liczę, że kiedyś się pogodzą, chociaż...
A Falonar, ogólnie dziwnie się zachował. To wcale nie wyglądało na troskę, że niby nakrzyczał na brata, bo bał się, że coś mu się stanie...
Tak poza tym, zazdroszczę weny. Ja mam wrażenie, że im głębiej wchodzę w szkolne życie, tym bardziej mi ona ucieka. Dzisiaj próbowałam napisać nowy rozdział, mam w głowie cały jego zarys, ale nie potrafię swoich myśli ubrac w słowa i, w końcu, poddałam się po pięciu minutach siedzenia i wpatrywania sie w otwarty, pusty dokument Worda ;)
[siostra-harryego-pottera]
Dziękuję :)
UsuńJa lubię pisać wspomnienia, szczególnie z dziećmi w roli głównej. Zawsze można wtedy dokładniej wyjaśnić niektóre sprawy.
Niestety nie każde rodzeństwo jest zżyte, chociaż teraz zastanawiam się, co takiego Falonar będzie mówić o bracie w 24.
Ja mam jeszcze do końca września wolne, chociaż szkoła nigdy mnie nie zniechęcała. Zaczęłam pisać, bo w pierwszym semestrze miałam tak mało zajęć, że mi się nudziło.
I często mam tylko ogólny zarys, a szczegóły przychodzą w trakcie pisania.
Na początku tego rozdziału przypomniało mi się, że bracia w końcu będą musieli się spotkać i że strasznie ciekawiło mnie, jak to spotkanie przebiegnie. No i okazuje się, że miałam dobre skojarzenie, bo potem Kaelas rozmyśla nad ewentualnym spotkaniem i ma nadzieję, że do niego nie dojdzie xD Kurczę, tak strasznie mi przykro, że tak źle się dogadują i mają tyle nierozwiązanych spraw między sobą. No i jeszcze Kaelas myśli, że Falonar jest po stronie Vrieskasa, a Falonar pewnie uważa, że ich matka zginęła, bo Kaelas nie wrócił... Chociaż to ciekawe, że podejrzewali Falonara o potencjalną zdradę, a to on jest jedynym członkiem rodziny, który jest niby-wierny. Pewnie jeszcze długo każesz nam czekać na rozwiązanie ich problemów, co? :P A ja kcem już! :<
OdpowiedzUsuńWidzę, że Kendappa wysunęła się na prowadzenie ^^
Życzę dużo weny, chociaż skoro masz napisanych prawie 10 rozdziałów do przodu, to chyba jej nie potrzebujesz. Zazdroszczę, ja tak nie potrafię xD
Do spotkania musi dojść, szczególnie, że obaj działają w tym samym celu, chociaż nie mają o tym pojęcia. Ale zostawiam to na finał, bo na razie mają co innego do robienia w innych częściach wszechświata.
UsuńTeż się zdziwiłam, że Kendappa ma aż takie prowadzenie, myślałam, że jednak Ladvarian pozostanie na pierwszym miejscu. Nie powiem, niespodzianka dla mnie ;)
Kaelas zachowuje się już nieco mniej irytująco i, kto wie, może go nawet polubię ;)
OdpowiedzUsuńZałoga jest już bardziej zgrana, co mnie cieszy, bo doskonale się uzupełniają i w trójkę mogą zdziałać naprawdę wiele.
W sumie nie dziwię się, że Falonar się zdenerwował, w tym wieku to wielka ujma, gdy pomoc przychodzi od młodszego brata. Ale Kaelas jako dziecko był dokładnie taki tak obecnie... Impulsywny i zupełnie bez pomyślunku.
Ciekawe, jak przebiegłoby spotkanie braci w tym konkretnym momencie, gdy uważją się wzajemnie za zdrajców.
Pozdrawiam :)
Zmiany na lepsze w charakterze Kaelasa dopiero przed nim, chociaż trochę swoich dawnych przywar i tak zachowa ;)
UsuńSama nie wiem, jak zachowywali by się teraz. Pewnie nic dobrego by z tego nie wyniknęło.
W sumie jeden ze spokojnych rozdziałów, ale wspomnienie było całkiem ciekawe. Kaelas chciał pomóc bratu, ale ten najwyraźniej wcale tej pomocy nie chciał. Może poczuł się nawet urażony, że młodszy brat uznał, że sobie nie radzi? Więź łącząca tych dwóch jest bardzo intrygująca. Tyle ich dzieli, a jednak są braćmi. Nie mogę się doczekać kolejnych wspomnień, bo sporo wyjaśniają z zachowań bohaterów. I ciekawi mnie jak przebiegnie spotkanie braci, do którego przypuszczam, że dojdzie w finale :)
OdpowiedzUsuńAj, takie blizny to nic fajnego. Zastanawia mnie, kiedy to Kaelas zacznie być wreszcie górą podczas treningów.
Pozdrawiam!