Stephen King – Czarna bezgwiezdna noc
Mężczyźni napięli mięśnie i naparli na drzwi, wytężając wszystkie siły. Po
chwili minimalnie drgnęły i niezwykle powoli zaczęły posuwać się do wewnątrz.
Pchali, pchali i pchali. Ladvarian miał
wrażenie, że niebawem straci wszystkie siły, a i tak nic nie wskóra. Żyła na
skroni pulsowała mu w przyspieszonym rytmie. Wtedy ich oczom ukazała się
niewielka szpara, pozwalająca na przeciśnięcie się do środka.
Książę
zastanawiał się, w jakim celu zbudowano to przejście i wstawiono te ogromne
drzwi o grubości niemalże pół metra. Otworzenie ich graniczyło z cudem. Przy
połączeniu sił dwóch najsilniejszych landarskich wojowników pojawiła się zaledwie
szpara.
Dysząc ciężko
po wysiłku, który kosztował go zużycie ogromnych ilości sił, przecisnął się do
środka. Nie mógł powstrzymać jęku zawodu. Komnata, w której się znalazł nie
należała do największych, pomimo wyjątkowo wysokiego stropu. Ściany zostały
gładko wykute w kamieniu, jednak nie ozdobiono ich symbolami jak łuku czy wrót
prowadzących do niej.
Pomimo dwóch
kamiennych prostopadłościennych brył ulokowanych na podwyższeniu w centrum
komnaty, nic więcej w niej nie było. Żadnego tajnego archiwum Elberta. Na
podłodze nie piętrzyły się stosy książek czy teczki ze zgromadzonymi notatkami.
Nic. Misja zakończyła się fiaskiem.
– Książę… –
Usłyszał za sobą głos Falonara, który też przecisnął się przez szparę.
– Nic nie mów –
uciszył go. – W końcu starzec nie byłby w stanie otworzyć tych drzwi.
Nie potrafił
ukryć rozczarowania w głosie. Tak bardzo zależało mu na tym, aby coś znaleźć.
Coś, co pozwoliłoby Landarczykom przetrwać kolejne wieki, przywrócić ich dawną
chwałę.
Nie chciał
spojrzeć na Falonara i widzieć na jego twarzy miny w stylu „a nie mówiłem”. Aby
się czymś zająć, podszedł do kamiennej platformy, bo istniała możliwość, że te
prostopadłościenne brył nie znalazły się tu przez przypadek. Może nie wróci z
pustymi rękami.
Gdy znalazł się
przy nich, ze zdziwieniem zorientował się, że ktoś na każdej z nich wyrzeźbił
sylwetkę leżącego, dorosłego człowieka. Kobieta i mężczyzna. Przyjrzał im się
uważniej. On był w średnim wieku, o czym świadczyły liczne blizny i bruzdy
pokrywające poważne oblicze. Wzdłuż lewego policzka biegła krzywa blizna. Włosy
sięgały umięśnionych ramion. Dłonie splecione na piersi zaciskały się na
rękojeści dużego, kamiennego miecza. Jednak coś innego wzbudziło największe
zainteresowanie Ladvariana. Korona zdobiąca skroń kamiennego mężczyzny,
ozdobiona księżycowymi kamieniami. Jak w transie podniósł dłoń, by dotknąć
posągu. Wszystkie szczegóły oddano z ogromną dokładnością, czuł pod palcami
chropowatość skały. Tylko w jakim celu ktoś uwiecznił te podobizny?
Niechętnie
odwrócił głowę, by spojrzeć na kobietę. Niemal dorównywała wzrostem wysokiemu
mężczyźnie. Wyglądała na młodszą. Miała krótkie włosy, sterczące w nieładzie na
wszystkie strony. Jej korona była znacznie mniejsza i pozbawiona wszelkich
ozdób. Ladvarian zdziwił się, że rzeźbiarz przedstawił ją w typowo męskim
stroju, a nie w sukni, jak przystało na kobietę o jej pozycji. W dłoniach
trzymała krótszy miecz o wąskiej klindze. Praktycznie całe ostrze pokrywały
najróżniejsze symbole. Rękojeść została ozdobiona wizerunkiem tygrysa o
szafirowych oczach. Największą uwagę zwrócił na wisior. Księżycowy kamień w
oprawce, z dwoma tygrysami znajdującymi się u góry. Identyczny jak ten, który
dotykał jego piersi.
– Kalush –
szepnął.
Tylko po co ktoś umieścił tu ich kamienne wizerunki?
Po co zabezpieczył wejście drzwiami nie do przejścia?
– Książę –
odezwał się niepewnie Falonar, który także przyglądał się rzeźbom – to są
sarkofagi. Chyba trafiliśmy do grobowca.
Ladvarian
spojrzał na niego z niedowierzaniem. Przecież to był jakiś absurd. Landarczycy
palili ciała swoich zmarłych. W ostatniej wędrówce oddawali ich ogniu, by wraz
z dymem ich dusze wzbiły się w kosmos i odnalazły ścieżkę do wieczności. O ile
ona w ogóle istniała. Nie chowali ich w ziemi, która była zbyt cenna, aby ją
niepotrzebnie marnować. Jedna z nielicznych tradycji, która przetrwała wieki.
Przecież to niedorzeczne, aby robić jakieś wyjątki. I to w jakim celu? Dla
własnego kaprysu?
Wiedział, że na
Yaskas było inaczej. Evolet pokazywała mu miejsca pochówku swoich przodków.
Vrieskas zgromadził wszystkie mogiły w jednej komnacie w pałacowych podziemiach.
Ponoć kiedyś znajdowały się w innym miejscu, ale chciał je mieć przy sobie z
nieznanych nikomu powodów. Ladvarian nigdy się w to nie wgłębiał.
– Otwórzmy to –
stwierdził.
– Ale, książę…
– To jedyny
sposób, aby się przekonać, czy rzeczywiście znajdujemy się w grobie Kalush i
Ladvariana. Gorzej być już nie może. Najwyżej zobaczymy ich kości. Nie chcę
zniszczyć tych wizerunków, więc mi pomóż.
– Rozumiem, że
nie ma sensu odwodzić cię od tego pomysłu, książę – nie dawał za wygraną
Falonar.
– Nie.
Przyjaciel
jedynie skinął głową i podszedł do wizerunku ostatniego króla. Okazało się, że
całkowite zdjęcie kamiennego bloku jest niemożliwe. Ruszenie go z miejsca
kosztowało ich niemal tyle siły, co otworzenie bramy prowadzącej do komnaty.
Odsunęli płytę mniej więcej do połowy, by móc bez problemu zajrzeć do środka.
– To nie może
być normalny kamień – mruknął Falonar, dysząc ciężko. – Jest za gruby i za
ciężki.
Ladvarian nie
słuchał go. Zerknął do wnętrza kamiennego bloku. Nie mógł uwierzyć, że ma to
przed oczami, że ten niezrozumiały absurd okazał się prawdziwy. Kości. Szkielet
człowieka pochowanego we wnętrzu góry. Zacisnął mocno powieki, by na to nie
patrzeć, by nie uronić nawet jednej łzy słabości i niesprawiedliwości.
– Niech to
szlag! – wrzasnął, z wściekłości, waląc pięścią w brzeg sarkofagu.
Usłyszał
chrzęst łamanej kości i ukłucie nieprzyjemnego bólu w dłoni. Po raz drugi tego
dnia. Przynajmniej znalazł potwierdzenie, że nie był to zwykły kamień, inaczej
nic by się nie stało.
– Ladvarianie…
– Dlaczego,
Falonarze, dlaczego? Po jaką cholerę go tu pochowali? Dlaczego nie spalili jego
ciała?
– Nie wiem.
Ladvarian
ostatni raz spojrzał na szkielet nieżyjącego od wieków mężczyzny, któremu
zawdzięczał swoje imię. Już chciał odejść od sarkofagu, gdy rzuciło mu się w
oczy coś dziwnego. Praktycznie cały szkielet był ludzki, jednak gdy światło
latarki padło na prawą rękę, tę znajdującą się początkowo w cieniu płyty,
zorientował się, że odbiegała ona od normy. Nigdy nie uczył się anatomii, nie
przykładał do niej większej uwagi niż zapamiętanie podstawowych zagadnień,
które mogły przydać mu się na misjach. Ale bez trudu stwierdził, że ta ręka nie
mogła należeć do człowieka. Nie dość, że nieproporcjonalna w stosunku do tej
drugiej, niemalże dwa razy dłuższa, to na dodatek wykrzywiona pod dziwnym kątem.
Jakby kości łączyły się w innych miejscach. I dłoń. Nie człowieka, a
zwierzęcia.
– To bez sensu
– stwierdził.
– Może
pochowali z nim jakieś zwierzę. Zwłoki bestii, którą zabił w swoim ostatnim
starciu lub która przyczyniła się do jego śmierci – zasugerował Falonar.
– Chyba jej
jedną łapę, a przy okazji jemu odcięli rękę. Nie potrafię na to znaleźć
logicznego wytłumaczenia – zakończył z rezygnacją Ladvarian. – Gdy polecimy na
Yaskas, postaram się coś znaleźć w tamtejszej bibliotece. Szkoda, że Be’Shar
znajduje się tak daleko na wschód. Tam pewnie otrzymalibyśmy odpowiedzi, ale
nie starczy nam czasu, by niepostrzeżenie odwiedzić mnichów. Otwórzmy ten drugi
– dodał po chwili.
– Po co?
– Może tam
znajdziemy odpowiedź. Nigdy nic nie wiadomo.
Z sarkofagiem
Kalush mieli więcej problemów. Ladvarian mógł posługiwać się jedynie jedną ręką.
Lewa dłoń powoli puchła i dotknięcie nią czegokolwiek powodowało ostre ukłucie
bólu, nie mówiąc o pchaniu płyt wykonanych z kamieniopodobnego czegoś. Prawie
całą robotę wykonał Falonar, dlatego wieko zostało odchylone tylko nieznacznie.
Ale to wystarczyło, by przekonać się, że w środku nic nie było.
Niezadowolony
książę starał się oświetlić latarką każdy ciemny kąt, jednak oprócz kurzu nic
tam nie znalazł. Kalush nie została pochowana w przygotowanym dla niej
grobowcu. W końcu wszystkie przekazy historyczne jednoznacznie stwierdziły, że
królowa nigdy nie wróciła do stolicy i nie odnaleziono jej ciała ani miecza.
– W takim razie
po co to zbudowali? – mruknął Ladvarian.
– Może mieli
nadzieję, że kiedyś się znajdzie – zasugerował Falonar.
– Nadzieja
matką głupich. Trzeba to zasunąć.
Książę oparł
się plecami o płytę Kalush, by pchnąć ją na miejsce.
– Poczekaj, tu
coś chyba jest! – zawołał Falonar w ostatniej chwili.
Ladvarian
natychmiast znalazł się przy nim i ponownie oświetlił wnętrze sarkofagu. Teraz
i on dostrzegł coś, co przykryły duże kłęby kurzu. Jakieś prawdopodobnie
pożółkłe coś. Wychylił się i ostrożnie sięgnął po owe coś. Okazało się, że to
niezwykle stary kawałek grubego papieru. Ostrożnie położył go na ziemię, bo kruszył
się w jego dłoniach. Pismo wyblakło, ale dało się je odczytać.
Do Kalush,
pierwszego generała, królowej, mojej żony.
Mam nadzieję, że wrócisz i kiedyś przeczytasz ten
list. Moje ostatnie słowa, gdyż pozostało mi już niewiele życia. Mój koniec
zbliża się wielkimi krokami, śmierć już puka do drzwi mych komnat. Żałuję, że
nie było mi dane zobaczyć Cię jeszcze raz.
Nie uwierzyłabyś na jak wspaniałego wojownika wyrósł
nasz syn. Ledwo przeszedł przez swoją Ceremonię, a już przyszło mu dowieść swej
wartości w bitwie. Pokonał dzikich, którzy podeszli pod mury miasta. Zabił ich
zdradziecką przywódczynię, a w kolejnych kampaniach zmusił do oddalenia się w
głąb kamiennych równin. Upłynie wiele czasu, nim znów odważą się na podobny
wyczyn.
Mimo że minęło tyle lat, nadal nie potrafię zrozumieć
Twojej decyzji. Pod panowaniem Vrieskasa niewiele się zmieniło. Na Landare
przybyli mieszkańcy innych planet, lecz wiedzieliśmy, że kiedyś musi to
nastąpić. Każdego roku kilku młodych wojowników wcielanych jest w szeregi jego
armii i wysyłanych na podbój innych planet. Zastanawiam się, czy śledzisz te
wydarzenia?
Jednakże żałuję, że oddałem Garudę. Była częścią mojej
duszy. Bez niej nie jestem tym samym człowiekiem. Pewnie byś mnie już nie
poznała. Boję się, że nasi potomkowie będą odczuwać podobną pustkę, że z
pokolenia na pokolenie staną się coraz słabsi. Niezdolni do osiągnięcia naszego
poziomu mocy. Że w przyszłości nasza linia zrówna się z klasą średnią, a elita
w naszym rozumowaniu przestanie istnieć.
Ostatnio coś dziwnego dzieje się z…
List urywał się
w tym miejscu. Dalej musiało znajdować się to, co skruszył, wyjmując notatkę z sarkofagu.
Zapewne najlepsza i dająca najwięcej odpowiedzi część uległa zniszczeniu.
Ladvarian nie mógł oprzeć się wrażaniu, że, odkąd znalazł się w pobliżu góry,
prześladuje go pech.
Podniósł z
posadzki ostatnie słowa króla. Papier rozsyłał się w jego dłoniach. Już nikt
więcej go nie przeczyta. Zresztą, nie widział takiej potrzeby i tak nic się nie
dowiedział. Pierdoły niewarte takiego zachodu i wysiłku włożonego, by tu
dotrzeć. Nawet nie nawiązał do kwestii sarkofagów.
W milczeniu
zasunęli płyty nagrobne i pozostawili śpiącego snem wiecznym króla samego w
miejscu jego ostatniego spoczynku. Olbrzymich wrót nie byli w stanie zamknąć,
więc zostawili je otwarte. I tak mało prawdopodobne, aby ktokolwiek miał się tu
dostać. A jeżeli nawet, to poza kośćmi nic nie znajdzie.
Drugi tunel, do
którego prowadził łuk ozdobiony symbolami, po półgodzinnym, szybkim marszu
zakończył się naturalną pieczarą. Całą jej przestrzeń zajmowało ciemne, niczym
nie zmącone jezioro. Z jego dna wystawały na powierzchnię pojedyncze skalne
iglice. Strop był wysoki i także ginął w mroku. Ladvarian starał się oświetlić
wnętrze latarką, jednak nie potrafił dostrzec drugiego brzegu czy sufitu.
Światło było za słabe.
– Odpocznijmy
tu – postanowił. – Na dworze na pewno jest już ciemno i nie damy rady
przecisnąć się przez tamtą szczelinę.
Przykucnął na
brzegu jeziora. Zanurzył w niej lewą rękę, by uśmierzyć nieco ból. Woda była
lodowata, jednak nie narzekał. Z chęcią wszedłby do niej, by ochłonąć. Może
wtedy znów mógłby trzeźwo myśleć i znalazłby jakieś logiczne rozwiązanie tego
wszystkiego albo chociażby kilka odpowiedzi. Cokolwiek. Po chwili zastanowienia
stwierdził, że pomysł wcale nie należał do głupich.
Falonar usiadł,
opierając się o jedną ze skał. W milczeniu obserwował ciemną taflę jeziora.
– Żałuję, że
niczego nie znaleźliśmy, książę – odezwał się, pierwszy przerywając milczenie.
– Nie musisz
tego mówić, bym czuł się mniej podle. Miałeś rację. Wszystko przepadło dawno
temu.
– Nie to miałem
na myśli, książę. Gdy znaleźliśmy wejście, sądziłem, że jednak na coś
natrafimy.
– Następnym
razem dwa razy pomyślę nad twoimi słowami, zanim podejmę jakąś decyzję. –
Uśmiechnął się nieznacznie, krzywiąc się z bólu z powodu drgnięcia przegród
nosowych.
– Jeżeli
archiwum rzeczywiście istniało, pewnie strop się zawalił – nie dawał za wygraną
Falonar.
– To bez
znaczenia i tak się tam nie dostaniemy. Jednak coś nie daje mi spokoju – dodał,
odpinając pas i rzucając miecz w stronę przyjaciela.
– Mianowicie?
– Tygrysy. Na
wisiorze Kalush, na rękojeści jej miecza. Skąd mam mieć pewność, czy nie był to
jakiś symbol mojego rodu. Wątpię, aby była to jakaś zachcianka młodej kobiety,
która fascynowała się tymi zwierzętami. Na bramie, wśród symbolów, też wyryto
ich łby.
– Co masz
zamiar zrobić, książę? – zapytał podejrzliwie Falonar, gdy Ladvarian ściągnął
tunikę i rzucił ją obok miecza.
– Zanurzyć się
w jeziorze – odpowiedział spokojnie. – Muszę ochłonąć i pomyśleć, a nie mam
zamiaru zakładać potem mokrego ubrania. Nie bronię ci zrobić tego samego.
– Nie sądzę,
aby był to dobry pomysł, książę.
– A ja wręcz
przeciwnie.
– Przed chwilą
powiedziałeś, że dwa razy zastanowisz się nad moimi słowami.
– Ech,
Falonarze – westchnął, zrzucając z siebie resztę ubrań. – Przecież chodziło mi
o poważne kwestie, a nie kąpiel. Tobie też dobrze by zrobiła, ale skoro masz
zamiar się dąsać, to twoja sprawa.
Nie czekając na
dalsze protesty, wskoczył do jeziora. Lodowata woda otoczyła jego ciało,
uśmierzając ból spowodowany złamaniami i otarciami, kojąc zmęczenie mięśni.
Teraz mógł je rozluźnić, unosząc się na gładkiej tafli. Umysł jakby opustoszał
i skurczył się pod wpływem chłodu. Tego mu było trzeba. Przez chwilę nie myśleć
o tym, co tu zastał. O kamiennych sarkofagach, kościach ostatniego króla, jego
ostatnich słowach i Garudzie, która mogła stanowić część jego duszy.
Woda oczyszcza.
Tak
przynajmniej słyszał w dzieciństwie. Miał nadzieję, że i teraz okaże się to prawdą
i da mu siłę na dalszą wędrówkę, na zrealizowanie planu. Raz już pomogło, gdy
złożył swoją prawdziwą przysięgę.
Najbliższy zbiornik wodny – ogromne jezioro znajdował
się w znacznej odległości od stolicy. Za dawnych czasów przy jego brzegach
rozciągało się miasto, teraz nie pozostały już po nim nawet ruiny. Czas
bezpowrotnie pogrzebał wszystko.
Czternastoletni Ladvarian szedł szybkim krokiem w
stronę obranego celu. Nie miał za dużo czasu. Trwały przygotowania do jego
Ceremonii i każde dłuższe zniknięcie zostałoby zauważone. A ojciec i Lothor nie
słuchaliby głupich wymówek.
Falonar chciał towarzyszyć mu i w tej wyprawie, jednak
tym razem musiał iść sam. Chodziło o niego, o jego krew, o jego dziedzictwo.
Jedynymi świadkami mogły pozostać mieniące się na ciemnym nieboskłonie gwiazdy.
Gdy dotarł na miejsce, jego oczom ukazało się
ogromnych rozmiarów jezioro, którego drugi brzeg otaczały wysokie skały.
Ciemna, prawie czarna toń nie pozwalała zorientować się, co znajduje się na
dnie. Na jego nieruchomej tafli mieniły się srebrzyste punkciki.
Powinien mieć ze sobą miecz jak prawdziwy wojownik
składający przysięgę, jednak dziedzictwo ojca otrzyma dopiero za kilka godzin.
Nie mógł czekać, musiał to załatwić, zanim stanie na placu i zostanie zmuszony
do wypowiedzenia fałszywych słów. Czas naglił.
Słyszał, że woda oczyszcza. Selyse twierdziła, że w
dawnych czasach młodzi wojownicy, gdy dowiedli, że są godni nosić miecz (nie to
co teraz, gdy tego zaszczytu dostępuje praktycznie każdy żółtodziób), w tym
jeziorze oczyszczali swe ciała i dusze, wypowiadając słowa przysięgi do
srebrzystego oblicza księżyca. Dopiero po tym wydarzeniu organizowano Ceremonię
i wojownik otrzymywał swój zasłużony oręż.
Ladvarian zrzucił z siebie ubrania i zanurzył się w
odmętach jeziora. Przy brzegach nie było głębokie, jednak, biorąc pod uwagę
jego młody wiek i wzrost, ledwo sięgał stopami kamienistego dna. Miał wrażenie,
że musi wyglądać wyjątkowo głupio i po raz kolejny nie mógł zrozumieć, dlaczego
natura poskąpiła mu tych chociażby kilku, skoro nie kilkunastu, dodatkowych
centymetrów. Wyglądał jak dziecko, chociaż właśnie stał się mężczyzną.
Ponure myśli szybko zniknęły. Ciemność nocy uspokoiła
jego serce i duszę. Zimna woda rozluźniała mięśnie, zmywając troski. Jednakże
miał wrażenie, że czegoś brakuje, że nie jest do końca pełny. Nie potrafił tego
nazwać, lecz czuł, że został pozbawiony czegoś ważnego.
Spojrzał w gwieździste niebo. Nagle naszła go dziwna
myśl, że czegoś brakuje na tej bezkresnej czerni. Słowa same płynęły z jego
ust.
– Ja, Ladvarian, syn Peytona od dziś staję się
mężczyzną i wojownikiem Landare. Przyrzekam strzec mego miecza, mej materialnej
duszy, odzwierciedlenia mego honoru, mego życia. Ślubuję walczyć do końca mego
istnienia i przelać ostatnią kroplę krwi ku czci mojej planety. Ślubuję wyzwolić
ją spod jarzma Vrieskasa i przywrócić dawną świetność.
~ * ~
Zbyt częste oglądanie Glee źle wpływa na moje wcześniej ustalone plany co
do tego opowiadania. Po ostatnim odcinku całkiem się rozstroiłam i pewnie
zmienię jeden z wątków Ladvarianowych. Chociaż nie za wiele ma to wspólnego z
samą treścią odcinka.
Wszystkim zniecierpliwionym mogę powiedzieć, że kolejny rozdział będzie już
o Kaelasie.
Pierwsza! xD
OdpowiedzUsuńWspominałam już, jak bardzo wciągające są twoje rozdziały? ;p Jeśli nie, to powiem to teraz: dosłownie nie mogę się oderwać!
UsuńNie przypuszczałam, że znajdą grobowiec dawnego króla. Na serio myślałam, że uda im się dostać do archiwum i zdobędą jakieś przydatne informacje. Poza tym dziwna jest ta sytuacja z dłonią króla. Nic nie przychodzi mi do głowy. A mam niemal stuprocentową pewność, że to ma jakieś znaczenie. Ech, współczuję Ladvarianowi. Faktycznie ma ogromnego pecha. Nie powiem, jakbym ja się zachowywała ze złamanym nosem i ręką, gdyż nie chcę aż nadto się ośmieszać, ale stwierdzę tyle, że bardzo źle znoszę ból fizyczny ;p
Cieszę się, że w ostatnich rozdziałach lepiej ukazałaś charakter księcia. Przez to jeszcze bardziej go polubiłam ;) I tygrysy! Kocham je <3 Mam ogromną nadzieję, że okażą się w pewien sposób ważne ^^
Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału po informacji z czyjego punktu widzenia będzie pisany :D Stęskniłam się za Kaelasem, Kendappą i RM19. Nawet za różowym koniem-Wyrocznią ;)
Dziękuję :)
UsuńGdyby znaleźli archiwum byłoby za prosto i za dużo spraw wyjaśniłoby się wcześniej niż powinno.
Sprawa z ręką ma duże znacznie dla całości i znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko.
I tygryski też są ważne ^ ^
O! Jak się cieszę, że nareszcie będzie Kaelas! Stęskniłam się ;)
OdpowiedzUsuńA ten odcinek?
G E N I U S Z !
Jedyne, co mogę powiedzieć. Choć mam wrażenie, że to i tak mało. Nawet nie wiem, kiedy skończył mi się rozdział. Czytałam jak zahipnotyzowana. A w myślach tylko "więcej, więcej...". Kurde, tak mnie zaciekawiłaś tym wątkiem z Kalush! Te tygrysy! I wgl cała otoczka. Jaskinia to kosmos. Ciężko mi powiedzieć cokolwiek innego. Nie wiem czego się spodziewałam. Ale nie tego. I wcale nie uważam, że wszystko to jedynie pierdoły. Z jakiegoś powodu się tam naleźli i książę niepotrzebnie ma pesymistyczne myśli. I całe podejście. Zresztą list to już jest coś. No dobra, nie dowiedzieli się niczego istotnego, ale... ja już trochę wiem. Od prologu zastanawia mnie postać Ladvariana. Jak się potem z tym czuł? Jak mu się żyło? Żałował? Takie powroty do odległej przeszłości naszych przodków czy wielkich wojowników to super sprawa. No i zostaje jeszcze ta łapa. Zaciekawiłaś mnie tym i mam nadzieję, że ten wątek zostanie wyjaśniony. I to jak najprędzej. ^^
Pozdrawiam ;)
Dziękuję :)
UsuńI pomyśleć, że gdy pisałam prolog w ogóle nie spodziewałam się, że aż tak rozszerzę wątek Kalush, a teraz nie wyobrażam sobie, by czasem czegoś o niej nie wspomnieć.
Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie.
Czuję się zaskoczona i to jak! Grobowiec Landvariana i Kalush? Nigdy bym na to nie wpadała. Myślałam, że to będzie doszczętnie zniszczone archiwum albo jakaś nic nie znacząca sala.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nic więcej nie znaleźli. Chociaż niepasująca kończyna króla podsunęła mi pewną teorię. Nie napiszę, by nie psuć innym zabawy. I jeszcze list do Kalush. Niby nic nie wyjaśnił, a zrobiło mi się smutno po przeczytaniu. Król nie dowiedział się prawdy o swojej żonie, a przewidział jak nisko upadnie Landare.
Podobał mi się też fragment z przysięgą księcia. Ciekawe czy jej dotrzyma? Zwłaszcza z częścią o Vrieskasie.
I, mimo że coraz bardziej lubię dwójkę - książę, Falonar, to nie mogę się doczekać Kaelasa. Dobrze, ze wraca w następnym rozdziale. Oby z hukiem :D
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńZ tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
A Kaelas zawsze coś wykusi ;)
O to, to! Glee źle wpływa na wenę, zwłaszcza, kiedy dzieje się COŚ TAKIEGO. Ale może Klaine pogodzi się niebawem, bo nie wyobrażam sobie świątecznego odcinka bez ich duetu. NOPE.
OdpowiedzUsuńTen grobowiec właściwie niczego nie wyjaśnił. Dlaczego Landvariana nie spalono, tylko pochowano, a dla Kalush przygotowano miejsce, którego nigdy nie zajęła? I co z tą dziwaczną ręką? To oczywiste, że nie należy do człowieka, ale w takim razie do kogo? Z rozdziału na rozdział mam coraz więcej pytań i tak naprawdę nic się nie wyjaśnia.
Fragment z przysięgą i jeziorem był cudowny. Mam nadzieję, że Landvarian zrobi tak, jak powiedział.
Jakoś nie cieszę się na powrót Kaelasa. Może zmieni się to po kolejnym rozdziale, ale póki co jestem w drużynie Księcia i Falonara. Tylko Jezus Maria, czy brat Kaelasa musi być aż tak sztywny? :D
Pozdrawiam serdecznie. <3
Dziękuję :)
UsuńNiebawem (czyt. za jakieś kilka miesięcy) wszystko (a przynajmniej prawie) zacznie się powoli wyjaśniać. Sprawa z ręką już w następnych fragmentach o Kaelasie.
Co do Kalush, to Landarczycy mieli nadzieję, że ona powróci, dlatego drugi grobowiec. Nikt nigdy nie dowiedział się, że własny syn zabił królową, nie mając pojęcia, że walczy z matką.
Jakby co, to piszemy petycję, że chcemy Klaine na święta i co z tego, że odcinek jest już od dawna nakręcony.
Znając Ryana petycja mogłaby coś zdziałać... W końcu fani wywalczyli już Box Scene. :D
UsuńKilka miesięcy. <3 Nawet nie wiesz, jak zaczęłam się szczerzyć, kiedy zobaczyłam te słowa. Bracia Duszy tak strasznie mnie wciągnęli, że nie wyobrażam sobie ich szybkiego zakończenia. W końcu jest jeszcze tyle rzeczy, które muszą się wyjaśnić.
Mon dieu, nawet nie wiedziałam, że była taka scena. Właśnie ją włączyłam i padłam z wrażenia *.*
UsuńNo, no nigdy bym nie pomyślała, że Falonar z księciem odnajdą grobowiec Ladvariana i Kalush. Fragment listu niezwykle mnie zaciekawił i przeżyłam wielki zawód, gdy okazało się, że nie można go odczytać do końca, zwłaszcza że urwał się w tak ciekawym momencie. Ta niepasująca kończyna bardzo mnie zaintrygowała i jestem ciekawa czy wyjasnisz kiedyś tą sprawę ^^
OdpowiedzUsuńA fragment z przeszłości Ladvariana niezwykle mnie zachwycił, widać że chłopak naprawdę czuł się już mężczyzną składając księżycowi tak poważną przysięgę. Jestem ciekawa czy będzie w stanie jej dotrzymać :)
Za dużo Glee? Mam tak samo w przypadku Skinsów :)
Czyli wracamy do Kaelasa. Nie jest to mój faworyt, ale mam nadzieję, że dasz do rozdziału trochę wspomnień, bo bardzo je w jego przypadku lubię :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Z tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
UsuńSprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie.
Z tego co pamiętam, to w tych rozdziałach nie będzie wspomnień, ale duży nacisk położyłam też na Kendappę.
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że za tym kamulcem odnajdą grobowiec króla. Wątpiłam, że będzie tam to archiwum, ale na pomysł z grobem bym nie wpadła.
I tu nasuwają się kolejne pytania, a mianowicie o o chodzi z tą ręką oraz co było w dalszej części listu, który uległ zniszczeniu? Co do tej ręki jakieś domysły swoje mam, ale nie będę chyba wysnuwać swoich teorii.
Żałuję tylko, że nic więcej się nie dowiedzieli... No, ale to przecież nie koniec ich przygód w jaskini. Jeszcze będą musieli się stamtąd jakoś wydostać.
Może to śmieszne, ale ta woda na końcu rozdziału mnie przeraziła. I pierwszy raz zgodzę się z Falonarem - taka kąpiel może się źle skończyć. Chyba ostatnio zbyt dużo czasu poświęcam na fantasy, bo moja wyobraźnia już pracuje na wyższych obrotach i posuwa mi scenę, w której z tego stawu czy jeziora wychodzi jakiś stwór albo armia takich przerażających stworków i wciągają tą dwójkę pod wodę. Dobra już lepiej nie będę się domyślać, bo stworzę nową historię xD
Jedno trzeba przyznać: książę ma jak na razie niesamowitego pecha i aż strach się bać co szykujesz dla nich w następnych rozdziałach. No nic, najwyraźniej będą musiała grzecznie poczekać na kolejne części i bardzo się cieszę, że wracasz do Kaelasa i pozostałych. Zdążyłam się za nimi niesamowicie stęsknić.
Pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńZ tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie.
Tak się składa, że to ostatni rozdział w jaskini, gdyby było inaczej ciągnęłabym bezpośrednio. W kolejnym o nich już będą na innej planecie.
Kwestia grobowca stawia przede mną wiele pytań, podobnie jest z litem i ta przeszłość Ladvariana, nie mogę doczeka się kolejnego rozdziału. Odpowiadam również na twoje pytanie, nie musisz mnie powiadamiać o nowych rozdziałach, ponieważ mam Cię w obserwowanych od początku tego opowiadania ;) Dlatego zawsze wiem co u Cibie nowego. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGrobowiec to jest to! tzn. cvoś takiego mogłoby właśnie być w takim miejscu ukryte. nie rozumiem, dlaczego L. poczuł się tymzawiedziony. Mam wrażenie, że coś mi/im umknęło z wizyty w grobowcu... A może chodzi tylko o tajemnicę zwiążanaąz tygrysami? ponadto faktycznie trochę żal, że nie cały list mógł zostać przeczytany... A co do jeziora, mam wrażenie, że i tym razem Felonar ma rację, że cos się w tychg wodach kryje... to nie to samo jezioro, co wtedy, to może niestety nnie oczyszczać. Rozdział był dla mnie trochę zbyt rozlazły; ponadto denerwuje mnie ta pewność siebie Ledvariana i nicniemówienie Felonara, trochę mnie to nuży; ale dobrą koncówką nadrobiłaś.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mogłoby umknąć. Jak tak nad tym pomyślę, to chyba do wszystkiego w pewnym sensie nawiązałam. Chyba że sama się w przyszłości zdziwię, jak coś odkryję.
UsuńLadvarian był zawiedziony, bo spodziewał się czegoś zupełnie innego, co mogłoby odmienić życie jego ludu, a tak powrócił do punktu wyjścia.
A ja tak lubię czytać o Ladvarianie. Choć fakt, o Kaelasie też się coś przyda w końcu. :)
OdpowiedzUsuńMoże i nie znaleźli archiwum, ale na coś trafili. Czuję, że jeszcze im się to znalezisko do czegoś przyda, nawet jeśli teraz wydaje się być nic nie warte. Mam nadzieję, że się nie mylę. Musi to mieć jakieś znaczenie, skoro normalnie zmarli są paleni. I ten list. Szkoda, że dalsza część została zniszczona. Może zawierał jakieś istotne informacje.
Za jakiś czas (czyt. grudzień) Ladvarian znów wróci.
UsuńW pewnym sensie znaleźli niezwykle istotne informacje, ale nie zdają sobie sprawy ze skali znaleziska.
Z tym listem miałam nie lada problem. Na początku chciałam, aby znaleźli go w całości i był tak na okrętkę napisany, że nic by z niego nie wywnioskowali, ale okazało się to za trudne i zostało tak. Przynajmniej wygląda z sensem.
oo, podobało mi się to końcowe wspomnienie ^^ W ogóle lubię motywy wody w jakimkolwiek kontekście :D Jakieś takie zboczenie.
OdpowiedzUsuńTrochę bezowocna ta podróż po jaskiniach, ale to, że natrafili akurat na grobowce to nieco przerażające. Od razu skojarzyły mi się piramidy i wszystkie klątwy, które ponoć grożą tym, którzy powazniej zakłócą spokój faraonów.
Wydaje mi się, że Falonar bardziej darzy Ladvariana braterskim uczuciem niż swojego prawdziwego, biologicznego brata. Ale cóż, czasami tak bywa.
Ręka zwierzęcia w grobowcu to rzeczywiście anomalia, ale także szukałabym powodów podobnych do Falonara, aczkolwiek może okazać się, że to coś bardziej powaznego i złożonego. Tutaj nigdy nic nie wiadomo w stu procentach:D
Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńTaka całkiem bezowocna nie była, ale żaden z nich nie zdawał sobie sprawy ze skali tego odkrycia.
Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie (i zaraz przed wizytą Ladvariana u Wyroczni).
Taka mordercza przeprawa, a tu nic konkretnego nie znaleźli, poza dwoma grobowcami oraz wyblakłego, zniszczonego listu króla do królowej. Choć przypuszczałam, że tak będzie, że nic istotnego nie znajdą, to byłby zbyt proste, a wiem, że Ty byś nas tak szybko w niczym nie wtajemniczyła:) Lubisz czasem tak podtrzymać czytelnika w niepewności;) Zastanawiam się jednak nad tymi dwoma tygrysami u Kalush. Może jednak nie na darmo tam poszedł? :)
OdpowiedzUsuńWspomnienie Ladvariana bardzo mi się podobały, szczególnie fragment, wypowiadającej przysięgi:)
Czekam na next (z niecierpliwością):*
Całuję:*
Dziękuję :)
UsuńCo za szybko to niezdrowo. Zresztą już niebawem (czyt. w przyszłym roku kalendarzowym) wszystko zacznie się powoli wyjaśniać.
Patrząc na to z szerszej perspektywy, to wyprawa wcale nie była daremna, ale w bieżącym momencie jeszcze o tym nie wiedzą.
Dobra z góry uprzedzam, że jestem kompletnie zamulona i moje zdolnosci myślenia wysiadają, wiec za jakiekolwiek błędy logiczne nie odpowiadam (do końca przynajmniej ).
OdpowiedzUsuńOd początku miałam wrażenie, zę chłopaki bidne nic większego nie znajdą w tych tunelach. Cos tam niby jest ale żadne wielkie bum, no nic może kiedyś coś sie poskałada i będzie w miarę.
Ciekawe skąd tyle o tych tygrysach. Wogóle one na Landare występują? Obstawiałabym, że dziwna ręka w sarkofagu to właśnie łapa tygrysa. Ale po co ktoś miałby eymieniać rękę na łapę zwierzęcia? Tego to nie wiem, niestety... Jedyne co mogłoby być jakoś tam możliwe (choć chyba nierealne) to jakieś motywy przenikania ludzi w tygrysy. Dobra, sama w to nie wierzę, ale co tam. Podglądnełam jak nazywała sie ta księga, co to ją zwinął Lothor i wydaje mi sie, że to coś znów związanego z tygrysami. Bo dlaczego natura bestii? Chyba, że już kompletnie mnie zamroczyło, a szare komórki padły - to też możliwe.
Tak się jeszcze zastanawiam czy Kalush poznała swojego syna, wiedziała, zę z nim walczy, że to on będzie jej zabójcą? No i czy nikt nie poznał królowej, chociażby po oręzu? czyżby aż tak zdziczała gdzieś na odludziu?
No i dziwny jest też Lothor... Czy to tylko moje szalone wrażenie, że specjalnie podsunął im notatki Elberta, wysłał do jaskini i zabrał księgę i to właśnie tę konkretną księgę? i jeszcze te jego landarskie stroje, to wszystko jakieś takie podejrzane jest.
Vrieskas to mi lekko zalatuje numenerojczykami (motyw chowania zmarłych w wystawnych mauzoleach).
Pozdrawiam.
Dziękuję :)
UsuńMuszę przyznać, że ciekawa teoria, ale na razie nie wypowiadam się na ten temat, bo powiem o dwa słowa za dużo i zniszczę czytanie dalszych rozdziałów.
A odnośnie tygrysów, to na Landare one nie występują.
Kalush poznała syna, o czym było wcześniej wspomniane. Z wyglądu na pewno jej nie poznali, bo to nie jej pokolenie i w ciągu tych lat zmieniła się. I raczej nikt nie zwracał na nią większej uwagi, nie sądzili, że Kalush może zrobić coś takiego.
A ja znów komentuję z opóźnieneim : (
OdpowiedzUsuńNotka oczywiście ciekawa, zresztą, nieciekawych u Ciebie nie ma. Ciekawe co jest w tej księdze ukradzionej prze Lothora... Lothor ogólnie jest... jakiś taki podejrzany xD
Już myślałam, że Ladvarian i Falonar nic nie znajdą, a książę na darmo złamał sobie nos (ten to ma pecha). Zastanawia mnie o co chodzi z tym grobowcem - po co ktoś miałby podmieniać ludzką rękę na łapę jakiegoś zwierzęcia? No i kto to zrobił?
Poza tym mam jakieś wrażenie, że ta kąpiel w jeziorze nie była dobrym pomysłem. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że coś na Ladvariana wyskoczy w tej wodzie albo coś w tym stylu.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, zwłaszcza, że wracają te Kaelasowe : ) Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńSprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie. I myślę, że wtedy pojawi się też sporo innych odpowiedzi.
Na Ladvariana już nic nie wyskoczy (chociaż myślałam o tym), bo w kolejnych rozdziałach o nim będzie już na kolejnej planecie.
Kurczę, i teraz wrócimy do Kaelasa, jak się tak ciekawie zrobiło u Ladvariana i Falonara? To okropne z twojej strony, że podsycasz moją ciekawość, a potem zmieniasz temat, chociaż, co prawda, troszkę już tęskniłam za Kaelasem :<
OdpowiedzUsuńNa pewno nie spodziewałam się grobowców, czyli wielki plus za element zaskoczenia, ale, podobnie jak Ladvarian, nie rozumiem, dlaczego postanowiono zrobić wyjątek dla Kalush i Ladvariana I (xD), skoro zawsze palono zwłoki. No i o co chodzi z tygrysami i łapą w sarkofagu? Wyjaśnisz to, prawda? Bardzo ładnie proszę. ^^ Jeśli dobrze powiązałam fakty, to dziką przywódczynią była Kalush. Czy to oznaczałoby, że została zabita przez własnego syna? I co stało się z jej ciałem? Nikt jej nie rozpoznał? Naprawdę aż tak się zmieniła?
Co do wspomnienia Ladvariana, to jestem niemal w 100% pewna, że oboje, Ladvarian i Kaelas, są wybrańcami, którzy mają pokonać Vrieskasa. Z której strony na to nie spojrzeć, wszystko wskazuje na takie rozwiązanie - adres bloga, sny Kaelasa o księżycu, Ladvarian, któremu czegoś brakuje na nocnym niebie. Ale się robi ciekawie :3
Dziękuję :)
UsuńA co ja mam na to poradzić? Ladvarian wróci w 35. Zresztą tych rozdziałów o nim początkowo miało nie być. Tak nagle na to wpadłam i dopisywałam je, bo byłam w pisaniu już znacznie dalej.
Sprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie. I myślę, że wtedy pojawi się też sporo innych odpowiedzi, bo w końcu powoli wszystko musi jakoś do siebie zacząć pasować.
Tak, tą kobietą była Kalush. Z wyglądu na pewno jej nie poznali, bo to nie jej pokolenie i w ciągu tych lat zmieniła się. I raczej nikt nie zwracał na nią większej uwagi, nie sądzili, że Kalush może zrobić coś takiego. A ciało spalili razem z innymi buntownikami.
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale 3 sprawdziany i 4 kartkówki w ciągu 4 dni sprawiają, że czasu mam bardzo niewiele. Oczywiście podobała mi się notka, uważam, że była taka spokojna, a zarazem tajemnicza. I ta ręka, która jak mniemam odegra tu jakąś ważną rolę. Podobnie jak Lexi ja też mam coraz większe wrażenie, że ich losy są ze sobą ściśle powiązane, choć jeszcze o tym nie wiedzą. Pozostaje tylko czekać na następne notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
To rzeczywiście ciężko. Ja się cieszę, że te czasy mam już za sobą i nawał nauki mam tylko dwa razy w roku.
UsuńSprawa z ręką znajdzie wyjaśnienie nawet w miarę szybko, przy następnych fragmentach o Kaelasie. I myślę, że wtedy pojawi się też sporo innych odpowiedzi, bo w końcu powoli wszystko musi jakoś do siebie zacząć pasować.
Ich losy są powiązane, sądzę, że Wyrocznia opowie o tym, gdy Ladvarian do niej zawita (przynajmniej tak pokrótce), jednak Legendarny Wojownik jest jeden.
Ale czemu nic go w tym jeziorze nie dopadło? No byłam pewna, że pojawi się tam ta bestia czy czyja tam ręka była w tym grobowcu, a tu nic :(
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to co do tej ręki to od razu przypomniała mi się książka zabrana przez Lothora. Czy to ma coś do tego?
A ja mówiłam, że to będzie grobowiec ;D Uwielbiam mieć rację ^^ Tylko bardziej się spodziewałam, że będzie tam pochowany tam ten dziadek od archiwów (wybacz, nie pamiętam, jak się nazywa), a nie, że jest to grobowiec Kalush i Ladvariana. No i można się było spodziewać, że królowej tam nie będzie. Przecież już wiemy, jak potoczyła sie jej historia. I mam wrażenie, że w tym liście nie był nic konkretnego.
Ladvarian postanowił bardziej słuchać Falonara? Nic z tego! Ladvarian to Ladvarian i nic go nie zmieni. Nic.
No i bardzo się cieszę, że znów wracamy do Kaelasa ;D Dawno już był. Tylko że znowu trzeba będzie czekać na to, jak to oni wydostaną się z grobowca, bo jak mniemam coś by się tam jeszcze działo, prawda?
Weny życzę!
Pozdrowionka!
Na początku chciałam, aby coś tam na niego wyskoczyło, ale ostatecznie wolałam dodać to wspomnienie i darować im kolejne niespodzianki.
UsuńKsiążka, którą zabrał Lothor ma coś wspólnego z tą ręką, ale na razie więcej nie powiem.
A tak się składa, że w liście było parę konkretnych informacji (odnoście tej ręki szczególnie). Dlatego został ucięty, na początku chciałam, aby był w całości, ale ostatecznie nie wiedziałam jak z sensem mam napisać coś konkretnego, by nie wyglądało jak coś konkretnego, więc ucięłam.
Tak się składa, że w grobowcu już nic więcej istotnego się nie działo i kolejny rozdział o nich będzie już na następnej planecie, inaczej dokończyłabym wszystko tutaj.
Wszystko ładnie, tylko dlaczego połowa imion jest zerżnięta z "Czarnych kamieni", hę?
OdpowiedzUsuńTak się składa, że są to imiona istniejące nie tylko w tej powieści, przewijają się one także w innych książkach fantastycznych. Przy doborze imion często korzystam ze słownika.
UsuńA z jakiego konkretnie słownika/ w jakich jeszcze książkach występują? To nie jest atak, po prostu się pytam. Szukałam w internecie, gdzie jeszcze pojawiają się te imiona( Ladvarian, Kaelas, Kalush i Falonar), ale niestety, Google twierdzi, że są one właśnie z "Czarnych kamieni". No, Kalush to zapisana po angielsku nazwa Kałusza, ukraińskiego miasta, ale mniejsza.
OdpowiedzUsuńZrozumiałabym, gdybyś użyła jednego - dwóch imion z tej książki, ale nazywanie czterech bohaterów w taki sposób to pójście na łatwiznę, a źródło "inspiracji" za bardzo rzuca się w oczy. Na przyszłość postaraj się bardziej ruszyć głową, efekt będzie lepszy.
Pozdrawiam
Laveana
Słownik to zbiór różnych nietypowych imion z książek czy gier fabularnych. Właściwie nie jest to nic oficjalnego.
UsuńKaelasa spotkałam w którejś z części "Gry o tron" i spodobało mi się samo imię. Był chyba jakimś rycerzem wspomnianym raz.
A Kalush czy Falonar (przed ostatnią częścią, którą dopiero niedawno czytałam) byli zaledwie wspomniani.
Grrr... Dlaczego nie mogę dowiedzieć się jaki był koniec tego listu? *płacze*
OdpowiedzUsuńW sumie domyślałam się, że to będzie grobowiec, ale nie sądziłam, że Kalush! Cały czas mnie zaskakujesz. Jak to jest możliwe? Haha, nie mam pojęcia:D Może to Twój wrodzony talent:)
Mam dziwne wrażenie, że największą rolę odegrała tu ta ręka:D A też bardzo zdziwiła mnie obecność tygrysów na Landare. Skąd one się tam wzięły?
Hmm... Co ja tu jeszcze miałam powiedzieć? Ach... Bardzo mi się podobały wspomnienia Lavadriana, po prostu kocham czytać wspomnienia:* A ta przysięga... mmm, niczym raj:*
No dobrze, ja już nie będzie zanudzać:)
Całuję:* I czekam na kolejny rozdział z perspektywy Kaleasa, bo bardzo się za nim stęskniłam:*
Dziękuję :)
UsuńZostał ucięty, bo nie chciałam, by teraz wyszło na jaw wszystko odnośnie tej ręki. Myślałam, że bez tego będzie to oczywiste, ale chyba znów myślę w innych kategoriach i muszę dać sobie trochę na wstrzymanie.
Ręka jest bardzo ważna, ale dlaczego to nie powiem [odpowiedź pojawi się w okolicach stycznia, lutego]. A tygrysy na Landare nie występują.
A mnie wcale nie brakowało Kaelasa. Stanowczo wolę Ladvariana. A poza tym zrobiło się ciekawie, będę niecierpliwie czekać na ciąg dalszy wędrówki pod ziemią.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że tot prawdziwy labirynt... Pewnie archiwum będzie w jakimś niedostępnym miejscu, żeby przypadkiem bohaterom nie było za łatwo w życiu ;) Faktycznie dziwna sprawa z tymi sarkofagami, ale może to jakieś przedśmiertne dziwactwo króla. I bardzo intrygująca jest ta ręka. Czyżby jakaś mutacja? Choroba? Albo wręcz przeciwnie, dar?
I ten list... Może król miał zamiar napisać coś o tej ręce? To pierwsze, co mi przyszło do głowy.
Nie wyobrażam sobie Ladvariana, który słucha bez sprzeciwu rad Falonara... Są zbyt różni :)
Coś mi mówi, że to jezioro nie jest tak spokojne, jak się wydaje. I ostatecznie znów Falonar będzie mógł powiedzieć "a nie mówiłem".
Pozdrawiam :)
Ja też ostatnio polubiłam Ladvariana. Kolejne fragmenty o nim będą już znacznie dłuższe. Ale nie będzie już ciągu dalszego wędrówki przez tunele. Pozostałe są zawalone i przejść się przez nie nie da.
UsuńTak, król miał zamiar napisać o ręce, ale nie chciałam napisać wszystkiego dosłownie i zamiast pisać bez sensu (bo w końcu król nie miał powodu, aby nie zrobić tego wprost, bo przed kim miał coś ukrywać), więc wolałam sensownie uciąć. Jednak za jakiś czas (nawet nie aż tak długi) pojawią się odpowiedzi.