czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 54: Bracia Duszy


Dziwne, że ludzie nie widzą tego, co mają pod nosem.
Agata Christie
Ladvarian otworzył oczy. Z niemałym zdziwieniem stwierdził, że znajduje się na dworze. Nad sobą miał identyczne niebo jak to na Oraculum, świeciły na nim nawet dwie gwiazdy. Stał na drodze porośniętej białymi kwiatami, która prowadziła do kamiennego trapezu znajdującego się niedaleko.
Czy tak wyglądają zaświaty?, pomyślał. Zginąłem, ale czuję się tak, jakbym nadal żył. I mam obie ręce.
Od niechcenia dotknął piersi. Nie było żadnej rany ani nawet śladu po niej. Kombinezon wyglądał dokładnie tak, jak w momencie wejścia do jaskini. Czy po śmierci zadbali nawet o mój strój? Wydawało mu się to dziwne i niemal nierealne. Miecz znajdował się w pochwie, jakby w ogóle go nie wyciągał.
Obejrzał się za siebie, zastanawiając, czy może tam znajduje się coś innego, co podpowie mu, jak powinien dalej postępować. Na ścieżce klęczał Falonar, obejmując się ramionami. Głowę miał pochyloną, a twarz ukrytą za kurtyną jasnych włosów. Czy on także nie przeżył próby? Serce podskoczyło mu do gardła i ze zdziwieniem zorientował się, że ono nadal bije. Czy po śmierci czekało nas kolejne życie?
W dwóch krokach pokonał dystans dzielący go od przyjaciela i ukucnął przy nim, jednak ten w tej samej chwili wstał, za wszelką cenę starając się ukryć twarz.
– Falonarze, wszystko w porządku? – zapytał niepewnie.
– Tak, lepiej chodźmy, bo Wyrocznia na nas czeka – odpowiedział, z odwróconą w prawą stronę głową, jakby nagle znalazł tam coś interesującego.
Ruszył przodem, a Ladvarian podążył za nim. W głowie kłębiło mu się od sprzecznych myśli i pytań. Czyżby jednak nie zginął? Czy to, co zdarzyło się w jaskini było tylko iluzją? Wszystko wskazywało na to, że tak. Falonar nie należał do ludzi, którzy by sobie z niego żartowali.
Wszystko wskazywało na to, że po przekroczeniu progu jaskini zostali specjalnie rozdzieleni, by każdy z nich miał stawić czoło własnej próbie. On musiał zmierzyć się z widmem człowieka, który mógł przejąć jego rolę, zastąpić go na obranej od tylu lat ścieżce. Ale kogo w takim razie widział Falonar? Kto sprawił, że nagle stał się wobec niego tak oschły i zimny?
Przekroczyli kamienny trapez i Ladvarian dopiero teraz zorientował się, że wewnątrz niego także rosną białe kwiaty. Na środku, zamiast dziwacznego głazu, znajdował się kamienny ołtarz. Wokół ozdobiono go licznymi płaskorzeźbami przedstawiającymi najróżniejsze stworzenia zamieszkujące przestrzeń kosmiczną. Jedni ucztowali i tańczyli, inni walczyli i przelewali krew, składając ofiary. Jedynie wizerunek środkowej postaci był niewyraźny i zatarty. Na pierwszy rzut oka przypominał dorosłego człowieka, lecz nie mógł stwierdzić czy mężczyznę, czy kobietę. Obie opcje były równie prawdopodobne. Przypominał mu ten, który widział na Berkayu.
– Widzę, że udało wam się wyjść w cało z próby, przynajmniej na pierwszy rzut oka – odezwał się Wyrocznia na przywitanie. Mimo że krajobraz uległ zmianie, on zachował swój dawny kształt. – Niby jesteście bardziej wyszkoleni, ale ci przed wami lepiej sobie radzili. Ale ostatecznie i wam udało się podjąć trafne decyzje. Chociaż, co stanie się dalej i jakie wnioski z tego wyciągniecie zależy od was. W tym wypadku przyszłość jest niezwykle zatarta. – Skierował swoje przedwieczne spojrzenie po kolei na każdego z mężczyzn. Wyglądał, jakby się nad czymś poważnie zastanawiał.
– Czyli to o nich cały czas mówiłeś? – zabrał głos Ladvarian. – Przed nami byli tu Kaelas i Kendappa, prawda? W takim razie, który z nas jest Legendarnym Wojownikiem, o którym mówią legendy? Odpowiedz!
– Wydawałoby się, że tak bardzo się różnicie, ale jesteście do siebie niezwykle podobni. On zadał to samo pytanie. I uzyskał tę samą odpowiedź. Nie sądzisz chyba, że odpowiem ci na to pytanie?
– Przeszliśmy próbę, więc zyskaliśmy prawo do odpowiedzi! – wykrzyknął książę, czując, że znów zaczyna narastać w nim wściekłość. – Dlaczego twierdził, że jest moją duszą?! Dlaczego miałby zająć moje miejsce?!
Spojrzał na Falonara, widział zdziwienie malujące się na jego twarzy, ale przyjaciel nic nie powiedział. To też go rozzłościło, gdyby nie jego ciągłe milczenie, mógłby wiedzieć znacznie więcej. Nawet teraz wolał przybrać maskę obojętności niż zabrać głos.
– Po kolei z tymi pytaniami, chyba nie sądzisz, że potrafię odpowiedzieć w momencie, gdy ty łapiesz oddech, aby wykrzyknąć następne – oburzył się Wyrocznia. – Jesteście Braćmi Duszy czy tego chcecie czy nie.
– Jesteśmy spokrewnieni? – wyrwało się Falonarowi. Głos mu drżał, a na twarzy zagościł wyraz zdumienia i szoku.
– Czy ja to powiedziałem? Więzy krwi nie mają z tym nic wspólnego. Wyczyścicie uszy – prychnął. – Narodziny Braci Duszy znaczył fałszywy księżyc. Obaj mają to samo pragnienie i dążą do niego całym sercem i duszą, to jemu poświęcili swe życie. W ostatecznym momencie obaj staną do walki przeciwko tyranowi. Ramię w ramię. Spójrzcie. – Wskazał dłonią na niebo, na którym błyszczały dwie gwiazdy. – Jest już na tyle ciemno, że możecie je zobaczyć. Powoli zbliżają się do siebie, a gdy do tego dojdzie, Bracia Duszy spotkają się i wypełnią się słowa przepowiedni. A wtedy rozpocznie się największa bitwa tych czasów.
– Ale Legendarnym Wojownikiem może być tylko jeden? – odezwał się Ladvarian, patrząc na gwiazdy. Znajdowały się całkiem blisko siebie. Czy to znaczyło, że wszystko dokona się już niebawem, czy też wędrówka trwa dość wolno i miał czas na przygotowania? Bał się o to zapytać, bo żadna opcja nie wydawała mu się satysfakcjonująca i posiadała wiele wad.
– To chyba logiczne, nie uważasz?
Landarczyk nic nie odpowiedział. Może i jasne, ale nie znaczyło, że podnosiło go na duchu. Nagle okazało się, że był z kimś związany. Z chłopcem, który urodził się tego samego dnia, którego widywał tak często, zanim wysłano go na trening na Yaskas, który był częścią jego największego pragnienia. Nie wiedział, co miałby z tym zrobić. Cała ta wiedza przytłoczyła go. Spadła na niego w jednej chwili niczym lawina.
– Co dalej? – rzucił w przestrzeń. Po raz pierwszy nie miał żadnego pomysłu ani tymczasowego planu. Na pozór nieuzdolniony chłopak zabrał mu wszystko.
– Z racji, że tożsamość Legendarnego Wojownika jest obecnie nieznana, musimy zachowywać się tak, jakbyście oboje mieli szansę nim zostać. Zgodnie ze słowami przepowiedni musisz postarać się o miecz.
– Ale Garuda strzeżona jest na Yaskas – wtrącił się Ladvarian.
– Liczę na twoją inteligencję i kreatywne myślenie, chociaż czasem brakuje ci i jednego, i drugiego. Nie jesteś tak wspaniały jak ja.
– Nie mogę tam teraz lecieć, podczas Bevrore Blomkool w stolicy nie wolno przebywać Landarczykom. Jesteś Wyrocznią i nie wiesz tego? – mruknął.
Z całych sił zaciskał dłonie w pięści. Zastanawiał się, czy wielką obrazą byłoby solidne walnięcie Wyroczni w pysk. I tak nic się nie dowiedział, więc równie dobrze mógłby zaryzykować.
– Z racji, że jesteś takim przystojnym i pociągającym młodzieńcem dam ci mały bonusik. – Te słowa wytrąciły Ladvariana z równowagi i spowodowały powstanie na policzkach szkarłatnych rumieńców. – Podczas tego Bevrore Blomkool na Yaskas nie będzie ani Vrieskasa, ani Paragasa. Masz szansę zdobyć Garudę i przy okazji zobaczyć księżyc, sprawdzić, co się stanie pod jego wpływem.
Książę milczał przez dłuższą chwilę, z niedowierzaniem patrząc na Wyrocznię.
– Jak to nie będzie? – wykrztusił w końcu.
– Coś ich zatrzyma w innej części wszechświata, szczegółów nie musisz znać.
– Tylko tyle? Mam odzyskać Garudę i czekać, aż spotkam się z Kaelasem?
– Z choinki się urwałeś? – prychnął Wyrocznia, kręcąc z dezaprobatą głową.
– Nie, z bambusa spadłem – odgryzł się Ladvarian, nie potrafiąc powstrzymać ciętej uwagi.
Wyrocznia parsknął piskliwym, głośnym śmiechem. Dobrą chwilę trwało, zanim się uspokoił i ponownie zabrał głos:
 – Brakuje ci jeszcze mojego wyczucia stylu, ale wszystko przed tobą, gdy będziesz uczyć się od najlepszego. Przepowiednia o tym nie mówi, ale Legendarny Wojownik powinien posiadać jeszcze coś – zakończył teatralnym szeptem.
Ladvarian czekał na dalsze wyjaśnienia, ale Wyrocznia nie kwapił się, aby coś jeszcze powiedzieć. Oscylował na wężowym ogonie najwyraźniej bardzo z siebie zadowolony.
– Co? – nie wytrzymał książę. Irytacja i wściekłość znów w nim narastały. Chciał jak najszybciej się stąd wydostać, a nie grać w tę paskudną grę.
– Jak to, co? Jaki ty niedoedukowany jesteś. O róg chodzi przecież! Legendarny Wojownik przed ostateczną bitwą musi zadąć w róg, by oznajmić ludom kosmosu, że czas niewoli właśnie się kończy, że mogą zerwać łańcuchy i ruszyć do ataku.
– Kaelas ma zrobić to samo? Teraz ścigamy się z czasem, by udowodnić, który z nas jest lepszy.
– Nie bądź śmieszny. On ma do zrobienia coś innego. A uprzedzając twoje następne pytanie, to róg znajdziesz na Alovlu, w strefie zachodniej. Gdy dotrzesz na miejsce, znajdziesz przewodnika, który powie ci, co dokładnie musisz zrobić. A co mi tam, dam ci nawet drugi bonusik, za poczucie humoru. Aby przełamać jedną z pieczęci, konieczne jest ofiarowanie czyjejś duszy, więc radzę zadbać o to zawczasu, bo na miejscu nie znajdziesz ochotników.
– Tyle się męczyłem, aby uzyskać tak niewiele informacji? – zapytał, nie potrafiąc ukryć rozczarowania w głosie.
– On dostał jeszcze mniej, o ile to cię zadowoli – odparł Wyrocznia. Po raz pierwszy jego oczy były pełne powagi, jakby według niego wszystko, co tutaj przeszli miało więcej sensu niż w rzeczywistości. - Gdyby okazało się, że to ty jesteś Legendarnym Wojownikiem, to, gdy przebijesz czarne serce tyrana Legendarnym Ostrzem, przyleć tutaj. Złożyć ostatnią ofiarę na kamiennym ołtarzu. Ku czci kosmosu.
Ladvarian kiwnął głową, nie przejmując się ostatnimi słowami Wyroczni. Odwrócił się na pięcie, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce. Falonar podążył za nim niczym cień.
~ * ~
– Dlaczego, do cholery, nic mi nie powiedziałeś?! – naskoczył na Falonara Ladvarian, gdy tylko statek opuścił Oraculum i ruszyli w dalszą drogę.
– Czego?
Przyjaciel wyglądał na zaskoczonego tym atakiem, jednak to tylko podsycało złość księcia. Nawet nie próbował się uspokoić.
– Czego, kurwa? Mówię o Kaelasie! Wiedziałeś, kiedy się urodził, wiedziałeś, co to może oznaczać, ale milczałeś! Żyłeś z nim pod jednym dachem przez tyle lat! – wyrzucał z siebie Ladvarian, nawet nie starając się uspokoić tonu głosu.
– Mnie o to obwiniasz?! – krzyknął Falonar.
Ostry ton głosu wyprowadził go z równowagi. Przyjaciel nigdy nie tracił panowania w jego obecności, właściwie to on niemal nigdy nie został wyprowadzony z równowagi. Nawet w naprawdę dramatycznych sytuacjach. Chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył.
– Przychodziłeś do mojego domu, gdy obaj byliście jeszcze dziećmi. Widziałeś, jak Kaelas dorasta i jak się rozwija. Obaj mieliśmy takie samo zdanie o nim. Nie miał talentu, mimo że czasem dodawałeś mu otuchy i kłamałeś w żywe oczy, twierdząc, że jest inaczej. To ty twierdziłeś, że ktoś musiał się pomylić, kwalifikując go do kasty wojowników lub zrobił to ze względu na ojca i mnie, uznając, że wszyscy w rodzinie są utalentowani. A od czasu, gdy nie wrócił na Landare, obaj nie wiedzieliśmy, co się z nim stało! Sądzę, że w ogóle nie zaprzątałeś sobie myśli jego istnieniem, jako że dla ciebie nic nie znaczył!
– Ale wiedziałeś, kiedy się urodził! – nie dawał za wygraną Ladvarian. W oczach Falonara dostrzegł wielki smutek i ból, ale się nie uspokoił, dalej ciągnąc kłótnię.
– Dziwne, abym nie wiedział. To wtedy ojciec uznał, że to znak od bogów i stwierdził, że to on przyniesie mu chlubę i otrzyma jego dziedzictwo. Ten sam dzień waszych narodzin nic dla mnie nie znaczył, bo to ty wykazywałeś wybitne zdolności w sztukach walki. To ciebie wybrał lud Landare, byś stał się kimś wyjątkowym. To za tobą pójdą, jego nawet nie znają, więc dlaczego tak bardzo przeszkadza ci jego istnienie? Masz zamiar zabić go przy waszym pierwszym spotkaniu, aby nie mógł zabrać ci tytułu Legendarnego Wojownika?! Chcesz odebrać mi ostatniego członka mojej rodziny?!
– Jak śmiesz?! – warknął Ladvarian. – Należy mi się szacunek!
Tłumiona od wielu godzin wściekłość w końcu wymusiła na nim ujście. W dwóch krokach zbliżył się do Falonara i z całej siły uderzył w szczękę. Tamten najwyraźniej nie spodziewał się ataku, bo nie podjął próby zablokowania ciosu czy zrobienia uniku. Syknął z bólu, masując obolałe miejsce.
– Przepraszam, wasza wysokość – mruknął Falonar dość niewyraźnie, przesadnie akcentując ostatnie słowa. – Nie wiedziałem, że aż tak bardzo zależy ci na tytułach, książę. Sądziłem, że chcesz uwolnić Landarczyków z niewoli Vrieskasa, ale jak widać dzieliłeś się ze mną tylko częścią swoich planów. Co za różnica, który z was zostanie Legendarnym Wojownikiem, to tylko tytuł, a ty i tak dla swego ludu będziesz legendą. Jestem ci jeszcze do czegoś potrzebny, mój panie, czy mogę odejść?
– Idź.
– Dziękuję za pozwolenie, książę – zadrwił. Ukłonił się przesadnie nisko i wyszedł z sali sterowniczej, nie oglądając się za siebie.
Ladvarian odczekał chwilę, po czym wyszedł z pomieszczenia i skierował się do sali treningowej. Potrzebował wyżyć się na czymś, aby dać upust emocjom, a worek treningowy wydawał się do tego odpowiedni.
Wściekłość kumulowała się w nim odkąd wylądowali na Oraculum i podążyli czerwoną ścieżką, a ostatnia rozmowa z Wyrocznią okazała się momentem kulminacyjnym. Z ulgą pozbywał się tych emocji, raz za razem uderzając w sporej wielkości, dość wytrzymały worek, zawieszony pod sufitem. Pot spływał mu po skroni i karku, a mokre włosy sklejały się ze sobą, ale było to dobre uczucie.
Żałował, że bezpodstawnie naskoczył na Falonara i na nim wyładował złość. Przyjaciel miał rację, że nie była to jego wina. Skąd którykolwiek z nich mógł wiedzieć, że ten w gorącej wodzie kąpany, zarozumiały chłopak tak się zmieni.
Jesteście do siebie niezwykle podobni.
Jeden cios, kolejny, kolejny, kolejny i kolejny.
To nieprawda. Nawet jeżeli teraz mieli takie samo zadanie, to jego ambicje nadal były większe i ważniejsze. Falonar po raz kolejny miał rację, sam zabrnął w tym za daleko i nieomal zapomniał o tym, co przez całe życie było dla niego najważniejsze.
Zatrzymał worek treningowy i oparł o niego głowę. Cały czas myślał o sobie, zapominając, że przyjaciel też musiał przejść przez własną próbę. Stanął mu przed oczami obraz tego potężnego wojownika klęczącego na ziemi, gdy za wszelką cenę nie chciał pokazać swojej twarzy. Zastanawiał się, co by na niej zobaczył. Ból? Smutek? Łzy?
Wiedział już, co musi zrobić. I powinien to uczynić już wcześniej. Ale najpierw weźmie szybki prysznic. Lodowata woda dobrze mu zrobi.
~ * ~
 Falonar siedział oparty o łóżko w swoim pokoju. Srebrny kombinezon zamienił na lniane spodnie, strój przypominający mu o domu i dzielnicy, w której się wychował. Zapalił jedynie jedną małą lampkę, by nie znaleźć się w całkowitych ciemnościach, które tylko go dołowały.
Przyciągnął kolana do piersi i położył na nich głowę, pozwalając, aby włosy zasłoniły twarz. Widok matki i wspomnienie słów, które wypowiedziała, sprawiły, że nie potrafił się powstrzymać i powiedział Ladvarianowi, co leżało mu na sercu, a potem przesadził, drwiąc z niego.
Nie powinien tego robić, ale nie spodziewał się, że przyjaciel tak go zrani. Wcześniej tak gorliwie zapewniał o ich przyjaźni, a teraz burzył relacje, które zbudowali, które pogłębiły się na Berkayu. Najgorsze, że nie potrafił się za to na niego gniewać, nawet za ten niesprawiedliwy cios. Przeklęte uczucia!
Szczęka nadal go bolała i zapewne niebawem spuchnie, ale na szczęście Ladvarian nic mu nie złamał, bo nie wróżyłoby to dobrze na przyszłość. Żaden z nich nie posiadał tak rozległej wiedzy medycznej, by odpowiednio zająć się taką raną.
I pomyśleć, że wszystko to z winy Kaelasa. Znowu. Wyglądało na to, że rzeczywiście zaplątał się w coś wielkiego, ale pomimo słów Wyroczni, nie potrafił pogodzić się ze słowami Mistrza Penyu. Wszystko wskazywało na to, że ten Landarczyk, którego tak chwalił, to Kaelas. Ambitny wojownik z wielkimi perspektywami. Brzmiało to śmiesznie, biorąc pod uwagę, że nie potrafił nawet przelać ki do miecza. Czyżby aż tak się zmienił? Czy poznałby go teraz? Czy osiągnął już na tyle wysoki poziom, aby go pokonać?
Zapewne nie dowie się niczego do czasu ich spotkania. A wtedy rozpęta się piekło, bo ani jeden, ani drugi nie pozwoli odebrać sobie tak zaszczytnego tytułu. Jak Bracia Duszy mieli stanąć do boju ramię w ramię, skoro każdy z nich chciał dominować i grać pierwsze skrzypce? Wydawało mu się to śmieszne i nierealne.
Nagle usłyszał ciche pukanie, po czym drzwi odtworzyły się i dostrzegł w nich Ladvariana. Mężczyzna wszedł do środka i zapalił normalne światło. Zbliżył się do niego i usiadł naprzeciwko ze skrzyżowanymi nogami. Był na tyle blisko, że serce Falonara bez ostrzeżenia zaczęło wybijać szybszy rytm. Zdrajca.
Spojrzał na talerz, który przyjaciel przyniósł ze sobą i postawił obok, by zaprzątać głowę innymi myślami. Ze zdziwieniem zorientował, że znajdowało się na nim pięć babeczek. Kruche ciastko wypełnione musem owocowym, z pokaźną porcją kremu na wierzchu i kawałkiem czekolady na szczycie. Był to ulubiony przysmak Ladvariana i zazwyczaj znikał ze spiżarni pierwszego dnia podróży.
Falonar nie potrafił się powstrzymać i wybuchnął serdecznym śmiechem, ignorując przy tym ból szczęki.
– Schowałeś to u siebie w pokoju? – zapytał, gdy już się trochę uspokoił.
Ladvarian nieznacznie kiwnął głową, ale jego twarz nadal pozostawała poważna.
– Przepraszam, Falonarze – zaczął. – Poniosło mnie. Za bardzo. A nawiązanie do twojego ojca było ciosem poniżej pasa. Wiem, że to sprawia ci ból, a ja… ja zachowałem się jak idiota.
– Ja też przepraszam, jesteś moim księciem i należy ci się szacunek bez względu na wszystko.
– W ramach rekompensaty możesz teraz mnie uderzyć. Nie zrobię uniku.
– Wystarczy mi, że to ja zjem tę piątą babeczkę.
Twarz Ladvariana rozjaśnił uśmiech. Przyjaciel zbliżył się do niego i uściskał serdecznie. Falonar odwzajemnił gest, ciesząc się z tej chwilowej bliskości. Z chęcią w ogóle nie wypuszczałby go z ramion i…
Niewiele myśląc, chwycił jego twarz w dłonie i pocałował. Krótko i delikatnie, zaledwie musnął suche wargi. Serce i ciało chciały znacznie więcej. Ladvarian spojrzał na niego ze zdziwieniem. Odsunął się nieznacznie, zakrywając usta dłonią i nie mówiąc ani jednego słowa.
~ * ~
Domyślam się, że końcówka wzbudzi różne emocje i opinie, a najgorsze dla was pewnie będzie to, że ciąg dalszy przygód Ladvariana i Falonara dopiero w lipcu.
Kto jeszcze ma wrażenie, że róg pasuje tu jak piernik do wiatraka? (o, las rąk widzę). A tak na poważnie, to to jeden z pierwszych pomysłów (tyle, że w przepowiedni się nie zmieścił) i wtedy w ogóle się nie spodziewałam, że Ladvarian do wyroczni zawita dopiero w okolicach pięćdziesiątego rozdziału.
Zmieniłam też podstronę z linkami, jakby ktoś był ciekaw. W poprzedni weekend trochę mi się nudziło i oto efekt (chociaż mogłabym zająć się dwoma projektami, które mam do zrobienia do końca semestru, ale wiadomo, jakie priorytety są ważniejsze).

30 komentarzy:

  1. Pozwolisz, że przycupnę w tym miejscu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dawno już u mnie rezerwacji nie było ;)

      Usuń
    2. zacznę od końca: jak to możliwe, że ciąg dalszy o nich dopiero w lipcu? Jej, nie każ nam tyle czekać, może skrócisz wątki Kaelasa? Żartuję, pewnie za chwilę wkręcę się w trio i będę to samo mówiła o nich. Głupia jestem.

      Notka jak zwykle świetna. W sumie niewiele się w niej wydarzyło... chwila? Ja to napisałam? To nie prawda, wydarzyło się w niej sporo.
      W sumie słowa Wyroczni zaczynają układać się w jedną całość. Nadal ciężko powiedzieć, czy któryś z nich będzie Legendarnym Wojownikiem, bo cały czas twierdzę, że oboje będą mieli jakiś wkład w tę walkę. Choćby ten róg. Moim zdaniem róg wcale nie spadł z bambusa (nie mogłam się powstrzymać :P) pasuje do całej historii bo nie jest powiedziane, że wszystko musi być wiadome od samego początku. Równie dobrze mógłby go najpierw znaleźć, a potem dowiedzieć się o co chodzi.
      Choć trochę zmartwił mnie fakt ofiarowania duszy przy jednej z pieczęci. Mam nadzieję, że wezmą jakiegoś "ochotnika" i to nie Falonar będzie musiał dostąpić tego zaszczytu, bo chyba bym się zapłakała.
      Uważam, że Falonar powinien powiedzieć Ladvisiowi o dacie urodzenia jego brata, ale z drugiej strony Falusia też rozumiem. Wybuch gniewu miał swoje uzasadnienie, ale nie będę się długo nad nim rozwodzić, bo to co było potem... och.
      Babeczki były takie słodkie, ale... o Boże, oni sie pocałowali. To znaczy Falonar go pocałował... jej, nie każ nam czekać na reakcję Ladvisia tak długo!
      Pozdrawiam i skreślam dni do lipca.

      Usuń
    3. i jeszcze coś: świetne linki - bardzo pomysłowe.

      Usuń
    4. Tak jakoś wyszło, nie planowałam tego, samo się rozlazło i oto efekty.
      Dziękuję :)
      Gdyby najpierw jakimś cudem znaleźli się na tej planecie, na której znajduje się róg, to pewnie darowaliby sobie wysiłek jego zdobycia. A już szczególnie, gdyby nie mieli "ochotnika" na podarowanie duszy (chociaż tego zawsze mogliby wśród tubylców złapać i wykorzystać...)
      Oho, jeszcze nie wiem dokładnie jak to będzie, ale na pewno nie planuję bezpośredniej kontynuacji i nie wiem, kiedy będzie nawiązanie do tej końcówki.

      Usuń
  2. Nareszcie wyjaśniło się o co tutaj chodzi, chociaż dalej targają mną pewne wątpliwości. Zastanawia mnie jak Braciom Duszy uda się pojednać i walczyć razem przeciwko Vrieskasowi, który z nich stanie się tym Legendarnym Wojownikiem, jak to wszystko się zakończy... chyba jeszcze przez długi czas będę miała nad czym się zastanawiać:)
    Ciągle trzymam kciuki za Kaleasa. Wolałabym, gdyby to on stał się tym wojownikiem, ale musiałby bardzo wiele poświęcić. Może to dlatego jest ich dwóch, któryś z nich wypełni wolę tego drugiego? Ech, ja już się gubię.
    Jeszcze ta końcówka. Jestem pewna, że nasz księciunio będzie czuł się co najmniej zaskoczony, ale wątpię że odrzuci Falonara, w końcu są przyjaciółmi już dość długo. Cóż, wszystko i tak będzie wiadome dopiero w lipcu:)
    Jak zwykle rozdział niezwykle udany. Czekam na następny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nie mogłabym tak wszystkiego podać od razu, bo tożsamość Legendarnego Wojownika to mój as w rękawie i wyjaśnienie zostawiam na najdalszy z możliwych (i sensownych) momentów.
      Zaskoczony to na pewno, szczególnie z jego brakiem pojmowania tego, co działo się wokół niego i wyciągania poprawnych wniosków.

      Usuń
  3. Ech, ci mężczyźni - ja bym tam się cieszyła, gdyby istniała druga osoba we wszechświecie, która odciążyłaby mnie od pewnych obowiązków, chociażby to się nawet tyczyło tak zaszczytnego tytułu, jakim jest Legendarny Wojownik. Pewnie nawet, gdyby obaj się nim okazali, nie byliby pocieszeni, bo każdy wolałby zachować tytuł tylko dla siebie.
    Ladvarian mnie w tym rozdziale wyjątkowo irytował tym swoim naskoczeniem na Falonara między innymi. Wiadomość, że jest czyimś bratem duszy musiała nim wstrząsnąć, niemniej nie musiał wyładowywać całej frustracji na przyjacielu, który dobrze się na nim odegrał, zwracając się do niego po tytułach. Końcówka zapowiada przełom w ich relacjach, pytanie tylko czy aby na pewno korzyść.
    Tym razem Wyrocznia udzielił bardziej konkretnych wskazówek i dobrze, że obie drużyny muszą zrealizować różne zadania. Chociaż w sumie Ladvarian i Falonar wykonali część zadania Kaelasa i reszty, bo chyba udało im się zdobyć jedną łzę, jak dobrze pamiętam. Ale obie drużyny i tak się spotkają, więc to przecież w niczym raczej nie przeszkadza.
    Ciekawie zrobione linki, tylko mój nick to Lebrun ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja też bym się cieszyła. Nawet oddałabym ten tytuł, bo nie lubię być w centrum uwagi. Ale tutaj żaden z nich się nie podda, bo są na to za dumni.
      Jakiś przełom na pewno będzie, ale jeszcze nie wiem, czy aż tak widoczny w tych następnych fragmentach, czy dopiero jeszcze następnych. Właśnie zabieram się za pisanie, a jak do akcji wkroczy Evolet to może skończyć się różnie.
      Zadania mają różne, a łzy mają związek z czymś nieco innym.
      Jejku, a starałam się sprawdzać, czy nie ma błędów. W każdym razie już poprawione.

      Usuń
  4. Mam wrażenie, że ten rozdział jest dość istotny dla całej fabuły. W końcu padły w nim słowa o tytułowych Braciach Duszy oraz tym, co mają oni zrobić. W sumie wyrocznia i tak udzieliła im więcej informacji niż Kaelasowi, choć w dalszym ciągu była bardzo enigmatyczna i owijała w bawełnę. Zapewne wie więcej, ale może to i lepiej, że ukrywa swoją wiedzę i przekazuje bohaterom tylko absolutnie niezbędne minimum?
    Ladvarian zachowywał się niezbyt ładnie. Mogę zrozumieć to, że był w gorącej wodzie kąpany i chciał wiedzieć wszystko, szczególnie po swojej próbie, która, mam wrażenie, jeszcze bardziej nastawiła go przeciwko faktowi, że istnieje ktoś, kto mógłby mu odebrać wymarzone, zaszczytne miano. Jednak w tym momencie wyszedł fakt, jak bardzo zależy mu na zaszczytach i byciu podziwianym, i czuje się zagrożony ze strony Kaelasa, którego nigdy nie doceniał. W sumie, ciekawe jak oni kiedyś mają walczyć po jednej stronie, skoro obaj są tacy, i nie inni, i chcą udowodnić drugiemu, że to oni są lepsi i bardziej odpowiedni. Myślę, że ich spotkanie może być bardzo ciekawe i pełne spięć. Mimo podobieństw obaj się różnią.
    Nieładnie potraktował też Falonara (którego zachowanie mi się bardziej podobało, bo okazało się, że jednak zależy mu na bracie i nie chce go utracić), nie dziwię się, że mężczyzna potem tak się do niego odnosił.
    Dobrze jednak, że na końcu się pogodzili, choć ciekawe, jak L. zareaguje na ten pocałunek?
    W sumie szkoda, że kolejny rozdział z ich perspektywy dopiero w lipcu, to przecież kawał czasu. W międzyczasie będzie Kaelas? Wgl, dużo ma być wszystkich rozdziałów? Zazdroszczę ci takiej ilości weny i zapasu tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba istotny, chociaż myślami jestem dużo dalej i teraz ciężko mi tak jednoznacznie stwierdzić. W tej sprawie zdaję się na czytelników ;)
      O, Wyrocznia to taki typ, który wie dużo, dużo, dużo więcej niż zdradza. Trzymam w zanadrzu jeszcze kilka niespodzianek odnośnie tej postaci, ale zostawiam je sobie na później. Bo co za dużo na raz, to niezdrowo ;)
      Tak, w między czasie jest Kaelas. Nie sądziłam, że rozdziały o nim tak bardzo się rozlezą (pewnie dlatego, że sporo fragmentów jest o RM19 i Kendappie), dlatego Ladvarian tak późno. Cóż, myślę, że rozdziałów będzie jeszcze sporo. Dokładnie nie potrafię określić, bo postęp liczę w odwiedzonych miejscach i nigdy nie zakładam, ile rozdziałów przypada na jedną planetę, bo i tak wyszłoby zupełnie coś innego.

      Usuń
  5. Przeczytałam wczoraj, ale jedyne, co mi przychodziło do głowy to: yyy... i eee... Uznałam, że to "ciut" nieskładny komentarz by był, więc dalam sobie spokój - problem polega jedank na tym, że tak czy siak jestem dość na nich wkurzona, więc będę pluć jadem... żeby nie było, że nie ostrzegałam ;)
    1) pomysł obalenia Vrieskasa - wszyscy mówią tyran etc., etc. ale nie obala się tyrana nie mając planu, bo jaki w tym sens? Na chwilę obecną może życie wszystkich nie jest bajką, może w pewnym stopniu są ubezwłasnowolnieni, ale, na litość boską, jedna wielka rozwałka to chyba nie jest cel sam w sobie? Bo taki będzie efekt. Nagle okaże się, że nie ma pana, to i znajdą się tacy, co to będą chcieli przejąć władzę, a jak się to skończy? Zawsze tak samo. No i co z tego, że na Landare zostanie sobie Ladvarian czy Kaelas? Zero pomysłu na inne planety, gdzie niekoniecznie istnieje tak "myśląca" populacja, bo przecież po co się zastanawiać? To takie samolubne, gdy Ladviś sobie tak o tym marzy i tak naiwne, gdy rozmysla o tym Kaelas... W końcu nie będzie tyrana, skończą się kłopoty. Taa, jasne. A to czarne serce? Pff niech Wyrocznia się wypcha dżemem! Zirytowała mnie i już!
    2) Ladvarian, co to musi-być-najlepszy uważa się za króla wszechświata! Yeah! Super! Świetnie! Przecież Ladviś to tylko walczy i kombinuje jak obalić "tyrana", więc jakie może on mieć pojęcie o władaniu planetą? I jeszcze bardzo przyjemnie traktuje przyjaciela, nie no fajnie - on tak serio uważa, że zasługuje na miano LW tylko dlatego, że urodził się w taki a nie inny dzień i pochodzi z rodziny królewskiej? I skąd to przekonanie, że będzie świetnym królem, skoro w ten sposób traktuje Falonara? To jak będzie się odnosił do tych, którzy znaczą dla niego mniej? Przecież on już Kaelasa traktuje jako jakiś przeszkadzający mu pyłek, niegodny czyścić mu buty... Ugh i te pretensje! Falonar miał zabić brata, czy może rozpowiadać wszystkim na około, że urodził sie tamtego dnia? Przecież to śmieszne! Ladviś to zasłużył na porządne manto, ot co!
    3) Jak dla mnie to Falonar wcale nie jest lepszy. To, zę przypomniało mu się o bracie o niczym nie świadczy, szczególnie, że to wcale nie znaczyło iż mu zależy. To wygląda raczej tak jakby Falonar poczuł się urażony i tylko dlatego wyciągnął Kaelasa, a przez to własną matkę, która dla każdego z nich wiele znaczyła - "ostatni członek rodziny" - trafił w samo sedno. W dadatku to, co zrobił na sam koniec - zaupełnie jakby nie wytrzymał i wybuchł albo rzeczywiście tak kocha te przysmaki Ladvariana ;) W sumie może powiedzieć, że chciał podziękować i tak jakoś wyszło... Ale i Falusiowi należys ie tak czy siak łomot!

    OdpowiedzUsuń
  6. No to się wyżaliłam :D Od razu mi lepiej ^^
    A mówiłam, że Wyrocznia to jest zboczona? jak na mó gust to ona jest facetem jak przylatują faceci, a laską jak jest chociaż jedna - taki stukniety homoś z niej i jeszcze bedzie gadać, że wie, jak nie wie - gdyby była prawdziwą Wyrocznią to by wiedziała, kto jest LW (jakby to miało jakieś znaczenie, swoją drogą...).
    Za to najbardziej cieszy mnie, że szanse Vrieskasa na przeżycie znacząco wzrosły! w końcu Kaelas i Ladvarian raczej się pozabijają, niż pójdą na współpracę :P
    A w ogóle to co za pomysł, by dwa tygrysołaki (czy jak to tam nazwać) latały sobie po Yaskas? Kolejny dowód na to, że Wyrocznia to szaleniec :P
    W ogóle straszna kicha jak znów będą poświęcać kogoś w imię "słusznej sprawy"... była już ta kobieta na Berkayu, więc niech już tym razem jednemu z nich sie dostanie (najlepiej Ladvisiowi), a na koniec to Faluś zostanie LW i Kaelas może sobie pomarzyć razem z trupkiem Ladvariana. A jeszcze lepiej RM19, bo on jeden ma głowę na karku...
    Róg to jakoś zawsze dość niepomyślny motyw - a to ktoś umrze, a to ukarze się negatywna cecha, a to nie będzie znów użyty i ponownie peszek... Kolejny przykład głupoty Wyroczni, bo niby jak ludy kosmosu mają USŁYSZEC ten róg? Będą pewnie latać z planety na planetę i dudnić w ten róg - trochę im się zejdzie, ale co tam...
    To się wyżaliłam, ale już tak mam...
    No i jeszcze się nie zmieściłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też myślałam, że taka będzie twoja reakcja ;)
      1) Na ten temat nic nie mówię, bo powiem za dużo, czego wolę uniknąć do czasu, aż coś konkretnego się nie pojawi w rozdziałach.
      2) Ladviś jeszcze dostanie za swoje tyle mogę obiecać. Oczy otworzą mu się, gdy nie będzie już w stanie zapobiec tragedii. Ale wcześniej jeszcze powkurza na innych płaszczyznach.
      3) Faluś też nie lepszy, ale jego bardziej lubię.
      Dobra, teraz będę mieć jakiś uraz na psychice, bo wyobraziłam sobie Wyrocznię jako jakiegoś zdziwaczałego transwestytę. Pewnie teraz pół dnia będzie mi to po głowie chodzić.
      Ja też jestem za RM19 ;)

      Usuń
    2. Ups, robię się przewidywalna - trzeba coś z tym zrobić...
      No i nic z tego! Czy nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy wreszcie uda mi się wydusić (nie dosłownie, broń Boże!) jakąś informacje...?
      To chyba bardzo często będę życzyła Ladvarianowi śmierci :P Cóż, trzeba zacząć wymyślać tortury ^^
      :P x2
      :)
      Przypomniało mi się jeszcze coś! Wiem, opóźniny zapłon etc., więc: dlaczemu wybielasz Kaelasa? Na początku ciamajda i niepełnosprytne coś, a teraz to robi się z niego wojownik, który nawet zaczyna myśleć... normalnie jakby jakiś cud się stawał...

      Usuń
    3. Może kiedyś napiszę coś za dużo, ale staram się cały czas trzeźwo myśleć, bo potem się to rozejdzie szybciej niż mi się zdaje ;)
      Nigdy nie chciałam wybielać Kaelasa. Jako że jest głównym bohaterem to jego kariera wojownika musi iść do przodu. Nie może wiecznie stać w miejscu i jedynie mówić jaki to jest ach i och bez udowodnienia tego.

      Usuń
  7. Miałam już napisany gotowy komentarz, który sobie inteligentnie skasowałam. Te moje roztrzepanie, ten już nie będzie taki sam :/
    Na początek jeszcze pochwalę linki. Bardzo ciekawie i oryginalnie się prezentują :)
    Ladvariana poniosły dziś nerwy. Zamiast się cieszyć, że żyje i Wyrocznia zaliczył mu zadanie, to narzeka i ma pretensje o Kaelasa. Był przekonany, że tylko on może zostać Legendarnym Wojownika, a okazuje się, że nie ma tak łatwo. Ach ci faceci! Tylko zaszczyty im w głowie. A ty przecież nie chodzi o nich, ale o wszystkie żyjące istoty. Wszechświat sam się nie uratuje, a Bracia Duszy zamiast tego dopilnować, będą rywalizować ze sobą. Nie widzi mi się ich współpraca. Prędzej się pozabijają przy pierwszym spotkaniu, niż nawiążą jakąś nić porozumienia. Dobrze, że na razie się na takie spotkanie nie zapowiada, Ladvarian ma czas, by jakoś się z tym pogodzić.
    Wyrocznia ma swoje humory i jest niesprawiedliwa. Sam przyznał, że poprzednikom poszło lepiej, ale to księciu i Falonarowi powiedział więcej. Ja tam nie narzekam, przynajmniej dowiedziałam się czegoś nowego. Szkoda tylko Kaelasa, bo nie zdaje sobie sprawy, co się dokładnie dzieje.
    Róg mnie rozśmieszył, bo wyobraziłam sobie Ladvariana, który w niego zadął i budzi cały kosmos. Nie wydaje mi się, żeby był jakoś utalentowany muzycznie, ale to pewnie nie ma znaczenia.
    Relacje między Ladvarianem a Falonarem były pełne zamieszania i emocji, a niektórych działań nie da się już cofnąć. Książę uderzył swojego najlepszego przyjaciela, chociaż ten zupełnie na to nie zasłużył. To było niepotrzebne i Ladvarian chyba nie myślał, jak wiele bólu, nie tego fizycznego, sprawi Falonarowi. Z kolei ten drugi dał się ponieść własnym uczuciom i pocałował go. To na pewno wiele zmieni między nimi, tylko w jakim kierunku wszystko się rozwinie?
    Czekać do lipca na dalszy ciąg i to jak zareaguje książę? Nie masz litości.
    Ach i ostatnio zapomniałam dopisać, że Yaskanie skojarzyli mi się z bestialską, kosmiczną wersją Wikingów, a za Vrieskasa miałam przed oczami Alexandra Skarsgarda. Nie wiem, czy to dobre wyobrażenie, ale jakoś mi podpasowało.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Gdyby teraz doszło do spotkania, to pewnie wyszłoby na to, że wszechświat musiałby uratować się sam lub poczekać na jakiegoś innego bohatera. Na dodatek do tej dwójki doszłaby jeszcze Kendappa, która też miałaby swoje trzy grosze do wtrącenia.
      O, Wyrocznia jest bardzo niesprawiedliwa (mimo że powinna być), na dodatek to ona trzyma w garści wszystkie pionki, którymi odpowiednio steruje i każdemu mówi to, co sama uzna za stosowne.
      Nie sądziłam, że rozdziały o Kaelasie tak bardzo się rozlezą (pewnie dlatego, że sporo fragmentów jest o RM19 i Kendappie), dlatego Ladvarian tak późno.
      Właściwie to nie myślałam o Wikingach, ale skojarzenie całkiem fajne ;)

      Usuń
  8. Ladvarian trochę tym razem przesadził i strasznie mnie zirytował. Nie wiem czy to wina trudnej próby z której o mały włos nie wyszedłby cało, wkurzającej Wyroczni czy po prostu gorszy dzień, a może wszystko na raz, ale nie powinien tak naskakiwać na przyjaciela, a już na pewno nie powinien go uderzyć. Kurczę, a gdzie tu miejsce na jakąś samokontrolę? Bo czy to wina Falonara, że jego brat okazał się więcej warty niż wszyscy do tej pory sądzili? Przecież nic na to nie wskazywało. Może Książę poczuł się po prostu zagrożony? Nie wiem, nie wnikam, ale chyba nic dobrego z współpracy Ladvarian-Kaelas nie wyniknie. A powinno, jeżeli mają pokonać tyrana lub chociaż spróbować. Są w końcu Braćmi Duszy jak dobrze zrozumiałam. No, ale to faceci, a ich nie pojmiesz, choćbym nie wiem co.
    Końcówka mnie zaskoczyła. Ba, powaliła na kolana! Zaczynając czytać ten rozdział, z całą pewnością nie sądziłam, że zakończy się w ten sposób. Że Falonar pocałuje Ladvariana. I niby mamy czekać, aż do lipca, aby poznać reakcje tego drugiego? Nie masz żadnej litości dla czytelników. Przecież ja nie wytrzymam tyle czasu! No dobra postaram się :)
    Co tam jeszcze... A tak. Bardzo fajny pomysł z tymi linkami. Unikalny ;) Z podobnym jeszcze nigdzie się nie spotkałam.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nie sądziłam, że rozdziały o Kaelasie tak bardzo się rozlezą (pewnie dlatego, że sporo fragmentów jest o RM19 i Kendappie), dlatego Ladvarian tak późno. Ale ja teraz zaczynam to pisać, więc pewnie ten czas minie tak szybko, że nawet nie zauważę.
      A u Ladvariana nakumulowało się wszystko razem plus urażona duma, wybujałe ego i myślenie o tym, że to on jest jedyny i najlepszy. Ale jeszcze za swoje od życia dostanie.

      Usuń
  9. Wyrocznia wydaje się być bardzo wkurzająca jak na kogoś tak wiekowego i wszschwiedzącego. Wcale nie dziwię się, że książe miał ochotę go uderzyć. To niesamowicie denerwujące gdy dążysz do odpowiedzi a w rezultacie tam gdzie spodziewasz się je otrzymać mnoży się jeszcze więcej niewiadomych. Scena kłótni bardzo zbiła mnie z tropu chociaż powinnam zię jej spodziewać. W takich chwilach bardzo często dochodzi do sprzeczek i nieporozumień. Żal mi było Falonara. przecież to nie jego wina.. nie zasłużył sobie na cios od przyjaciela. Uderzenie musiało być bolesne zwłaszcza, że zadała mu je bliska osoba. I wcale nie dziwi mnie jego sarkastyczny ton w stosunku do księcia. Oboje dali sie ponieść emocjom. W końcu przeżyli bardzo wiele. Jednak jak to bywa między dobrymi przyjaciółmi potrafili sobie wybaczyć. No i urwałaś w takim momencie że teraz nie będzie wiadomo jak książe zareaguje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Wyrocznia nie była tak wnerwiająca, to nie byłoby zabawy i bohaterowie za szybko dowiedzieliby się o wszystkim. A tak czeka ich jeszcze wiele niewiadomych ;)
      Wszystkich poniosły emocje, ale w końcu to przyjaciele znający się od czasów dzieciństwa i mimo nieporozumień zawsze dochodzili do zgody. Chociaż teraz reakcja Ladvariana może nad wszystkim zaważyć.

      Usuń
  10. Dotarłam:)
    W sumie rozdział przeczytałam już w dniu, w którym go dodałaś, bo ja zawsze znajdę czas na Twoją twórczość, pomimo walących się na głowę prac kontrolnych, przez które swoją drogą przebrnęłam dzisiaj, to wolałam jednak z komentarzem się wstrzymać, by napisać Ci coś sensownego, a nie jakieś bzdety:)
    Niezmiernie zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, naprawdę. Nie spodziewałam się, że Felonar odważy się na ten ruch. Ale to wielki plus dla niego, że wreszcie się przełamał, choć nie wiem, czy to co zrobił, i to jego zaskoczyło, bo Ladvarian był już wystarczająco blisko niego:) Jestem ciekawa, jak książę na to zareaguję, bo w sumię nie mogę sobie tego wyobrazić, więc na tę wiadomość będę musiała czekać aż do lipca. Niezłą serię naszej trójcy planujesz^^ Ja to nawet się cieszę, bo po tym, jak dodałaś Bonus o tyranie, jestem ogromnie ciekawa, jak potoczą się tam losy Kaelasa, jakie wiadomości otrzyma od mnichów? I pojawi się RM19, co mnie bardzo raduje:D
    I rozmowa z Wyroczną jak najbardziej interesująca. Tak, Bracia Duszy... dwóch Wybranych na Legerdarnego Wojownika. Ja i tak mam swoją teorię, jak wiesz. Nadal się upieram na swoim, że to Kaelas nim będzie, ale zobaczymy... Dusia w większości chybia niż trafia, więc zobaczymy^^
    Rozdział cudny i czekam na następny:)

    Pozdrawiam serdecznie:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja też się tego po Falonarze nie spodziewałam, Elfaba dźgała go patykiem i drażniła i w końcu wyszło jak wyszło ;)
      Nie spodziewałam się tego, ale o trójcy zrobiło się jedenaście rozdziałów. Głownie dlatego, że połączyłam dwie planety, a na dodatek sporo jest fragmentów o RM19 i Kendappie. A także parę rozdziałów, które nie wiem o czym są i nawet ich tytuły nic mi nie mówią.
      Wiem, że masz swoją teorię, ale czy jest prawdziwa, to na razie milczę ;)

      Usuń
  11. Przepraszam za opóźnienia (znowu), przez które nie skomentowałam poprzedniego rozdziału (znowu). Był on oczywiście, jak i ten, świetny. Podobał mi się pomysł na próbę Ladvariana, w życiu bym na to nie wpadła ;d
    Ależ ten Ladvarian pyskaty ^^
    Wreszcie wyjaśniło się co nieco o braciacv duszy i ich przeznaczeniu. Robi się coraz ciekawiej. Nie mogę się doczekać dwóch rzeczy: spotkania Kaelasa i Ladvariana oraz reakcji tego drugiego na wpływ księżyca. O! Jeszcze na trzecią rzecz czekam: jak zachowa się Ladvarian po tym pocałunku. Przyznam, że zaskoczyła mnie ta scena.
    W nastęnym rozdziale wracają moi ulubieńcy^^ (choć Ladvarian dołączył do grona moich faworytów).
    P.S. Potrzebowałam 54 rozdziałów, żeby odkryć, że jedna z głównych postaci to "Kaelas", a nie "Kaleas" xD Domyślam się, że imię zaczerpnęłaś z "Trylogii czarnych kamieni" i tam chyba też źle je czytałam. o.0 Jak ja to zrobiłam nwm... ^_-
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co do spotkania tej dwójki to jeszcze sporo czasu i na razie ja sama dopiero mgliście się nad tym zastanawiam i nie przywiązuję do tego większej wagi, bo na wszystko przyjdzie czas.
      Wpływ księżyca będzie także w lipcu, gdy oboje dotrą na Bevrore Blomkool (w końcu).
      Nie martw się, ja też zawsze czytałam nie tak jak miałam. Zresztą niezwykle często mi się to zdarza.

      Usuń
  12. Yaaayy, końcówka! <3 Przy nadrabianiu napisałam pod 52 bodajże rozdziałem, że shipuję ich mocno mocno i jest! :D yup yup!
    Co się dzieje z Ladvarianem? Na serio zaczyna przypominać Kaelasa, jakiś taki bardziej dziecinny mi się wydaje. Na początku był taki... taki prawdziwy, typowy wojownik był z niego, teraz zachowuje się, jakby mu lizaka zabrano.
    Ale jego potyczki z Wyrocznią absolutnie wygrywają.
    I Falonar ma rację, żaden nie będzie skory do oddania tytułu. A ktoś będzie musiał się poświęcić.
    Ło, teraz mi przyszło do głowy... - czy ktoś umrze w wielkiej bitwie? oO
    Nie przeczytałam tylko bonusa urodzinowego, bo jest tak straaaaasznie długi, ale obiecuję, że go przeczytam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem za taką końcówką, chociaż na początku rozmyślałam nad inną. Ale już nie mogłam się powstrzymać <3
      No, w ostatecznej bitwie tak wesoło nie będzie. Już zdecydowałam co do czwórki głównych bohaterów, ale z jednym nadal mam problem. I pewnie ostatecznie zadecyduje chwilowy impuls.

      Usuń
  13. W lipcu?????????????!!!!! Nie! Ja chcę teraz wiedzieć, jak zareaguje Ladvarian. Nie bawię się tak! Bez jaj, że trzeba czekać do lipca, żeby przeczytać, co zrobi książę. :( Ech. Cóż, mam nadzieję, że nie zezłości się za bardzo. Haaha... nie sądziłam, że Falonar się na to odważy. Nie no... jestem w szoku i to ogromnym. Oby tylko nie poróżniło go to z Ladvarianem. Może książę okaże wyrozumiałość... oby. Nie no... zakończyć w takim momencie i kazać tak długo czekać na kontynuację to jest OKRUCIEŃSTWO! Czyli Kaelas i Ladvarian będę razem walczyć... Yhm, ciężko to widzę. Przynajmniej dopóki nie zmienią swojego podejścia do całej sprawy. Nie wydaje mi się, że potrafiliby współpracować. Może z czasem to się zmieni. Musi. Inaczej nie mają szans... chyba ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie spodziewałam się, że będzie to dopiero w lipcu, ale rozdziały o tamtej trójce tak się rozlazły, bo każdy z nich chciał mieć swoje pięć minut.
      W innych warunkach pewnie Falonar wcale by się nie odważył. Tu działał impulsywnie, wcale nie myśląc o czymkolwiek i tak wyszło.
      Na dzień dzisiejszy ich współpraca wygląda źle, ale jeszcze wiele przed nimi i wszystko może się zdarzyć.

      Usuń