środa, 1 maja 2013

Rozdział 55: Be'Shar


Chcieliśmy jak najlepiej, a wyszło tak jak zawsze.
Wiktor Czernomyrdin
RM19 po raz pierwszy miał problem z wylądowaniem na jakiejś plancie. Nie pomógł nawet autopilot, który włączył alarm i zatrzymał statek przed przejściem przez atmosferę. Własnoręczne przejęcie sterów też na niewiele się zdało. Kaelas obserwował, jak strużki srebrzystego potu spływają mu po skroni i jak między brwiami pojawia się pionowa bruzda.
Postanowił chwilowo milczeć, aby nie rozpraszać przyjaciela. Kilka uwag i komentarzy cisnęło mu się na język, ale powstrzymywał się, wiedząc, że Kendappa od razu by mu się zrewanżowała (mimo że nie zawracałby się do niej), rozpoczynając kolejną kłótnię.
Odkąd na Ziemi wydarzyło się coś, czego nie pamiętał (a wedle słów RM19 kobieta też nie powinna) wróciły między nimi dawne zwyczaje. A przynajmniej ona je wprowadziła, bo on wcale tego nie chciał. Najpierw nie odzywała się do nikogo przez kilka dni, potem łaskawie wtrącała się do konwersacji, lecz one kończyły się jedynie ostrymi wymianami zdań.
Całkowicie zaprzestała treningów z Kaelasem, nie wyjaśniając tego dokładnie (chociaż kilka przegranych przez nią sparingów z rzędu mówiło samo za siebie). Oznajmiła, że osiągnął już na tyle wysoki poziom, że teraz może się sam doskonalić. Szczególnie, że powinien się skupić na sprawach związanych z ki, jak zalecił mu Mistrz Penyu. Przyjął to ze spokojem. Z dwojga złego wolał samotność niż wahania nastrojów Kendappy.
– Mogliby pomyśleć o jakimś lądowisku – mruknął pod nosem RM19, a znużony Kaelas przyznał mu w duchu rację.
Od kilkudziesięciu minut krążyli wokół granicy z atmosferą, aby znaleźć jakieś miejsce do lądowania. Komputer na statku od razu oznajmił, że takowe nie istnieje, ale RM19 nie poddawał się. Mistrz Penyu powiedział, że mają się tu udać, więc on przyjął to jako najwyższą świętość i bez względu na przeciwności (i negatywne wskazania jego ukochanej elektroniki) miał zamiar tego dokonać.
Kaelas nie wiedział, w czym tkwił problem i dlaczego nie mogli wylądować w pierwszym lepszym miejscu. Gdy zapytał, otrzymał jedynie dość burkliwą odpowiedź, że ma siedzieć cicho i przez kilka minut nie przeszkadzać. Kilka minut już minęło, a oni nadal znajdowali się w punkcie wyjścia i nic nie wskazywało na poprawę. Wątpił, aby nagle ujrzeli gdzieś wielką, czerwoną strzałkę zawieszoną w kosmosie i wskazującą potencjalne miejsce lądowania.
– Nareszcie – odezwał się niespodziewanie RM19.
Bez żadnego ostrzeżenia przystąpił do lądowania. Nastąpiło kilka nieprzyjemnych wstrząsów i cichych przekleństw RM19, gdy ponownie poderwał statek do lotu, ale nie wyprowadził go z atmosfery. Przyczyna takiego zachowania okazała się dość prosta, ale zarazem nie do pojęcia.
Kapsuła nie mogła wylądować, bo, z tego, co zaobserwował Kaelas, miała pod sobą dach jakiegoś olbrzymiego budynku. Chociaż to mało powiedziane, ale nie znał innego słowa. Budowla ciągnęła się we wszystkie strony i nie było widać jej końca. Prawdopodobnie, gdyby RM19 spróbował wylądować, to przebiliby się przez dachówki i znaleźli w czyimś domu bez zapowiedzi. Znając ich szczęście, przy okazji uszkadzając kapsułę i skazując się na kilka tygodniu pobytu tutaj i opóźnieniu dalszej podróży.
Kolejne kilkanaście minut zajęło im znalezienie wolnej przestrzeni, na której mogli bezpiecznie ulokować statek. Lecieli wolno, by przez przypadek nie uszkodzić dachu. Po drodze mijali kilka trawników otoczonych murem. Mimo że kapsuła spokojnie by się tam zmieściła, RM19 ignorował je, nie udzieliwszy żadnego wyjaśnienia.
Ostatecznie znaleźli miejsce, w którym kończył się budynek. Statek wylądował w niewielkiej odległości od niego. Kaelas przyjął to z ulgą, bo kręcenie się bez sensu powoli zaczynało go irytować. Jednocześnie czuł dziwny, irracjonalny strach wobec tego, co znajdą w olbrzymiej budowli.
– Dlaczego nie wylądowałeś wcześniej? – zapytał Landarczyk, chcąc przerwać ciszę. Kendappa wymaszerowała z pomieszczenia z nosem wycelowanym w sufit, by przygotować się do zejścia na ziemię.
– Gdzie? – zdziwił się RM19, marszcząc brwi. – Na dachu? Nie utrzymałby ciężaru statku, biorąc pod uwagę…
– Na trawie – przerwał mu, nie chcąc słuchać kolejnych technicznych wywodów, których i tak nie rozumiał.
– Przecież to byłoby wtargnięcie do czyjegoś domu – oburzył się. – Jak ty byś się czuł, gdyby w twoim ogrodzie wylądował ktoś obcy albo co gorsza na twojej głowie.
Kaelas wzruszył jedynie ramionami i wyszedł z pomieszczenia, by zaczekać na towarzyszy przy wyjściu z kapsuły. Miał nadzieję, że na Be’Shar nie czekają na nich kolejne przeciwności losu. Tym razem chciał, aby słowa Mistrza Penyu się sprawdziły. Chwilę by odpoczęli, mógłby trenować na tych dużych trawnikach, bo sala treningowa miała określone rozmiary i nie posiadał pełnego pola do popisu, a w międzyczasie mnisi podaliby im informacje odnoście tego, dlaczego zamienił się w potwora i jak może to cofnąć albo zapobiec dalszym transformacjom. W głowie wszystko wydawało się takie proste, ale nie dawało mu spokoju wrażenie, że nigdy nic nie układało się po jego myśli. Począwszy od Harenosum, a na Ziemi skończywszy. Nie twierdził, że wszystkie te doświadczenia były złe, ale o większości wolałby zapomnieć, ewentualnie dostać drugą szansę, aby naprawić błędy.
Po chwili dołączyła do niego Kendappa. Kaelas postanowił nie barć ze sobą miecza, w razie czego i tak potrafił się bronić, a teoretycznie nic złego nie miało tu na nich czekać, ale kobieta musiała posiadać inne zdanie. Próbowała ukryć sztylety pod szeroką koszulą, którą założyła na srebrny kombinezon, jednak gdy się niecierpliwiła, kładła ręce na biodrach. Przez to kształt pochwy i rękojeści wyraźnie rysował się pod materiałem. Landarczyk uśmiechnął się na ten widok pod nosem, ale nic jej nie powiedział. Wyglądała śmiesznie w tym stroju, ale ona zawsze na pierwszym miejscu stawiała wygodę i praktyczność, na modzie w ogóle się nie znała.
Gdy dołączył do nich RM19, wyszli z kapsuły. Na planecie panował dość chłodny klimat. Przyjaciele założyli kombinezony neutralizujące zimno, ale on odczuł je na własnej skórze, bo lniana koszula nie stanowiła żadnej ochrony. Mimo to nie żałował. Obiecał sobie, że nie założy stroju ludzi Vrieskasa, chyba że będzie to naprawdę konieczne (chociażby w walce), a ta sytuacja do takich nie należała.
Zerknął na jasnoniebieskie niebo i ze zdziwieniem zorientował się, że Be’Shar posiadało większą ognistą gwiazdę w porównaniu do Landare, a mimo to było tu znacznie chłodniej.
Nagle serce podskoczyło mu do gardła, gdy zobaczył, że na niebie widać więcej jasnych tarcz. Tak podobnych do księżyca. Nie mógł to jednak być naturalny satelita, bo nie poczuł nic, co zwiastowałoby początek przemiany w potwora.
– To planety – odpowiedział na niezadane pytanie RM19. Najwyraźniej musiał zobaczyć strach i zwątpienie w oczach przyjaciela. – Muszą tworzyć jakiś naturalny układ z Be’Shar, bo znajdują się za blisko.
– A księżyc? – zapytał niepewnie Kaelas. Nie potrafił całkiem ukryć nuty strachu w głosie, z czego nie był zadowolony. Mężczyzna spojrzał na niego z troską, a Kendappa udawała, że nic nie słyszy.
– Nic nie wskazuje na to, aby Be’Shar go posiadało.
– Ale? – dociekał, orientując się, że przyjaciel nie był z nim do końca szczery.
– Ale tamte planety mogą go posiadać, a z racji, że znajdują się tak blisko, to w nocy może być widoczny. Oczywiście pozostaje jeszcze pytanie, co dokładnie powoduje przemianę i czy przebywanie w pomieszczeniu bez okien sprawi, że nic się nie stanie.
Kaelas nic nie odpowiedział, ale był wdzięczny RM19, że próbował podtrzymać go na duchu. Wiązała się z tym sprawa nauki i zdobycia nowych informacji, ale i tak było to miłe i dawało odrobinę nadziei.
 Udali się pod olbrzymi budynek, jak przypuszczał wielką bibliotekę, o której wspominał Mistrz Penyu. Kaelas musiał się zgodzić ze starym mentorem, bo wielka to odpowiednie słowo do określenia tego czegoś. Jej ściany wykonano z czegoś, co na pierwszy rzut oka przypominało jasnoszary kamień, a niemal płaski dach pokryto ciemną dachówką. Gdzieniegdzie było widać niewielkie okienka porozrzucane bez ładu i składu, z czego większość pozostawała zamknięta.
Podeszli do dużych, dwuskrzydłowych drzwi wykonanych z jakiegoś ciemnego drewna. Kendappa zastukała mosiężną kołatką ozdobioną głową lwa. Rozległ się głośny dźwięk, który po minucie ucichł. Czekali, lecz nikt im nie otworzył.
– Kto wie, czy w ogóle usłyszeli pukanie – zasugerował Kaelas. – Albo biegną z drugiego końca budynku, więc przyjdzie nam trochę poczekać.
Kendappa posłała mu spojrzenie w stylu: jesteś głupi, więc lepiej w ogóle się nie odzywaj i oszczędź nam tej żenady, ale się nie odezwała.
– Nie da się przybiec z drugiego końca budynku, tam nawet nie słyszeli pukania – podjął temat RM19, bo mógł podzielić się własną wiedzą. Kobieta jedynie przewróciła oczami. – Be’Shar jest większa od Landare. A ten budynek zajmuje grubo ponad połowę powierzchni planety. Zastanawiam się, jak oni się przemieszczają… – zadumał i zamilkł, pogrążając się we własnych myślach.
Biorąc pod uwagę rozmiary budynku, nie musieli długo czekać, aż ktoś otworzy im drzwi. Wrota rozchyliły się gwałtownie, niemal tratując RM19, który zajęty był własnymi myślami, przez co nie docierało do niego to, co działo się w rzeczywistości. Na szczęście Kaelas i Kendappa w porę go odsunęli.
W progu stanął wysoki i chudy młody mężczyzna. Ciemnozielony habit wisiał na nim jak na wieszaku. Wystarczył jeden rzut oka, aby stwierdzić, że był na niego o wiele za duży. Jednak stanowiło to drobnostkę w porównaniu z resztą wyglądu. Kaelas musiał mocno się powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem, ale szeroki uśmiech mimowolnie pojawił się na jego twarzy. Kątem oka dostrzegł, że Kendappa ma ten sam problem i stara się nie patrzeć na mnicha.
Jego głowa do połowy była ogolona, na drugiej części nadal pozostała warstwa pianki do golenia. To samo dotyczyło policzków i podbródka. Okulary w drucianych, prostokątnych oprawkach zsunęły się na sam czubek haczykowatego nosa. Mężczyzna poprawił je, by znalazły się na odpowiednim miejscu, jednak jak na złość znów się zsunęły.
– Przepraszam, że tak długo musieli państwo czekać – oznajmił, kłaniając się przesadnie nisko. – Odkąd dowiedzieliśmy się, że państwo przylecą, przydzielono mnie na państwa przewodnika. Na imię mam Marejat i od teraz jestem na każde państwa życzenie.
– Miło nam poznać – wtrącił się RM19 i skinął głową, gdy mężczyzna łapał oddech. – Ale skąd masz pewność, że to właśnie na nas czekasz?
– O, Mistrz Penyu powiedział Mistrzowi Nien Sử, że nasze skromne progi zaszczyci Alatanka, Landarczyk i mieszkaniec BS88C. A wy pasujecie do tego opisu jak ulał. – Na jego twarzy pojawił się szeroki, pełen zadowolenia uśmiech. – Ostatecznie niewielu mamy tu gości, a już na pewno nie tak znakomitych jak państwo. Zaprowadzę państwa do waszych pokoi i wyjaśnię strukturę oraz zasady prowadzenia i korzystania z biblioteki – dodał, nie doprowadzając do słowa RM19, który już otwierał usta, a ostatecznie musiał zrezygnować. – Zapewne państwo są głodni, ale na posiłek trzeba poczekać jeszcze z dwie godziny. Kuchnia wydaje posiłki tylko o określonych godzinach. Proszę za mną.
~ * ~
Każdy z nich otrzymał swój własny, niewielki pokoik z przylegającą do niego łazienką. Był on znacznie mniejszy od tego na statku, ale Kaelas nie narzekał, bo w jego znajdowało się okno (w przeciwieństwie do pokojów Kendappy i RM19), które mógł otworzyć w każdej chwili.
Problem pojawiał się w nocy. Wszelka radość znikała, a jej miejsce zajmował strach przed tym, że w każdej chwili na niebie może pojawić się księżyc, a on zamieni się w potwora. Nie chciał o tym rozmyślać, ale podczas bezsennych nocy nieprzyjemne wizje same go nawiedzały. Zwijał się w kłębek, przyciskając poduszkę do piersi i czekał na niespokojny sen lub pierwsze promienie słońca.
Marejat wyjaśnił im, jak zbudowana była biblioteka i jakie obowiązują w niej zasady. To pierwsze nie miało dla Kaelasa znaczenia, bo i tak samodzielnie potrafił dojść do niewielu miejsc i częściej korzystał z pomocy przewodnika lub niezawodnej pamięci (lub komputera w okularach) RM19.
Cała reszta informacji odnoście struktury biblioteki, podziału na sektory, katalogu i pracujących i mieszkających w niej mnichów niewiele Landarczyka interesowała. Marejat wyrzucał z siebie te wiadomości z prędkością karabinu maszynowego i chyba tylko RM19 zdołał wszystko zrozumieć. Nawet Kendappa miejscami zaczynała się nudzić, chociaż udawała, że pilnie słucha.
Mistrza Nien Sử, głównego mnicha z kilkoma innymi tytułami, które nie były na tyle ważne, aby ulokować się w pamięci Kaelasa, nie poznali. Ani razu nie widzieli go na oczy, bo według Marejata cały czas przesiadywał w swoich komnatach, a zarządzanie biblioteką zlecił komuś innemu. Taki stan rzeczy utrzymywał się od tysięcy lat i nic nie wskazywało na poprawę lub zmianę. Landarczykowi nie zależało na tym spotkaniu, ale RM19 miał inne zdanie. Zastanawiał się, czy gdyby wiedział, gdzie ulokowane są komnaty Mistrza, to sam złożyłby mu wizytę.
Z upływem kolejnych monotonnych dni przesiadywanie w jednej z bibliotecznych sal razem z przyjaciółmi zaczynało przytłaczać Kaelasa. Oni razem z Marejatem w ekspresowym tempie przeglądali kolejne grube księgi i dane zapisane w pamięci komputerów. On, nie mając innego wyboru, ślęczał cały czas nad jedną książką (którą tamci zdążyli wcześniej już przejrzeć), wpatrując się w małe, czarne znaczki. Starał się ignorować natarczywe spojrzenia Kendappy, którymi próbowała ponaglić go do pracy. W końcu to jemu najbardziej zależało na tym, aby poznać tajemnicę księżyca i transformacji, której uległ pod jego wpływem.
Wiedział, że niewiele tu pomaga, ale nie mógł po prostu wyjść. Duma mu na to nie pozwalała. Wolał tam siedzieć i się męczyć, rozmyślając o księżycu i natarczywym śnie, który ustał w momencie, gdy w końcu spojrzał na jasną tarczę i zamienił się w potwora oraz o wszystkim, co dała mu ta przemiana. Władanie mieczem utworzonym z własnej energii wewnętrznej opanował na dobrym poziomie. Kendappa nie prawiła mu już głupich uwag, że obawia się znaleźć w pobliżu, gdy ćwiczy, by nieujarzmiona ki przypadkiem w nią nie trafiła.
Czasem, próbując iść za naukami Mistrza Penyu, starał się wyciszyć umysł. Było to jednak trudne przedsięwzięcie. Nie potrafił nie myśleć o niczym. Zawsze coś zaprzątało znajdowało się w jego głowie, a atmosfera panująca w bibliotece przytłaczała go. Na dworze byłoby mu o wiele łatwiej. Tak przynajmniej sądził, ale ostatecznej pewności nie posiadał.
– Nielada problem posiadacie – mruknął Marejat. – Mistrz Nien Sử na pewno wiedziałby, gdzie szukać odpowiedzi lub znałby ją. Chociaż stawiam na to drugie, bo Landarczycy są dość starą rasą. Ale niech państwo się nie martwią, rozwiążemy ten problem – dodał z dziecięcym entuzjazmem.
– Tylko kiedy – jęknął Kaelas pod nosem, mając nadzieję, że nikt go nie usłyszał, ale, sądząc po spojrzeniu Kendappy, do niej dotarło. Miał wrażenie, że ostatnio była w nadmiarze wyczulona na wszystkie jego komentarze kierowane w przestrzeń.
– Chcesz powiedzieć, że Mistrz Nien Sử zna niemal wszelkie dane, które tu zgromadzono? – zapytał RM19, nie potrafiąc ukryć zdumienia i niedowierzania w głosie.
– Oczywiście – energicznie zapewnił Marejat, machając przy tym rękami i strącając kilka książek. Zapewne chciał ubarwić swoją wypowiedź gestem, ale w tym wypadku nawet Kaelas nie widział w tym najmniejszego sensu
Kendappa automatycznie schyliła się i podniosła porozrzucane po podłodze księgi. Na jej twarzy malował się wyraz złości, zapewne spowodowany niszczeniem tak cennych zbiorów, chociaż to nie ona była ich właścicielką. Marejat wyglądał, jakby niczym się nie przejął, bo kontynuował:
– Mistrz Nien Sử to największy uczony, ogrom jego wiedzy jest niepojęty. Niestety. – Westchnął teatralnie, co zepsuło całkowity efekt odbioru informacji. – Nie wiem, dokładnie kiedy, w każdym razie dość dawno, po prostu usunął się w cień. Nawiasem mówiąc, muszą państwo wiedzieć, że Mistrz żyje już bardzo, bardzo długo, nikt nie wie dokładnie ile lat. Zamknął w swych komnatach i nie brał aktywnego życia w tworzeniu biblioteki i katalogowaniu wszelkich zbiorów. Tam przynosi mu się posiłki i wszystko, czego sobie zażyczy, chociaż bardzo smutne jest to, że nie interesuje się już życiem kosmosu. Miejsce głowy zakonu przejął ktoś inny i teraz jest to funkcja wymienna.
Po tych słowach Kaelas nie mógł wygnać z głowy obrazu jakiegoś robota, bo to, co słyszał nie pasowało do opisu żywego człowieka. Może akumulatory mu się wyczerpały i wystarczy naładować?
– W takim razie szkoda, że nie będziemy mogli się z nim zobaczyć – zadumał RM19. – Mimo wszystko może słyszał w przeszłości o takich anomaliach.
– Nie ma wątpliwości – zapewnił Marejat, ale żaden z nich nie był skory mu uwierzyć na słowo. Szczególnie, że nawet Mistrz Penyu nie wiedział o takim przypadku. – W każdym razie i tak zebrali państwo całkiem sporo informacji. Przemianę Landarczyków w olbrzymie tygrysy powoduje księżyc w pełni. Uważam, że to priorytet.
Kaelas położył głowę na stole, nie mając ochoty po raz tysięczny słuchać tego samego. Młody mnich miał nieznośną tendencję powtarzania co najmniej dwa razy dziennie tego wszystkiego, co do tej pory znaleźli. Na dodatek nic nie było w stanie odwieść go od tego rytuału. Nawet RM19 twierdził, że informacje, które znaleźli, na niewiele im się w tym konkretnym przypadku przydadzą, ale Marejat i tak robił swoje. Landarczyk zastanawiał się, czy za karę nie dostali takiego przewodnika. Nie wiedział tylko, co takiego zrobili źle. Ten długi czas spędzony na Ziemi? Chyba że to Mistrz Penyu jakoś naraził się mnichom, a z racji, że on ich tu zapowiedział, to obrywają zamiast niego.
– Wiadomo, że kiedyś nad Landare świecił księżyc, który w nieznanych dotąd okolicznościach nagle zniknął.
– A mnie się wydaje, że znanych – wtrącił Kaelas, zanim zdążył się powstrzymać. Kątem oka dostrzegł uśmiech na twarzy Kendappy, który kobieta starała się ukryć.
– Pan wybaczy, ale kwestia przybycia Vrieskasa na Landare nie jest brana tu pod uwagę. Co ma polityka do astronomii? Księżyc zobaczył, że król oddaje koronę i postanowił wyhodować sobie nóżki i odejść, by stać się satelitą innej planety? Przecież to brzmi absurdalnie!
– Moja matka wiedziała, co mówi – nie dawał za wygraną Kaelas. – A w ogóle skąd wiadomo, czy nie stał za tym Vrieskas? Słyszałem o tym, że niektóre planety zamieniały się w gwiezdny pył, gdy nie chciały się poddać jego woli. Może księżyc nad Landare też zniszczył.
Marejat kilkanaście razy otwierał i zamykał usta, jednak ostatecznie nic nie powiedział, jakby zabrakło mu wszelkich argumentów.
– Zastanawiam się, od kiedy Kaelas zaczął myśleć. Może nam to jeszcze na dobre wyjdzie – wtrąciła się Kendappa, a na policzkach wojownika pojawiły się szkarłatne rumieńce. Jednakże nie mógł oprzeć się wrażeniu, że w jej oczach królował smutek. – Chyba że dopadł jakąś wyprzedaż mózgów, chociaż nigdzie niczego takiego nie widziałam – zadumała.
– Mnie najbardziej zastanawia, jak często księżyc osiągał stan pełni na Landare – wtrącił szybko RM19, gdy wojownik już otwierał usta, by się odgryźć. Zapewne wiedział, że w krytycznym momencie mogłoby dojść do rękoczynów albo ucierpiałaby biblioteka. – I co wtedy działo się z małymi dziećmi albo kobietami w ciąży. Nie wyobrażam sobie, aby płód też ulegał transformacji, to groziłoby zaburzeniami rozwoju i czasu trwania ciąży.
– Może wtedy nie dochodziło do transformacji – zasugerowała Kendappa. – Ciąża była taką tarczą ochronną albo coś.
– To bez sensu, Kendappo – odpowiedział spokojnie, a Kaelas energicznie pokiwał głową, bezmyślnie zgadzając się z przyjacielem, co kobieta skwitowała drapieżnym spojrzeniem. – Bardziej prawdopodobny wydaje mi się sposób, aby do tego nie dopuścić. Może jakiś lek, zioło znane tylko i wyłącznie na Landare.
– I już zapominanie – dodał Kaelas, chociaż taka perspektywa mu się nie spodobała. – Matka nic o tym nie mówiła.
– O transformacji też nic nie mówiła – przypomniała mu Kendappa.
– Ale wierzyła w kult księżyca, czyli coś musiało być na rzeczy. Wielu w niego wierzyło, po przedstawieniu związanym z tym fałszywym jeszcze więcej. Teraz ma się okazać, że wierzyli, chociaż nie wiedzieli, co on powoduje i z czym jest związany?
– Najwyraźniej. Jak widać głupota to cecha charakterystyczna Landarczyków.
– Nie ma jakiegoś sposobu, aby skontaktować się z twoją matką, Kaelasie? – zapytał RM19, ignorując głupie uwagi Kendappy.
Wojownik ze smutkiem pokręcił głową. Bardzo chciałby, aby istniał jakiś sposób, ale wiedział, że go nie było. Może szybciej udałoby się nawiązać kontakt z Falonarem, ale to mogłoby się dobrze nie skończyć. Wolał nie ryzykować, szczególnie przez wzgląd na matkę. Gdy nie wiedziała o niczym, była bezpieczna.
– W takim razie wracajmy do dalszej pracy! – zaproponował z entuzjazmem Marejat.
~ * ~
I nareszcie dotarli na Be’Shar, o którym dowiedzieli się w rozdziale dwudziestym pierwszym. Trochę im to zabrało ;)
Opis Be’Shar jest taki pobieżny, bo nie powtarzałam już tego, co napisałam w bonusie. Wolę się skupić na tym, co tam robią niż powtarzać się i z lenistwa kopiować tamte fragmenty, bo na pewno nie chciałoby mi się tego pisać inaczej.
I życzę powodzenia tegorocznym maturzystom :) Nie martwcie się, matura jest prościutka i przyjemna. Nawet jeżeli teraz tak nie myślicie, to przypomnicie sobie o tym podczas sesji.

27 komentarzy:

  1. Przeczytałam ^^.
    Cieszę się z powrotu perspektywy Kaelasa, Kendappy i RM19, brakowało mi czytania o nich przez ostatni czas.
    Szkoda, że realacje między dwójką bohaterów znowu się popsuły. Stosunki Kaelasa i Kendappy zmierzały już ku dobremu, ale przez głupotę się popsuły. Ale z drugiej strony, kiedy się kłócą, jest ciekawiej. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić tę historię jako romans, kiedy bohaterowie okazują sobie uczucia i są zgodni. Kiedy się sprzeczają i obrażają, jest ciekawiej. Ja w każdym razie lubię negatywne stosunki między postaciami ;).
    Ciekawie przedstawiłaś planetę Be'shar. Ten ogromny budynek musiał być bardzo, bardzo dziwny. A niemożność znalezienia poszukiwanych informacji zapewne była frustrująca. Ale skoro tam pewnie jest mnóstwo ksiąg, ciężko im znaleźć coś konkretnego o tych przemianach. Swoją drogą, ciekawe, czy im się uda?
    Wgl, Kaelas ewidentnie wciąż przejmuje się księżycem i obawia się, że mógłby znowu zmienić się w tego tygrysa. Ale jego przemiana miała choć jeden dobry skutek - wreszcie odnalazł ki.
    Czekam na kolejny rozdział, a w nim, jak mniemam, kolejne świetne opisy ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ta historia nie mogłaby być romansem, ale lubię wplatać takie wątki (chociaż ten z Kaelasem i Kendappą był spontaniczny). Ci dwoje nigdy nie będą w pełni zgodni, nawet gdyby się pogodzili, to i tak nie wytrzymaliby bez uszczypliwych komentarzy.
      Na Be'Shar istnieje odpowiedni katalog, w którym orientują się mnisi tam mieszkający i pracujący (przynajmniej większość z nich). Ale co i czy w ogóle coś interesującego tam znajdą, to na razie milczę ;)

      Usuń
  2. Och, czyżbym była pierwsza? (no chyba, że kiedy dodam komentarz, to ktoś mnie wyprzedzi).
    Rozdział mi się podobał. Podobała mi się ta determinacja RM19, kiedy lądowali na Be' Shar^^. Lądujemy, mimo iż wskaźniki elektryczne coś innego pokazują:P
    Zachowanie Kendappy doprowadza mnie do zielonej gorączki. Czy ona nie potrafi wziąć się w garść i porozmawiać z Kaelasem jak na ludzi przystało? Musi tak mu docinać? Ja na miejscu Kaelasa wzięłabym ją za wraki i przekonała ją do poważnej rozmowy.
    Niewątpliwie zaskoczyła mnie ta rozmowa z Marejatem, kiedy oznajmił im o Mistrzu Nien Su, że zaszył się w swojej komnacie. Rozumiem, że przez jego niedopatrzenie w związku z Vrieskasem wzięły swoje i definitywnie odciął się od świata. Widocznie winni się za to wszystko, ale sądzę, że Kaelas zrobi wszystko, by z nim porozmawiać. Bądź co bądź, ciekawostki związane z kultem księżyca są niezmiernie ważne. Bez nich, nie mogą iść dalej. Kaelas musi wiedzieć jak panować nad bestią.

    Niecierpliwie już czekam na ciąg dalszy;)
    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele brakowało ;)
      Dziękuję :)
      Właściwie to nie wiem, czy jest zdolna do tego, by na spokojnie porozmawiać, rozpoczynając przy tym tę rozmowę z takim nastawieniem, by wszystko naprawić. Trochę inaczej chcę to rozwiązać, bo to nie typ kobiety, która przyzna się do błędu.
      Tak, jego zachowanie ma związek z Vrieskasem i tamtą rozmową z Penyu. Jednak bardziej stawiałabym na to, że to RM19 zrobiłby wszystko, by z tamtym porozmawiać. Kaelas na drugim miejscu ;)

      Usuń
  3. Jestem bardzo ciekawa co stanie się, gdy Kaleas wreszcie odnajdzie rozwiązanie na temat tej zagadki. Zastanawiam się czemu nie potrafił przemienić się w tygrysa... może to z powodu zbyt małego ukształtowania wojowniczych umiejętności? A może Kaleas nie jest w pełni Landarczykiem... cóż, mam nadzieję, że bohaterowie szybko znajdą odpowiedzi na swoje pytania. Jednocześnie interesuje mnie reakcja Mistrza Nien Su. Czy on nie był tym, który trenował Vrieskasa? Jeżeli tak, w takim razie nie dziwię się, że zamknął się w sobie. Losy jego ucznia z całą pewnością musiały wykończyć go psychicznie, poza tym musiał przyznać się do własnej porażki przed Mistrzem Penyu i przełknąć swoją dumę. Trochę mi go żal.
    Zastanawia mnie czy Kendappa kiedykolwiek wybaczy Kaleasowi ten występek. Może gdy doczeka się potomstwa, wtedy inaczej spojrzy na Landarczyka?;)
    Czekam na następny rozdział opowiadania:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem będą dwie teorie na temat formy Kaelasa. Jego umiejętności akurat nie mają z tym nic wspólnego, ale z innym aspektem tej przemiany już tak. A Kaelas nie jest czystej krwi, jego ojciec był półkrwi.
      Tak, Mistrz Nien Su to dokładnie ten sam, który pojawił się w bonusie i stąd też wzięło się jego zachowanie.
      A Kendziapowe rozterki w kolejnym rozdziale, w którym nawet trochę jej przeszłości się załapało.

      Usuń
  4. Dziękuje, a raczej powinnam powiedzieć nie dziękuje :-). Z perspektywy czasu matura na pewno nie wydaje się taka straszna, jak dla mnie teraz. No ale powracając do rozdziału... Kendappa zachowuje się wg. mnie trochę irracjonalnie względem Kaelasa. To, że on nie pamiętał tej nocy jest jej winą w pewnym stopniu. Przecież to ona go upiła, więc dlaczego się na nim znęca i jest dla niego taka niemiła? W sumie jest kobietą, a z kobietami to różnie bywa. Chciałabym się znaleźć w takiej dużej bibliotece. Starej, zapełnionej po brzegi pradawnymi księgami, zawierającymi nieznane prawdy. Zazdroszczę bohaterom, że mieli do tego okazję, chociaż sądząc po zachowaniu Kaelasa nie był on z tego zadowolony, ale raczej zanudzony. Nie to, co RM19 rządny wiedzy. Zastanowiło mnie jedno.. jeśli oni tak nie widzieli tego swojego mistrza przez tyle lat to może on w ogóle nie żyje? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kendappa to typ kobiety, która nigdy nie przyzna się do błędu. Na początku była zła i rozżalona, a teraz nie potrafi przełamać lodów jako pierwsza, by spróbować to wszystko naprawić.
      Też bym chciała znaleźć się w takim miejscu. Szkoda, że nic takiego nie istnieje. Cóż, Kaelas to ignorant, który książek nie docenia, dla niego mogłyby w ogóle nie istnieć.
      Niektórzy widują się z Mistrzem, gdy chociażby zanoszą mu jedzenie, więc wiedzą, że on nadal żyje. Tyle że sam Nien Su odmawia jakiegokolwiek udziału w życiu biblioteki.

      Usuń
  5. No i super, że wreszcie dotarli do Be’Shar, chociaż mam cichą nadzieję, że jeszcze dowiedzą się tam czegoś więcej, niż do tej pory. Wiadomo już, że przemianę powoduje księżyc w pełni, ale to akurat można było podejrzewać, a ja czekam na jakieś świeże informacje, którymi z pewnością mógłby podzielić się Mistrz Nien Sư, a ten niestety wycofał się w cień i jedynym sposobem, aby się z nim skontaktować, wydaje się wkradnięcie do jego komnat. Coś mi się zdaje, że jego odejście ma związek z Vrieskasem, w końcu poniekąd przyczynił się do tego, kim tamten się stał.
    Tak swoją drogą to żal mi się zrobiło Kaelasa przy fragmencie o jego matce, wojownik nawet nie wie, co jej się stało.
    Marejat wydał mi się taki pocieszny, zwłaszcza we fragmencie, gdy otworzył im drzwi z ogoloną do połowy głową :P Szkoda tylko, że mimo dobrych chęci nie może im jeszcze bardziej pomóc.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 58 będą dwie teorie na temat transformacji, już takie świeższe i konkretniejsze. I sądzę, że znacznie później sporo będzie można wyciągnąć z wizyty Ladvariana na Yaskas.
      Tak, zniknięcie Nien Su ma sporo związku zarówno z Vrieskasem jak i z Penyu.
      Marejat może i jest trochę pocieszny, ale tak naprawdę w hierarchii biblioteki stoi dość nisko i niewiele wie na temat poważniejszych spraw, dlatego jego pomoc jest wątpliwa.

      Usuń
  6. Domyślam się, jak bardzo nasi bohaterowie muszą być sfrustrowani. Tyle czasu i energii poświęcili, by dostać się na Be'Shar, a nie dostali żadnych konkretnych wskazówek. Biblioteka jest tak niesamowicie ogromna, że mogą tam latami szukać potrzebnych informacji, a Yaskanami nie są i nie mają na to aż tyle czasu.
    Marejat jest zabawny i całkiem sympatyczny, ale gdyby miał mi codziennie powtarzać to samo, zwłaszcza, że to nie są żadne bardzo przydatne informacji, to bym nerwicy się nabawiła. Podziwiam Kaelasa, że jeszcze nic mu nie zrobił. Zmądrzał i zrobił się bardziej cierpliwy? Chyba tak, skoro Kendpappa to zauważyła i potwierdziła w zgryźliwy sposób, ale jednak!
    A właśnie, Alatanka mnie zirytowała. Dobrze wie, że Kaelas nic nie pamięta i od jej wrednych docinek raczej nic się nie zmieni. Te babskie fochy! Powinna albo dać sobie spokój i też zapomnieć, albo szczerze porozmawiać Kaelasem o swoich uczuciach. Znów zrobiła się niezdrowa sytuacji między nimi, a powinni działać jak jeden zespół.
    Nien Su, ciekawi mnie ta postać. W Bonusie był taki pewny swego, a wszyło inaczej. Nic dziwnego, że zaszył się gdzieś w bibliotece. Może szuka jakiegoś rozwiązania albo całkiem zrezygnował i czeka, co przyniesie los? Jedno jest pewne, ma ogromną wiedzę, która przydałaby się naszym bohaterom. Może któryś z nich zdecyduje się go odnaleźć w ogromie pomieszczeń? Mógłby to być narwany Kaelas, a może żądny informacji RM19?
    Nastraszyłaś maturzystów z tą sesją, ale taka prawda :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby dostali jakiegoś bardziej wykwalifikowanego mnicha, to pewnie szybciej by im się zeszło i nie musieliby poświęcać aż tyle czasu na szukaniu igły w stogu siana. A tak mają tylko chętnego do pracy, ale niewiele wiedzącego Marejata.
      Kaelas przede wszystkim jest już znudzony tym wszystkim, dlatego woli siedzieć spokojnie, bo podróż mogłaby się jeszcze bardziej wydłużyć.
      Gdyby rzeczywiście ktoś miał zamiar szukać Nien Su, to na pierwszym miejscu byłby RM19, ale pewnie informacji by nie uzyskał z racji swoich przodków. A Kaelas to zgubiłby się po drodze i ostatecznie zaprzestał dalszych poszukiwać, by skupić się na powrocie do reszty ;)

      Usuń
  7. Pytanie pierwsze (i być może ostatnie, ale na pewno najważniejsze): Czy Kaelas umie czytać? Pytam o to, bo odniosłam wrażenie, że on tak zawzięcie siedział nad tą książką i tylko oglądał literki, a nie wyszedł, bo go duma przygwoździła i niedobra puścić nie chciała ;)
    "wahania nastrojów Kendappy" - rany, Kaelas zaczynasz mnie przerażać!
    Ale coś mi się wydaje, że Kaelas zwyczajnie zamienił się na mózgi z Ladvarianem i takie tego efekty ;) Natomiast Kendappa i jej "głupota to cecha charakterystyczna Landarczyków" zwyczajnie mnie zabiła - bo ona ma rację! To zawsze z nich wyłazi, wcześniej lub później, ale jednak :P
    Kaelas był uroczy, gdy tak sugerował, że to przez Penyu taki niedoinformowany im się przewodnik trafił... nie no widać dla chącego, nic trudnego - powód zawsze wymyśli. A tak na serio to nieźle się Nien Su' podłamał po podbiciu kosmosu przez Vrieskasa (dobra, nie całego, ale ogromnej części). Ale straszna szkoda, że nie chce wyjść! Bardzo chętnie bym sie czegoś od niego dowiedziała (ze wskazaniem właśnie na Vrieskasa :D).
    Dapcia to długo ma zamiar tak się boczyć i samą siebie unieszczęśliwiać? Bo przeciez na Kaelasa to ona chyba nie liczy? On by w życu nie wpadł na to, że zrobił coś nie tak - no może jakby mu ktoś zdjęcia pokazał :P albo nagranie :P
    Majerat jest przeuroczy z tym swoim pozytywnym nastawieniem ;) Skubany niczym się nie przejmuje - nie może czegoś znaleźć, a co tam, kiedyś się uda! Wcale nie ma pomocnych nformacji - nie szkodzi, bo jest fajnie! Będą siedzieć na Be'Shar pięciokrotnie dłużej niż powinni - będzie miał towarzystwo! No i jak tu go nie lubić?
    Za to bardzo, bardzo, bardzo współczuję RM19... W zyciu nie chciałabym znaleźć sie w takim położeniu - w sensie między Dapcią, a Kaelasem... on nie rozumie (lub nie chce, cholera go tam wie...), a ona uparta jak ten osioł. Zwyczajnie aż gęsto tam, biedny facet.
    Tak zawiasem to nieźle się uśmiałam, gdy Majerat powiedział im jak ich Penyu zapowiedział - dlatego że nie mogę oprzeć sie wrażeniu, że bardzo mocno zmienił treść rzeczywitej informacji, osłodziwdzy ją (czyt. wyciął pare przymitników :D).
    Kaelas, który tak panicznie boi się księżyca mnie irytuje - niech będzie facetem i tak nie marudzi. Najwyżej zabłądzi w bibliotece i ją zdemoluje, a jego to zbytnio nie obejdzie :)
    Action znikający księżyc też jest podejrzana... W sumie to popieram Kaelasa, tylko że jakoś nie widze tego jak ten księżyc ma powrócić... Chyba go nie ukradną innej planecie, prawda? Ani nie wyprodukują? Ani nikt raczej nikt nie wyciągnie go z kieszeni? Lub z magicznej butelki jak jakiegoś dżina?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie umie, inaczej słów nie nazywałabym znaczkami. W kolejnym rozdziale będzie powiedziane dosłownie dla tych, którzy się nie zorientowali.
      Gdyby Nien Su wychylił nos ze swoich komnat, to na pewno mógłby poszczycić się dużą wiedzą, w końcu niejedno widział i o niejednym słyszał. Ale na razie nic na to nie wskazuje, chociaż wszystko jest możliwe.
      Pierwsza wersja informacji, którą mnisi otrzymali od Nien Su nie brzmiała w taki sposób ;) kto jak kto, ale on zadowolony z gości polecanych przez Penyu nie jest. Ale Marejat widzi tylko dobre strony, a to co złe nie dociera do jego uszu ;)

      Usuń
    2. Tak mi się zdawało i nawet miałam wrażenie, że kiedyś o tym wspominałaś, ale wolałam zapytać. Oj tam, oj tam, że napisałaś - widziałam już najróżniejsze zaminniki, więc z tym nigdy nie wiadomo ^^
      I ostatnie zdanie dało mi nadzieję!
      :P
      A dowiem się jak to z tym księżycem jest?;)

      Usuń
    3. To butelka jest złym pomysłem? Jeszcze mogą znaleźć kosmiczną złotą rybkę, która spełni ich życzenie ;)
      A tak na poważnie, to w stosownym momencie jakieś wyjaśnienie się znajdzie.

      Usuń
  8. Wreszcie dotarłam i do ciebie.
    Rozdział bardzo mi się podobał, choć był wyjątkowo spokojny. Strasznie cieszę się z powrotu naszej kochanej trójeczki, mimo że wciąż zastanawiam się nad reakcją Księcia na pocałunek Falonara. No, ale trzeba będzie na nią grzecznie poczekać :)
    Widzę, że relację na linii Kaelas - Kendappa wróciły do punktu wyjścia. Z jednej strony to źle, bo przecież powinni teraz ze sobą współpracować jeszcze bardziej niż do tej pory, a z drugiej ich przekomarzanki są zabawne.
    Szkoda mi jednak trochę wojownika, bo on przecież nic nie zawinił, a przynajmniej nie tyle co zawsze. Kendappa powinna już przestać się fochać.
    Tak samo jak nasi bohaterowie poczułam się nieco zawiedziona, bo liczyłam, że na Be'Shar dowiedzą się czegoś więcej niż do tej pory. Tym czasem po prostu potwierdziło się to, co już sami zdążyli się dowiedzieć.
    Mam jednak nadzieję, że jednak jeszcze coś znajdą w tej rozległej bibliotece. Najwięcej informacji pewnie przyniósłby sam Mistrz Nien Sư, ale na jego pomoc chyba nie ma za bardzo co liczyć.
    To samo tyczy się Marejata. Może i chciałby on pomóc naszym bohaterom, ale wydaje się trochę nierozgarnięty oraz niedoinformowany. Jest wkurzający, choć nie umiem go przez to znielubić.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Bo to wstęp do nowej planety, a takie u mnie zawsze są spokojniejsze, bo niewiele się dzieje.
      Gdyby to Penyu ich nie polecał, to pewnie szybciej znaleźliby interesujące ich informacje, a tak muszą zdać się na niedoinformowanego przewodnika, który mimo swego pozytywnego nastawienia do świata potrafi ich wkurzyć.
      Wiadomo, Nien Su jako "właściciel" biblioteki wie gdzie co się znajduje, a także sporo ma w głowie. Ale na razie na niego nie mają co liczyć.

      Usuń
  9. Ciężko mi uwierzyć, że nie byłam tu od dwóch miesięcy. To taki szmat czasu, a mnie, biorąc pod uwagę ciągłe treningi zleciał jak z bicza strzelił.
    Czytanie tych kilku ostatnich rozdziałów było tak cholernie słodką przyjemnością, że aż, trudno mi się było oderwać od odczuć, by jakoś to wszystko skomentować. To co się tam działo... Brak słów.

    Nie wiem jak przychodzi Ci to pisanie; łatwo czy ciężko, wiem jedynie, że nie umiem przestać myśleć o tym co przeczytałam po zakończeniu lektury. To jest jak taki wciągający wir wodny, toniesz mimo trzymania się burty statku. Na tle wielu wydarzeń wysunęłaś wreszcie na pierwszy plan choć na chwilę scenę bliskości Kaelasa z Kendappą. To było bardzo piękne, cały Twój opis, jak i sama intymność tych dwóch postaci. Czysta magia i nic więcej. Kiedy czytałam późniejsze rozdziały myślałam, że się popłacze chyba ze śmiechu. Oni są dla mnie tak przezabawni, kiedy potrafią się kłócić, kiedy ktoś zapomina o czymś takim jak "scena łóżkowa", przecież to normalne, że nie każdy takie rzeczy pamięta ^^ Naprawdę, wykreowałaś to świetnie. Zaskoczyłaś mnie bardzo mocno, ale stworzyłaś coś niesamowicie niezwykłego. Tymczasem bohaterowie docierają do Be'shar i wszystko biegnie dalej. Jestem strasznie ciekawa dalszych relacji pomiędzy tą dwójką :P

    Ladvarian i Falonar są moimi ulubionymi postaciami niezaprzeczalnie. Doszłam do tego wniosku już jakiś czas temu. Kiedy na tle tego całego bólu spowodowanego próbą i problemami obojga, a także "starciem" z poprzedniego rozdziału pojawiła się iskra nadziei, że pociągniesz wątek uczuć Falonara w punkt centralny obrazu. Kiedy tak zrobiłaś, kiedy O MÓJ BOŻE!!! on pocałował go, wybuchłam fajerwerkami nieopisanej radości. Jej, gdzie oni są no! Ja chcę wiedzieć jak to teraz będzie wyglądać, kurde no! :'<

    Serio, cieszę się, że Fal wreszcie odważył się na ten ruch, nawet jeśli było to tylko pod wpływem chwili, ale tak bardzo chciałabym wiedzieć jak dalej to pociągniesz... Jej myślałam, że czytanie kilku rozdziałów to plus, ale chyba jeszcze trudniej mi później pozbyć się uczucia niedosytu, kiedy kończę. Jesteś zbyt dobra w tym co robisz, It's just that! ^^

    P.S Mam nadzieję, że nie jest to tak nieskładny komentarz jak myślę :P

    Clair.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio czas tak szybko płynie, że aż szkoda mówić. Ja mam wrażenie, że całkiem wycięto mi kwiecień z życiorysu.
      Pisanie ogólnie przychodzi mi łatwo, bo inaczej bym nie pisała, bo nie chciałoby mi się siedzieć nie wiadomo jak długo nad tekstem i pisać jedno zdanie na dwadzieścia minut.
      Ostatnio mam wrażenie, że sporo wątków miłosnych wysuwam na pierwszy plan, ale skoro przez pięćdziesiąt rozdziałów nic w tym stylu nie było, to teraz mogę to nadrobić ;)

      Usuń
  10. rozdział bardzo udany. choć trochę mi szkoda, że pożegnaliśmy Ladvariana i Falonara ^^
    ach ten nasz Kaelas i Kendappa... a ja głupia liczyłam, że ich relacje się zmienią. Zresztą moim zdaniem to kobietka sama nie wie czego chce, choć na jej miejscu też byłabym wściekła na Kaelasa. jednym słowem: nikt nie zrozumie kobiety, nawet druga kobieta.
    wszystkie sceny w bibliotece były bardzo ciekawe, mam nadzieję, że znajdą w niej coś co im pomoże.
    a, i jeszcze jedno. Z kaelasa to chyba nie ma tam żadnego pożytku. Nie wiem czy on jest tak zajęty myśleniem o księżycu, że nie może się skupić czy po prostu nie potrafi czytać? Moze Mistrz powinien zadbać też o to w trakcie treningu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Zmienię? Co za szybko to niezdrowo ;) Ale ten wątek będzie kontynuowany w kolejnym rozdziale i myślę, że nie będzie powodów do narzekań.
      Jak tak o tym myślę, to w poważnych sprawach Kaelas nigdy nie był zbyt pomocny. Najpierw w ogóle nie potrafił walczyć, a potem różne rzeczy się zdarzały.

      Usuń
  11. I tak jestem przerażona maturą. :D Haha, chociaż dwa lata temu, pomimo iż wydawało mi się, że do niej jeszcze tak dużo czasu, byłam chyba bardziej wystraszona niż teraz. Dziwne, ale mniejsza. :D Mam nadzieję, że uda im się czegoś dowiedzieć na temat przemian Kaelasa, zanim dojdzie do kolejnej. Znalazł się w ciężkiej sytuacji, bo jeśli jednak okaże się, że pojawi się księżyc... Oj, nie życzę mu tego. A co jeśli kogoś zabije? Kogoś niewinnego? Oby do tego nie doszło. Może jednak znajdą jakieś informacje, takie, które im albo raczej jemu pomogą. :d Heh, bez jaj... Vrieskas mógłby zniszczyć księżyc? Posiada aż tyle mocy? W sumie... może. Chociaż wydaje mi się, że za zniknięciem księżyca stoi coś innego. Heh, pytanie tylko, co? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, na Be'Shar do kolejnej przemiany nie dojdzie. Gdyby istniało takie prawdopodobieństwo, to na pewno mnisi by jakoś zareagowali. Przecież ktoś taki jak Nien Su nie pozwoliłby na zniszczenie czegoś, czemu poświęcił całe życie.
      A co do informacji, to na pewno z pustymi łapkami nie odlecą, ale na razie nic więcej nie mówię ;)
      Vrieskas bez problemu mógłby zniszczyć księżyc, niszczył nawet całe planety, więc dla niego to nic wielkiego.

      Usuń
  12. No i jestem u Ciebie. Widzę, że na tym blogu nadrabianie zaległości też zajmie mi ciutkę czasu, czego nie ułatwia mi obowiązki szkolne, gdyż nauczyciele postarali się, byśmy nie czuli się “gorsi“ od maturzystów i nie dość, że mam za parę tygodni pisać 4 probne matury, to mam jeszcze 2 grube lektury do przeczytania, esej do napisania, 150 zadań z chemii do rozwiązania. A cudowna pogoda za oknem wcale nauce nie sprzyja :p
    To tak na wstępie. Teraz odnośnie tego rozdziału. Moment przemiany Kaelasa w potwora zapewne znajdę w poprzednich rozdziałach, muszę je jak najszybciej przeczytać.
    Planeta Be‘Shar wydaje mi się dziwnie ponura, może ze względu na ten wielgachny budynek zajmujący znaczną część powierzchni.
    Sama postać Marejata z leksza mnie bawi, chociaż nie umiem tego dokładnie uzasadnić (i nie chodzi tu o jego fizjonomię), jestem ciekawa jak na dalszych etapach poszukiwań informacji będzie mu się współpracowało z tą naszą cudowną trojcą.
    Relacje między Kaelasem, a Kendappą jak zawsze...nieokreślone. Mam jednak wrażenie, że kobieta w głębi duszy wcale nie żywi aż takiej pogardy dla swojego towarzysza, to jej zachowanie to jedynie maska zasłaniająca jej prawdziwe uczucia.
    A potega Vrieskasa czasami mnie przeraża, skoro mógł zniszczyć księżyc, to kto wie jakich innych brutalnych i groźnych czynów można się spodziewać.
    Na tym skończę mój komentarz z nadzieją, że mój kapryśny telefon go opublikuje. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok i że studia nie zrobiły z Ciebie jakiegoś wraka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektury w liceum zawsze lubiłam i czytałam z przyjemnością (może z wyjątkiem "Potopu"), ale pamiętam, że ten okres w moim życiu też był ciężką harówką, tyle że zamiast zadań z chemii miałam stosy z matmy i fizyki.
      U mnie wszystko dobrze, bo uwielbiam studiować i w ciągu semestru ma się wielki luz, a już szczególnie teraz, gdy nie mam nawet kolokwiów połówkowych. Ale o czerwcu i sesji wolę nie myśleć ;)
      Tak, przemiana była w poprzedniej serii o nich, tak samo wyjaśnienie relacji między Kendappą i Kaelasem, które wcześniej uległy znacznej poprawie.
      Be'Shar do przyjemnych nie należy, chociaż ja w głowie nie widzę jej w aż tak ponurych barwach, mimo że wszystko na to wskazuje. A Marejat to typ, który się nie zmieni ;)

      Usuń
  13. Wrócili moi ulubieńcy W sumie to dobrze, że nie kopiowałaś opisu Be'Shar, bylabyś wtedy jak ten przewodnik ;d Swoją drogą, ciekawe czy taki natręt to za karę im się dostał xd
    Widzę, że w relacjack Kaleasa i Kendappy po staremu. I tak uwielbiam ich wspolne sceny ^^
    To jest ktoś kto wie więcej niż RM19? o.0
    Pewnie spotkanie z nim by pomogło.
    Smutno mi się zrobiło, fy RM19 spytał czy można skontaktować się z matką Kaelasa;<
    Rozdział oczywiście super, pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń