piątek, 26 października 2012

Rozdział 29: Pakt

Każde zawody wydają się uczciwe, jeśli wszyscy zostali oszukani.

Stephen King – Wielki Marsz
Kaelas, Kendappa i RM19 zostali wciśnięci w środek kolumny zbrojnych. Gdy minęli wzgórze, za którym schowali się rycerze przed atakiem, dołączyło do nich z pięćdziesiąt wysokich postaci. Prawdopodobnie mężczyzn, biorąc pod uwagę budowę ciała. Każdy miał na sobie długą, sięgającą ziemi, białą szatę. Przy rękawach i kapturze wyszyto złotą nicią nic nie mówiące wojownikowi symbole i znaki. Do skórzanych pasów okalających talię przyczepili różnorodne mieszki i, co najbardziej zdziwiło Landarczyka, kolorowe pióra. Twarze ukryli pod kapturami zaciągniętymi na głowy. Nawet w tak mocno świecącym słońcu, patrząc w nie, widział jedynie ciemność bez jakiegokolwiek zarysu twarzy.
Kaelas zastanawiał się, czy to jego wzrok płata mu takie figle. W końcu nigdy nie narzekał na ten zmysł. Zarówno z niego jak i ze swojego słuchu był dumny. Oczywiście do czasu, gdy nie wylądował na wielkim żółwiu i nie zaczął pobierać nauk od Mistrza Penyu, który kazał mu wyczuć przeciwnika.
Po raz pierwszy dziękował swojemu mentorowi za te nauki. Przynajmniej, gdyby rzeczywiście doszło do walki na Debesu, która okazała się Elle, to miałby minimalnie większe szanse. Chociaż wszechobecna jasność nadal powodowała nieznośny ból głowy, którego miał serdecznie dość. Zastanawiał się, czy Kendappa i RM19 także na niego cierpią.
Kobieta uważnie obserwowała zbrojnych, jakby kalkulując w głowie ich szanse na przebicie się i odwrót do statku. Kaelas wątpił, aby było to możliwe, lecz postanowił się nie odzywać. Przynajmniej w tej chwili. Jednak to wyraz twarzy RM19 najbardziej go zaskoczył. Był nieobecny. Patrzył przed siebie, lecz Landarczyk mógł się założyć, że nie widział tego, co miał przed sobą. Zastanawiał się, nad czym mógł rozmyślać. Miał tylko nadzieję, że w tym momencie nie chodziły mu po głowie wiarygodne i potwierdzone informacje na temat flory, ludności czy innych tego typu głupot, które mógł powiązać z Elle.
Prowadzili ich dolinami ku budynkowi, który dostrzegli zaraz po wylądowaniu. Nie minęło dużo czasu, gdy na horyzoncie ujrzeli las spiczastych namiotów rozstawionych na sporej połaci trawy. Były ich tysiące. Kaelas wątpił, aby nawet RM19 potrafił je wszystkie przeliczyć. W oczy rzucało się tylko kilka kolorów: złociste, jasnoniebieskie i białe. Zastanawiał się, czy znali tutaj także inne barwy, a patrząc na ubiór ludzi, zaczynał w to wątpić.
Gdy przekroczyli linię obozowiska, z namiotów zaczęły wychylać się opancerzone i zakapturzone głowy, obserwując z zaciekawieniem i ekscytacją więźniów, których przyprowadził patrol. Część z nich dołączyła do kolumny.
Dopiero po chwili Kaelas dostrzegł, co jeszcze spaceruje po obozie. Widok tych ogromnych i potężnych bestii całkowicie wytrącił go z równowagi. Takie stwory obserwował pierwszy raz w życiu. Zad i tylne nogi przypominały końskie, nawet posiadały gęste ogony. Gorzej z górną połową. Na pierwszy rzut oka skojarzył ją z ptakiem. Duży, ostry dziób, złociste, błyszczące złowieszczo oczy i pióra. Jedynie przednie łapy nie wiedział, gdzie zakwalifikować. Silne, pokryte łuskami, zakończone ostrymi pazurami, które bez problemu mogły przedziurawić go na wylot.
Wyglądały na oswojone, ale nie dałby za to sobie ręki uciąć. W ich spojrzeniu coś mu się nie podobało. Było… niepokojące. Poczuł gęsią skórkę na ciele. Czyżby to ostrzeżenie? Tylko przed czym.
– To gryfy – szepnął mu do ucha z zachwytem RM19. Łaknął nowych wrażeń i pewnie już zastanawiał się, jak opisze stworzenia, gdy wrócą na statek. Będzie mógł zamknąć się w swoim pokoju i w spokoju pracować.
Za lasem namiotów znajdowała się niewielka wioska. Biegła przez nią jedna główna droga, od której odchodziło kilka mniejszych. Budynki zostały wykonane z jasnego, niemal białego, kamienia. Staranne i zadbane w niczym nie przypominały Starej Dzielnicy. Na niektórych wisiały błękitne herby, które Kaelasowi nic nie mówiły, więc nie zawracał sobie głowy tym, co przedstawiają.
Ulicami chodziło niewielu rycerzy, jednak, gdy tylko zobaczyli nowoprzybyłych, zatrzymywali się i spoglądali na nich z zaciekawieniem. Kiedy oddalili się na odpowiednią odległość, zaczynali zawzięcie o czymś dyskutować.
Budowla, którą widzieli z daleka, okazała się monumentalną wieżą zakończoną czymś na kształt kopuły. Wykonano ją z takiego samego, białego kamienia jak resztę domów. Wokół niej po spirali wiły się równe schodki, zapewne prowadzące do wnętrza kuli umieszczonej na szczycie. Czasem widok przysłaniały poruszające się leniwie chmury. Teraz Kaelas zyskał pewność, że znajdowały się znacznie niżej niż na Landare.
Zajęty obserwowaniem wieży, dopiero po chwili dostrzegł, że obok niej postawiono olbrzymi złoty posąg. Przedstawiał mężczyznę zakutego w pełną zbroję płytową. W dłoniach trzymał ogromny miecz dwuręczny, którego ostrze oparł pomiędzy stopami. Bardzo podobny do tego, którym teraz chwalił się Falonar. Kaelas nie mógł dokładnie zobaczyć jego twarzy, szczególnie stojąc zaraz pod nim i to w warunkach, gdy co chwilę widok przysłaniały mu natrętne obłoki. Wiedział, że on, w przeciwieństwie do żywych rycerzy, nie miał na głowie hełmu. Zastanawiałby się dłużej nad tym obliczem, gdyby jego uwagi w całości nie pochłonęła para nietoperzach skrzydeł wyrastających z pleców. Identycznie odzwierciedlały te, którymi przez naturę została obdarzona Kendappa, z tym wyjątkiem, że były znacznie mniejsze w porównaniu z resztą ciała.
Kolumna zatrzymała się u stóp posągu. Zostało przy nim zbudowane niewielkie podwyższenie. Stał na nim wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. On także przywdział złotą zbroję płytową. Jednak w poprzek niej wisiała jasnoniebieska szarfa, na której wyszyto złociste wzory i symbole. Kaelas jęknął w duchu zawiedziony, bo główny przywódca także założył hełm jedynie z prostokątnym otworem na oczy. Jednakże wydawało mu się, że mężczyźnie brakuje dostojności i siły, która powinna bić od dowódcy. Z wyjątkiem szarfy niczym nie różnił się od reszty, nie zrobił na nikim wrażenia.
– Valygarze – odezwał się ten, który przyprowadził towarzyszy. – Natrafiliśmy na nich na drodze prowadzącej do wioski. Chcieli dostać się na Debesu. Twierdzą, że nie wiedzieli o plugastwie, które zamieszkuje tamte ziemie.
Wokół posągu zapanowało poruszenie, jednak, gdy tylko przywódca podniósł rękę, wszystko ucichło.
– Czy to prawda? – zwrócił się do nich Valygar. Jego głos zdawał się przeszywać Landarczyka do głębi, miał wrażenie, że czuł go w każdym atomie swojego ciała. Nawet gdyby nie chciał go słuchać, wątpił, aby było to możliwe. Czarował swoim głosem i hipnotyzował słuchaczy, zmuszając do posłuszeństwa. Nikt nie był w stanie oprzeć się tak potężnej sile.
Kaelas miał wrażenie, że głównie spogląda na Kendappę. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo dziura w hełmie była zwrócona bardziej na nią niż na innych.
– Tak, to prawda – wyjaśniła kobieta.
– Szukamy pewnego kamienia… – wtrącił się RM19, jednak przywódca nadal spoglądał na Kendappę, jakby w ogóle go nie słyszał.
– Ma on kształt niewielkiej, błękitnej łzy – dokończyła, gdyż tylko ona wiedziała, jak łzy pierwszych dzieci w ogóle wyglądają. – Powiedziano nam, że znajdziemy go na Debesu. Nie wiedzieliśmy, co nas tam czeka.
– Muszę was uprzedzić, że obecnie planujemy wojnę z tą przeklętą rasą. W imię prawdziwego boga mamy zamiar zniszczyć ich i przywrócić pokój i równowagę na bliźniaczych planetach. Wyruszamy za tydzień, gdy tylko dotrze do nas ostatni legion gryfów. Chcemy zaskoczyć ich, gdy nie spodziewają się najazdu.
– Sądzicie, że uda wam się zwyciężyć? – Pytanie Kendappy całkowicie wybiło Kaelasa z rytmu. Tego się po niej w ogóle nie spodziewał. – Widzieliśmy liczebność waszych szeregów i zapewne jeszcze wielu dołączy do was w drodze lub w ciągu tego tygodnia. Ale czy będziecie w stanie zwyciężyć, gdyby doszło do bitwy, gdyby demony także zebrały regularną armię i stawiły wam czoło?
– Dlaczego mam ci odpowiedzieć, skrzydlata kobieto? Możesz być ich szpiegiem. Równie dobrze mogliście najpierw udać się na Debesu i uknuć spisek razem z mrocznym pomiotem. Teraz zakradliście się do armii wroga, by rozbić ją od środka lub przekonać moich ludzi do słuszności poglądów diabłów. Nie trudźcie się, nikt nie pójdzie za wami. Wszyscy wierzą w prawdziwego boga i słuszność jego idei pokoju.
Kaelasowi nie podobała się zmiana tematu na kwestie dotyczące bogów i religii, gdziekolwiek nie wylądowali, wszędzie powtarzało się to samo. Kaio i jego czterej słudzy. Wielkie bitwy u zarania dziejów. Łzy pierwszych dzieci i tym podobne pierdoły. Jeszcze może dojdzie do tego, że Legendarne Ostrze okaże się w rzeczywistości Boskim Ostrzem czy inną głupotą.
Zdziwiło go, że RM19 się nie wtrąca jak to miał w zwyczaju. Nawet wzmianka o niepotwierdzonych sprawach nie wyprowadziła go z równowagi i nie zmusiła do zabrania głosu w rozmowie. Doskonale wiedział, że Kendappie, pomimo licznych prób, nie udało się nawrócić żadnego z nich na wiarę w nieistniejących bogów. A teraz stał spokojnie i jedynie patrzył. Zastanawiał się, czy w ogóle słucha przebiegu tej nieprowadzącej do nikąd, chyba że pod topór, wymiany zdań. Przecież niemożliwym było, aby jego irytujący, żądny wszelkiej potwierdzonej wiedzy charakter w ciągu kilku minut uległ diametralnej zmianie. Może to wina słońca?
– Nie to miałam na myśli – pospieszyła z wyjaśnieniem Kendappa. – Chciałam zaproponować wam współpracę. Dołączymy do waszej armii i pomożemy wam pokonać demony gnieżdżące się na Debusu. Chcemy mieć tylko pewność, że nie wdepniemy w jakieś wyjątkowo paskudne bagno. Pomimo że nie tolerujemy zła, mamy niewiele czasu, by angażować się w wojny trwające miesiące czy lata. Nasza misja jest dla nas najważniejsza, dlatego w innym wypadku odejdziemy stąd, pozostawiając was własnym zmartwieniom i nigdy już nie zakłócimy waszego spokoju. Jedynie wesprzemy was modlitwą, gdyż sprawa jest słuszna.
– Czy to ty jesteś dowódcą?
– Tak.
– Nie.
Kaelas i Kendappa odpowiedzieli jednocześnie. Po chwili patrzyli już na siebie groźnie, mając ochotę wydłubać drugiemu oczy. Byleby tylko udowodnić własną rację. Landarczyk zacisnął pięści i ugiął kolana gotowy do odparcia ataku. Żałował, że rycerze odebrali mu miecz, ale ostatecznie kobieta też nie posiadała broni, więc walka należałaby do wyrównanych. Uważnie obserwował każdy jej najmniejszy ruch, mając nadzieję, że nie zaatakuje ze słońcem i nie oślepi go.
– Przyjmiemy twoją ofertę, skrzydlata kobieto. – Głos Valygara momentalnie przywrócił wojownika do rzeczywistości. Natychmiast opanował się i spojrzał wprost na rycerza. Dlaczego spuścił z niej wzrok? Przecież mogła go zaatakować. Słowa zamknęły go w klatce posłuszeństwa. – Nasza armia jest znacznie potężniejsza od sił demonów. Wojna nie potrwa długo, szczególnie, że nasi szpiedzy donieśli nam, że oni nie spodziewają się ataku. Z chęcią zobaczymy wasze miecze u boku naszych, szczególnie, że sprawa jest słuszna. Im więcej nas walczy w imię prawdziwego boga, tym lepiej.
– To będzie dla nas zaszczyt, sir. – Kobieta skłoniła głowę w geście szacunku.
– Jednak, zanim ugościmy was w naszym obozie, chciałbym poznać cenę. Wątpię, abyście nie zażyczyli sobie niczego w zamian. Mam rację?
Kaelas nie mógł oprzeć się wrażeniu, że generał był wyjątkowo bystrym człowiekiem, pomimo swojej zewnętrznej bylejakości. W końcu miał rację, że niewielu robi coś tylko i wyłącznie z dobroci serca. Chociażby Falonar. Tylko by zaszczyty i pochwały zbierał, a pewnie książę już szykował dla niego miejsce w pałacu u swego boku lub w jakimś z pięknych domów Nowej Dzielnicy.
Jednak coś sprawiło, że chciał odpowiedzieć, że zgadzają się na bezinteresowną pomoc, że to wielki zaszczyt. Czuł coraz mocniejszy ból głowy, nie potrafił logicznie myśleć. Coś go blokowało, miał tego świadomość. Przecież nie wierzył w bogów, nie obchodziły go potyczki między rasami bliźniaczych planet, nawet jeżeli chodziło tu o demony czy inne piekielne istoty.
Dlaczego po słowach Valygara chciał krzyczeć ile sił w płucach, że niczego im nie trzeba? Marzył o zejściu ze słońca i schowaniu się chociażby na kilkanaście minut w cieniu. By odpocząć, by znaleźć wytchnienie. By głowa w końcu przestała go tak boleć. Czuł, że robi mu się gorąco. Pot spływał po karku i skroni. Jeszcze dłużej, a nie wytrzyma i padnie na twarz.
RM19 nadal jedynie stał i patrzył. Czy on też dostał udaru? Może jemu słońce szkodziło jeszcze bardziej. Prostokąty na jego czole błyszczały, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. A przynajmniej Kaelas nie pamiętał takiej sytuacji. Może potrzebował pomocy, a nie potrafił się odezwać. Już chciał go zapytać, jednak Kendappa pierwsza zabrała głos:
– Z chęcią wesprzemy waszą sprawę, sir, bez żadnej nagrody. Nasze ostrza są do waszej dyspozycji. Jednak, gdy natrafimy na kamień, którego szukamy, chcielibyśmy go zatrzymać. Tylko na tym najbardziej nam zależy.
– Umowa stoi, skrzydlata kobieto – zgodził się od razu Valygar.
Kaelas, obserwujący nienaturalne zachowanie RM19, zobaczył, że na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Nie wiedział, czym zostało ono spowodowane. Przecież nikt nie powiedział nic nadzwyczajnego.
– Ko’Rgan – wskazał na rycerza, który dowodził patrolem – zaprowadzi was do namiotu przeznaczonego wyłącznie do waszej dyspozycji. Wypoczniecie w nim do czasu wymarszu. W obozowisku stacjonują kucharze, do których możecie udać się po strawę, bo zapewne jesteście głodni. Nie musicie obawiać się gryfów. Mają swój rozum i nie skrzywdzą naszych sojuszników. Otrzymacie także z powrotem waszą broń. Ko’Rgan będzie także waszym przewodnikiem, ze wszystkimi sprawami zgłaszajcie się bezpośrednio do niego. Załatwi wam także stosowną zbroję.
Skierował otwór w hełmie na lnianą koszulę Kaelasa.
– Ja nie potrzebuję niczego, sir – wtrącił się pospiesznie RM19, co Landarczyk przyjął za dobry znak. – Nasze kombinezony wykonane są z bardzo wytrzymałego materiału łączącego wiedzę technologiczną całej strefy północnej. Stal nie jest dla mnie odpowiednia.
– Załatwicie to z Ko’Rganem – przerwał mu zniecierpliwiony Valygar, który stracił już zainteresowanie rozmową lub miał ważniejsze sprawy na głowie. – Pamiętajcie, że nasza zbrojownia stoi dla was otworem.
Odwrócił się i zszedł z podwyższenia, a kilkunastu zbrojnych udało się z nim. Towarzysze ruszyli za Ko’Rganem w stronę obozowiska.
– Co się stało? Byłeś jakiś dziwny podczas tej rozmowy – zwrócił się Kaelas do RM19.
– Muszę pomyśleć – odpowiedział, ale wojownik miał wrażenie, że nie dociera do niego, co dzieje się wokół. Był w świecie własnego umysłu. – Porozmawiamy później. Odpocznij, Kaelasie, bo wyglądasz na zmęczonego. Tak mocne światło chyba ci nie służy. I na tą bitwę załóż jednak kombinezon. Będzie cię lepiej chronić niż ich lekkie zbroje. Nad ostateczną strukturą materiału pracował sztab naukowców, a to wygląda mi na zwykłą skórę. Pancerz jedynie cię spowolni, co może źle nam wróżyć.
– Spodziewasz się kłopotów?
– Nie wiem. Mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia.
RM19 spojrzał na Kendappę gawędzącą z Ko’Rganem. Szli kilkanaście kroków przed nimi i pewnie nie słyszeli ani jednego słowa. Na twarzy mężczyzny zobaczył troskę.
– Wiara kiedyś ją zgubi – skomentował, wyprowadzając Kaelasa z równowagi. Tego się w ogóle nie spodziewał. Właściwie cały dotychczasowy pobyt na Elle wydawał mu się jakiś nierzeczywisty, jakby utknął w jakimś śnie. – Mieliście jakąś wiarę na Landare? Jakiekolwiek wzmianki, imiona bogów?
– Nie. – Wojownik nie krył zdziwienia w głosie. Nie rozumiał takiej zmiany tematu, szczególnie, że RM19 także nie wierzył. Światło poprzestawiało mu w głowie? – Mieliśmy jedynie kulty księżyca, które zapoczątkował Fałszywy Księżyc. W przysięgach pojawiały się zwroty odnoście wstawiennictwa bogów, lecz nikt w nie nie wierzył. Były tylko pustymi jak kamień słowami, które przetrwały wieki. Nie posiadaliśmy ołtarzy ani świątyń, nie oddawaliśmy im czci. Może moja matka wiedziałaby coś na ten temat, lecz nie pytałem, bo nigdy mnie to nie interesowało.
– Szkoda.
Nic więcej nie powiedział.
~ * ~
Nigdy bym się nie spodziewała, że jakieś opowiadanie będzie mi się tak dobrze pisać, a tu taka niespodzianka. Teraz już nawet kaprysy weny i własne lenistwo mi nie straszne. Jestem w niezwykle pozytywnym szoku.
Przy okazji Bracia Duszy biorą udział w plebiscycie na Top 10 blogosfery. Można głosować tutaj: LINK. Za wszystkie głosy serdecznie dziękuję :*

31 komentarzy:

  1. Ten rozdział byś śliczne <33 Uwielbiam te sprzeczki Kaelasa i Kenappy :) Oboje chcą być przywódcami. A więc tak to wygląda jeśli chodzi o religię. Hm... Gdy zaczęłam czytać to opowiadania zastanawiałam się nad tym, ale ta myśl szybko uciekła mi, gdy czytałam o fantasytycznych przygodach niesamowitej trójki :) Valygar wydaje mi się bardzo kompetentną osobą. Prawdziwy przywódca. Nie da się wpuścić na manowce, ani nie ufa wszystkim do razu. Elle jest bardzo ciekawą planetą. Jestem ciekawa jak będzie wyglądała bitwa pomiędzy bliźniaczymi planetami. I oczywiście zagłosowałam na ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Już wcześniej sama się sobie dziwiłam, że aż tak wchodzę w kwestię religii. Chociaż i tak nie jest to do końca tak jak wygląda, co wyjdzie na jaw dużo później.
      A bitwa, o ile dobrze pamiętam, opisana będzie w 32.

      Usuń
  2. "Może moja matka wiedziałaby coś na ten temat, lecz nie pytałam, bo nigdy mnie nie to nie interesowało." - nie pytałem. :)
    Mówiłam ci już, jak bardzo podoba mi się ten "twój" świat? Pewnie tak, ale cóż, najwyżej się powtórzę. Uwielbiam opisy planet, kultur, ras. To tak, jakbym wchodziła w inną rzeczywistość. Czasami, jak na przykład teraz, zaczytuję się w rozdziale tak bardzo, że aż "żyję" na danej planecie razem z Kaleasem i resztą. To naprawdę świetnie.
    Dziwi mnie zachowanie RM19. Nie wygląda mi na kogoś, kto wierzy w bogów i angażuje się w nie swoje wojny. No i dlaczego był taki dziwny podczas rozmowy z Valygarem i Kaleasem? Założę się, że zauważył co, co Kendappa i Kaleas przeoczyli. I, tak jak on, przeczuwam kłopoty.
    A co do Kendappy - wiara kiedyś ją zgubi, fakt. Ja osobiście jestem za Kaleasem, bo to jego z tej dwójki bardziej lubię. Ale zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego Valygar rozmawiał tylko z nią? Bo miała skrzydła? Dziwne. Może to ma jakiś związek z tym pomnikiem skrzydlatej postaci? Sama nie wiem, naprawdę. Strasznie mieszasz mi w głowie, wiesz? ^^
    Jakiś krótki ten rozdział. Zaczęłam czytać i sama nie wiem, kiedy skończyłam. I want moooooore. <3
    Btw, kiedy mogę liczyć na coś z perspektywy mojego ukochanego duetu, a mianowicie Księcia i Falonara? :D Kocham Kaleasa i ta nadciągająca wojna strasznie mnie ciekawi, ale jednak nikt i nic nie może równać się z tamtą dwójką.
    Pozdrawiam i życzę weny, chociaż tej chyba akurat ci nie brak. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Krótki? Krótki to jest 40 i zastanawiam się jak go rozsądnie rozszerzyć, aby mnie czytelnicy nie zlinczowali.
      Powód takiego zachowania RM19 wyjdzie w swoim czasie. Na razie nic nie mówię, bo, znając siebie, napiszę za dużo lub całkiem się wygadam.
      Zachowanie Valygara też w swoim czasie zostanie wyjaśnione. Przynajmniej tak mniej więcej.
      Ukochany duet od 35. Dobra wiadomość jest taka, że o nich rozpisałam się aż na osiem rozdziałów, co nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło.

      Usuń
  3. Jak to dobrze, że zawarli pakt z dowódcą Valygarem i nie doszło do walki:) Choć nie wiem, co to będzie, kiedy razem z mieszkańcami tej planety zaatakują Debesu. Czyżby RM19 coś złego przeczuwał? Swoją drogą, rozmowa Kaelasa i RM19 bardzo mnie zaciekawiła. Żeby normalnie ze sobą rozmawiali? Chyba to dobry znak na zawieszenie broni:)

    Zapomniałam wcześniej dodać, że masz śliczny nowy szablon;) Pogratulować autorce szablonu:)
    Głos w sondzie dodany i czekam na kolejny post:)
    Całuję:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja wiem, co będzie ;) Ale tak na poważnie, to bitwa, o ile dobrze pamiętam, opisana będzie w 32.
      A pomiędzy Kaelasem i RM19 nigdy jakiś większych nieporozumień nie było. Jakoś się dogadywali, ale ostatecznie czas razem spędzony i tak zacieśnia więzy przyjaźni.

      Usuń
  4. Pierwsze, co mnie zastanowiło po przeczytaniu, to zachowanie RM19. Wydaje mi się, że wie coś więcej od reszty załogi i na razie nie chce się tym podzielić. Kaelas i Kendappa kłócili się jak to mają w zwyczaju, a on w tym momencie analizował. Tylko co?
    Przywódce Elle jest równie zaciekawił. Opisany jako niepozorny, niemal niewyróżniający się spośród rycerzy, a własnym głosem nagina innych do swojej woli. Talent czy jakaś ukryta moc? Skoro nawet krnąbrny Kaelas ledwo mu się opierał, to coś musi w tym być.
    Ostania zastanawiająca kwestia, to posąg o podobnej budowie jak ciało Kendappy. Dodatkowo, to, że przywódca i dziewczyna wyznają tą samą religię sugeruje mi, że może Elle i rodzima planeta Kendappy ma jakąś wspólną przeszłość. Może dlatego aż tak się zapaliła do wojny? Jak zwykle mnóstwo pytań, ale przyjemnie się je zadaje, doszukując się ukrytych podpowiedzi :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nieco z zachowania RM19 wyjaśni się w kolejnym rozdziale i, jak dobrze pamiętam, w początku jeszcze następnego.
      Kwestia zachowania dowódcy, posągu i religii wyjaśni się pod koniec pobytu na Elle. W końcu wszystkich kart nie można odkrywać od razu ;)

      Usuń
  5. Głos oddany :)
    No, a co do rozdziału - to jak zwykle bardzo mi się podobał. Sama nie wiem co mogę tu napisać...
    Na pewno nietypowe zachowanie RM19 budzi podejrzenia. Było to dość dziwne, nawet jak na niego. Tak jakby wiedział coś więcej lub przeczuwał coś niedobrego, tylko co? No mam nadzieję, że niedługo wyjdzie to na jaw :)
    Valygar też jakiś dziwny jest. Fajnie wykreowany, ale zastanawia mnie dlaczego tak zainteresował się Kendappą. Może kluczowy był tu fakt, że ma ona skrzydła? To się jakoś wiąże z tą ich religią? Wszystko na to wskazuje...
    Oczywiście przekomarzanki kobiety z Kealesem były rozbrajające ^^ Oboje chcą dowodzić i coś mi się wydaje, że zbyt łatwo nie dojdą do porozumienia.
    I też myślę, że Kendappa zbyt dobrze nie wyjdzie na tym ślepym podążaniem za swoją wiarą...
    W każdym razie czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co nieco z zachowania RM19 wyjaśni się w kolejnym rozdziale i, jak dobrze pamiętam, w początku jeszcze następnego.
      Valygar do końca normalny nie jest, bo kto w słońcu bez potrzeby paradowałby w pełnym uzbrojeniu. A tak na poważnie, to w swoim czasie jego zachowanie też znajdzie wytłumaczenie.

      Usuń
  6. Ten rozdział znów jest tak jak jakiś nieco szalony sen. Nie wiem może to już taki urok Elle?
    żołnierze, którzy bez chwili zastanawienia wykonują polecenia - tochę jak roboty. jakaś wojna, demony, wiara w bogów, w których mało kto wierzy - wszystko to strasznie odbiega od tego,z czym mierzyli się wcześniej bohaterowie. W dodatku to słońce, które szkodzi Kaelasowi, ale niespecjalnie wpływa na resztę (chybaże tym tłumaczyć to rozstrojenie RM19). MOże to wcale nie jest słońce? Nie wiem mi tam zwyczajnie wszystko nie pasuje - od rożlinności, przez istoty tam żyjące na wierze i tym dość nierealnym przemieszczaniu się z planety na planetę, przechodząc w zasadzie z jednej na drugą.
    I co ten Valygar tak sie interesuje Kendappą? Jak zobaczył te skrzydła, to już stała sie dla niego jakimś liderem, a reszta to już nie istnieje. Ciekawe jeszcze czym okażą siete demony, bo jakoś nie wierzę, że będą to stworzenia z piekła rodem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może rzeczywiście to Elle ma w sobie coś z nierzeczywistego snu. Chociaż wydaje mi się, że w końcówce wszystko powinno znaleźć w miarę sensowne wytłumaczenie.
      Ale teraz, gdy czytałam twój komentarz naszedł pomysł na szersze wyjaśnienie niektórych kwestii już w znacznie późniejszych rozdziałach.

      Usuń
  7. Ciekawe... RM19 coś wyczuwa, jakieś kabelki w mózgu się połączyły i coś zaczyna niefajnie pachnieć. Pewnie gdybym czytała to jako książkę, za jednym zamachem miałabym więcej teorii, ale gdy nie ma się takiego ciągu wydarzeń potem szczegóły umykają i nie mam za dużo teorii...
    W każdym razie coraz mniej podoba mi się ta planeta. I ten ich wódz... Wydaje mi się, że ma jakieś magiczne moce. A Kendappa chyba za dużo mówi... Nie wiem...
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zawsze lepiej czytać wszystko ciągiem jak książkę, bo niektóre szczegóły tak szybko nie umykają. A jak wszystko rozłożone jest w czasie, to nie ma innego wyjścia.
      Dla mnie najgorsze i tak pozostaje czytanie opowiadań, gdy posty publikowane są co kilka miesięcy, bo potrzebuję co najmniej pięciu minut, aby przypomnieć sobie, co wydarzyło się wcześniej i czasem z kiepskim skutkiem.

      Usuń
  8. Bardzo, ale to bardzo podobały mi się te wzmianki o wierze. Myślę, że własnie wiara jest czymś, co dodaje takiej tajemniczości całemu opowiadaniu. Jeśli dołączyć do tego cały Kosmos i wiary ludzi na poszczególnych planetach... może być ciekawie.
    RM19 się martwi. Cóż.. chyba nie zapowiada to niczego dobrego. W ogóle nie podoba mi się ta wojna. Kendappa zachowywała się troszkę dziwnie i w chwili, kiedy znów szykowali się do kłótni, westchnęłam z ulgą. Serio. Przynajmniej miałam pewność, że ich nie podmienili. Zaniepokoiłaś mnie tym paktem, ale i szalenie zainteresowałaś.
    Przy okazji bardzo, bardzo przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału. Ale przeczytałam i naprawdę cieszę się, że znów Kaelas powrócił. ^^
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Szczerze mówiąc, to gdy zaczynałam pisać to opowiadanie nie spodziewałam się, że tak głęboko zabrnę w aspekt wiary i tak wiele będzie się na niej opierać. Chociaż potem i tak mam zamiar zburzyć parę "oczywistości".
      A dobrze nigdy być nie może. Przynajmniej u mnie zawsze bohaterowie spotkają jakąś przeszkodę na drodze.

      Usuń
  9. Kendappa sporo wyjawiła. Ciekawi mnie ten posąg ze skrzydłami. Czyżby to miało jakiś związek z rasą kobiety?
    Valygar jest jakiś... dziwny. Niby wydaje się taki zwyczajny, ale jego słowa mają chyba jakąś tam moc.
    Współczuję Kaelasowi w tym słońcu. Ja bym chyba nie wytrzymała.
    Zastanawia mnie zachowanie RM19. Zupełnie jak nie on...
    Gryfy są fajne!
    Ogółem świetny rozdział, czekam na następny i lecę głosować na Twoje opowiadanie^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Oj tak, gryfy są świetne, taką miniaturkę z chęcią bym w domu hodowała ;)
      A wizerunek posągu w najbliższym czasie zostanie wyjaśniony. Przynajmniej tak mniej więcej.

      Usuń
  10. Co to za pomył, żeby im pomagać, nawet nie znając ich rasy? Czyżby Kendappa była aż tak wierząca, że przestała racjonalnie myśleć? A może ma w tym jakiś ukryty cel? Podejrzane. Nic dziwnego, że RM19 jest niespokojny. Wydaje mi się, że Kendappa powinna najpierw dobrze przemyśleć swoją decyzję. No, ale już na to za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz trochę żałuję, że pierwszą część o przeszłości Kendappy zaplanowałam tak późno. Przydałaby się w tej Kaelasowej części, ale pewnie nie dam rady nic dopisać.

      Usuń
  11. notka jak zwykle dobra. dziwi mnie, że przywódca tak szybko zgodził sie na pomoc zaoferowana rpzez Kandeappe, że nie musieli właściwie się napracowac, by przekonać go, iż nie mahją wobec tubykców złych zamiarów. na mój gust, coś tutaj się szykuje. albo Kandeappa wie więcje o religiach, demonach itd, niż nam sie wydaje. skąd wiedziała, że na drugiej polanecie mieszkają demony? ciekawe... i co podejrzewa RM19? a co ciekawsze, czemu od razy nie mówi Kaleasowi, co to takiego., rpzecież zazwyczaj nie ma żadnych oporów, by dzielić się swoja wiedzą... troche sie obawiam o przyszłość bohaterów... może to włąśnie o ten kamień będzie wojna? kurde, sama nie wiemxD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wszystko powoli zacznie się wyjaśniać, od RM19 na przywódcy skończywszy (tak przynajmniej mi się wydaje, bo już dokładnie nie pamiętam). Co nieco nawet w kolejnym rozdziale.
      A Kendappa nie wiedziała nic na temat demonów, dopóki w poprzednim rozdziale nie dowiedziała się tego od Ko'Rgana.

      Usuń
  12. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie było mnie. Rozdział był spokojny, a jednak wiele wnosi do całej historii. Ciekawi mnie jaki będzie przebieg walki. No i jak zwykle bardzo podobała mi się konfrontacja Kaelasa z Kendappą. I pozostaje jeszcze sprawa RM19..
    No nic, nie pozostaje nic innego jak tylko czekać.
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, sama też robię sobie czasem takie zaległości, że szkoda mówić.
      Walka dopiero za kilka rozdziałów, ale prawdę powiedziawszy, to nawet nie pamiętam, co w niej dokładnie opisałam, ale chyba nie będzie źle ;)

      Usuń
  13. Ja też już głosowałam ^^ Dwa razy nawet ;D
    Jakoś tak to wszystko wydaje mi się zbyt podejrzane. Dlaczego Kendappa tak szybko zdecydowała się na współpracę? Nic nie wiedząc o mieszkańcach Elle, chce walczyć z nimi w "słusznej sprawie", która może wcale nie być taka słuszna. No i jak już mówiłam wcześniej, nie wierzę w żadne demony na drugiej planecie. Jak dla mnie mieszkańcami Elle kieruje jakaś zazdrość i kto wie, może chodzi właśnie o łzę pierwszych dzieci?
    Dziwne jest też to, że ten cały dowódca, tak szybko przystał na propozycję Kendappy. Ja bym na jego miejscu była bardziej podejrzliwa. Chyba że to słońce tak na wszystkich działa, bo ani Kaelas, ani RM19 nie zachowują się normalnie. Może jak wejdą do namiotu, odpoczną od słońca, to wszystko wróci do normy i będą chcieli działać na własną rękę? A może to Kendappa ma jakiś plan?
    Tak czy inaczej, wybacz mi za tak późne skomentowanie, ale internet mi łapie tylko w łazience, więc co ja biedna mam począć?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kendappę i jej motywy właściwie dość łatwo rozgryźć, bo wszystko sprowadza się do jej wiary.
      Przywódca ma sensowne wytłumaczenie swojego działania (właściwie RM19 też), ale o tym będzie więcej pod koniec ich pobytu na Elle.

      Usuń
  14. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale miałam szlaban.
    Mówiłam ci już, że wprost kocham Twoje opisy osób, miejsc itd. Robisz to fantastycznie, aż nie mogę pojąć jak. Jak? Zdradź swój sekret... Albo nie, bo z czego ja będę czerpała "radochę" jak już dowiem się wszystkiego? No więc, chyba jednak poczekam:*
    Os samego początku Kendappa była dla mnie jakaś dziwna, ale bardzo ją lubię, zdziwił mnie jednak fakt, że tak szybko zgodziła się na tą współpracę. W końcu powiedzmy prawdzie w twarz. Ona zupełnie nie wie kim są mieszkańcy Elle, a tak się pali do współpracy. Bardzo dziwne, mam wrażenie, że za tym stoi coś poważnego... Wydaje mi się, że Kendappa wie o czymś o czym nie wiedzą inni.
    W ogóle wszyscy zachowują się dziwnie, bo zdążyłam zaobserwować zachowania Kaleasa lub RM19, a tym razem raczej nikt nie zachowywał się normalnie. No to czekam na kolejny rozdział. Jestem ciekawa co planuje Kendappa.
    Całuję:*
    Eileen:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Właściwie to nie ma żadnego sekretu. Po prostu piszę i marudzę na głos, gdy coś nie wychodzi tak, jakbym tego chciała.
      Kendappa swoje za uszami ma i coraz bardziej zastanawiam się nad tym, czy nie dopisać jednego rozdziału, który miał być dużo później. Wyjaśni się przynajmniej trochę z jej przeszłości.

      Usuń
  15. zacznę od tego, że wyrywałam telefony komórkowe i laptopy wszystkim domownikom i głosowałam na Ciebie i Elfabę w rankingu. Jednak widzę, że niektóre miśki Was powyprzedzały... ale spokojnie, jak ich spotkam to obleję jakąś toksyczną farbą olejną. Ale wiedz, że do ostatniej chwili będę trzymać za Was kciuki i korzystać z okazji oddania głosu. Może jutro zwerbuję całą rodzinę... zobaczy się.
    a teraz do rzeczy bo jak zwykle długo mnie tutaj nie było.
    Nie lubię Kendappy. Nie złość się, ale jej typ nie jest moim typem choć doskonalę zdają sobie sprawę że w 90% powieści ktoś taki jak ona być musi.
    RM19 (mój przyszły mąż) coś przeczuwa. nie ma co, on się domyśla co tam się święci. I ja, aby trochę mu się przypodobać uznałam, że warto ruszyć rudą makówką. I coś mi mówi, że rozwiązanie zagadki jest blisko, bo Ty nie kręcisz i nie wymyślasz głupot na poczekanie. wszystko mam sens i wzajemnie się ze sobą wiąże.
    ogólnie to jestem pod dużym wrażeniem całego tekstu i kocham Cię za to, że go napisałaś. żeby nie było, ja nie słodzę. pozwolisz, że go sobie drukować będę wpinać do ślicznego segregatorka z namalowanymi jakimiś ślicznym planetkami i gwiazdkami i ustawię na półeczce moich bestselerów? zasadniczo, oczywiście nie masz nic do gadania...
    rozpisałam się o bredniach, kurczę , no. ALe coś czuję, że miłość Falonara zostanie odwzajemniona. to tyle na koniec.
    buziaki i uściski :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa :*
      Muszę sprawdzić, czy po tylu pochwałach nie urosłam chociaż o kilka centymetrów ;)
      Nie złoszczę się, bo ja też Kendappy nie lubię i nie przepadam za takimi typami kobiet, ale już kolejnego faceta z niej zrobić nie mogłam.
      Chociaż ktoś w tej grupie musi myśleć i robić użytek z mózgu ;) A rozwiązanie wydaje mi się całkiem sensowne. Wydaje mi się, że sporo będzie można wywnioskować po kolejnym poście.

      Usuń
  16. Przeprasza, przepraszam, że tak długo nie komentowałam rozdziału, ale po prostu mam czasem takie momenty, gdy nie umiem zdobyć się na żadną sensowną wypowiedź.
    Nie muszę chyba pisać, że rozdział wyszedł Ci rewelacyjnie. Opisy fantastyczne i po co niektórych wywnioskowalam, że naprawdę masz tzw. ‘hopla‘ na punkcie fantastyki :)
    Rozmowa z wojownikiem wyszła dosyć spokojnie. Zastanawiam się jednak czy Kaeleas zachowywałby się tak spokojnie, gdyby nie dokuczalo mu słońce czy jednak kłóciłby się z Kendappą o prawo do głosu przed Valygarem (jeżeli źle odmieniłam to przepraszam :)).
    No i RM19^^ jego zachowanie trochę mnie zaintrygowało... jestem ciekawa czy jego odmienny nastrój spowodowany jest jedynie chęcią do rozmyślań czy innym, poważniejszym powodem...
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń