W
tym cholernym życiu potrzebna jest miłość. Bez niej jest wieczna pustka, która
dusi, zabija, męczy. I wtedy nie można być sobą.
Barbara Rosiek – Pamiętnik
narkomanki
Kaelas
nie sądził, że skrystalizowanie ki w mieczu okaże się dziecinnie łatwe. Gdy
zmienił się w potwora, bariera, która go hamowała, po prostu zniknęła. Nie
potrzebował nawet dużego skupienia i całkowitego wyciszenia umysłu.
Pierwsza próba skończyła się na posłaniu w
niebo olbrzymiej ilości energii, zanim zdołał się pohamować. Następne były już
dużo lepsze. Kilka podejść i potrafił zrobić to, co każdy landarski wojownik.
Utrzymanie energetycznego ostrza stanowiło
już większy problem, gdyż wymagało to dużej koncentracji, skupienia i, ku jego
ogromnemu zdziwieniu, także siły. W tamtym momencie po raz pierwszy podziwiał
Falonara, że jako młody chłopak zdołał opanować tę sztukę, dobywając ogromnego,
dwuręcznego miecza, a nie standardowego. Zdawał sobie sprawę, że dojście do
sensownego poziomu we władaniu taką bronią zajmie mu dużo czasu. Jednak nie
miał innego wyjścia, a dodatkowo sam tego chciał. Szczególnie, że według słów
Mistrza Penyu to dopiero pierwszy krok, następnie czekało go wydobycie ki bez
pomocy miecza. Spróbował dwa razy, jednak wszelkie wysiłki spełzły na niczym.
Ćwiczył niemalże cały dzień, chcąc za
wszelką cenę mieć jakieś zajęcie. Poświęciłby więcej czasu, ale słońce powoli
zaczynało zbliżać się do linii horyzontu. Nie chciał nawet widzieć zmierzchu,
więc udał się do swojego pokoju i szczelnie zasłonił wszystkie okna.
W pokoju zaległy nieprzeniknione ciemności.
Kaelas z trudem doczłapał się do nocnej szafki, na której stała niewielka
lampka. Kierował się wyczuciem i pamięcią, ale i tak dwa razy zahaczył o rzeczy
porozrzucane po podłodze.
Lampka dawała niewiele światła, lecz to
wystarczyło na oświetlenie połowy pokoju. Nie chciał niczego więcej. Tak było
dobrze. Wolałby pozostanie w całkowitych ciemnościach, ale jeżeli Kendappa
rzeczywiście miała zamiar przyjść, to mogłaby chcieć zapalić górną lampę i
oświetlić cały pokój. A tak nie będzie miała się do czego przyczepić.
Usiadł na łóżku i podciągnął kolana pod
brodę. Zapowiadała się najdłuższa noc w życiu. Jeżeli nie zamieni się w
potwora, gdy księżyc zabłyśnie na nocnym niebie, to i tak nie zmruży oka. Z
każdą mijającą minutą czuł coraz większy niepokój. Wiedział, że nie zazna
spokoju, dopóki nie opuszczą Ziemi. Nawet gdy teraz nic się nie stanie.
Zadrżał mimowolnie, gdy po jakimś czasie
drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszła Kendappa, niosąc karton z
sześcioma szklanymi butelkami wypełnionymi jakimś jasnożółtym płynem.
Przynajmniej na taki wyglądał w tym świetle. Postawiła to na podłodze, po czym wyjęła
dwie butelki. Jedną dała Kaelasowi, drugą zatrzymała dla siebie. Wojownik
spojrzał na nią, ze zdziwieniem unosząc brwi.
– To złota harfa – powiedziała, jakby ten
zlepek słów miał wszystko wyjaśnić. – Znalazłam to w spiżarni. Nie wiem, po co
nam to załadowali, może ta suka, która miała lecieć zamiast mnie lubiła sobie
pociągnąć.
– Świetnie, i co z tego? – mruknął,
wyciągając korek.
– To najmocniejszy alkohol znany w strefie
panowania Vrieskasa. Nigdy nie pozwalali mi go pić.
– Macie go na Alatum? – zapytał zdziwiony.
Kendappa spojrzał na niego, jakby
dowiedziała się, że u wesołego reniferka wymienił mózg na paczkę cukierków,
które w rzeczywistości okazały się kamieniami pomalowanymi na brązowo. Trochę
żałował, że się odezwał, jednak skąd miał wiedzieć, że z pozoru niewinne
pytanie okaże się tak głupie.
– Nie. Mówiłam o moim pobycie na Yaskas.
Alatum opuściłam, gdy miałam piętnaście lat. I nie pytaj o nic więcej, bo
rozwalę ci tę butelkę na głowie i zostawię samego – odpowiedziała, pociągając
łyk alkoholu.
– RM19 też przyjdzie?
Upił łyk z butelki i zachłysnął się, z
trudem przełykając płyn. Nie spodziewał się, że okaże się aż tak mocny. W
porównaniu z tym, co nazywano alkoholem na Landare (przynajmniej w Starej
Dzielnicy) to było miliard razy mocniejsze. Nawet po przełknięciu piekło go w
gardle, a ciepło rozchodziło się po ciele.
– Nie przyjdzie, jeszcze coś naprawia czy
udoskonala. Mówił, że nie mamy się nim przejmować i tak nie pije –
odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem i usiadła naprzeciwko. Domyślił się,
że bardzo ubawiło ją jego zachowanie i w
przyszłości wytknie mu to przy odpowiedniej okazji.
– Widziałam, jak trenowałeś – zagadnęła po
dłuższej chwili milczenia Kendappa. – Nieźle sobie radziłeś z kontrolą ki jak
na pierwszy raz, co nie należy do prostych rzeczy. Wasz książę kiedyś nieomal
nie obciął głowy jednemu z nauczycieli, gdy stracił panowanie pod wpływem
jakiejś błahostki.
Kaelas wzruszył jedynie ramionami. I tak
był daleki od wypełnienia wszystkich nauk Mistrza Penyu. Nadal nie dorastał do
pięt księciu, który był ponad wszystkimi Landarczykami. Upił duży łyk alkoholu.
Może, gdy więcej wypije, czas nie będzie się tak wydłużał. Kto wie, czy nie uda
mu się chociaż na chwilę zapomnieć o jego zadaniu, które z każdym kolejnym
dniem wydawało się coraz trudniejsze. Stary mentor miał rację. Za dużo czasu
zmarnowali na Ziemi, teraz znacznie trudniej było wrócić do poważnych spraw.
– Rozchmurz się – powiedziała Kendappa,
dźgając go palcem w pierś. Zauważył, że opróżniła już niemal całą butelkę. – To
był komplement. Zmieniłeś się – dodała, sięgając po drugą. – I to nie tylko
fizycznie. – Wsunęła dłoń pod koszulę Kaelasa i powiodła nią po umięśnionym
brzuchu wojownika. Po chwili, jakby ją to nie do końca zadowoliło, zaczęła
odpinać guziki.
– Chyba w końcu dorosłem – mruknął,
pozwalając jej błądzić palcem po fakturze mięśni. Było to przyjemne i
podniecające uczucie. – Kiedyś zależało mi tylko na tym, aby być lepszym od
brata, by pokazać innym, że się mylili i nie jestem jedynie czarną owcą w
rodzinie.
– A teraz?
– Zależy mi na doskonaleniu siebie, by
samemu sobie móc powiedzieć, że osiągnąłem wszystko, na co było mnie stać i nie
zmarnowałem żadnej z nadarzających się okazji. Chcę pokonać Vrieskasa dla dobra
tych wszystkich zniewolonych planet. Nie interesuje mnie tytuł Legendarnego
Wojownika. Może sobie nim zostać książę Ladvarian, pewnie będzie mu to na rękę. Pomogę mu w wyzwoleniu Landare, jeżeli
masz rację, ale potem nie chcę mieszać się w politykę. Najpierw wrócę na Debesu
i dotrzymać obietnicy, a potem zobaczy się. Może polecę do strefy południowej?
Zamilkł
i dokończył pierwszą butelkę, by wziąć drugą. Od tak dużej ilości mocnego
alkoholu zakręciło mu się w głowie, ale było to przyjemne uczucie. Dużo lepsze
od ciągłego smutku i ponurych myśli. Jasne światełko zakorkowane w szkle i
opatrzone wyjątkowo durną nazwą.
– Czemu nigdy nie mówisz nic o sobie? –
zapytał, zdając sobie sprawę, że w złotych oczach Kendappy zagościł smutek.
– Mówi ten, który zdążył już streścić nam
ze szczegółami cały swój życiorys – zakpiła, kończąc drugą butelkę. – Wiesz, że
dwa miesiące zajęło mi dojście do tego, że Falonar jest twoim bratem.
– Ale coś o mnie wiesz – upierał się.
Zastanawiał się, jakim cudem mogła tak
szybko pić. Sam ledwo zaczął drugą, a już zdawał sobie sprawę, że znajduje się
na granicy i jeżeli ją przekroczy, całkiem straci świadomość swoich czynów.
– Nie ma o czym mówić. To już przeszłość,
która nigdy nie wróci. Większość życia spędziłam na Yaskas. A tam nie jest
łatwo. Wszystko opiera się na grach i knowaniach. Jeżeli nie przystąpisz do
gry, przegrasz i co najwyżej otrzymasz posadę w ochronie jakiś napuszonych,
wysoko postawionych głąbów lub zostaniesz chłopcem na posyłki. Ewentualnie
zginiesz, ale to zdarza się naprawdę rzadko. – Zamilkła, odkorkowując kolejną
butelkę alkoholu. – Wiesz, zawsze zastanawiało mnie, dlaczego golisz głowę.
Ladvarian i Falonar mają normalne fryzury.
– Znów zmieniasz temat na mnie –
powiedział, a Kendappa jedynie wzruszyła ramionami.
– Możesz potem zapytać o coś związanego z
moim wyglądem – stwierdziła.
Przysunęła się bliżej. Jakby znudziło jej
się badanie faktury mięśni, palcem powiodła dookoła sutka, powodując, że
mięśnie Kaelasa napięły się. Poczuł, jak narasta w nim pożądanie, a wypite
prawie dwie butelki złotej harfy jeszcze potęgowały ten efekt.
– Więc? – na chwilę przywróciła go do
rzeczywistości, chociaż wiedział, że jeżeli nie przestanie się z nim drażnić,
to nie wytrzyma. Kaskada dreszczy rozeszła się po całym ciele.
– Chciałem wyglądać inaczej niż brat. Była
to forma buntu. Ale teraz przyzwyczaiłem się do takiego wyglądu i nie mam
zamiaru nic zmieniać, chociaż na początku oberwało mi się od matki. Zadowolona
z takiej odpowiedzi?
Znajdowała się na tyle blisko, że zdjął
gumkę, którą spięła włosy. Opadły kaskadą miękkich fal na ramiona. Przeczesał
je dłonią, już od jakiegoś czasu chciał to zrobić, a teraz mu w tym nie
przeszkadzała, grożąc wypruciem flaków. Część kosmyków założył za ucho, by
następnie zająć się jego fakturą. Spiczaste zakończenie zawsze go fascynowało.
Praktycznie wszystko w niej go fascynowało.
Odbiegała w każdym calu od wszystkich kobiet, które widział w swoim życiu.
Dlaczego wcześniej nie dostrzegł tego tak wyraźnie? Nie chodziło tylko o parę
ogromnych, błoniastych skrzydeł, ale o różne drobne szczegóły w jej wyglądzie.
Muskularną sylwetkę, którą teraz skutecznie ukrywały szerokie ubrania,
niezwykle miękkie włosy, spiczaste uszy, ostro zakończony podbródek, złote oczy
bardziej przywodzące na myśl ptaka niż człowieka.
– Powiedzmy, że zadowolona – mruknęła,
dokańczając trzecią butelkę i rzucając ją w kąt. Włożyła w to za dużo siły, bo
szkło pękło po spotkaniu ze ścianą. Przysunęła się jeszcze bliżej, ale nie tak,
by ich klatki piersiowe się dotykały. Musnęła ustami szorstki, nieogolony od
kilku dni policzek Landarczyka. Mając wolne ręce, całkiem pozbawiła wojownika
koszuli. – Słucham twojego pytania. – Spojrzała mu prosto w oczy. Nie potrafił
się w ogóle skupić. Bardziej zależało mu na tym, aby ją pocałować niż pytać o
cokolwiek. – Nie powiesz mi, że pasujesz, to nie uchodzi – mruknęła zalotnie.
– Dlaczego od jakiegoś czasu nosisz moje
koszule? Są stare i zniszczone w porównaniu do twoich ubrań.
Była to jedyna rzecz, która przyszła mu do
głowy, gdy na nią patrzył. Kendappa nie potrafiła powstrzymać śmiechu, a w jej
oczach zabłysły figlarne ogniki.
– Dopiero teraz to zauważyłeś?
– Wolałem nie pytać, bo ostatnim razem, gdy
byłem ciekaw, dlaczego zawsze wiążesz włosy, zagroziłaś, że obetniesz mi co
najmniej trzy palce prawej ręki, jeżeli dalej będę dociekać rzeczy, które mnie
nie dotyczą.
– Ech, jesteś głupiutki, a to dodaje ci
uroku – powiedziała. – Chciałam pokazać tej ziemskiej idiotce, że jesteś mój, a
ty i tak gapiłeś się tylko na nią, jakbym nagle przestała istnieć. Zawsze
możesz ją zdjąć.
Kaelas, robiąc to, co chciało od niego
ciało, nie zważając na ostatnie ciche wołania zdrowego rozsądku, zaczął
rozpinać guziki koszuli. Nawet się nie zdziwił, gdy okazało się, że Kendappa
nie miała pod nią żadnej bielizny. Kierując się instynktem zaczął całować jej
drobne piersi, które wcześniej wydawały mu się większe. Dokładnie badał ich
fakturę, by potem zająć się sztywnymi sutkami. Najpierw delikatnie sunął po
nich językiem, by następnie skubnąć zębami. Kobieta jęknęła, mocniej wbijając
mu paznokcie w kark.
Pchnął ją na poduszki, by móc sunąć ustami po
umięśnionym brzuchu. Smakował jej skórę językiem, specjalnie zahaczając o
pępek, co spowodowało wyrwanie się z jej ust cichego, piskliwego chichotu.
Jednym, gwałtownym ruchem zdjął z niej spodnie i bieliznę. Rozsunął jej nogi,
by pocałować wewnętrzną stronę ud. Ugryzł skórę, a kobieta jęknęła przeciągle.
– Pocałuj mnie wreszcie – szepnęła między
płytkimi oddechami.
Podniósł się na rękach, a Kendappa
natychmiast skorzystała z okazji, by usiąść i przyciągnąć twarz Kaelasa do
swojej. Zachłannie, niemal brutalnie wpił się w usta kobiety, przyciągając ją
do siebie i obejmując silnymi ramionami. Całował ją po raz pierwszy, lecz było
to niesamowite doznanie. Nie bawili się w podchody, od razu zachłannie chcąc
jak najwięcej. Język wędrował po podniebieniu. Zęby kąsały wargi. Najgorsze
były momenty, gdy musieli oderwać się od siebie, by złapać oddech.
Kobieta skorzystała z chwilowej nieuwagi
Kaelasa i pchnęła go na wznak na pościel, siadając na nim okrakiem. Czuła jego
członek napierający na jej krocze, ale na razie to zignorowała. Rozprostowała
ogromne skrzydła. Delikatnie musnęła usta Landarczyka, drażniąc się z nim, by
po chwili nagryźć dolną wargę. Wygięła kręgosłup, by móc dosięgnąć ustami do
blizny przebiegającej wzdłuż piersi wojownika.
– Przepraszam za to i za tamte dwie też –
powiedziała, oddychając płytko.
– Zawsze będę mógł skłamać, że to pamiątka
po wyjątkowo trudnym boju. Przynajmniej, gdy nie będzie cię w pobliżu.
Zaśmiała się serdecznie. Powiodła językiem
po zgrubiałej skórze o nierównych krawędziach. Kaelas błądził dłońmi po plecach
Kendappy, kreśląc na nich abstrakcyjne wzory. Potem przeniósł ręce na jej
skrzydła. Chciał dotknąć ustami, językiem miejsca, gdzie jedno przechodziło w
drugie, lecz wtedy musiałby ją zrzucić z siebie. Obawiał się, że mogłaby sobie
któreś z nich połamać. A zresztą tak było dobrze.
Gdy uznała, że to właściwy moment,
naprowadziła go, by wszedł w nią gwałtownie. Jęknęła przeciągle, by po chwili
zacząć poruszać biodrami, najpierw delikatnie, potem coraz szybciej. Dość
szybko złapali wspólny rytm. Doszli niemalże w tej samej chwili, a
przyspieszony oddech zamienił się w krzyk. Ciepło i uczucie spełnienia rozlały
się po całym ciele.
Kendappa przetoczyła się z ciała Kaelasa na
pozwijaną pościel. Przytuliła się do jego boku, a on objął ją ramieniem.
– Następnym razem, to ja będę na górze –
mruknął po chwili milczenia, odwracając głowę w jej stronę i całując w czoło.
– Twoje niedoczekanie.
Pocałowała go namiętnie w usta. Noc była
jeszcze młoda i mieli sporo czasu na walkę o dominację.
~ * ~
Pierwsze co zarejestrował, to światło,
które musiało padać mu wprost na twarz. A następnie tępy ból głowy. Nie
wiedział, który z czynników ostatecznie przyczynił się do niemiłej pobudki, ale
chciał ponownie znaleźć się w błogim stanie nieświadomości. Zwinął się w
kłębek, mając nadzieję, ż głowa przestanie go aż tak boleć. Oczywiście pomylił
się.
Z jękiem otworzył oczy i usiadł na łóżku,
nieprzytomnie rozglądając się dookoła. Nie sądził, że uda mu się zasnąć, ale
najwyraźniej złota harfa musiała mu w tym pomóc. Leżał niemalże w poprzek łóżka
w pozwijanej, brudnej pościeli, przykrywając się prześcieradłem, bo kołdra w niewyjaśnionych
okolicznościach zawędrowała na drugi koniec pokoju. Na podłodze stała ostatnia
pełna butelka alkoholu i cztery puste. Piątą roztrzaskano na ścianie, nie
dopiwszy do końca płynu, który spowodował powstanie ciemnych smug.
Ktoś nie dość, że odsłonił metalowe żaluzje
w oknie, to dodatkowo włączył nadmuch świeżego powietrza w pokoju, by chociaż
trochę rozproszyć ciężką woń alkoholu i czegoś jeszcze, czego wojownik nie
potrafił rozpoznać.
Niechętnie zwlókł się z łóżka i znalazł
pierwsze lepsze spodnie. Miał nadzieję, że RM19 znajdzie jakiś środek na ból
głowy i jak najszybciej stąd wylecą, bo chciał mieć już pożegnanie z Ziemianami
za sobą. Najchętniej ponownie położyłby się i zasnął. Wyszedł z pokoju,
zastanawiając się, gdzie może znaleźć przyjaciela. Kuchnia wydawała się
najbardziej oczywistym wyborem. Dodatkowo z chęcią by się napił.
– Nieźle w nocy zabalowaliście – powiedział
RM19, uśmiechając się serdecznie, gdy Kaelas wszedł do pomieszczenia i wypił
duszkiem całą butelkę wody.
– Nie wiem, niewiele pamiętam. Chyba za
dużo wypiłem – odpowiedział, masując obolałą głowę.
– Słucham?! – Dopiero teraz zauważył, że
Kendappa opierała się o jeden z kuchennych blatów i przyglądała się mu uważnie.
– Czego nie pamiętasz? – warknęła. RM19 próbował się wycofać, ale przytrzymała
go za ramię. Być może chciała mieć jakiegoś świadka.
– Pamiętam, że mówiłaś coś o tym, że na
Yaskas ciężko się żyje, a potem już nic – powiedział po chwili namysłu. – Masz
jakieś zaczerwienienie na szyi. Ukąsił cię jakiś owad? Ostatnio sporo ich tu
lata.
Kendappa bezwiednie dotknęła dłonią to
miejsce. Przez kilka sekund stała w bezruchu, patrząc z niedowierzaniem przed
siebie. Przez ułamek sekundy miał wrażenie, że jej oczy zaszkliły się, jakby
zbierało jej się na płacz. Lecz efekt ten minął tak szybko, że musiało mu się
przewidzieć. Po chwili na jej twarzy pozostała jedynie wściekłość.
– Ty debilu skończony! – wrzasnęła, a
Kaelas mimowolnie skrzywił się. Podeszła do niego i z całej siły uderzyła w pierś.
Przez chwilę zabrakło mu tchu. – A żebyś chciał wiedzieć, że ugryzł mnie wielki,
durny robal! A najlepiej nie odzywaj się do mnie, bo nie ręczę za siebie,
dupku!
– Macie zamiar ponownie wrócić do punktu
wyjścia? – wtrącił się nieśmiało RM19.
Kendappa zmierzyła go groźnym spojrzeniem i
pospiesznie wyszła z kuchni, celując nosem w sufit. Kaelas patrzył za nią, nie
wiedząc, o co jej w ogóle chodziło.
– Naprawdę nic nie pamiętasz? – upewnił
się. – Ile wypiłeś?
– Z dwie butelki.
– To nic dziwnego. W końcu to najmocniejszy
znany alkohol. W szafce po lewej znajdziesz proszki na głowę.
– Sądzisz, że jej przejdzie? – zapytał,
siadając naprzeciwko RM19 i biorąc kolejną butelkę wody i lekarstwo.
– Z kobietami nigdy nic nie wiadomo, ale
powinna zrozumieć. Za jakiś czas, jak już się trochę podąsa. Sama pewnie też
nie pamięta wszystkich szczegółów. Albo nie zrozumie, bo zanim przyszedłeś była
w wyśmienitym humorze.
Niby pokrzepiające słowa RM19 nie bardzo
podniosły go na duchu. Miał wrażenie, że Kendappa jeszcze długo będzie się na
niego gniewać i ciskać gromy z oczu za każdym razem, gdy go zobaczy na swojej
drodze.
~ * ~
Kaelas nie chciał tego robić, ale nie miał
innego wyjścia. Nawet RM19 nalegał, aby zakończył to jak na mężczyznę
przystało, a nie uciekał niczym tchórz. Kendappa nie wypowiedziała swojego
zdania, tak naprawdę od śniadanie zamknęła się w swoim pokoju i nie wynurzyła
stamtąd nawet czubka zadartego nosa.
Landarczyk postanowił na razie się tym nie
przejmować. Kiedyś muszą jej przejść te humory, a w tej chwili miał co innego
do zrobienia. Ku swemu zdziwieniu zastał Nastkę samotnie siedzącą na tyłach
domu. Przynajmniej z tym pójdzie mu łatwiej.
Dziewczyna wyglądał jak cień dawnej siebie.
Była wręcz niezdrowo blada, a w jej oczach, niemal zawsze pełnych radości,
gościł jedynie strach. Na ramiona zarzuciła gruby szal, którym owinęła się
ciasno, jakby było jej zimno mimo tak słonecznej pogody. Zranioną rękę
przyciskała mocno do piersi. Artur opatrzył ją i unieruchomił, ale do
całkowitego wyzdrowienie będzie musiało minąć trochę czasu.
Niepewnie zbliżył się do niej,
zastanawiając się, dlaczego to musi być tak trudne. Jakaś część niego nawet
teraz chciała się wycofać, ale wiedział, że w przyszłości żałowałby tego.
Szczególnie, że wcześniej sam chciał z nią porozmawiać, jeszcze zanim RM19 mu
to zasugerował.
– Nastka – zagadnął niepewnie.
Dziewczyna nie słyszała, jak się zbliża,
więc wolał odezwać się do niej niż nagle wyrosnąć tuż przed nią i napędzić jej
dodatkowego stracha. Mimo to nic to nie dało. Gdy tylko usłyszała jego głos,
wzdrygnęła się i gwałtownie poderwała na równe nogi, jakby chciała stąd jak
najszybciej uciec, ale nie mogła się ruszyć. Wcześniejszy strach zamienił się w
przerażenie. Oczy niemal wychodziły jej z orbit.
– Chciałem tylko chwilę porozmawiać –
powiedział, uważnie obserwując zachowanie dziewczyny.
Nie sądził, że aż tak bardzo będzie się go
bać. Kendappa od początku zachowywała się tak, jakby nic strasznego i
nadzwyczajnego nie miało miejsca. Łudził się, że z Nastką będzie tak samo,
jednak gorzko się rozczarował. Była tak delikatna i krucha jak wydawało mu się
na początku, mimo że całemu światu próbowała udowodnić coś zupełnie innego. W
końcu jak mogła zaakceptować to, co się z nim stało, skoro sam nie potrafił
zaakceptować siebie?
– Zostaw mnie – jęknęła cicho nienaturalnie
piskliwym głosem i zgarbiła się, jakby chciała przez to stać się mniejsza i
zarazem niewidoczna.
– Przepraszam – powiedział Kaelas. – Nie
wiedziałem, że może dojść do czegoś takiego. Dla mnie to też był szok. Nie do
końca panowałem nad tym – skłamał, wierząc, że dobrze robi. – Wiem, że bardzo
cię przestraszyłem, ale naprawdę nie chciałem. Lubię cię i gdybym miał na to
jakikolwiek wpływ nigdy bym do tego nie doprowadził. Przepraszam.
– Zostaw mnie. Jesteś potw… potworem. Nie
zbliżaj się do mnie! – wrzasnęła, chociaż Kaelas w ogóle się nie poruszył, nadal
zachowując bezpieczny dystans.
Jej słowa zraniły go do głębi i nie
wiedział, co ma zrobić. W tamtej chwili z domu wybiegł Artur, zapewne zwabiony
krzykami Nastki. Szybko otaksował sytuację i podszedł do niej, mocno
przyciskając ją do piersi i próbując uspokoić.
Kaelas zrozumiał, że nic tam po nim.
Odwrócił się na pięcie i odszedł. Żałował, że Kendappa postanowiła znów się na
niego obrazić. W tamtej chwili bardzo pragnął jej towarzystwa. Chociażby miała
to być zwykła kłótnia, byleby zapomnieć o Nastce i o tym, co o nim myślała.
~ * ~
Pożegnanie z Ziemianami było szybkie i
odbyło się bez zbędnych emocji. Artur nie odchodził na krok od Nastki, która
już na pierwszy rzut oka wyglądała na zdenerwowaną. Z obawą spoglądała na
Kaelasa, jakby bała się, że w każdej chwili może ponownie zamienić się w
potwora. Skinęła jedynie głową, nie zbliżając się do nikogo.
Artur każdemu z nich podał rękę, życząc
szczęśliwej podróży i powodzenia w misji. Tomek uściskał ich, zapraszając na
ponowną wizytę, gdy będą wracać i jeszcze potem, aby zdać relację z walki z
Vrieskasem. Obiecał, że wykorzysta zdobytą wiedzę i w przyszłości zostanie
inżynierem.
Błękitna planeta oddalała się szybko. Miło
spędzony czas odchodził do przeszłości. Teraz najważniejsze było odnalezienie
kolejnych łez i Legendarnego Miecza, by raz na zawsze położyć kres władzy
tyrana.
~ * ~
Czy wy też widzicie tę
liczbę przy słowie rozdział? Jejku aż nie do wiary, że już napisałam i
opublikowałam tyle rozdziałów i na dodatek w niecały rok, bo urodziny Braci Duszy dopiero za trzy tygodnie
(muszę jeszcze jedną rozmowę do bonusu dopisać, ale mi się nie chce).
Jak się można domyślić
saga Ziemia została zakończona, a kolejny rozdział będzie o księciu.
I jeszcze informacja dla
tych, co to marudzą ciągle, że za krótko. Ten rozdział jest dłuższy, więc
następne dwa będą krótsze. Ale później spodoba wam się objętość bonusu ;)
pierwszy frggment genialny, ale ten Kaleas jest głupi, mógł się domyślec,oicb nawet jak nie pamięta. ponadto ma słasbszą głowę niżn kobieta hahaha. Bardzo mi się podobało. tak myślałam, ze Kandeappa go lubi za bardzo. No i szkoda właśćwiie, że nie poznał faktury jej skrzydeł. no i miałam nadzieję, że na Ziemi stnai się więcej, znaczy że ludzie się dowiedzą o kosmitachxD
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTaki już jest Kaelas, mimo że wydaje się, że wszystko pójdzie po dobrej myśli, on i tak na swój sposób zburzy to przekonanie ;)
Gdyby Ziemianie mieli dowiedzieć się o kosmitach to byłby to strasznie długi wątek i za bardzo odbiegający od głównej fabuły. To lepszy pomysł na zupełnie nową historię niż rozbudowywanie tej, szczególnie w takich okolicznościach.
O rany. Kiedy Kendappa przyniosła ten strasznie mocny alkohol, miałam swoje podejrzenia, że pod jego wpływem pocałują się, a potem w najmniej odpowiednim momencie oczywiście coś im przerwie... Ale miło się rozczarowałam i jednak między tą dwójką doszło do zbliżenia. Naprawdę ładnie poradziłaś sobie z tą sceną, wszystko było opisane w taki delikatny, a zarazem nieprzesadzony sposób i nie używałaś żadnych dziwnych określeń, z którymi spotkałam się już niejednokrotnie, czytając erotyczne sceny. W każdym razie bardzo mi się podobało i rozdział muszę zaliczyć do jednych z moich ulubionych, chociaż może to wcale dobrze o mnie nie świadczy ; P W każdym razie Kendappa skutecznie odwróciła myśli Kaelasa od księżyca i możliwości przemiany. Przy okazji wyjaśniło się, dlaczego nosiła jego koszule. Ot, taka forma zaznaczania terenu, że tak to nazwę.
OdpowiedzUsuńA rano, no cóż, niestety Kaelas wszystko zepsuł, aż pomyślałam sobie, że naprawdę zasługuje na wszystkie wyzwiska, którymi kiedykolwiek uraczyła go Kendappa. Jak on mógł zapomnieć o tak przełomowych chwilach w ich relacjach?! Okej, alkohol może to tłumaczyć, ale przecież Kendappa więcej wypiła, a mimo wszystko raczej na pewno zapamiętała, co się wydarzyło. Ech, ten nasz wojownik musi nauczyć się teraz pić, skoro opanował już nieco skrystalizowanie ki w mieczu.
Nastka nazwała go potworem, czym utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest po prostu mega irytująca i nie będę za nią tęsknić.
Czekam na dalsze przygody, tym razem księcia :)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńNa początku rzeczywiście myślałam nad taką wersją. Ale ostatecznie bohaterowie wyrwali mi się spod kontroli (pewnie to ten alkohol) i poszli na całość ;)
Kendappa z tą pamięcią wcale nie jest lepsza (o tym będzie gdzieś tam później). Sporo oparła na analizie tego, co zastała rano po przebudzeniu, ale ostatecznie sama wszystko sprowokowała.
Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Kaelas w końcu zdobędzie się na to i wydobędzie z siebie ki do miecza. To dopiero początek jego poczynań, ale wierze w niego głęboko, że uda mu się także wydostać ki bez jego użycia. Na pewno da radę i cieszę się, że wydoroślał, to wielki plusik dla niego:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, wcześniej nie pomyślałam, że między Kaelasem a Kendappą może coś być, bo jednak obydwoje dogryzali się, jak pies z kotem. Ale domyśliłam się, że coś może być, już to wcześniej napisałam. Najwidoczniej kto się czubi ten się lubi, jak to też było z Hermioną i Ronem lub też Vegetą i Bulmą. Jednak też nie można pominąć faktu, że alkohol odebrał Landarczykowi rozum i niczego nie pamiętał, w tym momencie oczywiście współczuje Kendappie, bo jednak otworzyła się dogłębnie przed nim, widocznie Altanka(dobrze napisałam?) ma mocniejszą głowę od Kaelasa. Nie dziwię się więc, że na niego nawrzeszczała. Ale sądzę, że prędzej czy później sobie przypomni, że się z nią przespał.
Trochę nieładnie zachowała się Nastka. Można jej przyznać, że się bała, bo po raz pierwszy miała z tym styczność, jednak przykro mi było, że od razu na wstępie tak go potraktowała i uznała za potwora.
Bardzo ładne zakończenie na Ziemi, a teraz czas na księcia. Nie powiem, tęskniłam już za Ladvarianem i Felonarem. Tym bardziej, że wylądują na planetę Wyroczni:)
Do tym marudzących, to pewnie i do mnie było skierowane. Ale cóż się dziwić. Twoje notki aż tak mnie wchłonęły, że aż żal się robi że to koniec, bo chce się więcej.
I niezmiernie Ci gratuluje 50 rozdziału, to naprawdę wielki sukces:) Oby jak najwięcej tutaj rozdziałów było i dobiło setki:D
I przecudny szablon. Normalnie cud, miód i orzeszki:* Elfaba to jednak ma niesamowity talent. Szkoda, że z tak błahego powodu, musiała przerwać swoją działalność:(
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :)
UsuńW końcu to 50 rozdział, więc musi zdobywać nowe umiejętności, bo stanie w miejscu wiele mu nie da. Łzy same się nie zbiorą, a Vrieskas nie nadźga się na jakiś nóż kuchenny czy coś w tym stylu.
Tak, Kendappa ma nieco mocniejszą głowę, chociaż też wszystkiego nie pamięta. Ale rzeczywiście był to dla niej do okropny i bolesny cios, gdy usłyszała słowa Kaelasa.
No też, ale mimo wszystko bardzo lubię takie marudzenie, bo sprawia, że staram się pisać dłuższe rozdziały ;)
Nie nazwałabym tego błahym powodem, bo Elfabę bardzo to zabolało.
Wiem, że ją to bardzo zabolało, bo rozmawiałam z nią na ten temat. Sama także bym się tak zachowała, bo jak można inaczej. Chodziło mi tu bardziej o to, że z jednego kodu, zrobili taki szum, a przecież są ludzie, którzy kopiują więcej i takiej afery się nie robiło. Po prostu... brak słów.
UsuńSzczególnie, że ten kod nie należy do nikogo i każdy może z niego korzystać, a nie przywłaszczać sobie. Takim prawem rządzi się programowanie.
UsuńJa już nawet nie mam słów na zachowanie Yassmin, bo przechodzi to wszelkie granice.
będzie krótko, bo dajesz krótkie rozdziały (żartuję, oczywiście :D) będzie krótko, bo piszę rozdział na 'morderstwo na plebanii' . nie wiem kiedy ostatnio komentowałam, bo ostatnio byłam w sanatorium a tam ciężko było o połączenie z netem. No ale znów marudzę.
OdpowiedzUsuńpodobały mi się wszystkie sceny na ZIemi i chyba na nich się skupię. Ogólnie, zaskoczyłaś mnie (tak, tak, to nie żart) tym że wylądowali na Ziemi. Boże, moja paszcza była szeroko otwarta. A potem ten księżyc. Tak się spodziewałam, że coś się tam wydarzy, ale no... ale, ale nic nie przebije tego co połączyło Kaelasa i Kendappe. Spodziewałam się, owszem, ale i tak miło było o tym poczytać. choć poranek zwalił mnie z krzesła.
Pozdrawiam i czekam na moich ulubieńców.
Dziękuję :)
UsuńOch, to chyba pierwszy raz, gdy udało mi się ciebie zaskoczyć, dlatego czuję się wyższa o kilka centymetrów ;)
No, nadrobiłam, wybacz te zaległości, ale ostatnio nie mam siły ;)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się rozdział o przeszłości Kendappy. Teraz wyjaśniło się, dlaczego tak mocno wierzy w bogów - co w rodzinie to nie zginie. Kim była ta kobieta o pomarańczowych włosach? I czy mi się wydawało czy jej matka miała jakąś łzę? To była jedna z tych, co szukają? Jeśli tak to pewnie Kendappa nie będzie z tego zadowolona, z jej wypowiedzi można wywnioskować, że nie chce wracać w żadnym stopniu do przeszłości.
Tygrys? No, jestem nieco zaskoczona, ale czemu nie. Zastanawia mnie jedno: czy przemienienie wyzwala we wszystkich Landarczykach takie pokłady mocy? Ladvarian jest bardzo dobrym wojownikiem i potrafi władać tą ki - to znaczy, że też widział kiedyś księżyc czy po prostu pokonanie jakiejś bariery było dla niego prostsze i tego nie potrzebuje? Hmmm
No i jest, Kaleas i Kendappa, to już tak długo narastało, że musiało w końcu wybuchnąć :P Szkoda tylko, że sami zainteresowani wiele nie pamiętają, hahaha.
Pozdrawiam ;)
Dziękuję :)
UsuńTak, na Alatum to była jedna z łez. Przy okazji wizyty u Mistrza Penyu Kendappa nawet o tym wspominała. Wtedy powiedziała też, że łza przepadła w czasie podboju Vrieskasa (lub coś w ten deseń), więc powrotów do przeszłości nie będzie.
Trochę o księżycu, dawnych Landarczykach i ich mocy będzie przy okazji wizyty na Be'Shar, więc na razie nic nie mówię. Natomiast odnośnie Ladvariana, to księżyca nigdy nie widział na oczy. A tę wewnętrzną barierę pokonał już dużo wcześniej bez konieczności przemiany (zresztą podobnie jak pozostali Landarczycy). Kaelas był wyjątkiem w tej kwestii, dlatego potrzebował dodatkowego, silnego bodźca.
Rozdział faktycznie był długi, ale bardzo dobry, więc czytało się go szybko i lekko.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kaelas wreszcie odnalazł w sobie to ki. Teraz pewnie będzie mu łatwiej i nie będzie się czuł tak wybrakowany. Zresztą w rozmowie bardzo fajnie ujęłaś jego wewnętrzną przemianę, także on sam podsumował, że teraz myśli już zupełnie innymi kategoriami niż na początku, i w tekście też to widać. Ogólnie lubię motywy przemian wewnętrznych i zwracanie uwagi na psychikę bohaterów, zawsze ciekawiły mnie te aspekty i uważam, że ciekawiej jest, kiedy bohaterowie ewoluują, a nie są cały czas tacy sami. Zresztą Kaelas, którego z początku niezbyt lubiłam, później zaczął zdobywać moją sympatię.
Szczerze, to nie spodziewałam się, że między Kaelasem i Kendappą dojdzie do czegoś więcej. Najpierw rozmawiali, pili nawet alkohol (co później nie wyszło im na dobre, jak widać, bo zapomnieli wspólną noc i w rezultacie znowu się pokłócili), a potem coś takiego. Nie mniej jednak, ładnie i zgrabnie to opisałaś. Szkoda tylko, że potem doszło do kłótni, ale gdyby od razu się stała wielka miłość, to by nie było tak intrygująco. Nie mniej jednak, na pewno jest to duży przełom, i uważam, że oni pasują do siebie jako para, choć ich relacje przypominają stąpanie po bardzo kruchym lodzie. Opisy także były bardzo dobre ;)).
Dziękuję :)
UsuńW końcu musiało dojść do przemiany Kaelasa (przynajmniej na niektórych płaszczyznach, bo na innych wcale się nie zmienił). Nie byłabym sobie nawet w stanie wyobrazić tego zarozumiałego chłopaka z przerośniętym ego, który staje naprzeciw Vrieskasa. Padłabym ze śmiechu, zamiast budować poważny nastrój ;)
Ja też się nie spodziewałam, że do czegoś dojdzie. Gdy pisałam, to wyrwali mi się spod kontroli i tak już zostało ;)
Chyba bym nawet nie potrafiła prowadzić dalej tego opowiadania, gdyby tu nagle między nimi jakaś wielka miłość nastała, bo szybko by mi się to znudziło.
No! Wreszcie udało mi się wcisnąć literę, która z powodzeniem pojawiła się na ekranie. Nie mam pojęcia, co dzieje się z moją przeglądarką, ale dopiero po jej zmianie mogłam napisać ten komentarz.
OdpowiedzUsuńA przechodząc do rozdziału, to zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, choć cytat na początku rozdziału trochę dał do myślenia. Potem, gdy Kendappa pojawiła się w pokoju wojownika z alkoholem pomyslałam, że może się pocałują, a potem kobieta zdzieli go w łeb. Mów co chcesz, ale jakoś to mi do niej pasowało, nawet po ostatnich scenkach zazdrości z jej strony. No, a tu proszę takie rzeczy. W każdym razie wszystko opisałaś bardzo ładnie, nieprzesadnie czy wulgarnie jak to niekiedy bywa w podobnych scenach na innych blogach. Szkoda tylko, że Kaelas nic nie pamięta z ubiegłej nocy. Wychodzi na to, że nasz wojownik musi zacząć trenować nie tylko panowania nad ki, ale także własną głową :D No, ale trening czyni mistrza. Tak gdzieś słyszałam.
Mam nadzieję, że kobieta da mu jeszcze jedną szansę, a całość nie wróci do punktu wyjścia, bo byłoby szkoda zmarnować tego do czego zdołali dojść. Ogólnie ich związek to takie igranie z ogniem. Niebezpieczne, ale również fascynujące.
Kendappa potrafi walczyć o swoje, jak widać. Noszenie koszuli wojownika i potem fakt, że się do tego sama przyznała, tylko utrzymało mnie w tym przekonaniu.
Trochę zawiodła mnie relacja Nastki. Trochę ją jednak lubiłam, a tu wyskakuje z takim cyrkiem. Nie, no oczywiście - to wszystko jest zrozumiałe. Kaelas mógł ją zabić, ale nie powinna mówić mu takich rzeczy prosto w oczy. Przez to poczuł się jeszcze gorzej.
Takie moje zdanie.
W każdym razie całość jest bardzo fajna, wciągająca i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam!
Ostatnio na uczelni też miałam ten problem, że nie mogłam nic na klawiaturze napisać, ale nie wiem, w czym tkwił problem, bo resetowałam cały komputer.
UsuńDziękuję :)
Tak naprawdę to ten cytat chciałam dać w którymś z późniejszych rozdziałów, ale byłam zbyt leniwa i nic innego nie chciało mi się szukać.
Pewnie, że takie zachowanie doskonale by do niej pasowało, ale ostatecznie wyszło inaczej ;) I w końcu to ona zaczęła.
Co do ewentualnych kolejnych szans, to wszystko wyjaśni się w następnych fragmentach o nich. Na razie nic nie mówię i pozostawię jedynie domysły.
Kendappa to już taki typ, który potrafi walczyć o swoje i za wszelką cenę stara się też to osiągnąć. Nawet by jej się udało, gdyby Kaelas wszystkiego nie popsuł, jak to ma w zwyczaju.
A trochę negatywnych postaci też musi być, bo zauważyłam, że ostatnio za przyjemnie się zrobiło.
No i dopiero teraz zorientowałam się, że używając Chrome nie napiszę komentarza.. zajęło mi to chwilę.. Rozdział jest napisany wręcz doskonale. Zbliżenie między dwoma osobami wcale nie jest tak łatwo opisać. Trzeba zrobić to tak, by nie było aż nadzbyt wulgarnie, a zarazem prawdziwie. No i tobie się to udało. Od początku jakoś sądziłam, że Kendappa coś czuje do swojego przyjaciela. Zahowywała się jak zazdrośnica, gdy poznał Nastkę no i teraz wyjaśniło się dlaczego. :-) Scena ze spoliczkowaniem była przekomiczna.. Kaelas chyba przesadził z alkoholem i dlatego nic nie pamiętał. Nie dziwię się, że sie pogniewała i tak zareagowała, choć powinna się tego spodziewać. Jeżeli chodzi o Nastkę to jestem trochę rozczarowana jej zachowaniem. Oczywiście, że przeżyła szok i z pewnością będzie to pamiętać przez długi czas, ale przecież na pozegnanie mogła jakoś się zachować i chociaż nie wrzeszczeć, że jest potworem. W końcu przylecał na statku kosmicznym. Czego się spodziewała? :-) Co do długości rozdziałów jestem z nich zadowolona bo wygodnie się je czyta. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKendappa myślała, że jednak coś zapamiętał z tego, co się wydarzyło. Może nie jakieś szczegóły, ale ogólny zarys. I nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że następnego dnia wyskoczy z czymś pt. "nic nie pamiętam".
Muszą być też jacyś negatywni bohaterowie, bo ostatnio mam wrażenie za kolorowo się zrobiło pod tym względem i wszyscy tylko zyskują sympatię czytelników.
Nie wierzę. Nie wierzę. Haha. Kendappa z Kaelasem? Tego się nie spodziewałam. Owszem, przebiegło mi przez myśl, że Kendappa jest zazdrosna z powodu Nastki, bo może coś poczuła do Kaelasa lub po prostu on jej się spodobał, ale wydawało mi się to raczej niemożliwe. Przez chwilę myślałam, że zrobili to, bo alkohol zadziałał, ale na Kendappę chyba nie miał on większego wpływu. Gorzej z Kaelasem. Słowa Kaelasa musiały ją mocno zranić. A on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, haha. Jestem ciekawa, jak zareaguje, gdy dowie się, co zaszło. Kednappa nie powinna się tak na niego złościć. To nie jego wina, że wypił tyle i zapomniał. Powinni porozmawiać. Szkoda, że Nastka nie chciała go zrozumieć, że stał się dla niej potworem. Myślałam, że między nimi wszystko się ułoży, zanim odlecą. Ech, no szkoda.
OdpowiedzUsuńŻycie czasem płata nam różne figle i to, co wydaje się niemożliwe, jednak się sprawdza ;)
UsuńNa Kendappę alkohol też zadziałał, ale całą sytuację sprowokowała, bo chciała to zrobić.
Na pewno bardzo ją to zabolało, ale kim byłby Kaelas, gdyby nie wyleciał z czymś takim i kim byłaby ona, gdyby od razu nie zebrało jej się na fochy. To już takie typy.
Kaelasie, ty wielki, durny robalu!
OdpowiedzUsuńNo, to sobie nawarzył piwa, a raczej złotej harfy. Było tyle pić? Nawet nie ma pojęcia, co zrobił nie tak, pominę już kwestię przyjemnych wspomnień, których się pozbawił.
Tu mnie zaskoczyłaś, nie sądziłam, że Kendappa od razu przejdzie do rzeczy. A dopiero co pisałam, że powinna, hah :D
Szkoda jednak, że uniosła się dumą, zamiast szczerze porozmawiać. Na pewno zraniło ją to, że Kaelas wszystko zapomniał, ale odrobina wyrozumiałości i zaoszczędziliby sobie wiele nieporozumień. Coś czuję, że teraz czekają ich ciche dni... Ech, ten to zawsze zrobi coś nie tak, świadomie czy nie. I biedny RM19, bo będzie musiał to znosić.
Szkoda mi też Nastki, choć trochę się na niej zawiodłam. Rozumiem, że bardzo się wystraszyła, ale jej słowa były zbyt okrutne. Ostatnie, czego teraz trzeba Kaelasowi, to wysłuchiwać, że jest potworem. Już wystarczy, że sam tak uważa, ale jeśli teraz będą się trzymać z daleka od planet z księżycami, to nie musi się obawiać o transformację. I jest plus, w końcu opanował ki ;>
50 to taka ładna, okrągła liczba, gratuluję i pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńKendappa wymknęła mi się spod kontroli w czasie pisania i zrobiła to, co chciała ;)
Rozmowa rzeczywiście byłaby tutaj najlepszym rozwiązaniem, ale Kendappa nie byłaby sobą, gdyby najpierw nie postrzelała kilku fochów (mimo że bardzo ją to zabolało), a dopiero później pomyślała o lepszym rozwiązaniu.
A trochę negatywnych postaci też musi być, bo zauważyłam, że ostatnio za przyjemnie się zrobiło.
Tak słówkiem do poprzedniego rozdziału (który przeczytałam dawno, ale skomentować mi się nie chciało - leń jestem, wiem): był takie spokojny i w zasadzie nie mam wiele więcej do powiedzenia. Bo niczego innego nie oczekiwałam, a po tym rozdziale postawa Kendappy tym bardziej nie dziwi :D. Miałam o coś tam zapytać, ale oczywiście - ja to ja - zapomniałam o co...
OdpowiedzUsuńA ten rozdział to mnie niesamowicie rozbawił xD. Ja wiedziała, że Dapcia wykorzysta Kaelasa jak przyszła z tym dziwacznym alkoholem (kto wymyślił taką pokręconą nazwę?). I tak po szczerości, to było bidaka nie upijać, to może i by zapamiętał (piszę może, bo Kaelas równie dobrze mógłby uderzyć sie gdzieś główką i też zapomnieć - on jest naprawdę zdolny :D). Nie ma nic na łatwiznę ;). A tak swoją drogę to ciekawe, że Kendappa ma mocniejszą głowę niż Kaelas. No a jak miałabym być szczera, to na poczatku myślałam, że wpuszczasz nas w kanał i to tylko całkiem kolorowy sen Kaelasa po tej całej harfie :D. Ale ja chyba już mówiłam, że Dapcia to znaczyła terytorium ( mój błąd polegał na tym, że sądziłam, że to o blizny chodzi, a nie o koszule xD).
Jak to oni musieli oczywiście coś spartolić (Kendappa zasłużyła sobie, a Kaelas to Kaelas). Nie może chyba być za różowo (choć ostatnio trochę było), a poza tym Dapcia jest o wiele fajniejsza gdy tak strzela focha xD.
No i powiem jeszcze, że nieco irytuje mnie, że Kaelas nagle jest taki och i ach. Chodzi mi o to, że kiedyś to była taka niezdara co to miała problem z równowagą (dobra, wiem przesadzam ;D), a teraz nagle okazuje sie, że robi coś po raz pierwszy (tylko bez skojarzeń!) i już jest w tym świetny. Poza tym to dość zabawne, że Ladvarian prawie urwał czyjąś główkę, ale nie jestem przekonana czy to był rzeczywiście przypadek :). W każdym razie nie podoba mi sie, że ta przemiana sprawiła, że Kaelas przeskoczył jeden etap, bo to niby miał blokadę (ja tam dalej w to nie wierzę, i sądzę, że zwyczajnie się obijał zamiast przyzwoicie przyłożyć). A Kaelas jako ten pokonujący Vrieskasa (dalej nie do końca ogarniam skąd to przekonanie o tym, że straszny z niego tyran) to dość śmieszny obraz - już szybciej Vrieskas zakrzytusi się przy posiłku i umrze od tego :D.
Czekam na to aż Falonar i Ladvarian sie pozamieniają w bestie, bo tu będzie parka i to całkiem ciekawe jak poradzą sobie ci "ogarnięci" Landarczycy.
A tak na koniec wspomnę jeszcze tylko, że większość ma jakichś adoratorów, a biedny RM19 nic i dalej myśli tylko o swojej kochanej, ale martwej SiN699. Bo Kaelas ma Kendappę, Falonar Ladvariana, Ladvarian Evolet, a nasz ulubiony mieszkaniec BS88C nic. Krzywdzisz go!
Pozdrawiam (i tak długość była ledwie przyzwoita, a nie prawdziwie odpowiednia ;D).
Dziękuję :)
UsuńOgólnie to Ziemia była taka miła, spokojna i niewiele potwornych i krwawych rzeczy się tam działo, ale przecież nie mogli nam planety rozwalić ;)
Dapcia to zawsze na swoim postawi ;) Chociaż w tym wypadku to nawet ona nie przewidziała, że głupota Kaelasa wskoczy na wyższy poziom niż była do tej pory. No ale gdyby było różowo i kolorowo, to zrobiłoby się nudno ;)
Nie chciałam, aby wyszło tak och, ach i chyba trochę w opisie przesadziłam. Bardziej chodziło mi o to, że przemiana dała Kaelasowi tak silny bodziec, że wyrzucenie ki z siebie było proste i bezproblemowe. Natomiast w kwestii władania takim mieczem, to nadal pozostaje ten sam Kaelas, który wcześniej wymierzy w przeciwnika wijącą się cienką sprężynką niż porządnie wyglądającą bronią.
Teraz trochę żałuję, że wcześniej ta trójka dotrze na Be'Shar niż Ladvarian zaszczyci swoją obecnością Yaskas, bo znowu wyjdzie na to, że Kaelas jest od niego znacznie lepszy i fajniejszy.
To pewnie długość następnego będzie bardzo nieprzyzwoita ;)
Ahahaha Cały Kaleas xD Przydałyby mu sie godziny wychowawcze z gimnazjum o skutkach spożycia alkoholu itp. ;d
OdpowiedzUsuńBiedna Kendappa. To musiało ją jednak zranić.
Pewnie zajmie im to trochę czasu, ale mam nadzieję, że ich relacje się ułożą ; )
Cała moja sympatia do Nastki gdzieś się ulotniła. Stchórzyła dziewczyna i tyle.
Czekam na następny rozdział, zapraszam na notke u siebie i pozdrawiam : )
Dziękuję :)
UsuńOch, myślę, że pomimo lekcji wychowawczych Kaelas i tak stwierdziłby, że jego te problemy nie dotyczą i nic się nie stanie. Przecież jest tak wspaniałym wojownikiem to i głowę musi mieć mocną ;)
Tak, Kendappę na pewno to zabolało, jednak po części sama sobie też była winna, bo ona wszystko sprowokowała.