czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 57: Koniec i początek


Nikt nie może nigdzie dojść, jeśli skądś nie odszedł.
John Updike
RM19 nigdy nie spodziewał się, że znajdzie się w tak wyjątkowym i spektakularnym miejscu, jakim było Be’Shar. Nie starczyłoby mu życia, aby zgłębić wiedzę zawartą we wszystkich zbiorach zgromadzonych w bibliotece. Mimo wszystko nie przeszkadzało mu to. Żałował, że spędzą tu niewiele czasu, jednak to uczucie niwelowała myśl, że w ogóle się tam znalazł. Niewielu mieszkańcom kosmosu było to dane, szczególnie tym ze strefy północnej, nie mówiąc o jego rasie.
Zorientowanie się we wszystkim nie było wcale takie proste. Z chęcią zagłębiłby się bardziej w strukturę i organizację budynku, a także w jego budowę. Szczególnie interesowały go pojazdy, które zamontowano w piwnicach, ale niestety nie miał na to wystarczającej ilości czasu. Każdą godzinę zapełniały tylko i wyłącznie książki.
Starał się spędzać sporo czasu nad księgami dotyczącymi Landare i księżyca, ignorując przy tym nieco uciążliwego przewodnika, który częściej przeszkadzał, niż pomagał, nie potrafiąc powstrzymać się od niepotrzebnych uwag, gdy wszyscy byli skupieni.
Mistrz Penyu twierdził, że to tutaj znajdą wszelkie odpowiedzi. RM19 nie mógł uwierzyć, że tym razem ktoś taki jak on się pomylił. To było wręcz absurdalne. Wszystko wskazywało na to, że to oni musieli popełnić jakiś błąd lub przeglądali nieodpowiednie księgi. Nie potrafił pozbyć się myśli, że to Marejat był wszystkiemu winien. To młody mnich powinien być wśród nich najbardziej obeznany, a gdy czegoś nie wiedział, jego obowiązkiem było zapytać innych lub sprawdzić, gdzie szukać odpowiedzi. Tak tkwili w martwym punkcie i nic nie wskazywało na poprawę.
Gdy nie zajmował się sprawami Landarczyków, starał się poszukiwać informacji odnośnie wierzeń ludów kosmosu, z szczególnym naciskiem na Kaio i pozostałych opiekunów.
Kiedy opuszczał BS88C, by w roli pilota wyruszyć na misję razem z Kendappą i Kaelasem, nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że ta kwestia go zainteresuje. Nie wierzył w bogów. Ba! Nie wierzył w żadne siły wyższe, które sprawowałyby władzę nad kosmosem, ingerując w jego rozrost i życie mieszkańców. Liczyło się dla niego tylko to, co dało się potwierdzić. Nauka, nie mistycyzm!
Teraz nie miał całkowitej pewności. Gdziekolwiek się nie udali, tam słyszeli o Kaio czy innych opiekunach. Kendappa była w stanie przelać krew, byleby stanąć w obronie własnej wiary. Nawet Mówczyni, Wyrocznia i Mistrz Penyu twierdzili, że powinni zaufać i wierzyć w Kaio. Do tego dochodził sen czy wizja, którą miał na Ziemi. Wszystko, przez co przeszli nie mogło być tylko przypadkiem, coś musiało za tym stać.
Nie sądził, aby miał do czynienia z bogami. Jednak Vrieskas przez niektóre rasy już uznawany był za jakieś bóstwo, więc czy tak samo nie mogło zdarzyć się i w tym przypadku? Może wszystko sprowadzało się do tego, że tutaj także mieli do czynienia z jakąś długowieczną rasą, może nawet nieśmiertelną. Równie dobrze w kosmosie mogli pozostać ich ostatni przedstawiciele, a wraz z upływem czasu historie o nich przerodziły się w legendy, a z potem we wierzenia. Komuś, kto był ważny dawno temu, może miał wtedy miano bohatera, teraz nadano tytuł boga. Kto wie, czy z czasem to samo nie może przydarzyć się w sprawie z Vrieskasem.
Kendappa mogła mieć rację, może oni rzeczywiście mieszkali w centrum wszechświata, za tą barierą. Posiadali tak ogromną moc, aby bez większego trudu stworzyć coś takiego i na zawsze odseparować się od reszty kosmosu z jakiejś sobie tylko znanej przyczyny.
Ta teoria wydawała mu się najbardziej prawdopodobna. Żałował, że nie mógł z nikim się nią podzielić. Kaelasa to nie interesowało i pewnie nie wykazywałby większego zainteresowania, Kendappa nadal utrzymywałaby swoją tezę, nie dopuszczając do siebie jego argumentów.
Największe rozczarowanie przeżył, gdy w zbiorach na Be’Shar nie znalazł nic przydatnego. Nie wiedział, czy miało to związek z tym, że szukał w niewłaściwym miejscu (Marejat po raz kolejny się nie wykazał), czy rzeczywiście z jakiś powodów nic tu nie było. Natrafił jedynie na mity podobne do tych, jakie opowiadała Kendappa, nic konkretnego. Nawet relacja z Wielkiej Wojny, która wedle źródeł rzeczywiście miała miejsce, była jakaś mętna. Brak konkretnych dat, nazwisk, ras biorących w tym udział. Nic, jakby ktoś specjalnie wymazał te wydarzenia z historii. Zapytany o wszystko Marejat też nic nie wiedział (chociaż nie było to żadną nowiną dla RM19). Wierzył w Kaio, wierzył, że to wszystko miało miejsce, modlił się (jak utrzymywał), ale nie wiedział, gdzie szukać konkretów, bo to wszystko powinno tam być. Mimo że nie było.
Żałował, że nie mógł zagłębić się w wiedzę z innych dziedzin. Jednakże w takiej sytuacji priorytety były jasne i nie miał zamiaru tego burzyć dla własnego widzimisię. Miał tyle innych pytań i niepewności, jeszcze takich z lat młodości, ale to musiało poczekać. Wierzył, że w przyszłości mu się poszczęści i odkryje to w innych okolicznościach.
~ * ~
RM19 siedział w salonie niewielkiego mieszkania, w którym zamieszkali z SiN699 po ślubie. Jej ojciec stwierdził, że nie pozwoli, by jego córka wylądowała w jakiejś nędznej dzielnicy, dlatego ulokował ich w prawdopodobnie najmniejszym mieszkaniu w budynku zajmowanym przez jego rodzinę.
Salon był niewielki, ale SiN699 zadbała o jego przytulne urządzenie. Ściany pomalowano na kremowy kolor, a na podłodze położono gruby, pomarańczowy dywan. W pomieszczeniu mieściło się niewiele mebli, dlatego postawiono przede wszystkim na praktyczność. Nieduża ława, kanapa, fotel, telewizor przymocowany do ściany, by nie zabierać za dużo miejsca, i nieduża roślina doniczkowa w kącie.
Dla RM19 salon był duży w porównaniu z tym w domu, w którym się wychował, ale miał świadomość, że jego żona dorastała w większych luksusach i teraz przez niego musi gnieździć się w tak małej i ciasnej przestrzeni. Nigdy nie narzekała, ale przecież nie mogła tak po prostu zapomnieć o tym, co było i przyjąć nowe, gorsze warunki bez jakiegokolwiek komentarza. W końcu to jej ojciec tak to zorganizował.
– Chyba nie masz zamiaru tego zrobić?! – krzyknęła SiN699, podchodząc do RM19 i bez ostrzeżenia zatrzaskując mu monitor laptopa przed nosem.
– Pracowałem – mruknął niezadowolony mężczyzna.
Znał swoją żonę na tyle dobrze, że postanowił jej nie prowokować, a wysłuchać tego, co chciała powiedzieć i dopiero później wrócić do pracy. Miał nadzieję, że większość danych uda mu się odzyskać, bo chciał to jak najszybciej skończyć.
Poskładał wszystkie papiery na kupkę, by niepotrzebnie nie prowokowały SiN699 i spojrzał na nią wyczekująco. Kobieta usiadła na jednym z foteli, jednak nadal groźnie na niego patrzyła. I nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić.
– To są urodziny twojej siostry – zaczęła. – Nie powiesz mi, że nie chcesz na nie iść, bo badania są ważniejsze. Nie poznaję cię.
RM19 westchnął zrezygnowany. Nie potrafił pojąć, dlaczego SiN699 nie umie zrozumieć jego postępowania, że nie widzi, co dzieje się wokół. Od wielu problemów sam ją chronił, ale inne były widoczne jak na dłoni.
– Dobrze wiesz, że chciałbym iść, ale w tym czasie muszę pojawić się w pracy. Mówiłem już o tym KM6 i zrozumiała mnie. Cieszyła się, że chociaż ty będziesz – dodał, mając nadzieję, że to trochę udobrucha żonę.
– A co innego miała powiedzieć? Wiedziała, że i tak postawiłbyś na swoim. Nie możesz wziąć wolnego, zrobić to wszystko wcześniej? Proszę, RM19, zrób to dla mnie. I dla niej. Praca nie ucieknie, a i tak jej nie lubisz. Proszę.
Mężczyzna odwrócił głowę w stronę okna. Nie potrafił znieść tego wzroku SiN699, jej słów. Zawsze jej ulegał, teraz też by to zrobił, ale nie mógł. Ten jeden raz nie mógł tego zrobić. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej o wszystkim, ale ostatecznie zrezygnował. I tak by tego nie zrozumiała.
Kątem oka zauważył, że podniosła się z fotela i podeszła do niego. Przykucnęła obok i chwyciła jego dłoń w swoje. Zbliżyła ją do ust i delikatnie pocałowała.
– Proszę, RM19. Ten jeden raz. Nic się nie stanie, jak raz złamiesz zasady. Albo możesz symulować chorobę – dodała z uśmiechem. – Doktor SiN699 wszystko potwierdzi. Spędźmy ten jeden dzień jak rodzina.
RM19 wyrwał dłoń z jej uścisku i wstał. Podszedł do okna i spojrzał na krajobraz rozciągający się za szybą. Ich maleńkie mieszkanko mieściło się w części budynku, która wychodziła na miasto. Z żadnego okna nie mógł dostrzec Germanowej Rzeki i drzewiastych terenów wokół niej.
– Nie namawiaj mnie do tego, bo łamanie zasad nigdy się dobrze nie kończy. Mam możliwość awansowania, dlatego muszę iść. Obiecuję, że za jakiś czas spędzimy razem jakiś dzień albo zabierzemy gdzieś KM6 i RM20.
– Nie mówiłeś nic o awansie – podchwyciła SiN699, jednak bez trudu zorientował się, że pierwsze zdanie ją zabolało. Na jej twarzy odmalował się ogromny smutek. W końcu, żeniąc się z nią, złamał zasady. – Dostaniesz pracę w laboratorium? – dociekała.
– Nie, mam egzamin na pilota – powiedział, z powrotem odwracając głowę w stronę okna. Nie chciał widzieć wyrazu jej twarzy.
– Na pilota? Chcesz… – zamilkła na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiała. – Egzamin? Czyli planowałeś to od dawna? Przecież musiałeś przejść przez wszystkie szkolenia, nikogo od razu nie sprawdzają. Od jak dawna mnie okłamujesz, RM19? Jak długo to już trwa?
– Ponad pół roku – wyznał. –  Nie rozumiesz, że to jest szansa! – zawołał, odwracając się.
Zobaczył na twarzy SiN699 niewyobrażalny smutek i rozczarowanie. Wyglądała, jakby za chwilę miała się rozpłakać, jednak wiedział, że tego nie zrobi. Była zbyt silna, aby pozwolić sobie na jakiekolwiek łzy.
– Szansa – prychnęła. – Twierdziłeś, że cię to nie interesuje. Obiecałeś mi, że bez względu na wszystko nigdy tego nie zrobisz! Wydawało mi się, że wyszłam za człowieka, który zawsze dotrzymuje obietnic, ale najwyraźniej się pomyliłam. Jak widać awans społeczny i otrzymanie okularów jest dla ciebie ważniejsze niż rodzina.
– Robię to dla nas!
– Nie, robisz to tylko i wyłącznie dla siebie. Koniecznie chcesz wymazać złą historię własnej rodziny, zasłynąć jako ten, który tego dokonał. Nie potrafisz zostawić tego za sobą i żyć życiem, które masz. Masz ambicje, szanuję i wspieram je od lat, ale one gniją, gdy pracujesz dla mojego ojca. Ile razy mówiłam ci, byśmy stąd wyjechali i zamieszkali w innym mieście, zaczęli wszystko od początku bez jakichkolwiek zobowiązań? Ale ty za każdym razem nie chciałeś mnie słuchać, twierdząc, że tu jest ci dobrze – mówiła z determinacją, jakiej od dawna u niej nie słyszał. Wierzyła w każde wypowiedziane słowo, a on nie potrafił jej zaprzeczyć. Miała wiele racji, jednak nie wiedziała wszystkiego. – Chociaż raz mógłbyś zrobić coś dla dobra innych, nie dla siebie. Postąpisz, jak uznasz za stosowne. Ale pewnie i tak już podjąłeś decyzję.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia, zostawiając RM19 samego. Mężczyzna chciał za nią pobiec, wyjaśnić jej wszystko, ale tego nie zrobił. Miała rację, podjął już decyzję i miał zamiar w niej wytrwać. Zostanie pilotem i zwiększy swoją pozycję w społeczeństwie. Nie miał zamiaru wybierać się na żadne misje podboju. Piloci byli także potrzebni, by pilotować statki, które przemieszczały się między planetami należącymi już do wielkiego imperium. Zawsze trzeba było kogoś lub coś przetransportować. A służba dla wielmożnego Vrieskasa była najbardziej opłacalna. Możliwe, że w końcu znajdzie szansę, by wszystko naprawić, wyrwać się stąd.
– Robię to dla nas – powiedział, chociaż już nikt go nie słyszał.
~ * ~
SiN699 zgodnie z zapowiedzią udała się na urodziny KM6. RM19 nie poszedł z nią. Spotkał się z jej ojcem, by omówić ostatnie kwestie związane z egzaminem na pilota i przejęciem późniejszych obowiązków w służbie wielmożnego Vrieskasa. A następnie przystąpił do samego egzaminu, który zdał z najwyższym możliwym wynikiem. Już nic nie stało na przeszkodzie, by mógł podjąć nową pracę.
Jednak w ogóle nie cieszył się z tego. Wolałby oddać okulary o fioletowych szkłach, zrezygnować z tego awansu społecznego, byleby tylko SiN699 nie nazwała go kłamcą. Chciałby z nią gdzieś wyjechać, lecz wiedział, że jej ojciec nigdy by się na to nie zgodził.
– Nie myśl, że dzięki temu coś się w twoim życiu zmieni – oznajmił KC734 do siedzącego przed nim RM19.
Położył na blacie dzielącego ich biurka parę okularów o fioletowych szkłach, których tak bardzo pożądali wszyscy początkujący naukowcy. Były symbolem, że osiągnęło się w życiu coś istotnego, że przyczyniło się do rozwoju jakiejś dziedziny z życia mieszkańców planety. Że należało się z tobą liczyć.
– Dziękuję – szepnął RM19, nieśmiało biorąc do ręki swoją nową własność.
Kiedyś wydawało mu się, że ta chwila będzie spełnieniem marzeń, pełna radości, jednakże KC734 wszystko zniszczył. RM19 westchnął w duchu. Powinien zdawać sobie sprawę, że marzenia nigdy się nie urzeczywistniają tak, jakby się tego chciało (o ile w ogóle do tego dochodzi do ich spełnienia).
– Otrzymałeś je tylko dlatego, że takie prawo ustanowił Vrieskas. I to tak dawno temu, że nie istniała wtedy nawet moja linia, nie mówiąc o twojej. Każdy pilot ma je nosić i nawet takie zero jak ty nie może zostać z tego przywileju zwolnione – warknął w jego stronę. – Idź już, nie mam dla ciebie więcej czasu. I nie masz prawa nosić ich na BS88C, nie jesteś tego godzien – dodał z ironicznym uśmiechem na ustach, poprawiając własne okulary na nosie.
RM19 nie pozostawało nic innego, jak opuścić gabinet swego teścia. Jednak lewą dłoń zaciskał w pięść, próbując się jakoś uspokoić.
Nie wiedział, co zrobiła, aby przekonać ojca do tego ślubu, ale Radny bez skrupułów oznajmił mu, że nigdy nie zaakceptuje tego związku. W zamian za ten nikły awans społeczny, RM19 musiał zgodzić się na jego liczne żądania.
SiN699 powinna wstąpić do jego rodziny, zamieszkać w jego domu, jednak jej ojciec nie zgodził się na to. Chciał mieć ich oboje przy sobie, dlatego wyznaczył im mieszkanie w swoim domu. Wprost oznajmił RM19, że powinien być mu za to wdzięczny, bo to więcej, niż posiadał do tej pory. Radny zażądał, by podjął pracę dla niego. I to nie naukową, o jakiej zawsze marzył, lecz zwykłą biurową. Przeglądanie jakiś mało ważnych papierów i zostawanie po godzinach, bo tak życzył sobie szef.
Teść kontrolował niemal całe jego życie. Ostatnie słowo musiało zawsze należeć do niego. A RM19, z racji swojej niskiej pozycji, musiał się dostosować. I najważniejsze nic nie mówić SiN699. Prawdopodobnie KC734 chciał doprowadzić do tego, żeby jego córka w końcu przejrzała na oczy i zorientowała się, że wyszła za nieudacznika i zerwała małżeństwo. Co prawda w świetle prawa obowiązującego na BS88C było to niemożliwe, bo zawarty związek mogła przerwać jedynie śmierć któregoś z małżonków. Jednak Radny zawsze mógł doszukać się w zasadach jakiejś luki lub posunąć się nawet dalej i rozwiązać to legalnie.
Praca pilota miała być według KC734 gwoździem do trumny, jako że RM19 obiecał SiN699, iż nigdy tego nie zrobi (zastanawiał się skąd jej ojciec się o tym dowiedział), ale sam też widział w niej wiele jasnych stron. Pilnie poszukiwano pilotów, bo nie każdy potrafił kierować statkiem w zdradzieckiej przestrzeni kosmicznej. Może i byli cichymi bohaterami wielu misji, ale otrzymywali dużą zapłatę za swoje usługi. A ci najlepsi mogli liczyć na wiele przywilejów.
Chciał zostać jednym z tych najlepszych, dlatego tak bardzo się starał. Wiedział, że na początku lekko nie będzie, ale później każdy musiałby dostrzec jego umiejętności. Zyskałby sławę i w końcu mógłby uwolnić się od Radnego i zacząć żyć po swojemu. Tak jak zawsze pragnął, przywracając przy tym dobre imię rodziny.
RM19 wszedł do mieszkania. Myślał, że SiN699 zdążyła już wrócić do domu, ale się pomylił. Chciał z nią porozmawiać, chociażby trochę wyjaśnić to nieporozumienie sprzed kilku dni, ale najwyraźniej zabawa musiała się przedłużyć.
Postanowił na nią zaczekać, dlatego włączył laptopa i podłączył do niego niewielkich rozmiarów dysk służący mu za dziennik. Dostał go od rodziców na dziesiąte urodziny i od tamtego czasu dobrze mu służył i nigdy się z nim nie rozstawał. Zapisywał w nim wszystkie istotne informacje, które mogły się przydać w przyszłości. Te najstarsze, pochodzące z czasów, gdy był jeszcze dzieckiem, pewnie na nic by mu się nie przydały, obecnie większość z tego znał na pamięć, ale późniejsze kwestie zawsze mógł wykorzystać.
W dzieciństwie postanowił, że będzie zapisywać wszystko przez całe swoje życie, by po śmierci, gdy odzyska dawną chwałę swojej rodziny, ten dziennik zyskał wielką wartość i stał się źródłem wiedzy dla przyszłych pokoleń. Wraz z upływem kolejnych lat nadal tego pragnął i miał nadzieję, że to marzenie kiedyś się spełni.
Siedząc przed laptopem, całkiem stracił poczucie czasu. Po kilku godzinach z przerażeniem zorientował się, że była już trzecia w nocy, a SiN699 jeszcze nie wróciła do domu. Prawdopodobieństwo, że została na noc u jego rodziny było niewielkie, ale teoretycznie zawsze mogło się tak zdarzyć. Postanowił, że rano zadzwoni do rodziców, by się upewnić, teraz było zbyt późno, a nie chciał nikogo budzić.
Położył się do łóżka, ale nie mógł zasnąć. Nie potrafił odgonić od siebie złych przeczuć. Ale przecież nic złego stać się nie mogło. Po prostu nie mogło!
~ * ~
Dni, które potem nastały, były dla RM19 niczym horror. Nie wiedział jednak, że to dopiero przedsmak tego, co go czeka. SiN699 nie wróciła następnego dnia do domu, u jego rodziców też nie przenocowała, utrzymywali, że wyszła wieczorem o dość wczesnej porze i mówiła, że idzie prosto do domu. Nie pojawiła się także następnego dnia ani następnego, ani następnego.
Rozpoczęły się wielkie poszukiwania kobiety, KC734 postawił do gotowości niemal wszystkie służby bezpieczeństwa z miasta, byleby tylko odnaleźć córkę. Po całej planecie rozesłano informacje o jej zaginięciu, by każdy, kto ją zobaczy, mógł zawiadomić odpowiednie osoby.
Najgorsze, że o wszystko obwiniał RM19. Mężczyznę bardzo bolały te słowa, bo SiN699 była dla niego wszystkim i sam martwił się o nią. KC734 nie pozwalał mu pomóc, więc starał się działać na własną rękę, byleby tylko coś zrobić, bo bezczynne siedzenie zbiłoby go. W tych dniach KM6 niemal go nie opuszczała, starając się pomóc i dodać otuchy. Wiedział, że dziewczynka niewiele może zrobić, ale cieszył się z jej towarzystwa, przynajmniej nie był sam.
Najgorsze miało miejsce tydzień po zaginięciu SiN699. Z Germanowej Rzeki wyłowiono jakieś ciało i potrzebna była identyfikacja.
RM19 przybył na obrzeża miasta z duszą na ramieniu (KM6 też chciała iść, ale zostawił ją w domu, bo takie widoki nie były przeznaczone dla dzieci). Tak bardzo obawiał się tego, że to mogła być jego żona.
Na brzegu rzeki zgromadzili się ludzie odpowiedzialni za dopełnienie wszelkich formalności w tak tragicznych wypadkach. Po wstępnej identyfikacji, przepuścili go, by mógł zobaczyć ciało, które niebawem mieli przewieść do laboratorium, by dokonać sekcji, a następnie do kostnicy, gdzie miało czekać na pogrzeb.
Gdy szedł w stronę ciała, zorientował się, że nigdzie nie było KC734. Zastanawiał się, dlaczego nie pofatygował się tutaj, skoro mogło chodzić o jego córkę, którą tak gorliwie szukał.
Miał wrażenie, że gdy przemierzał te kilka metrów, powietrze jakby zgęstniało. Musiał włożyć znacznie więcej wysiłku, by pokonać tę odległość. Ledwo powstrzymywał się od ucieczki, byleby tylko nie potwierdzić tego, co najgorsze.
Już z daleka zorientował się, kim była wyłowiona z wody kobieta. Sam nie wiedział, jak udało mu się zrobić te kilka ostatnich kroków. Później w ogóle nie pamiętał wiele z tego, co zaszło. Jedynie jej twarz.
Uklęknął przy ciele, pochylając głowę. Łzy ciekły mu po policzkach. Nie przejmował się tym, że otaczali go obcy ludzie, bo co oni w ogóle mogli wiedzieć o tej tragedii.
Miał wrażenie, że ktoś oderwał mu część serca, tak bardzo bolało go w klatce piersiowej. Czyżby ona zabrała tę część ze sobą? Ledwo zdołał zaczerpnąć kolejne oddechy. Jak to się w ogóle mogło stać?
– SiN699… – szepnął. Chciał dotknąć jej twarzy, ale ktoś powstrzymał go, kładąc mu dłoń na ramieniu i zmuszając do wstania.
– Już nic nie możemy zrobić.
Jak przez mgłę zorientował się, że był to jego tata. Tylko co on mógł tu robić? Skąd dowiedział się o wszystkim. Pewnie gdyby spróbował, zdołałby bez problemu odpowiedzieć sobie na to pytanie. Tylko po co? W tamtej chwili życie straciło sens dla RM19.
~ * ~
RM19 nie wiedział, jak udało mu się funkcjonować przez ten czas, oddzielający znalezienie zwłok od pogrzebu. Niemal wszystko zawdzięczał rodzicom, którzy uparli się, aby przez ten czas zamieszkał u nich w domu. Mama chciała mieć go na oku, mimo że cały dzień spędzał w łóżku. Stracił chęć do wszystkiego. Wola życia pękła niczym bańka mydlana. KM6 i RM20 też próbowali na niego jakoś wpłynąć, jednak na niewiele się to zdało. Ale przynajmniej nie był sam, zawsze ktoś z członków rodziny dotrzymywał mu towarzystwa.
Pogrzeb SiN699 był bardzo uroczysty. Zebrało się na nim wielu wpływowych mieszkańców BS88C, głównie ze względu na jej ojca. RM19 doskonale wiedział, że połowy tych ludzi jego żona nigdy nawet na oczy nie widziała. Jednak KC734 nawet w tak tragicznym momencie musiał się popisywać swymi wpływami i bogactwem.
Przy nich RM19 i jego rodzina wyglądali na biedaków i przypadkowych przechodniów. Nikt z zebranych za bardzo nie przejmował się tym, jak bardzo musi cierpieć jej mąż. Niektórzy w ogóle nie zwracali na niego uwagi. To KC734 był w centrum i tak miało pozostać. RM19 otrzymał wielką łaskę, że pozwolono mu przyjść na pogrzeb.
Patrzył, jak ciało SiN699 w metalowej trumnie spuszczano do ziemi. Od czasu identyfikacji zwłok nie pozwolono mu więcej jej zobaczyć (jej ojciec o to zadbał, sam zajmując się resztą formalności). Właściwie wydawało mu się, że to nawet lepiej. Nie chciał mieć więcej przed oczami obrazu topielicy, wystarczyło mu, że nawiedzała go w snach. Jednak chciał poznać szczegóły dotyczące jej śmierci, a nawet tego odmówił mu KC734, twierdząc, że już nie ma nic wspólnego z jego córką.
Po ceremonii żałobnicy zaczynali się rozchodzić, większość udawała się na stypę organizowaną przez Radnego. RM19 nie dostał zaproszenia, ale nie ubolewał nad tym. Wolał spędzić ten czas z własną rodziną, która rozumiała jego ból i to, przez co przechodził.
Poczuł, jak KM6 chwyta go za rękę, by dodać otuchy. Odwzajemnił gest. Po jego drugiej stronie stał RM20. Mężczyzna czekał, aż wszyscy żałobnicy udadzą się w swoją stronę. Potem podszedł do grobu, który na razie był jedynie kupką ziemi przykrytą niezliczoną ilością kwiatów. Tablica upamiętniająca zostanie postawiona w przyszłym tygodniu, takie panowały zasady. Wiedział, że pewnie i tym zajmie się jej ojciec.
Uklęknął przed grobem, ponownie nie potrafiąc powstrzymać łez. Położył na nim maleńki bukiecik drobnych, fioletowych kwiatków, które uwielbiała SiN699. Zawsze jej takie dawał, gdy się spotykali, a ona za każdym razem się nimi zachwycała i uśmiechała szeroko.
– Przepraszam… – powiedział, szlochając cicho. – Przepraszam, że nigdy ci wszystkiego nie powiedziałem. Może wtedy… Może gdybym… – Ukrył twarz w dłoniach, nie potrafiąc dokończyć zdania. – Robiłem to wszystko dla nas, zawsze dla nas.
Poczuł, jak KM6 obejmuje go za ramiona. Zastanawiał się, jak ona musi się czuć, w końcu wtedy SiN699 poszła na jej urodziny.
– Kiedyś dowiem się, co się stało – niespodziewanie odezwała się dziewczynka. – Zobaczysz.
Nic nie odpowiedział, nie chciał teraz o tym myśleć. Wiedział jedno, musiał jakoś stanąć na nogi, jakoś istnieć dalej. Zająć się czymś, byleby tylko przestać cały czas myśleć o jej śmierci. A praca pilota była do tego odpowiednia.
~ * ~
RM19 szedł między płytami nagrobnymi, zmierzając do obranego celu. Starał się przychodzić tutaj tak często, jak tylko mógł. Minęło już kilka lat od jej śmierci, ale nadal nie potrafił w pełni tego zaakceptować. Przecież coś musiało się wtedy stać, ktoś musiał to zrobić.
Za wszelką cenę starał się powstrzymać łzy, napływające mu do oczu, ale na niewiele się to zdało. Dziś przypadała rocznica ich pierwszego spotkania. Kolorowe liście opadały przed srebrną tablicę, na której zostało wyryte jej imię.
RM19 przyklęknął i położył obok tablicy bukiecik fioletowych kwiatów.
– Przez dłuższy czas mnie nie będzie – powiedział, wiodąc palcami po wyżłobionych literach. Zawsze, gdy przychodził na cmentarz opowiadał jej, co się wydarzyło, tak było mu lżej, mimo że ona nigdy nie mogła odpowiedzieć. – Zostałem mianowany na pilota do misji podboju, chociaż wcale tego nie chciałem. Wolałem te mniej znaczące. Mam udać się na Harenosum wraz z prawdziwymi wojownikami. Pamiętasz, jak kiedyś zastanawialiśmy się, jak może tam istnieć życie, jakim cudem ciała mieszkańców przystosowały się do tak wysokich temperatur i wiecznego dnia. Obiecuję, że dowiem się wszystkiego dla ciebie i po powrocie wszystko opowiem.
Dotknął obrączki, którą powiesił sobie na szyi. Nie mógł jej nosić z racji, że był wdowcem, ale nie potrafił się z nią rozstać. Ostatecznie przypominała też o tych radosnych chwilach.
– Obiecuję, że niedługo wrócę i znów przyniosę ci twoje ulubione kwiaty.
~ * ~
To ostatni fragment o przeszłości RM19 i mam nadzieję, że spełnił wasze oczekiwania.
Od razu mówię, że w tekście mogą się pojawić literówki. Jestem zmęczona, mam katar i okropnie bolą mnie zatoki, więc pewnie tylko cud sprawi, że tekst będzie tak poprawny jak zwykle.
Nie wiem, czy dam radę nadrobić dzisiaj wszystkie zaległości, jeżeli nie, to jutro do południa na pewno się wyrobię.

41 komentarzy:

  1. byłaś dzisiaj w Bazyli?
    Pierwsza :P
    a Eduardzio chciał być cy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie jadłam obiadu
      I ominęła cię bita śmietana z blendera, żałuj.
      1 czy 2?

      Usuń
    2. a w Bazyli był bogaty wybór łosi. Taki jak kiedyś z makaronem i jeszcze jakaś potrawka. Na bogato.
      Cy <3 ewentualnie 2.

      Usuń
  2. Druga:)
    Przeczytam później, najpóźniej do jutra, bo obiecałam siostrze, że film z nią obejrzę^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję drugiego miejsca ^ ^

      Usuń
    2. Jeanelle, normalnie Cię uduszę przez monitor!
      Przez Ciebie uroniłam łzy! Jejciu, nie sądziłam, że te emocje targające RM19, tak mnie poruszą. Normalnie nie mogłam ich powstrzymać, gdy przeczytałam o tym, że musiał zidentyfikować jej ciało. Musiał być to dla niego wielki cios w serce. Jeszcze ojciec SiN699 musiał być taki wredny, że na pogrzebie rodzina RM19 wyglądali jak obcy ludzie. Uważam KC734 za człowieka o nieludzkim sercu. Ach, nienawidzę go, że tak podle traktował RM19. Że dla niego ważniejsza była sława i pieniądze niż miłość.
      A ostatni dialog... no, poruszył mnie dogłębnie.

      Muszę jednak powiedzieć, że bardzo wzruszająco zakończyłaś wspomnienia RM19, ale mam nadzieje, że rozdziałów z jego perspektywy jeszcze przeczytam, bo RM19 jest, jak wiesz, moim ulubionym bohaterem i życzę mu, by znalazł jakąś bratnią duszę, mimo iż wciąż tęskni za SiN699. Powinien mieć szanse na nową miłość;) (Teraz tak zauważyłam, że RM19 ma bardzo podobną sytuację do mojego Lucasa^^)

      Coś się rozpisałam, więc kończę:)
      Czekam na dalszy ciąg wydarzeń:)

      Pozdrawiam serdecznie:*

      Usuń
    3. Dziękuję :)
      Cieszę się, że rozdział spowodował takie emocje, mimo że było z góry wiadome, jak to wszystko się skończy.
      BS88C to planeta o brutalnych i sztywnych zasadach, a KC734 jest im wierny. Tylni nimi kieruje się w życiu i stąd wynika jego bezduszność.
      Rozdziały z jego perspektywy na pewno będą, jeden niebawem i to dość długi, bo nieźle się rozpisałam. Myślę, że w kolejnej serii o nich też nieco o nim jeszcze będzie, ale czy znajdzie bratnią duszę, to tego nie wiem, bo burza mózgów w głowie trwa i decyzji jeszcze nie podjęłam. Zresztą w jego przypadku niemal wszystkie dalsze losy się wahają i może zdarzyć się wszystko, bo jak zakończę wątki innych bohaterów to wiem od dawna.

      Usuń
    4. To aż buzia się cieszy, że jeszcze będzie o RM19^^

      Zastanawiam się jeszcze, bo zapomniałam o tym napisać, nad słowami wypowiedzianymi przez KM6... Czyżby był jakiś spisek, i ktoś uknuł śmierć SiN699? Nie wierzę, że KC734 byłby zdolny do zabójstwa swojej córki. Byłoby to bardzo okrutne.

      Usuń
    5. Słowa KM6 były zapowiedzią do kolejnego opowiadania, jeżeli po zakończeniu tego (kiedyś tam w przyszłości) nadal będę chciała je pisać. I właśnie ona ma być główną bohaterką.
      A jej ojciec nie był w to zamieszany, chciał jak najlepiej dla niej i wcześniej skasowałby RM19 niż swoją córeczkę.

      Usuń
    6. O, super^^ Będzie nowe opowiadanie o KM6:) Fajnie, że coś szykujesz po Braciach Duszy:)

      Usuń
    7. Na dzień dzisiejszy nie potrafiłabym rozstać się ze światem, który tutaj wykreowałam. Szczególnie, że kosmos daje ogromne pole do popisu.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. 1 czy 2 się pytałam?
      O, mam sztuczny tłum

      Usuń
    2. Elfaba napisała wyżej, że 2 więc, Eduardo pisze: 1.

      Usuń
    3. jak to, nie chcesz posłuchać Eduardo?

      Usuń
    4. Eduardzo zawsze ma rację :*

      Usuń
    5. A co Eduardzio wybrał?
      Ale SpAm...

      Usuń
    6. Eduardzo wybrał zapowiedź kolejnego rozdziału.
      Jaki spam?

      Usuń
  4. Kurczę, kto jej to zrobił? przecież chyba nie własny ojciec? może jacyś zazdrośni mieszkańcy planety, którzy uważali, że taki zwiażek nie ma prawwa istnieć? Ciekaw,e czy gdyby RM19 poszedł z nią nma przyjęcie, udałoby się uniknąć czegoś takiego... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ojciec jej tego nie zrobił, wcześniej spowodowałby śmierć RM19 niż swojej córeczki, która mimo wszystko była dla niego ważna.

      Usuń
  5. O rany te komentarze powyżej mnie przerażają ^^
    Miałam dziś nie czytać, ale jak zobaczyłam, że tak dużo o RM19... no, nie powstrzymałam sie :)
    Hej Marejat jest bardzo fajny! To nie jest jego wina, że nie wie, gdzie co jest. Przecież ma tyle ważniejszych zajęć... A tak na serio: co on w zadadzie robi na Be'Shar? Czy on tylko w kwestii Landare taki niedoinformowany? :P
    Jak spojrzeć tak teraz na perypetie i fochy Kendappy i Kaelasa to oni są naprawdę głupi. Kurczę no, bo oni kompletnie nie doceniaja tego, co mają i co mieć mogą. To przykre :(
    Natomiast co do przeszłości, to cieszę się, że wyjaśniłaś dlaczego RM19 w ogóle został pilotem i poleciał na tę misję, która zmieniła wszystko. Musiał być naprawdę zdesperowany, ale rozumiem jego chęć odzyskania dziedzictwa i dawnej chwały rodu. A KC734 to nie jest godzien butów wycierać MR19! Jeżeli jego ród powstał po podboju, to jest jakimś mikrusem w stosunku do całej rodzinki MR. Ignorant pokazał, że gucio wie o przeszłości własnej planety.
    Nie wiem w dodatku czy śmierć SiN699 to nie jego robota. Nie mam na myśli celowego sprowadzeni ana niej śmierci, ale przypadkowe. Mógł zlecić zabójstwo RM19, wiedząc o urodzinach jego siostry, a zbiry zabiły osobę, która tamtędy szła, bo chciały kasę. Tylko czy mu się to opłacało? Niby tak - bo RM19 nagle awansował społecznie, a jego córka niekoniecznie chciałaby opuścić męża. I niby nie, bo szanse na śmierć podczas jednej z misji tez spore (ale nie w wypadku tak świetnego pilota jak RM19, więc może po testach zrozumiał, że nie pozbędzie się zięcia tak łatwo?). W każdym razie aż trudno uwierzyć, by ktokolwiek na BS88C porywał sie na córkę radnego (zakładam, że większość ją znała :P).
    I te kwiaty, obietnice, ciało... RM19 nigdy nie miał łatwo i chyba nie zamierzasz tego zmienić, co? Jedyna nadzieja w K6 - może jej uda sie dowiedzieć, co się stalo z jej bratową i może wtedy RM19 będzie mógł ruszyć dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby ktoś usłyszał niektóre nasze rozmowy na żywo, to za głowę by się chwycił ^^
      Z tego, co zauważyłam, to RM19 działa jak magnes na czytelników, a ja dla niego taka okrutna jestem.
      Mnisi na Be'Shar mają swoją hierarchię, jedni wiedzą więcej, inni są gdzieś przy dole i jeżeli sami się nie douczą o niektórych kwestiach, to nie powinni zabierać się za oprowadzanie podróżnych. Marejat należy własnie do tej najniższej kategorii, a Nien Su nigdy nie przyzna się do tego, że specjalnie dał im takiego przewodnika.
      Śmierć SiN699 akurat nie jest sprawką jej ojca, bo mimo wszystko jemu zależało na córce, chociaż swojego zięcia wysłałby do grobu raz dwa. Jednak ktoś stał za tym wszystkim, bo sama by się nie utopiła. Jeżeli w dalekiej przyszłości nie minie mnie ochota na zagłębienie się w ten wątek, to wszystko powinno się wyjaśnić.
      A co do skasowania pilota, to mimo wszystko nie wygląda to tak kolorowo, ale o tym na razie sza.

      Usuń
  6. RM19 bardzo wiele przeszedł. Szkoda, że nikt nie widział jego poświęcenia oraz wielkiej miłości do żony. Do tej pory nie otrząsnął się w pełni po tej tragedii. Zastanawiam się czy kiedykolwiek jeszcze odnajdzie szczęście i odzyska siły do życia, czy już na zawsze stanie się zgorzkniały i pełen pretensji do samego siebie? Jestem pewna, że ta śmierć nie była przypadkiem i może dobrze się stało, że mężczyzna nie poszedł na tę uroczystość - może on również wtedy by zginął?
    Rozdział jak zwykle znakomity:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co do dalszych losów RM19 i tego, jak mu się w życiu ułoży (lub nie), to na razie jeszcze się waham. Mam kilka różnych koncepcji i jak na razie nie potrafię się zdecydować. Na dodatek jest to jedyna postać, z którą mam tak duży problem, bo reszta jest już od dawna jasna.
      A czy RM19 też by zginął pozostanie niewiadomą. Nikt się tego nie dowie, bo jednak na miejscu go nie było.

      Usuń
  7. Coraz bardziej lubię RM19. Znaczy się, od początku go lubiłam, z pewnością jest jednym z moich ulubionych postaci w tym opowiadaniu. Po prostu uwielbiam intelektualistów, indywidualistów i ludzi, którzy mają ambicje, pragną być kimś więcej, niż są. A on właśnie taki jest, za co go podziwiam. Nie chciał biernie godzić się z tym, że jest uważany za zero i pragnął udowodnić wszystkim, że stać go na wiele i może zostać kimś. Myślę, że jego żona przynajmniej częściowo miała rację, że robił to głównie dla siebie, ale na pewno dla rodziny w jakimś stopniu też. Na pewno też pragnął być szanowany i doceniany przez społeczeństwo, a teść traktował go naprawdę podle i nie doceniał go.
    Rozdział był bardzo smutny. Zarówno z tym, że RM19 utracił swą ukochaną (w dodatku rozstali się w gniewie), nawet nie wiedział, co dokładnie się z nią stało, że był tak podle traktowany przez rodzinę Sin699 zarówno za jej życia, jak już wtedy, kiedy odeszła, i że zawsze, mimo potencjału, był tak marginalizowany.
    Dlatego tym większy mój podziw dla tej postaci, że mimo przeciwności nie zatracił ambicji i nawet po tej tragedii starał się jakoś funkcjonować, choć nie było mu łatwo. Może faktycznie ta misja miała przynieść mu pewne ukojenie, dlatego w końcu się na nią zgodził?
    Może tak nie po kolei troszkę zaczęłam, niemniej jednak, ciekawi mnie też, dlaczego nie potrafią nic znaleźć w tych książkach. Może ktoś celowo usunął to, co najważniejsze, aby im utrudnić? Tylko ciekawe, kto mógłby w tym mieć jakiś interes.
    Niemniej jednak, bardzo mi się podobało i czekam na więcej ^^. Bardzo lubię takie wstawki wspomnieniowe i troszkę szkoda, że już ich nie będzie, no ale chyba wszystko co najważniejsze już przybliżyłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wiadomo, że coś tam dla siebie także robił, w końcu chodziło tu również o jego przyszłość i dalsze funkcjonowanie w społeczeństwie, ale chciał, aby jego rodzinie także żyło się dobrze, przede wszystkim rodzicom i rodzeństwu, by odzyskali to, co zabrano im kilka (kilkanaście) lat temu.
      Myślę, że takie traktowanie RM19 przez swojego teścia, jakie zaprezentował na pogrzebie to jeszcze mało w porównaniu z tym, co troszkę później wyjdzie na jaw. Ale o tym na razie ciszo sza ;)
      Zależy, o jakich informacjach tu mowa. Tych o Landare najzwyczajniej nie potrafią znaleźć przez nieudolność swego przewodnika, co do reszty, to Nien Su osobiście zadbał, aby nic interesującego nie wpadło im w łapki.

      Usuń
  8. Ale mi smutno. Żal mi RM19, naprawdę się starał i naprawdę miał wielkie nadzieje (aż mi się piosenka PF - High hopes przypomniała hehe), a tu nic. Cały czas mam wrażenie, że jego teść, jakkolwiek okrutne by to nie było, maczał palce w zaginięciu SiN, tylko po to, żeby udowodnić RM19, że jest nikim. A kto wie, może miał w tym jeszcze jakiś większy interes. Ostatecznie wysłał RM gdzieś daleko, dzięki czemu nie będzie go kuł w oczy jego widok.
    Jego siostra też musiała być bardzo zżyta z Sin, skoro uznała, że dowie się, jak zginęła. Trzymam za nią kciuki, może pod sam koniec opowiadania oboje się dowiedzą.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek to może wyglądać, to KC734 nie miał nic wspólnego z tym, co stało się z jego córką. Zależało mu na tym, aby ona była cała i zdrowa, a RM19 całkiem zniknął z jej życia. Większy interes miał w tym, by zrobić z RM19 pilota, ale o tym więcej będzie nieco później.

      Usuń
  9. RM19 pewnie bardziej nadałby się do wykonywania pracy Marejat niż on sam >.< Coś mi się zdaje, że dostali jednego z najmniej kompetentnych mnichów, niemniej i tak uważam, że ten rodzaj nieporadności Marejata jest całkiem uroczy.
    Muszę przyznać, że każdy z trójki nie miał łatwego życia. Strasznie szkoda mi RM19, bo zawsze miał spore ambicje, których nie mógł realizować przez przeszłość swojej rodziny, a po ślubie jeszcze teść podcinał mu skrzydła i popsuł nawet chwilę wręczenia okularów. Rozumiem jego zawziętość, aby przywrócić dobre imię swojej rodzinie, to niewątpliwie szlachetny cel, niemniej gdyby tamtego dnia był z SiN699 na urodzinach jego siostry, to kto wie, czy doszłoby do jej śmierci.
    Najbardziej poruszający był zdecydowanie fragment z identyfikacją zwłok. Pewnie, wtedy to ojca Sin699 nie było, gdy trzeba było zrobić coś tak nieprzyjemnego...
    I jeszcze ta końcówka - trzymam kciuki, aby mimo wszystko udało mu się spełnić obietnicę złożoną ukochanej.
    Ogólnie rozdział naprawdę ekstra!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Oj dostali, dostali. Nien Su musiał trochę paluszki w tym pomaczać, bo inaczej nie byłby sobą, mimo że oficjalnie ma depresję i nosa za drzwi nie wychyla.
      Gdyby i on poszedł na urodziny KM6, to do tragedii możliwe, że by nie doszło. Jednak są to tylko spekulacje i nigdy nie będzie wiadomo, co stałoby się gdyby.

      Usuń
  10. Na samym początku nie byłam przekonana co do tej postaci. Wcześniejsze rozdziały, mimo że ukazywały także przeszłość RM19, bardziej mówiły o nim jako doskonałym pilocie niż o innej jego naturze. Teraz jednak widzę, że nie miał łatwo w życiu. Nie dość , że miał kompleks niższości to jeszcze utracił żonę. Zapewne wiele razy zastanawiał sie co by było gdyby jednak poszedł na te urodziny. Pewnie marzył o cofnięciu czasu i odzyskaniu żony . Jeszcze ten jego teść . Okropny typ, zero współczucia dla zięcia, aż mi się smutno zrobiło gdy opisywalas pogrzeb. Osamotniony... biedak..dobrze że miał rodziców którzy wspierali go w tych trudnych chwilach.Rozdział bardzo przyjemnie się czytało. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Tak, wsparcie rodziny było dla RM19 najważniejsze i to właśnie dzięki nim ponownie stanął na nogi i starał się pokładać sobie życie na nowo, pomimo tak straszliwej tragedii.
      Myślę, że każdy na jego miejscu zastanawiałby się co by było gdyby, jednak także w tym przypadku pozostanie to niewiadomą.

      Usuń
  11. RM19 nie miał lekko w życiu. Tak bardzo się starał, by być mimo wszystko szczęśliwy z Sin699. Znosił upokorzenie ze strony teścia i jawną chęć, by jego małżeństwo się rozpadło. Próbował polepszyć sytuację i wszystko na nic :( Musi mieć do siebie straszne wyrzuty sumienia, że nie poszedł wtedy z żoną na przyjęcie. Ciekawe, czy ojciec dziewczyny kiedykolwiek pomyślał, że gdyby nie tyranizował tak zięcia, to jego córka nie wracałaby sama do domu nocą.
    Zastanawiam mnie, co się właściwie wydarzyło tamtego dnia. Sin699 chyba nie miała żadnych wrogów, ale nie pasuje mi to na zwyczajny wypadek. Ciekawe, czy RM19 dowie się, co dokładnie przytrafiło się jego żonie. A może to KM6 na to wpadnie? W końcu była bardzo zdeterminowana, by się dowiedzieć wszystkiego.
    Dobrze się stało, że RM19 wysłali na misję podboju, chociaż on sam tego nie chciał. Zyskał dwójkę prawdziwych przyjaciół, w końcu ma cel i misję do wykonania, więc może uda mu się otrząsnąć z przykrych wspomnień. Jest jeszcze młody, może znajdzie nową miłość? Mam taką nadzieje, bo zasłużył sobie na szczęście.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że ojciec SiN699 o niczym takim nie pomyślał, bo był zbyt zajęty gnębieniem swego teścia i uprzykrzaniem mu życia jak najlepiej potrafił. A mógł dokonać wiele z racji swej wysokiej pozycji.
      Słowa KM6, by odkryć prawdę, były zapowiedzią do kolejnego opowiadania, jeżeli po zakończeniu tego (kiedyś tam w przyszłości) nadal będę chciała je pisać. I właśnie ona ma być główną bohaterką.
      Tak do końca to nie powiedziałabym, że wysłanie RM19 na misję podboju było dobre. Oczywiście, konsekwencje, jakie z tego wniknęły jak najbardziej, jednak za wszystkim kryło się coś jeszcze, co za jakiś czas powinno wyjść na jaw.

      Usuń
  12. Przepraszam za lekki poślizg, ostatnio czas mnie wcale nie rozpieszcza jak to zwykle bywało. No, ale rozdział przeczytałam. Był świetny jak zwykle zresztą :)
    Faktycznie, Be’Shar musiało być rajem dla takiego chłonnego wiedzy mózgu jak ten, który posiadał RM19. Tyle książek, tyle wiedzy! Szkoda tylko, że nie miał tyle czasu, aby to wszystko zgłębić.
    Marejat też niczego nie ułatwia! Też mi super pomoc. Może i jest cudnie wykreowaną postacią, ale mnie w tym momencie wkurza i tyle.
    Wiesz co? Wcale nie ułatwiasz życia tym naszym bohaterom. Lubisz ich gnębić, prawda? Żaden z nich łatwego życia nie miał. Każdy z nich poniósł jakąś stratę. Mniejszą lub większą, ale jednak. Te wspomnienia RM19 były strasznie smutne. To straszne co spotkało jego żonę. Choć w sumie, co to w ogóle było? Nieszczęśliwy wypadek czy jednak coś więcej? Dowiemy się tego kiedykolwiek? Tak czy siak mężczyzna i tak musiał poczuć się okropnie, gdy ujrzał ukochaną martwą. Ona go chyba namawiała, aby udał się z nią, prawda? Być może wtedy to wszystko mogło potoczyć się inaczej. No, ale RM19 nie powinien tak o wszystko się obwiniać. Ma nowy cel w swoim życiu i to jaki cel! Może przysłużyć się do obalenia tyrana. Może dzięki temu uda mu się choć trochę zapomnieć? Chociaż tu o zapomnienie byłoby bardzo trudno. W każdym razie życzę mu, aby znalazł w swoim życiu jeszcze szczęście.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Chyba nawet Vrieskasowi nie starczyłoby czasu, aby zagłębić całą wiedzę od początku istnienia wszechświata do chwili obecnej.
      Rzeczywiście wszyscy mieli okropną przeszłość, a na dodatek przyszłość też różami usiana nie będzie. Pewnie będę potrzebować stosu chusteczek higienicznych, a swoich planów i tak nie zmienię. No, chyba że przez łzy nic nie będę widzieć i coś radosnego samo się wciśnie w tekst.
      Słowa KM6, by odkryć prawdę, były zapowiedzią do kolejnego opowiadania, jeżeli po zakończeniu tego (kiedyś tam w przyszłości) nadal będę chciała je pisać. I właśnie ona ma być główną bohaterką i będzie szukać odpowiedzi.
      A co by się stało, gdyby RM19 postąpił inaczej, to nigdy nikt się nie dowie, bo czasu cofnąć się nie da.

      Usuń
  13. Historia RM19 jest smutna... Ech... to przykre, że jego żona zginęła. Może gdyby z nią wtedy poszedł na urodziny jego siostry... Może teraz by żyła. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak okropnie musiał się czuć, trudno jest mi się postawić na jego miejscu, ale... no szkoda mi go. Najważniejsze jednak, że nauczył się jakoś bez niej żyć. A co z Kendappą i Kaelasem? Zostali tak przytuleni... milutko. Może między nimi coś się rozwinie. Zresztą... ze strony Kendappy już jest jakieś zainteresowanie. Szkoda, że Kaelas nie pamięta tego, co między nimi zaszło. :D Musiało mu być ciężko przyznać się jej, że nie umie czytać. Ale skoro to zrobił... ufa jej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby i on poszedł na urodziny KM6, to do tragedii możliwe, że by nie doszło. Jednak są to tylko spekulacje i nigdy nie będzie wiadomo, co stałoby się gdyby.
      Kealas też będzie musiał sobie uświadomić, co czuje do Kendappy. Ostatecznie jakieś zainteresowanie w nim wzbudza, a gdy jeszcze ona zacznie w tym paluszki maczać, to kto wie, jak to może się skończyć ;)

      Usuń
  14. Przepraszam za zaległości. I ten, i następny rozdział przeczytałam, ale nie miałam zbytnio kiedy skomentować ;/
    Tak mi żal RM19. Jego historia jest sttasznie smutna. Całe życie miał pod górkę, a teraz jeszcze i to ;< . Dobrze, że bliscy go wspierają, zwłaszcza KM6. Lubię ją. Jest bardzo dojrzała jak na dziecko.
    Majerat przypomija mi jedną z bibkiotekarek z miejskiej biblioteki. Też taka nieogarnięta jest ;d
    Pozdrawiam i obiecuję jutro skomentować najnowszy rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń