czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 56: Spotkanie z Vrieskasem


Trzeba uważać, kiedy wypowiada się życzenie. Nigdy nie wiadomo, kto może słuchać.
Terry Pratchett – Muzyka duszy
Kaelas siedział na trawie na jednym z wewnętrznych dziedzińców. Miał już dość przebywania w bibliotece i bezsensownego wpatrywania się w zapisane kartki papieru. Zaczynało go to powoli drażnić i potrzebował chwili, by się odprężyć i trochę potrenować. A tutaj łatwiej było mu się skoncentrować i oczyścić umysł.
Niewielkie, szare chmury przysłaniały i odsłaniały słońce, ale na dworze było dość ciepło jak na warunki panujące na Be’Shar.  Najważniejsze, że mury, które otaczały dziedziniec, zatrzymywały wszelkie podmuchy wiatru. Dostał od Marejata ciepłą bluzę, więc nie groziło mu zmarznięcie, a więc nie miał na co narzekać.
Nagle poczuł dość mocne szturchnięcie w głowę. Momentalnie stanął na równe nogi i szykował się do kontrataku. Wtedy zorientował się, że osobą, którą wziął za napastnika, okazała się Kendappa. Patrzyła na niego lekko zmrużonymi oczami, w których błyszczały gniewne ogniki. Zresztą nawet wyraz jej twarzy świadczył o tym, że była wściekła. Z chęcią nadal pozostałby w pozycji do ataku, ale to mogłoby jeszcze bardziej zezłościć kobietę, więc ponownie usiadł.
Nie mógł uwierzyć, że zaszła go od tyłu i zorientował się o tym dopiero wtedy, gdy sama dała o sobie znak. Wyczyszczenie umysłu miało polegać na nie myśleniu o niczym, ale i na uważnym analizowaniu otoczenia, by nie miało miejsca to, co właśnie miało miejsce. Najważniejsze, że Mistrza Penyu tu nie było, więc o niczym się nie dowie. Taką przynajmniej miał nadzieję, bo ostatnio z Kendappą nigdy nic nie było wiadome.
– Możesz mi powiedzieć, półgłówku, dlaczego siedzisz tutaj, nic nie robiąc, a nie z nami? – warknęła. Nadal stała, górując nad nim, ale teraz uważnie analizował jej ruchy. Niech myśli, że ma przewagę. – To tobie najbardziej powinno zależeć na poznaniu prawdy! Ale, jak widzę, pomyliłam się. Jesteś takim samym dupkiem, jakim byłeś! Nic się nie zmieniłeś. – Głos jej dziwnie zadrżał, ale Kaelas nie miał pojęcia dlaczego.
– Ćwiczyłem koncentrację i straciłem poczucie czasu – mruknął w odpowiedzi, mając nadzieję, że kobieta nie wyłapie kłamstwa. Z chęcią w ogóle nie wracałby do środka.
– A wcześniej? Jesteśmy tu już kilkanaście dni, a ty tylko się obijasz albo nic nie robisz. Przejrzelibyśmy znacznie więcej tych starych ksiąg, gdybyś łaskawie raczył ruszyć dupę. Robimy to dla ciebie, gdybyś jeszcze tego nie zauważył! – krzyknęła. – Wielki wojownik woli posługiwać się innymi, bo sam rozmyśla o krwawej bitwie, która czeka go nie wiadomo kiedy, o ile w ogóle do niej dojdzie. Jeżeli nie masz zamiaru pracować, to lepiej nie przychodź, bo mam cię dość. Żałuję, że… Nieważne i tak nie pamiętasz – zakończyła, odwracając się na pięcie i zaciskając pięści.
– Nie umiem czytać – wyznał Kaelas, spuszczając głowę.
Czekał na kolejny atak ze strony Kendappy albo na wyśmianie go. Cokolwiek. Zorientował się, że usiadła obok niego, chociaż wolał, aby powiedziała to, co miała do powiedzenia i sobie poszła.
Na Landare nie musiał umieć czytać. Matka próbowała go nauczyć, ale nie wykazywał ku temu zainteresowania. A potem został przydzielony do misji z dwójką inteligentnych i wykształconych ludzi i okazało się, że nie potrafi nic. Myślał, że uda mu się zachować to w tajemnicy, ale w końcu wstydliwy sekret wyszedł na światło dzienne. Jednak wolał powiedzieć prawdę, niż słuchać kolejnych, nie związanych z prawdą oskarżeń.
– Mówisz poważnie?
– Nie, żartuję sobie, by rozładować atmosferę – zakpił, starając się na nią nie patrzeć.
– Mogłeś powiedzieć wcześniej.
– Chyba nie mówisz poważnie? – Spojrzał na nią z niedowierzaniem i zobaczył, że wszelka złość zniknęła, a jej miejsce zajęła troska. Ten widok wyprowadził go z równowagi i na chwilę zapomniał, co chciał powiedzieć. – Miałem przyznać się przed dwójką inteligentnych i wykształconych ludzi, że sam jestem niewykształcony? Już i tak uważaliście mnie za gorszego pod każdym względem. W niczym nie dorastałem wam do pięt, więc miałem się jeszcze bardziej pogrążać? Wiem, że w niczym wam teraz nie pomagam, że jestem jak piąte koło u wozu, ale powiedz mi, co mam zrobić, jak mam się przydać, to tak postąpię.
– Przepraszam za to, co powiedziałam. Poniosło mnie.
– Wyznałaś, co leżało ci na sercu.
– Mogę ci pomóc w nauce czytania, jeżeli będziesz chciał – zasugerowała. – Będziemy mieli, co robić w podróży.
Kaelas uniósł brwi, nie potrafiąc powstrzymać zdziwienia.
– Czyli pakt milczenia zostanie przerwany? – zapytał, uśmiechając się lekko.
– Głupek! – Szturchnęła go w ramię. – Już tak nie potrafię i sama się męczę. RM19 może wymyśli ci jakieś ambitne zadanie, a na razie ćwicz dalej. Umiejętności same się nie nabędą, a kto wie, co jeszcze spotka nas na drodze. Nie jest ci zimno? Siedzisz już tu kilka godzin.
– Nie – odpowiedział zdziwiony jej nagłą troską i zainteresowaniem.
Przesunęła dłonią po ramieniu wojownika. Wyraz jej twarzy był dziwny i nie potrafił go rozszyfrować. Widział ją taką pierwszy raz. Musnęła palcami nagą skórę na przedramionach Kaelasa, po czym gwałtownie cofnęła rękę i odwróciła głowę. Po chwili pospiesznie wstała.
– Zrobisz coś dla mnie? – zapytał wojownik, gdy już wracała do środka.
Odwróciła się niepewnie. I spojrzała na niego wyczekująco.
– Mogę spać u ciebie? – Dostrzegł, że na jej policzkach pojawiły się szkarłatne rumieńce. – Zajmiesz mój pokój. Spodoba ci się, bo ma okno i będziesz mogła rano rozprostować skrzydła. Ale jak nie chcesz… – dodał, gdy się nie odzywała.
– Nie – przerwała mu szybko. – To ty nie lubisz zamkniętych przestrzeni.
– Nie mogę spać, gdy ciągle myślę o tym, że w każdej chwili na niebie może pojawić się księżyc, że znów mogę się zamienić w… w potwora. – Odwrócił od niej głowę, by znów patrzeć przed siebie.
– Nie ma problemu. – Usłyszał jej kroki, ale ku swemu zdziwieniu zorientował się, że zbliża się do niego, nie oddala. Poczuł, jak obejmuje go ramionami. – Możesz spać w moim łóżku, jak długo będziesz chciał – szepnęła mu do ucha.
Serce zaczęło mu szybciej bić. Nie wiedział, dlaczego tak zareagował, przecież nic nie zrobiła. Po chwili Kendappa pocałowała go w policzek. Po tym geście miał wrażenie, że serce fiknęło koziołka w klatce piersiowej.
Odwrócił się gwałtownie, ale ona już szła w stronę wyjścia z dziedzińca. Nie wiedział, co miał myśleć.
~ * ~
Kendappa siedziała na parapecie okiennym i obserwowała nocne niebo. Powietrze było mroźne, ale potrzebowała otrzeźwienia. Zresztą, nieraz przyszło jej już egzystować w takich warunkach, na Yaskas było znacznie zimniej.
Kilka razy zamachała nogami w powietrzu, po czym oparła głowę o framugę okna. Nie potrafiła pojąć, dlaczego wspomnienia z przeszłości znów do niej wracały, dlaczego nie mogła o nich zapomnieć, chociaż tak bardzo chciała.
Myślała o tym, aby komuś o wszystkim powiedzieć, by zrzucić ten ciężar z serca.  Jednak RM19 był teraz bardziej zajęty jakimiś własnymi badaniami. Do późna ślęczał nad różnymi rodzaju książkami i prawie w ogóle nie sypiał. Rozumiała, że chciał jak najlepiej wykorzystać pobyt na Be’Shar, ale bez przesady. Natomiast Kaelas by jej nie zrozumiał, nie potrafiłby pojąć jej postępowania. Był zbyt szlachetny i we wszelkich sporach widział jedynie białe i czarne, zapominając o pośrednich barwach.
Kaelas. Od tamtej nocy nie potrafiła przestać o nim myśleć. Sama sprowokowała tę sytuację, sama tego chciała, a potem nie potrafiła przestać się na niego złościć, że alkohol całkiem nim zawładnął i nic nie pamiętał. Ona też miała drobne zaniki pamięci, mgła przesłaniała niektóre fragmenty, ale wiedziała, że było im dobrze, że to musiało coś znaczyć.
Pamiętała dotyk jego gorących dłoni, pocałunki, którymi obsypywał całe jej ciało. Jego język sunący po podniebieniu. Moment, gdy był w niej, gdy dochodziła już niemal na szczyt rozkoszy. Tak bardzo chciałaby poczuć to jeszcze raz.
– Może zrobiłam to tylko dlatego, by nie czuć się tak samotna? – szepnęła do siebie, ukrywając twarz w dłoniach.
Kaelas pewnie teraz smacznie spał, nie przejmując się niczym. Wędrował po krainie nocnych fantazji, w której był najwspanialszym wojownikiem, gdzie wszystkie jego marzenia się spełniły.
– A ja znów zostałam z niczym.
~ * ~
Kendappa ze zniecierpliwieniem czekała w umówionym miejscu na Somę. Sama skończyła już swoje obowiązki nowicjuszki z nadzwyczajną starannością i dokładnością, by najwyższa kapłanka nie miała się do czego przyczepić i puściła ją nieco wcześniej. Była dla niej wyjątkowo miła i nie powiedziała nic, co wyprowadziłoby matkę z równowagi. I tak, jak dziewczyna się spodziewała, otrzymała swoją zasłużoną nagrodę.
Teraz czekała, aż siostra skończy swój trening i przyleci na skały, gdzie zawsze ćwiczyły. Miała jej tyle ekscytujących wieści do przekazania, a ona jak na złość się spóźniała. Kendappa nie potrafiła już bezczynnie usiedzieć w miejscu i krążyła w kółko, byleby tylko coś zrobić. Przez cały wczorajszy wieczór i dzisiejszy ranek musiała się powstrzymywać, by jej wszystkiego nie opowiedzieć. Wiedziała, że pod czujnym okiem rodziców żadne sekrety nie uszłyby im płazem. Musiały załatwić to na zewnątrz, gdzie nie śledziły każdego ich kroku dwie pary oczu.
– Nareszcie – rzekła Kendappa, widząc zbliżającą się do niej znajomą postać. Wzbiła się w powietrze, by wylecieć jej naprzeciw.
– Co to za ważne wieści, które nie mogą poczekać ani chwili dłużej? – zagadnęła Soma zamiast przywitania. – Matka zgodziła się, byś podjęła trening wojowniczki? – zapytała z nadzieją w głosie.
– Nie, to nie o to chodzi. Na równinach spotkałam ludzi Vrieskasa! – zawołała z ekscytacją.
Soma spojrzała na nią z niedowierzaniem, ale nie podzieliła jej entuzjazmu. Wcześniejszy zapał w jednej chwili jakby wyparował.
– Gdzie? Kiedy? Skąd w ogóle jesteś pewna, że to oni? – bombardowała siostrę pytaniami.
– Rozmawiałam z nimi. Opowiedzieli mi o sobie i o tym, co robi Vrieskas. Nie uwierzysz, on jednoczy wszystkie planety we wszechświecie, aby wszelkim rasom zamieszkującym kosmos żyło się jak najlepiej, by wszyscy dzielili się swoją wiedzą, by żadne talenty nie zostały zmarnowane!
– Mówisz tak, jakbyś uwierzyła we wszystko bez sprzeciwu. Nie przyszło ci do głowy, że oni mogą być niebezpieczni?! Przecież to z kapłanami powinni rozmawiać, nie z przypadkowo spotkanymi osobami. A jakby ci się coś stało, nie pomyślałaś o tym?
Na twarzy Somy pojawiła się troska. Kendappa miała wrażenie, że siostra nie wierzyła w jej umiejętności i w to, że może sobie poradzić w obliczu niebezpieczeństwa. Zabolało ją to.
– Potrafię o siebie zadbać – mruknęła pod nosem. – Jeżeli już chcesz wiedzieć, to oni rozmawiali z kapłanami i złożyli im ofertę Vrieskasa. Matka ją odrzuciła, twierdząc, że Alatum będzie niezależne i nic tego nie zmieni. Nie obchodzą jej inne planety ani to, co można zyskać dzięki temu sojuszowi.
– Może ma rację – zasugerowała nieśmiało Soma.
– Nie wierzę, że to mówisz. Jeszcze nie tak dawno twierdziłaś coś zupełnie innego!
– Nieprawda, przekręcasz moje słowa, Kendappo. Zastanawiałyśmy się, co zrobią kapłani, ale nie powiedziałam, czyją stronę trzymam. Zresztą, jak ktoś czai się po kątach, a nie przyjmuje odmownej odpowiedzi, to nie świadczy o nim dobrze. Nie powinnaś się z nimi więcej zadawać. To może być niebezpieczne.
– Jestem starsza od ciebie i wiem, co robię. A jeżeli musisz wiedzieć, to odlecieli z Alatum. Wracam do domu – powiedziała i oddaliła się od siostry, która nic nie zrobiła.
Nie potrafiła uwierzyć w to, że Soma tak zareagowała, że to, co się działo było dla niej niemal obojętne. Przecież to o ich przyszłość toczyła się walka. Gdyby kapłani przyjęli propozycję Vrieskasa, wszystko zmieniłoby się na lepsze. Mogłaby spełnić własne marzenia!
Nie wiedziała, dlaczego nie powiedziała Somie wszystkiego. Może tak bardzo zraniły ją jej słowa, że sama by sobie nie poradziła? Wiedziała, że to nieprawda, ale mimo to milczała. Ludzie Vrieskasa powiedzieli jej, że zostali, by jeszcze trochę zbadać teren, ale i tak na dniach mieli wracać, by zameldować swe poczynania. A z racji, że kapłani nie zgodzili się przyjąć propozycji, prawdopodobnie w najbliższych miesiącach sam wielmożny Vrieskas zaszczyci Alatum swą obecnością, by ponowić propozycję. Wtedy potrzebować będzie kogoś, kto zna okolice i wszelkie zwyczaje, a ona zgodziła się pomóc.
Rozmowa z Somą, na którą tak liczyła, wypaliła w niej wszelki entuzjazm i całkiem zepsuła nastrój, ale nadzieja w sercu pozostała. Jej marzenie mogło się jeszcze spełnić. I to w najbliższej przyszłości.
~ * ~
Kendappa objęła się ramionami. Nie potrafiła powstrzymać drżenia i łez, które spływały po policzkach. Gęste, ciemne chmury przesłoniły nocne niebo. Już i tak niska temperatura musiała spaść jeszcze bardziej, jednak chłód, który ogarnął jej ciało, nie brał się jedynie z warunków atmosferycznych.
Miała przed oczami skaliste krajobrazy Alatum, świątynię wznoszącą się ponad podniebnym miastem, dom rodzinny i inne miejsca, które przestały już istnieć. Twarz Somy, przyjaciół, rodziny i innych, którzy już od dawna nie żyli.
Wszystko, co się wydarzyło, zrzuciła na karb wielkiej kapłanki. Do tej pory była pewna, że tylko właśnie matka ponosiła za to odpowiedzialność. Gdyby przyjęła ofertę Vrieskasa, nic by się nie stało. Jednak w swej dumie musiała pokazać, że to ona rządzi, że nikt nie miał nad nią władzy. Że jest najpotężniejsza, chociaż wcale tak nie było.
Kendappa nie miała już tej pewności. W końcu to ona zaufała ludziom Vrieskasa, pomogła im i doprowadziła do zagłady, mając zaledwie piętnaście lat. Próbowała naprawić tamte błędy, ale z marnym skutkiem. Źle się do tego zabrała, aż do czasu, gdy los nie postawił na jej drodze Kaelasa. Wtedy wszystko się zmieniło.
~ * ~
Kendappa spoglądała na niewielkie, prostopadłościenne pudełko wykonane z jakiejś nieznanej jej połyskującej substancji. Na wierzchu znajdowała się okrągła dioda, która miała się zaświecić, gdy nadejdzie czas.
Przedmiot otrzymała od ludzi Vrieskasa, zanim wylecieli z Alatum, by przekazać swemu panu odmowę wielkiej kapłanki. Od tamtego dnia minęło pół roku, a ona nadal czekała na znak od nich. Gdy dioda się zaświeci, będzie to znaczyło, że są już na miejscu i chcą się z nią spotkać w tym samym miejscu co ostatnio.
Chciała, aby ten czas już nadszedł. Miała dość grania poukładanej, grzecznej nowicjuszki, spełniającej każde życzenie wielkiej kapłanki. Somę pochłonęły własne treningi i teraz miała coraz mniej czasu, aby ćwiczyć z siostrą. Kendappa w nielicznych wolnych chwilach starała się trenować samodzielnie, by nie zapomnieć tego, czego nauczyła się do tej pory. Mimo to czuła się samotna i odrzucona.
Pewnego dnia, gdy wylatywała do świątyni, od niechcenia zerknęła na pudełko. Robiła to automatycznie, nie spodziewając się, że coś się zmieni. Tym razem nie potrafiła uwierzyć, że dioda świeci się na zielono. Ludzie Vrieskasa przybyli na Alatum i czekali na nią.
Z okrzykiem radości wzbiła się w powietrze i poleciała w przeciwnym kierunku niż powinna. W tym wypadku obowiązki nowicjuszki mogły poczekać. Matka się wścieknie, ale trudno. Ten jeden raz przeżyje jej furię. Może w złości stwierdzi, że ktoś tak nieodpowiedzialny jak ona nie nadaje się na kapłankę i zwróci jej wolność.
Już z daleka zauważyła, że na dotąd opuszczonej równinie panuje poruszenie. Stały tam trzy statki, którymi podróżowano w przestrzeni kosmicznej. Sporo ludzi kręciło się w różne strony, wykonując najrozmaitsze czynności. Zdziwiło ją, że żaden z nich nie posiadał skrzydeł. Wszyscy zostali na zawsze przywiązani do ziemi.
Zastygła w powietrzu, nie wiedząc, co ma dalej zrobić. Wypatrywała znajomej czupryny rudych włosów, ale nigdzie jej nie dostrzegła. W tym czasie pozostali zaczęli spoglądać w niebo i pokazywać ją palcami. Rozmawiali, ale z tej odległości nie potrafiła zrozumieć słów. W dole zapanował lekki rozgardiasz i wtedy z jednej z kapsuł wyszła znajoma kobieta i pomachała do dziewczyny ręką, by wylądowała obok niej.
– Cieszę się, że już jesteś – powiedziała, gdy Kendappa znalazła się obok niej. – Wielmożny Vrieskas czeka na ciebie.
Dziewczyna stanęła jak wryta, nie potrafiąc wydobyć z siebie ani jednego słowa. Na jej twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie. Musiałam się przesłyszeć, przemknęło jej przez myśl.
– Czeka na mnie? – wyjąkała z trudem.
– Mówiłam mu o tobie i naszym spotkaniu. Chce cię poznać i zadać kilka pytań, zanim uda się do świątyni i porozmawia z kapłanami. – Posłała w stronę dziewczyny pokrzepiający uśmiech. – Nie każmy wielmożnemu Vrieskasowi dłużej czekać.
Zaprowadziła onieśmieloną Kendappę do jednego ze statków. Dziewczyna była zbyt przerażona perspektywą tego spotkania, aby zwracać uwagę na wystrój wnętrza. Automatycznie szła za swoją przewodniczką, starając się dotrzymać jej kroku, aby się nie zgubić.
Kobieta nacisnęła guzik przy drzwiach, które po chwili podniosły się do góry, odsłaniając przejście. Znalazły się w niewielkim pomieszczeniu, którego ściany, podłogę i sufit wykonano z jednolitego, srebrnego surowca. Naprzeciwko wejścia znajdowało się okno, jednak teraz było zasłonięte i jedyne światło dawały lampy. Kendappa rozejrzała się dookoła i zdziwiła się, bo została przyprowadzona do pomieszczenia, które wyglądało jak najzwyklejszy salon. Wtedy dostrzegła mężczyznę, wstającego z jednej z kanap.
Wyglądał młodo, lecz wiedziała, że żył już kilkadziesiąt tysięcy lat. Miał owalną twarz pozbawioną jakiegokolwiek zarostu. Krótko przystrzyżone, jasne niczym tarcza księżyca włosy zostały gładko zaczesane do tyłu. Oczy barwy srebra, z wąskimi źrenicami uważnie obserwowały dziewczynę. Najbardziej rzucała się w oczy para grubych, hebanowych, zakrzywionych ku górze, ostrych rogów. Miał na sobie srebrzysty, dopasowany kombinezon, który podkreślał muskulaturę jego ciała.
– To ta dziewczyna, o której ci mówiłam, wielmożny Vrieskasie – powiedziała kobieta, kłaniając się nisko.
Kendappa stała jak sparaliżowana, nie wiedząc, co miałaby zrobić. Mężczyzna onieśmielał ją, a na dodatek nie uczono jej, jak miałaby się zachować podczas spotkania z kimś tak ważnym.
– Możesz odejść, HF257. Witaj, Kendappo z Alatum – zwrócił się do dziewczyny. – Cieszę się z naszego spotkania.
Uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały zimne. To powinno ją zaniepokoić, ale została, by spełnić swoje marzenia.
~ * ~
Nogi i ręce niemal zdrętwiały jej od chłodu. Rękawem koszuli otarła łzy z policzków. Weszła z powrotem do pokoju i zatrzasnęła okno. Nie wiedziała, co miałaby teraz ze sobą zrobić. Było jej przeraźliwie zimno, a zostanie w pomieszczeniu nie wróżyło nic dobrego. Najpewniej zmarznie jeszcze bardziej i prawdopodobnie się przeziębi, a na dodatek nie zaśnie. Nie potrafiła oprzeć się myśli, że to ten pokój tak działał na wszystkich jego chwilowych właścicieli.
Ostateczną decyzje podjęła spontanicznie, niewiele się nad nią zastanawiając. Najwyżej ją wyrzuci, ale, jeżeli miała szczęście, już od dawna spał i może rano to jej uda się pierwszej obudzić.
Wyszła na korytarz i udała się wprost do pokoju, który pozwoliła zająć Kaelasowi. Cicho otworzyła drzwi i zajrzała do środka. W pomieszczeniu panowały niemal nieprzeniknione ciemności, że na niewiele jej się to zdało. Widziała tylko niewyraźnie zarysy nielicznych mebli. Miała jednak nadzieję, że mężczyzna śpi.
Zdając się na pamięć, weszła do środka. Gdy zamknęła drzwi, znalazła się w całkowitych ciemnościach. Do łóżka dotarła niemal bezszelestnie i bez problemów. Usiadła na jego skraju, przez chwilę zastanawiając się, czy nie zawrócić, jednak ciepło panujące w pomieszczeniu skutecznie ją od tego pomysłu odwiodło.
Zapaliła lampkę ustawioną na stoliku nocnym, bo inaczej nic by nie zrobiła. W duchu modliła się, aby światło nie obudziło Kaelasa. Uśmiechnęła się mimowolnie na widok jego śpiącej twarzy. Wyglądał tak niewinnie. Leżał na wznak, jednak we śnie musiał się wiercić, bo pierzyna niemal całkiem spadła na podłogę.
Łóżko nie było duże, ale jakoś zmieścili się we dwójkę. Kładąc się na boku, przytuliła się do piersi mężczyzny. Jego skóra była ciepła w dotyku, w porównaniu do jej wyziębionego ciała. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej i objęła w pasie. Zanim zasnęła, poczuła, jak Kaelas kładzie dłoń na jej plecach i delikatnie całuje w czoło.
~ * ~
Tym razem trochę przeszłości Kendappy. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że przez przypadek jej wspomnienia zakończyły się w takim momencie. Ale gdybym chciała to ciągnąć dalej, to zrobiłby się cały następny rozdział.
Fanom RM19 mogę powiedzieć, że kolejny rozdział o nim.
Zapowiedź pojawi się dzisiaj, ale później. Wczoraj nie dałam już rady przejrzeć tamtego rozdziału, bo byłam zbyt zmęczona, a na dodatek zawał przeżyła, bo trzeba tam dopisać jeden fragment. Te małe zaległości, które mam nadrobię najpóźniej do siedemnastej.

34 komentarze:

  1. Trololo, czyżbym była pierwsza? ;>
    W takim razie niezwłocznie zabieram się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję pierwszego miejsca ^ ^

      Usuń
    2. No to zabieram się do komentowania, o ile mój wielmozny telefon zezwoli mi na ułożenie jakiejś wypowiedzi o przyzwoitej długości.
      Rozdział pozwolił mi poznać Kendappę z zupełnie innej strony - czytałam notkę o naprawde wrażliwej i uczuciowej kobiecie.
      Mam u ciebie nadrobione już 95% zaległości i muszę przyznać że non stop zastanawialy mnie relacje Kaelasa i Kendappy.
      Szczerze, nie spodziawalam się tak szybko takiej wylewnosci z jej strony. Chociaż wiadomo - każdy człowiek potrzebuje miłości i bliskości drugiej osoby, nawet najlepsza tarcza “chroniąca“ przed innymi ludźmi nie zniszczy tych uczuć.
      Sam Kaelas też musi ufać kobiecie, skoro zwierzył jej się ze swojego problemu dotyczącego braku umiejętności czytania. A ostatnia scena, to już w ogóle spowodowała ciepło w moim sercu :)
      Jeżeli chodzi o samą przeszłość, żywiołowa pietnastolatka, ufajaca w pierwsze lepsze obietnice, jaką była Kendappa, również sprawiła, że otworzyłam usta ze zdziwienia.
      Biedaczka, zupełnie nieświadomie zeslala śmierć i zagładę na swoją rodzinę, przyjaciół i innych towarzyszy. Ludzie Vrieskasa to są obrzydliwi manipulanci... A samo spotkanie z tym człowiekiem - lub może powinnam napisać p o t w o r e m - wywołało we mniej gesią skorkę. Szkoda, że urwałaś w takim momencie, ja bym z chęcią przesledzila cały przebieg tej ich rozmowy.
      Jej, serio kolejny rozdział będzie o RM19?^^ no, to teraz będę chyba codziennie odwiedzać Twojego bloga z nadzieją, że może dodasz rozdział ‘ciutkę‘ szybciej :p
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Wcale nie tak szybko, bo dla bohaterów między Ziemią a Be'Shar trochę minęło ;) W każdym razie nie wyobrażam sobie, by długo miała się na niego aż tak gniewać, tym bardziej, że mam co do nich jeszcze inne plany. A samotnej, nie dopuszczającej do siebie żadnych uczuć kobiecie ciężko byłoby po poznaniu takiej bliskości ponownie się zamknąć, szczególnie, że Kaelasa ma ciągle przy sobie i nie ma dnia, w którym by go nie widziała.
      Sama nie wiem, czy w przyszłości napiszę sam przebieg tej rozmowy, a nie zacznę od kolejnych wydarzeń, które po niej miały miejsce. Szczególnie, że nie mam jej w głowie. Ale pewnie ciąg dalszy przy następnej serii o tej trójce, bo potem już nie miałabym gdzie upchnąć.
      Szybciej niż w czwartek wieczorem nie ma się co spodziewać nowego rozdziału, szczególnie, że to tydzień szkolny, a nie kolejny długi weekend (którym swoją drogą bym nie pogardziła).

      Usuń
  2. Kendappa wreszcie zachowuje się przyzwoicie. Cieszę się, że w końcu kobieta zaczęła rozmawiać z Kaelasem, który pewnie ucieszył się z tego powodu, kobieta już nie będzie mu rzucać jakiś nieprzyzwoitych słów, tylko pomoże mu z tym czytaniem. No! Tak ma być:)
    A przeszłość Kendappy bardzo ciekawa. Widać, że wtedy była dość naiwna, by wierzyć w słowa ludzi Vrieskasa, ale cóż się dziwić, miała wtedy piętnaście lat i marzyła zostać wielką wojowniczką. Szkoda, że urwałaś w momencie, kiedy spotkała się z tyranem.
    Nie dziwię się, że ma teraz do siebie teraz wyrzuty sumienia. Ta przeszłość niewątpliwie osłabia ją i rzeczywiście, powinna komuś powiedzieć o tym wszystkim. Kaelas na pewno ją wysłucha, skoro odważyła się do niego przyjść w środku nocy i się do niego przytulić^^
    I ten pokój z oknem rzeczywiście dość dziwny, skoro nikt nie może w nim zasnąć^^
    Cieszę się, że kolejny rozdział będzie o RM19 :D Zdecydowanie zabrakło mi go w tym rozdziale, dlatego super, że następny będzie o nim:) Z niecierpliwością już na niego czekam:)

    Pozdrawiam serdecznie:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na całkowity brak zaczepek i uszczypliwych komentarzy, to nie ma co liczyć, bo jak komuś coś ślina na język przyniesie, to się nie powstrzymają ;)
      A dłużej to już by chyba Kendappa gniewać się aż tak na niego nie mogła, bo by mi całą koncepcję rozsypała i pewnie zaczynałoby być nudno.
      Właściwie to ta przeszłość sprawiła, że stała się tym, kim jest, mimo że tym samym zyskała wielką psychiczną ranę, która towarzyszyć będzie jej do końca.
      W tym nie było RM19, bo stawiałam tylko na Kendappę. Za to w następnym zabraknie tamtej dwójki, bo głównie będzie to ostatnia część jego przeszłości plus nieco mącenia na inny temat ;)

      Usuń
  3. Doobra tytuł mnie zabił... przez dobrą chwilę zastanawiałm się, co to ma być, bo przecież ta najarana Wyrocznia (w której prawdziwość wciąż powątpiewam :D) mówiła, że Vrieskasa ani Paragasa na Yaskas nie ma; niby więc mógłby polecieć sobie do biblioteki, ale... no z deczka wątpliwe. A potem były retrospekcje i zostało mi już tylko pomarzyć sobie o tym, że może jednak się pojawi, a na koniec... a pstro :( ni ma ;(
    Akcja "Dapcia w domu" to raczej podróż w głąb psychiki, bo dałaś tyle wskazówek, że trudno się nie domyślić, co zrobiła Kendappa. Za to z przeszłości interesuje mnie jakie to działania podjęła 15 letnia wówczas Kendappa, żeby zapobiec inwazji? A sama Alatanka okazuje się nie być (jakkolwiek to zabrzmi, biorąc pod uwagę fakt, że ma skrzydła) nie taką zimną rybą jak sie wydawało ;) Gdy tak sobie przypomnę Kendappę z początków opowiadania to zmiana jest kolosalna - zarówno z tej 15 latki w 3X letnią kobietę i teraz na przestrzeni tego roku (?) dwóch lat (?). Ale teraz bardzo rzuca się w oczy to, że Alatanie w zasadzie wymarli, że nie ma dla nich przyszłości, że pozostały tylko nie w pełni wykształcone jednostki (które i tak są niesamowite - żeby nie było!). Trochę mi smutno z tego powodu... Miło, że Dapcia postanowiła pouczyć Kaelasa - wreszcie dał jej powód, żeby się przełamała, bo widać dość długo go szukała :D.
    W ogóle relacje Kendappy i Kaelsa poleciały na łeb na szyję i aż się ich zaczynam bać... ^^ Mimo wszystko dobrze, że przynajmniej ona znalazla kogoś, jakieś oparcie, powiernika (choć to ostatnie to mozę nieco za dużo, bo przecież sama uważa Kaelasa za nie dość inteligentnego, no i chyba za grzejnik :D). Od początku była taka wyizolowana, odtrącona, nie liczono się z nią, a przeciez miała własne plany, marzenia, ambicje i w sumie po zagładzie Alatum nic się nie poprawiło, wręcz przeciwnie. Naprawdę szkoda mi jej - chociaż za te słowa pewnie dostałabym sztyletem, więc ciśśś ^^
    I co zrobi Kaelas, gdy wstanie? Chyba nie wieźnie Dapci za koc? A tak na poważnie to on chyba jednak nie spał, bo raczej nie trafiłby z całusem w czoło tak we śnie... taki zdolny to on jeszcze nie jest, prawda?
    A w opisie Vrieskasa to zabrakło mi jakiegoś akcentu na rekę - w końcu mówili, że nie odzyska pełnej sprawności, więc powinno to być widoczne - przynajmniej troszeczkę :P
    No i jestem ciekawa czemu wszyscy tak się czepiają, że Vrieskas i jego ludziska zaatakowali Alatum i są niby podstępni? A od kiedy to szczerości i honorowości wymaga się na wojnie? Polacy powinni wiedzieć najlepiej ile znaczą traktaty i obietnice, a Alatanie nawet tego nie mieli...
    Jestem niesłowna :( czytam zapowiedzi ;( A później znów będę coś wiedzieć (jak w przypadku Kaelas w próbie Ladvisia) - no normalnie muszę się jakoś przemóc i powściągnąć ciekawość... ale czemu to takie trudne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, bo to jeden z tytułów "trzeba wymyślić coś na ostatnią chwilę, bo przecież jakiś tytuł musi być" ;)
      Nie chciałam ukrywać tego, co zrobiła Kendappa (chociaż pewnie nie wszyscy pewnie się domyślą), bo to głównie na tym opierają się rozdziały o jej przeszłości, jednak słowo "zapobiec" bym całkiem wykreśliła. Ale myślę, że w kolejnej serii o tej trójce wiele się wyjaśni, a we fragmentach o Ladvarianie też pojawia się kilka aluzji.
      Dobra, teraz wyobraziłam sobie Dapcię-kocyk i wyraz twarzy Kaelasa, gdy orientuje się, co zrobił ;) Ale nikt nie powiedział, że on spał, tylko ona tak myślała.
      Wiem, że przy Vrieskasie nie było słowa o ręce, ale tak miało być, chciałam to zostawić na kolejne fragmenty, ponieważ tutaj Kendappa była tak przejęta i oszołomiona tym wszystkim, że nie wracała na to uwagi. Na dodatek nigdy naprawdę nie była szkolona, by patrzeć na to okiem wojownika, co niewątpliwie w tej sytuacji zrobiłaby chociażby Soma.
      Ale w tej zapowiedzi raczej nic nie ma. Chociaż może mi się tylko tak wydaje, bo patrzę na to inaczej...

      Usuń
    2. Fakt - nie tyle zapobiec, co postarać się jakoś zniwelować skutki swoich decyzji i działaś przeciwko Vrieskasowi.
      Z Kaelasem wszytsko jest możliwe :P
      Wzięłam to pod uwagę, ale chciałam dopytać :D
      Akurat w tej nie ma, ale skąd będę wiedzieć, że coś jest zanim nie przeczytam? ;(
      A jak to jest ze świętem brokuł? Jadłaś to kiedyś? :P

      Usuń
    3. Brokuły jadłam ;)
      Nawet się zastanawiam, czy ich jakoś na to święto nie przemycić w ramach żarciku, którego pewnie niewielu zrozumie, bo nie wiedzą skąd ta nazwa się wzięła.

      Usuń
    4. Ooo to świetny pomysł! Ale ja będę wiedziała o co chodzi ^^
      A tak z ciekawości: dobre są chociaż? :D

      Usuń
    5. Ja lubię, ale pewnie i tak zależy od gustu ;)

      Usuń
  4. Myślę, że wyjawienie przed pdzyjaciółką swoich słabości bardzo dobrze zrobiło Kaelasowi. Rozumiem, że wstydzi się braku umiejętności czytania. Bardzo spodobało mi się to jak zachowała się Kendappa. Nie wyśmiała go ale dodała otuchy i zaoferowała pomoc. Miło z jej strony. To mi przypomniało mojego ulubionego policjanta z kryminałów Karin Slaughter, a na myśli mam Willa Trenta, który ma dobrą posadę ale cierpi na dysleksję i nie potrafi czytać tak płynnie jak koledzy po fachu. Ale powracając do opowiadania.. Wcale nie dziwię się, że zaufała w to, co głosił Vrieskas. Była młoda i chciała zrobić coś dobrego, chciała wierzyć , że na świecie są jeszcze dobrzy i porządni ludzie. Teraz zmądrzała i żałuje tego, co jej się przydarzyło. Ale Kaelas ją przytuli i wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest mu dużo lepiej, gdyż już dłużej nie będzie musiał udawać, że wszystko jest dobrze i że coś wie, gdy tak naprawdę jest odwrotnie.
      Tak, wtedy była młoda i myślała, że jej marzenia spełnią się, gdy odpowiednio o to zawalczy. Nawet przez ułamek sekundy nie przyszło jej do głowy, że wszystko może skończyć się tragicznie.

      Usuń
  5. Ucieszyłam się, że w rozdziale było tyle o Kendappie. Przybliżyłaś kolejne urywki z jej przeszłości, a ta bohaterka często wydaje mi się najbardziej tajemniczą z głównych postaci opowiadania. Bo o Kaelasie i innych jednak wiemy troszkę więcej, a co do Kendappy, zastanawiało mnie, w jakich okolicznościach opuściła ona Alatum. Wychodzi jednak na to, że jej matka nie chciała się poddać i dlatego planeta została później zniszczona? I uszła tylko Kendappa, która w pewnym momencie nawiązała kontakt z przybyszami? W sumie źle postąpiła, tak im ufając, ale była wtedy bardzo młoda i bardziej naiwna, a teraz zapewne żałuje pewnych błędów z przeszłości, o czym świadczy jej smutek i rozmyślanie o wydarzeniach. W sumie to mi jej szkoda, nie miała zbyt ciekawego życia. Zresztą chyba każdy z bohaterów zmaga się z jakimś problemem.
    Cieszy mnie, że wreszcie pogodziła się z Kaelasem. Wiem, że on bywa wkurzający, a Kendappa jest nerwowa, no ale dość długo się ze sobą nie odzywali już. Na początku zanosiło się na niezłą awanturę, kiedy oskarżyła Kaelasa o obijanie się, no ale skoro nie umiał czytać, to faktycznie nie byłby pomocny. W sumie to mu się nie dziwię, że ukrywał ten fakt, zwłaszcza, że od początku wydaje się być osobą lubiącą imponować innym.
    Podobała mi się końcowa scena, kiedy dziewczyna przychodzi do sypialni i kładzie się obok Kaelasa. Bardzo ładnie to wyszło. W ogóle cały rozdział był bardzo dobry, zresztą jak zwykle ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Właśnie ona miała być najbardziej tajemnicza, bo tylko ona ma głębsze powiązania z Vrieskasem i Yaskas, a na dodatek zawsze coś można jeszcze wymyślić w trakcie pisania, bo kto jak kto, ale ona od razu wszystkich kart nie odkryje.
      Zrobiła źle, ale była młoda i najważniejsze były dla niej jej własne marzenia. Sądziła, że dzięki tej "współpracy" uda jej się wszystko osiągnąć, nie spodziewała się takiego końca.
      Och, Kaelas z początku opowiadania nigdy nie przyznałby się do tego, że czegoś nie potrafi. Teraz przeszedł już tyle, że wie, iż lepiej powiedzieć prawdę, bo nie każdy jest idealny, a przyjaciele zawsze zrozumieją, nawet wybuchowa Kendappa ;)

      Usuń
  6. W końcu trafiłam na blog z taką tematyką! Przeczytałam pierwsze rozdziały i już się wciągnęłam. Bardzo podoba mi się twój styl pisania i perspektywa. Od razu widać, że masz wyobraźnię i umiesz pisać. W weekend postaram się przeczytać resztę rozdziałów, żeby potem być na bieżąco :) Opowiadanie zapowiada się niesamowicie, bohaterowie nie są posągami, tylko mają widoczny, wykreowany przez ciebie charakter, a cała historia jest żywa i piękna. Dobra, zabieram się do czytania.. :)
    Jakbyś miała ochotę, zapraszam do mnie, try-to-find-the-power.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      W takim razie życzę miłej lektury.

      Usuń
  7. Muszę przyznać, że Kendappa w tym rozdziale pozytywnie mnie zaskoczyła. W głębi duszy jest delikatna, a w tym rozdziale można było się o tym przekonać, jakby ktoś wcześniej miał jakieś wątpliwości ;) W każdym razie cieszę się, że mimo naskoczenia na Kaelasa, zrozumiała jego usprawiedliwienie(aż się uśmiechnęłam, gdy zaproponowała mu pomoc przy nauce czytania), a co więcej szczerość ze strony wojownika zakończyła milczenie między nimi, którego tak naprawdę oboje nie chcieli, bo potrzebują siebie nawzajem i tutaj było to idealnie ukazane. Zrobiło mi się obojga żal - Kaelasa przez to, że czuje się gorszy od swoich towarzyszy, a Kendappy z powodu jej poczucia samotności - i naprawdę strasznie bym chciała, aby byli razem i mogli zapewnić sobie takie wsparcie, jakiego potrzebują. Rozczuliła mnie ostatnia scena, gdy, pewnie przez sen, wojownik pocałował ją w czoło i położył dłoń na jej plecach. Nie za bardzo lubię wątki miłosne, ale Ty opisujesz je bez żadnego wymuszenia i patosu, aż chce się czytać :)
    Co do wspomnień Kendappy - z jednej strony nie dziwię się, że chciała, aby jej planeta współpracowała z Vrieskasem. W końcu perspektywa połączenia wszechświata i dzielenia się technologiami itp. nie jest taka zła, tylko szkoda, że ostatecznie Vrieskas miał nieco inne cele.
    Poza tym wydaje mi się, że Kendappa chciała pomóc przybyszom, bo obiecali jej możliwość zostania wojowniczką, czego tak bardzo pragnęła. To by wyjaśniało, dlaczego tak wyczekiwała ich powrotu, w międzyczasie znosząc udawanie grzecznej nowicjuszki.
    Wychwyciłam jedną literówkę, a mianowicie:
    "Wszystko, co się wydarzyło, zrzuciła na karb wielkiej kapłanki " - kark.
    Czekam niecierpliwie na więcej RM19 i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu musieli przełamać milczenie, bo by mi się cała koncepcja na przyszłe wydarzenia posypała ;) A tak na poważnie, to są ze sobą blisko, spędzają razem każdy dzień, więc ciężko byłoby im to ciągnąć. No, chyba że Kaelas nie miałby usprawiedliwienia, to Kendappa szybko by nie wybaczyła obijania.
      Ja też nie lubię patosu i gdy czasem go widzę lub czytam, to umieram na siedząco. Dlatego staram się, by nie było tu przesady, a jakiś wątek miłosny lubię wrzucić do każdej tematyki ;)
      A "zrzucić na karb" to związek frazeologiczny - zrzucić na kogoś winę, przypisać coś komuś.

      Usuń
  8. Musisz być bardzo dumna z Kaelasa ;>
    Nasz bohater z każdym rozdziałem staje się coraz mądrzejszy i udowadnia, że właśnie nie jest już tym samym dupkiem, jak to wygarnia mu Kendappa. Pewnie nie łatwo było mu się przyznać, że nie potrafi czytać. A ja przyznam, że nawet się nie zorientowałam w poprzednim rozdziale, że zostawiłaś nam do tego wskazówkę. Źle ze mną. Ale nie o tym.
    Cieszę mnie, że on i Kendappa znów są w zgodzie. A i dziewczyna bardzo się zmienia i to pozytywnie. Była taka miła i troskliwa, w końcu można było się przekonać, że ma jakieś uczucia. Chociaż, jeśli będzie uczyć Kaelasa czytania, to czuję, że nie przepuści okazji, by mu podokuczać, gdy coś przekręci.
    Szkoda tylko, że nie odważyła się porozmawiać szczerze z wojownikiem o swojej przeszłości. Widać, że bardzo jej to ciąży i nie ma się z kim podzielić swoim ciężarem. Myślę, ze zbyt szybko założyła, że Kaelas jej nie zrozumie i oceni surowo. Myślę też, że sama zbyt surowo się ocenia. Nie wiem, jak bardzo przyczyniła się do zagłady Alatum, ale Vrieskas i tak by to zrobił, a ona zginęłaby z resztą swoich rodaków.
    Ach i ostatni fragment był przesłodki ;> Mam tylko nadzieję, że Kendappa nie zwieje, zanim Kaelas się obudzi, bo jeszcze wojownik pomyśli, że mu się to przyśniło i znowu będzie problem kobiecymi fochami.
    Pozdrawiam serdecznie!
    PS. Fajnie, że kolejny rozdział jest o RM19. Do tej pory nie było go za wiele, a to strasznie złożona postać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu jakiś postęp być musi, bo inaczej Vrieskas pokonałby go jednym ciosem, chyba że trupem powaliłaby go idiotyzm wojownika ;)
      Drobne wskazówki były już nawet wcześniej, podczas wizyty na Oraculum, chociaż tam nieco mniej widoczne.
      Nie w jej naturze leży odpuszczenie Kaelasowi, a skoro przewyższył ją poziomem w walce, to musi znaleźć sobie inne pole bitwy, na którym będzie lepsza ;)
      Na razie na pewno szczerze z nikim nie porozmawia na temat tego, co się stało. Ale może w następnej serii o nich. Zależy czy sytuacja będzie mi pasować, bo zawsze mogą mi coś wykusić i cała koncepcja się zawali.

      Usuń
  9. Bardzo fajny rozdział, zwłaszcza, że dotyczył Kendappy. Byłam ciekawa jej przeszłości, a ty w kilku krótkich fragmentach zgrabnie nam ją przybliżyłaś. Jakoś tak szkoda mi się jej zrobiło. Była młodą, naiwną dziewczyną o wielkich ambicjach i nie widziała zła, które roztaczał wokół ciebie Vrieskas. Chciała, aby jej planeta poszła na współpracę z nim, nie słuchała niczyich rad i to w jakimś stopniu ją zgubiło. Szkoda, że nie pogadała o tym z Kaelasem. Może wojownik jednak by zrozumiał? Doradziłby coś? Bądź, co bądź nie jest on takim durnym dzieciakiem jakim wydawał się być na początku tego opowiadania. Sam wyznał przed kobietą swój wstydliwy sekret, a to przecież o czymś świadczy.
    W ogóle Kendappa zachowała się bardzo ładnie i nie wyśmiała go, o co ją początkowo podejrzewałam. Co więcej zaproponowała mu pomoc w nauce i była przy tym miła oraz uprzejma. Czyli znowu wracamy do pozytywnych relacji między tą dwójeczką? Fajnie :) Bo choć ich kłótnie są rozbrajające, to chwile, gdy żyją ze sobą w zgodzie bardo urocze. Przykładowo ta końcówka. Fakt, były pokój naszego wojownika musi mieć jakąś złą aurę, skoro i kobietę dręczyły tam przykre myśli i nie mogła spać, tylko uciekła do Kaelasa.
    No nic, czekam na kolejny rozdział, skoro ma być coś więcej o RM19.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Na razie na pewno szczerze z nikim nie porozmawia na temat tego, co się stało. Ale może w następnej serii o nich? Zależy czy sytuacja będzie mi pasować, bo zawsze mogą mi coś wykusić i cała koncepcja się zawali.
      Wydaje mi się, że gdyby w tym momencie, go wyśmiała, to byłby koniec ich przyjaźni i związku, który teoretycznie mogliby stworzyć. Byłby to cios prosto w serce, szczególnie, że wyznał jej jeden ze swych wstydliwych i intymnych sekretów.

      Usuń
  10. Postanowiłam się wreszcie znów odezwać, ponieważ chcę, żebyś wiedziała, że nadal czytam Twojego bloga, ale ostatnio odeszła mi ochota na pisanie. Wiesz, egzaminy, więc naturalnie wszystko inne poszło w odstawkę. Przepraszam.
    Nad Twoim talentem można by się długo rozwodzić, ale powiem krótko. Uważam, że powinnaś poszukać sobie jakieś wydawnictwo, naprawdę. To opowiadanie jest genialne, a jako książka z pewnością zdobyłoby duże uznanie.
    Ach no i Bracia Duszy. Ten rozdział wzbudził we mnie mieszane uczucia. Książę nie dość, że dostał więcej wskazówek od trójki, to jeszcze domagał się więcej no i ogólnie zachował się nieprzyzwoicie. Ja nadal wierzę w Kaelasa, co do Legendarnego Wojownika i mam nadzieję, że pokaże na co go stać.
    Rozdziały o trójce nalezą do moich ulubionych, dlatego wieść o tym, że powracają bardzo mnie ucieszyła. Osobiście nigdy nie obstawiałabym, że powód, przez który Kaelas nie szukał w książkach jest tak banalny jak nieumiejętność czytania. Cieszę się, że Kendappa zaofiarowała pomoc i, że znów zaczynają się dogadywać.
    Czekam na następną część.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Jak już mówiłam, na razie nie interesuję się wydaniem. Może kiedyś, teraz skupiam się na studiach.
      Co do Legendarnego Wojownika, to milczę i milczeć będę do samego końca, kiedyś wszystko okaże się jasne.
      A dłużej to już by chyba Kendappa gniewać się aż tak na niego nie mogła, bo by mi całą koncepcję rozsypała i pewnie zaczynałoby być nudno. A uszczypliwymi komentarzami nadal może rzucać ;)

      Usuń
  11. Ojojoj, Kendappa i Kaelas to też taka urocza parka! Kurczę, dobra jesteś w układaniu takich romantycznych relacji między bohaterami, nic na siłę, wychodzi tak naturalnie i uroczo, aż mogę się pozachwycać.
    Jakoś planeta, na której obecnie są nie budzi we mnie jakiegoś entuzjazmu, mam wrażenie, że coś się gdzieś czai. Jakieś niebezpieczeństwo w sensie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Staram się, by nie było żadnych wielkich achów i ochów, bo sama nie lubię czytać czegoś takiego i częściej mi się przy tym chce śmiać niż przeżywać doznania bohaterów.

      Usuń
  12. w końcu dotarłam również do ciebie.
    rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał. choć powiem szczerze, że Kendappa nie jest moją ulubioną bohaterką, ale jej przeszłości byłam bardzo ciekawa.
    zaskoczyłaś mnie. spodziewałam się od początku, że laska coś ukrywa, to znaczy że jej przeszłość nie jest tak kolorowa, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. mówi się, że niektóre sekrety muszą pozostać tajemnicą i dlatego wydaje mi się, że dziewczyna nie powinna mówić nic Kaelasowi. nie wiem czy on jest na to gotowy. oczywiście dorósł, ale równocześnie stał się jeszcze bardziej honorowy takie mam wrażenie.
    no i jestem ciekawa, co wyniknie z tej nauki czytania. może znów jakaś słodka scena łóżkowa? :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mimo wszystko na Kendappowe rozdziały też musiał przyjść czas. Aby nie było zbyt oczywiście i mądro, to ona jest idealną postacią do narracji, gdy reszta odpada ;)
      Co do wyjawienia wszystkiego, to na razie na pewno szczerze z nikim nie porozmawia na temat tego, co się stało. Ale może w następnej serii o nich. Zależy czy sytuacja będzie mi pasować, bo zawsze mogą mi coś wykusić i cała koncepcja się zawali.

      Usuń
  13. Nareszcie Kaleas pogodził się z Kendappą. Oni jednak do siebie pasują, przecież kto się czubi ten się lubi;)
    Nie sądziłam, że Kendappa ma tak okrutną przeszłość. W pogoni za ambicjami, była w stanie zdradzić swoją rodzinę oraz rasę, by osiągnąć to, co sobie postanowiła... usprawiedliwia ją jedynie fakt, iż nie rozumiała co tak dokładnie dzieje się we wszechświecie i nie wiedziała co planuje Vrieskas. Żal mi jej, musi teraz nosić w sobie ogromne poczucie winy, ale te wydarzenia i tak były nieuniknione. Szkoda, że tylko ona przetrwała ze swoich pobratymców.
    Jestem ciekawa o czym będzie mowa w następnym rozdziale. Wspomnienia RM19? Co on ma jeszcze do ukrycia?:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie rozumiała tego wszystkiego i stąd taki koniec, na dodatek nie spodziewała się, że jej matka do końca będzie upierać się przy swoim, a Vrieskas nie rezygnuje z raz obranych planów.
      Tak, w następnym kolejna porcja wspomnień RM19.

      Usuń
  14. O! Nowy szablon *_*
    Chyba nie muszę mówić, jak zmylił mnie tytuł, prawda? xD
    wreszcie doczekałam się czegoś o przeszłości Kendappy. Ze wszystkich bohaterów jej historia była chyba owiana największą tajemnicą. Strasznie mi jej szkoda. Miała niełatwo. nic dziwnego, że gnębią ją teraz wyrzuty sumienia. Była młodą idealistką, chciała jak najlepiej. Cóż, nie wyszło. No ale teraz będzie przecież walczyć przeciwko reżimowi Vrieskasa, czyż nie?
    Końcówka słodka ^^ Tak, meeega słodka. Coś mam wrażenie, że Kaelas (o! udało mi się poprawnie to napisać, a nie, jak do tej pory, "Kaleas" xD) wcale nie spał ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wiem, że tytuł bardzo mylący, ale co miałam zrobić, gdy w głowie pustka, a jedyny pomysł to właśnie taki (jedynie ubrany w trzy różne wersje, z których musiałam wybrać jedną).
      Tak, wiadomości o niej dość długo trzymałam w tajemnicy, mimo że jej historię miałam w głowie od samego początku, a losy RM19 wymyśliłam, gdy doszłam do rozdziału o próbie. Ale mam jeszcze parę asów w rękawie w jej przypadku ;)

      Usuń