Nie oddawaj czci tym,
którzy ci ją zabrali.
Stanisław Jerzy Lec
RM19
spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Skrzywił się nieznacznie, bo ciągle
wydawało mu się, że coś było nie tak, jakby tego chciał. Włosy starannie
zaczesał do tyłu, jednak i tak kilka kosmyków, jak na złość, sterczało w
zupełnie inną stronę. Założył prosty, jasnozielony kombinezon, lecz teraz
zdawało mu się, że był zbyt pospolity i nieodpowiedni do sytuacji. Już miał
zamiar przejrzeć swoje rzeczy, by wybrać coś innego, gdy rozległ się piskliwy,
dziewczęcy głosik:
– Wyglądasz całkiem dobrze. SiN699 i tak
nie zwraca uwagi na wygląd, więc równie dobrze mógłbyś zaprezentować się jej
zupełnie nago – dodała ze złośliwym uśmieszkiem. – Bardziej się zezłości, gdy
znów się spóźnisz.
RM19 odwrócił się w stronę KM6, która już
zajęła wygodne miejsce na jego łóżku. Chciał ją skarcić za głupie gadanie,
jednak widok młodszej siostrzyczki sprawił, że na jego ustach pojawił się
serdeczny uśmiech.
– Mam jeszcze czas – oznajmił.
– No tak, ostatnio stroisz się przed
lustrem dłużej niż mama. Kiedy się z nią ożenisz? – zapytała prosto z mostu.
RM19 w ogóle nie spodziewał się takiego
pytania. Całkiem zbiło go z pantałyku i przez dobrą chwilę nie wiedział, co ma
odpowiedzieć. Szczególnie, że KM6 była za młoda, aby wszystko zrozumieć. Światem
dorosłych rządziły okrutne i bezwzględne zasady. Kiedyś będzie musiała się ich
nauczyć, zacząć do nich dostosowywać. Kiedyś…
Miała już dziesięć lat, a on nadal widział
w niej małą dziewczynkę, która uwielbiała zadawać kłopotliwe i szczegółowe
pytania, bo wiedziała, że zawsze uzyska na nie odpowiedzi. Już od kilku lat
chodziła do szkoły i musiała mierzyć się z brutalną rzeczywistością i faktem,
że należy do najniższej klasy społecznej, na dodatek do rodziny zdegradowanych,
co było jeszcze gorsze.
Tak bardzo chciał odmienić jej los,
sprawić, by mogła być traktowana lepiej przez społeczeństwo, jednak marzenia
pozostały tylko marzeniami. A niemoc tak bardzo bolała. Przez całe studia
starał się uczyć jak najlepiej, uzyskiwać najlepsze wyniki, wybijać swoją
wiedzą ponad szereg, ale to w niczym nie pomogło. Mimo że na dyplomie miał najwyższe
wyniki, nie zdobył poparcia żadnego mentora. Żadnego! Nikt nie chciał mieć z
nim do czynienia. Nie wiedział tylko dlaczego. Czy wiecznie ciążące na nim
widmo zdegradowanego zamykało mu wszelkie drzwi do odmienienia tego losu? Gdzie
tu sprawiedliwość?
Z tego względu nie mógł kontynuować studiów
na wyższym poziomie i musiał poszukać sobie jakiejś pracy, by pomóc w
utrzymaniu rodziny. Miała ona niewielki związek z nauką czy zaawansowaną
technologią. Po prostu brakowało kogoś z w miarę wysokim wykształceniem, nie
zwykłego włóczęgi z ulicy, na stanowisko przy szlifowaniu szkła
wykorzystywanego do produkcji specjalistycznych okularów. Cała praca polegała
na wklepaniu do komputera odpowiednich, podanych z góry danych. Było to jedyne
stanowisko z w miarę wysoką płacą. Nigdzie indziej go nie chcieli. Woleli
poczekać na kogoś, kto się liczy, kto dłużej się uczył i zdobył odpowiednie
tytuły.
– To nie takie proste – odpowiedział,
siadając obok KM6. W jego jasnożółtych oczach pojawił się smutek. Starał się to
za wszelką cenę ukryć go przed siostrzyczką, jednak musiała to zauważyć, bo
objęła go w pasie i przytuliła się.
– Przecież ją kochasz – stwierdziła, jakby
życie było bajką i sama miłość wystarczyła, by pokonać wszelkie przeciwności.
Bo
jej rodzina nigdy mnie nie zaakceptuje. Bo jestem jedynie zdegradowanym
biedakiem, który myśli, że coś osiągnie w życiu, gdy będzie się odpowiednio
mocno starać. Chciał jej tak odpowiedzieć, ale prawda
mogłaby być zbyt brutalna. Nie miał zamiaru już teraz niszczyć jej marzeń i
postanowień, by później pójść na studia i też starać się o jakąś naukową
posadę. Przecież w przyszłości wszystko mogłoby się zmienić.
RM19 nadal miał na dnie serca iskierkę
nadziei, że wielmożny Vrieskas wyda jakieś ogólne postanowienie dla całej
strefy północnej, aby nie marnować żadnych talentów bez względu na pochodzenie
danego osobnika. Tak silne, że nawet Rada będzie musiała mu ulec.
– Ze ślubami nie jest tak prosto. Zresztą,
SiN699 nadal się uczy, więc nie mamy powodu, by się spieszyć. A jak zaraz mnie
nie puścisz i nie wyjdę, to się spóźnię – dodał, całując siostrę w czubek nosa.
– Baw się dobrze – rzuciła na pożegnanie. –
I pozdrów ją ode mnie.
~ * ~
Nie wiedział, dlaczego z SiN699 prawie
zawsze spotykają się przy Germanowej Rzece, niedaleko mostu, na którym tamtej
pamiętnej jesieni prawie pozbawiła go głowy. Tutaj, z dala od miasta i hałasów,
znacznie lepiej spędzało im się czas i rozmawiało. Nie musieli tak bardzo
uważać, by nie złamać jakiejś z tak istotnych zasad panujących na BS88C. Jedną
z najważniejszych już złamali, ale na naprawienie tego było już za późno. Stało
się i miał nadzieję, że nigdy nie odstanie.
Na świeżym powietrzu znacznie lepiej się
myślało i można było odpocząć od ciągłego zgiełku. Na chwilę oderwać się od
rzeczywistości i znaleźć w całkiem innym świecie. W ich własnym, do którego
nikt nie miał wstępu.
Gdy przebywali tutaj, nikt nie zwracał na
nich większej uwagi. Byli kolejnymi młodymi ludźmi, którzy chcieli trochę pobyć
w swoim towarzystwie. Nic więcej. Zero pogardliwych spojrzeń i uwag
wymienianych półszeptem za plecami. Matki i ojcowie przyprowadzający tu swoje
dzieci bardziej zajęci byli pilnowaniem własnych pociech, niż przyglądaniem się
SiN699, by zorientować się, że to córka jednego z Radnych. Tym bardziej, że
dziewczyna nie lubiła udzielać się towarzysko. Według opinii ogółu nie należała
do najpiękniejszych, więc niewielu wiedziało, jak dokładnie wygląda.
RM19 automatycznie skierował swoje kroki w
pobliże niewielkiego wzniesienia ukrytego między drzewami. Wiosną to miejsce
wyglądało cudownie. Zielone, rozłożyste korony drzew, w których patki wiły
gniazda. Na niektórych kwitły różnokolorowe kwiaty. Jednak on wolał jesień,
pomimo jej częstych chłodów, porywistych wiatrów i opadów deszczu. Nigdy nie
był sentymentalny, ale stwierdził, że ten jeden raz może sobie na to pozwolić.
SiN699 siedziała na kraciastym kocu, który
musiała przynieść ze sobą i opierała się o pień drzewa. Na głowie miała dość
duży kapelusz z szerokim rondem, który zasłaniał jej pół twarzy i dokładnie
chronił przed słońcem. Założyła ciemnoróżowy kombinezon z fantazyjnymi,
kolorowymi wzorami na nogawkach i rękawach.
W skupieniu czytała jakąś książkę, przez co
nie zauważyła zbliżającego się RM19. Mężczyzna podszedł do niej i na
przywitanie pocałował czule w pełne, czerwone wargi.
– Dobrze, że już jesteś i to punktualnie –
dodała, szczerząc zęby.
– Spóźniłem się tylko raz. Masz zamiar
wypominać mi to do końca życia? – odpowiedział.
Usiadł obok SiN699 i objął ją ramieniem. Rondo
kapelusza wbijało mu się w głowę, więc postanowił go jej ściągnąć. I tak cień
drzewa chronił ich przed słońcem.
– Nie masz dzisiaj zajęć? – zapytał.
Wiedział, że miała dość ekstrawaganckie podejście do nauki. Nie zależała od
tego jej przyszłość, więc nie zawsze traktowała wszystko tak poważnie jak
powinna.
– Nie, wyjątkowo odwołali. A ty?
– Dobrze wiesz, że dzisiaj nie pracuję. Od
roku mam niezmienny plan pracy.
– Myślałam, że może pracujesz nad czymś własnym…
Jak kiedyś – dodała niepewnie.
RM19 westchnął. Nie lubił, gdy rozmowa
schodziła na te tematy. Odczuwał wtedy ogromny smutek i żal, których nie dawał
rady się pozbyć tak łatwo. SiN699 nie potrafiła zrozumieć, że ona miała
wszystko, on nic. I w końcu należało się do tego przyzwyczaić. Marzenia są dla
frajerów. A on już nim nie chciał być.
– Mam teraz inne obowiązki – mruknął, mając
nadzieję zakończyć tę rozmowę.
– Które wcale nie dają ci satysfakcji –
rzekła twardo SiN699, ujmując palcami podbródek mężczyzny i zmuszając go, by
patrzył jej prosto w oczy. – To nauka jest twoją pasją i nie próbuj mnie
okłamywać, bo znam cię za dobrze. Chciałbyś wrócić na uczelnię. Gdyby dano ci
szansę, nie zawahałbyś się ani sekundy.
– To już przeszłość, nie warto…
– Właśnie, że warto! – przerwała mu. – To
ty pomagasz mi w wielu projektach, bo jestem za głupia…
– Nie jesteś głupia – zaprzeczył ostro.
– …by sama dojść do niektórych rzeczy.
Widzę, jak błyszczą ci oczy, gdy tylko zagłębiasz się w jakimś problemie
wymagającym głębszej analizy. Czasem nawet zapominasz, że siedzę obok, co w
innych sytuacjach w ogóle się nie zdarza.
– Chcesz, abym błagał jakiegoś podrzędnego
mentora, aby wziął mnie pod swoje skrzydła? – spytał z niedowierzaniem. Jak
SiN699 mogła zaproponować mu, by upadł tak nisko?
–
Nie bądź śmieszny. Jesteś inteligentniejszy od większości z tych czubków. Ożeń
się ze mną, a zyskasz odpowiednią pozycję, by zdać przyspieszone egzaminy bez
konieczności uczestnictwa w zajęciach i zyskasz dostęp do laboratoriów, by
prowadzić własne projekty.
To był drugi temat, którego nie znosił
poruszać. SiN699 upierała się na małżeństwo od kilku miesięcy, chociaż nikt do
tej pory nie wiedział o ich związku, bo zakończyłoby się to katastrofą. Nie
mogła rozumieć, że jej rodzina nigdy go nie zaakceptuje i nie pochwali jej
wyboru. W jej głowie wszystko wyglądało pięknie i kolorowo, bez żadnych barier
nie do pokonania. Najgorsze, że serce rwało się do innej odpowiedzi, nie
słuchając rozumu. Chciał powiedzieć tak, ale nie mógł. Ze względu na jej dobro.
Za każdym razem, gdy poruszała ten temat, wbijała mu nóż w serce i przekręcała
kilka razy, by spotęgować efekt bólu.
– Nie – odpowiedział po raz któryś.
– Trzy dni temu twierdziłeś, że mnie
kochasz. Teraz się to zmieniło, czy masz jakiś inny ambitny powód, by mi
odmówić? – ciągnęła temat, a w szkarłatnych oczach pojawiły się iskry
niezadowolenia. Po raz kolejny zapowiadała się długa dyskusja, podczas której
do niczego sensownego nie dojdą.
– Nie odwracaj kota ogonem. Dobrze wiesz,
że moje uczucie do ciebie nie ma z tym nic wspólnego. Jak to sobie wyobrażasz?
Wszyscy mają zaakceptować nasz związek, a my będziemy żyć długo i szczęśliwie?
Jestem zdegradowany przez coś, co wydarzyło się lata przed moim urodzeniem,
jednak wszyscy doskonale to pamiętają i nie omieszkują sprawiać, bym i ja nie
zapominał, z jakiej rodziny się wywodzę.
– Jestem ciekawa, jacy wszyscy, nie licząc
wyrostków, którzy widzą jedynie czubek własnego nosa, a za jakiś czas zaczną
pchać się na wysokie stanowiska, by doprowadzić planetę do szybszego upadku.
Zrozum, że niektórych to nie interesuje, a ja mam dość ciągłego ukrywania się i
tłumaczenia matce, że nie interesują mnie chłopcy, bo nie! – Zaczerpnęła
głęboki wdech, by chociaż trochę uspokoić wzburzony ton głosu. – Możesz być na
mnie zły, ale dłużej już nie mogłam. Powiedziałam o nas ojcu.
RM19 miał wrażenie, że się przesłyszał.
Serce na kilka chwil jakby zapomniało, po co ma dłużej pompować krew. Nie
potrafił wydusić z siebie ani jednego słowa, pomimo otwartych ust. Czy SiN699
nie rozumiała, że to koniec? Jak mogła zrobić coś takiego? Przecież to się
rozejdzie szybciej niż najnowsze nowinki techniczne.
– Co zrobiłaś? – wyjąkał. Miał wrażenie, że
głos, który wydobył się jego ust tak naprawdę nie należał do niego.
– Powiedziałam o nas ojcu. Twoimi
priorytetami były jedynie prawa i zasady, które nie pozwoliły ci podjąć
kolejnego, odważnego kroku. Raz złamałeś zasady, a nie potrafiłeś zrobić tego
po raz drugi, więc sama musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Tata zaprosił cię
na obiad za trzy dni. Chce cię poznać, bez względu na to, co o sobie myślisz –
zakończyła, chwytając dłoń RM19 w swoją.
– Nie miał nic przeciwko? Nie zabronił ci
się ze mną spotykać, mimo że łamiemy prawo, które jako Radny tym bardziej
powinien przestrzegać?
SiN699 pokręciła przecząco głową, a RM19
nie potrafił w to uwierzyć. O jej ojcu słyszał tak wiele, od zawsze go szanował
i traktował z szacunkiem. Dla niego był ideałem, do którego sam chciał dążyć. A
teraz okazywało się, że całe to wyobrażenie legło w gruzach.
– Wiele mu o tobie mówiłam. Zresztą wie, że
nie spotykałabym się z żadnym głupkiem. Ufa mi – zakończyła z uśmiechem.
Zanim RM19 zdążył coś jeszcze powiedzieć,
pocałowała go namiętnie, nie zważając na biegające nieopodal dzieci. Mimo że
powinien się cieszyć, miał wrażenie, że czarne chmury, które wisiały nad jego
życiem tylko zgęstniały. Nie widział dla siebie przyszłości. Może i ojciec
SiN699 chciał go poznać, ale wątpił, by kiedykolwiek zgodził się na ślub.
Słodki czas spędzony z ukochaną kobietą dobiegał końca.
Zachłannie odwzajemnił pocałunek,
przyciągając ją bliżej do siebie, by poczuć jej bliskość i ciepło. Mając
nadzieję, że nie będzie to ostatni raz.
~ * ~
Życie nie było bajką, jednak RM19 miał
wrażenie, że właśnie się w niej znalazł, jakby śnił najpiękniejszy sen.
Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż się tego spodziewał, jakby świat
nagle zwariował i tym razem to dla niego miało świecić słońce.
Ojciec SiN699 w ogóle nie był uprzedzony,
wręcz przeciwnie. Interesował się jego karierą, brutalnie przerwaną nauką i
ogółem wiedzy, która mogła przydać się wszystkim mieszkańcom BS88C i
wielmożnemu Vrieskasowi.
Nie sądził, aby było to możliwe, jednak
krótko po tamtym obiedzie odbyły się jego oficjalne zaręczyny z córką Radnego,
a jesienią tego samego roku ślub. W końcu mógł wyprowadzić się z ciasnego
mieszkanka rodziców i zamieszkać z kobietą, którą kochał. Ich sporej wielkości
apartament mieścił się w rodowym budynku rodziny SiN699. Po roku na świat
przyszedł ich syn, RM21. Duma zarówno rodziców jak i dziadków.
Wrócił na uczelnię, jednak równolegle
podjął także nową pracę w jednej z firm sponsorowanych przez teścia. Nie był to
szczyt jego marzeń, ale zawsze dobry początek. Teraz miał dostęp do różnych
laboratoriów, a w czasie wolnym mógł pracować nad własnymi projektami i
poszerzać wiedzę.
Niektórzy nadal patrzyli na niego krzywo,
szczególnie na przeróżnych bankietach towarzyskich, w których musiał
uczestniczyć jako mąż SiN699. Jednak przez wzgląd na to, z kim się związał,
nikt nie ośmielił się powiedzieć złego słowa. Mogli sobie szeptać jedynie w
zaciszu własnych domów.
Przez wzgląd na nowy status społeczny
rzadko odwiedzał rodziców i rodzeństwo. Starał się jak mógł, lecz nie zawsze
był w stanie znaleźć na to czas. Zdjął im z barków ciężar w postaci utrzymania
jego osoby i musieli sobie teraz jakoś poradzić. Nie mógł zrobić wszystkiego.
Bajka trwała i trwała. Dni, tygodnie,
miesiące. Nic nie zapowiadało jej końca. Chciał w niej pozostać już na zawsze.
~ * ~
RM19 wszedł do salonu. Dziś miał za sobą
wyjątkowo ciężki dzień w pracy, jednak nie narzekał. Nie wszystko musiało od
razu układać się po jego myśli. Uśmiechnął się, SiN699 zapewne czekała na
niego. Jak zawsze, gdy wracał później, siedzi w fotelu i czyta książkę, by zbić
czas. RM21 wybiegnie mu na przywitanie, by ze szczegółami zrelacjonować swój
dzień.
Zdziwiony rozejrzał się dookoła, bo nigdzie
nie dostrzegł żony. Przecież powinna na niego czekać. Może była w kuchni? Wtedy
drzwi prowadzące do gabinetu otworzyły się, jednak nie pojawiła się w nich
SiN699 ani RM21, a jakiś obcy.
Wysoka i szczupła postać o jasnym, niemal
białym kolorze skóry. Miała krótko przystrzyżone, blond włosy, które sterczały
na wszystkie strony, jakby od dawna nie widziały grzebienia. Mimo wszystko ten
efekt bardziej dodawał uroku i swego rodzaju elegancji niż go psuł. Na owalnej
twarzy gościł smutny uśmiech. Jednak to oczy najbardziej przyciągały spojrzenie
RM19. Ciemnoszare, stare jak wszechświat. Oczy, które oglądały powstanie
galaktyk z gwiezdnego pyłu. Postać miała na sobie obcisłe, czarne spodnie,
które podkreślały smukłe i długie nogi oraz szkarłatną koszulę z kołnierzykiem.
RM19 patrzył na nieznajomego, ale nie
potrafił stwierdzić, czy ma przed sobą mężczyznę, czy kobietę. Gdy dochodził do
jakiegoś wniosku, nagle wydawał mu się on błędny i zmieniał zdanie.
– Kim jesteś i co robisz w moim domu? –
zapytał, starając się brzmieć stanowczo, chociaż czuł dreszcze na ciele. Nie
wiedział, czym dokładnie były spowodowane.
– Już czas, RM19. Pora się obudzić –
powiedział obcy niezwykle melodyjnym głosem.
– Obudzić? Przecież nie śpię. A jeżeli… –
zawahał się, nie wiedząc, jakiej formy grzecznościowej użyć. Postanowił ją
sobie darować, skoro nie mógł dojść do odpowiednich wniosków. Później, gdy
pozbędzie się gościa z domu, sprawdzi w komputerze dane o osobnikach jego
pokroju. Musiał być mieszkańcem planety, na której panowały inne zasady i
wchodzenie do cudzego domu było na porządku dziennym. – Jeżeli natychmiast nie
opuścisz tego domu, wezwę odpowiednich ludzi, którzy sobie z tobą poradzą. To
jest najście.
– Nikogo nie wezwiesz, bo to nie dzieje się
naprawdę – mówił spokojnie, jakby w ogóle nie docierała do niego sytuacja, w
jakiej się znalazł. – Przeżyłeś już swoje życie i musisz wrócić do miejsca, w którym
jesteś. W głębi serca wiesz, że to nigdy się nie wydarzyło. LC1679 nigdy cię
nie zaakceptował. Tylko dzięki intrygom, kłamstwom i szantażowi SiN699 w końcu
zgodził się na to małżeństwo. I to nie po kilku miesiącach, lecz po dwóch
latach odkąd się o was dowiedział. Postanowił mieć cię stale na oku i ulokował
was w niedużym apartamencie w swym rodowym budynku. Załatwił ci pracę w jednej
ze swoich firm, jednak była to tylko papierkowa robota. Chciał ci przez to
pokazać, że w jego oczach jesteś nikim i na nic więcej nie zasługujesz. A o
dalszych studiach czy własnych projektach mogłeś zapomnieć. Twoje wyobrażenia
co do osoby Radnego w jednej chwili roztrzaskały się niczym zrzucona na podłogę
kryształowa kula. Na miliardy odłamków, których nigdy nie dałoby się poskładać
z powrotem w jedną całość.
W głowie RM19 mieszały się wizje dwóch żyć.
Z jednej strony był szczęśliwy, z drugiej nie. Tak bardzo chciał zapomnieć o
tym drugim świecie, ponownie zanurzyć się w bajce, nawet gdyby był to tylko
sen. Nie chciał się budzić, gdy miał to, co zawsze chciał. Jednak postać nie
pozwoliła mu ponownie oddać się marzeniom. Siała coraz więcej zamieszania,
burzyła idealny świat z taką łatwością, jakby był jedynie domkiem z kart.
– To SiN699 przynosiła ci książki, byś mógł
poszerzać swoją wiedzę. Tylko dzięki jej staraniom nie zapomniałeś o swych
prawdziwych marzeniach. I nigdy nie doczekałeś się potomka. Bardzo chcieliście
założyć rodzinę, ale bałeś się, że na świat może przyjść syn. Syn, który od
urodzenia zostanie naznaczony piętnem. Córka by ci nie przeszkadzała,
odziedziczyłaby imię po twojej żonie i nie musiała martwić o przyszłość. Jednak
nikt nie mógł dać ci gwarancji, że urodzi się dziewczynka, dlatego wolałeś
nigdy do tego nie dopuścić. To nie jest twoje życie. Przeciążyłeś swój organizm
ponad miarę, powinieneś nie żyć. Dlaczego to zrobiłeś? Co kazało ci uparcie
trwać, zamiast się poddać?
– Przecież wiesz – szepnął RM19, a po jego
policzkach popłynęły srebrzyste łzy. – Wiele bym dał, aby odwrócić, to, co się
wtedy wydarzyło. Teraz było dobrze, może nie idealnie, ale mi to wystarczyło.
– Kendappa i Kaelas nie poradzą sobie bez
ciebie. Ostateczna bitwa jeszcze nie nadeszła, chociaż zbliża się wielkimi
krokami. Bracia Duszy muszą wziąć w niej udział bez względu na to, co szykuje
dla nich przyszłość. Ale nie dojdą tam sami, czasem każdy z nas potrzebuje
pomocy. Może tego nie chciałeś, lecz los wybrał ciebie i musisz zaakceptować
ten wybór. Przyjaciele liczą na ciebie.
Ostrość obrazu w każdej chwili zaczęła się
rozmazywać. Kształty zaczęły się ze sobą zlewać, a idealny świat powoli ulegał
destrukcji. RM19 płakał za nim, chociaż tak naprawdę on nigdy nie istniał. Postać
miała rację. Musiał wracać. Przyjaciele na pewno się martwili, a jeżeli mieli
odnaleźć pozostałe łzy, to czekała ich długa i ciężka droga.
– Którym z nich jesteś? – krzyknął we mgłę,
jednak nie uzyskał odpowiedzi.
~ * ~
Podczas pisania tego
rozdziału myślałam, że dostanę zawału. Miałam już prawie cały gotowy i gdy
chciałam dopisać końcówkę, nie mogłam otworzyć Worda, bo wyskakiwał mi jakiś
błąd. Ale ostatecznie udało się go uratować.
Aby nie było później
wątpliwości, pierwsze dwa fragmenty miały miejsce także w prawdziwym życiu
RM19.
Udało mi się jako pierwszej.. zresztą po raz pierwszy ;-) Przez cały ten rozdział myślałam, że to wszystko było prawdą. Wodzisz za nos czytelników i bardzo dobrze. To wielka sztuka napisać coś co potem wydaje się zupełnie inne. RM19, z czego wnioskuję, nie miał łatwego życia. Piętno, miłość nieakceptowana przez świat i ciągły strach o to by potomek nie był synem. Gdyby postąpił inaczej i miał choć odrobinę więcej pewności siebie, byłby teraz szczęśliwy ze swoją ukochaną. Być może doczekaliby się dziecka. Ale nigdy nie da się pokierować swojego życia tak, żeby się później nie żałowało. Jeśli to się udaje to zazdroszczę tym ludziom.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że poświęciłaś cały rozdział RM19. To miła odmiana.
Pozdrawiam ;-)
Gratuluję ^ ^
UsuńRM19 nigdy łatwo nie miał, zawsze musiał iść pod górkę, by osiągnąć zamierzony cel, a później i tak nie zawsze się udawało. Ale starał się nie poddawać.
Na pewno każdy w swoim życiu czegoś żałuje, chciałby coś zmienić lub naprawić. Najważniejsze to mimo wszystko to zaakceptować i iść dalej z tym bagażem doświadczeń. Co też nie zawsze wychodzi.
Mogłabym teraz przepraszać, tłumaczyć się i wgl., ale nie wiem czy to się na coś zda. Oczywiście jest mi bardzo przykro, że nie zostawiam u Ciebie znaku życia już od dawna, ale po prostu staram się nieco uporządkować sprawy prywatne. Oczywiście czytam każdy rozdział, bo jestem pod wrażeniem Twojej wyobraźni i talentu, ale nie mam czasu na sklecenie kilku mądrych zdań w komentarzu. Teraz się już jakoś zebrałam i powoli powracam do blogsfery. Mam nadzieje, że wybaczysz mi moją nieaktywność.
OdpowiedzUsuńCo do tych wszystkich rozdziałów o księciu to mogę powiedzieć jedynie tyle, że szkoda mi, że Gipsówka została. Bardzo polubiłam tę postać, ponieważ przy niej Falonar bardzo się zmienił. Ale jednak co do Falonara, to po jego ostatniej rozmowie z księciem, zaczynam się zastanawiać jakiej on jest orientacji.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś już do trio, ponieważ nie ukrywam, że to o nich czyta mi się najlepiej. Jeszcze lepiej czyta mi się o stosunkach między Kaelasem i Kendappą, które stają się coraz lepsze i mam nadzieję, że nie zamierzasz postacią Nastki tego zepsuć, ponieważ wreszcie Kaelas staje się taki, jaki powinien być wojownik ( choć ciężko mu to przychodzi).
Ten rozdział bardzo mi się podobał, jednak był on smutny. Świetnie zamanipulowałaś nami, ukazując brutalną prawdę dopiero po tym, jak wszyscy uwierzyliśmy w szczęście RM19. Choć muszę przyznać, że mimo, że uwierzyłam, to cały czas pamiętałam jaskinię dusz (o ile dobrze zapamiętałam nazwę) i gdy odtwarzałam fragmenty próby RM19, to coś mi nie pasowało do całości. Było zbyt dobrze, by mogło być prawdziwie.
Czekam z niecierpliwością na następną notkę.
Cóż, nie jest powiedziane dokładnie kto komu ma składać życzenia, więc życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek ;***
Przecież nie mam ci tego za złe. Każdy ma w życiu okres, gdy coś innego staje na pierwszym miejscu, a blogowanie ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem i zmuszaniem się.
UsuńGipsówka nie pasowała by do nich (i kochała swoją planetę, bo tam miała dom), a na dodatek nigdzie nie znalazłaby dla siebie miejsca. Nawet gdyby zabrali ją chociażby na Landare, to i tak musieliby ją tam zostawić, bo ciągłe misje to nie dla niej (i Paragas też by na to nie pozwolił).
Na razie o relacji Kaelas-Kendappa nic nie mówię, ale na Ziemi trochę się wyjaśni i trochę pokomplikuje ;)
Z RM19 nie mogłam się powstrzymać. Na początku nie chciałem tak tego pokierować, ale ostatecznie samo wyszło. I nawet lepiej, bo mogłam taką końcówkę napisać.
Spodziewałam się w tym rozdziale ciągu dalszego przygód Kaelasa i Kendappy na Ziemi, ale spotkało mnie pewne zaskoczenie ;). W każdym razie, cieszę się, że opisałaś kawałek dawnego życia RM19, bo lubię tę postać. To wszystko śni mu się w czasie, kiedy pozostała dwójka jest na Ziemi? (tzn. on też, ale nie zdaje sobie z tego sprawy). To takie przykre, że na rodzinnej planecie był niedoceniany. Z powodu jakichś przewinień przodków, już na wstępie był skreślony i nikt nie dawał mu nawet szansy ani nie pomagał mu się rozwinąć. Dla nich nie miały znaczenia jego umiejętności, a pochodzenie. Dobrze, że chociaż Sin699 go akceptowała i zapewne przez ten czas, kiedy byli razem, byli szczęśliwi, choć mężczyzna zapewne obawiał się, jak ich związek będzie postrzegany przez otoczenie. W ogóle, w tym rozdziale miałam wrażenie, że to wszystko są jego wspomnienia, ale potem okazało się, że to o założeniu rodziny i znalezieniu szczęścia to był tylko sen, i bohater już wkrótce został odarty ze złudzeń przez jakąś tajemniczą postać. Ciekawe, kto się tam pojawił w jego głowie? W ogóle, RM19 był niezbyt pewny siebie i choć starał się dążyć do szczęścia, był raczej pesymistycznie nastawiony do życia. Takie przynajmniej mam wrażenie.
OdpowiedzUsuńIntrygujący jest też ten koniec o zapowiedzi jakiejś bitwy i udziału w niej tytułowych Braci Duszy. Czuję, że może mieć to jakieś znaczenie.
Taka niespodzianka w tym rozdziale. Mam jeszcze jedną, ale na razie siedzę cicho ;) Ta druga nawet bardziej wyczekiwana.
UsuńTak, te sny/wizje czy jakkolwiek to nazwać ma, gdy leży nieprzytomny na Ziemi.
Niestety, często pochodzenie czy pieniądze są na pierwszym miejscu w postrzeganiu innych ludzi, a dopiero potem to, co sobą reprezentują. Ostatecznie mieszkańcy planety wiele stracili nie doceniając tak wybitnego umysłu, który mógłby wiele w ich życiu zmienić.
A na razie nie powiem, kim była ta postać ;) Ale kiedyś przyjdzie czas, gdy będzie można wszystko poskładać do kupy.
Bracia Duszy mają spore znaczenie, ale o tym więcej powie Wyrocznia i to nawet niebawem.
Zazwyczaj zapominam o takich rzeczach, więc już na początku komentarza wspomnę, że masz naprawdę piękny nagłówek jak i kolorystykę bloga :)
OdpowiedzUsuńO ile dwa pierwsze fragmenty pasowały mi do historii RM19, to kolejne już wcale, a wszelkie wątpliwości co do tego, czy do był już sen rozwiała ta tajemnicza postać.
Cóż, przynajmniej w swoim śnie RM19 miał wszystko, o czym marzył. Ale gdyby faktycznie taki było los wydarzeń, to nie wziąłby pewnie udziału w podróży Kaelasa i Kendappy, a kto wie jak wtedy by się ona potoczyła.
SiN699 wspierała swojego ukochanego i z pewnością chciała dla niego jak najlepiej, wspierając go i przynosząc mu książki. Szkoda, że ojciec w rzeczywistości nie aprobował ich związku i traktował RM19 jak kogoś gorszego. Zawsze jest mi go szkoda, gdy czytam o jego przeszłości.
I pojawiło się nawiązanie do adresu bloga :) Zgodnie z moją teorią braćmi duszy są Kaelas i Ladvarian, ale, nie powiem, ciekawie byłoby, gdybyś wprowadziła kogoś jeszcze jako element zaskoczenia.
A po zapowiedzi podejrzewam, że Kendappa będzie zazdrosna o Nastkę, już nie mogę się tego doczekać ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńTrochę prawdy być musiało, bo ostatecznie została już tylko jedna część o przeszłości RM19. Później nie chciałoby mi się niektórych wydarzeń powtarzać i dogodne miejsca na to też się kurczą.
Nawet nie chcę myśleć, jak potoczyłaby się ta podróż bez RM19 (biorąc przy okazji pod uwagę coś co ja wiem, a czytelnicy jeszcze nie). Kto wie, czy w ogóle przepowiednię by usłyszeli od Mówczyni.
W końcu wypada nawiązać do tytułu, chociaż takie dokładniejsze wyjaśnienie będzie dopiero później.
Podobał mi się ten rozdział, choć nie spodziewałam się, że poświęcisz go w całości RM19. W każdym razie ja jestem zadowolona ;) Dzięki temu mieliśmy okazję poznać kolejne fakty z życia tego mężczyzny.
OdpowiedzUsuńJuż na samym początku polubiłam jej postać. Ogólnie, dzieci mnie denerwują, ale w tym wypadku wcale nie odczuwałam niechęci. Mała wydawała się taka bystra i pełna energii. Ta bezpośredniość dodawała jej uroku.
Wywnioskowałam również, że RM19 nie miał łatwego życia. Wybitna jednostka z wielkimi planami na przyszłość, lecz bez żadnych możliwości rozwoju? To musiało być dla niego trudne.
Jak dobrze, że spotkał na swojej drodze kogoś takiego jak Sin699, która go pokochała i zaakceptowała bez żadnych "ale".
Szkoda, że jej rodzina nie potrafiła zrobić czegoś podobnego.
Oh, i wyjaśnił się wreszcie adres! No może nie tyle wyjaśnił, ale pojawiło się nawiązanie. Czy Braćmi Duszy będą Kaelas i Ladvarian, a może coś jeszcze namieszasz?
W każdym razie jestem bardzo ciekawa i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, bo z tego, co zerknęłam na zapowiedź to będzie interesująco ^^
Pozdrawiam!
Taka niespodzianka dla czytelników ;) Szczególnie, że od części pierwszej jego historii minęło już trochę czasu i w końcu trzeba dać ciąg dalszy, a tu się idealnie wpasował.
UsuńJak sobie tak pomyślę o RM19 to jest to postać, która chyba miała najgorzej w życiu w porównaniu do reszty. A najgorsze, że w przyszłości też nie musi skończyć się dla niego wesoło.
Na razie małe nawiązanie do adresu, by trochę rozbudzić ciekawość, ale mogę powiedzieć, że takie porządne wyjaśnienie pojawi się w niedługim czasie.
Na samym początku myślałam, że RM19 po prostu przypomina sobie swoje życie, gdy jest w tej... śpiączce, że tak powiem. Jednak czytając dalej już mi coś nie pasowało, bo wiedziałam, że RM19 oraz SiN699 nie doczekali się potomka, ponieważ kobieta umarła i nie urodziła dziecka (chyba dobrze kojarzę, SiN699 była w ciąży, prawda?). Dlatego bardzo mi się to podobało, że RM19 pokazał w swoich myślach, co by to było, gdyby jednak ojciec kobiety zaakceptował go. Każdy czasem marzy o lepszym świecie, o tym, jakby to by było żyć w bajce, jak to uwzględniłaś.
OdpowiedzUsuńA to musiało naprawdę okropnie boleć RM19, że nie mógł spełnić własnych marzeń, że stał się takim wyrzutkiem społeczeństwa, mimo iż posiadał wiele zdolność, których jeden by mógł sobie pomarzyć. Lecz już tak na świecie bywa, że każdy patrzy co masz w kiszeni niż to, co masz w głowie. Zdecydowanie bardzo, ale to bardzo współczuję RM19, nie zasłużył sobie na takie cierpienie.
Czekam już na następny rozdział:) I muszę przyznać, że masz niesamowity szablon!:)
Pozdrawiam serdecznie:**
Dziękuję :)
UsuńCo do ciąży SiN699, to do końca nic nie jest pewne. Jej widmo podczas próby dusz rzeczywiście tak powiedziało, ale nie wszystko z tego, co mówiła było prawdą. Dlatego tutaj pozostawiam luźną interpretację dla czytelników.
Wiem, ja to wszystko wymyśliłam, ale jestem gotowa pocieszyć RM19, bo naprawdę miał ciężko. A najgorsze, że teraz też z górki nie jest.
Taak mi żal RM19. Chyba wizja tego, co mogłeś mieć, ale nigdy nie dostaniesz jest najgorsza. Dziwne, w czasie śpiączki [czy czegoś na kształt tego] organizm powinien odpoczywać, dać wytchnienie człowiekowi. A tak nie jest... Przynajmniej nie w opowiadaniach, które czytałam.
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że wybrał powrót do przyjaciół. Postać miała rację - nie poradziliby sobie bez niego.
Pozdrawiam
Za bardzo lubię RM19, aby w trakcie historii uśmiercić go lub zrobić mu coś, co wyeliminuje go z dalszej podróży.
UsuńBez RM19 byłby to koniec marzeń Kaelasa o osiągnięciu czegokolwiek.
Ja tam bym nie wracała ;) Serio, ten wyimaginowany świat był o wiele lepszy od rzeczywistego - dlatego też nie sama nie miałabym na to ochoty. Nie do końca rozumiem też dlaczego RM19 tak łatwo godzi się z tym, co mówiła ta istota - wiem, jest rozsądny itp. ale skoro stworzył iluzję na kilka lat, to czemunie zatracił się w niej i z taką łatwością przyjął do wiadomości, że to wszystko to kłamstwo? RM19 dostał po tyłku, a przy parce K&K wcale nie ma lekko. Ciekawe czy jednak kiedyś raz jeszcze spróbuje ułożyć sobie życie - może, gdyby Kaelas okazał się tym wojownikiem z przepowiedni (czy raczej jednym z dwóch, bo to na to raczej wychodzi) i odniósł sukces - może wtedy mógłby wreszcie pokazać tym wredasom z BS88C jacy głupi byli. No i jeszcze cięgle wraca ta sprawa przodka RM19, który to nabroił - wszyscy to wiedzą - problem polega na tym, że nikt nie wie co zrobił dokładnie. Tego to ja już nie ogarniam - dziwini oni...
OdpowiedzUsuńNo i muszę jeszcze o coś zapytać - tak trochę ni z gruchy, ni z pietruchy, ale trudno: skąd wzięłaś imię Kaelas? Pytam, dlatego że ostatnio czytałam takie opowiadanie (naprawdę genialne - już dawno nie czytałam, czegoś równie dobrego) i tam kaelas to był jakiś elficki trunek... ciut się zdziwiłam. Ale była tam też ki oraz kinetycy i coraz bardziej przypominało mi to twoje opowiadanie, wciąż przypomina. Tylko że tam było to "coś", którego akurat w tamtym momencie potrzebowałam. Nie mówię, że to opowiadanie tego nie ma, ale... eh, trudno to zdefiniować - czasami potrzebuję zupełnie nowego świata, w którym mogę się zanurzyć. Tutaj czuję się jak stary wojak. Dobra, już lepiej skonczę, bo zaraz naopowiadam za wiele i później będzie mi naprawdę głupio :D
Pozdrawiam.
Do decyzji RM19 o "powrocie" przyczyniło się też to, kim ta postać była (ciężko mi tak sensownie napisać, bo na razie nie chcę zdradzać tożsamości). On ją rozpoznał i to sprawiło, że ta kilkuletnia iluzja zaczęła się zacierać i rzeczywiste wspomnienia wyparły ją. Nie całkiem, ale wystarczająco.
UsuńOni wiedzą, co zrobił przodek, który okrył się hańbą (badania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i doprowadziły do śmierci wielu ludzi), jednak nikogo z obecnie żyjących nie dotknęło to bezpośrednio, bo wszystko działo się kilka pokoleń wstecz.
Tego opowiadania, o którym mówisz nigdy nie czytałam, bo bym pamiętała.
Kaelas to imię kota z powieści Anne Bishop, natrafiłam też na nie w innej powieści, ale tam epizodycznie i już nie pamiętam dokładnie gdzie. Natomiast ki jest często stosowanym określeniem w mangach.
Chyba, że tak :D. Jakoś takiej wersji nie wzięłam pod uwagę - zainteresowałaś mnie.
UsuńEee tam "badania"... ale jakie? Właśnie o to mi chodzi, bo chyba nikt nie wspominał jakie konkretnie badania, o co w nich chodziło i do czego dążono, no i dlaczego aż tak napiętnowano całą rodzinę i późniejsze pokolenia.
Żałuj :) I tak nie mam pojęcia czym jest manga i jakoś mnie nie ciągnie, by sie przekonać. Ale zawsze fajnie wiedzieć skąd wzięłaś to imie :D Kot... to juz chyba wino byłoby szlachetniejsze, ale za to kot jest zabawniejszy ;)
Nie, do tej pory na temat tych badań nic konkretnego nie było wspomniane, ale jeszcze wszystko może się zdarzyć.
UsuńChcę to jeszcze dopracować i powiązać z czymś ważniejszym, dlatego wolałam wyjaśnienia zostawić na później. Ale chyba już wiem, gdzie dokładnie to wcisnę.
To przykre, że przez swoją pozycję nie mógł dokończyć studiów i bał się mieć syna. Może to i lepiej, że nie doczekał się potomka. Przynajmniej dziecko nie cierpiałoby tak jak on, niesprawiedliwie. To nie fair, że był postrzegany jako ktoś gorszy, choć tak naprawdę nie zrobił nic złego. Na pewno był bardziej wartościową osobą niż większość mieszkańców jego planety. Szkoda, że ta dalsza część nigdy nie miała miejsca. RM19 zasługuje na lepsze życie. Kim są Bracia Duszy? A może Wybrańców jest dwóch... Chyba, że chodzi o przyjaciół RM19. Kto z nim rozmawiał? Czyj to był głos? Heh, a ja się zastanawiałam, co jest grane, bo coś mi nie pasowało w jego historii. A to tylko złudzenie. Nie zorientowałam się na początku. W sumie... można było się po tytule zorientować, ale ja jestem zbyt ciemna, haha :D
OdpowiedzUsuńW tym wypadku na pewno lepiej nie mieć dzieci niż ciągle zamartwiać się, że skazało się je na taki los.
UsuńNiestety, często pochodzenie czy pieniądze są na pierwszym miejscu w postrzeganiu innych ludzi, a dopiero potem to, co sobą reprezentują. Ostatecznie mieszkańcy planety wiele stracili nie doceniając tak wybitnego umysłu, który mógłby wiele w ich życiu zmienić.
Na dokładne wyjaśnienie kwestii Braci Duszy przyjdzie później. W rozdziale 54, jak dobrze pamiętam.
Mogę powiedzieć, że ta postać ze snu jest dość istotna, ale na razie milczę odnośnie szczegółów. Kiedyś przyjdzie na nie czas ;)
Mogłas oszczędzić rm11 tego ostatniego fragmentu, tzn dziecka i w ogóle. Była, przekonana, ze to prawda, on chyba tez... Przez chwile. Choc chyba dobrze,ze nie stało sie tak w rzeczywistości... Postać mówiła okrutnie, ale jednak chciała dobrze. Myśle, ze gdyby rm11 nzxecydowal inaczej, to juz by nie wrócił. Troche szkód, ze nie było ziemian, ale czuje, ze w 46 bedą więc ok :) condawiramurs.
OdpowiedzUsuńMogłam mu tego oszczędzić, nawet chciałam, ale gdy tylko wpadłam na ten pomysł, to tak się do mnie przyczepił, że musiałam go zrealizować, bo nie dałby mi spokoju.
UsuńW następnym już będą Ziemianie, nawet nieco więcej będzie powiedziane o nich.
Przez dwa pierwsze fragmenty myślałam, że RM19 wspomina dawne życie w jakimś pourazowym transie. Dopiero trzecia część zaczęła mi nie pasować, nasz bohater niestety nie miał tak wesołego życia. Nic dziwnego, że nie chciał się obudzić. W końcu miał swój mały, niemal idealny świat. Szkoda, że rzeczywistość jak zwykle okazuje się dużo bardziej brutalna. Niewiele było rozdziałów poświęconych samemu RM19, dlatego cieszę się, że mogłam się znów dowiedzieć o nim czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńTajemnicza postać i zapytanie RM19 "Którym z nich jesteś" - na początku nie bardzo wiedziałam, o co chodzi mężczyznę, ale teraz tak myślę, że to był jeden/jedna z bogów, może Kaio? Ktokolwiek by to nie był, dobrze wiedzieć, że ktoś czuwa nad powodzeniem misji. Ach i pierwszy raz, o ile się nie pomyliłam, wspomnieni zostali tytułowi Bracia Duszy. Ciekawe, co jeszcze ważnego kryje się pod tą nazwą, bo kto, to chyba wiem :>
Pozdrawiam serdecznie!
Rozdziałów z punktu widzenia RM19 jest mniej. Gdy czasem mam wybierać między nim a Kendappą, to wolę ją, bo RM19 jest zbyt inteligentny i niektóre kwestie za szybko wyszłyby na jaw. A tak mogę trochę dłużej czytelników pomęczyć ;)
UsuńMyślę, że tożsamość owej postaci będzie można wywnioskować po jednym z kolejnych rozdziałów.
A na wyjaśnienie kwestii Braci Duszy też niebawem przyjdzie czas.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBiedny RM19 - całe życie pod górkę przez błędy przodka.Zaczęłam go lubić, szkoda, że jego życie nie potoczyło się tak jak w tym śnie.
Ciekawi mnie kim jest ta postać...
Uwielbiam siostrzyczkę RM19, jest urocza^^ Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział u mnie :)
Dziękuję :)
UsuńNawet mnie zauroczyła siostrzyczka RM19, mimo że nie przepadam za pisaniem o dzieciach. Może kiedyś uda mi się napisać coś o niej, ale na razie to jedynie dalekie plany.
Mogę powiedzieć, że ta postać jest dość istotna, ale na razie milczę odnośnie szczegółów. Kiedyś przyjdzie na nie czas ;)
Powtarzanie by często nie jest błędem, bo łączy się to z czasownikami lub łączy zdania.
OdpowiedzUsuńWiem, że mam problem z innym słówkiem, które staram się ograniczać, a na to nigdy nie zwróciłam uwagi. Jak znajdę chwilkę wolną, to przejrzę ten rozdział jeszcze raz.