piątek, 12 października 2012

Rozdział 27: Grobowiec

[...] nawet w piekle ludzie dostają czasami łyk wody, nawet jeśli tylko po to, żeby głębiej przeżywać pełny horror niezaspokojonego pragnienia, kiedy znowu ich ono ogarnie.

Stephen King – Czarna bezgwiezdna noc
Mężczyźni napięli mięśnie i naparli na drzwi, wytężając wszystkie siły. Po chwili minimalnie drgnęły i niezwykle powoli zaczęły posuwać się do wewnątrz. Pchali, pchali i  pchali. Ladvarian miał wrażenie, że niebawem straci wszystkie siły, a i tak nic nie wskóra. Żyła na skroni pulsowała mu w przyspieszonym rytmie. Wtedy ich oczom ukazała się niewielka szpara, pozwalająca na przeciśnięcie się do środka.
Książę zastanawiał się, w jakim celu zbudowano to przejście i wstawiono te ogromne drzwi o grubości niemalże pół metra. Otworzenie ich graniczyło z cudem. Przy połączeniu sił dwóch najsilniejszych landarskich wojowników pojawiła się zaledwie szpara.
Dysząc ciężko po wysiłku, który kosztował go zużycie ogromnych ilości sił, przecisnął się do środka. Nie mógł powstrzymać jęku zawodu. Komnata, w której się znalazł nie należała do największych, pomimo wyjątkowo wysokiego stropu. Ściany zostały gładko wykute w kamieniu, jednak nie ozdobiono ich symbolami jak łuku czy wrót prowadzących do niej.
Pomimo dwóch kamiennych prostopadłościennych brył ulokowanych na podwyższeniu w centrum komnaty, nic więcej w niej nie było. Żadnego tajnego archiwum Elberta. Na podłodze nie piętrzyły się stosy książek czy teczki ze zgromadzonymi notatkami. Nic. Misja zakończyła się fiaskiem.
– Książę… – Usłyszał za sobą głos Falonara, który też przecisnął się przez szparę.
– Nic nie mów – uciszył go. – W końcu starzec nie byłby w stanie otworzyć tych drzwi.
Nie potrafił ukryć rozczarowania w głosie. Tak bardzo zależało mu na tym, aby coś znaleźć. Coś, co pozwoliłoby Landarczykom przetrwać kolejne wieki, przywrócić ich dawną chwałę.
Nie chciał spojrzeć na Falonara i widzieć na jego twarzy miny w stylu „a nie mówiłem”. Aby się czymś zająć, podszedł do kamiennej platformy, bo istniała możliwość, że te prostopadłościenne brył nie znalazły się tu przez przypadek. Może nie wróci z pustymi rękami.
Gdy znalazł się przy nich, ze zdziwieniem zorientował się, że ktoś na każdej z nich wyrzeźbił sylwetkę leżącego, dorosłego człowieka. Kobieta i mężczyzna. Przyjrzał im się uważniej. On był w średnim wieku, o czym świadczyły liczne blizny i bruzdy pokrywające poważne oblicze. Wzdłuż lewego policzka biegła krzywa blizna. Włosy sięgały umięśnionych ramion. Dłonie splecione na piersi zaciskały się na rękojeści dużego, kamiennego miecza. Jednak coś innego wzbudziło największe zainteresowanie Ladvariana. Korona zdobiąca skroń kamiennego mężczyzny, ozdobiona księżycowymi kamieniami. Jak w transie podniósł dłoń, by dotknąć posągu. Wszystkie szczegóły oddano z ogromną dokładnością, czuł pod palcami chropowatość skały. Tylko w jakim celu ktoś uwiecznił te podobizny?
Niechętnie odwrócił głowę, by spojrzeć na kobietę. Niemal dorównywała wzrostem wysokiemu mężczyźnie. Wyglądała na młodszą. Miała krótkie włosy, sterczące w nieładzie na wszystkie strony. Jej korona była znacznie mniejsza i pozbawiona wszelkich ozdób. Ladvarian zdziwił się, że rzeźbiarz przedstawił ją w typowo męskim stroju, a nie w sukni, jak przystało na kobietę o jej pozycji. W dłoniach trzymała krótszy miecz o wąskiej klindze. Praktycznie całe ostrze pokrywały najróżniejsze symbole. Rękojeść została ozdobiona wizerunkiem tygrysa o szafirowych oczach. Największą uwagę zwrócił na wisior. Księżycowy kamień w oprawce, z dwoma tygrysami znajdującymi się u góry. Identyczny jak ten, który dotykał jego piersi.
– Kalush – szepnął.
Tylko po co ktoś umieścił tu ich kamienne wizerunki? Po co zabezpieczył wejście drzwiami nie do przejścia?
– Książę – odezwał się niepewnie Falonar, który także przyglądał się rzeźbom – to są sarkofagi. Chyba trafiliśmy do grobowca.
Ladvarian spojrzał na niego z niedowierzaniem. Przecież to był jakiś absurd. Landarczycy palili ciała swoich zmarłych. W ostatniej wędrówce oddawali ich ogniu, by wraz z dymem ich dusze wzbiły się w kosmos i odnalazły ścieżkę do wieczności. O ile ona w ogóle istniała. Nie chowali ich w ziemi, która była zbyt cenna, aby ją niepotrzebnie marnować. Jedna z nielicznych tradycji, która przetrwała wieki. Przecież to niedorzeczne, aby robić jakieś wyjątki. I to w jakim celu? Dla własnego kaprysu?
Wiedział, że na Yaskas było inaczej. Evolet pokazywała mu miejsca pochówku swoich przodków. Vrieskas zgromadził wszystkie mogiły w jednej komnacie w pałacowych podziemiach. Ponoć kiedyś znajdowały się w innym miejscu, ale chciał je mieć przy sobie z nieznanych nikomu powodów. Ladvarian nigdy się w to nie wgłębiał.
– Otwórzmy to – stwierdził.
– Ale, książę…
– To jedyny sposób, aby się przekonać, czy rzeczywiście znajdujemy się w grobie Kalush i Ladvariana. Gorzej być już nie może. Najwyżej zobaczymy ich kości. Nie chcę zniszczyć tych wizerunków, więc mi pomóż.
– Rozumiem, że nie ma sensu odwodzić cię od tego pomysłu, książę – nie dawał za wygraną Falonar.
– Nie.
Przyjaciel jedynie skinął głową i podszedł do wizerunku ostatniego króla. Okazało się, że całkowite zdjęcie kamiennego bloku jest niemożliwe. Ruszenie go z miejsca kosztowało ich niemal tyle siły, co otworzenie bramy prowadzącej do komnaty. Odsunęli płytę mniej więcej do połowy, by móc bez problemu zajrzeć do środka.
– To nie może być normalny kamień – mruknął Falonar, dysząc ciężko. – Jest za gruby i za ciężki.
Ladvarian nie słuchał go. Zerknął do wnętrza kamiennego bloku. Nie mógł uwierzyć, że ma to przed oczami, że ten niezrozumiały absurd okazał się prawdziwy. Kości. Szkielet człowieka pochowanego we wnętrzu góry. Zacisnął mocno powieki, by na to nie patrzeć, by nie uronić nawet jednej łzy słabości i niesprawiedliwości.
– Niech to szlag! – wrzasnął, z wściekłości, waląc pięścią w brzeg sarkofagu.
Usłyszał chrzęst łamanej kości i ukłucie nieprzyjemnego bólu w dłoni. Po raz drugi tego dnia. Przynajmniej znalazł potwierdzenie, że nie był to zwykły kamień, inaczej nic by się nie stało.
– Ladvarianie…
– Dlaczego, Falonarze, dlaczego? Po jaką cholerę go tu pochowali? Dlaczego nie spalili jego ciała?
– Nie wiem.
Ladvarian ostatni raz spojrzał na szkielet nieżyjącego od wieków mężczyzny, któremu zawdzięczał swoje imię. Już chciał odejść od sarkofagu, gdy rzuciło mu się w oczy coś dziwnego. Praktycznie cały szkielet był ludzki, jednak gdy światło latarki padło na prawą rękę, tę znajdującą się początkowo w cieniu płyty, zorientował się, że odbiegała ona od normy. Nigdy nie uczył się anatomii, nie przykładał do niej większej uwagi niż zapamiętanie podstawowych zagadnień, które mogły przydać mu się na misjach. Ale bez trudu stwierdził, że ta ręka nie mogła należeć do człowieka. Nie dość, że nieproporcjonalna w stosunku do tej drugiej, niemalże dwa razy dłuższa, to na dodatek wykrzywiona pod dziwnym kątem. Jakby kości łączyły się w innych miejscach. I dłoń. Nie człowieka, a zwierzęcia.
– To bez sensu – stwierdził.
– Może pochowali z nim jakieś zwierzę. Zwłoki bestii, którą zabił w swoim ostatnim starciu lub która przyczyniła się do jego śmierci – zasugerował Falonar.
– Chyba jej jedną łapę, a przy okazji jemu odcięli rękę. Nie potrafię na to znaleźć logicznego wytłumaczenia – zakończył z rezygnacją Ladvarian. – Gdy polecimy na Yaskas, postaram się coś znaleźć w tamtejszej bibliotece. Szkoda, że Be’Shar znajduje się tak daleko na wschód. Tam pewnie otrzymalibyśmy odpowiedzi, ale nie starczy nam czasu, by niepostrzeżenie odwiedzić mnichów. Otwórzmy ten drugi – dodał po chwili.
– Po co?
– Może tam znajdziemy odpowiedź. Nigdy nic nie wiadomo.
Z sarkofagiem Kalush mieli więcej problemów. Ladvarian mógł posługiwać się jedynie jedną ręką. Lewa dłoń powoli puchła i dotknięcie nią czegokolwiek powodowało ostre ukłucie bólu, nie mówiąc o pchaniu płyt wykonanych z kamieniopodobnego czegoś. Prawie całą robotę wykonał Falonar, dlatego wieko zostało odchylone tylko nieznacznie. Ale to wystarczyło, by przekonać się, że w środku nic nie było.
Niezadowolony książę starał się oświetlić latarką każdy ciemny kąt, jednak oprócz kurzu nic tam nie znalazł. Kalush nie została pochowana w przygotowanym dla niej grobowcu. W końcu wszystkie przekazy historyczne jednoznacznie stwierdziły, że królowa nigdy nie wróciła do stolicy i nie odnaleziono jej ciała ani miecza.
– W takim razie po co to zbudowali? – mruknął Ladvarian.
– Może mieli nadzieję, że kiedyś się znajdzie – zasugerował Falonar.
– Nadzieja matką głupich. Trzeba to zasunąć.
Książę oparł się plecami o płytę Kalush, by pchnąć ją na miejsce.
– Poczekaj, tu coś chyba jest! – zawołał Falonar w ostatniej chwili.
Ladvarian natychmiast znalazł się przy nim i ponownie oświetlił wnętrze sarkofagu. Teraz i on dostrzegł coś, co przykryły duże kłęby kurzu. Jakieś prawdopodobnie pożółkłe coś. Wychylił się i ostrożnie sięgnął po owe coś. Okazało się, że to niezwykle stary kawałek grubego papieru. Ostrożnie położył go na ziemię, bo kruszył się w jego dłoniach. Pismo wyblakło, ale dało się je odczytać.
 Do Kalush, pierwszego generała, królowej, mojej żony.
Mam nadzieję, że wrócisz i kiedyś przeczytasz ten list. Moje ostatnie słowa, gdyż pozostało mi już niewiele życia. Mój koniec zbliża się wielkimi krokami, śmierć już puka do drzwi mych komnat. Żałuję, że nie było mi dane zobaczyć Cię jeszcze raz.
Nie uwierzyłabyś na jak wspaniałego wojownika wyrósł nasz syn. Ledwo przeszedł przez swoją Ceremonię, a już przyszło mu dowieść swej wartości w bitwie. Pokonał dzikich, którzy podeszli pod mury miasta. Zabił ich zdradziecką przywódczynię, a w kolejnych kampaniach zmusił do oddalenia się w głąb kamiennych równin. Upłynie wiele czasu, nim znów odważą się na podobny wyczyn.
Mimo że minęło tyle lat, nadal nie potrafię zrozumieć Twojej decyzji. Pod panowaniem Vrieskasa niewiele się zmieniło. Na Landare przybyli mieszkańcy innych planet, lecz wiedzieliśmy, że kiedyś musi to nastąpić. Każdego roku kilku młodych wojowników wcielanych jest w szeregi jego armii i wysyłanych na podbój innych planet. Zastanawiam się, czy śledzisz te wydarzenia?
Jednakże żałuję, że oddałem Garudę. Była częścią mojej duszy. Bez niej nie jestem tym samym człowiekiem. Pewnie byś mnie już nie poznała. Boję się, że nasi potomkowie będą odczuwać podobną pustkę, że z pokolenia na pokolenie staną się coraz słabsi. Niezdolni do osiągnięcia naszego poziomu mocy. Że w przyszłości nasza linia zrówna się z klasą średnią, a elita w naszym rozumowaniu przestanie istnieć.
Ostatnio coś dziwnego dzieje się z…
List urywał się w tym miejscu. Dalej musiało znajdować się to, co skruszył, wyjmując notatkę z sarkofagu. Zapewne najlepsza i dająca najwięcej odpowiedzi część uległa zniszczeniu. Ladvarian nie mógł oprzeć się wrażaniu, że, odkąd znalazł się w pobliżu góry, prześladuje go pech.
Podniósł z posadzki ostatnie słowa króla. Papier rozsyłał się w jego dłoniach. Już nikt więcej go nie przeczyta. Zresztą, nie widział takiej potrzeby i tak nic się nie dowiedział. Pierdoły niewarte takiego zachodu i wysiłku włożonego, by tu dotrzeć. Nawet nie nawiązał do kwestii sarkofagów.
W milczeniu zasunęli płyty nagrobne i pozostawili śpiącego snem wiecznym króla samego w miejscu jego ostatniego spoczynku. Olbrzymich wrót nie byli w stanie zamknąć, więc zostawili je otwarte. I tak mało prawdopodobne, aby ktokolwiek miał się tu dostać. A jeżeli nawet, to poza kośćmi nic nie znajdzie.
Drugi tunel, do którego prowadził łuk ozdobiony symbolami, po półgodzinnym, szybkim marszu zakończył się naturalną pieczarą. Całą jej przestrzeń zajmowało ciemne, niczym nie zmącone jezioro. Z jego dna wystawały na powierzchnię pojedyncze skalne iglice. Strop był wysoki i także ginął w mroku. Ladvarian starał się oświetlić wnętrze latarką, jednak nie potrafił dostrzec drugiego brzegu czy sufitu. Światło było za słabe.
– Odpocznijmy tu – postanowił. – Na dworze na pewno jest już ciemno i nie damy rady przecisnąć się przez tamtą szczelinę.
Przykucnął na brzegu jeziora. Zanurzył w niej lewą rękę, by uśmierzyć nieco ból. Woda była lodowata, jednak nie narzekał. Z chęcią wszedłby do niej, by ochłonąć. Może wtedy znów mógłby trzeźwo myśleć i znalazłby jakieś logiczne rozwiązanie tego wszystkiego albo chociażby kilka odpowiedzi. Cokolwiek. Po chwili zastanowienia stwierdził, że pomysł wcale nie należał do głupich.
Falonar usiadł, opierając się o jedną ze skał. W milczeniu obserwował ciemną taflę jeziora.
– Żałuję, że niczego nie znaleźliśmy, książę – odezwał się, pierwszy przerywając milczenie.
– Nie musisz tego mówić, bym czuł się mniej podle. Miałeś rację. Wszystko przepadło dawno temu.
– Nie to miałem na myśli, książę. Gdy znaleźliśmy wejście, sądziłem, że jednak na coś natrafimy.
– Następnym razem dwa razy pomyślę nad twoimi słowami, zanim podejmę jakąś decyzję. – Uśmiechnął się nieznacznie, krzywiąc się z bólu z powodu drgnięcia przegród nosowych.
– Jeżeli archiwum rzeczywiście istniało, pewnie strop się zawalił – nie dawał za wygraną Falonar.
– To bez znaczenia i tak się tam nie dostaniemy. Jednak coś nie daje mi spokoju – dodał, odpinając pas i rzucając miecz w stronę przyjaciela.
– Mianowicie?
– Tygrysy. Na wisiorze Kalush, na rękojeści jej miecza. Skąd mam mieć pewność, czy nie był to jakiś symbol mojego rodu. Wątpię, aby była to jakaś zachcianka młodej kobiety, która fascynowała się tymi zwierzętami. Na bramie, wśród symbolów, też wyryto ich łby.
– Co masz zamiar zrobić, książę? – zapytał podejrzliwie Falonar, gdy Ladvarian ściągnął tunikę i rzucił ją obok miecza.
– Zanurzyć się w jeziorze – odpowiedział spokojnie. – Muszę ochłonąć i pomyśleć, a nie mam zamiaru zakładać potem mokrego ubrania. Nie bronię ci zrobić tego samego.
– Nie sądzę, aby był to dobry pomysł, książę.
– A ja wręcz przeciwnie.
– Przed chwilą powiedziałeś, że dwa razy zastanowisz się nad moimi słowami.
– Ech, Falonarze – westchnął, zrzucając z siebie resztę ubrań. – Przecież chodziło mi o poważne kwestie, a nie kąpiel. Tobie też dobrze by zrobiła, ale skoro masz zamiar się dąsać, to twoja sprawa.
Nie czekając na dalsze protesty, wskoczył do jeziora. Lodowata woda otoczyła jego ciało, uśmierzając ból spowodowany złamaniami i otarciami, kojąc zmęczenie mięśni. Teraz mógł je rozluźnić, unosząc się na gładkiej tafli. Umysł jakby opustoszał i skurczył się pod wpływem chłodu. Tego mu było trzeba. Przez chwilę nie myśleć o tym, co tu zastał. O kamiennych sarkofagach, kościach ostatniego króla, jego ostatnich słowach i Garudzie, która mogła stanowić część jego duszy.
Woda oczyszcza.
Tak przynajmniej słyszał w dzieciństwie. Miał nadzieję, że i teraz okaże się to prawdą i da mu siłę na dalszą wędrówkę, na zrealizowanie planu. Raz już pomogło, gdy złożył swoją prawdziwą przysięgę.
Najbliższy zbiornik wodny – ogromne jezioro znajdował się w znacznej odległości od stolicy. Za dawnych czasów przy jego brzegach rozciągało się miasto, teraz nie pozostały już po nim nawet ruiny. Czas bezpowrotnie pogrzebał wszystko.
Czternastoletni Ladvarian szedł szybkim krokiem w stronę obranego celu. Nie miał za dużo czasu. Trwały przygotowania do jego Ceremonii i każde dłuższe zniknięcie zostałoby zauważone. A ojciec i Lothor nie słuchaliby głupich wymówek.
Falonar chciał towarzyszyć mu i w tej wyprawie, jednak tym razem musiał iść sam. Chodziło o niego, o jego krew, o jego dziedzictwo. Jedynymi świadkami mogły pozostać mieniące się na ciemnym nieboskłonie gwiazdy.
Gdy dotarł na miejsce, jego oczom ukazało się ogromnych rozmiarów jezioro, którego drugi brzeg otaczały wysokie skały. Ciemna, prawie czarna toń nie pozwalała zorientować się, co znajduje się na dnie. Na jego nieruchomej tafli mieniły się srebrzyste punkciki.
Powinien mieć ze sobą miecz jak prawdziwy wojownik składający przysięgę, jednak dziedzictwo ojca otrzyma dopiero za kilka godzin. Nie mógł czekać, musiał to załatwić, zanim stanie na placu i zostanie zmuszony do wypowiedzenia fałszywych słów. Czas naglił.
Słyszał, że woda oczyszcza. Selyse twierdziła, że w dawnych czasach młodzi wojownicy, gdy dowiedli, że są godni nosić miecz (nie to co teraz, gdy tego zaszczytu dostępuje praktycznie każdy żółtodziób), w tym jeziorze oczyszczali swe ciała i dusze, wypowiadając słowa przysięgi do srebrzystego oblicza księżyca. Dopiero po tym wydarzeniu organizowano Ceremonię i wojownik otrzymywał swój zasłużony oręż.
Ladvarian zrzucił z siebie ubrania i zanurzył się w odmętach jeziora. Przy brzegach nie było głębokie, jednak, biorąc pod uwagę jego młody wiek i wzrost, ledwo sięgał stopami kamienistego dna. Miał wrażenie, że musi wyglądać wyjątkowo głupio i po raz kolejny nie mógł zrozumieć, dlaczego natura poskąpiła mu tych chociażby kilku, skoro nie kilkunastu, dodatkowych centymetrów. Wyglądał jak dziecko, chociaż właśnie stał się mężczyzną.
Ponure myśli szybko zniknęły. Ciemność nocy uspokoiła jego serce i duszę. Zimna woda rozluźniała mięśnie, zmywając troski. Jednakże miał wrażenie, że czegoś brakuje, że nie jest do końca pełny. Nie potrafił tego nazwać, lecz czuł, że został pozbawiony czegoś ważnego.
Spojrzał w gwieździste niebo. Nagle naszła go dziwna myśl, że czegoś brakuje na tej bezkresnej czerni. Słowa same płynęły z jego ust.
– Ja, Ladvarian, syn Peytona od dziś staję się mężczyzną i wojownikiem Landare. Przyrzekam strzec mego miecza, mej materialnej duszy, odzwierciedlenia mego honoru, mego życia. Ślubuję walczyć do końca mego istnienia i przelać ostatnią kroplę krwi ku czci mojej planety. Ślubuję wyzwolić ją spod jarzma Vrieskasa i przywrócić dawną świetność.
~ * ~
Zbyt częste oglądanie Glee źle wpływa na moje wcześniej ustalone plany co do tego opowiadania. Po ostatnim odcinku całkiem się rozstroiłam i pewnie zmienię jeden z wątków Ladvarianowych. Chociaż nie za wiele ma to wspólnego z samą treścią odcinka.
Wszystkim zniecierpliwionym mogę powiedzieć, że kolejny rozdział będzie już o Kaelasie.

43 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Wspominałam już, jak bardzo wciągające są twoje rozdziały? ;p Jeśli nie, to powiem to teraz: dosłownie nie mogę się oderwać!
      Nie przypuszczałam, że znajdą grobowiec dawnego króla. Na serio myślałam, że uda im się dostać do archiwum i zdobędą jakieś przydatne informacje. Poza tym dziwna jest ta sytuacja z dłonią króla. Nic nie przychodzi mi do głowy. A mam niemal stuprocentową pewność, że to ma jakieś znaczenie. Ech, współczuję Ladvarianowi. Faktycznie ma ogromnego pecha. Nie powiem, jakbym ja się zachowywała ze złamanym nosem i ręką, gdyż nie chcę aż nadto się ośmieszać, ale stwierdzę tyle, że bardzo źle znoszę ból fizyczny ;p
      Cieszę się, że w ostatnich rozdziałach lepiej ukazałaś charakter księcia. Przez to jeszcze bardziej go polubiłam ;) I tygrysy! Kocham je <3 Mam ogromną nadzieję, że okażą się w pewien sposób ważne ^^
      Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału po informacji z czyjego punktu widzenia będzie pisany :D Stęskniłam się za Kaelasem, Kendappą i RM19. Nawet za różowym koniem-Wyrocznią ;)

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Gdyby znaleźli archiwum byłoby za prosto i za dużo spraw wyjaśniłoby się wcześniej niż powinno.
      Sprawa z ręką ma duże znacznie dla całości i znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko.
      I tygryski też są ważne ^ ^

      Usuń
  2. O! Jak się cieszę, że nareszcie będzie Kaelas! Stęskniłam się ;)
    A ten odcinek?
    G E N I U S Z !
    Jedyne, co mogę powiedzieć. Choć mam wrażenie, że to i tak mało. Nawet nie wiem, kiedy skończył mi się rozdział. Czytałam jak zahipnotyzowana. A w myślach tylko "więcej, więcej...". Kurde, tak mnie zaciekawiłaś tym wątkiem z Kalush! Te tygrysy! I wgl cała otoczka. Jaskinia to kosmos. Ciężko mi powiedzieć cokolwiek innego. Nie wiem czego się spodziewałam. Ale nie tego. I wcale nie uważam, że wszystko to jedynie pierdoły. Z jakiegoś powodu się tam naleźli i książę niepotrzebnie ma pesymistyczne myśli. I całe podejście. Zresztą list to już jest coś. No dobra, nie dowiedzieli się niczego istotnego, ale... ja już trochę wiem. Od prologu zastanawia mnie postać Ladvariana. Jak się potem z tym czuł? Jak mu się żyło? Żałował? Takie powroty do odległej przeszłości naszych przodków czy wielkich wojowników to super sprawa. No i zostaje jeszcze ta łapa. Zaciekawiłaś mnie tym i mam nadzieję, że ten wątek zostanie wyjaśniony. I to jak najprędzej. ^^
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      I pomyśleć, że gdy pisałam prolog w ogóle nie spodziewałam się, że aż tak rozszerzę wątek Kalush, a teraz nie wyobrażam sobie, by czasem czegoś o niej nie wspomnieć.
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie.

      Usuń
  3. Czuję się zaskoczona i to jak! Grobowiec Landvariana i Kalush? Nigdy bym na to nie wpadała. Myślałam, że to będzie doszczętnie zniszczone archiwum albo jakaś nic nie znacząca sala.
    Szkoda, że nic więcej nie znaleźli. Chociaż niepasująca kończyna króla podsunęła mi pewną teorię. Nie napiszę, by nie psuć innym zabawy. I jeszcze list do Kalush. Niby nic nie wyjaśnił, a zrobiło mi się smutno po przeczytaniu. Król nie dowiedział się prawdy o swojej żonie, a przewidział jak nisko upadnie Landare.
    Podobał mi się też fragment z przysięgą księcia. Ciekawe czy jej dotrzyma? Zwłaszcza z częścią o Vrieskasie.
    I, mimo że coraz bardziej lubię dwójkę - książę, Falonar, to nie mogę się doczekać Kaelasa. Dobrze, ze wraca w następnym rozdziale. Oby z hukiem :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Z tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
      A Kaelas zawsze coś wykusi ;)

      Usuń
  4. O to, to! Glee źle wpływa na wenę, zwłaszcza, kiedy dzieje się COŚ TAKIEGO. Ale może Klaine pogodzi się niebawem, bo nie wyobrażam sobie świątecznego odcinka bez ich duetu. NOPE.
    Ten grobowiec właściwie niczego nie wyjaśnił. Dlaczego Landvariana nie spalono, tylko pochowano, a dla Kalush przygotowano miejsce, którego nigdy nie zajęła? I co z tą dziwaczną ręką? To oczywiste, że nie należy do człowieka, ale w takim razie do kogo? Z rozdziału na rozdział mam coraz więcej pytań i tak naprawdę nic się nie wyjaśnia.
    Fragment z przysięgą i jeziorem był cudowny. Mam nadzieję, że Landvarian zrobi tak, jak powiedział.
    Jakoś nie cieszę się na powrót Kaelasa. Może zmieni się to po kolejnym rozdziale, ale póki co jestem w drużynie Księcia i Falonara. Tylko Jezus Maria, czy brat Kaelasa musi być aż tak sztywny? :D
    Pozdrawiam serdecznie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Niebawem (czyt. za jakieś kilka miesięcy) wszystko (a przynajmniej prawie) zacznie się powoli wyjaśniać. Sprawa z ręką już w następnych fragmentach o Kaelasie.
      Co do Kalush, to Landarczycy mieli nadzieję, że ona powróci, dlatego drugi grobowiec. Nikt nigdy nie dowiedział się, że własny syn zabił królową, nie mając pojęcia, że walczy z matką.

      Jakby co, to piszemy petycję, że chcemy Klaine na święta i co z tego, że odcinek jest już od dawna nakręcony.

      Usuń
    2. Znając Ryana petycja mogłaby coś zdziałać... W końcu fani wywalczyli już Box Scene. :D
      Kilka miesięcy. <3 Nawet nie wiesz, jak zaczęłam się szczerzyć, kiedy zobaczyłam te słowa. Bracia Duszy tak strasznie mnie wciągnęli, że nie wyobrażam sobie ich szybkiego zakończenia. W końcu jest jeszcze tyle rzeczy, które muszą się wyjaśnić.

      Usuń
    3. Mon dieu, nawet nie wiedziałam, że była taka scena. Właśnie ją włączyłam i padłam z wrażenia *.*

      Usuń
  5. No, no nigdy bym nie pomyślała, że Falonar z księciem odnajdą grobowiec Ladvariana i Kalush. Fragment listu niezwykle mnie zaciekawił i przeżyłam wielki zawód, gdy okazało się, że nie można go odczytać do końca, zwłaszcza że urwał się w tak ciekawym momencie. Ta niepasująca kończyna bardzo mnie zaintrygowała i jestem ciekawa czy wyjasnisz kiedyś tą sprawę ^^
    A fragment z przeszłości Ladvariana niezwykle mnie zachwycił, widać że chłopak naprawdę czuł się już mężczyzną składając księżycowi tak poważną przysięgę. Jestem ciekawa czy będzie w stanie jej dotrzymać :)
    Za dużo Glee? Mam tak samo w przypadku Skinsów :)
    Czyli wracamy do Kaelasa. Nie jest to mój faworyt, ale mam nadzieję, że dasz do rozdziału trochę wspomnień, bo bardzo je w jego przypadku lubię :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie.
      Z tego co pamiętam, to w tych rozdziałach nie będzie wspomnień, ale duży nacisk położyłam też na Kendappę.

      Usuń
  6. Bardzo fajny rozdział :)
    Nie spodziewałam się, że za tym kamulcem odnajdą grobowiec króla. Wątpiłam, że będzie tam to archiwum, ale na pomysł z grobem bym nie wpadła.
    I tu nasuwają się kolejne pytania, a mianowicie o o chodzi z tą ręką oraz co było w dalszej części listu, który uległ zniszczeniu? Co do tej ręki jakieś domysły swoje mam, ale nie będę chyba wysnuwać swoich teorii.
    Żałuję tylko, że nic więcej się nie dowiedzieli... No, ale to przecież nie koniec ich przygód w jaskini. Jeszcze będą musieli się stamtąd jakoś wydostać.
    Może to śmieszne, ale ta woda na końcu rozdziału mnie przeraziła. I pierwszy raz zgodzę się z Falonarem - taka kąpiel może się źle skończyć. Chyba ostatnio zbyt dużo czasu poświęcam na fantasy, bo moja wyobraźnia już pracuje na wyższych obrotach i posuwa mi scenę, w której z tego stawu czy jeziora wychodzi jakiś stwór albo armia takich przerażających stworków i wciągają tą dwójkę pod wodę. Dobra już lepiej nie będę się domyślać, bo stworzę nową historię xD
    Jedno trzeba przyznać: książę ma jak na razie niesamowitego pecha i aż strach się bać co szykujesz dla nich w następnych rozdziałach. No nic, najwyraźniej będą musiała grzecznie poczekać na kolejne części i bardzo się cieszę, że wracasz do Kaelasa i pozostałych. Zdążyłam się za nimi niesamowicie stęsknić.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Z tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie.
      Tak się składa, że to ostatni rozdział w jaskini, gdyby było inaczej ciągnęłabym bezpośrednio. W kolejnym o nich już będą na innej planecie.

      Usuń
  7. Kwestia grobowca stawia przede mną wiele pytań, podobnie jest z litem i ta przeszłość Ladvariana, nie mogę doczeka się kolejnego rozdziału. Odpowiadam również na twoje pytanie, nie musisz mnie powiadamiać o nowych rozdziałach, ponieważ mam Cię w obserwowanych od początku tego opowiadania ;) Dlatego zawsze wiem co u Cibie nowego. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Grobowiec to jest to! tzn. cvoś takiego mogłoby właśnie być w takim miejscu ukryte. nie rozumiem, dlaczego L. poczuł się tymzawiedziony. Mam wrażenie, że coś mi/im umknęło z wizyty w grobowcu... A może chodzi tylko o tajemnicę zwiążanaąz tygrysami? ponadto faktycznie trochę żal, że nie cały list mógł zostać przeczytany... A co do jeziora, mam wrażenie, że i tym razem Felonar ma rację, że cos się w tychg wodach kryje... to nie to samo jezioro, co wtedy, to może niestety nnie oczyszczać. Rozdział był dla mnie trochę zbyt rozlazły; ponadto denerwuje mnie ta pewność siebie Ledvariana i nicniemówienie Felonara, trochę mnie to nuży; ale dobrą koncówką nadrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co mogłoby umknąć. Jak tak nad tym pomyślę, to chyba do wszystkiego w pewnym sensie nawiązałam. Chyba że sama się w przyszłości zdziwię, jak coś odkryję.
      Ladvarian był zawiedziony, bo spodziewał się czegoś zupełnie innego, co mogłoby odmienić życie jego ludu, a tak powrócił do punktu wyjścia.

      Usuń
  9. A ja tak lubię czytać o Ladvarianie. Choć fakt, o Kaelasie też się coś przyda w końcu. :)
    Może i nie znaleźli archiwum, ale na coś trafili. Czuję, że jeszcze im się to znalezisko do czegoś przyda, nawet jeśli teraz wydaje się być nic nie warte. Mam nadzieję, że się nie mylę. Musi to mieć jakieś znaczenie, skoro normalnie zmarli są paleni. I ten list. Szkoda, że dalsza część została zniszczona. Może zawierał jakieś istotne informacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas (czyt. grudzień) Ladvarian znów wróci.
      W pewnym sensie znaleźli niezwykle istotne informacje, ale nie zdają sobie sprawy ze skali znaleziska.
      Z tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.

      Usuń
  10. oo, podobało mi się to końcowe wspomnienie ^^ W ogóle lubię motywy wody w jakimkolwiek kontekście :D Jakieś takie zboczenie.
    Trochę bezowocna ta podróż po jaskiniach, ale to, że natrafili akurat na grobowce to nieco przerażające. Od razu skojarzyły mi się piramidy i wszystkie klątwy, które ponoć grożą tym, którzy powazniej zakłócą spokój faraonów.
    Wydaje mi się, że Falonar bardziej darzy Ladvariana braterskim uczuciem niż swojego prawdziwego, biologicznego brata. Ale cóż, czasami tak bywa.
    Ręka zwierzęcia w grobowcu to rzeczywiście anomalia, ale także szukałabym powodów podobnych do Falonara, aczkolwiek może okazać się, że to coś bardziej powaznego i złożonego. Tutaj nigdy nic nie wiadomo w stu procentach:D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Taka całkiem bezowocna nie była, ale żaden z nich nie zdawał sobie sprawy ze skali tego odkrycia.
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie (i zaraz przed wizytą Ladvariana u Wyroczni).

      Usuń
  11. Taka mordercza przeprawa, a tu nic konkretnego nie znaleźli, poza dwoma grobowcami oraz wyblakłego, zniszczonego listu króla do królowej. Choć przypuszczałam, że tak będzie, że nic istotnego nie znajdą, to byłby zbyt proste, a wiem, że Ty byś nas tak szybko w niczym nie wtajemniczyła:) Lubisz czasem tak podtrzymać czytelnika w niepewności;) Zastanawiam się jednak nad tymi dwoma tygrysami u Kalush. Może jednak nie na darmo tam poszedł? :)

    Wspomnienie Ladvariana bardzo mi się podobały, szczególnie fragment, wypowiadającej przysięgi:)

    Czekam na next (z niecierpliwością):*
    Całuję:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co za szybko to niezdrowo. Zresztą już niebawem (czyt. w przyszłym roku kalendarzowym) wszystko zacznie się powoli wyjaśniać.
      Patrząc na to z szerszej perspektywy, to wyprawa wcale nie była daremna, ale w bieżącym momencie jeszcze o tym nie wiedzą.

      Usuń
  12. Dobra z góry uprzedzam, że jestem kompletnie zamulona i moje zdolnosci myślenia wysiadają, wiec za jakiekolwiek błędy logiczne nie odpowiadam (do końca przynajmniej ).
    Od początku miałam wrażenie, zę chłopaki bidne nic większego nie znajdą w tych tunelach. Cos tam niby jest ale żadne wielkie bum, no nic może kiedyś coś sie poskałada i będzie w miarę.
    Ciekawe skąd tyle o tych tygrysach. Wogóle one na Landare występują? Obstawiałabym, że dziwna ręka w sarkofagu to właśnie łapa tygrysa. Ale po co ktoś miałby eymieniać rękę na łapę zwierzęcia? Tego to nie wiem, niestety... Jedyne co mogłoby być jakoś tam możliwe (choć chyba nierealne) to jakieś motywy przenikania ludzi w tygrysy. Dobra, sama w to nie wierzę, ale co tam. Podglądnełam jak nazywała sie ta księga, co to ją zwinął Lothor i wydaje mi sie, że to coś znów związanego z tygrysami. Bo dlaczego natura bestii? Chyba, że już kompletnie mnie zamroczyło, a szare komórki padły - to też możliwe.
    Tak się jeszcze zastanawiam czy Kalush poznała swojego syna, wiedziała, zę z nim walczy, że to on będzie jej zabójcą? No i czy nikt nie poznał królowej, chociażby po oręzu? czyżby aż tak zdziczała gdzieś na odludziu?
    No i dziwny jest też Lothor... Czy to tylko moje szalone wrażenie, że specjalnie podsunął im notatki Elberta, wysłał do jaskini i zabrał księgę i to właśnie tę konkretną księgę? i jeszcze te jego landarskie stroje, to wszystko jakieś takie podejrzane jest.
    Vrieskas to mi lekko zalatuje numenerojczykami (motyw chowania zmarłych w wystawnych mauzoleach).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Muszę przyznać, że ciekawa teoria, ale na razie nie wypowiadam się na ten temat, bo powiem o dwa słowa za dużo i zniszczę czytanie dalszych rozdziałów.
      A odnośnie tygrysów, to na Landare one nie występują.
      Kalush poznała syna, o czym było wcześniej wspomniane. Z wyglądu na pewno jej nie poznali, bo to nie jej pokolenie i w ciągu tych lat zmieniła się. I raczej nikt nie zwracał na nią większej uwagi, nie sądzili, że Kalush może zrobić coś takiego.

      Usuń
  13. A ja znów komentuję z opóźnieneim : (
    Notka oczywiście ciekawa, zresztą, nieciekawych u Ciebie nie ma. Ciekawe co jest w tej księdze ukradzionej prze Lothora... Lothor ogólnie jest... jakiś taki podejrzany xD
    Już myślałam, że Ladvarian i Falonar nic nie znajdą, a książę na darmo złamał sobie nos (ten to ma pecha). Zastanawia mnie o co chodzi z tym grobowcem - po co ktoś miałby podmieniać ludzką rękę na łapę jakiegoś zwierzęcia? No i kto to zrobił?
    Poza tym mam jakieś wrażenie, że ta kąpiel w jeziorze nie była dobrym pomysłem. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że coś na Ladvariana wyskoczy w tej wodzie albo coś w tym stylu.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, zwłaszcza, że wracają te Kaelasowe : ) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie. I myślę, że wtedy pojawi się też sporo innych odpowiedzi.
      Na Ladvariana już nic nie wyskoczy (chociaż myślałam o tym), bo w kolejnych rozdziałach o nim będzie już na kolejnej planecie.

      Usuń
  14. Kurczę, i teraz wrócimy do Kaelasa, jak się tak ciekawie zrobiło u Ladvariana i Falonara? To okropne z twojej strony, że podsycasz moją ciekawość, a potem zmieniasz temat, chociaż, co prawda, troszkę już tęskniłam za Kaelasem :<
    Na pewno nie spodziewałam się grobowców, czyli wielki plus za element zaskoczenia, ale, podobnie jak Ladvarian, nie rozumiem, dlaczego postanowiono zrobić wyjątek dla Kalush i Ladvariana I (xD), skoro zawsze palono zwłoki. No i o co chodzi z tygrysami i łapą w sarkofagu? Wyjaśnisz to, prawda? Bardzo ładnie proszę. ^^ Jeśli dobrze powiązałam fakty, to dziką przywódczynią była Kalush. Czy to oznaczałoby, że została zabita przez własnego syna? I co stało się z jej ciałem? Nikt jej nie rozpoznał? Naprawdę aż tak się zmieniła?
    Co do wspomnienia Ladvariana, to jestem niemal w 100% pewna, że oboje, Ladvarian i Kaelas, są wybrańcami, którzy mają pokonać Vrieskasa. Z której strony na to nie spojrzeć, wszystko wskazuje na takie rozwiązanie - adres bloga, sny Kaelasa o księżycu, Ladvarian, któremu czegoś brakuje na nocnym niebie. Ale się robi ciekawie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      A co ja mam na to poradzić? Ladvarian wróci w 35. Zresztą tych rozdziałów o nim początkowo miało nie być. Tak nagle na to wpadłam i dopisywałam je, bo byłam w pisaniu już znacznie dalej.
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie. I myślę, że wtedy pojawi się też sporo innych odpowiedzi, bo w końcu powoli wszystko musi jakoś do siebie zacząć pasować.
      Tak, tą kobietą była Kalush. Z wyglądu na pewno jej nie poznali, bo to nie jej pokolenie i w ciągu tych lat zmieniła się. I raczej nikt nie zwracał na nią większej uwagi, nie sądzili, że Kalush może zrobić coś takiego. A ciało spalili razem z innymi buntownikami.

      Usuń
  15. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale 3 sprawdziany i 4 kartkówki w ciągu 4 dni sprawiają, że czasu mam bardzo niewiele. Oczywiście podobała mi się notka, uważam, że była taka spokojna, a zarazem tajemnicza. I ta ręka, która jak mniemam odegra tu jakąś ważną rolę. Podobnie jak Lexi ja też mam coraz większe wrażenie, że ich losy są ze sobą ściśle powiązane, choć jeszcze o tym nie wiedzą. Pozostaje tylko czekać na następne notki.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście ciężko. Ja się cieszę, że te czasy mam już za sobą i nawał nauki mam tylko dwa razy w roku.
      Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie. I myślę, że wtedy pojawi się też sporo innych odpowiedzi, bo w końcu powoli wszystko musi jakoś do siebie zacząć pasować.
      Ich losy są powiązane, sądzę, że Wyrocznia opowie o tym, gdy Ladvarian do niej zawita (przynajmniej tak pokrótce), jednak Legendarny Wojownik jest jeden.

      Usuń
  16. Ale czemu nic go w tym jeziorze nie dopadło? No byłam pewna, że pojawi się tam ta bestia czy czyja tam ręka była w tym grobowcu, a tu nic :(
    A tak w ogóle to co do tej ręki to od razu przypomniała mi się książka zabrana przez Lothora. Czy to ma coś do tego?
    A ja mówiłam, że to będzie grobowiec ;D Uwielbiam mieć rację ^^ Tylko bardziej się spodziewałam, że będzie tam pochowany tam ten dziadek od archiwów (wybacz, nie pamiętam, jak się nazywa), a nie, że jest to grobowiec Kalush i Ladvariana. No i można się było spodziewać, że królowej tam nie będzie. Przecież już wiemy, jak potoczyła sie jej historia. I mam wrażenie, że w tym liście nie był nic konkretnego.
    Ladvarian postanowił bardziej słuchać Falonara? Nic z tego! Ladvarian to Ladvarian i nic go nie zmieni. Nic.
    No i bardzo się cieszę, że znów wracamy do Kaelasa ;D Dawno już był. Tylko że znowu trzeba będzie czekać na to, jak to oni wydostaną się z grobowca, bo jak mniemam coś by się tam jeszcze działo, prawda?
    Weny życzę!
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku chciałam, aby coś tam na niego wyskoczyło, ale ostatecznie wolałam dodać to wspomnienie i darować im kolejne niespodzianki.
      Książka, którą zabrał Lothor ma coś wspólnego z tą ręką, ale na razie więcej nie powiem.
      A tak się składa, że w liście było parę konkretnych informacji (odnoście tej ręki szczególnie). Dlatego został ucięty, na początku chciałam, aby był w całości, ale ostatecznie nie wiedziałam jak z sensem mam napisać coś konkretnego, by nie wyglądało jak coś konkretnego, więc ucięłam.
      Tak się składa, że w grobowcu już nic więcej istotnego się nie działo i kolejny rozdział o nich będzie już na następnej planecie, inaczej dokończyłabym wszystko tutaj.

      Usuń
  17. Wszystko ładnie, tylko dlaczego połowa imion jest zerżnięta z "Czarnych kamieni", hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa, że są to imiona istniejące nie tylko w tej powieści, przewijają się one także w innych książkach fantastycznych. Przy doborze imion często korzystam ze słownika.

      Usuń
  18. A z jakiego konkretnie słownika/ w jakich jeszcze książkach występują? To nie jest atak, po prostu się pytam. Szukałam w internecie, gdzie jeszcze pojawiają się te imiona( Ladvarian, Kaelas, Kalush i Falonar), ale niestety, Google twierdzi, że są one właśnie z "Czarnych kamieni". No, Kalush to zapisana po angielsku nazwa Kałusza, ukraińskiego miasta, ale mniejsza.
    Zrozumiałabym, gdybyś użyła jednego - dwóch imion z tej książki, ale nazywanie czterech bohaterów w taki sposób to pójście na łatwiznę, a źródło "inspiracji" za bardzo rzuca się w oczy. Na przyszłość postaraj się bardziej ruszyć głową, efekt będzie lepszy.

    Pozdrawiam
    Laveana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słownik to zbiór różnych nietypowych imion z książek czy gier fabularnych. Właściwie nie jest to nic oficjalnego.
      Kaelasa spotkałam w którejś z części "Gry o tron" i spodobało mi się samo imię. Był chyba jakimś rycerzem wspomnianym raz.
      A Kalush czy Falonar (przed ostatnią częścią, którą dopiero niedawno czytałam) byli zaledwie wspomniani.

      Usuń
  19. Grrr... Dlaczego nie mogę dowiedzieć się jaki był koniec tego listu? *płacze*

    W sumie domyślałam się, że to będzie grobowiec, ale nie sądziłam, że Kalush! Cały czas mnie zaskakujesz. Jak to jest możliwe? Haha, nie mam pojęcia:D Może to Twój wrodzony talent:)
    Mam dziwne wrażenie, że największą rolę odegrała tu ta ręka:D A też bardzo zdziwiła mnie obecność tygrysów na Landare. Skąd one się tam wzięły?
    Hmm... Co ja tu jeszcze miałam powiedzieć? Ach... Bardzo mi się podobały wspomnienia Lavadriana, po prostu kocham czytać wspomnienia:* A ta przysięga... mmm, niczym raj:*

    No dobrze, ja już nie będzie zanudzać:)
    Całuję:* I czekam na kolejny rozdział z perspektywy Kaleasa, bo bardzo się za nim stęskniłam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Został ucięty, bo nie chciałam, by teraz wyszło na jaw wszystko odnośnie tej ręki. Myślałam, że bez tego będzie to oczywiste, ale chyba znów myślę w innych kategoriach i muszę dać sobie trochę na wstrzymanie.
      Ręka jest bardzo ważna, ale dlaczego to nie powiem [odpowiedź pojawi się w okolicach stycznia, lutego]. A tygrysy na Landare nie występują.

      Usuń
  20. A mnie wcale nie brakowało Kaelasa. Stanowczo wolę Ladvariana. A poza tym zrobiło się ciekawie, będę niecierpliwie czekać na ciąg dalszy wędrówki pod ziemią.
    Wygląda na to, że tot prawdziwy labirynt... Pewnie archiwum będzie w jakimś niedostępnym miejscu, żeby przypadkiem bohaterom nie było za łatwo w życiu ;) Faktycznie dziwna sprawa z tymi sarkofagami, ale może to jakieś przedśmiertne dziwactwo króla. I bardzo intrygująca jest ta ręka. Czyżby jakaś mutacja? Choroba? Albo wręcz przeciwnie, dar?
    I ten list... Może król miał zamiar napisać coś o tej ręce? To pierwsze, co mi przyszło do głowy.
    Nie wyobrażam sobie Ladvariana, który słucha bez sprzeciwu rad Falonara... Są zbyt różni :)
    Coś mi mówi, że to jezioro nie jest tak spokojne, jak się wydaje. I ostatecznie znów Falonar będzie mógł powiedzieć "a nie mówiłem".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ostatnio polubiłam Ladvariana. Kolejne fragmenty o nim będą już znacznie dłuższe. Ale nie będzie już ciągu dalszego wędrówki przez tunele. Pozostałe są zawalone i przejść się przez nie nie da.
      Tak, król miał zamiar napisać o ręce, ale nie chciałam napisać wszystkiego dosłownie i zamiast pisać bez sensu (bo w końcu król nie miał powodu, aby nie zrobić tego wprost, bo przed kim miał coś ukrywać), więc wolałam sensownie uciąć. Jednak za jakiś czas (nawet nie aż tak długi) pojawią się odpowiedzi.

      Usuń