Nikt
nie może nigdzie dojść, jeśli skądś nie odszedł.
John Updike
RM19
nigdy nie spodziewał się, że znajdzie się w tak wyjątkowym i spektakularnym
miejscu, jakim było Be’Shar. Nie starczyłoby mu życia, aby zgłębić wiedzę
zawartą we wszystkich zbiorach zgromadzonych w bibliotece. Mimo wszystko nie
przeszkadzało mu to. Żałował, że spędzą tu niewiele czasu, jednak to uczucie
niwelowała myśl, że w ogóle się tam znalazł. Niewielu mieszkańcom kosmosu było
to dane, szczególnie tym ze strefy północnej, nie mówiąc o jego rasie.
Zorientowanie się we wszystkim nie było
wcale takie proste. Z chęcią zagłębiłby się bardziej w strukturę i organizację
budynku, a także w jego budowę. Szczególnie interesowały go pojazdy, które
zamontowano w piwnicach, ale niestety nie miał na to wystarczającej ilości
czasu. Każdą godzinę zapełniały tylko i wyłącznie książki.
Starał się spędzać sporo czasu nad księgami
dotyczącymi Landare i księżyca, ignorując przy tym nieco uciążliwego
przewodnika, który częściej przeszkadzał, niż pomagał, nie potrafiąc
powstrzymać się od niepotrzebnych uwag, gdy wszyscy byli skupieni.
Mistrz Penyu twierdził, że to tutaj znajdą
wszelkie odpowiedzi. RM19 nie mógł uwierzyć, że tym razem ktoś taki jak on się
pomylił. To było wręcz absurdalne. Wszystko wskazywało na to, że to oni musieli
popełnić jakiś błąd lub przeglądali nieodpowiednie księgi. Nie potrafił pozbyć
się myśli, że to Marejat był wszystkiemu winien. To młody mnich powinien być
wśród nich najbardziej obeznany, a gdy czegoś nie wiedział, jego obowiązkiem
było zapytać innych lub sprawdzić, gdzie szukać odpowiedzi. Tak tkwili w
martwym punkcie i nic nie wskazywało na poprawę.
Gdy nie zajmował się sprawami Landarczyków,
starał się poszukiwać informacji odnośnie wierzeń ludów kosmosu, z szczególnym
naciskiem na Kaio i pozostałych opiekunów.
Kiedy opuszczał BS88C, by w roli pilota
wyruszyć na misję razem z Kendappą i Kaelasem, nigdy nie przyszłoby mu do
głowy, że ta kwestia go zainteresuje. Nie wierzył w bogów. Ba! Nie wierzył w
żadne siły wyższe, które sprawowałyby władzę nad kosmosem, ingerując w jego
rozrost i życie mieszkańców. Liczyło się dla niego tylko to, co dało się
potwierdzić. Nauka, nie mistycyzm!
Teraz nie miał całkowitej pewności.
Gdziekolwiek się nie udali, tam słyszeli o Kaio czy innych opiekunach. Kendappa
była w stanie przelać krew, byleby stanąć w obronie własnej wiary. Nawet
Mówczyni, Wyrocznia i Mistrz Penyu twierdzili, że powinni zaufać i wierzyć w
Kaio. Do tego dochodził sen czy wizja, którą miał na Ziemi. Wszystko, przez co
przeszli nie mogło być tylko przypadkiem, coś musiało za tym stać.
Nie sądził, aby miał do czynienia z bogami.
Jednak Vrieskas przez niektóre rasy już uznawany był za jakieś bóstwo, więc czy
tak samo nie mogło zdarzyć się i w tym przypadku? Może wszystko sprowadzało się
do tego, że tutaj także mieli do czynienia z jakąś długowieczną rasą, może
nawet nieśmiertelną. Równie dobrze w kosmosie mogli pozostać ich ostatni
przedstawiciele, a wraz z upływem czasu historie o nich przerodziły się w
legendy, a z potem we wierzenia. Komuś, kto był ważny dawno temu, może miał
wtedy miano bohatera, teraz nadano tytuł boga. Kto wie, czy z czasem to samo
nie może przydarzyć się w sprawie z Vrieskasem.
Kendappa mogła mieć rację, może oni
rzeczywiście mieszkali w centrum wszechświata, za tą barierą. Posiadali tak
ogromną moc, aby bez większego trudu stworzyć coś takiego i na zawsze
odseparować się od reszty kosmosu z jakiejś sobie tylko znanej przyczyny.
Ta teoria wydawała mu się najbardziej
prawdopodobna. Żałował, że nie mógł z nikim się nią podzielić. Kaelasa to nie
interesowało i pewnie nie wykazywałby większego zainteresowania, Kendappa nadal
utrzymywałaby swoją tezę, nie dopuszczając do siebie jego argumentów.
Największe rozczarowanie przeżył, gdy w
zbiorach na Be’Shar nie znalazł nic przydatnego. Nie wiedział, czy miało to
związek z tym, że szukał w niewłaściwym miejscu (Marejat po raz kolejny się nie
wykazał), czy rzeczywiście z jakiś powodów nic tu nie było. Natrafił jedynie na
mity podobne do tych, jakie opowiadała Kendappa, nic konkretnego. Nawet relacja
z Wielkiej Wojny, która wedle źródeł rzeczywiście miała miejsce, była jakaś
mętna. Brak konkretnych dat, nazwisk, ras biorących w tym udział. Nic, jakby
ktoś specjalnie wymazał te wydarzenia z historii. Zapytany o wszystko Marejat
też nic nie wiedział (chociaż nie było to żadną nowiną dla RM19). Wierzył w
Kaio, wierzył, że to wszystko miało miejsce, modlił się (jak utrzymywał), ale
nie wiedział, gdzie szukać konkretów, bo to wszystko powinno tam być. Mimo że
nie było.
Żałował, że nie mógł zagłębić się w wiedzę
z innych dziedzin. Jednakże w takiej sytuacji priorytety były jasne i nie miał
zamiaru tego burzyć dla własnego widzimisię. Miał tyle innych pytań i
niepewności, jeszcze takich z lat młodości, ale to musiało poczekać. Wierzył,
że w przyszłości mu się poszczęści i odkryje to w innych okolicznościach.
~ * ~
RM19
siedział w salonie niewielkiego mieszkania, w którym zamieszkali z SiN699 po
ślubie. Jej ojciec stwierdził, że nie pozwoli, by jego córka wylądowała w
jakiejś nędznej dzielnicy, dlatego ulokował ich w prawdopodobnie najmniejszym
mieszkaniu w budynku zajmowanym przez jego rodzinę.
Salon
był niewielki, ale SiN699 zadbała o jego przytulne urządzenie. Ściany
pomalowano na kremowy kolor, a na podłodze położono gruby, pomarańczowy dywan.
W pomieszczeniu mieściło się niewiele mebli, dlatego postawiono przede
wszystkim na praktyczność. Nieduża ława, kanapa, fotel, telewizor przymocowany
do ściany, by nie zabierać za dużo miejsca, i nieduża roślina doniczkowa w
kącie.
Dla
RM19 salon był duży w porównaniu z tym w domu, w którym się wychował, ale miał
świadomość, że jego żona dorastała w większych luksusach i teraz przez niego
musi gnieździć się w tak małej i ciasnej przestrzeni. Nigdy nie narzekała, ale
przecież nie mogła tak po prostu zapomnieć o tym, co było i przyjąć nowe,
gorsze warunki bez jakiegokolwiek komentarza. W końcu to jej ojciec tak to
zorganizował.
–
Chyba nie masz zamiaru tego zrobić?! – krzyknęła SiN699, podchodząc do RM19 i
bez ostrzeżenia zatrzaskując mu monitor laptopa przed nosem.
–
Pracowałem – mruknął niezadowolony mężczyzna.
Znał
swoją żonę na tyle dobrze, że postanowił jej nie prowokować, a wysłuchać tego,
co chciała powiedzieć i dopiero później wrócić do pracy. Miał nadzieję, że większość
danych uda mu się odzyskać, bo chciał to jak najszybciej skończyć.
Poskładał
wszystkie papiery na kupkę, by niepotrzebnie nie prowokowały SiN699 i spojrzał
na nią wyczekująco. Kobieta usiadła na jednym z foteli, jednak nadal groźnie na
niego patrzyła. I nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić.
–
To są urodziny twojej siostry – zaczęła. – Nie powiesz mi, że nie chcesz na nie
iść, bo badania są ważniejsze. Nie poznaję cię.
RM19
westchnął zrezygnowany. Nie potrafił pojąć, dlaczego SiN699 nie umie zrozumieć jego
postępowania, że nie widzi, co dzieje się wokół. Od wielu problemów sam ją
chronił, ale inne były widoczne jak na dłoni.
–
Dobrze wiesz, że chciałbym iść, ale w tym czasie muszę pojawić się w pracy.
Mówiłem już o tym KM6 i zrozumiała mnie. Cieszyła się, że chociaż ty będziesz –
dodał, mając nadzieję, że to trochę udobrucha żonę.
–
A co innego miała powiedzieć? Wiedziała, że i tak postawiłbyś na swoim. Nie
możesz wziąć wolnego, zrobić to wszystko wcześniej? Proszę, RM19, zrób to dla
mnie. I dla niej. Praca nie ucieknie, a i tak jej nie lubisz. Proszę.
Mężczyzna
odwrócił głowę w stronę okna. Nie potrafił znieść tego wzroku SiN699, jej słów.
Zawsze jej ulegał, teraz też by to zrobił, ale nie mógł. Ten jeden raz nie mógł
tego zrobić. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej o wszystkim,
ale ostatecznie zrezygnował. I tak by tego nie zrozumiała.
Kątem
oka zauważył, że podniosła się z fotela i podeszła do niego. Przykucnęła obok i
chwyciła jego dłoń w swoje. Zbliżyła ją do ust i delikatnie pocałowała.
–
Proszę, RM19. Ten jeden raz. Nic się nie stanie, jak raz złamiesz zasady. Albo
możesz symulować chorobę – dodała z uśmiechem. – Doktor SiN699 wszystko potwierdzi.
Spędźmy ten jeden dzień jak rodzina.
RM19
wyrwał dłoń z jej uścisku i wstał. Podszedł do okna i spojrzał na krajobraz
rozciągający się za szybą. Ich maleńkie mieszkanko mieściło się w części budynku,
która wychodziła na miasto. Z żadnego okna nie mógł dostrzec Germanowej Rzeki i
drzewiastych terenów wokół niej.
–
Nie namawiaj mnie do tego, bo łamanie zasad nigdy się dobrze nie kończy. Mam
możliwość awansowania, dlatego muszę iść. Obiecuję, że za jakiś czas spędzimy
razem jakiś dzień albo zabierzemy gdzieś KM6 i RM20.
–
Nie mówiłeś nic o awansie – podchwyciła SiN699, jednak bez trudu zorientował
się, że pierwsze zdanie ją zabolało. Na jej twarzy odmalował się ogromny
smutek. W końcu, żeniąc się z nią, złamał zasady. – Dostaniesz pracę w
laboratorium? – dociekała.
–
Nie, mam egzamin na pilota – powiedział, z powrotem odwracając głowę w stronę
okna. Nie chciał widzieć wyrazu jej twarzy.
–
Na pilota? Chcesz… – zamilkła na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiała. –
Egzamin? Czyli planowałeś to od dawna? Przecież musiałeś przejść przez
wszystkie szkolenia, nikogo od razu nie sprawdzają. Od jak dawna mnie
okłamujesz, RM19? Jak długo to już trwa?
–
Ponad pół roku – wyznał. – Nie
rozumiesz, że to jest szansa! – zawołał, odwracając się.
Zobaczył
na twarzy SiN699 niewyobrażalny smutek i rozczarowanie. Wyglądała, jakby za
chwilę miała się rozpłakać, jednak wiedział, że tego nie zrobi. Była zbyt
silna, aby pozwolić sobie na jakiekolwiek łzy.
–
Szansa – prychnęła. – Twierdziłeś, że cię to nie interesuje. Obiecałeś mi, że
bez względu na wszystko nigdy tego nie zrobisz! Wydawało mi się, że wyszłam za
człowieka, który zawsze dotrzymuje obietnic, ale najwyraźniej się pomyliłam.
Jak widać awans społeczny i otrzymanie okularów jest dla ciebie ważniejsze niż
rodzina.
– Robię
to dla nas!
–
Nie, robisz to tylko i wyłącznie dla siebie. Koniecznie chcesz wymazać złą
historię własnej rodziny, zasłynąć jako ten, który tego dokonał. Nie potrafisz
zostawić tego za sobą i żyć życiem, które masz. Masz ambicje, szanuję i
wspieram je od lat, ale one gniją, gdy pracujesz dla mojego ojca. Ile razy
mówiłam ci, byśmy stąd wyjechali i zamieszkali w innym mieście, zaczęli
wszystko od początku bez jakichkolwiek zobowiązań? Ale ty za każdym razem nie
chciałeś mnie słuchać, twierdząc, że tu jest ci dobrze – mówiła z determinacją,
jakiej od dawna u niej nie słyszał. Wierzyła w każde wypowiedziane słowo, a on
nie potrafił jej zaprzeczyć. Miała wiele racji, jednak nie wiedziała
wszystkiego. – Chociaż raz mógłbyś zrobić coś dla dobra innych, nie dla siebie.
Postąpisz, jak uznasz za stosowne. Ale pewnie i tak już podjąłeś decyzję.
Odwróciła
się na pięcie i wyszła z pomieszczenia, zostawiając RM19 samego. Mężczyzna
chciał za nią pobiec, wyjaśnić jej wszystko, ale tego nie zrobił. Miała rację,
podjął już decyzję i miał zamiar w niej wytrwać. Zostanie pilotem i zwiększy
swoją pozycję w społeczeństwie. Nie miał zamiaru wybierać się na żadne misje
podboju. Piloci byli także potrzebni, by pilotować statki, które przemieszczały
się między planetami należącymi już do wielkiego imperium. Zawsze trzeba było
kogoś lub coś przetransportować. A służba dla wielmożnego Vrieskasa była
najbardziej opłacalna. Możliwe, że w końcu znajdzie szansę, by wszystko
naprawić, wyrwać się stąd.
–
Robię to dla nas – powiedział, chociaż już nikt go nie słyszał.
~ * ~
SiN699
zgodnie z zapowiedzią udała się na urodziny KM6. RM19 nie poszedł z nią.
Spotkał się z jej ojcem, by omówić ostatnie kwestie związane z egzaminem na
pilota i przejęciem późniejszych obowiązków w służbie wielmożnego Vrieskasa. A
następnie przystąpił do samego egzaminu, który zdał z najwyższym możliwym
wynikiem. Już nic nie stało na przeszkodzie, by mógł podjąć nową pracę.
Jednak
w ogóle nie cieszył się z tego. Wolałby oddać okulary o fioletowych szkłach,
zrezygnować z tego awansu społecznego, byleby tylko SiN699 nie nazwała go
kłamcą. Chciałby z nią gdzieś wyjechać, lecz wiedział, że jej ojciec nigdy by się
na to nie zgodził.
– Nie myśl, że dzięki temu coś się w twoim
życiu zmieni – oznajmił KC734 do siedzącego przed nim RM19.
Położył na blacie dzielącego ich biurka
parę okularów o fioletowych szkłach, których tak bardzo pożądali wszyscy
początkujący naukowcy. Były symbolem, że osiągnęło się w życiu coś istotnego,
że przyczyniło się do rozwoju jakiejś dziedziny z życia mieszkańców planety. Że należało się z tobą liczyć.
– Dziękuję – szepnął RM19, nieśmiało biorąc
do ręki swoją nową własność.
Kiedyś wydawało mu się, że ta chwila będzie
spełnieniem marzeń, pełna radości, jednakże KC734 wszystko zniszczył. RM19 westchnął
w duchu. Powinien zdawać sobie sprawę, że marzenia nigdy się nie
urzeczywistniają tak, jakby się tego chciało (o ile w ogóle do tego dochodzi do
ich spełnienia).
– Otrzymałeś je tylko dlatego, że takie
prawo ustanowił Vrieskas. I to tak dawno temu, że nie istniała wtedy nawet moja
linia, nie mówiąc o twojej. Każdy pilot ma je nosić i nawet takie zero jak ty
nie może zostać z tego przywileju zwolnione – warknął w jego stronę. – Idź już,
nie mam dla ciebie więcej czasu. I nie masz prawa nosić ich na BS88C, nie
jesteś tego godzien – dodał z ironicznym uśmiechem na ustach, poprawiając
własne okulary na nosie.
RM19 nie pozostawało nic innego, jak
opuścić gabinet swego teścia. Jednak lewą dłoń zaciskał w pięść, próbując się
jakoś uspokoić.
Nie
wiedział, co zrobiła, aby przekonać ojca do tego ślubu, ale Radny bez skrupułów
oznajmił mu, że nigdy nie zaakceptuje tego związku. W zamian za ten nikły awans
społeczny, RM19 musiał zgodzić się na jego liczne żądania.
SiN699
powinna wstąpić do jego rodziny, zamieszkać w jego domu, jednak jej ojciec nie
zgodził się na to. Chciał mieć ich oboje przy sobie, dlatego wyznaczył im
mieszkanie w swoim domu. Wprost oznajmił RM19, że powinien być mu za to
wdzięczny, bo to więcej, niż posiadał do tej pory. Radny zażądał, by podjął
pracę dla niego. I to nie naukową, o jakiej zawsze marzył, lecz zwykłą biurową.
Przeglądanie jakiś mało ważnych papierów i zostawanie po godzinach, bo tak
życzył sobie szef.
Teść
kontrolował niemal całe jego życie. Ostatnie słowo musiało zawsze należeć do
niego. A RM19, z racji swojej niskiej pozycji, musiał się dostosować. I
najważniejsze nic nie mówić SiN699. Prawdopodobnie KC734 chciał doprowadzić do
tego, żeby jego córka w końcu przejrzała na oczy i zorientowała się, że wyszła
za nieudacznika i zerwała małżeństwo. Co prawda w świetle prawa obowiązującego
na BS88C było to niemożliwe, bo zawarty związek mogła przerwać jedynie śmierć
któregoś z małżonków. Jednak Radny zawsze mógł doszukać się w zasadach jakiejś
luki lub posunąć się nawet dalej i rozwiązać to legalnie.
Praca
pilota miała być według KC734 gwoździem do trumny, jako że RM19 obiecał SiN699,
iż nigdy tego nie zrobi (zastanawiał się skąd jej ojciec się o tym dowiedział),
ale sam też widział w niej wiele jasnych stron. Pilnie poszukiwano pilotów, bo
nie każdy potrafił kierować statkiem w zdradzieckiej przestrzeni kosmicznej.
Może i byli cichymi bohaterami wielu misji, ale otrzymywali dużą zapłatę za
swoje usługi. A ci najlepsi mogli liczyć na wiele przywilejów.
Chciał
zostać jednym z tych najlepszych, dlatego tak bardzo się starał. Wiedział, że
na początku lekko nie będzie, ale później każdy musiałby dostrzec jego
umiejętności. Zyskałby sławę i w końcu mógłby uwolnić się od Radnego i zacząć
żyć po swojemu. Tak jak zawsze pragnął, przywracając przy tym dobre imię
rodziny.
RM19
wszedł do mieszkania. Myślał, że SiN699 zdążyła już wrócić do domu, ale się
pomylił. Chciał z nią porozmawiać, chociażby trochę wyjaśnić to nieporozumienie
sprzed kilku dni, ale najwyraźniej zabawa musiała się przedłużyć.
Postanowił
na nią zaczekać, dlatego włączył laptopa i podłączył do niego niewielkich
rozmiarów dysk służący mu za dziennik. Dostał go od rodziców na dziesiąte
urodziny i od tamtego czasu dobrze mu służył i nigdy się z nim nie rozstawał.
Zapisywał w nim wszystkie istotne informacje, które mogły się przydać w
przyszłości. Te najstarsze, pochodzące z czasów, gdy był jeszcze dzieckiem,
pewnie na nic by mu się nie przydały, obecnie większość z tego znał na pamięć,
ale późniejsze kwestie zawsze mógł wykorzystać.
W
dzieciństwie postanowił, że będzie zapisywać wszystko przez całe swoje życie,
by po śmierci, gdy odzyska dawną chwałę swojej rodziny, ten dziennik zyskał
wielką wartość i stał się źródłem wiedzy dla przyszłych pokoleń. Wraz z upływem
kolejnych lat nadal tego pragnął i miał nadzieję, że to marzenie kiedyś się
spełni.
Siedząc
przed laptopem, całkiem stracił poczucie czasu. Po kilku godzinach z
przerażeniem zorientował się, że była już trzecia w nocy, a SiN699 jeszcze nie
wróciła do domu. Prawdopodobieństwo, że została na noc u jego rodziny było
niewielkie, ale teoretycznie zawsze mogło się tak zdarzyć. Postanowił, że rano
zadzwoni do rodziców, by się upewnić, teraz było zbyt późno, a nie chciał
nikogo budzić.
Położył
się do łóżka, ale nie mógł zasnąć. Nie potrafił odgonić od siebie złych
przeczuć. Ale przecież nic złego stać się nie mogło. Po prostu nie mogło!
~ * ~
Dni,
które potem nastały, były dla RM19 niczym horror. Nie wiedział jednak, że to
dopiero przedsmak tego, co go czeka. SiN699 nie wróciła następnego dnia do
domu, u jego rodziców też nie przenocowała, utrzymywali, że wyszła wieczorem o
dość wczesnej porze i mówiła, że idzie prosto do domu. Nie pojawiła się także
następnego dnia ani następnego, ani następnego.
Rozpoczęły
się wielkie poszukiwania kobiety, KC734 postawił do gotowości niemal wszystkie
służby bezpieczeństwa z miasta, byleby tylko odnaleźć córkę. Po całej planecie
rozesłano informacje o jej zaginięciu, by każdy, kto ją zobaczy, mógł
zawiadomić odpowiednie osoby.
Najgorsze,
że o wszystko obwiniał RM19. Mężczyznę bardzo bolały te słowa, bo SiN699 była
dla niego wszystkim i sam martwił się o nią. KC734 nie pozwalał mu pomóc, więc
starał się działać na własną rękę, byleby tylko coś zrobić, bo bezczynne
siedzenie zbiłoby go. W tych dniach KM6 niemal go nie opuszczała, starając się
pomóc i dodać otuchy. Wiedział, że dziewczynka niewiele może zrobić, ale
cieszył się z jej towarzystwa, przynajmniej nie był sam.
Najgorsze
miało miejsce tydzień po zaginięciu SiN699. Z Germanowej Rzeki wyłowiono jakieś
ciało i potrzebna była identyfikacja.
RM19
przybył na obrzeża miasta z duszą na ramieniu (KM6 też chciała iść, ale
zostawił ją w domu, bo takie widoki nie były przeznaczone dla dzieci). Tak
bardzo obawiał się tego, że to mogła być jego żona.
Na
brzegu rzeki zgromadzili się ludzie odpowiedzialni za dopełnienie wszelkich
formalności w tak tragicznych wypadkach. Po wstępnej identyfikacji, przepuścili
go, by mógł zobaczyć ciało, które niebawem mieli przewieść do laboratorium, by
dokonać sekcji, a następnie do kostnicy, gdzie miało czekać na pogrzeb.
Gdy
szedł w stronę ciała, zorientował się, że nigdzie nie było KC734. Zastanawiał
się, dlaczego nie pofatygował się tutaj, skoro mogło chodzić o jego córkę,
którą tak gorliwie szukał.
Miał
wrażenie, że gdy przemierzał te kilka metrów, powietrze jakby zgęstniało.
Musiał włożyć znacznie więcej wysiłku, by pokonać tę odległość. Ledwo
powstrzymywał się od ucieczki, byleby tylko nie potwierdzić tego, co najgorsze.
Już
z daleka zorientował się, kim była wyłowiona z wody kobieta. Sam nie wiedział,
jak udało mu się zrobić te kilka ostatnich kroków. Później w ogóle nie pamiętał
wiele z tego, co zaszło. Jedynie jej twarz.
Uklęknął
przy ciele, pochylając głowę. Łzy ciekły mu po policzkach. Nie przejmował się
tym, że otaczali go obcy ludzie, bo co oni w ogóle mogli wiedzieć o tej
tragedii.
Miał
wrażenie, że ktoś oderwał mu część serca, tak bardzo bolało go w klatce
piersiowej. Czyżby ona zabrała tę część ze sobą? Ledwo zdołał zaczerpnąć
kolejne oddechy. Jak to się w ogóle mogło stać?
–
SiN699… – szepnął. Chciał dotknąć jej twarzy, ale ktoś powstrzymał go, kładąc
mu dłoń na ramieniu i zmuszając do wstania.
–
Już nic nie możemy zrobić.
Jak
przez mgłę zorientował się, że był to jego tata. Tylko co on mógł tu robić?
Skąd dowiedział się o wszystkim. Pewnie gdyby spróbował, zdołałby bez problemu
odpowiedzieć sobie na to pytanie. Tylko po co? W tamtej chwili życie straciło
sens dla RM19.
~ * ~
RM19
nie wiedział, jak udało mu się funkcjonować przez ten czas, oddzielający
znalezienie zwłok od pogrzebu. Niemal wszystko zawdzięczał rodzicom, którzy
uparli się, aby przez ten czas zamieszkał u nich w domu. Mama chciała mieć go na
oku, mimo że cały dzień spędzał w łóżku. Stracił chęć do wszystkiego. Wola
życia pękła niczym bańka mydlana. KM6 i RM20 też próbowali na niego jakoś
wpłynąć, jednak na niewiele się to zdało. Ale przynajmniej nie był sam, zawsze
ktoś z członków rodziny dotrzymywał mu towarzystwa.
Pogrzeb
SiN699 był bardzo uroczysty. Zebrało się na nim wielu wpływowych mieszkańców
BS88C, głównie ze względu na jej ojca. RM19 doskonale wiedział, że połowy tych
ludzi jego żona nigdy nawet na oczy nie widziała. Jednak KC734 nawet w tak
tragicznym momencie musiał się popisywać swymi wpływami i bogactwem.
Przy
nich RM19 i jego rodzina wyglądali na biedaków i przypadkowych przechodniów.
Nikt z zebranych za bardzo nie przejmował się tym, jak bardzo musi cierpieć jej
mąż. Niektórzy w ogóle nie zwracali na niego uwagi. To KC734 był w centrum i
tak miało pozostać. RM19 otrzymał wielką łaskę, że pozwolono mu przyjść na
pogrzeb.
Patrzył,
jak ciało SiN699 w metalowej trumnie spuszczano do ziemi. Od czasu
identyfikacji zwłok nie pozwolono mu więcej jej zobaczyć (jej ojciec o to
zadbał, sam zajmując się resztą formalności). Właściwie wydawało mu się, że to
nawet lepiej. Nie chciał mieć więcej przed oczami obrazu topielicy, wystarczyło
mu, że nawiedzała go w snach. Jednak chciał poznać szczegóły dotyczące jej
śmierci, a nawet tego odmówił mu KC734, twierdząc, że już nie ma nic wspólnego
z jego córką.
Po
ceremonii żałobnicy zaczynali się rozchodzić, większość udawała się na stypę
organizowaną przez Radnego. RM19 nie dostał zaproszenia, ale nie ubolewał nad
tym. Wolał spędzić ten czas z własną rodziną, która rozumiała jego ból i to,
przez co przechodził.
Poczuł,
jak KM6 chwyta go za rękę, by dodać otuchy. Odwzajemnił gest. Po jego drugiej
stronie stał RM20. Mężczyzna czekał, aż wszyscy żałobnicy udadzą się w swoją
stronę. Potem podszedł do grobu, który na razie był jedynie kupką ziemi
przykrytą niezliczoną ilością kwiatów. Tablica upamiętniająca zostanie
postawiona w przyszłym tygodniu, takie panowały zasady. Wiedział, że pewnie i
tym zajmie się jej ojciec.
Uklęknął
przed grobem, ponownie nie potrafiąc powstrzymać łez. Położył na nim maleńki
bukiecik drobnych, fioletowych kwiatków, które uwielbiała SiN699. Zawsze jej
takie dawał, gdy się spotykali, a ona za każdym razem się nimi zachwycała i
uśmiechała szeroko.
–
Przepraszam… – powiedział, szlochając cicho. – Przepraszam, że nigdy ci
wszystkiego nie powiedziałem. Może wtedy… Może gdybym… – Ukrył twarz w
dłoniach, nie potrafiąc dokończyć zdania. – Robiłem to wszystko dla nas, zawsze
dla nas.
Poczuł,
jak KM6 obejmuje go za ramiona. Zastanawiał się, jak ona musi się czuć, w końcu
wtedy SiN699 poszła na jej urodziny.
–
Kiedyś dowiem się, co się stało – niespodziewanie odezwała się dziewczynka. –
Zobaczysz.
Nic
nie odpowiedział, nie chciał teraz o tym myśleć. Wiedział jedno, musiał jakoś
stanąć na nogi, jakoś istnieć dalej. Zająć się czymś, byleby tylko przestać
cały czas myśleć o jej śmierci. A praca pilota była do tego odpowiednia.
~ * ~
RM19
szedł między płytami nagrobnymi, zmierzając do obranego celu. Starał się
przychodzić tutaj tak często, jak tylko mógł. Minęło już kilka lat od jej
śmierci, ale nadal nie potrafił w pełni tego zaakceptować. Przecież coś musiało
się wtedy stać, ktoś musiał to zrobić.
Za
wszelką cenę starał się powstrzymać łzy, napływające mu do oczu, ale na
niewiele się to zdało. Dziś przypadała rocznica ich pierwszego spotkania.
Kolorowe liście opadały przed srebrną tablicę, na której zostało wyryte jej
imię.
RM19
przyklęknął i położył obok tablicy bukiecik fioletowych kwiatów.
–
Przez dłuższy czas mnie nie będzie – powiedział, wiodąc palcami po wyżłobionych
literach. Zawsze, gdy przychodził na cmentarz opowiadał jej, co się wydarzyło,
tak było mu lżej, mimo że ona nigdy nie mogła odpowiedzieć. – Zostałem
mianowany na pilota do misji podboju, chociaż wcale tego nie chciałem. Wolałem
te mniej znaczące. Mam udać się na Harenosum wraz z prawdziwymi wojownikami.
Pamiętasz, jak kiedyś zastanawialiśmy się, jak może tam istnieć życie, jakim
cudem ciała mieszkańców przystosowały się do tak wysokich temperatur i
wiecznego dnia. Obiecuję, że dowiem się wszystkiego dla ciebie i po powrocie
wszystko opowiem.
Dotknął
obrączki, którą powiesił sobie na szyi. Nie mógł jej nosić z racji, że był
wdowcem, ale nie potrafił się z nią rozstać. Ostatecznie przypominała też o
tych radosnych chwilach.
–
Obiecuję, że niedługo wrócę i znów przyniosę ci twoje ulubione kwiaty.
~ * ~
To ostatni fragment o
przeszłości RM19 i mam nadzieję, że spełnił wasze oczekiwania.
Od razu mówię, że w
tekście mogą się pojawić literówki. Jestem zmęczona, mam katar i okropnie bolą
mnie zatoki, więc pewnie tylko cud sprawi, że tekst będzie tak poprawny jak
zwykle.
Nie wiem, czy dam radę
nadrobić dzisiaj wszystkie zaległości, jeżeli nie, to jutro do południa na
pewno się wyrobię.
byłaś dzisiaj w Bazyli?
OdpowiedzUsuńPierwsza :P
a Eduardzio chciał być cy.
Nie, nie jadłam obiadu
UsuńI ominęła cię bita śmietana z blendera, żałuj.
1 czy 2?
a w Bazyli był bogaty wybór łosi. Taki jak kiedyś z makaronem i jeszcze jakaś potrawka. Na bogato.
UsuńCy <3 ewentualnie 2.
Ja chce łosia :/
UsuńDruga:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam później, najpóźniej do jutra, bo obiecałam siostrze, że film z nią obejrzę^^
Gratuluję drugiego miejsca ^ ^
UsuńJeanelle, normalnie Cię uduszę przez monitor!
UsuńPrzez Ciebie uroniłam łzy! Jejciu, nie sądziłam, że te emocje targające RM19, tak mnie poruszą. Normalnie nie mogłam ich powstrzymać, gdy przeczytałam o tym, że musiał zidentyfikować jej ciało. Musiał być to dla niego wielki cios w serce. Jeszcze ojciec SiN699 musiał być taki wredny, że na pogrzebie rodzina RM19 wyglądali jak obcy ludzie. Uważam KC734 za człowieka o nieludzkim sercu. Ach, nienawidzę go, że tak podle traktował RM19. Że dla niego ważniejsza była sława i pieniądze niż miłość.
A ostatni dialog... no, poruszył mnie dogłębnie.
Muszę jednak powiedzieć, że bardzo wzruszająco zakończyłaś wspomnienia RM19, ale mam nadzieje, że rozdziałów z jego perspektywy jeszcze przeczytam, bo RM19 jest, jak wiesz, moim ulubionym bohaterem i życzę mu, by znalazł jakąś bratnią duszę, mimo iż wciąż tęskni za SiN699. Powinien mieć szanse na nową miłość;) (Teraz tak zauważyłam, że RM19 ma bardzo podobną sytuację do mojego Lucasa^^)
Coś się rozpisałam, więc kończę:)
Czekam na dalszy ciąg wydarzeń:)
Pozdrawiam serdecznie:*
Dziękuję :)
UsuńCieszę się, że rozdział spowodował takie emocje, mimo że było z góry wiadome, jak to wszystko się skończy.
BS88C to planeta o brutalnych i sztywnych zasadach, a KC734 jest im wierny. Tylni nimi kieruje się w życiu i stąd wynika jego bezduszność.
Rozdziały z jego perspektywy na pewno będą, jeden niebawem i to dość długi, bo nieźle się rozpisałam. Myślę, że w kolejnej serii o nich też nieco o nim jeszcze będzie, ale czy znajdzie bratnią duszę, to tego nie wiem, bo burza mózgów w głowie trwa i decyzji jeszcze nie podjęłam. Zresztą w jego przypadku niemal wszystkie dalsze losy się wahają i może zdarzyć się wszystko, bo jak zakończę wątki innych bohaterów to wiem od dawna.
To aż buzia się cieszy, że jeszcze będzie o RM19^^
UsuńZastanawiam się jeszcze, bo zapomniałam o tym napisać, nad słowami wypowiedzianymi przez KM6... Czyżby był jakiś spisek, i ktoś uknuł śmierć SiN699? Nie wierzę, że KC734 byłby zdolny do zabójstwa swojej córki. Byłoby to bardzo okrutne.
Słowa KM6 były zapowiedzią do kolejnego opowiadania, jeżeli po zakończeniu tego (kiedyś tam w przyszłości) nadal będę chciała je pisać. I właśnie ona ma być główną bohaterką.
UsuńA jej ojciec nie był w to zamieszany, chciał jak najlepiej dla niej i wcześniej skasowałby RM19 niż swoją córeczkę.
O, super^^ Będzie nowe opowiadanie o KM6:) Fajnie, że coś szykujesz po Braciach Duszy:)
UsuńNa dzień dzisiejszy nie potrafiłabym rozstać się ze światem, który tutaj wykreowałam. Szczególnie, że kosmos daje ogromne pole do popisu.
Usuńcy :P
OdpowiedzUsuń1 czy 2 się pytałam?
UsuńO, mam sztuczny tłum
Elfaba napisała wyżej, że 2 więc, Eduardo pisze: 1.
Usuńha ha ha
Usuńjak to, nie chcesz posłuchać Eduardo?
UsuńEduardzo zawsze ma rację :*
UsuńA co Eduardzio wybrał?
UsuńAle SpAm...
Eduardzo wybrał zapowiedź kolejnego rozdziału.
UsuńJaki spam?
Kurczę, kto jej to zrobił? przecież chyba nie własny ojciec? może jacyś zazdrośni mieszkańcy planety, którzy uważali, że taki zwiażek nie ma prawwa istnieć? Ciekaw,e czy gdyby RM19 poszedł z nią nma przyjęcie, udałoby się uniknąć czegoś takiego... :(
OdpowiedzUsuńNie, ojciec jej tego nie zrobił, wcześniej spowodowałby śmierć RM19 niż swojej córeczki, która mimo wszystko była dla niego ważna.
UsuńO rany te komentarze powyżej mnie przerażają ^^
OdpowiedzUsuńMiałam dziś nie czytać, ale jak zobaczyłam, że tak dużo o RM19... no, nie powstrzymałam sie :)
Hej Marejat jest bardzo fajny! To nie jest jego wina, że nie wie, gdzie co jest. Przecież ma tyle ważniejszych zajęć... A tak na serio: co on w zadadzie robi na Be'Shar? Czy on tylko w kwestii Landare taki niedoinformowany? :P
Jak spojrzeć tak teraz na perypetie i fochy Kendappy i Kaelasa to oni są naprawdę głupi. Kurczę no, bo oni kompletnie nie doceniaja tego, co mają i co mieć mogą. To przykre :(
Natomiast co do przeszłości, to cieszę się, że wyjaśniłaś dlaczego RM19 w ogóle został pilotem i poleciał na tę misję, która zmieniła wszystko. Musiał być naprawdę zdesperowany, ale rozumiem jego chęć odzyskania dziedzictwa i dawnej chwały rodu. A KC734 to nie jest godzien butów wycierać MR19! Jeżeli jego ród powstał po podboju, to jest jakimś mikrusem w stosunku do całej rodzinki MR. Ignorant pokazał, że gucio wie o przeszłości własnej planety.
Nie wiem w dodatku czy śmierć SiN699 to nie jego robota. Nie mam na myśli celowego sprowadzeni ana niej śmierci, ale przypadkowe. Mógł zlecić zabójstwo RM19, wiedząc o urodzinach jego siostry, a zbiry zabiły osobę, która tamtędy szła, bo chciały kasę. Tylko czy mu się to opłacało? Niby tak - bo RM19 nagle awansował społecznie, a jego córka niekoniecznie chciałaby opuścić męża. I niby nie, bo szanse na śmierć podczas jednej z misji tez spore (ale nie w wypadku tak świetnego pilota jak RM19, więc może po testach zrozumiał, że nie pozbędzie się zięcia tak łatwo?). W każdym razie aż trudno uwierzyć, by ktokolwiek na BS88C porywał sie na córkę radnego (zakładam, że większość ją znała :P).
I te kwiaty, obietnice, ciało... RM19 nigdy nie miał łatwo i chyba nie zamierzasz tego zmienić, co? Jedyna nadzieja w K6 - może jej uda sie dowiedzieć, co się stalo z jej bratową i może wtedy RM19 będzie mógł ruszyć dalej.
Gdyby ktoś usłyszał niektóre nasze rozmowy na żywo, to za głowę by się chwycił ^^
UsuńZ tego, co zauważyłam, to RM19 działa jak magnes na czytelników, a ja dla niego taka okrutna jestem.
Mnisi na Be'Shar mają swoją hierarchię, jedni wiedzą więcej, inni są gdzieś przy dole i jeżeli sami się nie douczą o niektórych kwestiach, to nie powinni zabierać się za oprowadzanie podróżnych. Marejat należy własnie do tej najniższej kategorii, a Nien Su nigdy nie przyzna się do tego, że specjalnie dał im takiego przewodnika.
Śmierć SiN699 akurat nie jest sprawką jej ojca, bo mimo wszystko jemu zależało na córce, chociaż swojego zięcia wysłałby do grobu raz dwa. Jednak ktoś stał za tym wszystkim, bo sama by się nie utopiła. Jeżeli w dalekiej przyszłości nie minie mnie ochota na zagłębienie się w ten wątek, to wszystko powinno się wyjaśnić.
A co do skasowania pilota, to mimo wszystko nie wygląda to tak kolorowo, ale o tym na razie sza.
RM19 bardzo wiele przeszedł. Szkoda, że nikt nie widział jego poświęcenia oraz wielkiej miłości do żony. Do tej pory nie otrząsnął się w pełni po tej tragedii. Zastanawiam się czy kiedykolwiek jeszcze odnajdzie szczęście i odzyska siły do życia, czy już na zawsze stanie się zgorzkniały i pełen pretensji do samego siebie? Jestem pewna, że ta śmierć nie była przypadkiem i może dobrze się stało, że mężczyzna nie poszedł na tę uroczystość - może on również wtedy by zginął?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle znakomity:)
Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńCo do dalszych losów RM19 i tego, jak mu się w życiu ułoży (lub nie), to na razie jeszcze się waham. Mam kilka różnych koncepcji i jak na razie nie potrafię się zdecydować. Na dodatek jest to jedyna postać, z którą mam tak duży problem, bo reszta jest już od dawna jasna.
A czy RM19 też by zginął pozostanie niewiadomą. Nikt się tego nie dowie, bo jednak na miejscu go nie było.
Coraz bardziej lubię RM19. Znaczy się, od początku go lubiłam, z pewnością jest jednym z moich ulubionych postaci w tym opowiadaniu. Po prostu uwielbiam intelektualistów, indywidualistów i ludzi, którzy mają ambicje, pragną być kimś więcej, niż są. A on właśnie taki jest, za co go podziwiam. Nie chciał biernie godzić się z tym, że jest uważany za zero i pragnął udowodnić wszystkim, że stać go na wiele i może zostać kimś. Myślę, że jego żona przynajmniej częściowo miała rację, że robił to głównie dla siebie, ale na pewno dla rodziny w jakimś stopniu też. Na pewno też pragnął być szanowany i doceniany przez społeczeństwo, a teść traktował go naprawdę podle i nie doceniał go.
OdpowiedzUsuńRozdział był bardzo smutny. Zarówno z tym, że RM19 utracił swą ukochaną (w dodatku rozstali się w gniewie), nawet nie wiedział, co dokładnie się z nią stało, że był tak podle traktowany przez rodzinę Sin699 zarówno za jej życia, jak już wtedy, kiedy odeszła, i że zawsze, mimo potencjału, był tak marginalizowany.
Dlatego tym większy mój podziw dla tej postaci, że mimo przeciwności nie zatracił ambicji i nawet po tej tragedii starał się jakoś funkcjonować, choć nie było mu łatwo. Może faktycznie ta misja miała przynieść mu pewne ukojenie, dlatego w końcu się na nią zgodził?
Może tak nie po kolei troszkę zaczęłam, niemniej jednak, ciekawi mnie też, dlaczego nie potrafią nic znaleźć w tych książkach. Może ktoś celowo usunął to, co najważniejsze, aby im utrudnić? Tylko ciekawe, kto mógłby w tym mieć jakiś interes.
Niemniej jednak, bardzo mi się podobało i czekam na więcej ^^. Bardzo lubię takie wstawki wspomnieniowe i troszkę szkoda, że już ich nie będzie, no ale chyba wszystko co najważniejsze już przybliżyłaś.
Dziękuję :)
UsuńWiadomo, że coś tam dla siebie także robił, w końcu chodziło tu również o jego przyszłość i dalsze funkcjonowanie w społeczeństwie, ale chciał, aby jego rodzinie także żyło się dobrze, przede wszystkim rodzicom i rodzeństwu, by odzyskali to, co zabrano im kilka (kilkanaście) lat temu.
Myślę, że takie traktowanie RM19 przez swojego teścia, jakie zaprezentował na pogrzebie to jeszcze mało w porównaniu z tym, co troszkę później wyjdzie na jaw. Ale o tym na razie ciszo sza ;)
Zależy, o jakich informacjach tu mowa. Tych o Landare najzwyczajniej nie potrafią znaleźć przez nieudolność swego przewodnika, co do reszty, to Nien Su osobiście zadbał, aby nic interesującego nie wpadło im w łapki.
Ale mi smutno. Żal mi RM19, naprawdę się starał i naprawdę miał wielkie nadzieje (aż mi się piosenka PF - High hopes przypomniała hehe), a tu nic. Cały czas mam wrażenie, że jego teść, jakkolwiek okrutne by to nie było, maczał palce w zaginięciu SiN, tylko po to, żeby udowodnić RM19, że jest nikim. A kto wie, może miał w tym jeszcze jakiś większy interes. Ostatecznie wysłał RM gdzieś daleko, dzięki czemu nie będzie go kuł w oczy jego widok.
OdpowiedzUsuńJego siostra też musiała być bardzo zżyta z Sin, skoro uznała, że dowie się, jak zginęła. Trzymam za nią kciuki, może pod sam koniec opowiadania oboje się dowiedzą.
Pozdrawiam ;)
Jakkolwiek to może wyglądać, to KC734 nie miał nic wspólnego z tym, co stało się z jego córką. Zależało mu na tym, aby ona była cała i zdrowa, a RM19 całkiem zniknął z jej życia. Większy interes miał w tym, by zrobić z RM19 pilota, ale o tym więcej będzie nieco później.
UsuńRM19 pewnie bardziej nadałby się do wykonywania pracy Marejat niż on sam >.< Coś mi się zdaje, że dostali jednego z najmniej kompetentnych mnichów, niemniej i tak uważam, że ten rodzaj nieporadności Marejata jest całkiem uroczy.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że każdy z trójki nie miał łatwego życia. Strasznie szkoda mi RM19, bo zawsze miał spore ambicje, których nie mógł realizować przez przeszłość swojej rodziny, a po ślubie jeszcze teść podcinał mu skrzydła i popsuł nawet chwilę wręczenia okularów. Rozumiem jego zawziętość, aby przywrócić dobre imię swojej rodzinie, to niewątpliwie szlachetny cel, niemniej gdyby tamtego dnia był z SiN699 na urodzinach jego siostry, to kto wie, czy doszłoby do jej śmierci.
Najbardziej poruszający był zdecydowanie fragment z identyfikacją zwłok. Pewnie, wtedy to ojca Sin699 nie było, gdy trzeba było zrobić coś tak nieprzyjemnego...
I jeszcze ta końcówka - trzymam kciuki, aby mimo wszystko udało mu się spełnić obietnicę złożoną ukochanej.
Ogólnie rozdział naprawdę ekstra!
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńOj dostali, dostali. Nien Su musiał trochę paluszki w tym pomaczać, bo inaczej nie byłby sobą, mimo że oficjalnie ma depresję i nosa za drzwi nie wychyla.
Gdyby i on poszedł na urodziny KM6, to do tragedii możliwe, że by nie doszło. Jednak są to tylko spekulacje i nigdy nie będzie wiadomo, co stałoby się gdyby.
Na samym początku nie byłam przekonana co do tej postaci. Wcześniejsze rozdziały, mimo że ukazywały także przeszłość RM19, bardziej mówiły o nim jako doskonałym pilocie niż o innej jego naturze. Teraz jednak widzę, że nie miał łatwo w życiu. Nie dość , że miał kompleks niższości to jeszcze utracił żonę. Zapewne wiele razy zastanawiał sie co by było gdyby jednak poszedł na te urodziny. Pewnie marzył o cofnięciu czasu i odzyskaniu żony . Jeszcze ten jego teść . Okropny typ, zero współczucia dla zięcia, aż mi się smutno zrobiło gdy opisywalas pogrzeb. Osamotniony... biedak..dobrze że miał rodziców którzy wspierali go w tych trudnych chwilach.Rozdział bardzo przyjemnie się czytało. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTak, wsparcie rodziny było dla RM19 najważniejsze i to właśnie dzięki nim ponownie stanął na nogi i starał się pokładać sobie życie na nowo, pomimo tak straszliwej tragedii.
Myślę, że każdy na jego miejscu zastanawiałby się co by było gdyby, jednak także w tym przypadku pozostanie to niewiadomą.
RM19 nie miał lekko w życiu. Tak bardzo się starał, by być mimo wszystko szczęśliwy z Sin699. Znosił upokorzenie ze strony teścia i jawną chęć, by jego małżeństwo się rozpadło. Próbował polepszyć sytuację i wszystko na nic :( Musi mieć do siebie straszne wyrzuty sumienia, że nie poszedł wtedy z żoną na przyjęcie. Ciekawe, czy ojciec dziewczyny kiedykolwiek pomyślał, że gdyby nie tyranizował tak zięcia, to jego córka nie wracałaby sama do domu nocą.
OdpowiedzUsuńZastanawiam mnie, co się właściwie wydarzyło tamtego dnia. Sin699 chyba nie miała żadnych wrogów, ale nie pasuje mi to na zwyczajny wypadek. Ciekawe, czy RM19 dowie się, co dokładnie przytrafiło się jego żonie. A może to KM6 na to wpadnie? W końcu była bardzo zdeterminowana, by się dowiedzieć wszystkiego.
Dobrze się stało, że RM19 wysłali na misję podboju, chociaż on sam tego nie chciał. Zyskał dwójkę prawdziwych przyjaciół, w końcu ma cel i misję do wykonania, więc może uda mu się otrząsnąć z przykrych wspomnień. Jest jeszcze młody, może znajdzie nową miłość? Mam taką nadzieje, bo zasłużył sobie na szczęście.
Pozdrawiam!
Sądzę, że ojciec SiN699 o niczym takim nie pomyślał, bo był zbyt zajęty gnębieniem swego teścia i uprzykrzaniem mu życia jak najlepiej potrafił. A mógł dokonać wiele z racji swej wysokiej pozycji.
UsuńSłowa KM6, by odkryć prawdę, były zapowiedzią do kolejnego opowiadania, jeżeli po zakończeniu tego (kiedyś tam w przyszłości) nadal będę chciała je pisać. I właśnie ona ma być główną bohaterką.
Tak do końca to nie powiedziałabym, że wysłanie RM19 na misję podboju było dobre. Oczywiście, konsekwencje, jakie z tego wniknęły jak najbardziej, jednak za wszystkim kryło się coś jeszcze, co za jakiś czas powinno wyjść na jaw.
Przepraszam za lekki poślizg, ostatnio czas mnie wcale nie rozpieszcza jak to zwykle bywało. No, ale rozdział przeczytałam. Był świetny jak zwykle zresztą :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Be’Shar musiało być rajem dla takiego chłonnego wiedzy mózgu jak ten, który posiadał RM19. Tyle książek, tyle wiedzy! Szkoda tylko, że nie miał tyle czasu, aby to wszystko zgłębić.
Marejat też niczego nie ułatwia! Też mi super pomoc. Może i jest cudnie wykreowaną postacią, ale mnie w tym momencie wkurza i tyle.
Wiesz co? Wcale nie ułatwiasz życia tym naszym bohaterom. Lubisz ich gnębić, prawda? Żaden z nich łatwego życia nie miał. Każdy z nich poniósł jakąś stratę. Mniejszą lub większą, ale jednak. Te wspomnienia RM19 były strasznie smutne. To straszne co spotkało jego żonę. Choć w sumie, co to w ogóle było? Nieszczęśliwy wypadek czy jednak coś więcej? Dowiemy się tego kiedykolwiek? Tak czy siak mężczyzna i tak musiał poczuć się okropnie, gdy ujrzał ukochaną martwą. Ona go chyba namawiała, aby udał się z nią, prawda? Być może wtedy to wszystko mogło potoczyć się inaczej. No, ale RM19 nie powinien tak o wszystko się obwiniać. Ma nowy cel w swoim życiu i to jaki cel! Może przysłużyć się do obalenia tyrana. Może dzięki temu uda mu się choć trochę zapomnieć? Chociaż tu o zapomnienie byłoby bardzo trudno. W każdym razie życzę mu, aby znalazł w swoim życiu jeszcze szczęście.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie
Dziękuję :)
UsuńChyba nawet Vrieskasowi nie starczyłoby czasu, aby zagłębić całą wiedzę od początku istnienia wszechświata do chwili obecnej.
Rzeczywiście wszyscy mieli okropną przeszłość, a na dodatek przyszłość też różami usiana nie będzie. Pewnie będę potrzebować stosu chusteczek higienicznych, a swoich planów i tak nie zmienię. No, chyba że przez łzy nic nie będę widzieć i coś radosnego samo się wciśnie w tekst.
Słowa KM6, by odkryć prawdę, były zapowiedzią do kolejnego opowiadania, jeżeli po zakończeniu tego (kiedyś tam w przyszłości) nadal będę chciała je pisać. I właśnie ona ma być główną bohaterką i będzie szukać odpowiedzi.
A co by się stało, gdyby RM19 postąpił inaczej, to nigdy nikt się nie dowie, bo czasu cofnąć się nie da.
Historia RM19 jest smutna... Ech... to przykre, że jego żona zginęła. Może gdyby z nią wtedy poszedł na urodziny jego siostry... Może teraz by żyła. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak okropnie musiał się czuć, trudno jest mi się postawić na jego miejscu, ale... no szkoda mi go. Najważniejsze jednak, że nauczył się jakoś bez niej żyć. A co z Kendappą i Kaelasem? Zostali tak przytuleni... milutko. Może między nimi coś się rozwinie. Zresztą... ze strony Kendappy już jest jakieś zainteresowanie. Szkoda, że Kaelas nie pamięta tego, co między nimi zaszło. :D Musiało mu być ciężko przyznać się jej, że nie umie czytać. Ale skoro to zrobił... ufa jej. :)
OdpowiedzUsuńGdyby i on poszedł na urodziny KM6, to do tragedii możliwe, że by nie doszło. Jednak są to tylko spekulacje i nigdy nie będzie wiadomo, co stałoby się gdyby.
UsuńKealas też będzie musiał sobie uświadomić, co czuje do Kendappy. Ostatecznie jakieś zainteresowanie w nim wzbudza, a gdy jeszcze ona zacznie w tym paluszki maczać, to kto wie, jak to może się skończyć ;)
Przepraszam za zaległości. I ten, i następny rozdział przeczytałam, ale nie miałam zbytnio kiedy skomentować ;/
OdpowiedzUsuńTak mi żal RM19. Jego historia jest sttasznie smutna. Całe życie miał pod górkę, a teraz jeszcze i to ;< . Dobrze, że bliscy go wspierają, zwłaszcza KM6. Lubię ją. Jest bardzo dojrzała jak na dziecko.
Majerat przypomija mi jedną z bibkiotekarek z miejskiej biblioteki. Też taka nieogarnięta jest ;d
Pozdrawiam i obiecuję jutro skomentować najnowszy rozdział ; )