Jakim cudem widzisz tak wiele, a jednocześnie nie
widzisz niczego?
Stephen King – Mroczna Wieża: Pieśń Susannah
Ostatnie dni minęły w spokoju. Rycerze, zajęci swoimi sprawami i
przygotowaniami do wojny, nie interesowali się zbytnio nowymi towarzyszami broni.
Jednak Kendappa nie mogła oprzeć się wrażeniu, że za każdym razem, gdy znalazła
się w pobliżu, odwracali głowy, by na nią spojrzeć. Nie mogła zorientować się w
wyrazie ich twarzy, gdyż zawsze osłaniali głowy hełmami lub kapturami. Musiało
to mieć związek z jasnością panującą wokół. Sama znosiła to całkiem dobrze. W
czasie pobytu na Alatum i podczas licznych misji przywykła do różnorodnych
warunków i potrafiła się przystosować.
Nie mogła
jednak znieść tego, że Kaelas znów robił z siebie ofiarę. Wydawało jej się, że
po katorżniczym treningu u Mistrza Penyu w końcu stanie się prawdziwym
mężczyzną, a nie niedorozwiniętym dzieckiem. Ale jej nadzieje jak zwykle szlag
trafił. Miała dość jego ciągłego marudzenia i uskarżania się na niedogodności.
Co on sobie wyobrażał, że za każdym razem będą witani jak bohaterowie i
przyjmowani z honorami? Niech się nauczy, że nie zawsze jest tak, jak on tego
chce. A wszechświat nie kręci się wokół wojownika niskiej klasy, który sądzi,
że zostanie Legendą.
Teraz siedział
w namiocie i narzekał na ból głowy z powodu światła. Wczoraj nawet posunął się
do tego, by prosić RM19 o przyniesienie mu jedzenia, bo sam nie był w stanie
ruszyć dupy. I jeszcze jego bezczelność w stosunku do wiary. Dziwiła się, że
Ko’Rgan zniża się do takiego poziomu, by przychodzić do ich namiotu i tam
opowiadać o planach wojny oraz roli, jaką Valygar przeznaczył dla nich.
Kaelas nie udał
się nawet do zakapturzonych wojowników. Osobiście powiedziała mu, że ogniste
kule, które wystrzelili pierwszego dnia były w rzeczywistości skumulowaną i
wyrzuconą poza ciało ki. Mógłby nauczyć się od nich czegoś, skoro lekcje
Mistrza Penyu na niewiele zdały się w jego przypadku. Ale nie. Po co miałby się
zniżać do tego poziomu? Może oni mieli przyjść do niego? Imbecyl. Głupie
wymówki dotyczące nieistniejących, wymyślonych przez niego barier nie działały
na nią. Może RM19 mu wierzył, ale ona wiedziała, że brak efektów w
kontrolowaniu ki zawdzięcza jedynie własnemu lenistwu.
Sądziła, że
Kaelas zmienia się na lepsze, że w końcu dotarło coś do jego pustego łba, ale z
niemałym rozczarowaniem musiała przyznać, że się myliła. Przed lądowaniem na Elle
żałowała niektórych zadanych mu ciosów, szczególnie, że blizny na jego ciele
pozostaną na zawsze. Żałowała, że nie zawsze walczyła sprawiedliwie. Czasem
uciekała się do nieczystych sztuczek, by nie dać się pokonać. Podczas
ostatniego treningu po raz pierwszy wojownik ją przejrzał, ale to jemu
zarzuciła kłamstwo.
Nie będę teraz rozmyślać o tym imbecylu, leniu,
niedojdzie, ignorancie, pomyślała,
dodając w duchu jeszcze kilka innych określeń. Wszystko to tylko jego wina. Chciałam zmienić zdanie o nim, ale sam mi
na to nie pozwolił. Odkąd tu jesteśmy tylko uskarża się na bóle i
niedogodności, a powinien trenować, doskonalić swoje umiejętności, by dorównać
jak nie księciu, to chociaż jego prawej ręce, Falonarowi. To jest w stanie
zrobić. Pewnie już mu się znudziło i sądzi, że umiejętności same przyjdą. Mam
nadzieję, że RM19 zda raport o wszystkim Mistrzowi Penyu, gdy opuścimy Elle. A
jak on tego nie zrobi, to ja z przyjemnością, postanowiła.
Doszła pod
kamienną wieżę i złoty posąg skrzydlatego rycerza. Zdziwiła ją prośba RM19, by
spotkać się w takim miejscu, ale zgodziła się. Nie miała wiele do zrobienia,
chociaż starała się jak mogła, by pomóc w przygotowaniach do wyprawy. Chciała
się przydać ludziom walczącym w słusznej sprawie. Taka okazja mogła się już
więcej nie powtórzyć. Zastanawiała się, czy Mistrz Penyu wysłał ich tutaj
właśnie z tego powodu. W końcu także wierzył w Kaio i cztery bóstwa opiekujące
się poszczególnymi strefami kosmosu i gardził pomiotem demona, złem, które
zapoczątkowali pierworodni buntownicy.
Rozłożyła
skrzydła i wzbiła się w powietrze. Nie widziała potrzeby, by wchodzić po
schodach, tylko zmarnowałaby czas. Rozkoszowała się wiatrem muskającym twarz.
Czuła opór powietrza, któremu przeciwstawiały się błony.
Na twarzy
Kendappy pojawiło się szczęście, a z ust wydobył się radosny śmiech. Kochała
wzbijać się w przestworza, stawiać opór grawitacji, która innych trzymała na
ziemi. Wtedy czuła, że żyła. Każdy atom jej ciała radował się, gdy traciła
grunt pod stopami. Mogłaby robić tak częściej, a czasem w ogóle nie wracałaby
na dół. Tutaj troski stawały się takie małe, nieistotne. Nie mogła powstrzymać
śmiechu, gdy przebiła warstwę chmur i wywinęła w powietrzu młynka. Była królową
przestworzy i nikt nie mógł jej tego zabrać.
Z kolejną
podniebną figurą w duszy kobiety zagościł smutek. Ciemna strona serca
rozszerzała się, jakby próbowała pochłonąć tę drugą, która jak dotąd wystarczyła,
by utrzymać ją przy życiu. Cała radość zniknęła w jednej sekundzie, a problemy
i smutki wydały jej się znacznie większe niż te, które pozostawiła w dole.
Złoty kolczyk w lewym uchu ciążył jej, jakby ważył ponad tonę.
Powróciła
pamięć o Alatum, o podniebnym mieście, o tym wszystkim, co należało już do
przeszłości i nigdy nie mogło powrócić. Nagle błękitne niebo zniknęło, a w jego
miejsce pojawiły się setki twarzy jej pobratymców. Starszyzna, kapłani,
rodzice… Soma. Wszyscy patrzyli na nią z pogardą, widziała winę w ich oczach.
Usta poruszały się zgodnie, a wydobywało się z nich ciągle to samo słowo: Zdrajczyni.
Zatrzymała się
w powietrzu, machając skrzydłami, by nie spaść na ziemię. Chwyciła się za głowę
i zamknęła oczy, nie mogąc tego znieść. Dlaczego
teraz? Przecież nic nie zrobiłam. Dlaczego ten koszmar znów musi się powtarzać?
Gdy powoli
uchyliła powieki, twarze zniknęły. Wszystkie co do jednej. Znów znajdowała się w
powietrzu. Przed sobą miała głowę złotego rycerza. Poważne oblicze młodego mężczyzny,
na którym nie pojawiły się jeszcze znaki nieubłaganie płynącego czasu. Oczy
wykonano z najczarniejszych kamieni, jakie Kendappa kiedykolwiek widziała, nie
zaznaczono białek ani tęczówek. Tylko pusta czerń bez jakichkolwiek refleksów
świetlnych. Jakby pochłaniały całe światło i zamykały w sobie. Spojrzała na
lewe ucho posągu, jednak nie dostrzegła kolczyka. To nie był mieszkaniec
Alatum, mimo że ostre rysy twarzy i błoniaste skrzydła mogły na to wskazywać.
Westchnęła
zrezygnowana. Skąd coś takiego mogłoby się tu wziąć? Alatum znajdowało się w
zachodniej strefie, a oni dotarli daleko na wschód, niemal zbliżając się do
granicy z południem.
Wylądowała na wieży.
Widziana z dołu kopuła w rzeczywistości była jedynie półkolem. Góra, wznosząca
się ponad warstwy chmur, była płaska. Z tego miejsca roztaczał się widok na
okolicę. Głównie wzgórza i doliny porośnięte zieloną trawą i olbrzymimi
koniczynami. Te ostatnie podobały się kobiecie najbardziej. Wczoraj zerwała
jedną z nich, niewiele większą od paznokcia i schowała pod ubraniem. Na
szczęście i jako pamiątkę. Kaelas ciągle miętolił w dłoniach jakiś czarny
kamień, który musiał zabrać z Oraculum, więc dlaczego ona nie mogła czegoś sobie
wziąć.
Zaskoczyło ją,
że RM19, zamiast obserwować ładne widoki Elle, patrzył w kierunku granicy z Debesu.
Tam krajobraz zmieniał się diametralnie. Wieża znajdowała się blisko styku
bliźniaczych planet, więc bez trudu widać było pustą, szarą, jałową krainę
pozbawioną wszelkiej roślinności i jakiegokolwiek życia. Wszystko wydawało się
tam ciemne i ponure, jakby nawet promienie słońca nie docierały do krainy
demonów. Ko’Rgan twierdził, że, gdy tylko przekroczą most łączący oba kraje,
będzie jeszcze gorzej. Nie chciała jednak teraz o tym myśleć.
Podeszła do
RM19. Po wyrazie twarzy mężczyzny zorientowała się, że nad czymś zawzięcie
rozmyślał. W ostatnich dniach właściwie robił głównie to. Nawet swoje badania
odstawił na dalszy plan. Zastanawiała się, czy w ogóle wie, w którą stronę
patrzy. Minęła może minuta, zanim obrócił głowę w jej stronę.
– Dziękuję, że
przyszłaś – odezwał się.
– W końcu
prosiłeś. Zdziwiłam się trochę, że w takim miejscu. Wspinaczka po schodach
musiała kosztować cię sporo wysiłku. Równie dobrze mogliśmy rozmawiać na dole.
– Nie narzekam.
– Tylko Kaelas
nie pofatygował się tutaj – powiedziała, nie wiedząc, czemu znów o nim
pomyślała.
– Boli go głowa,
źle znosi tutejsze warunki.
– Nie broń go.
– Miej do niego
więcej zrozumienia. Przecież jest…
– Co jest? –
przerwała mu, zaciskając pięści z wściekłości. – Nie jest nikim ważnym, a
zachowuje się, jakby był władcą całego wszechświata! Nie wiem, po co robimy to
wszystko, skoro to nie on jest Legendarnym Wojownikiem. Tracimy tylko czas,
cackając się z nim! Więcej zrozumienia, tak? Tylko on na nie zasługuje? Inni
mają tańczyć jak on zagra, bo ich uczucia się nie liczą. Świetnie.
RM19 nic nie
powiedział. Tylko patrzył, a w jego oczach pojawił się ogromny smutek. Miała
ochotę sięgnąć po jeden ze swoich sztyletów. Już zbliżała do niego dłoń, zanim
w ostatniej chwili się powstrzymała. W końcu on nic nie zrobił, to w ciele Kaelasa
powinna zatopić ostrze.
Nagle poczuła
ból w skroni, automatycznie chwyciła się za głowę. Wiedziała, że to przez
zarozumiałego Landarczyka, wszystko było jego winą. To co stało się, gdy
znalazła się w powietrzu także.
– Nie mam zamiaru
rozmawiać na jego temat, więc niepotrzebnie mnie tu ściągnąłeś.
– Nie, nie o
nim chciałem mówić, ale pamiętaj, że to ty go poparłaś. Ja byłem przeciwny.
Zdjął okulary o
fioletowych szkłach i przetarł zmęczone oczy. Dopiero teraz Kendappa
zorientowała się, że wokół oczu RM19 zaczęły tworzyć się już zmarszczki. Kurze
łapki wyraźnie rysowały się w tym ostrym świetle. Zdziwiła się, bo mężczyzna
był od niej młodszy i nie należał do ras starzejących się tak szybko czy żyjących
ledwie trzydzieści lat. Najlepsze lata swojego życia miał dopiero przed sobą.
Coś musiało stać się w przeszłości, że znaki upływającego czasu pojawiły się
tak szybko.
– Proszę cię tylko,
abyś mnie wysłuchała i nie denerwowała się. Wiem, że wiara w twoich bogów jest
dla ciebie wyjątkowo ważna. Z tego, co wywnioskowałem na twojej planecie
musieli być darzeni szczególnym szacunkiem, skoro jesteś w stanie nawet zabić
tych, co powiedzą chociażby jedno złe słowo przeciwko nim. Twoja rasa posiadała
jedną z łez pierwszych dzieci. Rozumiem takie wychowanie, jednak dziwi mnie w
tym coś innego. Lubię zdobywać wiedzę, zagłębiać się w książki, ale nigdy nie
natrafiłem na wzmiankę o twojej rasie, nawet sprawdzając informacje w głównej
bazie Vrieskasa dostępnej dla wszystkich jego podwładnych. Na Eduardo
zorientowałem się, że twój styl walki niewiele różni się od stylu Kaelasa, co
oznacza, że nie pobierałaś nauk od swoich rodaków, a od trenerów Vrieskasa.
Zastanawiam się, czy nie jesteś przybłędą kosmiczną. Czy nie stałaś się
fanatyczką, by uciec od tego, co zastałaś w północnej strefie, czy w nich nie szukałaś ukojenia, które nie
nadchodziło?
– Kim jesteś i
czego chcesz? – warknęła Kendappa, zaciskając palce na rękojeści sztyletu, lecz
nie mogła pozbyć się lęku z tonu swojego głosu.
– Dziwi mnie
to. To wszystko. Każdy z nas ma swoje tajemnice, błędy przeszłości, o których
staramy się zapomnieć. Zastanawiam się, jaki był prawdziwy powód twojej oferty
złożonej Valygarowi.
Nie mogła
znieść jego spojrzenia. Coś musiało się za tym kryć. Czuła coraz większy ból w
skroni, nie miała ochoty dłużej przebywać w towarzystwie RM19, ciągnąć tej
rozmowy. Zadrżała, ale nie wiedziała dlaczego. Przecież nie z zimna. Ze
strachu? Bała się, że prawda wyjdzie na jaw?
– Masz do mnie
pretensje? – starała się za wszelką cenę opanować. Musi skończyć tę rozmowę i
odejść. Nie będzie w stanie długo tego ciągnąć. – Przecież to najlepszy układ.
Pomożemy im i w zamian dostaniemy łzę. Chyba nie sądziłeś, że gdy tylko wylądujemy,
objawi nam się ona przed nosem i będziemy mogli lecieć po następną? – zadrwiła,
nie mogąc znieść tak idiotycznego zachowania. Przecież do tej pory był
inteligentny, a teraz gadał takie głupoty.
– Nie
zastanawiało cię to, że tak gorliwie wierzą w swojego prawdziwego boga, a Valygar
nie przywiązał żadnej wagi do łzy? Nie przemyślał tego! Kendappo, nie widzisz,
że coś tu się nie zgadza? Przecież to wielka relikwia dla wierzących.
– Szukasz
dziury w całym – podsumowała.
Zrozumiała
powody takiego zachowania RM19. Drugiemu ignorantowi nie podobało się, że mieli
walczyć z imieniem Kaio na ustach. Uważał, że ubliża to jego godności, bo nie
ma namacalnych dowodów na jego istnienie.
– Mam dość.
Zaakceptuj, że nie wszyscy są tacy jak ty.
– Jeszcze jedno
– powiedział pospiesznie, gdy już rozpostarła skrzydła, by wzbić się w
powietrze. – Jak nazywają się pozostali bogowie?
To pytanie
całkowicie zbiło ja z tropu. Odbiło mu czy dostał jakiegoś udaru od słońca?
Albo może zaszkodziła mu ta wspinaczka?
– Jest Kaio, w
porządku. Ale mówiłaś, że istnieją także cztery pomniejsze bóstwa opiekujące
się czterema stronami świata. Chciałbym znać ich imiona – mówił, ostrożnie
dobierając słowa, co nie umknęło uwadze Kendappy.
– Po co chcesz
to wiedzieć?
– Z ciekawości.
To chyba nic złego – nalegał.
– Nie znam ich.
Wszystko skupia się wokół Kaio, bo to on jest najważniejszy. Z tego, co wiem za
północ odpowiedzialna jest Ashara, a za zachód Yasha.
– A wschód?
Albo może słyszałaś coś o Tenshaku?
– Nie znam tego
imienia. Kto to jest?
– Jego
wizerunek uwiecznili na posągu.
– I? – Miała
już tego dość.
– Żaden z nich
nigdy nie wspomniał imienia Kaio, mówią jedynie o prawdziwym bogu, JEDNYM bogu. Kendappo, oni czczą ten posąg,
wznoszą modły do Tenshaku. Wyznają inną religię i to mnie niepokoi.
– Postawmy
sprawę jasno, RM19. – Spojrzała na niego groźnie, mając nadzieję, że chociaż to
pomoże. Jednak nie potrafiła rozluźnić uścisku z rękojeści sztyletu. – Nie ma
innych bogów. I z tego co mówisz wynika, że Tenshaku jest opiekunem wschodu.
Zostawmy już to. Zapomnij o swoich niedorzecznych domysłach. Mistrz Penyu nie
wysłałby nas w pułapkę jakiś podstępnych typków. W końcu powiedział, że to
najlepszy pierwszy cel.
Rozpostarła
skrzydła i wzbiła się w powietrze, pozostawiając RM19 samego. Coś jeszcze
mówił, ale wiatr zagłuszył słowa, które stały się niezrozumiałe. I nieistotne.
Nie miała ochoty ciągnąć dłużej tego bezsensu. Nie miał prawa wysnuwać takich
wniosków, bo nie podobało mu się, że ona raz wzięła sprawy w swoje ręce.
Szczególnie, że nikt z nich nie nadawał się na przywódcę. I jeszcze śmiał
wspomnieć o przeszłości, która tak bolała. Łzy słabości popłynęły jej po
policzkach.
Wylądowała pod
jedną z koniczyn, by znaleźć nieco cienia. Nie chciała wracać do namiotu, w
którym narzekał Kaelas. Złożyła skrzydła. Wcisnęła się pod olbrzymi liść,
przyciskając nogi do piersi i opierając głowę na kolanach.
Myślała, że
chociaż RM19 ją rozumie, ale pomyliła się. Po raz kolejny przeklinała Paragasa,
który przydzielił ją do misji na Harenosum. Nie zasłużyła na to. Była
generałem, do cholery! Głowa nadal ją bolała, uniemożliwiając logiczne myślenie.
Miała dość wszystkiego, nawet swojego podłego życia. Tylko dlaczego? Odpowiedź
na to pytanie ginęła w otchłani umysłu, nie potrafiła jej złapać, nawet nie
chciała.
Zniknąć na
zawsze. Znaleźć się w pustce. Samotnie, by nie musieć znosić towarzystwa tych
wszystkich irytujących ludzi. Ale przecież na czymś musiało jej zależeć. Jej
serce musiało dla kogoś bić. Nie pamiętała, ból był nie do zniesienia.
– Co się ze mną
dzieje? – szepnęła, chowając twarz w dłonie.
~ * ~
Jak pewnie zdążyliście zauważyć (lub nie) powstała szeroka lista.
Dostawałam już białej gorączki przy edytowaniu strony, gdy ciągle wskakiwały mi
entery widmo, inne nie chciały się dodać czy czcionka świrowała. A gdy
poprawiałam htmlem, to przy kolejnej edycji wszystko znów było źle. Dlatego
wolałam zaoszczędzić sobie nerwów.
Nienawidzę swojego skanera. A tak na poważnie to po długiej przerwie znów
zaczęłam rysować, chociaż i tak idealnie nie jest, ale może z czasem uda mi się
wrócić do formy. Chciałam narysować Ladvariana i Falonra, ale to, co miałam w
głowie w żaden sposób nie chciało się przenieść na kartkę. Już mam inną
koncepcję i zobaczę, co z tego wyjdzie. Ostatecznie moja wersja Klaine <3
Jakby ktoś był zainteresowany: LINK.
Myślę, że RM19 trafił w sedno. I że jeszcze chwila, a Kaleas wybuchnie i przez swój niewyparzony język powie coś, co obrazi tutejsza ludność i mówiąc prosto z mostu: będą w dupie. Ale za to będzie się to ciekawie czytało :D Nie żebym źle życzyła Kaleasowi, ale... xD
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje, czy Kendappa jednak troszkę wierzy w Kaleasa? :D W końcu przeszło jej przez myśl, że "może być lepszy od Falonara", gdyby tylko chciał. Więc ma trochę żalu do niego, że tak marnuje swoje szanse. Coraz bardziej ciekawi mnie ta postać.
Pozdrawiam :)
Troszkę wierzy. W końcu podróżują już trochę ze sobą i to ona bezpośrednio widzi jego postępy. No i to głównie dzięki niemu wyrwali się z łap Vrieskasa, co dla niej nie było bez znaczenia.
UsuńNie dziwię się Kendappie, że tak się poczuła. Kaelas rzeczywiście ma wady ( ja i tak go uwielbiam ^^) a RM19 jeszce stoi po jego stronie, tak to trochę wygląda. Myślę, że ona czuje się samotna pomiędzy dwoma chłopakami, którzy jej nie rozumieją a na domiar złego okropnie wkurzają ( ti mam na myśli Kaelasa). Kurczę tak chcę by Kendappa i Kaelas byli parą, a tworzyliby bardzo ciekawy związek ze względu na swoje charaktery. Bardzo podobało mi się rozmyślanie dziewczyny. Czułam jakbym była nią. Wspaniale piszesz. Można odczuwać uczucia twoich bohaterów. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńP.S. Rysunek świetny <333 Uwielbiam Klaine, a tobie ten rysunek wyszedł wspaniale. Jak widać masz talent nie tylko do pisania, ale i rysowania. Składam ukłony. Naprawdę. Znajdujesz czas na pisanie świetnych rozdziałów na obu blogach, dodajesz je regularnie, rysujesz. No, no, no. Naprawdę gratuluję :)
UsuńDziękuję :)
UsuńW tym wypadku RM19 stoi po stronie Kaelasa, ale ma przy tym swoje powody, które jeżeli nie zmienię zdania zamieszczę w kolejnym rozdziale.
Cóż, pisanie i rysowanie to moje dwie największe pasje, więc zawsze znajdę na nie czas :)
No, wreszcie tu dotarłam :) Trochę to trwało, ale coś ostatnio miałam mało czasu, a zaległości całkiem sporo.
OdpowiedzUsuńTak czy siak rozdział przeczytałam i bardzo mi się podobał. Akcja coraz bardziej się rozkręca, więc już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.
Myślę, że RM19 ma dużo racji, a Kendappa niepotrzebnie się unosi. Chociaż może jej zachowanie nie było też do końca nieuzasadnione? Musiała źle się czuć, widząc, że nawet RM19 bardziej trzyma stronę Kaelesa. No, a zachowanie tego drugiego wcale tutaj nie pomaga. Myślałam, że choć trochę się zmienił, ale najwidoczniej niewiele.
Ta ich rozmowa na koniec bardzo mi się podobała.
Sama mam jakieś złe przeczucia co do tej wyprawy na drugą planetę i wojny. To nie będzie raczej takie hop siup, jak się im wydaje. Tak myślę...
No co ja mogę jeszcze dodać? No chyba to, że rysunek jest genialny! Uh, zazdroszczę takiego talentu ;) A właściwie talentów, bo przecież pisarstwo też opanowałaś na najwyższym stopniu i aż przyjemnie się to wszystko czyta.
Dobra, dobra kończę ci słodzić i się zamykam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję :)
UsuńKendappa przesadziła, co nie ulega wątpliwości, dlatego nie wysłuchała kluczowych słów RM19 (tak, specjalnie je wycięłam). W pewnym sensie jest uzasadnione, ale głębiej nie będę w to na razie wnikać, bo nie chcę spoilerować.
Doskonale wiem jak czuje się Kendappa, bo mam tak na codzień, tylko zamiast Kaleasa mam brata. Wszyscy muszą wokół niego latać i tańczyc tak jak on im zagra, bo jemu się "nie chce". I to nie jest dwuletnie dziecko, tylko dziesięcioletni dupek... No, ale koniec o mnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam fragment w którym Kendappa leci. Wszystkie jej emocje są tak pięknie opisane. Ta pasja, lekkość ducha, za to Cię uwielbiam, mój Ty mistrzu.
Myślę, że Kendappa czuje się trochę odrzucona, bo RM19 stoi oczywiście po stronie Klaeasa, a przynajmniej mi się tak wydaje. Ale ona jest twardą kobietą, da radę.
Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, że nie będzie musiała pomstować Kaleasa, a będzie nawet z niego dumna, (albo i nie). No, ale skoro jego na razie boli głowa, i nie chce mu się ruszyć dupy, to do tego momentu jeszcze długa droga:P
No to by było chyba na tyle. Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny, aby było dużo tak wspaniałych rozdziałów, a może nawet i lepszych.:*
Całuję:*
Eileen:*
Dziękuję :)
UsuńW tym wypadku RM19 stoi po stronie Kaelasa, ale ma przy tym swoje powody, które jeżeli nie zmienię zdania zamieszczę w kolejnym rozdziale.
Zastanawiam się, co musiałby zrobić Kaelas, aby była z niego dumna. Chyba coś naprawdę spektakularnego i heroicznego. Ale mogę zdradzić, że końcówka 34 będzie w pewien sposób przełomowa ;)
Cóż, Kendappie musi być teraz naprawdę ciężko. Z jednej strony widzi dziecinne zachowanie Kaleasa, które, niestety, musi tolerować, a z drugiej pojawia się jeszcze nagle RM19, którego w takiej roli się nie spodziewała. Jako że jest nieliczną postacią damską w tym opowiadaniu (co zresztą bardzo mi się podoba, bo zazwyczaj na blogowych opowiadaniach jest przesyt postaci damskich), to solidarność jajników każe mi jej współczuć i trzymać za nią kciuki. A poza tym zresztą bardzo ją lubię, więc zależy mi, żeby jej się samopoczucie poprawiło.
OdpowiedzUsuńJeny, jaki ten Kaleas rzeczywiście jest leniwy! Dawno nie spotkałam tak leniwego człowieka, który miałby tyle możliwości, a nie chciałoby mu się nawet ruszyć tyłka. A już ja myślałam, że do ludzi mało pracowitych należę ;)
Notka jak zwykle wspaniała.
Całuję i czekam na następną, przepraszając jednocześnie, że komentuję tak krótko,
Leszczyna
Dziękuję :)
UsuńCóż, ja wolę jednak pisać z perspektywy facetów (zresztą nie wyobrażam sobie umieszczenia kobiet na miejscu Kaelasa czy Ladvariana, szczegónie tego pierwszego, bo byłaby to najbardziej znienawidzona postać). I czasem w opowiadaniach przesyt kobiet strasznie mnie denerwuje, bo potem zachowują się tak, że szkoda gadać.
Ech, każdy z trójki ma różne charaktery, wady i zalety. Na razie jeszcze się do nich nie przyzwyczaili (o ile można się przyzwyczaić do nieprawdopodobnego lenistwa Kaelasa xd), więc takie spory to nic dziwnego. Oby tylko nie zapomnieli, że łączy ich wspólna misja.
OdpowiedzUsuńOdnośnie Kendappy, to ja jej strasznie współczuje. Sytuacja Kaelasa z jej punktu widzenia faktycznie irytuje. Mieć zadatki i możliwości, a zupełnie z tego nie korzystać. Anioł by się wściekł, ale z drugiej strony sama Kendappa to strasznie skomplikowana postać. Najpierw pokazuje swoje zaangażowanie, dzielność i rozsądek, a potem staje się zaślepiona w imię swoich wierzeń, czy przekonań fanatyczką.
A RM19 mi dziś zaimponował. Zwłaszcza tym pytaniem o imiona pozostałej czwórki bóstw. Aż nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie zaskoczonej/zszokowanej Kandappy. RM19 to jednak inteligent. Nie tylko dużo wie, ale potrafi z tej wiedzy korzystać.
Szkoda tylko, że Kaelas się nie pojawił, ale cóż. Widać chrapanie w namiocie ważniejsze, ale i tak go lubię :D
Pozdrawiam serdecznie!
Dla Kaelasa akurat tu nie było miejsca, Jeszcze by go Kendappa z tej platformy zepchnęła i wtedy byłoby nieszczęście. Ale kolejne rozdziały na Elle będą już tylko z jego perspektywy.
UsuńKtoś mózgiem musi ruszyć, chociaż RM19 ma w zanadrzu jeszcze kilka dość ważnych odkryć, na które nikt z nich nie zwrócił do tej pory uwagi ;)
Jako, że bardzo polubiłam postać Kendappy, jest mi jej szkoda. Rozumiem jej rozdarcie i chwilowe załamanie, ale przecież jest silna i na pewno da sobie radę. Bardzo tajemnicza była ta rozmowa z RM19 i zastanawia mnie jakie argumenty w sprawie Kaelasa chciał przedstawić. A co do Kaelasa to ja już nie mam słów. Ja też, podobnie jak Kendappa, wierzyłam, że coś więcej wyniósł z lekcji z Mistrzem. Mam nadzieję jednak, że tym razem ma jakiś konkretniejszy powód narzekań niż tylko ból głowy. No i czekam z niecierpliwością na rozdział, w którym tak szczerze odezwą się do siebie z dziewczyną przyjaźnie.
OdpowiedzUsuńA co do rysunku, to już kiedyś pisałam, że masz duży talent. Taki z Ciebie trochę Człowiek Renesansu ^^
Życzę weny i pozdrawiam serdecznie ;)
Dziękuję :)
UsuńW sprawie Kaelasa (i nie tylko) RM19 miał kilka sensownych argumentów i całkiem istotnych dla dalszej fabuły.
Sprawa Kaelasa oczywiście będzie jeszcze w kolejnych rozdziałach rozwinięta, bo przecież nie można zakończyć jej w takim momencie.
Mogę zdradzić, że końcówka 34 będzie w pewien sposób przełomowa w ich wzajemnych relacjach ;)
Podobał mi się ten rozdział, zresztą poprzednie także ^^. Fajnie, że przedstawiłaś fragment z perspektywy Kendappy, jakoś mi brakowało jej punktu widzenia, zwykle z tej trójki poświęcałaś większość tekstu Kaelasowi, który, jak zwykle, jest strasznie marudny i Kendappa powoli wraca do dawnego zdania na jego temat. Nie mniej jednak w pewnej kwestii się z nim zgadzam, a mianowicie z kwestią wiary, jako że Kendappa trochę przesadza, moim zdaniem. Zapewne uważam tak dlatego, że bliżej mi do kaelasowego punktu widzenia i jestem negatywnie nastawiona do religijności, i potrafię doskonale zrozumieć jego sceptycyzm. W ogóle coś czuję, że ta sprawa odegra pewną rolę w opowiadaniu, ale jak to do końca jest, nie wiadomo, skoro RM19 także nie do końca zgadza się z tym, co opowiada dziewczyna.
OdpowiedzUsuńTak poza tym, fajne te fragmenty o lataniu i o pobycie na Elle - kolejna fajnie wykreowana planeta. Jestem też ciekawa, czy odnajdą tą swoją łzę, ale wymowny jest fakt, że mieszkańcy Elle nie interesują się tym w końcu dość ważnym przedmiotem. Czyżby kryło się za tym coś więcej?
Podobały mi się opisy, na to zawsze zwracam uwagę i pewnie w każdym komentarzu o nich piszę. No, ale opisy być muszą, o.
ps. dziękuję za komentarz na niebieskich-marzeniach ^^.
Dziękuję :)
UsuńNa początku znów chciałam perspektywę RM19, ale on wie za dużo, by można było to wszystko od razu przytaczać i psuć późniejsze niespodzianki ;)
Kaelas jest tym najgłówniejszym bohaterem, dlatego o nim musi być najwięcej. Cała reszta przy nim schodzi na dalszy plan.
Kwestia bogów, chociaż się tego nie spodziewałam, gdy zaczynałam, będzie dość istotna. Zresztą tak naprawdę już jest, chociaż tego nie widać. A w przypadku takiego zachowania Kendappy głównie wpłynęło na nią wychowanie.
Rozmowa była dość interesująca i moim zdaniem Kendappa robi źle, nie słuchając przypuszczań RM19. Coś mi się zdaję, że może mieć racje. Skoro dla wyznawców bogów łza dziecka jest najważniejsza, a nic nie zareagowali, gdy Kendappa im oznajmiła, że będą chcieli wziąć łzę? Samo zaprzecza drugiemu.
OdpowiedzUsuńTa złość na Kaelasa moim zdaniem jest nie potrzebna. Może i kobieta ma trochę racji, lecz nie powinna tak ostro reagować. Och, fajnie by było, gdyby się pogodzili i zostali przyjaciółmi.
Zastanawiam się także nad tym, jaką tajemnicę nosi Kendappa, bo chyba nie taką, że jest generałem. To byłoby zbyt oczywiste.
Pozdrawiam:*
Ach, zapomniałam dodać.
UsuńChciałabym Ciebie prosić, abyś już nie informował mnie o nowych notkach. Obserwuję Twojego bloga i nie przegapię żadnej notki. Już weszłam w nawyk sprawdzania obserwowanych;) A Tobie przy okazji obciążę z powiadamianiem;)
Każdy, kto do końca nie wysłucha RM19 źle robi ;) Ale tutaj jej zachowanie ma głębszą przyczynę, o której będzie później.
UsuńNie, nie chodzi o to, że jest generałem, bo dla niej to żadna tajemnica. Jest coś jeszcze, o czym na razie milczę ;)
Klaaaaaaine. <3 Rysunek śliczny, dzięki Bogu Blaine ma normalne włosy, bo ostatnio na jego głowie jest niepokojąco dużo żelu. Sigh, przez ciebie znowu zaczęłam tęsknić za Glee.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że RM19 od razu zauważy, że coś jest nie tak! Ona jeden z całej trójki zwraca uwagę na ważne rzeczy. Kaelas (za którym tutaj tęskniłam i który szczerze mnie rozśmieszył) tylko się nad sobą użala, a Kendappa jest tak zapatrzona w swoich bogów, że nie dostrzega nic poza nimi. A powinna. Na Elle coś jest nie tak i jeśli ona i reszta zaangażują się w tę wojnę, to może się źle skończyć.
Zaciekawił mnie ten bóg. Niby jest ich piątka, a wszyscy czczą tylko jednego. Ale nagle pojawia się plemię, które chce walczyć za kogoś, na kogo reszta kosmosu nie zwraca najmniejszej uwagi. O co tu chodzi?
Nie lubię Kendappy. Nie tylko za jej chorą religijność, która sama w sobie mnie odpycha. Chciała zasztyletować RM19, really? Bez przesady. Mogłaby być również trochę bardziej pobłażliwa dla Kaelasa, przecież on tak naprawdę nic jej nie zrobił.
Kocham twoje opisy, wiesz? Ko-cham. Amen.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :)
UsuńJa właśnie kończę po raz kolejny oglądać drugi i dziś pewnie zacznę trzeci sezon, więc pewnie stąd mi się to wzięło ;) Ale chciałam się sprawdzić w normalnych włosach Baline'a.
Ktoś musi robić użytek z mózgu ;) Jednak i tak Kendappa nie pozwoliła mu powiedzieć wszystkiego. Ucięłam ostatnie zdanie z tej rozmowy.
Temat bogów będzie jeszcze rozwijany, ale raczej w postaci krótkich wzmianek w różnych miejscach. Zresztą niektóre aspekty cały czas jeszcze dopracowuję.
Ja też nie lubię Kendappy, ale bardziej przez wzgląd na całokształt. W każdym razie to zachowanie będzie później rozwinięte.
OdpowiedzUsuńKendappa ma rację. Skoro Kaelas sądzi, że to on jest Legendarnym wojownikiem, to powinien podszkolić się w walce, bardziej się starać, bo inaczej przepowiednia się nie spełni. Heh, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że to nie o niego chodziło. Co się dzieje z Kendappą? I co się stało w przeszłości? Zdrajczyni? Ale co ona takiego zrobiła? To coś poważnego, prawda? Jestem też ciekawa, co z podejrzeniami RM19. Nawet jeśli czczą innego boga, to co z tego? To coś zmienia? Chociaż... może i tak. Bo może na tej bliźniaczej planecie te demony czy cokolwiek tam żyje, tak naprawdę nie jest złe. Heh, okaże się, gdy zaatakują ich.
Co się dzieje z Kendappą powinno wyjaśnić się już niedługo, w każdym razie przed wylotem z Elle. Chciałam dopisać tutaj pierwszą część jej przeszłości, ale ostatnio mam doła w pisaniu, więc zostawię to do następnych Kaelasowych rozdziałów jak planowałam na początku.
UsuńGłupia ta Kendappa. jak Kaleas się źle czuje to znaczy, że coś jest na rzeczy. W sumie jej zachowanie też nie było zbyt naturalne... coś czuję, że coś tam wisi w powietrzu. Tylko dlaczego RM19 nic nie odczuwa? może to ze względu na jego wspaniałość? żartuję. on mi się wydaje taki bardziej zrobotyzowany więc może choroby i infekcje się go nie trzymają? dobra, pewnie gadam głupoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Przy wzmiance o RM19 nie mogłam powstrzymać uśmiechu :D Chociaż w jego przypadku z chorobami jest nieco inaczej. Jest bardziej odporny, ale też może je złapać, szczególnie te paskudniejsze.
Usuń"Sama znosiło to całkiem dobrze." - znosiła
OdpowiedzUsuńRM19 trzeba słuchać. On w końcu z całej tej trójki wie najwięcej. Znaczy tak mi się wydaje.
Po tym całym użalaniu się nad sobą, to ja się nie dziwię, że Kendappa postrzega Kaelasa właśnie w taki a nie inny sposób.
No ale samą Kendappę zawsze w jakimś tam stopniu ją lubiłam, ale teraz zaczyna tracić te względy. Ta jej religijność mnie trochę odpycha.
No i ja wiem, że to mówiłam, bo ja wszystko zawsze powtarzam, ale na Elle dzieje się coś złego. Moje poglądy na ten temat już znasz, nie będę się powtarzać. (tak, tak, już to zrobiłam)
Znowu krótko ;/ Wybacz.
Pozdrawiam!
Oczywiście, że kogo jak kogo, ale jego nie słuchać nie można ;) W 99,9 procentach wie najlepiej.
UsuńWiem, jakie są twoje poglądy i w kolejnych dwóch rozdziałach będziesz mogła zorientować się, czy miałaś rację ;)
Niestety tym razem zgadzam się z RM19. Coś się nie zgadza na tej planecie. Nie wiem czy zapowiada to kłopoty czy wręcz przeciwnie - zwycięstwo.
OdpowiedzUsuńKendappa natomiast za bardzo ufa swojej wierze. W pewnym sensie ją rozumiem, ale... mam wrażenie, że to już fanatyzm. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ją to zaślepia i niekoniecznie prowadzi do czegoś dobrego.
Sam rozdział bł niezwykle ciekawy. Podobała mi się ta perspektywa. Myśli kobiety są odrobinę bardziej skomplikowane i nie opierają się jedynie na jedynym celu: "muszę być lepszy od brata!" ;) Bardzo przyjemnie się to czytało ^^
Pozdrawiam.
Ciekawe jak zamierzasz wybrnąć z tej sprawy z bogami. Mit i zała ta otoczka są całkiem fajne, dają ludziom (czy tam istotom) pewną wiarę, że jest coś więcej, że ktoś się o nich troszczy. Kiedyś czytałam inne opowiadania, w którym wszystko zabrnęło chyba trochę za daleko i dlatego jestem zwyczajnie ciekawa jak daleko ty się zapędzisz.
OdpowiedzUsuńKendappa wydawała mi sie w tym rozdziale w pewien sposób tak samo egoistyczna jak Kaelas. tamten widzi w sobie wielkiego wojownika, a ona z kolei uważa, że wszystko to jego wina, a ona tylko znalazła sie w złym miejscu w złym czasie. RM19 świetnie jej przypomniał, że to ona zdecydowała o ich podróży (mogła zawsze poprzeć RM19 i nigdzie by nie lecieli).
A wyjaśnisz kiedyś na czym polegała zdrada Kendappy. Bo to dość interesujące: wszyscy podkreślają jej rzadkość, ona sama nie walczy w znacząco inny sposób, a więc wychodzi na to, że podczas podboju Alatum nie mogła być w pełni wykształconą wojowniczką, bo jakieś przyzwyczajnei by pozostały. Tylko co podrostek, jakim zapewne była wtedy, mógłby zrobić w czasie wojny?
Interesuje mnie jeszcze kewsta krzyżowania sie gatunków. Ten mężczyzna z posągu przypomina mieszkańca Alatum, ale widać, że nie wychował sie w ich kulturze. W takim razie albo jego rodzice opuścili planetę i on wychował sie gdzie indziej albo jest tylko w części Alatumczykim (?). Chyba, że jest rzeczywiście jakąś niezwykle podobną rasą, w co trudno mi uwierzyć. Chociaż najśmieszniejsze wytłumaczenie to to, że autro posągu się nie przyłożył xD.
Jestem strasznie śpiąca, więc przepraszam za jakieś głupoty logiczne, bo mogły się zdarzyć :)
Mam nadzieję, że mimo tego, co planuję w sprawie z bogami, to nie będzie źle i odbiór pozostanie dla większości przyjemny.
UsuńW przyszłości mam zamiar poruszyć wątek przeszłości Kendappy dość dokładnie. Na zdradę też przyjdzie odpowiednia pora.
Jeden z lepszych rozdziałów, może dlatego, że Kendappa jest moją ulubioną postacią z tego opowiadania : ) Ta cała sprawa z bogami strasznie skomplikowana i chyba wprowadzi trochę zamieszania, prawda? Chociaż, znając Ciebie to jakoś ładnie to pociągniesz dalej. Kendappa w tym rozdziale chwilami mnie śmieszyła (w pozytywnym sensie). Te jej bulwersy na Kaelasa : D Ciekawi mnie jej przeszłość, ta cała zdrada, o której tyle się mówi, no i co ową zdradę łączy z Somą? I czemu ten posąg tak bardzo przypomina mieszkańca Alatum, chociaż pewnie nim nie jest? Lecę czytać następny rozdział (bo jak zwykle komentuję z opóźnieniem, jak następna notka już opublikowana...) i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń