Bez wiary potykamy się o
źdźbło słomy, z wiarą przenosimy góry.
Søren Kierkegaard
Powoli
mijał tydzień od czasu, gdy awaryjnie wylądowali na Ziemi. Planeta okazała się
dziwna, ale pomimo tego Kaelas nie potrafił zaliczyć jej do interesujących.
Jakoś szczególnie nie obchodziło go to, że władza podzielona została między
kilkudziesięciu władców i na dodatek każdy robił to, co mu się podobało, nie
zwracając szczególnej uwagi na innych. Kendappę to zachwyciło i pożyczyła od
Nastki kilka książek, by dowiedzieć się czegoś więcej.
Na Ziemi wybudowano tysiące mniejszych czy
większych miast. Jako że Kaelas, zdaniem Nastki, wyglądał na normalnego
człowieka, czasem zabierany był przez dziewczynę do miasteczka, by pomóc jej w
noszeniu zakupów.
Wioska, do której chodzili składała się z
wielu wyglądających niemal identycznie domków i nie było w niej nic
nadzwyczajnego. Tylko ludzie czasem przyglądali mu się z większym niż wypadało
zainteresowaniem, jakby był wyjątkowo dorodnym okazem zwierzęcia. Może i
wyróżniał się na ich tle wzrostem, niezwykle rozbudowaną muskulaturą i nieco
ciemniejszym odcieniem skóry, jednak nic więcej.
Nastka tłumaczyła mu, że to przez wzgląd na
to, że jest tu obcy. Kruklanki były małą miejscowością i poza sezonem
wakacyjnym (cokolwiek to było) tubylcy nie przywykli do widoku obcych. A już na
pewno nie takich, którzy wyglądali na zawodowych kulturystów (cokolwiek to
było).
Dom rodzeństwa został zbudowany z dala od
pozostałych. Dzięki temu żaden z natrętnych sąsiadów nie zdawał sobie sprawy z
tego, jakich gości przyjmują w swoich progach. Kapsuła wylądowała między
drzewami, więc nie była widoczna od strony głównej drogi biegnącej niedaleko.
Dodatkowo Tomek utrzymywał, że gdyby ktoś spacerował po lesie i natknął się na
nią, to stwierdziłby, że to oni postanowili wybudować atrapę jednego z
wehikułów z książek taty.
Dni mijały im powoli i były do siebie niezwykle
podobne. Rano, zanim domownicy wstali, Kaelas i Kendappa poświęcali czas na
trening, by później w gorącej wodzie kąpany Tomek im nie przeszkadzał. Na
szczęście pięć dni w tygodniu musiał chodzić do szkoły, więc mieli trochę
spokoju, gdy nie bombardował ich tysiącem pytań na temat wszystkiego, co mu
ślina na język przyniosła. W większości były to głupoty, które nieraz
spowodowały wybuch śmiechu ze strony Kendappy. Jednak to kobieta zazwyczaj
okazywała litość wobec niego i dzieliła się tym, co sama znała. Kaelas łapał
się na tym, że również z ciekawością słuchał jej słów. Sam nie miał pojęcia o
ponad połowie tego, co wiedziała ona.
Starali się doprowadzić statek do względnej
używalności, gdyż większość przedmiotów po szaleńczej ucieczce z roju meteorytów
zwyczajnie postanowiła przetransportować się zupełnie gdzie indziej. Niektóre
sprzęty uległy zniszczeniu, więc postanowili zostawić to do czasu, aż RM19
obudzi się i sam stwierdzi, czy obiekt nadaje się do naprawy, czy jedynie do
rozbioru na części pierwsze i wykorzystania w czymś innym. Porządki zajęły im
znacznie więcej czasu niż się spodziewali. Kapsuła wyglądała, jakby w jej
wnętrzu przeszło tornado i posprzątać trzeba było dosłownie wszystko. Gdy
Nastka nie wychodziła do pracy, starała się im trochę pomóc, jednak gdy Tomek
oferował swoje usługi, kończyło się na tym, że nie posunęli się ani o krok do
przodu, bo chłopak wypytywał o zastosowanie każdego przedmiotu. Jakby w
przenośnych komputerach z dotykowym ekranem, tabletach (jak nazywała to
Kendappa) było coś niesamowitego.
Z zewnątrz już było widać, że statek
wymagał naprawy, jednak ani Kaelas, ani Kendappa nie znali się na tym, więc
postanowili nic nie ruszać. Woleli poczekać niż przez niekompetencję popsuć
coś, co dobrze działało. Najwyżej ich pobyt na Ziemi trochę się przeciągnie. I
tak nie mieli w tej kwestii większego wyboru.
RM19 nadal pozostawał nieprzytomny, ale nie
wyglądał już jak trup, a po prostu wyjątkowo długo śpiący mężczyzna. Czasem
mówił coś przez sen, lecz były to niezrozumiałe urywki słów. Jedyne, co zdołali
zrozumieć to SiN699, z tego co wywnioskowali musiało to być czyjeś imię.
Lekarz, Artur przyjeżdżał codziennie, aby sprawdzić jego stan zdrowia i
nafaszerować jakimiś medykamentami. Musiał być dobrym przyjacielem Nastki, bo
nie zadawał zbędnych pytań. A z tego, co zaobserwował Kaelas RM19 też różnił
się wyglądem od Ziemian. Może nie na pierwszy rzut oka, ale po dłuższej
obserwacji już tak. Mimo to z każdym dniem diagnoza pozostawała ta sama: trzeba
czekać.
~ * ~
Kaelas siedział na schodkach prowadzących
na niewielką werandę i obserwował powoli znikające za linią horyzontu słońce.
Lubił ten moment. Przez niemal całe swoje życie wspinał się na dach domu, by
obserwować zachodzącą Lume Estrell, a potem pojawiające się na ciemnym niebie
nieliczne gwiazdy.
Odkąd rozpoczął swoją podróż, nigdy nie
miał takiej okazji. Na Harenosum nie zapadała noc, na Oraculum nawet nie
dostrzegł słońca, mimo że na planecie nie było ciemno i nawet Wyrocznia coś o
nim wspominała, Eduardo nie był nawet planetą, więc logiczne, że nic go nie
oświetlało, a o tym, co zastał na Elle wolał nie wspominać. Przez koniczyny
nawet w nocy nie potrafił odnaleźć spokoju.
Dopiero na Ziemi mógł wrócić do swoich
dawnych przyzwyczajeń. Tutejsze niebo bardzo różniło się od tego na Landare.
Była to jedyna interesująca i fascynująca rzecz, którą tu zastał. Zdawało mu
się, że znacznie liczniejsze gwiazdy świecą jaśniej. I zawsze towarzyszył im
księżyc, który na dodatek w niezrozumiały dla niego sposób zmieniał swój kształt.
Mimo rozczarowania, które doznał pierwszej
nocy po przybyciu na Ziemię, za każdym razem wychodził na dwór, by patrzeć w
gwieździste niebo. Potrzebował tego, gdyż sny o srebrnej tarczy odbitej w tafli
jeziora nawiedzały go coraz częściej, nie dając spokoju. Wydawało mu się, że
gdy w końcu zobaczy go na własne oczy, nocne mary przeminą, szczególnie, że nie
stało się nic nadzwyczajnego. Czasem nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to
jeszcze nie koniec.
Tylko w ten sposób potrafił ochłonąć i znów
trzeźwo myśleć. W jakiś nie do końca wytłumaczalny sposób czuł się związany z
nocą, jakby była to jego pora doby. Coś go wzywało, jakaś część jego samego
rwała się do wolności, chciała, aby ją w końcu wypuścił. Aby poczuł, kim był
naprawdę. Ciało chciało zrzucić kajdany, które więziły je przez dwadzieścia
cztery lata i w końcu poczuć wolność.
–
Od kilku dni coś nie daje ci spokoju – zagadnął Kaelas.
Podszedł
do Kendappy siedzącej niedaleko kapsuły. Patrzyła przed siebie na poruszane
przez wiatr korony drzew. Niedaleko niej stał jeden z tych dziwnych ptaków o
czarno-białym upierzeniu, których nazwa wyleciała mu z głowy. Nie mógł oprzeć
się wrażeniu, że zwierzę spogląda na kobietę z zainteresowaniem. Co jeszcze
dziwniejsze, w ogóle się jej nie bało.
–
I kto to mówi – odpowiedziała.
Kaelas
rzucił w jej stronę jedno z dwóch przyniesionych jabłek, których na Ziemi, ku
jego ogromnej radości, nie brakowało (właściwie doszedł do wniosku, że
Ziemianom niczego nie brakowało do szczęścia, wszystkiego mieli jakby w
nadmiarze). Kobieta złapała je z gracją i uśmiechnęła się nieznacznie z
wdzięcznością. Landarczyk przyjął to za znak, że nie była w nastroju do dźgania
sztyletem za byleco, więc usiadł obok niej.
–
Myślałam o księżycu i wydaje mi się, że musieliśmy po drodze zgubić coś ważnego.
RM19 pewnie by wiedział… – dodała ze smutkiem.
–
Mówiłem ci, że to skończony temat – mruknął niezadowolony z obranego toku
rozmowy, po czym wgryzł się w soczysty owoc.
–
Sam w to nie wierzysz – powiedziała, drapieżnie mrużąc oczy, jakby koniecznie
znów chciała postawić na swoim.
–
To jaka jest twoja teoria? – zapytał, mając nadzieję, że gdy jej wysłucha, to
da mu spokój.
–
Na początku myślałam, że księżyc mógł być dla Landarczyków czymś w rodzaju
boga. Czciliście go, odprawialiście do niego modły. Zamiast Kaio mieliście
właśnie księżyc. Z tego powodu dawni wojownicy mogli stracić ducha walki, gdy
zniknął i król Ladvarian oddał władzę Vrieskasowi. Ale na dłuższą metę to bez
sensu – westchnęła. – Bo gdyby rzeczywiście tak było, to nie widziałabym potrzeby
zakazywania Landarczykom pobytu na Yaskas w czasie Bevrore Blomkool pod karą
śmierci. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Może z ziemskim księżycem jest coś nie
tak albo musi być jakiś specjalny.
Kaelas
spojrzał na kobietę z nieukrywanym zdziwieniem, ale nie potrafił rozszyfrować
wyrazu jej twarzy. Jak zwykle coś mu uciekało.
–
Dlaczego tak cię to interesuje? – zapytał. – To o mnie chodzi, nie o ciebie.
–
Bo… – urwała, wahając się przez chwilę i prawdopodobnie rozmyślając nad
odpowiedzią. – Bo zastanawiam się, czy nie jest to coś naprawdę istotnego, co
może przydać się nam w przyszłości.
–
Nie musisz już o tym myśleć, dla mnie nie ma to już znaczenia.
–
Kłamiesz, bo jesteś rozczarowany.
–
Myślisz, że byś nie była na moim miejscu?
Zamilkł
na chwilę, żałując, że w ogóle się odezwał. Kobieta patrzyła na niego
wyczekująco, jakby za wszelką cenę chciała, aby kontynuował rozpoczęty wątek.
Kaelas udawał, że tego nie widzi, obserwując ptaki spacerujące nieopodal po
trawie. Jeden z nich właśnie znalazł żabę, która żałośnie kumkała, domagając
się ratunku, ale było już dla niej za późno.
–
Matka przez całe dzieciństwo opowiadała mi, Falonarowi, a później też księciu
Ladvarianowi opowieści o tym, jak było na Landare za dawnych czasów. O wielkich
wojownikach, którymi każdy z nas chciał się stać, o tradycjach i wierzeniach,
które całkiem nie uległy zatraceniu, chociaż wielu uważało je jedynie za mity.
I o księżycu. Mówiła, że dawał on siłę wielkim wojownikom, że gdy składali
przysięgę i otrzymywali miecz, świecił nad ich głowami. Wierzyliśmy, że kiedyś
uda nam się go zobaczyć. Nie mieliśmy pojęcia, co miałoby się z nami wtedy
stać, ale pozostawała nadzieja, że to odmieni nasz los i sprawi, że naprawdę
zdołamy coś osiągnąć. A teraz okazuje się, że to naprawdę był mit, że matka się
myliła. A jeżeli myliła się w tej kwestii, to czy miała rację w innych? –
zakończył, zastanawiając się, dlaczego w ogóle jej to wszystko powiedział.
Chciał
wstać i odejść, ale wtedy Kendappa zrobiła coś, czego w ogóle się po niej nie
spodziewał. Przybliżyła się do niego i objęła ramieniem. Czuł dotyk jej palców
na ramieniu. Były szorstkie, co zawdzięczała licznym treningom, ale uczucie,
gdy przesuwała je w górę i w dół należało do przyjemnych.
–
Musimy mieć nadzieję, że to wszystko ma jakiś sens. Pozostała nam tylko wiara –
szepnęła.
– Nie jest ci zimno? – Usłyszał za sobą
znajomy głos.
Nastka usiadła obok niego na schodach,
patrząc karcąco na jego zwyczajną, lnianą koszulę. Sama zarzuciła na ramiona
ciepły, wełniany szal. W dłoniach trzymała dwa kubki z gorącym kakao. Jeden
podała Kaelasowi, który przyjął go z uśmiechem i nie mógł powstrzymać się od
wypicia łyka słodkiego napoju.
– Nie, jest całkiem przyjemnie –
odpowiedział, zerkając kątem oka na dziewczynę. Jej widok sprawiał, że za
każdym razem po jego ciele rozchodziła się fala przyjemnego ciepła.
– Chyba powinnam się przyzwyczaić, że
kosmici są dziwni i nie trzymają się ich żadne znane mi reguły i zasady. –
Uśmiechnęła się serdecznie, przyprawiając Kaelasa o szybsze bicie serca.
– Mieszkacie tu sami, bez rodziców? –
zapytał po chwil, chcąc za wszelką cenę podtrzymać rozmowę. Nurtowała go ta
kwestia, od kiedy Kendappa stwierdziła, że udostępniony im pokój musiał należeć
do rodziców rodzeństwa, a oni sami nigdy o nich nie wspominali. Nie licząc
kilku krótkich wzmianek.
Landarczyk pożałował swego pytana, gdy
tylko wydobyło się z jego ust. Nastka zgarbiła się, a na jej twarzy zagościł
smutek. Upiła łyk gorącego napoju, jakby próbowała odwlec chwilę, gdy będzie
musiała zabrać głos.
– Przepraszam – zreflektował się. – Jeżeli
nie chcesz, nie musisz odpowiadać. Nie wiedziałem, że…
– Skąd mógłbyś wiedzieć – przerwała mu
cienkim głosem, jakby zbierało jej się na płacz.
Skarcił się w duchu. Chciał z nią tylko
trochę porozmawiać, a nie doprowadzać do smutku i płaczu. Nigdy by nie
pomyślał, że ten temat może być tak drażliwy. Z chęcią wycofałby się z tego,
ale było już za późno.
– Oboje nie żyją – szepnęła, jakby
powiedzenie tego głośniej było ponad jej siły.
Po policzkach dziewczyny zaczęły płynąć
łzy, które po chwili otarła wierzchem dłoni. Kaelas z chęcią użyczyłby jej
chusteczkę, jednak żadnej przy sobie nie posiadał. Po raz kolejny przeklął w
duchu.
– Przykro mi – powiedział, obejmując ją
ramieniem, by chociaż trochę dodać otuchy. Miał wrażenie, że w porównaniu do
jego muskularnego ciała, jej jest kruche, jakby wymagało obchodzenia się z nim
naprawdę delikatnie, bo każdy nieodpowiedni gest mógł je zniszczyć.
– Tata był pisarzem – mówiła, chociaż wcale
nie musiała. Jakby potrzebowała tego, by zrzucić z serca jakiś ciężar. –
Dlatego chciał zamieszkać z dala od ludzi. Otoczony przyrodą lepiej myślał.
Pisał książki science fiction, stąd to zamiłowanie Tomka do wszelkiego życia
pozaziemskiego. Tata miał wybujałą wyobraźnię, a on za wszelką cenę chce
udowodnić, że to może być prawda. – Wydała z siebie dziwny dźwięk, jakby
chciała się zaśmiać, ale płacz nie pozwalał na to i ostatecznie wyszło nie
wiadomo co. – Był naprawdę dobry w tym, co robił. Jego świat był barwny i
wyraźny. Wydał wiele książek, był zapraszany na różne wieczorki autorskie.
Jeżeli patrzeć na to, jak w naszym kraju traktują autorów fantastyki, to
odniósł wielki sukces. Jakieś niemieckie wydawnictwo starało się nawet o prawa
do tłumaczenia. Tamtego dnia razem z mamą jechali do Giżycka na jeden z takich
wieczorków. Tomek był chory, więc musiałam zostać z nim w domu. To była zima. Z
tego, co ustaliła policja, nadjeżdżająca z naprzeciwka ciężarówka wpadła w
poślizg i uderzyła w samochód rodziców. Zginęli na miejscu. Tata sporo zarabiał
na książkach, nadal dostajemy pieniądze ze sprzedaży, dlatego możemy tu
mieszkać. Jestem pełnoletnia, więc prawnie mogłam zająć się Tomkiem. Ciocia,
siostra taty, namawiała nas, byśmy przeprowadzili się do niej, do Giżycka, ale
nie chcę opuszczać tego domu. Pomaga nam jak potrafi. Artur też. Pojawia się
dwa razy w tygodniu, by sprawdzić co u nas.
Kaelas nie wiedział, co miałby
odpowiedzieć. Nastka nie miała lekko, a mimo to świetnie sobie radziła i nie
poddawała się. Walczyła z brutalną rzeczywistością, która ją spotkała. Może i
do tej walki nie potrzebowała miecza, jednak bój i tak należał do zaciętych i
godnych podziwu.
Przytulił ją mocniej do piersi, czekając,
aż się trochę uspokoi i przestanie płakać. Gładził jej blond włosy, może nie
były tak miękkie jak Kendappy, ale i tak pozostawały przyjemne w dotyku. Nastka
szybko się uspokoiła, jednak mimo to pozostawała wtulona w pierś mężczyzny,
jakby czuła się dobrze i bezpiecznie.
– Dziękuję, że mnie wysłuchałeś. Chyba
potrzebowałam się komuś wygadać. Następnym razem ty powiesz coś o sobie –
powiedziała, nieznacznie odsuwając się od Kaelasa. – W końcu prawdopodobnie
jestem jedyną Ziemianką, która nawiązała kontakt z obcą cywilizacją. Wypada,
abym wiedziała o tobie trochę więcej.
– Nie ma o czym mówić – rzekł wojownik,
który nie przepadał za rozmawianiem o sobie. Co miałby jej powiedzieć, że od
zawsze nim pomiatano, traktowano jak gorszego i gdyby nie przypadek, to nigdy
by się nie spotkali?
– Nie bądź taki skromny. – Wygięła wargi w
uśmiechu i pogłaskała go po szorstkim policzku. Miała delikatną skórę, jakby
jej dłonie nigdy nie zaznały ciężkiej, fizycznej pracy. – Wojownik takiej
postury musi mieć na swym koncie wielkie, zwycięskie boje. Raz widziałam twój
trening z tą skrzydlatą kobietą. Byłeś świetny.
Kaelas otworzył usta, ale nie wiedział, co
miałby powiedzieć. Pierwsze, co przyszło mu na myśl, to kwestia, kiedy zdołała
podejść na tyle blisko, by jej nie zauważył. I czy Kendappa zdawała sobie z
tego sprawę i na złość postanowiła nic nie mówić. Po chwili zastanowienia ta
wersja odpadła. Gdyby rzeczywiście kobieta wiedziała, wykorzystałaby to
przeciwko niemu.
– Dzisiaj jest chłodno, ale raz możemy
wybrać się na spacer pod gwiazdami, skoro tak bardzo lubisz noc –
zaproponowała, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Kaelas pokiwał jedynie głową niezdolny do
powiedzenia czegokolwiek. Jej twarz znajdowała się tak blisko, że całkiem
rozpraszała jego uwagę. Jej nos już niemal stykał się z jego. I z każdą chwilą
znajdowała się o milimetr bliżej.
– RM19 się budzi – rozległ się nagle ostry,
kobiecy głos. I czar prysł.
Nastka jak oparzona odsunęła się od
wojownika. Wstała i jakby w przyspieszonym tempie zniknęła w domu.
– Już naprawdę nie masz co robić? –
warknęła Kendappa, a wyraz jej twarzy, nie wiedzieć dlaczego, jasno sugerował,
że z chęcią wbiłaby mu sztylet w serce czy gdziekolwiek indziej, gdyby akurat
posiadała go pod ręką.
– Nie twoja sprawa – mruknął i ruszył za
nią do salonu, gdzie tymczasowo ulokowano RM19.
Cały podekscytowany Tomek już siedział na
poręczy jednego z foteli i z uwagą obserwował rozwój wydarzeń. Nieprzytomny
mężczyzna rzeczywiście odzyskiwał świadomość. Powoli otwierał oczy, jakby był
to wymagający niezwykłej siły wyczyn. Zamrugał kilkukrotnie, zanim powoli
zaczął obracać głowę w jedną i drugą stronę, chcąc wywnioskować, gdzie się
znajduje.
– Wróciłem – szepnął niewyraźnie i
niezgrabnie usiadł.
Kaelas nie mógł powstrzymać szerokiego
uśmiechu na ten widok i pierwszy znalazł się przy przyjacielu, by go serdecznie
uściskać. Po nim to samo uczyniła Kendappa.
– Jak dobrze, że się obudziłeś –
powiedziała. – Nie strasz nas tak następnym razem.
– Wylądowaliśmy gdzieś, tak? – zapytał,
rozglądając się po pomieszczeniu i zapewne dokładnie analizując wszelkie
sprzęty znajdujące się w nim.
– Na Ziemi – pospieszyła z wyjaśnieniem
Kendappa. – Tak ustawiony był autopilot.
– Pewnie była to najbliższa planeta z w
miarę rozwiniętą cywilizacją – stwierdził, natarczywie masując głowę, jakby go
bolała.
Po chwili do salonu weszła Nastka z kubkiem
gorącej herbaty, który postawiła obok RM19.
– Za pół godziny przyjedzie Artur, by
sprawdzić, czy wszystko jest w porządku – oznajmiła.
~ * ~
Udało mi się wydłużyć ten
rozdział, by miał sensowną długość. Od dziś postanawiam, że będę codziennie
pisać co najmniej godzinę dziennie, bo ostatnio spore lenistwo mnie dopadło.
Mam rozdziały do końca maja, ale ciągle nachodzi mnie irracjonalna myśl, że jak
nic nie napiszę, to mi się skończą zapasy i utknę w czarnym punkcie. Wiem,
głupie to.
Zapowiedź pojawi się
jutro, bo dzisiaj nie mam już na to siły.
Rozdział bardzo mi się podobał:) Świetnie opisałaś Ziemie oczami Kaelasa. Aż musiałam zobaczyć gdzie te Kruklanki się znajdują, bo naprawdę nie wiedziałam gdzie to jest. Aż się zdziwiłam, że aż tak wysunęłaś się na północ:)
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesująca część rozdziału to te wspomnienie rozmowy Kaelasa i Kedappy na temat księżyca. Opowieść Landarczyka bardzo mnie zaciekawiła i sama zastanawiam się, co stało się z Księżycem na Landare, bo w sumie jakby nie mówić jest on ważną częścią w opowiadaniu.
Opowieść Nastki o rodzicach bardzo smutna. Musieli z Tomkiem wiele przejść. No i widać jak miedzy dwójką narosło się napięcie:)
No i cieszę się, że RM19 odzyskał przytomność. Jego pierwsze słowa mnie rozbroiły:)
Życzę Ci, aby wena Ciebie nie opuściła:)
Pozdrawiam serdecznie:*
Dziękuję :)
UsuńGdy już podjęłam ostateczną decyzję co do Ziemi, to chciałam znać miejsce, w którym wylądują. W Kruklankach byłam kiedyś na wakacjach i wiedziałam, jak mniej więcej to wygląda, by głupot nie pisać. Później, gdy wróciłam z tegorocznych wakacji myślałam jeszcze o górach, ale ostatecznie pozostały Mazury.
Księżyc na Landare postanowił wybrać się na wakacje i zwiedzić strefę zachodnią ;) A tak na poważnie, to ważniejsze dla całości jest, ze zniknął, a nie co dokładnie się z nim stało. Jak dobrze pamiętam, to na Be'Shar coś jest na ten temat.
Bardzo intrygującą kwestią jest ten księżyc. Może ma największy wpływ na wojowników, gdy jest w pełni, albo coś w tym stylu? Bo aż nie chcę mi się wierzyć, że matka Kaelasa opowiadałaby jakieś mity, a księżyc nie miałby większego znaczenia. Na pewno coś w tym jest i ciekawe tylko, czy to coś ujawni się podczas ich pobytu na Ziemi.
OdpowiedzUsuńNo i dowiedzieliśmy się czegoś więcej odnośnie rodziców Tomka i Nastki. Tata rodzeństwa miałby świetny materiał na kolejną książkę, gdyby tylko było mu dane poznanie kosmitów. I dobrze odgadłam uczestników fragmentu z zapowiedzi :P Tak, Kendappa ewidentnie jest zazdrosna o Nastkę. Aż sobie nie mogę wyobrazić skrzydlatej i Kaelada jako pary, byłaby to zdecydowanie mieszanka wybuchowa, ale jakże fascynująca :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia przy realizacji postanowienia.
Coś tam na temat księżyca wyjaśni się jeszcze na Ziemi, ale tak prosto i tak nie będzie ;)
UsuńNa pewno w ewentualnym związku tej dwójki na nudę nie można by narzekać. Gorzej miałby RM19, który musiałby uczestniczyć w ich wszystkich sporach i potyczkach.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po przeczytaniu tego rozdziału jest kwestia, że obcym nie podoba się nasza planeta, a chyba zwłaszcza włada.. zresztą nie tylko obcym to się nie podoba. Przypadkowe lądowanie na Ziemi dało mi wiele do myślenia i dochodzę do wniosku, że wszyscy fani UFO mocno by się obruszyli gdyby przybysze z innych planet tak odnosili się do naszej Ziemi :-) Nastka bardzo wcześnie została skazana na odpowiedzialność. Śmierć rodziców postawiła ją w sytuacji, w której była zdana sama na siebie. Musi się opiekować bratem i z tego co wnioskuję to jest troszeczkę samotna, a Kaelasa coś do niej ciągnie. A to nie podoba się jego towarzyszce... może jest zazdrosna? Hm.. ciekawe. Rozdział świetny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS: Widzę, że jesteś przygotowana do maja..nieźle.. ja wymyślam z dnia na dzień.. :-)
Dziękuję :)
UsuńNie użyłabym słowa nie podoba, Kaelas był lekko zawiedziony, bo nie było tu nic niesamowitego i zapierającego dech w piersiach. Ale za to zyskał miejsce, w którym przez ten czas może w spokoju odpocząć (i poflirtować).
Ja bym nie potrafiła tak z dnia na dzień (chociaż kiedyś rzeczywiście tak robiłam), zabrakłoby mi czasu lub zwyczajnie by mi się nie chciało (co ostatnio za często się zdarza), a tak wiem, że coś na dysku leży i kurz zbiera.
Podobał mi się ten rozdział. Naprawdę fajnie było poczytać o tym, jak Kaelas widzi naszą planetę. W sumie chyba nie bardzo mu się spodobała? Fakt, to wszystko musi być dla niego dziwne i całkiem odmienne niż na rodzimej planecie czy na innych, które odwiedzili do tej pory. Ogólnie, podoba mi się to jak opisujesz takie zwykłe, polskie realia. Wszystko wydaje się ciekawsze ;)
OdpowiedzUsuńPolubiłam Nastkę. Jest taka młoda, a już została wystawiona na taką próbę... Musiała przejąć obowiązki rodziców i radzić sobie praktycznie całkiem sama. Współczuję jej tego.
Niemniej jednak scena na schodach mnie rozczuliła. Zwłaszcza to, jak dziewczyna zdobyła się na takie bolesne wyznanie. Pewnie opowiedzieć o śmierci swoich rodziców nie było wcale tak łatwo, ale może to jej pomoże? Poczuje się lepiej? No, a Kaelas po raz kolejny pięknie popisał się swoim niewyparzonym językiem i nadmierną ciekawością. No, ale tym razem wszystko dobrze się skończyło, a my mogliśmy trochę więcej dowiedzieć się o bliskich Nastki.
Szkoda tylko, że w kluczowym momencie wtrąciła się Kendappa. Zazdrość od niej wręcz bije na kilometr, haha. Tylko, że ja jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego paringu. To było dość dziwne i takie trochę niebezpieczne połączenie ich charakterów, ale w sumie wcale nie niemożliwe, więc wprost ciekawość mnie zżera czy zamierzasz ich połączyć czy nie ^^
Ah, zaciekawił mnie również ten cały księżyc. Kaelas co rusz do niego wraca, a teraz doszła ta historia z jego matką. Jestem ciekawa o co w tym biega tak naprawdę.
Zapasów to ja ci zazdroszczę ^^ Moje wystarczą góra na 3 tygodnie :P
No nic, czekam na nowość.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńNie użyłabym słowa nie podoba, Kaelas był lekko zawiedziony, bo nie było tu nic niesamowitego i zapierającego dech w piersiach. Ale za to zyskał miejsce, w którym przez ten czas może w spokoju odpocząć. Ostatecznie wiele kwestii bardziej zainteresowało Kendappę, która na początku nos wykrzywiała.
Kaelas to nigdy nie nauczy się trzymać języka za zębami i w przyszłości nie raz wpakuje się przez to w tarapaty. Tutaj przynajmniej mu to pomogło, bo Nastka nie uznała tego za wadę, jak postąpiłaby Kendappa, obrażając się gratis.
A sprawa księżyca jest dość istotna, więc o jeszcze nie koniec.
Podobało mi się, jak opisałaś Ziemię tak, jak widzi ją Kaelas. Z jednej strony pewne aspekty wydają się go fascynować lub przynajmniej ciekawić, z drugiej, porównuje tę planetę z innymi i chyba jednak nie do końca mu się tutaj podoba. Może jednak gapić się w gwiazdy i w księżyc (ach, chyba mamy coś wspólnego, bo ja też uwielbiam gapić się w niebo), jednak może ten ziemski nic mu nie daje, bo nie jest jakiś magiczny czy coś? Może to ten na Landare miał jakieś niesamowite właściwości, i dlatego ziemski nic mu nie daje, i przy tym wprawia go w zwątpienie. Myślę, że nie chodzi tylko o legendę o księżycu, ale też fakt, że Kaelas teraz sam nie wie, ile prawdy było w historiach opowiadanych przez matkę i jest mu z tym źle.
OdpowiedzUsuńZostał jednak zaakceptowany przez ludzi, do których trafił, i chyba nawet polubił Nastkę. Całkiem dobrze mu się z nią rozmawiało, aż szkoda, że Kendappa to przerwała. Nawiasem mówiąc, zaskoczyło mnie na początku rozdziału to, że była bardziej zainteresowana życiem na Ziemi, no i to, że w tym kawałku ze wspomnieniem przytuliła się do Kaelasa.
Dobrze, że RM19 wreszcie się budzi. Ciekawe, czy kiedyś wspomni przyjaciołom o swoich snach? Na pewno się ucieszył, kiedy ich zobaczył, aczkolwiek po tak długim czasie wspólnej podróży na pewno się ze sobą zżyli mimo początkowych sprzeczek.
Kwestia księżyca będzie jeszcze rozwijana. Właściwie to pomysł na te dwa fragmenty, to wspomnienie tutaj i końcówka dwa rozdziały wcześniej naszły mnie spontanicznie i nie mogłam się powstrzymać, by trochę namieszać ;) Ale jedną wskazówkę zostawiłam w tym rozdziale.
UsuńKendappa, mimo wszystko ciekawa jest miejsc, w których się znajduje i chce wiedzieć cokolwiek, by nie wyjść na idiotkę (a na dodatek nigdzie nie może się ruszyć, więc chce czymś się zająć w wolnym czasie), podczas gdy dla Kaelasa nie ma to większego znaczenia. On cieszy się, że znalazł tu spokój i odpoczynek.
Nastak jest przeurocza, a Kendappa zazdrosna, ha! :D
OdpowiedzUsuńAle po kolei. Podobały mi się rozmyślania Kaelasa na temat Ziemi. Faktycznie, w porównaniu do innych planet, które odwiedził, u nas może i jest nieco nudno, ale przyjaźnie i w miarę bezpiecznie. Wydaje mi się, że Kaelasowi się tutaj podoba, a nawet jeśli nie do końca, to miłym dodatkiem jest osoba Nastki.
To teraz przejdę do niej. Bardzo ją polubiłam. Jest niesamowicie sympatyczna - druga po Gipsówce postać, która wzbudza same pozytywne skojarzenia :) Wieczorna rozmowa z Kaelasem wyszła bardzo naturalnie i nastrojowo. Ech, że też Kendappa musiała wpaść w najlepszym momencie. Ciekawe, jakby się to dalej potoczyło? ;> Nastka dobry charakter i pasuje mi do Kaelasa, ale jakoś nie wyobrażam sobie, że mógłby ją ze sobą zabrać. Jest jeszcze Kendappa. Ona i Kaelas byliby ciekawą opcją, ale i wybuchową ;)
Ale najważniejsze, że RM19 się obudził. Teraz może być już tylko lepiej.
Pozdrawiam :)
Mimo początkowego lekkiego rozczarowania podoba mu się i na pewno większą część pobytu na Ziemi będzie w przyszłości miło wspominać. A na dodatek może sobie trochę poflirtować, bo do tej pory na żadnej z planet nie miał takiej okazji ;)
UsuńMyślę, że wszelkie wątpliwości odnoście tego "trójkącika" niebawem się wyjaśnią, bo pobyt na Ziemi, gdy patrzeć na liczbę rozdziałów długi nie jest.
Przy opisie taty Nastki i Tomka przyszło mi na myśl, że to dzieci Stanisława Lema, haahha xD
OdpowiedzUsuńKandappa chyba jest zazdrosna. I zburzyła taki romantyczny klimat między Nastką i Kaleasem, no eeej. Tym sposobem zasiałaś ziarno niepewności: kogo wybierze wojownik? Czy koleżankę po fachu czy skromną Ziemiankę?
"diagnoza pozostawała ta sama: trzeba czkać." - I teraz wszyscy robimy: "hik! hik!", i... taaaak, uzdrowiliśmy RM19! :)
Pozdrawiam
Teraz nie mogę śmiechu powstrzymać. Ale w tej wersji byłoby dużo łatwiej i RM19 po chwili stałby na nogach ;)
UsuńWłaściwie to Ziemian nie wzorowałam na nikim i sama żadnych skojarzeń nie mam. Ale widzę, że nie tylko ty tak pomyślałaś.
Kendappa zazdrosna, hahaa :) Szkoda, że nie zdążyli się pocałować. Zazdrość jest spoko :P Może szybciej zdałaby sobie sprawę, że czuje coś do Kaelasa. A może już wie. Szczerze, to pomyślałam sobie trochę jak Legilimencja, że to dzieci Stanisława Lema, ale tylko przez chwile, gdyż tak naprawdę ten pisarz dużo osiągnął, ale sądziłam i sądzę, że to raczej mało prawdopodobne. E tam! Ja wiem kogo wybierze Kaelas ^^ Przecież na Ziemi nie będzie całe życie, nie? Nie dziwie się, że ma o Ziemi takie zdanie. Porównując naszą planetę do tych innych zwiedzonych przez Kaelasa, Kendappę i RM19, to nasz planeta jest bardzo spokojna. Przepraszam, że wyszło mi takie masło maślane, ale ostatnio w ogóle nie mogę się na niczym skoncentrować :/ Rozdział podobał mi się. Wyłapałam dwa błędy: " trzeba czkać" i "sience fiction". Ale to takie drobne ^^ Wszystko inne wspaniale. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWłaściwie to Ziemian nie wzorowałam na nikim i sama żadnych skojarzeń nie mam. Nawet nie chciałam, aby byli powiązani z kimkolwiek, kto żył w tamtych czasach, bo musiałabym się chociaż minimalnie zagłębić w biografię tej osoby, a tak hulaj dusza, piekła nie ma.
UsuńNie użyłabym słowa nie podoba, Kaelas był lekko zawiedziony, bo nie było tu nic niesamowitego i zapierającego dech w piersiach. Ale za to zyskał miejsce, w którym przez ten czas może w spokoju odpocząć.
Błędy już poprawiłam, dziękuję za wypisanie i lecę zatłuc mojego Worda, bo jakim cudem sience znajduje się w jego słowniku.
Między Nastką a Kaelasem coś zaczyna się rodzić. Może to przyjaźń... ale wydaje mi się, że coś więcej. A może ona zwyczajnie mu się podoba i to wszystko. Po tym, jak mu się zwierzyła, chyba się nieco do siebie zbliżyli. Tylko co się stanie, gdy będą musieli odlecieć, a Nastka zostanie na Ziemi? Może nic, ale... ech, no szkoda ich tak rozdzielać. RM19 w końcu się wybudził. Szkoda tylko, że w takim momencie. Nie mógł poczekać? Chociaż chwilę? Nie mógł wybudzić się, gdy Kaelas nie był z Nastką?? Mam nadzieję, że z nim już wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań Kaelas jest zainteresowany Nastką jako dziewczyną, w mniejszej mierze jako przyszłą przyjaciółką. A jak to się dalej potoczy będzie wyjaśnione już niebawem. Chyba nawet dopiszę jeden fragment, by trochę więcej wyjaśnić.
UsuńNawet gdyby RM19 poczekał, to Kendappa znalazłaby inny pretekst do przeszkodzenia tej dwójce ;)
Jakoś tak mi ciężko cokolwiek napisać... lenistwo mnie bierze, ale się postaram :D.
OdpowiedzUsuńTaki spokojny ten rozdział był, trochę uspił mnie, muszę przyznać. Nikt nikogo nie atakował (nie liczymy oczywiście treningu), nikomu nic nie groziło - tylko ta dziwna planeta :). Ale swoją drogą ciekawe, że Kaelas nie zna bocianów, a żaby to już zna ;). czyzby występowały także na Landare?
Szkoda, że wciąż nic nie wspominasz o Księżycu - gdybyanie sie nie liczy :D. Chciałabym się wreszcie dowiedzieć czy to bujda na kółkach, czy może wreszcie coś sie ruszy. Na rzie będę się trzymać teorii o pełni, bo nic innego mi nie pozostaje ;).
Kendappa rozśmieszyła mnie tą zazdrością! Tak sie teraz zastanawiam - może ona od początku leciała na Kaelasa tylko taką niedostępną zgrywała? Może narobiła mu tych blizn, bo lubi bliznowatych facetów xD. Nie no, ja chyba dziś nie myslę... przepraszam za wszystkie głupoty, które nawypisywałam i sie już zamykam.
Pozdrawiam.
Tylko proszę nie zarażać lenistwem, bo ja staram się z moim mocno i zawzięcie walczyć. Na razie wychodzi średnio.
UsuńCo do spokoju, to mogę powiedzieć, że tytuł mówi sam za siebie, ale ogóle założenie było takie, że tutaj mają zaznać trochę spokoju i odpoczynku, zanim autorka zacznie wprowadzać swój niecny plan w życie ;)
Mogę powiedzieć, że więcej o księżycu będzie w kolejnym rozdziale (tym razem większe konkrety).
Na początku na niego na pewno nie leciała, bo kto by się zainteresował takim fajtłapą, a reszta wyjdzie na jaw za jakiś czas.
Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Więcej informacji na moim blogu w zakładce
OdpowiedzUsuńHmm, a ja przyznam, że nie lubię Nastki. Głównie dlatego, że przez nią lepsze relacje Kaelasa i Kendappy mogą się znów pogorszyć, a ja mimo wszystko trzymam stronę skrzydlatej kobiety.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się scena przy statku, nawet mnie nieco zaskoczyła reakcja Kendappy, oczywiście pozytywnie. Gdy są tak sam na sam to Landarczyk zachowuje się przynajmniej w pewnej mierze tak, jak powinien się zachowywać. Natomiast, gdy pojawia się Nastka na powrót staje się tą najbardziej irytującą wersją samego siebie.
Ja tam się bardzo cieszę, że Kendappa im przerwała i nawet zrobiło mi się jej szkoda, bo chyba jej także zależało na lepszych relacjach z wojownikiem. Mam nadzieję, że rozwiążesz to w jakiś ciekawy sposób, tzn. taki, w którym nie ma Nastki ;P
Przeczytałam zapowiedź i jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w zwalczaniu lenistwa ;))
Znowu sobie zaległości u Ciebje narobiłam ;( Rozdział taki...ziemski, tzn. spokojny i troszkę sentymentalny. Podobał mi się. Nastkę bardzo lubię i podziwiam za jej odpowiedzialność. Tam wgl to musi być dla nieh dziwne - flirtować z kosmitą xd Przyznam, że ta scena na schodach była śliczna ^^ Aż sobie w trakcie czytania pomyślałam "to takie urocze, że pewnie Kendappa zaraz to przerwie" ;d I bum. Kendappa xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)