Jedyna
walka toczy się w ciemnościach. Zwycięstwo odnosi się zawsze na ich skraju.
René Char
Ladvarian szedł szybkim krokiem w stronę
obranego celu. Widział dokąd zmierza, pokonywał tę drogę już niejeden raz.
Tylko dlaczego, aż tak bardzo zależy mi, aby udać się tam jeszcze raz?,
przemknęło mu przez myśl. Nie znajdowało się tam nic szczególnego.
Droga przez ruiny dawnej stolicy wydawała
mu się dłuższa niż zwykle. Niedaleko znajdowała się królewska góra z ukrytym w
jej czeluściach grobowcem ostatniego króla.
Jakieś światło oświetlało mu drogę przez
noc i nie pozwalało zboczyć z obranego kursu, aż nie dotarł na skraj jeziora, w
którym składał swoją prawdziwą przysięgę.
Tafla była gładka i nieruchoma. Na tle
czerni odbijały się pojedyncze punkciki gwiazd i… coś jeszcze. Coś, czego tam
nie powinno być. Duża, jasna tarcza zawieszona na niebie. Księżyc? Czy to
możliwe, aby powrócił?
– Ladvarianie. – Usłyszał dobiegający z
oddali szept.
Nie potrafił zdefiniować, do kogo mógłby
należeć. I wtedy to zobaczył. Na drugim brzegu ktoś się znajdował. Postać
mężczyzny wyłoniła się spomiędzy wysokich, spiczastych, skalnych iglic. Kto to
był?
Podniósł głowę, by spojrzeć wprost w jasne
oblicze księżyca. Czuł jego zew, wzywał go. Za chwilę wszystko się odmieni,
pozna swoje przeznaczenie, swoją prawdziwą drogę. Będzie pełny.
Ryk jakiegoś dzikiego zwierzęcia w oddali.
Nie, całkiem blisko.
Blada tarcza i…
Obraz zamazał się, chociaż tak bardzo
chciał go utrzymać. Musiał wiedzieć, co się stanie.
Po chwili znów znajdował się nad jeziorem,
jednak tym razem gładką taflę oświetlały promienie Lume Estrell. Po jasnej
tarczy księżyca nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Zawiedziony spuścił głowę,
spoglądając w wodę.
Zamarł, gdy ujrzał w niej wyraźne odbicie
twarzy mężczyzny. Był w średnim wieku, o czym świadczyły liczne blizny i bruzdy
pokrywające poważne oblicze. Wzdłuż lewego policzka biegła krzywa blizna.
Ciemne włosy sięgały umięśnionych ramion. Na głowie błyszczała korona ozdobiona
księżycowymi kamieniami.
Ale przecież nie jestem królem?
Z trwogą zorientował się, że nie patrzy
wcale na własne odbicie, lecz na twarz ostatniego króla. Tego, który przegrał.
Ale przecież równie dobrze mógł stać się takim samym człowiekiem.
Ladvarian uśmiechnął się do niego, coś
mówił, lecz nie potrafił zrozumieć słów, nie chciał ich zrozumieć. Chciał
uciec, znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
Obraz zaczął się zacierać. Zapanowała
ciemność i ogień. Płonął wszędzie wokół, jakby nigdy nie miał zgasnąć, jakby
nic nie było w stanie go ujarzmić. Słyszał głosy. Szepty i krzyki zlewały się w
jedną niezrozumiałą całość. Nie mógł tego znieść, ale musiał słuchać, umysł nie
chciał powrócić w słodką ciemność, z której tak brutalnie został wyrwany.
Dusza rwała się na drugą stronę, ale
przecież nie mogła zostać tam przyjęta. Nie mogła też ponownie zasnąć.
Brutalnie zbudzona musiała egzystować w tym ciele. Znosić jego ból, płonąć w
ogniu.
Różnorodne obrazy nachodziły na siebie jak
w kalejdoskopie. Raz miał cztery lata i musiał znosić karcące uwagi ojca,
oznajmiającego mu, jak jest beznadziejny. Innym razem był znacznie starszy i to
Paragas go znieważał i ubliżał mu w najgorszy z możliwych sposób.
I twarze. Te, które tak bardzo chciał
zapomnieć, wymazać z pamięci, by wrócić do ciemności. Aby znów zasnąć.
Peyton w swoim łożu narzekający na
wyimaginowaną chorobę. Lothor knujący coś ze swoją córką. Zimne spojrzenie Evolet,
które tak raniło jego serce. Błaganie o litość OruTau, zanim roztrzaskał jej
kark. Niewyraźny zarys jakiejś kobiety, matki, która zmarła, zanim zdążył ją
poznać i zapamiętać. Beznamiętne oblicze Vrieskasa, dla którego liczyła się
tylko władza. Paragas plujący mu w twarz. Kamienne oblicze króla Ladvariana, po
którym otrzymał imię, jakby już na wstępie skazano go na porażkę. Drwiny
Kendappy, gdy nie potrafił wygrać z nią w pojedynku, kiedy miał dwanaście lat.
Zwycięski uśmiech Keres, gdy prawie go zabiła. I inni, tak wielu innych. Nie
pamiętał już nawet ich imion. Zacierały się w odmętach umysłu.
I Falonar… Ale czy jego także chciał
zapomnieć? Dusza chciała, lecz serce nie. Przecież to on był mu tak bliski. Od
zawsze razem, jakby nic nie miało ich rozdzielić. Najwierniejszy przyjaciel.
Jedyna osoba, której bezinteresownie na nim zależało. Bratnia dusza.
Wtedy ujrzał ostatnią twarz. Kobieta w
krótkich, sterczących na wszystkie strony włosach. Ubrana w typowy męski strój
bojowy. Trzymała w rękach zniszczony miecz. W niczym nie przypominał tego,
który wyrzeźbiono na jej pustym grobowcu. Kalush.
– Mój synu – powiedziała królowa,
uśmiechając się przez łzy.
Stała daleko, lecz czuł jej ciepły, kojący
dotyk. Ale na pewno jej? Wydawało mu się, że nie. W końcu ona odeszła już tak
dawno, pozostawiając po sobie tylko wisior. To w nim ukryła cząstkę swej duszy
i serca. Nadzieję, że kiedyś jej lud podniesie się i zwycięży.
Za nią stała jeszcze jedna postać. Wysoki
mężczyzna, którego twarz ukryta była w cieniu. Znał go, ale nie potrafił
przypomnieć sobie jego imienia. To było tak dawno, a przecież łączyło ich
wszystko. Czy już wtedy to czułem?
Postacie zaczęły się zacierać, wracać do
ciemności. Jednak pozostał jeden jasny punkcik. Gwiazda nadziei, bo przecież
nadejdzie dzień, gdy znów się spotkają. Gdy będzie pełny. Obiecano mu to.
~ * ~
Ladvarian powoli otworzył oczy, mrugając
kilkukrotnie, by przyzwyczaić je do światła. Nieznacznie obrócił głowę w lewą
stronę, zastanawiając się, gdzie się znajduje. Wszystko w zasięgu wzroku
zostało wykonane z drewna i nie przypominało niczego, co widział w swoim życiu.
Jakby ponownie śnił jakiś dziwny sen.
Ostatnie co pamiętał, to ironiczny uśmiech
na twarzy Keres, gdy szykował się do zadania ostatecznego ciosu. I ból.
Ogromny, wręcz nie do opisania. A potem ogień ogarniający całe ciało. Każdy,
nawet najmniejszy atom, jakby nic nie mogło ukryć się przed tą potężną siłą.
Ostrożnie przesunął dłoń na prawy bok.
Wyczuł coś, co przypominało mu grubą narośl na skórze. Czyżby jednak nie było
żadnej rany?
Wtedy dostrzegł siedzącego przy nim
Falonara. Drzemał z głową opartą na ramieniu. Uśmiechnął się na ten widok. Nie
potrafił zrozumieć, dlaczego przyjaciel pofarbował włosy na czerwono. A może to
tutejsze światło tak mamiło? Albo jego mózg szwankował i nie rejestrował
niektórych kolorów? Albo był to kolejny dziwny sen.
Ladvarian ostrożnie podniósł się do pozycji
siedzącej, nie mogąc powstrzymać jęku, który wydobył się z jego ust. Prawy bok
cały czas bolał. Odgarnął koc, którym go przykryto, by przyjrzeć się miejscu, w
którym powinna znajdować się rana.
Zdziwił się, bo zamiast niej zobaczył
grubą, krzywą bliznę biegnącą w poprzek prawego boku. Niektóre tkanki nadal
były postrzępione przy brzegach. Wyglądała okropnie i zdawał sobie sprawę, że
zostanie już na zawsze. Nacisnął na nią palcem i natychmiast jęknął z bólu. Czyżby
jeszcze nie wrócił do formy? Jak długa miała go jeszcze czekać rehabilitacja? A
może faktycznie był to tylko kolejny sen. Pozostawała tylko jedna możliwość,
aby się tego dowiedzieć.
– Falonarze… – zachrypiał, ledwo
wydobywając z siebie głos. Jakby od dawna go nie używał. Ale przecież nie mogło
minąć dużo czasu. Może krzyczał w gorączce i dlatego teraz było mu tak trudno?
– Falonarze… – spróbował jeszcze raz, ale
efekt pozostał taki sam.
To wystarczyło, bo mężczyzna otworzył oczy
i spojrzał na niego. W jego spojrzeniu dostrzegł zdziwienie, które natychmiast
zastąpiła niewysłowiona ulga. Ladvarian miał wrażenie, że w kącikach oczu
zaszkliły się łzy, lecz nie był w stanie dokładnie tego stwierdzić, bo już po
chwili znalazł się w ramionach Falonara. Był lekko zdezorientowany tym nagłym
wybuchem emocji, jednak odwzajemnił uścisk.
– Jak dobrze, że już się obudziłeś,
Ladavrianie – szepnął zachrypniętym głosem.
– Nie rozumiem – powiedział lekko
zdezorientowany.
Falonar gwałtownie odsunął się od niego.
Książę od razu zorientował się, że przyjaciel nie patrzy na niego, jakby
próbował ukryć łzy błyszczące mu w oczach.
– Byłeś nieprzytomny przez dwa tygodnie.
Sztylet Keres został zatruty. Ledwo… Gdyby nie mieszkańcy Berkayu … – nie
potrafił dokończyć zdania, jakby za wszelką cenę starał się wyrzucić z głowy tę
alternatywę.
Ladvarian od razu zorientował się, że coś
było nie w porządku. Falonar unikał patrzenia mu w oczy, nie chcąc dopuścić,
aby zorientował się, jakie emocje nim targały. Czyżby w ciągu tych dwóch tygodni
coś się wydarzyło?
– Falonarze, co się dzieje? – zapytał z
troską. Wymierzy sprawiedliwość każdemu, który ośmielił się coś mu zrobić. Tak
jak przez wszystkie poprzednie lata. Mimo że przyjaciel nie zawsze zdawał sobie
sprawę z jego poczynań.
– Nic… – zaczął, ale natychmiast urwał, nie
potrafiąc znaleźć odpowiednich słów. – Muszę iść. Uzdrowicielka zapewne chce
zobaczyć ranę. Przyjdę później.
Wstał i, zanim Ladvarian zdążył cokolwiek
powiedzieć czy zrobić, wyszedł z pomieszczenia, zostawiając go samego z natłokiem
myśli nie układających się w żadną logiczną całość.
– Coś musi leżeć mu głęboko na sercu –
odezwał się cichy i spokojny głos.
Ladvarian dopiero teraz zorientował się, że
obok jego łóżka stała stara kobieta. Jej skóra była szara, a wymalowane na twarzy
wzory ledwo widoczne ze względu na siatkę zmarszczek i bruzd. Jasne, prawie
białe oczy błyszczały w świetle pojedynczej lampy stojącej na szafce. Srebrne
włosy spięła w kok wysoko na czubku głowy. Miała na sobie długą, prostą suknię
w kolorze niemal zlewającym się ze skórą.
– Wiesz, co to jest? – zapytał, cały czas
spoglądając w miejsce, w którym zniknął Falonar.
– Ciebie powinnam o to zapytać.
– Przez dwa tygodnie leżałem nieprzytomny,
skąd mogę to wiedzieć?
– Gdyby to od niego zależało, siedziałby przy
tobie bez przerwy, nie przejmując się sobą.
Ladvarian nie potrafił dostrzec związku
między jednym a drugim. Postanowił, że wyciągnie to od Falonara przy
najbliższej nadążającej się okazji.
~ * ~
Falonar biegał wokół skorupy Eduardo. Pot
spływał mu hektolitrami po nagiej piersi i karku. Zmęczenie dawało się już we
znaki po pokonaniu kilkudziesięciu okrążeń w zwiększonej grawitacji, ale nie
przestawał. Najwyżej padnie na twarz, ale się nie zatrzyma.
Przeklinał w duchu swoją słabość, nie
powinien pozwolić sobie na tak emocjonalne zachowanie. To niedopuszczalne.
Najgorsze, że mógłby się zapomnieć, zrobić coś, czego by później żałował. Zanim
wróci do Ladvariana, ponownie musi założyć maskę, którą tak usilnie próbowała
zedrzeć Gipsówka.
– Próbujesz coś sobie udowodnić, czy to
nowy rodzaj rozrywki – wysiłek do granic możliwości z prawdopodobieństwem
trwałych uszkodzeń organizmu? – Usłyszał znajomy głos.
– Masz do mnie jakąś sprawę? – zapytał, ale
się nie zatrzymał. – Jestem zajęty.
– Właśnie widzę – prychnęła. – Falonarze,
proszę.
Niechętnie stanął i spojrzał na Gipsówkę.
Na jej twarzy malowała się autentyczna troska. Bez słowa podała mu bukłak z
chłodną wodą. Opróżnił cały w kilku łykach. Dziewczyna uśmiechnęła się
nieznacznie, po czym usiadła na skraju żółwiej skorupy. Chcąc nie chcąc ukucnął
obok niej, odgarniając z czoła mokre od potu włosy. Im szybciej ją wysłucha,
tym szybciej sobie pójdzie i da mu spokój. Może.
– Obudził się? – zapytała, chociaż miał
wrażenie, że już o tym wie.
W odpowiedzi skinął jedynie głową.
– Nie powinieneś siedzieć przy nim i
dotrzymywać mu towarzystwa? To zawsze poprawia samopoczucie chorych, a
Macierzanka na pewno by cię nie wyrzuciła – trafiła w sedno jak zawsze.
– Poniosły mnie emocje i musiałem wyjść –
wyjaśnił w odpowiedzi.
– Nie widzę związku między jednym i drugim.
Oficjalnie to zawsze twój przyjaciel, więc masz prawo cieszyć się z jego
powrotu do zdrowia, a między nami, powinieneś mu powiedzieć, co czujesz.
– Nie. Podjąłem już decyzję, ale ty nie potrafisz
tego zrozumieć. To mój król i tak pozostanie.
– Uparty jesteś, ale ten mur, który
postawiłeś już zaczyna kruszeć.
– Musisz zaakceptować siebie, by zyskać
miano prawdziwego wojownika. Inaczej wszystko, co robisz pozbawione jest sensu.
– Usłyszał za sobą głos Mistrza Penyu.
Odwrócił głowę i zobaczył podchodzącego do
nich mężczyznę. Starzec przykucnął przy Gipsówce i skierował swe uważne,
przeszywające spojrzenie na Falonara.
– Postępuj w zgodzie z sercem, a będzie ci
łatwiej – kontynuował, a dziewczyna energicznie kiwnęła głową, zgadzając się z
nim. – To nie jest proste i nauczenie się tego trwa nieraz latami, ale wy,
Landarczycy, jesteście zdolną rasą i niezwykle upartą, co tylko pomaga wam w
samodoskonaleniu i osiągnięciu celu.
– Miałeś wcześniej kontakt z innymi
Landarczykami? – zaciekawił się Falonar.
– Z jednym – odpowiedział, uśmiechając się
nieznacznie. – Okropny wrzód na tyłku, ale zdolny i ambitny, chociaż wbicie mu
rozumu do głowy i zapanowanie nad jego paskudnym językiem zajęło trochę czasu.
Dla niego zawiesiłem swoją emeryturę, ale nie żałuję. W każdym razie
Macierzanka jeszcze trochę przetrzyma twojego przyjaciela na Berkayu i nawet
moja interwencja nic nie pomoże, mimo że czas nas trochę goni. Wykorzystaj te
dni, by popracować nad sobą. – Wstał i rozprostował kręgosłup. – Jak chcesz,
pojutrze możesz do mnie wpaść, dam ci kilka lekcji.
Odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę
swojego domku. Falonar zastanawiał się, kim mógł być owy Landarczyk. Ostatnimi
czasy nie słyszał o nikim ambitnym, kto wyleciałby i nie wrócił. Chyba że
wydarzyło się to dawno temu.
– Może chociaż jego posłuchasz –
stwierdziła Gipsówka z nadzieją. – A przy okazji będę mogła odwiedzić twojego
Ladvariana i zobaczyć, jaki jest.
– Nie! – krzyknął Falonar, za późno
orientując się, że za bardzo podniósł głos.
– Chcę go tylko odwiedzić, obiecuję, że nic
nie powiem.
Uśmiechnęła się serdecznie, a mężczyzna nie
mógł oprzeć się wrażeniu, że i tak może powiedzieć za dużo, chociażby między
wersami.
~ * ~
Znaczenie tytułu: poznaj
samego siebie. Ostatnio miałam na nakrętce Tarczyna i nie mogłam się
powstrzymać.
Zaczynają się dwa ostatnie
tygodnie semestru (a co potem lepiej nie myśleć), więc mogę u was być z lekkim
(lub większym) opóźnieniem, ale w weekendy wszystko ponadrabiam, szczególnie, że
posty będą dodawane regularnie co tydzień.
Uff, nawet nie wiesz jak mi ulżyło, gdy w końcu postanowiłaś wybudzić Ladvariana z letargu. Falonar czuwał przy nim jak prawdziwy przyjaciel, ale dlaczego aż tak każe się za zbyt emocjonalne postępowanie? Przecież król na pewno nie miał mu tego za złe. Gipsówka i Penyu chcą bardzo wyraźnie pomóc przyjacielowi, ale on jest bardzo uparty. Mam nadzieję, że w końcu przemówią mu do rozumu i zamiast unikać swojego przyjaciela będzie mu towarzyszył w zdrowieniu.
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas, bo w końcu ile można spać ;) Trzeba ruszać w dalszą drogę, bo Vrieskas sam się nie pokona.
UsuńGipsówka i Penyu na pewno wpłyną na zachowanie Falonara, chociaż nie tak bardzo jak sami by tego chcieli.
Podobał mi się ten rozdział. Szczególnie jego druga oraz trzecia część. Falonar będzie miał teraz ogromny kłopot i jestem ciekawa jak go rozwiąże. Chociaż może nie będzie musiał tego robić? W końcu jego uczucie odkryło już tylu ludzi... Nie jest chyba najlepszy w ukrywaniu emocji. Może Ladvarian prędzej czy później również sam pozna prawdę? Gipsówka już się o to postara - tak myślę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe.
No, ale cieszę się, że Ladvarian doszedł do siebie i się obudził. To jego zatrucie bronią, a potem śpiączka były bardzo niepokojące.
Prawie tak samo, jak sen, którego mężczyzna doświadczył na początku rozdziału. Nie za bardzo zrozumiałam jego znaczenie, ale pewnie niedługo to zrobię.
O i Mistrz Penyu wspomniał o Kaelasie. No nie powiem, opis idealnie do niego pasuje, haha :)
Oni obaj są w jakimś stopniu do siebie podobni, obaj baardzo uparci i nie słuchają niczyich rad.
Ciekawe jak zachowa się po tym wszystkim Falonar. Może coś do niego dotrze.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńOdnośnie uczuć Falonara, to wiem, jak to rozwiązać i mimo że na początku myślałam o innej koncepcji, to chyba zostawię to co mam (ciąg dalszy będzie łatwiejszy). Ale i tak na jakieś większe ruszenie ze sprawą trzeba będzie poczekać do kolejnych fragmentów o nich, bo co za szybko to niezdrowo).
Jejku, a Wyrocznia w przyszłości stwierdzi coś innego i to nie Falonara porówna do Kaelasa. A ja i tak będę się dalej upierać, że Falonar słucha innych.
Najistotniejsze jest to, że w tym rozdziale dowiedziałam się, ze Kaelas jest zdolny! Czego jak czego ale tego się nie spodziewałam. W końcu większość osób uważało go zawsze za wojownika klasy średniej (jeżeli coponiektórzy nie gorzej), a tu taki komplement. czyżby w takim razie ta blokada Kaelasa w związku z wydobyciem ki była prawdziwa? Przyznam się, że myślałam, że to jego wrodzone lenistwo :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał, tylko czemu taki krótki? To znów jakieś dzielenie na częsci? Bo stanowczo poskąpiłaś tekstu :(
Falonar niech już lepiej zostawi dla siebie wynurzenia. Życze mu jak najlepiej ale z tego nic nie wyjdzie, a sporo może sie skomplikowac. Jeszcze gdyby nie było Evolet, możnaby mieć nadzieję, że może i Ladvarian jest homo, ale tak? Nie wyobrażam sobie ich relacji po takim wyznaniu, bo niby jak traktowac kogoś na kim ci zależy, kto cię kocha, a ty jego nie? Masakra...
Bardzo ciekawy był początek. Sypnęłaś ostro informacjami. Nie wiem czy to moja skleroza, brak uwagi czy co ale wcześniej nie złapałam jak ma na imię ojciec Ladvariana. W dodatku wiadomo, że jego matka zmarła młodo. To trochę wyjaśnia dlaczego Ladvarian tak stroni od ludzi i trzyma sie raczej tylko tych, których już dobrze zna i którym ufa. No i księżyc! To tylko majaki ale dobre i to. Bardzo mnie ciekawi co Landarczycy mają tak naprawdę wspólnego z księżycem i jak sie zachowują w jego świetle. Oczywiście to zmienia ich pod względem możliwości ale czy tylko? Ciekawe... To zabawne, że nawet Ladvarian nie mógł pokonać Kendappy! Kurczę ona jest jakiś super świetnym wymiataczem (lol jak to brzmi...). Co prawda Ladvarian miał tylko 12 lat a Kandappa jest starsza, ale mimo to - zabawne. Swoją drogą to ciekawe czy teraz by wygrał? Pewnie nie. Chociaż on z ki, ona ze skrzydłami i sztyletami. Heh ciekawy pojedynek.
A co do tamtego to miałam na myśli pełne możliwości przeciwników :) A kto lepszy Penyu czy Vrieskas? Chyba pierwszy, bo Vrieskas siedzi na Yaskas i nic nie robi. Pewnie zgrzybiał już do tej pory ;)
Pozdrawiam.
Wiem, że jest krótki, ale pierwotnie miało nie być ostatniego fragmentu, który dopiero tydzień temu dopisałam. Ten i dwa następne pisałam ciągiem i potem inaczej się nie dało. Teraz już piszę pojedynczo, by więcej się coś takiego nie zdarzyło.
UsuńW końcu nieco informacji trzeba zamieścić, a jeszcze więcej będzie u Wyroczni.
Aby się za bardzo nie wygadać powiem jedynie, że kwestia księżyca będzie poruszona już niedługo.
Jak sobie pomyślę teraz, że ona też spędziła pół roku na Eduardo i ciągle ćwiczy z Kaelasem, to Ladvarian pozostaje w tyle (chociaż o tym nie wie).
A w starciu gigantów bez wątpienia Penyu, chociaż Vrieskas nie należy do tych co tylko na Yaskas siedzą i krąży po kosmosie, by ważniejsze sprawy załatwiać, ale nie w głowie mu myśli, że ktoś może mu się przeciwstawić, bo ma za sobą niemal pół kosmosu.
Co do imienia ojca Ladvariana to sama nie widziałam, że jakiekolwiek mu dałam. Natrafiłam na nie ostatnio w pierwszym rozdziale i sama się zdziwiłam.
Strasznie jesteś skąpa, mówił ci to ktoś? :) Dajesz tylko strzępki informacji :(
UsuńTo kiepsko idzie Ladvaianowi. Wychodzi często na potężnijeszego od reszty, ale to chyba dlatego, że te wątki są rozdzielone.
A wiesz co jeszcze mnie zastanawia w związku z powszechnie kochanym Vrieskasem? Czemu oni wszyscy go tak nie lubią? Mówią, że tyran, ale jedyne co z tego wynika to kontakt z innymi rasami no i pobór do wojska, a to i bez niego, by się stało. Nie widzę, żeby po podboju jakoś innych prześladował, więc o co chodzi? O wolność? Ale mieszkańcy zawsze komuś podlegają, więc i tak nie są wolni. Nie bardzo ogarniam tę całą niechęć. W dodatku trudno oskrażyć go o to, zę giną przez niego inne populacje, bo mieszanie się to już nie jego sprawa, a jego własny naród przygasł i to znacznie. CZemu wszyscy tak klną na tego Vrieskasa, którego nawet nie dane nam było poznać?
Niedługo wiele się wyjaśni, bo kolejne części o Kaelasie i Landvarianie nie będą takie ubogie.
UsuńPowiem tak, o Vrieskasie będzie sporo w kwietniu i myślę, że do tego dodam też coś później.
Każdy komuś podlega, ale są też władcy, którzy nie podlegali nikomu i nie podoba im się taka zmiana. Dodatkowo tych, którzy się przeciwstawią czekają niemiłe konsekwencje.
Każdy z bohaterów ma swoje powody, by chcieć go obalić, może z wyjątkiem Kaelasa, który we wszystko został wplątany przez przypadek i RM19.
To czekam niecierpliwie :)
UsuńTak, ale ja nie mówiłam (w sumie to pisałam) o władcach, miałam na myśli obywateli. Nie wszyscy są zmyślni i inteligentni, wiem i w sumie co to dla nich za różnica :jeden zwierzchnik czy drugi? Ktoś obcy przylatuje i narzuca zupełnie wolnym ludziom (takim jak na Berkayu, bo tam raczej nie ma tak wyraźnego zróżnicowania) jakąć władzę to ok, jestem w stanie zrozumieć w pewnym stopniu. Ale dla tych, którzy i tak muszą mieć armię, płacić podatki etc, etc to w sumie żadna różnica. Więc skad to przekonanie o tyranii? A poza tym Vrieskasowi można oddać władzę tytularną, a rzeczywista to już swoją drogą.
Kaelas to chyba tylko chce, żeby wszyscy go docenili i usłyszeli jaki to on wspaniały :) Pod tym względem wciąż jest dzieckiem, które pragnie stać sie bohaterem, ot tak.
Fajnie, że Ladvarian wreszcie się obudził. Co prawda perspektywy Falonara także mi się podobały, a szczególnie jego relacje z Gipsówką, to jednak ciekawa byłam, jak potoczy się dalej sprawa księcia. W końcu dość długo spał, i musiało być dla niego dziwne takie nagłe obudzenie się na tej dziwnej planecie, w dodatku po tych snach, których doświadczył. Ciekawe, czy będą mieć one jakieś znaczenie w przyszłości, i może mają związek z jego przeznaczeniem, oraz z tytułowymi braćmi duszy? W pewnym sensie mężczyzna zobaczył projekcję jakichś dawnych wspomnień oraz coś w rodzaju wizji. Sama nie wiem, jak to określić, ale podobało mi się.
OdpowiedzUsuńGipsówka ma rację, Falonar powinien zaakceptować siebie takim, jaki jest. Zresztą, mimo że w ankiecie głosowałam przeciwko związkom homoseksualnym w opowiadaniu, to jednak myślę, że coś takiego pasuje do tego bohatera i wyjaśnia niektóre jego zachowania. Nie mniej jednak jego troska jest godna podziwu.
O, więc Penyu pochwalił Kaleasa. Nie robił tego przy nim, pewnie by nie wzbudzać jeszcze bardziej jego próżności, ale widzę, że Falonara ciekawi, kim był ten ambitny Landarczyk i zapewne nie przypuszcza, że chodzi o jego brata.
Nie mniej jednak, kiedy zaczną się perspektywy Kaleasa? Dawno go nie było ;P.
W końcu musiała się wybudzić, bo trzeba ruszać w dalszą drogę. Wiecznie na Berkayu siedzieć nie będą, no i Wyrocznia czeka.
UsuńSny związek mają, ale na razie milczę. Niektóre rzeczy można wywnioskować już teraz, inne zostaną wyjaśnione później. Mogę zdradzić, że rozdział 54 będzie mieć tytuł Bracia Duszy.
Gdyby Kaelas usłyszał pochwałę od tak wielkiego Mistrza, to jego przyszła kariera mogłaby się skończyć, zanim by się zaczęła.
Zostały jeszcze dwa rozdziały o Ladvarianie. Następny cały poświęcony wspomnieniom (rozpisałam się i tak wyszło ;) ), kolejny zakończenie wątku na Berkayu, a potem już powrót do Kaelasa i rozdział do którego od zawsze chciałam dojść.
Ladvarian znał Kendappę... nie wiem dlaczego ale zwróciło to moją uwagę. Może w przyszłości to będzie istotne, jak już się spotkają. Falonar jak/zwykle chwycił mnie za serce, uwielbiam tę postać. Nie jestem pewna, czy gdyby postąpił według rady Gipsówki, byłoby dobrze. Ale Penyu ma rację - dopóki nie zaakceptuje siebie nie ma mowy o jakimkolwiek sukcesie.
OdpowiedzUsuńDobry rozdział, czekam na więcej i pozdrawiam :-)
Dziękuję :)
UsuńTeż nie sądzę, aby wyznanie wszystkiego Ladvarianowi w tym momencie było dobrym pomysłem. Na przyszłość by to dobrze nikomu nie wróżyło.
Na początku chciałabym bardzo mocno przeprosić, że pojawiam się u Ciebie dopiero teraz, ale dopiero teraz znalazłam chwilkę na przeczytanie rozdziałów i skomentowanie. Przygotowania do egzaminów są niezwykle czasochłonne.
OdpowiedzUsuńNo więc po tych dwóch rozdziałach mogę powiedzieć, że jeszcze bardziej polubiłam Gipsówkę. Dokładniej to z dwóch powodów. Po pierwsze za to jaka jest dla innych no i po drugie za to, że Falonar przy niej staje się jakiś inny, lepszy. Smutna była jej opowieść związana z łukiem, ale równocześnie też dużo tłumaczyła.
Zastanawiam się nad znaczeniem snów Ladvariana, ale nie mogę dojść do niczego konkretnego. Cały czas mam w pamięci tę rękę w grobowcu i szukam tu jakiegoś powiązania.
Wreszcie Mistrz wspomniał o Kaelasie. Opis pasuje idealnie, dlatego zdziwiłam się, że Falonar nie rozpoznał w nim brata. Czyżby aż tak mało się nim interesował?
Jestem bardzo ciekawa czy w końcu to co skrywa Falonar wyjdzie na jaw przed księciem czy też nie.
Życzę weny i pozdrawiam ciepło :)
Nic się nie stało.
UsuńSny miały swoje znaczenie, ale na razie nic więcej nie mówię. Wszystko znajdzie wytłumaczenie w swoim czasie. Bezpośrednio powiązania z tamtą ręką nie mają, ale pośrednio tak. Chyba już nawet wiem, gdzie zamieszczę to wyjaśnienie.
Falonar się nie zorientował, bo według niego do Kaelasa słowa ambitny i zdolny nie pasują. A już szczególnie pochwała w ustach tak wielkiego Mistrza.
Kurczę, nie wiedziałam, że Ladvarian znał Kendappę. Jestem ciekawa czy będzie z tym jakiś wątek. Hm... Czyli, że może Falonar czuje coś do Ladvariana? Tak to dla mnie wyglądało. Rozdział był krótszy niż poprzednie, choć może mi się tak tylko zdawało, ale bardzo przyjemnie się go czytało. Dobrze, że Ladvarian już się wybudził. Dwa tygodnie to dość dużo i nie dziwię się, że Falonar tak się zamartwiał, w końcu gdy dostał takim sztyletem... Dobrze by było, gdyby Falonra posłuchał Mistrza i Gipsówki. Powinien powiedzieć Ladvarianowi co czuje, nawet jeśli on tego nie odwzajemnia. W końcu są przyjaciółmi. Dla obu pewnie będzie to dość kłopotliwe, ale lepsza najgorsza prawda niż najsłodsze kłamstwo. Pozdrawiam i przepraszam, że tak krótko :**
OdpowiedzUsuńMógł ją znać. Oboje długo przebywali na Yaskas, a biorąc pod uwagę jej pozycję, to wszystko staje się możliwe. Wydaje mi się, że fragmenty o tym pojawią się w rozdziałach o przeszłości Kendappy (ewentualnie Ladvariania, ale bardziej stawiam na kobietę).
UsuńMistrza na pewno łatwiej będzie mu posłuchać, ale Gipsówka to inna para kaloszy. Ona myśli jedno, ale powiedzenie teraz wszystkiego nie byłoby dobrym pomysłem. Nie powiedziałabym, że mowa tu o kłamstwach. Oni są przyjaciółmi, a to już jest wiele.
Przeczytałam już wczoraj, lecz było zbyt późno na komentowanie. Dlatego jestem dzisiaj^^
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się, gdy Ladvarian odzyskał przytomność. Te sny były dość niepokojące, ale cieszę się, że wreszcie odzyskał świadomość. No przyznam się, ze ten gest emocji poniósł Falonara. Aż książę się zastanawiał, dlatego tak znienacka go przytulił. Jestem ciekawa, czy powie mu o swoich uczuciach jak radziła mu Gipsówka i Mistrz Penyu:)
Całuję i pozdrawiam:*
Penyu i Gipsówka radzili coś zupełnie innego. Mistrza szybciej posłucha, bo ten mówił o zaakceptowaniu tego, kim się jest, a nie o powiedzeniu wszystkiego Ladvarianowi, a to jednak różnica. Co do rady Gipsówki, to na razie nic nie mówię, chociaż przy pisaniu tych rozdziałów miałam tryliony dylematów.
UsuńOch, przepraszam za tą nieuwagę. Przeczytałam raz jeszcze fragment i rzeczywiście Mistrzowi Penyu chodziło o to, aby siebie zaakceptował. Chyba chciałam to napisać, lecz wyszło tak jak wyszło. Ostatnio jestem dość rozkojarzona jedną sprawą, dlatego raz jeszcze przepraszam za tą pomyłkę.
UsuńPozdrawiam:*
oł je, wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! dobra, nie jestem na czasie ale od początku wiedziałam, że Falonar kocha się w Landvarianie. Pamiętasz? Pisałam o tym. Tak samo jak pisałam o moich dziwnych przypuszczeniach związanych z tym, no, legendarnym wojownikiem. a teraz tym bardziej się zastanawiam co wymyślisz i jak podzielisz tę funkcję na dwoje, bo ja już się oszukać nie dam. o nie! a w szczególności nie po tym śnie, skarbie. czyżby widział tam Kaleasa? :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i nie zabijaj mnie.
Wiem, że mówiłaś. Pamiętam, bo jako jedyna tak szybko na to wpadłaś.
UsuńJuż nie oszukuję, tylko dyplomatycznie milczę w najmniej wygodnych momentach ;) No był to Kaelas (czyje inne imię miałabym wspaniałomyślnie wykreślić) i coś mi mówi, że w rozdziale o próbie Ladvariana na większość spraw zostanie rzucone za dużo światła.
Nareszcie się wybudził. Szkoda tylko, że Falonar tak szybko stamtąd poszedł. Mógł chociaż z nim posiedzieć chwilę. No, ale rozumiem, że bał się swoich emocji. Każdy na jego miejscu pewnie wolałby zachować takie uczucia dla siebie, jednak Gipsówka ma rację, powinien powiedzieć Ladvarianowi o wszystkim. Są przyjaciółmi, prawda? Więc Falonar powinien wiedzieć, że Ladvarian nie odrzuci go z powodu uczuć. Na pewno zrozumie. Mam nadzieję, że kiedyś odważy się mu o wszystkim powiedzieć. Ciekawe, co to za Landarczyk, którego spotkała Gipsówka.
OdpowiedzUsuńW końcu musiał, bo fragmenty o nich ciągną się już niemal przez dwa miesiące ;)
UsuńNa dzień dzisiejszy, gdyby Falonar powiedział Lavarianowi o swoich uczuciach mogłoby się nieciekawie skończyć, nawet jeżeli są przyjaciółmi. W końcu takie wyznanie to coś naprawdę poważnego.
mnie zaczęło coś świtać, jak zobaczyłam tę ankietę dot. homoseksualizmu. W Falonarrze jest coś takiego. i nie chodzi mi tylko o brak zainteresowania Gipsówką:D nawet o dziewczynę L jest zazdrosny chyba nie tylko z poowdu, że jest córką Vreiskasa. Sama nie wiem, czy L powinien wiedzieć. nie wiem, jakby zareagował. czasem jest bardzo porywczy. a Falonar umie chyba być przyjacielem. tzn. cały czas nim jest, wychodzi mu to, jest bardzo wierny. A Ladvarian na początku mógłby zrobić coś głupiego, ale myślę że koniec końców nie zostawiłby swojego przyjaciela. Cóż, to, o kim mówil Mistrz jest oczywiste choć bardzo mnie zdziwiło, bo F wydaje się radzić sobie o wiele lepieh, więc jaki jest? megamegamega zdolny? choć może też chodzić o to, że K. bardzo szybko się podszkoliul, w krótkim czasie zrobił ogromny progres... Myślę, że \F nawet nie pomyślał o sowim bracie, a szkoda. Sen był świetnie opisany, a Kandelappa chyba lubi gnębić Landarczyków.
OdpowiedzUsuńW przypadku Evolet także miało chodzić o zazdrość, nie tylko o to, że jest córką Vrieskasa, chociaż to drugie jest mimo wszystko dużo ważniejsze.
UsuńNa chwilę obecną wszelkie wyznania dobrze by się nie skończyły. Ladvarian traktuje go tylko jako przyjaciela.
Dla Falonara zdolny i ambitny nie opisuje Kaelasa, a na pewno nie takiego, jakiego znał. Penyu chodziło zarówno o postęp jak i o to, co w przyszłości może osiągnąć, gdy dalej będzie się szkolić.
Jak Ty to robisz, że mając po prawej stronie wyrównany tekst, akapity masz równe? Bo jak ja tak chciałam wyrównać, to niektóre akapity robiły mi się większe niż inne i nie mogłam tego wyrównać. Muszę mieć cały tekst wyrównany do lewej, żeby akapity był równe.
OdpowiedzUsuńNie wiem, gdzie edytujesz tekst, ja robię to w edytorze tekstu. Akapity wstawia się tabulatorami i wtedy nic nie powinno się rozjeżdżać. Jeżeli to nie będzie działać, to napisz, bo są jeszcze komendy css, ale teraz ich nie pamiętam.
UsuńPiszę rozdział w OpenOffice, i tam mam wszystko okay, ale jak wklejam rozdział na bloga, to akapity znikają, a tam tabulator mi nie działa i muszę spacją robić akapity, a po wyrównaniu tekstu do obu stron, one robią się nierówne.
UsuńCzy mi się tylko tak wydaję, czy ten rozdział jest nieco krótszy od poprzednich. Ach, szkoda, bo bardzo mi się podoba i tak dobrze się czytało:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej się cieszę, że książę się wreszcie obudził. Co za ulga, bo bez niego było już tak pusto i smutno, chociaż pod jego nieobecność Gipsówka zrobiła prawdziwą furorę wśród czytelników :> Poza tym bardzo ciekawy sen, wyczuwam w nim dużo metafor związanych z całą historią.
Nie dziwę się też, że Falonar wstrzymuje się przed powiedzeniem prawdy Landvarianowi. Po tym nie będzie już odwrotu ,a nie wiadomo przecież, jak książę zareaguje. No cóż, w każdym razie mu nie zazdroszczę, chociaż Gipsówka i Mistrz mają racje. Tak dłużej nie można się męczyć z samym sobą.
Wracając do Mistrza to szkoda, że Kaelas nie słyszał tych pochwał. Założę się, że Penyu nigdy nie powiedziałby mu tego, sądząc, że woda sodowa uderzy mu do głowy :D A Falonar, nic dziwnego, że nie skojarzył tych słów z bratem. Kto kiedykolwiek chwalił biednego Kaleasa? Myślę, że obaj bracia (Falonar chyba bardziej) mocno byliby zaskoczeni, tym jak się zmienili, nie widząc się tle czasu. Jeej, nie mogę się doczekać momentu, kiedy wszyscy się spotkają. Pewnie nie nastąpi to szybko, prawda?
Pozdrawiam :)
Ladvarian miał bardzo ciekawy sen. Czyżby były to jakieś prorocze wizje? Nie wiem, jak to określić.
OdpowiedzUsuńAle książę się w końcu obudził ;) Lubię rozdziały, w których działają razem z Falonarem, ale sytuacje z nim i z Gipsówką są uwielbiane przez czytelników, więc szkoda, że to będzie musiało się skończyć.
Falonar pewnie przez długi czas nie posłucha jeszcze niczyich rad odnośnie swoich uczuć. W końcu nigdy nie może być pewien, jak zareaguje na to Ladvarian. I jeszcze dodajmy, że jak on miałby mu to powiedzieć? Wątpię, że nie miałby problemu z ubraniem tego w słowa.
Jak to miło, że ktoś jednak chwali Kaelasa ;) Gdyby to posłyszał, niewątpliwe chwaliłby się wszem i wobec ;D No i nic dziwnego, że w tym momencie Falonar nawet nie pomyślał o swoim bracie. Ich relacje nigdy nie były dobre, Kaelas zawsze był uważany za jednego ze słabszych wojowników, więc nikt nawet nie pomyślałby, że taki ktoś jak Mistrz mógłby go chwalić.
Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ;)
Pozdrawiam!
Oo! Ladvarian się w końcu obudził^^ Musiał się jednak poczuć odrobinę nieswojo, z jego perspektywy zachowanie Falonara musiało być z lekka dziwne. Z kolei Falonar... mam wrażenie, że szybciej posłucha Mistrza Penyu niż Gipsówji i chyba jak na razie wyjdzie mu to na dobre. Więc Ladvarian znał Kendappę? Nie wiem czemu mnie to zdziwiło, przecież to normalne: obije przebywali pewien czas na Yakas, oboje mają ważne pozycje. Sny księccia ciekawe... czyżby widział tam Kaleasa? Przecież on również śnił o księżycu, dobrze pamiętam? Wreszcie ktoś pochwalił Kaleasa^^ nikt go nigdy nie doceniał ; c Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, bo ten był świetny : )
OdpowiedzUsuń