czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 47: Zew księżyca


Możliwości są bardziej przerażające niż rzeczywistość.
Søren Kierkegaard
Kim byłby RM19, gdyby, pomimo osłabienia i lekkiego zamroczenia po tak długim śnie, nie wypytywał Artura o każdy, nawet najmniejszy aspekt swojej choroby? Dodatkowo, nie biorąc nawet pod uwagę tego, że Ziemianie nie wiedzieli o istnieniu innych cywilizacji poza własną, zaczął pytać go o wszelkie dane związane z pracą lekarza na Ziemi i porównywać z innymi planetami, głównie BS88C i Yaskas.
Skończyło się na tym, że Artur został przez Nastkę zapoznany z zaistniałą sytuacją. Na początku ciężko było mu uwierzyć, jednak po spotkaniu w cztery oczy z Kendappą nie miał innego wyjścia. Skrzydła mówiły same za siebie. Przy okazji chciał przeprowadzać jakieś szybkie badania i analizy, jednak kobieta nie zgodziła się na to.
Artur nie chciał słyszeć żadnych protestów, gdy oznajmił, że zostanie na noc w domu rodzeństwa. Utrzymywał, że ma to związek ze stanem zdrowia pacjenta, któremu de facto z wyjątkiem osłabienia nic poważnego nie było. Po długiej i zażartej dyskusji z Nastką, która z jakiegoś powodu niezwykle bawiła Kendappę, postawił na swoim. I tak stał się trzecim Ziemianinem, który miał styczność z tak zwaną przez nich obcą cywilizacją.
RM19 dość szybko doszedł do siebie. Był osłabiony, jednak chęć poznania nowej cywilizacji wzięła górę. Zadawał tysiące najróżniejszych pytań, z czego ponad połowa tak naprawdę nie wnosiła nic nadzwyczajnego. W roli odpowiadających niezastąpieni okazali się Tomek i Artur. Obie strony chciały wiedzieć niemal wszystko. Od sposobu wiązania sznurówek, po najnowszą technologię. Zwykle kończyło się to wielogodzinnymi dyskusjami.
Za naprawę kapsuły wziął się niemal natychmiast, jednak jej stan okazał się gorszy, niż przypuszczał. Dlatego prace rozciągnęły się w czasie i ich pobyt na Ziemi znacznie się wydłużył. Któregoś dnia Artur zabrał RM19 do Giżycka, by w jakimś specjalistycznym sklepie mógł kupić niezbędne części. Jak się spodziewał Kaelas, wrócił stamtąd ze znacznie bogatszymi sprawunkami, by część ziemskiej technologii zabrać ze sobą i zbadać w wolnych chwilach.
Życie na Ziemi płynęło spokojnie. Po raz pierwszy od czasu wylotu z Landare mogli odpocząć i chociaż na chwilę zapomnieć o mrocznych rządach Vrieskasa. Cieszyli się tymi kilkoma ukradzionymi chwilami spokoju. Z każdym dniem robiło się coraz cieplej i słoneczniej. Zbliżało się coś, co Tomek nazywał wakacjami, a do Kruklanek zaczęli przyjeżdżać pierwsi turyści. Wzajemne stosunki umocniły się i zaowocowały więzami przyjaźni. Pochodzenie nie stanowiło już żadnej bariery. Nikt nie wyobrażał sobie chwili rozstania.
~ * ~
Kaelas był bardzo zadowolony, gdy któregoś wieczoru Nastka postanowiła spełnić swoją obietnicę i zabrać go na spacer pod gwiazdami. Niebo od kilku dni było zachmurzone, jednak dziewczyna twierdziła, że dziś się wypogodzi.
Spacerowali między drzewami z dala od drogi, by nie natrafić na ludzi wracających do domu w późnych godzinach. Głośny warkot pojazdów jedynie rozpraszał.
Dziewczyna chwyciła Kaelasa za rękę i uśmiechnęła się. Odwzajemnił gest. Po raz pierwszy od tamtej rozmowy mieli czas tylko dla siebie. W ciągu tych wszystkich dni zawsze ktoś im przeszkadzał. To Artur, który teraz niemal zamieszkał w domu rodzeństwa, to RM19 czy Tomek, których wszędzie było pełno, to Kendappa, która jakby nie spuszczała z wojownika oka, by nie dopuścić do jego zbliżenia z Nastką.
Szli dalej, ciesząc się własną obecnością i bliskością. Na łonie natury było spokojnie i orzeźwiająco. Wszystkie problemy zdawały się nie mieć znaczenia.
– Jak to jest żyć ze świadomością, że w kosmosie istnieje życie? Dla mnie Ziemia jest duża i podróż do innego kraju to wyzwanie, a co dopiero myśleć o podróży na inną planetę – zagadnęła.
– Nie wiem – przyznał zgodnie z prawdą. – Wychowałem się na Landare i nigdy jej nie opuściłem przed tą podróżą. Już chyba wolałbym żyć ze świadomością, że we wszechświecie nie ma życia niż być pod panowaniem Vrieskasa. Tutaj istnieje wolność, a tam, gdy zrobisz się coś nie tak, od razu zostajesz skazany na śmierć. Samo opuszczenie strefy północnej uznawane jest za zdradę, nawet gdy po prostu chce się uciec od tego jarzma.
– Na Ziemi też są prawa, które trzeba przestrzegać. Nic nie jest proste i to chyba wrodzona wada życia. Skoro złamaliście prawo, to nie wysłano za wami listu gończego, czy czegoś w tym rodzaju? Albo jakiś tropicieli?
– Chyba mieliśmy szczęście, że na nikogo nie trafiliśmy – odpowiedział po chwili namysłu Kaelas. – Pewnie byliśmy tak mało ważni, że nikt się nami specjalnie nie przejął. Jeżeli ogłosili nas zdrajcami, pewnie wpłynie to trochę na nasze rodziny, ale nic wielkiego im nie grozi. Gdy w jednej rodzinie znajdzie się dwóch zdrajców, wtedy zabijają wszystkich. W innym wypadku dają tylko ostrzeżenie i czekają na dalszy rozwój wypadków.
– Nie martwisz się o rodzinę? – ciągnęła temat.
– Mój ojciec nie żyje, nawet go nie pamiętam, bo zmarł gdy byłem dzieckiem. Brat na pewno sobie poradzi, bo stoi wysoko w hierarchii i nasz książę zawsze obroni mu dupę. Czasem martwię się o matkę. Jednak wiem, że jest silna i da sobie radę z tą presją.
– Ja się martwię swoją sytuacją, a ty masz dużo gorzej.
Kaelas wzruszył ramionami. Nie wiedział, co miałby powiedzieć. Żałował, że tak oschle potraktował matkę w dniu Ceremonii. Zawsze chciała dla niego jak najlepiej i tak naprawdę jako jedyna wierzyła w jego umiejętności. Czasem chciałby chociaż na chwilę wrócić na Landare, by ją odwiedzić, zobaczyć, jak się miewa, jak sobie radzi sama. Jednak znajdował się niemal na drugim końcu wszechświata i graniczyłoby to z cudem. Najpierw musiał wypełnić zadanie i ocalić kosmos, potem przyjdzie czas na odnowienie więzi rodzinnych.
Od niechcenia spojrzał w niebo i zorientował się, że Nastka miała rację. Chmury powoli ustępowały, odsłaniając świecące jasno gwiazdy. Księżyc nadal pozostawał w ukryciu, jednak miał nadzieję, że niebawem i on wyłoni swe oblicze. Chociażby na chwilę. Tak bardzo tego pragnął. Dusza i serce rwały się, by w końcu nastąpił ten moment.
– Gdy już uratujesz wszechświat, to odwiedzisz mnie ponownie? – zagadnęła Nastka, zatrzymując się gwałtownie i spoglądając Kaelasowi prosto w oczy.
– Pewnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie, a po chwili wspięła się na palce i delikatnie pocałowała go w usta. To uczucie było przyjemne i spowodowało przejście dreszczy po całym ciele wojownika. Nachylił się, by jej było wygodnie stać. Chciał pogłębić pocałunek, dostać znacznie więcej i więcej. I wtedy ponad jej ramieniem dostrzegł księżyc w pełni.
Czarne chmury rozstąpiły się niczym upiorna kurtyna. Blada, okrągła tarcza była wyraźnie widoczna na tle mrocznego nieba. Jej blask przeszywał go do głębi, dostawał się do każdego atomu ciała. Na samo dno serca i duszy.
Nagle wszystko się zmieniło. Nastka przestała mieć jakiekolwiek znaczenie, równie dobrze mogłoby jej w ogóle nie być. Liczył się tylko księżyc. Jego zew. Usłyszany po raz pierwszy. Tak czuły, a zarazem brutalny.
W jednej chwili zrozumiał, dlaczego przodkowie tak go czcili. W tym doznaniu było niemal coś boskiego. Nie wyobrażał sobie momentu, gdy nastanie dzień, a jasne oblicze zniknie z nieboskłonu. Jednak najpierw miał przed sobą całą, długą noc. Nastał jego czas. Czas bestii.
Kaelas wrzasnął, kiedy nagle zalała go fala tak niewyobrażalnego bólu, miał wrażenie, iż jego ciało zaraz eksploduje. Wstrząsnęły nim konwulsje, głowa sama odchyliła się do tyłu, a z gardła wyrwał mu się krzyk.
Mięśnie zaczęły się rozrastać i zmieniać swoje położenie, jakby reguły anatomii w ogóle przestały je obowiązywać. Kości łamały się z głośnym trzaskiem, by zmienić swój układ i połączyć się na nowo. Skóra porastała futrem.
Coś w jego wnętrzu zmieniło się. Zepsute mechanizmy ruszyły, by znaleźć się na prawidłowym miejscu. W barierze, która blokowała go do tej pory, pojawił się maleńki otwór. Moc przeciskała się przez niego, poszerzając jego średnicę. Po chwili potęga okazała się tak wielka, że rozwaliła barierę w drobny mak, niszcząc ją na zawsze. Był pełny. Był prawdziwym Landarczykiem.
~ * ~
Kendappa z wdzięcznością przyjęła kubek parującego kakao od RM19. Chciała z nim porozmawiać, podczas gdy mieli dla siebie chwilę spokoju. Artur nocował u siebie, Tomek już spał, a Kaelas i Nastka wyszli, nie racząc wspomnieć o tym słowem.
Kobieta siedziała na dywanie, opierając się o jeden z foteli. Od niechcenia spoglądała przez okno, za którym kurtyna chmur powoli zaczynała się rozstępować, by ukazać srebrzyste gwiazdy. Oczywiście pogoda musi dopisać tym imbecylom i będą mieć swój romantyczny spacer pod gwiazdami, pomyślała z przekąsem, zastanawiając się, czy nie da się im jakoś przeszkodzić.
– Zawsze chciałem się dowiedzieć, czego nam nie powiedziałaś – zagadnął RM19, siadając na kanapie, która na czas ich pobytu tutaj służyła mu za łóżko.
– Nie rozumiem, co masz na myśli.
– To że każdy z nas ma jakąś przeszłość, o której nie chce mówić, już wiem. Bardziej zastanawiałem się nad twoją pozycją w szeregach Vrieskasa. Nie możesz być pierwszym lepszym żółtodziobem, którego przydzielono do naszej dwójki. Na dodatek w ostatniej chwili. Początkowo miała z nami lecieć inna kobieta. Masz informacje o rzeczach, o których nawet ja nie wiem. Znasz Yaskas, głównego generała, nawet księcia Landarczyków. To daje do myślenia.
– Obeznany jesteś – powiedziała z uśmiechem. – Zresztą, inaczej nie byłbyś sobą. Pewnie masz już przygotowane setki argumentów, gdybym próbowała się wykręcić.
– Jesteśmy przyjaciółmi. Mogłem zapytać wcześniej, ale nie chciałem naciskać.
– Szczerze, to nie wiem, dlaczego Paragas wysłał mnie z wami. Nic nie zrobiłam, aby chciał się mnie pozbyć. Byłam pewna, że chodziło mu o ciebie i to ty ukrywasz to, kim naprawdę jesteś, prowadząc z nami świetną grę aktorską. Szczególnie, gdy bez problemu wydostaliśmy się ze strefy północnej.
– Pozbyć się? – zapytał z niedowierzaniem RM19, przypatrując się uważnie Kendappie.
Prawa dłoń bezwiednie powędrowała do głowy, gdzie zwykle natrafiała na oprawkę okularów, której tym razem tam nie zastała. Kobieta zauważyła, że od odzyskania przytomności z jakiegoś powodu nigdy ich nie założył.
– Pozbyć się. Mówczyni powiedziała, że przed nami na Harenosum wysłano inną trójkę. Vrieskas nie jest głupcem, stworzył prawa i zasady, które świadczą o naprawdę wysokiej inteligencji, przemyślał niemalże wszystko. Na planety, których mieszkańcy nie powinni sprawiać problemów wysyła się małe grupy. Czasem inwazja trochę trwa, ale wyszkolony dowódca jest w stanie odpowiednio pokierować swoimi ludźmi. Jednak, gdy z jakiegoś powodu taka grupa zawiedzie, nie wysyła się kolejnej liczącej tyle samo osób, bo to niemal pewne, że tych nowych też czeka klęska. Dlatego prowadzi się liczne obserwacje przed inwazją i często próbuje dojść do mieszkańców drogą pokojową. Walka jest ostatecznością. Zgodnie z prawem w drugiej turze Paragas powinien wysłać na Harenosum co najmniej piętnaście osób. Poleciała następna trójka, co oznacza, że chciał kogoś z nas zabić. Ja wiedziałam, że nic nie zrobiłam, więc stawiałam na ciebie.
– To była moja pierwsza misja polegająca na inwazji, więc ciężko byłoby mi narazić się osobom, których nigdy na oczy nie widziałem. Ale nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie – zauważył, patrząc znacząco na Kendappę.
– Jestem, czy raczej byłam generałem. Najmłodszym w historii. Pewnie gdybym z wami nie poleciała, czekałaby mnie świetlana przyszłość i może zajęłabym kiedyś miejsce Paragasa – powiedziała Kendappa.
Spojrzała przez okno. Nie chciała widzieć wyrazu twarzy RM19. Generałowie stali najbliżej Vrieskasa. Byli jego tajną armią wysyłaną na najbardziej niebezpieczne misje.  O większości krążyły naprawdę mroczne opowieści, często bardzo bliskie prawdy.
Zastanawiała się, czy gdyby los chciał inaczej i nie postawił jej na drodze Kaelasa i RM19, to naprawdę czekałaby ją radosna przyszłość, pełna zaszczytów i honorów. Może ta inna kobieta zajęłaby jej miejsce i rozpoczęła podróż na Oraculum i dalej, może teraz ona siedziałaby tutaj i rozmawiała z RM19. Może Vrieskasa tak czy siak czekałaby klęska. Jeżeli nie ze strony Kaelasa to księcia Ladvariana, który od dawna knuł przeciwko niemu i eliminował wszystkich wojowników tyrana, którzy zostali przydzieleni pod jego dowództwo.
Na początku może i oddałaby wszystko, aby zamienić się z tamtą kobietą, jednak teraz już nie. Nie wyobrażała sobie innego życia. Mimo że nie miała już swego dawnego domu, to znalazła prawdziwych przyjaciół, którzy zastąpili jej utraconą na zawsze rodzinę. I miała cel, który mógł naprawić błędy przeszłości.
– Podejrzewaliśmy siebie nawzajem, ale żadne nie pomyślało o Kaelasie – odezwał się RM19. Ton jego głosu nie zmienił się, jakby to, co wyznała mu Kendappa nie zrobiło na nim większego wrażenia.
Oboje spojrzeli na siebie i roześmiali się w tym samym momencie.
– Tamtego Kaelasa nikt nie podejrzewałby o jakiekolwiek spiski czy ważną pozycję w hierarchii wszechświata – zauważyła i momentalnie posmutniała. Przyciągnęła kolana do brody i objęła nogi rękami. – Nie wiem, co teraz się z nim dzieje. Mistrz Penyu tak wiele dla niego zrobił, ale czasem mam wrażenie, że więcej zawdzięcza sobie. Z dnia na dzień staje się coraz silniejszy. Jakby nie trzymały się go żadne zasady, jakby jego ciało w ogóle nie posiadało ograniczeń i mogło znieść wszystko. Już ledwo potrafię mu sprostać, podczas gdy mam za sobą lata ćwiczeń, a on na poważnie nie trenował nawet roku. Teraz to ja zaczynam zbierać siniaki. Mamy inny styl walki, ale to, co się z nim dzieje przekracza wszelkie granice, o których kiedykolwiek słyszałam. Nie wiem, czy już jest silniejszy od Ladvariana i Falonara, ale całą resztę Landarczyków zostawił daleko w tyle.
– To powód do smutku? – zapytał RM19, przyglądając się uważnie kobiecie.
– Dlaczego? – Zmarszczyła brwi, nie do końca wiedząc, co miał na myśli mężczyzna. – Dla niego to powód do ogromnej dumy, chociaż sam nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, co osiągnął. Nigdy nie sądziłam, że będziemy świadkami narodzin wojownika, który być może, z zaznaczeniem być może, będzie w stanie pokonać Vrieskasa.
– Dlatego nosisz jego koszulę? Chcesz w przyszłości opowiadać dzieciom, że w młodości miałaś na sobie ubranie Legendarnego Wojownika, czy masz zamiar ją zostawić i sprzedać z ogromnym zyskiem lub ulokować w muzeum – powiedział RM19.
Kendappa nawet przy nikłym świetle małej lampki stojącej na drewnianej ławie zauważyła, że kąciki ust mężczyzny powędrowały ku górze. Mogła się założyć, że z trudem powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. W jego jasnożółtych źrenicach dostrzegła radosne iskierki. Z chęcią rzuciłaby w niego czymś, ale na twarzy RM19 tak rzadko gościł inny wyraz niż powaga czy smutek, więc wolała nie psuć tej chwili. Nieznacznie odwróciła głowę, by nie dostrzegł rumieńców na jej policzkach.
– Gdybym wiedziała, że lecimy dalej niż na Harenosum, to wzięłabym więcej swoich rzeczy, nie tylko kombinezony. A Kaelasowi to nie przeszkadza.
– Nie wątpię. W końcu śpicie razem.
– Jaki ty jesteś upierdliwy – warknęła kobieta. – Lepiej zajmij się swoimi sprawami. To, że mamy jeden pokój i… jedno łóżko nic nie znaczy. Jak musisz wiedzieć, przez pierwsze dwa tygodnie spał na podłodze, chociaż go do tego nie zmuszałam. Zauważyłam, że dręczą go jakieś koszmary i często gdzieś się wymyka po nocach. Coś nie daje mu spokoju i boję się, że to może mieć związek z naszą misją. A tak w ogóle, to widziałeś jak mizdrzy się do Nastki? Pewnie dlatego, że jest smukłą, śliczną blondynką o zniewalającym uśmiechu i wesołych, błękitnych oczach. Przecież wszyscy uwielbiają blondynki. Wystarczy spojrzeć na Evolet. Nie ma faceta, który by do niej nie wzdychał, pewnie nawet geje to robią. Szkoda, że żadnego nie znam osobiście, by się przekonać.
– Nie wiem, kim jest Evolet? – przerwał Kendappie RM19, ale ona jakby tego nie dosłyszała.
– Ona nawet nie widzi, że Artur świata poza nią nie widzi i jest na każde jej skinienie. Tylko mami Kaelasa, zamiast zadowolić się zwyczajnym, nawiasem mówiąc niczego sobie, Ziemianinem. A on jak głupi tego nie widzi. Kto wie, czy nie rozmyśla, jakby ją przemycić na statek albo zabrać w drodze powrotnej. Oczywiście pogoda też musi im dopisać – dodała, nie kryjąc złości.
– Nie przesadzaj, nie jest tak głupi, by ciągnąć ją na niebezpieczną misję. I poszli tylko na spacer – odpowiedział RM19.
– Chyba sam w to nie wierzysz? Uśpiła dziecko, więc jasne, że szykuje się na jakiś ziemski rodzaj skrzydlatych godów, czy jak oni to nazywają.
Mężczyzna po tych słowach zachłysnął się kakao. Część tego, co miał w ustach wylądowała mu na piżamie, zostawiając dorodną plamę. Nie uszło uwadze Kendappy, że zaklął pod nosem, zanim zaczął ją gorączkowo wycierać chusteczką. Na jego twarzy zagościły szkarłatne rumieńce.
– Nie przesadzaj… Na pewno… Daj spokój, nie robiliby tego, no, tak wiesz… – jąkał się, nie potrafiąc dobrać odpowiednich słów.
– Ty nigdy…?
– Nie. Tak – zreflektował się szybko. – Miałem żonę, ale przecież nie robi się tego publicznie.
Kendappa spojrzała na niego, jakby chwilowo postradał rozum. Jąkał się i plątał, a nie wyszło z tego nic sensownego. Właściwie to nawet nie wiedziała, co tak naprawdę miał na myśli. Zachowywał się jak rodzic zapytany o seks przez pięcioletnie dziecko.
– Wy to tak przy innych? – spytał, a policzki zapłonęły mu jeszcze bardziej, jakby zawstydził się własnych, nieskładnych słów.
– Na Alatum dwa razy do roku obchodzono skrzydlate gody. Wszystkie pary przybywały w jedno miejsce niedaleko świątyni. Małżeństwa, narzeczeństwa, chłopaki i dziewczyny. Warunek był jeden. Trzeba było być z kimś na poważnie związanym. Reszta musiała zostać w domach. Wszystkie dzieci były wtedy wcześnie kładzione do łóżek i na ogół usypiane środkami nasennymi, by obudziły się dopiero rano. O określonej porze wszyscy wzbijali się w powietrze i…
– Mieliście grupową orgię? – przerwał jej z niedowierzaniem RM19.
– To nie była orgia, głupku, a swego rodzaju święto. Nawet nie wiesz, jakie szczęście było to dla pary, gdy podczas tej nocy zostało poczęte dziecko. Oczywiście, w ciągu innych dni nikt nikomu nie zakazywał seksu, bo byłoby to niezmiernie głupie – dodała, powracając w myślach do tamtego okresu swego życia. Szybko się jednak zreflektowała, bo sprawiało to za duży ból. Ono nigdy nie wróci. Została jedyną Alatanką w kosmosie, nigdy nie wzbije się ze swoim partnerem pod niebiosa.
– Brzmi inaczej, gdy o tym mów… – Resztę słów zagłuszył mrożący krew w żyłach wrzask kobiety.
– Czyżby Kaelas nie spełnił jej oczekiwań? – rzekła z satysfakcją Kendappa.
 – Nie sądzisz, że coś się mogło stać?
RM19 wstał z zamiarem podejścia do okna, jednak zanim do niego dotarł, drzwi wejściowe otworzyły się i do salonu wbiegła Nastka. Jej twarz jakby zastygła w wyrazie przerażenia, oczy niemalże wychodziły z orbit. Włosy miała potargane, a sukienkę brudną. Z rozcięcia na lewym ramieniu spływały strużki krwi. Dziewczyna jakby tego w ogóle nie zauważyła.
– P-p-potwór… – jęknęła słabym głosem. Ledwo dało się zrozumieć to jedno słowo.
– Co z Kaelasem? – zapytała Kendappa, zrywając się na równe nogi.
– T-to on… On j-j-jest…
Kobieta zaklęła i natychmiast pobiegła do pokoju po swoje sztylety. Nie było czasu do stracenia.
– Zajmij się nią, najlepiej w ogóle stąd nie wychodźcie. Wezwij Artura, jeżeli dasz radę. Sprawdzę, co się stało – zawołała do RM19 i wybiegła z domu.
Na werandzie rozprostowała skrzydła i wzbiła się w powietrze. Nie obchodziło ją to, czy ktoś ją dostrzeże. Musiała jak najszybciej zobaczyć to, co tak wystraszyło Nastkę. Dodatkowo gdzieś tam był jeszcze Kaelas. Może i jego siła wzrosła, ale w głowie nadal pozostał mózg wielkości orzeszka.
Krążyła nad drzewami, wypatrując jakiejkolwiek oznaki czegoś niezwykłego. Pogoda okazała się przychylna. Wiatr całkowicie odgonił chmury i jasny księżyc oświetlał mrok nocy, ułatwiając zadanie.
Nagle dostrzegła jakąś białą plamę między drzewami. Pofrunęła w tamtą stronę. Wylądowała na gałęzi jednego z drzew, dostatecznie wysoko, by owe zwierzę jej nie dosięgło. Miała wrażenie, że poświata księżyca pada wprost na to, co znajdowało się pod nią. Wychyliła się nieznacznie, by lepiej przyjrzeć się temu czemuś i zamarła. Patrzyła, jednak mózg nie ogarniał tego obrazu. Wypychał go, bo gdyby go przyjęła, musiałaby zaakceptować prawdę.
To co na pierwszy rzut oka wzięła za zwierzę okazało się… potworem. Bestia była olbrzymia. Resztki postrzępionej lnianej koszuli zwisały z barków, wokół pasa opinało się coś, co kiedyś musiało być spodniami. Pod jej skórą prężyły się potężne mięśnie. Całe ciało porastało białe futro z ciemnymi pręgami. Stała na dwóch nogach, ale jej stopy były zdeformowane. Po części ludzkie, po części zwierzęce, z ostrymi pazurami wbitymi w ziemię. Miała szeroką pierś wzdłuż której biegła wyraźnie widoczna blizna. Muskularne ramiona kończyły dłonie zakończone wielkimi szponami.
Kendappa powoli przeniosła wzrok na łeb potwora. Porośnięte czarnym futrem, spiczaste uszy wyrastały nad zmarszczonym czołem. Bestia miała krótki pysk. Na nim dostrzegła kolejną bliznę. Rozwarła szczęki, ukazując ostre niczym sztylety, ociekające śliną kły. Najgorsze okazały się oczy. Złowieszcze, ciemnoniebieskie, lśniące w ciemnościach, pozbawione wszelkich ludzkich cech. Oczy Kaelasa.
Kobieta nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że mężczyzna, z którym spędziła tyle czasu nagle stał się potworem. Patrzyła, jak bestia rusza do ataku i zabija niczego nie spodziewającą się sarnę. Patrzyła, jak monstrualnymi łapami miażdży jej kark, jakby był jedynie suchą gałązką. Patrzyła, jak odrywa kawałki mięsa, nie przejmując się krwią ściekającą mu po pysku.
Zastanawiała się, czy potwór posiada jakąkolwiek świadomość mężczyzny, którym był jeszcze kilka godzin temu. I wtedy ryknął. Mrożący krew w żyłach dźwięk rozległ się po całym lesie i zapewne dotarł aż do miasteczka, budząc niejednego Ziemianina.
Wtedy zrozumiała. Podniosła głowę i spojrzała wprost w zimne oblicze księżyca w pełni. To on spowodował tę przemianę. Dlatego Vrieskas nie chciał, by jakikolwiek Landarczyk został wysłany z misją na planetę, która posiada tę satelitę. Dlatego na Landare posiadali kult księżyca. Z tego, co mówił Kaelas był to bardziej symbol. Już nikt nie pamiętał o tym, co się wtedy działo. A tyran skutecznie usunął wszelkie wzmianki o tym. Zrozumiała, czym naprawdę byli Landarczycy i z czego brała się ich prawdziwa siła.
Poczuła swego rodzaju ulgę, gdy uświadomiła sobie, że za kilka godzin ten koszmar się skończy i Kaelas wróci do swej normalnej postaci. Do tego czasu musiała go pilnować. Dopóki zadowalał się leśnymi zwierzętami nie było problemu, najwyżej wszystkie zabije. Byleby nie postanowił zasmakować w ludziach. Na drzewie była bezpieczna, jednak nie uśmiechało jej się stawać do walki z… bestią. Miałaby wyjątkowo marne szanse, nawet ze skrzydłami.
Rozsiadła się wygodniej na gałęzi, podczas gdy stwór w dole raczył się mięsem sarny. Modliła się do Kaio, by ta noc skończyła się jak najszybciej. Czekanie powodowało, że znów powracała myślami do Alatum i podniebnego miasta. Najgorsze, że nie potrafiła tego odepchnąć.
~ * ~
Co nieco się wyjaśniło. Jeżeli ktoś nadal nie wie, dlaczego tej pierwszej nocy nic się nie stało, to w 49 lub 50 postaram się dopisać wyjaśnienie.
Następny rozdział to kolejna niespodzianka, która mam nadzieję, że się spodoba, bo wielu czeka na to już od bardzo dawna (i mi spokoju nie daje). Aby nie było tak fanie, to wydaje mi się, że zapowiedź nic konkretnego nie mówi.
Wszelkie zaległości postaram się nadrobić dzisiaj. Jeżeli mi się nie uda, oznacza to, że skończył mi się transfer i komentarz dodam jutro, prawdopodobnie do południa.

27 komentarzy:

  1. O. Kurczę. Na początku totalnie zbiło mnie to z tropu i wydawało mi się, że coś tu się pomieszało bo skąd to futro i dlaczego on nagle staje się wilkołakiem, ale potem przypomniał mi się sen (bo śnił mu się także księżyc, prawda?) oraz ten kult księżyca na Landare. Brrr... To było opisane naprawdę wiarygodnie i aż się wystraszyłam.
    Ale i tak rozmowa Kendappy z RM19 wygrała wszystko, hahaha. Zgadzam się z RM19 - w jej ustach brzmiało to tak jakby co roku organizowali masową orgię, hahaha.
    Oby tylko książę Ladvarian nie dotarł na jakąś planetę z Księżycem i oby Falonar nie był wówczas w pobliżu bo to by było co najmniej okrutne i bolesne dla mnie jako czytelnika! :P
    Powtórzę jeszcze raz: świetny rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Akurat nie wilkołakiem, tylko innym "zwierzęciem", ale to zostanie sprecyzowane dopiero później, chyba w 49, ewentualnie w 50.
      Mogę powiedzieć, że gdyby tamci znaleźli się na planecie z księżycem, to nie podlegałoby to pod kategorię "okrutne dla czytelnika", bo w tej kwestii mam bardziej rozległe plany.

      Usuń
    2. Chyba nie skrzywdzisz Falonara? ;)

      Usuń
    3. Na takie pytania nie odpowiadam, bo powiem za dużo ;)

      Usuń
  2. Cała przemiana Kaelasa jest tutaj opisana bardzo hm... bardzo działa na wyobraźnie. Strzępy koszuli i te kły ociekające śliną, wprost perfekcyjnie. Oj i wcale się nie dziwię, że Nastka była śmiertelnie przerażona. Takie rzeczy z pewnością oglądała tylko na filmach fantasy, a tu nagle mężczyzna który najwidoczniej się jej podoba przemienia się w taką bestię. Straszne. Oby tylko nie wymknął się spod kontroli i nie zranił nikogo niewinnego.
    Pękłam ze śmiechu gdy czytałam fragment o tych skrzydlatych godach. ;-) Nie dziwię się, że dzieciom dawano środki nasenne. Gdyby taki brzdąc się przypadkiem obudził i zobaczył co dorośli wyprawiają..haha. Impreza skończyłaby się od razu:-)
    Spotkanie dwóch obcych cywilizacji, dwóch całkowicie odmiennych światów z pewnością dawało Tomkowi i Arturowi wiele długich nieprzespanych nocy podczas, których gawędzili sobie z przybyszami.
    Tak teraz się zastanawiam.. jak to możliwe, że nikt nie zauważył lądowania tak wielkiego statku kosmicznego. Och gdyby tylko dziennikarze wiedzieli, co tracą..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na miejscu Nastki to każdy bez wyjątku byłby przerażony. I tak plus dla niej, że nie zemdlała, bo wtedy byłby to dla niej koniec.
      Miejsce lądowania wybrałam dość odludne, dodatkowo rodzeństwo także mieszka z dala od "centrum" miasteczka, dlatego lądowanie obeszło się bez echa. I niczego nieświadomi dziennikarze muszą obyć się smakiem ;)

      Usuń
  3. Aż nie wiem co napisać. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Jeszcze raz podkreślam, że masz wielki pisarski talent i wielką, magiczną wyobraźnię.
    Bardzo podobał mi się ten rozdział, a głównie przez scenę rozmowy Kendappy z RM19. Nie tylko przez wzgląd na skrzydlate gody, ale ogólnie na tę atmosferę jaka się wytworzyła podczas tej konwersacji. Miło widzieć, że chłopak wraca do sił.
    Co do przemiany Kaelasa to świetnie ją opisałaś i bez trudu wyobraziłam sobie tę emm.. kreaturę. Mam nadzieję, że zadowoli się pobliskimi zwierzętami i, że nie zauważy Kendappy.
    A na koniec błagam Cię, mam nadzieję, że kwestia Nastki w dalszej wyprawie wkrótce się zamknie bezpowrotnie ;) Wybacz, ale po tym rozdziale nie lubię jej jeszcze bardziej, bo odmóżdża Kaelasa, co jest rzeczą już prawie niemożliwą.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Sama ten rozdział też lubię, dlatego tym bardziej cieszę się, że się podobał.
      Jakby to powiedzieć, by za dużo nie dało się wywnioskować. Takie typowe ziemskie rozdziały zostały jeszcze dwa (chyba że za bardzo rozpiszę się w jednej ze scen, którą chciałabym jeszcze dodać, bo obecnie to trzy akapity na krzyż, które mi się nie podobają). W sprawie relacji Kaelas-Nastka-Kendappa niektóre wątki się całkiem rozwiążą i zakończą, inne zagmatwają, by rozwinąć za jakiś czas.

      Usuń
  4. No, no, czapki z głów, moja droga^^ Piękny rozdział. Tyle się w nim odkrywa niektóre tajemnice. Pierwsza sprawa to oczywiście Kaelas, jakby inaczej. Romantyczny spacer skończył się tak brutalnie. Aż dziw że Natka uszła z tego życiem, czytając w dalszym fragmencie, jak potraktował tą biedną sarenkę. Teraz już wiadomo, dlaczego tak ważny był księżyc dla Landarczyków. I podtrzymuje dalej moją teorię, że Kaelas może być tym, który może pokonać Vireskasa. A po wyznaniach Kendappy, to już tym bardziej. Mam to nadzieje, że mi wybaczysz, że ta sytuacja z czymś mi się skojarzyła... oczywiście nie mówie tu o przemianie wilkołaka, to zbyt oczywiste, myślę tu nad inną kwestią, i wiem, doskonale, że pewnie już wiesz o co chodzi, dlatego już się zamknę:)
    I coraz bardziej widzę jak Kendappa jest zazdrosna o Kaelasa, no i RM19 chyba też to zauważył. Jestem to ciekawa, co też wykombinujesz z tą parą.

    Czekam już niecierpliwie na ciąg dalszy:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      To już niemal pięćdziesiąty rozdział (aż sama nie mogę uwierzyć w tę liczbę) i w końcu niektóre kwestie muszą się wyjaśnić/bardziej skomplikować, by fabuła mogła iść dalej. Samą siebie chyba przeszłam w 54.
      Wiem, z czym się skojarzyło, nie musisz kończyć ;) DB rządzi, chociaż ostatnio oczka mi się świecą przy innej mandze.
      O, to nie będzie tak proste jakby się mogło wydawać. Cała ta sprawa z przemianą jest bardziej skomplikowana, ale o tym więcej (chociaż nie konkretnie) będzie podczas pobytu na Be'Shar. A tak jeszcze na marginesie, to to nie był wilkołak, a coś innego, co będzie dokładniej powiedziane w 49. Mogłam dać tu komentarz, ale nie pomyślałam zawczasu.
      Cóż, Nastka miała baaaardzo dużo szczęścia, że zdołała ujść z tego cała, jedynie z jednym zadrapaniem.

      Usuń
    2. Wiem, kochana, że tu nie chodzi o wilkołaka, bo to byłoby zbyt oczywiste;) Już nawet w DB wystąpiła inna bestia, dlatego aż to jestem ciekawa, jak nazywa się ten potwór... ja to już się zastanawiam, ale wiem, że mogę wilka i małpę sobie odpuścić:P

      Usuń
  5. Ale mnie zaskoczyłaś! Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała. Owszem, zastanawiałam się, skąd się wziął ten kult księżyca i dlaczego tak skutecznie wymazano go z kart historii, ale... wilkołak? Czy też coś na jego kształt? Myślałam, że to raczej taki bardziej przesąd, ale może dlatego ten ziemski najpierw nie działał, bo nie był w pełni? Myślałam, że on po prostu nie jest... "magiczny", jeśli mogę użyć tego rodzaju sformułowania.
    Rozdział zaczął się całkiem spokojnie, opowieścią o dalszym życiu bohaterów na Ziemi, zmaganiach RM19 z tą nową rzeczywistością, którą dopiero teraz zaczyna poznawać, jako że wcześniej był nieprzytomny, ale ciąg dalszy mnie zaskoczył. Najpierw ta rozmowa z Rm19 i Kendappą o wzajemnych podejrzeniach, to zastanawianie się, co miała na celu ich wyprawa... Może faktycznie ktoś chciał pozbyć się któregoś z nich? Może z powodu tych starych przepowiedni faktycznie chodziło o Kaleasa... Wgl zauważyłam, że Kendappie coraz bardziej na nim zależy. Jest zazdrosna o Nastkę, a w czasie rozmowy nawet go pochwaliła, i doceniła jego postępy, choć w twarz by pewnie mu tego nie powiedziała, co by nie zwiększać jego przerośniętego ego.
    Ale nie dziwię się, że widok wielkiego zwierzęcia atakującego sarenkę tak ją zaskoczył, ale i przeraził. Zresztą ciekawe, czy Kaelas po przemianie zachował świadomość, ale raczej nie zachowywał się zbyt ludzko wtedy. A może to tylko pierwsza przemiana taka jest, o ile będą kolejne?
    W każdym razie, czekam na kolejny ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Teraz wiem, że kwestię przemiany trzeba było bardziej sprecyzować. To akurat nie jest wilkołak, a inne "zwierzę", co zostanie sprecyzowane w 49.
      Tamtej pierwszej nocy Kaelas miał szczęście, że widział księżyc kilka dni po pełni. Wydawało mu się tylko, że był okrągły, bo nie wiedział, że ziemski zmienia kształt.
      Mogę powiedzieć, że sprawa wysłania tej trójki na Harenosum zostanie jeszcze w przyszłości rozwinięta. Co prawda od kilku miesięcy zastanawiam się, co zrobić z jedną postacią (w dziewięćdziesięciu procentach pewnie trupem) i nadal na nic sensownego nie wpadłam.
      Kendappa nigdy nie pochwaliłaby Kaelasa. Nawet nie chodziłoby o jego ego, ale jeszcze o jej charakter. Woli powiedzieć, że jest średnio, by zmobilizować go do dalszej pracy.
      Sprawa świadomości w tej postaci i kolejnych przemian będzie rozwijana przy następnych fragmentach o nich.

      Usuń
  6. Jak później pojawiła się zapowiedź 47, byłam już pewna, że Kaelas przemieni się w zwierze, chociaż przed oczami pojawiła mi się małpa, no ale to raczej coś innego. Zanim doczytałam, że stoi na dwóch łapach, potwór skojarzył mi się z białym tygrysem bengalskim, potem z niedźwiedziem, ale to chyba stworzenie, które sama wykreowałaś albo będę mieć niespodziankę, jak to wyjaśnisz :) W każdym razie świetnie opisana przemiana w najmniej odpowiednim momencie, chociaż Kendappę, by to pewnie ucieszyło.
    Rozwalił mnie fragment o podniebnej orgii, fajne tam mają święta, nie ma co. I dobrze, że usypiają dzieci lekami nasennymi, bo gdyby jakieś przypadkowo wyjrzało przez okno, mogłoby się dorobić niezłej traumy.
    W sumie ciekawa kwestia z tym, że wysłano ich trójkę na śmierć. Na pewno z winny, któregoś z nich i mimo że RM19 i Kendappę rozbawiła możliwość, iż to przez Kaelasa, to moim zdaniem nie powinni wyłączyć tej ewentualności poza nawias. W końcu skoro wojownik zamienia się w potężnego potwora, a Vrieskas musi o tym coś wiedzieć, to pewnie za wszelką cenę chciałby wyeliminować Landarczyka.
    Coraz bardziej podoba mi się relacja łącząca skrzydlatą z Kaelasem. Takie drobiazgi jak noszenie koszuli wojownika dużo znaczą. I chyba właśnie przez to, że staje między nimi, Nastka zaczęła mnie wkurzać.
    Niecierpliwie czekam na nowość i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie małpy są niereprezentatywne, a na dodatek sprawa jest nieco bardziej rozbudowana i ostatecznie wyszłoby coś na wzór jakiejś komedii.
      W takim razie w tej chwili nie będę precyzować twoich przypuszczeń. W 49 zostanie dokładnie wyjaśnione, co to tak naprawdę było.
      Sprawa wysłania tej trójki na pewną śmierć zostanie w przyszłości kontynuowana i wyjaśniona. Na razie nic więcej nie mówię, tylko zastanawiam się, co zrobić z trupem, bo już od miesięcy mam ten dylemat.
      Widzę, że powoli spada popularność Nastki ;)

      Usuń
  7. No to co nie co się wyjaśniło, jednak wciąż mam wiele pytań.
    No, ale od początku. Faktycznie nie wyobrażam sobie innego RM19. To, że po przebudzeniu wszystko go interesowało na nowej planecie, nawet pomimo osłabienia bardzo mi do niego pasuje.
    Trochę się dziwię, że postanowili wtajemniczyć we wszystko Artura, ale wyraźnie mają do niego wiele zaufanie i wiedzą, że nic nikomu nie wygada. W sumie, to czy ktokolwiek by mu uwierzył? Marne szanse.
    Kluczowym momentem była przemiana Kaelesa. Na początku trochę mi się to z wilkołactwem skojarzyło, skoro jakiś wpływ miał księżyc i to w dodatku w pełni. Jednak to chyba nie to. No nic, czekam na twoje dalsze wyjaśnienia. W każdym razie przemiana wypadła bardzo realistycznie, powiedziałabym, że nawet przerażająco. Jak dobrze, że Nastce nic się nie stało i jakoś udało się jej uciec! Tylko czy takie same szczęście dopisze pozostałym mieszkańcom tej mieściny? Czy Kendappie uda się go przypilnować? Ciekawe czy w razie, gdyby komuś bezpośrednio zagrażał, zareagowałaby? Musiałaby walczyć, a to musiałby być niezmiernie trudne przez wzgląd na ich przyjaźń, a może nawet coś więcej?
    W końcu zazdrość o Nastkę, noszenie koszuli wojownika... To wszystko kojarzy mi się z zauroczeniem, mimo że ona sama się tego wypiera.
    Rozbawiła mnie rozmowa kobiety z RM19. Zwłaszcza ten fragment o ich godach. Matko, to było... rozbrajające xD Genialne było też zachowanie RM19 podczas tej rozmowy. Jego skrępowanie i te pokrętne odpowiedzi. Kocham go normalnie, haha :D
    Ciekawi mnie natomiast czy faktycznie mieli rację z tym wygnaniem na pewną śmierć. I o kogo tak właściwie chodzi? Nasza dwójka wykluczyła Kaelasa, ale ja bym go tak szybko nie skreślała z listy.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, aby któremukolwiek z nich ktoś uwierzył. Może ewentualnie koledzy Tonka, którzy byliby równie roztrzepani jak on, ale w przypadku dorosłych jedyną diagnozą pozostawałoby zwariowanie.
      To nie jest wilkołak, nie pasowałby mi tu i od początku tego nie chciałam, zastanawiając się nad dwoma innymi opcjami. Wyjaśnienie tego (i dalsze wątpliwości) będą miały miejsce w 49.
      Kendappa na pewno próbowałaby zareagować, gdyby Kaelasowi zachciało się iść na spacer do tej mieściny. Ale wątpię, aby zrobiła coś takiego, gdyby ktoś się im tam w lesie przypałętał.
      Nie sądziłam, że ta wzmianka o wysłaniu ich na śmierć spotka się z takim zainteresowaniem. Cóż, na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że w przyszłości wszystko się rozwiąże i wyjaśni, może nawet bardziej to rozbuduję i napiszę drugą część bonusu.

      Usuń
  8. Condawiramurs1 marca 2013 20:43

    no co Ty, wilkołak? trochę mnie to dobiło początkowo, bo jakoś tak zbyt zwyczajne się wydało na kosmos, ale z drugiej strony ma toi duży sens i nawet w jakiś sposób ,niestety, stawia w lepszym świetle Vrieskasa, bo skoro o tym wiediał, to rpzynajmniej zapobiegł jakiejś masakrze na planecie L. choć może tak naorawdę dbał o własną skórę i przyjeznych, bo pewnie kiedyś zamieniali się wszyscy Landarczycy i nic nikomu się nie diało... no w każdym razie mam nadziehję, że Kaleas nikogo z ludzi nie zabije, bo inaczej mogłoby być trochę hardkorowo, ewentualnie niech zostanie to na poziomie - o matko, wilkołak, a nie - o matko, kosmici istnieją i wcale nie są miłymi zielonymi ludkamixD na początku wydawało mi się, że będie to dość zwykła notka i że już na Ziemi się nic nie wydarzym a tu takie niespodzianki. Chłopak się z Nastką całuje i zamienia w wilkołaka, to było mocne xD w każdym razice cieszę się, że wreszcie dowiedzieliśmy się czegoś o Kandeapie i że sama o tym powiedziała. ma mój gust to jednak na tej jej planecie uprawiali niezłe orgie, ale i tak uwazam, że jest ciekawa, chciałabym wiedzieć o niej jeszcze więcej. CZekan na następną notkę z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nie wilkołakiem, tylko innym "zwierzęciem", ale to zostanie sprecyzowane dopiero później, w 49. Chociaż jak tak teraz o tym myślę, to Kendappa mogła dorzucić jeszcze jedno zdanie komentarza.
      Właściwie to nie wprowadzałabym Ziemi, gdyby nie miało wydarzyć się na niej nic istotnego dla fabuły. Poobijać się mogliby gdziekolwiek indziej. A tak można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, była Ziemia i księżyc ;)
      A rozbudowanie wątku Kendappu już niedługo.

      Usuń
  9. To ja powiem, że mam głupawkę i nie odpowiadam za to, co napiszę (w dodatku problemy ze wzrokiem, bo mi się łzy ześmiechu zebrały w kącikach - eh tak już mam). No i jeszcze kabaret mi oglądają... nieee to za dużo ;)
    Dobra, staram się ogarnąć... taa jaasne :D.
    Więc tę głópawkę zawdzięczam tobie a raczej temu rozdziałowi ;).Przez cały rozdział miałam takie skojarzenia... A zaczęło sie od tego "Kendappa, która jakby nie spuszczała z wojownika oka, by nie dopuścić do jego zbliżenia z Nastką." - Później to ja już tylko otwierałam szerzej oczy, bo (nie)stety, ale Kendappa i tak opisała orgię i to w dodatku masową! Sorry dla mnie to bedzie jedno i to samo i wcale się nie dziwię RM19. jak zaczęłam to sobie wyobrażać... o nie, lepiej tego nie opisywać :D. A później jeszcze przypomniał mi sie temat "mój pierwszy raz" na jakimś forum o książce (dotyczyło pierwszego zetknięcia z ów książką, a nie tego na co wyglądało :D).W każdym razie i tak same zboczuchy siedziały na tym Alatum ;). I nie rozumiem co znaczy "na poważnie" - szczególnie w przypadku jakiś podrostków co to wszystkiego chcą spróbować... no to ja proszę Kendappę o sprecyzowanie (w przeciwnym wypadku pozostanie to dla mnie planetarną orgią xD).
    Wogóle w tym rozdziale Kendappa i RM19 byli strasznie pocieszni :). Ona jest strasznie zabawna, gdy tak sie zazdrości i te ich piękne spieczone buraczki - aż żałuję, że nie mogę tego widzeć i muszę sobie to tylko i aż wyobrazić :). Już dawno nie było tak poztywnego rozdziału, który w dodatku tyle by wyjaśnił. No i stęskniłam sie za chłonącym wszelką wiedzę RM19.
    Bardzo ciekawe były jeszcze te przemyślenia Rm9 i Kendappy (jakiś skrót trzeba wymyślić, bo długie ma to imię :D) - bezcenne - w szczególności moment, gdy zasatanawiali sie kogo też Paragas chciał zlikwidować w kontekście Kaelasa;). Naprawdę to było piękne!

    OdpowiedzUsuń
  10. No i jeszcze informacje zbiorcze o Alatum i kilka nowych faktów z życia Kendappy. Tak swoją drogą to ciekawe dlaczego akurat ona była najmłodszym generałem i dlaczego myśli, że jest to tak ważne...? Zmierzam do tego, że takim generałem zostawali (z jej słów tak zresztą również wynika) jedynie ci najbardziej zaufani Vrieskasa - no i wiadomo z odpowiednimi umiejętnościami. Dla mnie utalentowane wafle :). Kendappa wogóle jest strasznie zazdrosna! Teraz wyszło, że i na punkcie Evolet ma jakieś kompleksy ;) a gdyby wiedziała jak to tam z jej łóżeczkiem jest :D. Chociaż teraz, gdy Ladvarian wyleciał, to tam chłodniej sie zrobiło ;).
    I jeszcze to o gejach co to wzdychają do Evolet! Od razu nasuwa sie Falonar, a wiadomo powszechnie, że on na pewno do niej nie wzdycha ;) akurat ma nieco inne powody (całkiem podobne do Kendappy), ale i tak świetny element xD.
    A tak do tej poważniejszej części i księżycu... nieco dziwna była. Bo najbardziej mnie zastanawia jak to tam było, że Nastka nawiała. Bo to wygląda tak jakby Kaelas postradał rozum i nie byłabym taka pewna czy to, że księżyc zniknął załatwi sprawę. Napisałaś, że stałs ie prawdziwym Landarczykiem i trochę marnie by było gdyby wszystko należało uzależnić od pełni. Ten "pierwszy raz" wygląda fajnie, ale dobrze by było gdyby nauczył sie to jakoś ogarniać (znajac Kaelasa znajdzie setki powodów, by to przełożyć na później :)), bo mało praktyczna będzie jego "bestiowatość". Myślałam, że zabije Nastkę albo poważnie ją rani i trochę się zawiodłam - dlatego narzekam ;). Ale nie to zebym jej nie lubiła - ot, tak jakoś sobie pomyślałam.
    Czy tym zwierzęciem to nie miał być czasem tygrys? Albo znów sie walnęłam i popisałam sklerozą... W kazdym razie ciekawe miał jeszcze ubarwienie - spodobało mi się ale dość mało praktyczne - ciężko się schować w lesie, chociaż może właśnie o to chodzi, zę by było widać, by wzbudzać postrach we wrogach :).
    A o tej zmiennokształtności to ja już wspominałam chyba wtedy, gdy Ladvarian i Falonar znaleźli grób Kalush, czy raczej tę podróbkę - a ty nic nie chciałaś powiedzieć wtedy, zła kobieto! xD
    No i jeszcze bardzo ciekawie wplotłaś w to taki zwykły, ziemski wątek Nastki i Artura, który to sie w niej zabujał. Naprawdę podobało mi się, bo ledwie o tym wspomniałaś, a jednocześnie wyjaśniłaś skąd aż takie jego zaangażowanie :).
    Jeszcze dołożyłaś od siebie parę słów i jeszcze bardziej mnie zainteresowałaś następną notką. A ja sie uczyć powinnam, a nie... ugh, strasznie niedobra jesteś, wiesz? :)
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie powiedziałam, że to nie była orgia, to tylko ona utrzymuje, że nie. Ja jestem jak najbardziej na tak i sama miałam lekkie głupawki przy sprawdzaniu ;)
      Najpierw zrobię, potem myślę i wyszło na to, że znów wpakowałam się w długie imię, które nie wiem, jak miałabym skrócić. Ostatnio pomogli mi czytelnicy, którzy sami wymyślili krótszą wersję, tutaj po pięćdziesięciu rozdziałach nadal nie ma propozycji.
      Ona ogólnie uważa, że jest ważna na Yaskas i też dla Vrieskasa. Ale na rozwinięcie tego kiedyś przyjdzie czas, na razie nic nie mówię, bo to wydarzenia, których na chwilę obecną nikt się nie spodziewa.
      Jakby Kaelas coś zrobił Nastce, to potem miałby wyrzuty sumienia, zrobiłby się markotny, Kendappa wściekałaby się jeszcze bardziej itp., więc wolałam mu tego oszczędzić. A wyjaśnienie jak to tam z tymi Landarczykami i księżycem jest będzie w 57 lub 58 (sprawa grobu też się tam przewinie). No i kolor sierści też ma pewne znaczenie dla całości ;)
      Wiem, zła jestem i niedobra, ale o następnym rozdziale napisałam teraz, a nie dwa tygodnie wcześniej, gdy też mnie korciło ;)

      Usuń
  11. Jak nie orgia, jak orgia? Wolę sobie nawet nie wyobrażać, co działo się na tej planecie. Przeraża mnie to, serio. Haha. Dlaczego Kendappa nie chciała, aby Kaelas spędzał czas sam na sam z Nastką? Z początku wydało mi się, że dlatego, iż oni i tak prędzej czy później odlecą, a Nastka zostanie, ale po rozmowie Kendappy z RM19 mam wrażenie, że ona jest po prostu zazdrosna. Może coś poczuła do Kaelasa. Hahah, a na początku tak się nienawidzili. Chociaż może się mylę i chodziło o coś innego. Nie spodziewałam się, że księżyc działa w taki właśnie sposób. Biedny Kaelas. Co teraz zrobi Nastka? Nie zdziwię się, jak będzie bała się do niego podejść. Mam nadzieję, że on przez ten czas nie zrobi nikomu krzywdy. Ale przynajmniej będzie wiedział, że powinien unikać księżyca w pełni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też twierdzę, że orgia, to Kendappa ma inne zdanie na ten temat ;)
      Nie, Kendappa nie ma tak dobrych zamiarów i nawet ucieszyłaby się, gdyby jak najszybciej wylecieli i Zostawili Ziemię i Nastkę daleko za sobą. Tak naprawdę zazdrosna jest kobieta.

      Usuń
  12. Jej, to (moim skromnym zdaniem) najlepszy rozdział jak do tej pory :)
    W rozmowie RM19 i Kendappy wplotłaś tyle odniesień, dwuznacznych skojarzeń itp, że co chwile chichrałam się jak głupia. Najlepsze fragmenty to wypowiedz Kednappy o Nastce i Evolet, orgia na Alatum i zawstydzony RM19 oraz jak podejrzewali się nawzajem, olewając Kaelasa. Ale przyznaję im rację, ciężko byłoby o coś go podejrzewać. Dlatego potem zaskoczyła mnie wypowiedź Kendappy o tym, jak bardzo stał się potężny. Skoro ona tak mówi, to na prawdę tak jest. Sami mogliśmy się przekonać jak nasz wojownik staje silniejszy, ale nie sądziłam, że aż tak.
    Fragment z Nastką romantyczny i smutny jednocześnie. Biedny Kaelas nie wie, co spotkało jego matkę i ma nadzieje ją zobaczyć. Chyba nie będzie skory tak łatwo wybaczyć księciu jak Falonar, o ile dowie się i kiedykolwiek się spotkają. Ale to przyszłość.
    Teraz poużalam się nad Nastką. Agrr, ma pecha dziewczyna. Spacer, całus, wszystko pięknie, ale księżyc to jednak nie sprzyja zakochanym. No, przynajmniej jeśli jedno z nich jest z Landare. Wydaje mi się, że Kaelas jest już spalony u dziewczyny. A może Nastka wcale nie jest taka krucha i jakoś da radę zaakceptować taki stan rzeczy? Nie będę zgadywać i poczekam na to wyjaśnienie.
    Przypomniał mi się jeden z wcześniejszych rozdziałów, gdy książę odkrył grób swojego imiennika. Teraz już jasne co było nie tak z ręką pierwszego Ladvariana. I gdzieś mi się przewinęło wśród Twoich komentarzy, że Kaelas nie przemieniał się wcale w wilka, jak można byłoby skojarzyć. To dobrze, tych już sporo, a ja stawiam na tygryska, bo strasznie je lubię :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, szczególnie, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów :)
      Sama dobrze się bawiłam i parskałam śmiechem przy rozmowie Kendappy i RM19 ;) Najwyższy czas, by Kaelas coś sobą zaprezentował, a nie tylko w cieniu księcia gdzieś tam siedział i dumał nad swoją wspaniałością. Tym bardziej, że "walka" o miano Legendarnego Wojownika musi być w miarę wyrównana.
      Przemogłam się w końcu i dopisałam fragment z Kaelasem i Nastką po powrocie do normy i tak dalej. Chciałam to trochę po macoszemu potraktować, ale chyba czytelnicy by mi nie wybaczyli, szczególnie ci, którym postać Nastki przypadła do gustu.
      Dla mniej spostrzegawczych później zostanie to napisane wprost, a w sprawie "zwierzęcia" myślę, że łatwo się domyślić na podstawie tego, co już było.

      Usuń
  13. Ooo! Kaleas jest czymś wilkołakopodobnym? Bo wilkołak to chyba nie, wymyślisz pewnie coś bardziej zagmatwanego ; ) Biedna Nastka - tak brutalnie przerwany spacerek. Podoba mi się bardzo fragment z Kendappą i RM19. Wreszcke kobieta si otworzyła, chociaż odrobinkę : ) W dodatku było w tym dialogu troszkę humoru i świetnie ubarwiło to całość. Pozdrawiam i idę czytać najnowszy rozdział, co końcu znowu będę na bieżąco : )

    OdpowiedzUsuń