czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 44: Ziemia


Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami.
Stanisław Jerzy Lec
RM19 cały czas pozostawał nieprzytomny, jednak żył i nic nie wskazywało na to, aby miało się stać to, co najgorsze. Kaelas i Kendappa nie odstępowali go na krok, mając nadzieję, że w końcu otworzy oczy i zacznie narzekać na panujący wokół bałagan.
Kobieta siedziała wyprostowana na krześle, cały czas patrząc tylko w jeden punkt na ścianie. Myślami musiała być gdzie indziej, z dala od tego koszmaru, przez który przed chwilą przeszli. Nie drgnął jej żaden mięsień twarzy, jakby na ten czas przeistoczyła się w kamień.
Landarczyk stał oparty o framugę drzwi, przystępując z nogi na nogę. Nie wiedział, co miałby ze sobą zrobić. Bezczynność nie była jego mocną stroną, szczególnie po tym wszystkim, co się stało. Chciał czymś się zająć, rozruszać mięśnie i chociaż na chwilę wyrzucić z głowy nieprzyjemne myśli. Ale nie potrafił się na to zdobyć, jakby coś chciało, aby znajdował się właśnie tutaj. Przy RM19 i Kendappie. Właśnie, Kendappie.
Westchnął zrezygnowany i podniósł z podłogi podręczną apteczkę, która ku jego zdziwieniu nie otworzyła się podczas niedawnych akrobacji. Ukląkł przy kobiecie i rozerwał lewy rękaw jej koszuli, zanim zdołała się zorientować, co robi.
– Co ty wyprawiasz? – warknęła lekko zdezorientowana.
W innym wypadku cieszyłby się, że ją zaskoczył, jednak teraz sytuacja się zmieniła. Na radość i szczęście przyjdzie czas kiedy indziej.
– Twoja ręka – mruknął Kaelas, wyjmując z apteczki preparat do oczyszczania ran, który kiedyś musiał tak często stosować. Niemalże po każdym treningu.
Kendappa spuściła wzrok, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, jakby dopiero teraz zauważyła ranę i brudną od krwi koszulę. Kaelas, nie czekając na jej dalszą reakcję, delikatnie obmył ranę i zabandażował. Wyszło dość koślawo, ale to zawsze lepsze niż nic.
– Dziękuję – szepnęła.
~ * ~
Podróż nie trwała długo. Po godzinie znaleźli się w układzie słonecznym i mknęli wprost ku Ziemi. Planeta nie wyróżniała się niczym szczególnym. Błękitna kula zawieszona na tle czerni kosmosu. Najzwyczajniejsza z najzwyczajniejszych. Kaelas zastanawiał się, jakich mieszkańców na niej spotkają. Do tej pory nic nie potrafił zakwalifikować jako normalne i teraz też miał mieszane uczucia.
Z przejściem przez atmosferę mieli mały problem, gdyż kapsułą strasznie trzęsło. Wiele kontrolek na panelu sterowniczym świeciło się, sygnalizując, że coś jest nie tak, jednak ani Kaelas, ani Kendappa nie znali się na pilotażu. Pozostawało im jedynie czekać i mieć nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Statek dość mocno uderzył o twarde podłoże, jednak ostatecznie utrzymał się w pozycji pionowej. Kaelas spojrzał przez przednią szybę i doznał lekkiego zawodu. Wylądowali na najzwyklejszej zielonej łące. Po lewej stronie, w dość bliskiej odległości znajdowała się linia drzew. Chyba cudem udało im się w nie nie wpaść. Niebo miało barwę czystego błękitu jak planeta widziana z kosmosu. Leniwie sunęły po nim białe obłoki, co jakiś czas zasłaniając dość mocno świecące słońce. Przynajmniej w porównaniu do Lume Estrell.
Wszystko wydawało się tak spokojne. W oddali dostrzegł odlatujące biało czarne ptaki. Pewnie spłoszyła je lądująca kapsuła.
– Wyjdźmy na zewnątrz trochę się rozejrzeć – zdecydowała Kendappa. – Musimy znaleźć jakiegoś uzdrowiciela czy coś w tym stylu. Miejmy nadzieję, że nie żyją tu jakieś zacofane dzikusy. Sprawdzę co z RM19 i ruszamy.
Kaelas umocował miecz przy boku, wolał mieć go pod ręką, gdyby coś ich zaatakowało, i czekał na kobietę przy wyjściu. Pojawiła się po kilku minutach. Zdziwił się, że tym razem nie miała na sobie srebrnego kombinezonu, a szerokie spodnie ze zwężonymi nogawkami i luźną koszulę. Na pierwszy rzut oka wyglądała na nieuzbrojoną, ale zdawał sobie sprawę, że to tylko pozory.
Na zewnątrz było ciepło, ale klimat i tak należał do chłodniejszego w porównaniu do Landare, pomimo mocniej świecącej ognistej gwiazdy. Słońce nie powodowało żadnych urazów, jedynie przyjemnie ogrzewało skórę. Wiał lekki wiaterek. Grawitacja należała do tych normalnych, więc obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek. Wszystko wyglądało na ciche, spokojne i pozbawione wszelkiej cywilizacji, której teraz tak bardzo potrzebowali.
– Będziemy musieli się rozdzielić i spotkać tu za… – urwała, gdy do ich uszu dobiegł odgłos łamanej gałązki. Ktoś tu był.
Oboje zareagowali natychmiast i bezszelestnie, najszybciej jak potrafili, pobiegli w tamtą stronę. Kaelas już ze znacznej odległości dostrzegł ludzką postać znajdującą między drzewami. Ostatecznie postanowił osłaniać Kendappę, która już wyjęła jeden ze sztyletów i przykładała owej osobie do gardła.
Okazało się, że był to może dwunastoletni chłopak. Wyglądał całkiem normalnie jak wszystko na Ziemi. Był wysoki i strasznie chudy, a szerokie ubrania jeszcze potęgowały ten efekt. Natura obdarzyła go bujną czupryną kręconych, rudych włosów. W brązowych oczach pojawił się strach, nie odrywał ich od błyszczącego ostrza, które w każdej chwili mogło zakończyć jego życie. Wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć z przerażenia.
– To sen, tak? – jęknął i zachwiał się na nogach. Kaelas odruchowo pociągnął go do tyłu za koszulkę, by sam nie nadźgał się na sztylet.
– Przesadziłaś – mruknął w stronę kobiety.
– Skąd miałam wiedzieć, kto to – odcięła się, ale schowała broń. – Zaprowadź nas do swojego przywódcy, króla, generała czy jak nazywacie kogoś o tej randze – zwróciła się w stronę siedzącego na ziemi chłopaka.
Na odpowiedź musieli czekać dobrych kilka minut, bo Ziemianin kilkanaście razy otwierał usta, ale nic się z nich nie wydobyło. Kaelas i Kendappa powoli zaczynali się niecierpliwić. Nie mieli na to czasu. Każda minuta mogła mieć ogromne znaczenie.
– Wystarczy, że nas zaprowadzisz, jak zabrakło ci języka w gębie. Nie mamy czasu do stracenia – odezwała się, ponaglając chłopaka.
– Nie mamy tu nikogo takiego – odpowiedział powoli, a w jego oczach strach powoli mieszał się z ekscytacją. Zachłannym wzrokiem pochłaniał ogromne skrzydła Kendappy. Kaelas miał ochotę dać mu w łeb, ostatnio takie zainteresowanie nie skończyło się dobrze. – Kim jesteście? Marsjanami? A Kamil twierdził, że oni mają zieloną skórę.
– Patrz mi w oczy, jak do mnie mówisz, dziecko! – zirytowała się kobieta.
– Nie jestem dzieckiem, mam już trzynaście lat – zaprotestował i przeniósł wzrok na miecz zamocowany u boku Landarczyka.
– Nic mnie nie obchodzi twój wiek! – krzyknęła. – Potrzebujemy pomocy.
– Trzeba było tak od razu – ożywił się chłopak, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Zabiorę was do domu. Moja siostra nie będzie mieć nic przeciwko. Mieszkamy tu niedaleko. Zaoferujemy wam gościnę, a wy opowiecie mi wszystko o kosmosie. Jejku, będę pierwszym Ziemianinem, który nawiązał kontakt z obcą cywilizacją!
– Pierwszym? – wtrącił się Kaelas, zanim zdołał ugryźć się w język.
– No, tak. Oprócz wysłania człowieka na księżyc nic więcej nie udało nam się dokonać. Rany Julek, chcesz powiedzieć, że w kosmosie istnieje więcej życia? – Oczy mu zabłysły z ekscytacji jak RM19, gdy chłonął nową wiedzę.
– Nie czas na to – przerwała mu ostro Kendappa. – Nasz przyjaciel jest… Coś mu dolega i nie wiemy co. Przyjmiemy twoją propozycję, jeżeli twoja siostra będzie w stanie mu pomóc. Ale jeżeli kłamiesz lub pracujesz dla Vrieskasa, nie zawaham się przed wbiciem ci sztyletu w serce.
– Nie wiem, co to Vrieskas, ale nikomu nic nie powiem – obiecał. – Jestem Tomek.
Kendappa zignorowała go i ruszyła w stronę kapsuły. Kaelas poszedł za nią, bo wiedział, że to on będzie musiał zanieść RM19 do domu chłopaka. Ziemianin w podskokach dreptał za nimi, cały czas rozpowiadając o rzeczach, które Landarczykowi nic nie mówiły. Czyżby rzeczywiście Ziemia była tak zacofana, że nawet kosmiczni kupcy tu nie dotarli? Ciężko było mu w to uwierzyć, ale na razie wszystko na to wskazywało. Albo znów wpadli w jakąś zmyślną pułapkę.
~ * ~
Dom Tomka okazał się najzwyklejszym jednopiętrowym budynkiem wykonanym z cegły. W otwartych oknach powiewały śnieżnobiałe firanki, a na niektórych parapetach stały małe roślinki doniczkowe. Na pierwszy rzut oka żadna nie przypominała mięsożernego Eddiego. Na lekko spadzistym dachu zbudowały sobie gniazdo ptaki, które spłoszyła ich kapsuła. Sporej wielkości, o czarno-białym upierzeniu i długich, czerwonych nogach i dziobach. Budynek otaczał niewielki ogródek, w którym ktoś hodował kolorowe kwiaty.
Chłopak pobiegł brukowaną dróżką do drzwi i walnął w nie trzy razy pięścią.
– Nastka, otwórz szybko! – wrzasnął, jakby specyficzne pukanie nie wystarczyło. A może tak zachowywali się wszyscy Ziemianie?
Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich młoda dziewczyna. Całkiem wysoka i dość zgrabna. Jasne włosy upięła na głowie, ale kilka pasm opadało na jej twarz w kształcie serca. Błękitne oczy otaczały grube, czarne rzęsy, a na nosie i policzkach miała kilka jasnobrązowych plamek, które dodawały jej dodatkowego uroku. Miała na sobie sukienkę w kratę sięgającą jedynie kolan.
Na jej widok Kaelasowi serce przyspieszyło w piersi i omal nie upuścił RM19. Nigdy nie widział tak ładnej dziewczyny. Może i Kendappa była niczego sobie, ale ta w porównaniu do niej była smukła niczym nimfa i na dodatek miała jasne, niemal złote włosy tak rzadkie w przypadku większości ras (Falonar mógłby zaliczać się do tych szczęśliwców, gdyby jego nie przypominały poskręcanego siana) i te dziwne plamki.
Dziewczyna spojrzała najpierw na Kaelasa, potem przeniosła wzrok na Kendappę. Gdy dostrzegła jej ogromne, błoniaste skrzydła, wrzasnęła ile sił w płucach. Chyba chciała cofnąć się z powrotem do domu, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
– Spokojnie, Nastka – odezwał się Tomek. – To Marsjanie, obiecałem im pomóc. Mówili, że nic nam nie zrobią, chociaż ten facet ma świetną broń.
– To sen, to musi być sen – jęczała dziewczyna, jakby nie dotarło do niej nic z tego, co do niej mówiono. – Jestem za młoda, aby oszaleć.
– Nie chcieliśmy cię przestraszyć – wtrącił się Kaelas. – My…
– To strata czasu – warknęła Kendappa. – Równie dobrze możemy poszukać pomocy u kogoś innego.
– Nie! – krzyknął Tomek. – To tylko chwilowy szok, wchodźcie. Nastka zaraz dojdzie do siebie i zadzwoni po lekarza. To jej przyjaciel, więc nie będzie problemu. Przyjedzie tu za góra pół godziny.
Dziewczyna jak na komendę, odsunęła się w drzwiach i przepuściła przybyłych. Nie uszło uwadze Kaelasa, że rozejrzała się jeszcze, jakby spodziewała się, że ktoś może obserwować dom lub czaić się w ukryciu.
– Połóżcie go na tapczanie – zakomunikowała i podeszła do dziwnego białego pudła z klawiszami. Wystukała jakąś kombinację, po czym zaczęła mówić do słuchawki połączonej kablem z resztą.
Gdy skończyła, opadła bezwładnie na krzesło i zaczęła przyglądać się uważnie każdemu z przybyłych. Landarczyk nie wiedział, co może chodzić jej po głowie, jednak cieszył się, że tak szybko odnaleźli pomoc. Kendappa z jakiegoś powodu wykazywała ogólne niezadowolenie i wykrzywiła nos na kwintę.
– Lekarz będzie za jakieś pół godziny, jednak najpierw chcę wiedzieć, czy naprawdę jesteście kosmitami, czy wybitnymi złodziejami, którzy nie zorientowali się w porę, że nic wartościowego nie posiadamy. Mój brat ma wybujałą wyobraźnię, ostatnio utrzymywał, że widział Golluma, więc rozumiecie, w jakim położeniu się znalazłam.
– Niedaleko znajduje się ich statek, jak wyjdziesz przed dom, to powinnaś go zobaczyć między drzewami – wtrącił Tomek, częstując przybyszy czekoladowymi ciasteczkami, których Kaelas nie odmówił, natomiast Kendappa owszem.
– To mogła być atrapa – upierała się.
– Widziałem, jak lądował. Świetny widok, żałuj, że cię przy tym nie było. A tak w ogóle to musiałaś to słyszeć.
Nastka zrobiła taką minę, jakby rzeczywiście wszystko słyszała, ale nie chciała przyjąć do wiadomości, że trójka podróżników wybrała sobie akurat okolicę jej domu na miejsce awaryjnego lądowania. Może Ziemianki z natury nie wierzyły w coś, czego nie widziały lub były ograniczone umysłowo? Drugi wariant Kaelas bardzo szybko wyrzucił z głowy. Ktoś tak ładny nie mógł być pozbawiony mózgu.
– Słuchaj, dziewczyno – niespodziewanie zabrała głos Kendappa. Landarczyk przeklął ją w duchu, bo mógł bezkarnie patrzeć na Nastkę, gdy była zajęta dyskusją z bratem. Dodatkowo nie spodobało mu się, jak zwracała się do niej Alatanka. – Najwyraźniej Ziemia jest tak zacofana, że nie dotarli do was żadni kosmiczni kupcy, nie potraficie wykryć statków pokonujących atmosferę z naprawdę ogromną prędkością, ba, nie macie pojęcia, o istnieniu Vrieskasa i pewnie wasz władca zrobiłby aferę na skalę światową, gdyby wylądował tutaj z zamiarem przejęcia władzy absolutnej. Nie obchodzi mnie to, bo Ziemia nie była naszym celem. Jesteśmy tu, bo okazała się najbliższą planetą, na której istnieje życie. Wyleczcie naszego przyjaciela, on naprawi statek i już nas nie ma. A jeżeli to problem, to po wizycie lekarza udamy się do siebie i tam poczekamy, nie będziecie musieli się nami w ogóle przejmować – zakończyła, a Kaelas miał ochotę dać jej w łeb, bo sam z chęcią spędziłby tu więcej czasu.
– To nie jesteście z Marsa? – zapytał lekko rozczarowany Tomek.
– Nie wiem, co to jest.
– Ale ekstra! Nastka, słyszałaś, w kosmosie istnieje życie! Zabierzcie mnie ze sobą? A do tego czasu możecie spać w moim pokoju.
– Czy ty nie rozumiesz, że w kosmosie trwa wojna? – podjęła dyskusję Kendappa. – Uniknęliście jej cudem, bo Ziemia znajduje się w strefie wschodniej. Jeżeli tego nie powstrzymamy, to za jakiś czas na was i tak przyjdzie kolej. Może wy tego nie dożyjecie, ale wasi potomkowie, owszem. Vrieskas może żyć tysiąclecia, a do tego ma pod rozkazami połowę kosmosu. Więc, jeżeli nie jesteś wybitnym wojownikiem lub nie posiadasz jakiś innych wyjątkowych zdolności, to nie masz czego szukać w naszym towarzystwie.
– Ja też się z tym nie zgadzam – dodała Nastka. – Nigdzie nie polecisz. Twoje miejsce jest tutaj bez względu na to, co dzieje się… no, tam gdzie się dzieje. I nie rób takiej miny, to moje ostatnie słowo – dodała, gdy Tomek już otwierał usta. – A co do was, to nawet nie wiem, czemu wam pomagam. Może przez wzgląd na absurdalność tego wszystkiego lub przez wzgląd na tatę. Nieważne. Za kilkanaście minut przyjdzie tu lekarz, podczas jego wizyty macie siedzieć z Tomkiem w jego pokoju. I niech ktoś nos stamtąd wychyli, to zatłukę własnymi rękami. Możecie zostać tutaj tak długo, jak będziecie chcieli. Udostępnię wam jeden pokój, a wasz nieprzytomny przyjaciel może na razie rezydować w salonie, jemu pewnie i tak wszystko jedno. Ale nikt nie może dowiedzieć się o waszej obecności tutaj. Nikt! To by była po prostu katastrofa, z czego nie zdajecie sobie nawet sprawy. Dlatego nie możecie się oddalać. Tutaj nie jest normalne mieć skrzydła.
– Zgoda! – zawołał z entuzjazmem Kaelas, nie do końca rozumiejąc, co Nastka miała na myśli.
~ * ~
Pokój, w którym Nastka ulokowała Kaelasa i Kendappę był dość duży i przytulny. Ściany zostały obklejone tapetą w czerwono-żółte, pionowe pasy, a podłoga wyłożona panelami. Wszystkie meble zostały wykonane z jasnego drewna. W oknie wychodzącym na łąkę, na której wylądowali, powiewały świeże, śnieżnobiałe firanki. Na parapecie stała roślinka w pomarańczowej doniczce. Długie, cienkie łodyżki zakończone zostały fioletowymi kwiatkami.
Na środku pokoju stało duże łóżko zasłane czerwoną pościelą. Po każdej stronie postawiono szafkę nocną z niewielką lampką. Pod ścianami rozmieszczono w losowej kolejności różne szafy i szafki. Jednak największą uwagę przyciągał oszklony regał, na którego półkach poustawiano różne książki w kolorowych oprawach.
– Co z RM19? Rozmawiałaś o nim z Nastką – zagadnął Kaelas, gdy pozostali sami, po spektakularnym wyrzuceniu Tomka z pokoju przez jego wściekłą siostrę, marudzącą coś o szkole i zadaniach domowych.
Kobieta odwróciła głowę od regału, zapewne przerywając czytanie literek na grzbietach książek. Lubiła literaturę, więc pewnie nie omieszka przejrzeć także tych, by zorientować się, jakie zasady panują na Ziemi.
– Ten ich uzdrowiciel, który tu był, stwierdził, że to tylko osłabienie organizmu i RM19 za jakiś czas powinien dojść do siebie. O ile można wierzyć komuś z tak zacofanej planety. Dał mu jakieś lekarstwo i zalecił odpoczynek. Ponoć chciał go zabrać do szpitala, ale Nastka się sprzeciwiła. Zapewniała, że on potrafi dochować tajemnicy i nie zacznie rozgłaszać wieści o dziwnie wyglądającym człowieku. Pozostaje nam tylko czekać, a jak się obudzi, dać mu solidnie w łeb za to, że nas tak przestraszył. A jutro po treningu zaczniemy sprzątanie na statku. Ten narwany dzieciak pewnie nie omieszka zaoferować pomocy.
Kaelas jęknął, nie potrafiąc się powstrzymać na czas i został zaszczycony pełnym niedowierzania i rozczarowania spojrzeniem ze strony Kendappy.
– Myślałam, że polubiłeś treningi.
– Chodziło mi o sprzątanie – sprostował. – Jak twoja ręka? – szybko zmienił temat.
Nie chciał, by kobieta zaczęła prawić mu morały w stylu „sprzątanie to bardzo przyjemna i pożyteczna rzecz, a skoro statek wygląda jak pobojowisko i niemal nic nie zostało na swoim miejscu, to tym więcej zabawy”.
Kendappa usiadła na łóżku i przez dłuższą chwilę przyglądała się zabandażowanej ranie. Kaelas nie potrafił rozszyfrować wyrazu jej twarzy. Wiedział, że z wyjątkiem smutku, było tam coś jeszcze, ale nie miał pojęcia co. Odpowiedź umykała mu za każdym razem, gdy już myślał, że ją ma.
– Nie ma kto dowiedzieć się o tej hańbie, więc nic się nie stało – powiedziała, cały czas patrząc na swoją rękę.
– To dobrze – wyrwało się Kaelasowi, zanim dotarło do niego co tak naprawdę powiedział. – Jaka hańba? – próbował ratować sytuację, o ile już nie było za późno, bo wiedział, że w przypadku Kendappy nic nie było pewne.
Kobieta milczała przez dłuższą chwilę i Landarczyk był już niemal pewien, że nic więcej nie powie. Najgorsze, że nie wiedział, co miałby w tej sytuacja zrobić, bo Kendappa wyglądała na naprawdę przybitą, co nigdy jej się nie zdarzało. Z wyjątkiem tych momentów, gdy wspominała siostrę, przeszło mu przez myśl. Pamiętał, że załamała się tylko dwa razy. Po próbie dusz na Oraculum i po stracie sztyletu na moście łączącym Debesu i Elle. Czyżby nigdy nie mówiła nic o sobie, aby ten smutek nie wyszedł na wierzch, bo nie potrafiła sobie z nim poradzić?
Kaelas już chciał coś powiedzieć, by przerwać tę niezręczną ciszę, ale kobieta go ubiegła.
– Każdy wojownik na Alatum otrzymywał własne sztylety – zaczęła, skubiąc nitki z bandaża, aby zająć czymś drugą rękę. – Miały siać postrach wśród wrogów ku czci Kaio i opiekuna zachodu. Jednak największą hańbą było nieumiejętne korzystanie z nich i zacięcie samego siebie podczas treningu czy walki. Nie dało się tego ukryć, bo jak wiesz wszelkie blizny zadane tą stalą pozostają już na zawsze. Oznacza to, że taka osoba nie jest godna miana wojownika z Alatum – zakończyła smętnie.
– Przy takich wirażach to przecież wszystko jest możliwe – zaprotestował Kaelas. – A sama z siebie nigdy byś się nie dźgnęła, bo jesteś na to za dobra. Nigdy nie spotkałem tak genialnej wojowniczki – dodał, zanim zdołał się powstrzymać, a w myślach już przeklinał swój za długi język. – Ale zawsze możemy uznać, że to moja wina.
– Jeżeli w ten sposób chcesz się zrewanżować za ten krzywo zrobiony opatrunek, to ci się nie uda.
Kaelas nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Taką Kendappę znał i nie chciał, aby więcej się smuciła i zamartwiała przeszłością oraz nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią bliskich.
– Nie szczerz się głupio, bo nic ci to nie pomoże – powiedziała, ale mimo to uśmiechnęła się serdecznie, co zdarzyło jej się pierwszy raz w życiu. Przynajmniej w stosunku do Landarczyka.
– Co to? – zapytał Kaelas.
Spojrzał przez okno i dostrzegł coś, czego nie powinno być na nocnym niebie. Podszedł do szyby, a na ten widok serce zaczęło mu szybciej bić. Na tle czerni wyraźnie widział okrągłą, srebrną tarczę, którą otaczało tak wiele gwiazd. Księżyc. Identyczny jak ten z jego snu.
Patrzył na niego jak zahipnotyzowany. Po chwili rozczarowany zorientował się, że nic się nie dzieje. W końcu udało mu się znaleźć planetę z naturalnym satelitą, ale nic, zupełnie nic się nie stało.
– Coś nie tak? – zapytała Kendappa.
– Śniłem o księżycu od miesięcy, a teraz, gdy w końcu mogę go zobaczyć, nic się nie dzieje. Najwyraźniej to kolejny mit, którego nie potrafimy zrozumieć – dodał, myśląc o wszystkich kultach księżyca i o matce, która mówiła o nim jako o symbolu nadziei.
Kendappa zmarszczyła brwi, jakby nad czymś się zastanawiała, ale nie wyraziła swoich przypuszczeń na głos.
Jedna zagadka rozwiązana, pomyślał rozczarowany Kaelas. Księżyc to kolejne kłamstwo. Niepotrzebnie tak bardzo mi na nim zależało.
~ * ~
Od dziś będę świętować dzień, w którym wpadłam na pomysł dodawania zapowiedzi (chociaż przez własną głupotę tydzień wcześniej zdradziłam dokładne miejsce lądowania). Kompletnie zapomniałam, że ostatnią część tego rozdziału miałam całkowicie poprawić i gdyby nie to, że tydzień temu robiłam pierwszą korektę, to rozdział pojawiłby się w okolicach niedzieli. Mam nauczkę, aby następnym razem nic nie zostawiać, ewentualnie przyczepić kartki do biurka, by nie zapomnieć.

Zapomniałam dodać, aby później nie było nieporozumień.  Czas, w jakim znaleźli się bohaterowie to przełom XX i XXI wieku. Teraz jeszcze tego nie widać, ale później już będzie.

30 komentarzy:

  1. Podobał mi się ten rozdział. Ciekawie opisałaś życie na Ziemi oraz reakcję naszej trójeczki, a raczej dwójki, skoro RM19 dalej pozostaje nieprzytomny. Nawet nie wiedziałam, że coś tak zwykłego, można opisać w tak ciekawy i inny sposób.
    Zastanawiam się tylko czy ludzka medycyna jest w stanie pomóc RM19. W końcu, porównując nasz świat do tego, do którego przywykli bohaterowie, jesteśmy strasznie zacofani. Ciekawe jak lekarz zareagował na tak osobliwego pacjenta... Chociaż dobrze, że nie widział Kendappy, bo to byłby dopiero szok. Skrzydlata kobieta? Niecodzienne zjawisko. Już sama reakcja Nastki na ich widok to potwierdziła.
    Uśmiałam się z reakcji Kaelasa, gdy ujrzał tą dziewczynę. Faktycznie, musiała to być dla niego pewna odmienność i musiał być tym faktem mile zaskoczony, hah :)
    I polubiłam Tomka! Taki zakręcony chłopaczyna z niego. Ta jego wiara w Marsjan oraz ogólna chęć pomocy wszystkim była rozbrajająca.
    Podobało mi się również to, jak Kaelas zachował się w stosunku do Kendappy. Ich stosunki uległy znaczącej poprawie i to taka miła odmiana, choć pewnie kłótni jeszcze nie zabraknie ;)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wyszło ciekawie, bo pisząc rozdziały na Ziemi doszłam do wniosku, że lepiej pisze mi się o dziwnych planetach niż o zwyczajnej Ziemi i to na dodatek tak, aby wyszło, że to co tam widzą nie jest normalne.
      Lekarz na pewno zdziwił się jego widokiem i domyślił, że coś jest nie tak, ale to przyjaciel Nastki, więc nie zadawał zbędnych pytań. Ale ten wątek będzie jeszcze wspomniany.

      Usuń
  2. Czyli nasza Ziemia okazuje się zacofanym miejscem, gdzie ludzie nie mają tak naprawdę o niczym pojęcia, ale na szczęście skrzydła nie odstraszyły Ziemian od udzielenia bohaterom pomocy.
    Trzynastoletni Tomek jest naprawdę sympatyczny - to jego rozentuzjazmowanie gośćmi jest urocze. Dobrze, że właśnie ktoś taki widział lądowanie statku, gorzej gdyby był to ktoś, kto od razu wezwałby policję.
    Ciekawi mnie czym się zajmuje/zajmował tata Nastki, skoro być może to przez wzgląd na niego zdecydowała się pomóc obcym. Może Ci Ziemianie tak naprawdę mają więcej wspólnego z kosmitami niż widać to gołym okiem? Albo po prostu ich tata interesował się życiem pozaziemskim lub coś w tym stylu.
    Nawiasem tak się zastanawiam jak oni się porozumiewają z Polakami. Znają ich język czy mają przy sobie coś w rodzaju translatorów mowy, o których zapomniałam? ;>
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemię wzorowałam typowo na naszej Ziemi, a byłoby nudno, gdyby wszyscy wiedzieli, co dzieje się w kosmosie ;)
      Policja to chyba jeszcze pół biedy, gorzej gdyby dziennikarze się zlecieli, bo wtedy nici z uzyskaniem pomocy gdziekolwiek i wyleczeniem RM19.
      A o tacie Nastki i Tomka będzie wspomniane w 46, więc teraz nic nie mówię.
      Właściwie to nad różnorodnością języków nigdy się nie skupiałam, bo wtedy na pewno musieliby posiadać coś w rodzaju translatora, bo na innych planetach też wszyscy nie mówiliby w tym samym języku.

      Usuń
  3. Zazwyczaj narzekałam na nasze zacofanie ( mówię tu o Polsce) i marzyłam i nadal marzę o życiu gdzieś za granicą, jednak coś takiego we mnie, a może i w nas wszystkich siedzi, że jak ktoś mówi źle o naszym miejscu zamieszkania ma się ochotę tego kogoś zatłuc i powyzywać. :-) Dziwne. Ale powracając do opowiadania wywnioskowałam, że Kendappa nie jest zachwycona Ziemią i chce z niej jak najszybciej się ulotnić. Zupełnie inaczej jest z Kaelasem. Nasza Ziemia widocznie go zauroczyła, a może nie Ziemia, ale kobieta? Siostra Tomka zrobiła na nim wrażenie. Jeszcze lepiej zachował się Tomek. Jak gdyby nigdy nic zaprosił obcych do swojego domu. Odjazd :-) Mam nadzieję, że RM19 nic poważnego się nie stało i po wizycie lekarza dojdzie do zdrowia. A tak w ogóle.. Kendappa uważa się za taką ucywilizowaną, a nie ma pojęcia gdzie leży Mars..? Powinna troszeczkę się wyluzować :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaelasa głównie zauroczyła Nastka, ale do samej planety też nic nie ma, bo w końcu może wyrwać się z kapsuły i przebywać nieco na świeżym powietrzu. A Kendappa to na razie inna bajka.
      Układ słoneczny nie jest nie wiadomo jak wielki na tle kosmosu, dlatego kobieta nie znała nazw wszystkich planet wchodzących w jego skład.

      Usuń
  4. Bardzo byłam ciekawa, jak opiszesz pobyt trójki bohaterów na Ziemi ;)). W końcu aż do poprzedniego rozdziału nie wiedziałam, czy w twojej wersji wszechświata Ziemia w ogóle istnieje, no a kiedy już się dowiedziałam, że tak, to zaciekawiło mnie, jak w takim razie Kaelas i reszta zareagują na nasz świat, tak inny od tych, które znali.
    No, ale troszkę mnie zdziwiło, jak bardzo Ziemia okazała się być dla nich zacofana ;). Ale dobrze opisałaś ich reakcje, choć nieco dziwnie było czytać o świecie z takiej perspektywy. No, ale skoro widzieli już tyle dziwnych rzeczy, Ziemia mogła wydawać się całkiem zwyczajna.
    Co prawda troszkę mnie zdziwiło to, że wylądowali akurat w Polsce, no ale spoko. Spodobał mi się Tomek i ta jego wiara w Marsjan, oraz chęć pomocy obcym przybyszom. Jak gdyby nigdy nic zabrał ich do swojego domu. Gdyby trafili na jakiegoś dorosłego, pewnie narobiłby większego zamieszania, ale dzieci chyba łatwiej wierzą w dziwne rzeczy. A przybycie do ziemskiego domu też wyszło bardzo fajnie, podobnie jak zderzenie dwóch odmiennych cywilizacji, z których żadna nie wie o drugiej zbyt wiele. Nie dziwię się przerażeniu Nastki oraz jej niedowierzaniu, ale widok kobiety ze skrzydłami musiał być dość wymowny. Ale zauważyłam, że Kaelasowi chyba się spodobała. I w ogóle, on jakoś fajniej podszedł do sprawy, bo Kendappa była zupełnie niezainteresowana, i chciała jak najszybciej odejść. I chyba trochę za bardzo dramatyzowała po tym, jak się zacięła, ale skoro takie miała zwyczaje i przekonania... ;). I trochę za bardzo z góry traktowała Ziemian.
    Ogólnie, podobało mi się i czekam na ciąg dalszy ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad miejscem lądowania jakoś długo się nie zastanawiałam. Myślałam trochę nad Australią, ale ostatecznie wygrał nasz ojczysty kraj. Łatwiej było wtedy wymyślić konkretne miejsce i ogóle warunki, jakie panowały.
      Dzieciom na pewno łatwiej jest zaproponować pomoc obcym ze skrzydłami i bronią przywodzącą na myśl średniowiecze. Ale akurat Tomek i Nastka są dość specyficzni i łatwiej było uwierzyć im w prawdę (więcej w 46). Inni ludzie mogliby zrobić aferę na skalę światową i od razu posłać po dziennikarzy byleby zyskać sławę.

      Usuń
  5. Kurczę, aż mnie zaskoczyło, że chcąc dalej czytać, zobaczyłam Twoje podsumowanie. Ach, ale mnie wciągają te rozdziały, człowiek aż chce więcej.

    Spotkanie z Ziemianami z Polski bardzo fajne. Szczególnie zachwycił mnie Tomek, który był taki podniecony przybyszami z kosmosu:) Jego siostra okazała się już mniej przyjemna, lecz mimo to postanowiła im pomóc, no i Kaelasowi przypadła do gustu;). Widać, że cywilizacja Ziemska jest nieco zacofana, lecz sądziłam, że Kaelas i Kendappa będą wiedzieli co to Mars... choć może RM19 o nim wie, on jest zawsze taki mądry i bystry:) Och, żeby tylko wyszedł z tego cało. W tym wszystkim trochę mnie wnerwiła Kendappa, sądzę, że zbyt ostro potraktowała Tomka i Natkę (wykluczam sytuacje ze sztyletem, który podłożyła chłopakowi, bo nie miała pojęcia z kim ma do czynienia). Podobał mi się ostatni fragment, nawiązujący do księżyca. To chyba dlatego zniesmaczyłam się, gdy przekonałam się, że to koniec rozdziału. No nic, czekam już niecierpliwie na następny rozdział:)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja specjalnie tę końcówkę o księżycu pisałam tak po łebkach, bo rozdział już i tak wyszedł długi. Ale mogę powiedzieć, że te ziemskie będą dość długie (tylko 46 na razie pod znakiem zapytania).
      Właściwie to układ słoneczny na tle strefy wschodniej jest dość mały i nieistotny (Ziemia zacofana pod względem kontaktów z innymi rasami, a na reszcie planet nie ma życia), dlatego Kendappa nie znała Marsa. Kaelas tymi sprawami w ogóle się nie interesował. Co do RM19, na pewno wszystkiego by się dowiedział, aby wiedzieć, z czym może mieć do czynienia.
      Myślę, że kontynuację tej końcowej rozmowy jeszcze zamieszczę w 46.

      Usuń
  6. Narwany Tomek wygrał wszystko :D Jakoś tak śmiesznie czytało mi się wizytę na Ziemi, musimy być niezwykle zacofaną planetą, haha xD Chociaz może jakby wylądowali w Japonii a nie w Polsce, pewnie odebraliby to nieco inaczej :D
    Między Kendappą a Kaleasem iskrzy, że ho ho!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że kolejna postać, która wszystkim przypadła do gustu ;)
      Główne zacofanie bierze się z tego, że Ziemianie nie wiedzą nic o życiu poza własną planetą, a z resztą to dopiero pójdziemy do przodu ;)

      Usuń
  7. To z tego rozdziału dowiedziałam sie trzech ważnych rzeczy.
    1) W kosmosie większość istot mówi po polsku i wcale nie marudzą, że to trudny język! Niby można by pomysleć, że się go nauczyli, ale Kaelasa o takie rzeczy nie podejrzewam :) Tak więc tonie chiński jest najbardziej popularny!
    2) Kaelas musi być naprawdę brzydki :D Ja tam mam go za myślącego inaczej, więc trochę przykro, że natura nie obdarzyła go chociaż tym... A tak na poważnie,to zaskakuje mnie kaelasowy tok rozumowania - jest ładna, to na pewno też mądra. Ręce, nogi i nawet włosy opadają. To tak głupie, że aż śmieszne i zastanawiam sie skąd ty bierzesz siłę na tego biednego Kaelasa, który ciągle odwala takie numery ;)
    3) Zapomniałam :D ale jak mi się przypomni, to powiem.
    Rozdział w każdym razie bardzo przyjemny, ciekawe co takiego stało się RM19 i kiedy wróci do siebie. Szkoda mi go i tego jak sie obudzi - czy ze statku coś zostanie po tym sprzątaniu i czy aby Tomek nie zabierze jakiś ważnym pamiątek, przez których brak nie będą mogli wystartować :).
    No to ciekawe co tam będzie dalej z Księżycem. Może to nie była pełnia, a Kaelaswi jest ona potrzebna? Może wreszcie weźmie sie za swoją ki, bo przez to on jest strasznie zacofany w porównaniu do takiego Falonara (a moarzy mu sie pokonanie Vrieskasa...). Coś w tym ksieżycu musi byc, bo inaczej nie zniknąłby (wogóle jak satelita może zniknąć?), a Vrieskas nie interesowałby się tak bardzo Landare (dość krótko trzyma Ladvariana). No nic, jestem ciekawa co dalej.
    A i fajnie wiedzieć, że naturalni blondyni to rzadkość w kosmosie (chociaż Nastka mogła być farbowana - chciałabym zobaczyc minę Kaelasa w takim wypadku :D). Niby wiadomo, że Falonar jest takimw yjątkiem na Landare, ale myślałam, że inne rasy mają więcej tego kolorku :). Heh, ciekawe, że Kaelas wie co to siano, bo Landare z rolnictwem mi się średnio kojarzy - były tam jakieś zwierzęta? Takie hodowane? A może po prostu ty ich tylko nie opisałaś?
    I jeszcze coś :Kendappa! W tym rozdzile jej złość i stosunek do Nastki mnie niesamowicie rozbawiły, bo wygląda jakby czegoś jej zazdrościła :D. I ta jej "hańba"... było nie biegac ze sztyletem po statku :). Dalej nie wiem co jej do głowy strzeliło i po co jej on był potrzebny...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nad różnorodnością języków nigdy się nie skupiałam. Ale czemu cały kosmos nie mógłby mówić po Polsku, Polacy mogą czuć się zaszczyceni ;)
      A dlaczego doszłaś do wniosku, że Kaelas jest brzydki? Wiadomo, jakimś ekstra przystojniakiem, na widok którego kobiety od razu mdleją nie jest, ale w drugą stronę też przesady nie ma.
      Jako że to gatunek fantastyka, to wszystko może się zdarzyć ;) A kwestia księżyca będzie jeszcze na Ziemi kontynuowana, dlatego na razie nic nie mówię.
      Landare rolniczą planetą nie było, bo tam głównie skały dominowały, ale z racji, że sporo obcych tam mieszkała, to mogli sobie zażyczyć, by przetransportować zwierzęta, dlatego coś tam na pewno jest, ale na takich kwestiach się nigdy nie skupiałam, bo wyszłoby niepotrzebne przedłużanie.

      Usuń
    2. Ależ ja sie tego nie czepiam, tylko właśnie czuję się bardzo zaszczycona. I niech się Chinole chowają - i teraz po co się uczyć innych języków? Lepiej sobie po kosmosie polatać... a no tak nie mamy czym, czyli wracamy do punktu wyjścia. Chyba, że piśniesz coś o tym, gdzie wylądowali K,K&R? Buchniemy i statek i w drogę! ;)
      To kaelasowy tok rozumowania:
      Nastka jest ładna = mądra
      Przełózmy na Kaelasa:
      Kaelas jest głupi = brzydki
      Takim oto sposobem do tego doszłam ;) Cóż nasz Landarczyk chyba nie pomyślał nad tym w drugą stronę (albo myśli, że jest mądry...).
      A no właśnei tak mi sie zdawało. Dzięki :D

      Usuń
    3. A będzie nawet podane konkretne miejsce lądowania ;) Ale to w 46.
      No tak, gdy brać pod uwagę rozumowanie Kaelasa i przenosić je na jego zachowanie, to rzeczywiście wychodzić coś takiego.

      Usuń
  8. Ale z Kaelasa kochaś :D Chociaż mu się nie dziwie. Nastka wydaje się być nie tylko bardzo ładna, ale dobra, uczynna i cierpliwa jak anioł. Jej braciszek jest pocieszny. Śmiać mi się chciało, gdy czytałam, jak bardzo emocjonuje się przybyciem "kosmitów". Najlepsze było, jak zaproponował, że chce polecieć z nimi. Hah, jeszcze by się okazał tym Legendarnym Wojownikiem XD
    Ulżyło mi, że RM19 jest tylko przemęczony, chociaż nie wiem, czy powinnam wierzyć słowom ziemskiego lekarza. RM19 nie jest w końcu takim zwyczajnym człowiekiem, ale bądźmy dobrej myśli.
    Natomiast zirytowała mnie Kendappa, wróciła do swojej niemiłej natury. Cóż za niecierpliwa kobieta. Chociaż odnoszę wrażenie, że przy Kaelasie zachowuje się inaczej. Dawniej na pewno nawrzeszczałby na niego za zadawanie takich pytań, a teraz pozwoliła sobie na szczerość. Coś wisi w powietrzu ;)
    Co jest nie tak z naszym Księżycem? A może działa tylko ten landarski?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wielu na miejscu Tomka chciałoby wyrwać się z Ziemi i polatać sobie po kosmosie, nie zwracając uwagi na wojnę i niebezpieczeństwa. W końcu wojownicy zawsze obronią ;)
      Z tymi kilkoma zdaniami o księżycu nie mogłam się powstrzymać, chociaż dopisałam je na ostatnią chwilę. Mogę powiedzieć, że wątek jeszcze będzie kontynuowany w części o Ziemi.

      Usuń
  9. Widać, że stosunki Kendappy i Kaelasa są coraz lepsze. Sądzę, że przez czas tej wyprawy ich więzi jeszcze bardziej się zacieśnią. Nastka jest bardzo pozytywną postacią. I ona i Tomek. Ale dziewczyna jest opanowana, cierpliwa i pomocna, zaś Tomek wydaje mi się przeciwieństwem siostry. Mimo, że także był pomocny dla Landarczyków, to jedna wydaje się taki szalony, narwany... W sumie rozdział bardzo dobry, jak zawsze. Ale zdziwiło mnie, że i Nastka i Tomek tak spokojnie zareagowali na to, że na Ziemię przylecieli kosmici. Ja bym pewnie wrzeszczała jak oszalała, zwłaszcza, ze mówisz, ze do XX wiek. Dziwie się, że Tomek tak po prostu tam stał, w tych krzakach. Dziwie się, że nie zemdlał ^^ Ale w końcu to jeszcze nastolatek, więc pewnie taka przygoda, jaką było spotkanie trójki wojowników, to dopiero coś. Jestem ciekawa jak Kaelas, Kendappa i RM19 poradzą sobie na Ziemi. Cieszę, się, że z RM19 wszystko w porządku. Ciekawi mnie ten księżyc... Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich zachowanie bierze się z pewnej kwestii, która zostanie opisana później. Tutaj już nie zmieściłam i byłoby trochę nie na miejscu tak od razu wszystko rozpowiadać.
      A Tomek to już taki typ, który wierzy w istnienie kosmitów, duchów, wampirów, magów (ze szczególnym naciskiem na to pierwsze), nie boi się tego, a uważa za wstęp do wielkiej przygody (co mogłoby się też skończyć tragicznie, gdyby spotkał nieodpowiednich ludzi lub ktoś próbował sobie z niego zadrwić).

      Usuń
  10. Marsjanie <33 Hhahahaha... Polska? Serio? Nie spodziewałam się ( nie czytałam zapowiedzi :D ) Tomek jakoś tak dziwnie spokojnie zareagował, widząc ich. Może to kwestia wieku. Jest jeszcze dzieckiem, więc ma otwarty umysł i nie jest tak ograniczony jak dorośli. Czyli Ziemia jest jedyną planetą, której mieszkańcy nie mają pojęcia o innych cywilizacjach? A tak się zastanawiam, skoro Falonar ma jasne włosy, a to się rzadko zdarza, to może jego ojciec jest po części Ziemianinem? Hahaha... padłabym, gdyby tak było. Jestem ciekawa, jak zareagują inni Ziemianie. Wątpię, że przybycie obcych pozostanie w ukryciu. Haha, rozpęta się piekło, a oni będą mieć przechlapane. Szans nie mają, jest ich tylko trzech, w dodatku jeden nie w pełni sprawi, więc lepiej dla nich, żeby to się nie wydało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek to już taki typ, który wierzy w istnienie kosmitów, duchów, wampirów, magów (ze szczególnym naciskiem na to pierwsze), nie boi się tego, a uważa za wstęp do wielkiej przygody. A taki wiek jeszcze bardziej to podsyca.
      Nad korzeniami Zevrana jeszcze się dokładnie nie zastanawiałam (będzie mi to potrzebne dopiero dużo później, wiec jeszcze mam czas), ale nie dawaj mi tu takich propozycji, bo jeszcze coś mnie pokusi i to wykorzystam ;)

      Usuń
  11. Niezłe, niezłe, tylko troche szkoda, ze nie wylądowali na szczycie wieży Eiffla ludzie. Powinni sie chyba dowiedzieć o kosmosie, o vrieskasie itd, a tak to nawet nie wiadomo, czy kiedyś bedą umieli sie bronić. Bo nie wiem, czy menu rodzeństwu ktoś uwierzy, ale wszystko wskazuje na to, ze masz zamiar napisać tutaj jeszcze cos o ziemi, więc jest jakas szansa. Zauważyłam, ze napisałas półka przez u. Ponadto jednak notka jak zwykle dobra,a chwilami wręcz geoteskowa. Nie moge uwierzyć, ze lekarz uzdrowić rm19? On był w normalnej istocie czy wyglada jak człowiek, ze sie nie zdziwił? Chyba mi to umknelo. Ponadto co zrobią rodzice ziemian, jakos wątpię, by obcy pozostali w ukryciu cały czas hahahahaha. Mam nadzieje, ze kandeqppa powie cos wićej o swojej przeszłości, juz powoli sie otwiera. Pozdrawiam, condawiramurs.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co by się stało, gdyby Vrieskas wylądował na Ziemi. W końcu mowa tu o wielu państwach, które musiałyby przyjąć jego władzę, nie jednym królu.
      RM19 wyglądał jak zwykle. Lekarza zdziwił jego widok i domyślił, że coś jest nie tak, ale to przyjaciel Nastki, więc nie zadawał zbędnych pytań. Ale ten wątek będzie jeszcze wspomniany.
      W końcu mogę obiecać, że rozdział o przeszłości Kendappy też będzie. Nie pamiętam teraz dokładnie numeru.

      Usuń
  12. Boże znowu komentuję trzy rozdziały miast jednego. Ciężko u mnie z tym czasem, muszę coś w końcu wymyślić choć powiem szczerze, że podoba mi się to, że nie czytam nowości od razu. Pewnie gdybyś wrzucała je rzadziej, musiałabym. A tak mogę spokojnie przeczytać kilka postów i coraz bardziej zatracać się w Twoim świecie.
    Zazdrosny Ladvarian to całkiem ciekawe zjawisko. Zabawne w szczególności dlatego, że nie wie kim tak naprawdę jest miłość przyjaciela. No i zdobycie łzy. Akcja nabiera tempa z czego bardzo się cieszę.
    Muszę stwierdzić, że Folonar dość specyficzne przygody. Pomysł złożenia go w ofierze, spowodowany profanacją świętego drzewa choć w skutkach mógł być tragiczny, to mnie ta sytuacja rozbawiała do łez. Serio ^^
    No i Ziemia. Tak niepozorna przy rozwinięciu cywilizacyjnym w świecie bohaterów. Choć przyznam, że podziwiam lekarza. No i Tomka. Ten ostatni wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ciekawy świata i taki przy tym uroczy. Może to niewłaściwe określenie, ale nie mogę znaleźć innego.
    A to zaaferowanie Kendappy wyszło Ci fenomenalnie.
    W ogóle opisy, których użyłaś do zobrazowania sytuacji były wspaniałe. Dlatego tak bardzo lubię czytać Twoją twórczość. Mogę się przy niej odprężyć, wypić herbatę i spokojnie zanurzyć w ten bezmiar fantazji. Istne cudo! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Każdy może mieć nietypowe przygody, bo to tylko życie urozmaica, chociaż Falonar wolałby zamienić się z kimś innym ;)
      Ziemia niby niepozorna, chociaż, gdyby porównać z niektórymi planetami, to pewnie nie wyszłaby tak źle. Pomijając brak jakiejkolwiek wiedzy o życiu pozaziemskim.

      Usuń
  13. Ubóstwiam Evolet xD. Strasznie ja lubię. W ogóle, podoba mi sie twój blog. Super opowiadanie ! Czekam na nn =]
    Pozdrawiam Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  14. A dla mnie ta zacofana Ziemia ma swój klimat. Jest taka spokojna : ). Tomek jest rozbrajający :D Uwielbiam wspólne sceny Kaleasa i Kendappy. Nastka jest również sympatyczna. Wydaje się być rozsądną, odpowiedzialną dziewczyną. Chyba odrobinkę zauroczyła Kaleasa ; ) Zastanawia mnie ten wątek Księżyca. Może, żeby coś się wydarzyło w jego pobliżu muszą znaleźć się jednocześnie Kaelas i Ladvarian? Obaj o nim śnili...Świetny rozdział, pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemia miała być właśnie taką spokojną planetą, na której będą mogli nieco odpocząć (i tym samym trochę nowych problemów sobie na głowę zrzucić).
      A o wątku księżyca na razie nic nie mówię, ale w części o Ziemi będzie jeszcze kontynuowany.

      Usuń