Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka,
ale jest odważny pięć minut dłużej.
Ralph Waldo Emerson
Kendappa odniosła wrażenie, że już po kilkunastu
krokach białe połacie śniegu otoczyły ich ze wszystkich stron. W oddali nie
dostrzegała nawet zarysu kapsuły. Niepokoiło ją to, bo noc była wyjątkowo
jasna, a leżący wokół śnieg jeszcze temu sprzyjał, a na dodatek nie mogli
odejść tak daleko.
Zacisnęła
mocniej dłoń na rękojeści sztyletu, ale obawiała się, że na niewiele się to
zda. Dziwność tej planety nie wynikała z tego, że wokół czaiła się wataha
krwiożerczych potworów, a z czegoś innego, czegoś, czego w tej chwili nie
potrafiła nazwać. Ta atmosfera przytłaczała i dusiła ją.
Zastanawiała
się, czy Kaelas też wyczuł coś niepokojącego. Wybiegł sporo naprzód, zapewne
aby przyzwyczaić się do nowego ciała i trochę rozprostować kości, dodatkowo
ułatwiając im brnięcie przez śnieg. W ogromnych zaspach po czyichś śladach szło
się dużo łatwiej. Żałowała, że nie może podzielić się z nimi swoimi
przypuszczeniami. Na Elle intuicja ostrzegała go przed niebezpieczeństwem.
Kendappa nie uwierzyła mu, ale drugi raz nie chciała powtarzać tego samego
błędu.
Z irytacji
zagryzła dolną wargę. Uczucie, że zakłócają spokój zmarłym pogłębiało się z
każdym krokiem. Chciała to zignorować, zepchnąć do podświadomości, zrzucając na
przewrażliwienie, ale zawsze do niej wracało. Nie mogła odpędzić od tego myśli.
Najgorsze było oczekiwanie na nieznane.
Kątem oka
zerknęła na RM19. Mężczyzna bez trudu brnął przez śnieg, jednak miała wrażenie,
że robi to automatycznie. Wyraz jego twarzy świadczył o dużym umysłowym
wysiłku. Marszczył brwi jak zawsze, gdy zastanawiał się nad problem, którego
rozwiązanie nie należało do prostych, bo musiał wziąć pod uwagę kilkadziesiąt
lub kilkaset różnych składowych i zbudować z tego całość.
– Wszystkie
wskazania mówią o tym, że stoimy w miejscu – oznajmił w końcu, jakby już dłużej
nie potrafił sam się z tym zmagać. Kendappie nie spodobały się te słowa.
– Mimo że
idziemy?
– Wybrałem tę
drogę, bo czujniki wskazywały, że niedaleko znajduje się coś, co odbiega od
materii nieożywionej, co jest inne niż wszystko wokół. Jednak wszystko wskazuje
na to, że to coś znajduje się cały czas w dokładnie tej samej odległości od
naszego obecnego położenia, jakby przesuwało się do przodu w takim samym tempie
co my.
–
Prawdopodobieństwo, że jest to jakiś inny wędrowiec pewnie też jest niewielkie?
– zapytała, chociaż aż za dobrze znała odpowiedź.
Ewidentnie coś
było tu nie tak, a oni sami zgodzili się, by tu przybyć. Czyżby Mistrz Penyu
miał rację, nie proponując im tej planety? Musiał mieć jakieś konkretne powody.
Jednym z nich był księżyc, ale może istniało coś jeszcze.
– Wątpię –
potwierdził jej przypuszczenia RM19. – Od początku zmierzamy do tego czegoś
dokładnie w linii prostej. Podczas lądowania straciliśmy sporo czasu i gdybyśmy
faktycznie mieli styczność z innym podróżnikiem, to doszłoby do spotkania. Na
dodatek, gdy my się zatrzymujemy, to coś robi dokładnie to samo.
– I tak możemy
tylko iść do przodu – stwierdziła lekko zrezygnowana Kendappa. – Obyśmy coś
znaleźli, bo inaczej będziemy tu bezsensownie błądzić bez końca. Jest coś
jeszcze, tak? – dodała, widząc narastające przygnębienie na twarzy RM19.
– Jeżeli czujniki
nadal będą tak niestabilne, to możemy nie znaleźć drogi powrotnej na statek.
Mogę ci powiedzieć, gdzie i w jakiej odległości on się teraz znajduje, ale
nijak ma się do odległości, jaką przeszliśmy.
Kendappa
chciała coś odpowiedzieć, by chociaż minimalnie podnieść przyjaciela na duchu,
ale wtedy dostrzegła, że Kaelas zatrzymał się i stanął na dwóch łapach.
Wyglądał, jakby coś obserwował. Takie przynajmniej miała wrażenie, bo
odczytanie i poprawne zinterpretowanie jego zachowań i odczuć w tej postaci
graniczyło z cudem.
Kedappa i RM19
jak najszybciej dołączyli do niego i zorientowali się, że coś rzeczywiście
znajdowało się przed nimi. Z daleka wyglądało to jak zwyczajny stół na trzech
nogach wykonany z kryształu. Za nim siedziała jakaś postać. Z tej odległości
nie dało się dostrzec żadnych szczegółów z nią związanych.
Ostrożnie
zbliżyli się do tej osoby, gotowi na to, by w każdej chwili obronić się lub
kontratakować. Jednak przede wszystkim mieli nadzieję, że była przychylnie
nastawiona do obcych i dowiedzą się od niej czegoś więcej o Mua Dong.
Postać okazała
się nastolatkiem o drobnej budowie ciała i niemal białej skórze, siedzącym na
kryształowym krześle z wysokim oparciem. Z owalnej twarzy, przywodzącej na myśl
jeszcze dziecięce rysy, nie znikał szeroki uśmiech. Jasne, niemalże białe włosy
sięgały mu do połowy spiczasto zakończonego ucha. Pokryte były szronem, ale
jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało. W oczach o szkarłatnych źrenicach
błyszczały iskierki podekscytowania, na widok których Kendappę przeszły
dreszcze na całym ciele.
Mimo to
najbardziej rzucał się w oczy strój młodzieńca, który nie pasował do całej tej
śnieżnej otoczki. Luźny, biały podkoszulek, odsłaniający ramiona, na których
wyraźnie rysowały się mięśnie oraz spodnie do kolan. Śnieg sięgał mu za kostki,
dlatego kwestia butów pozostawała nierozstrzygnięta, jednak coś podpowiadało
Kendappie, że chłopak w ogóle ich nie założył. Zrobiło jej się zimno na samą
myśl.
– Nareszcie
jesteście, trochę wam zajęło dojście tutaj, już zaczynałem się nudzić i
zastanawiać, czy jednak nie zawróciliście.
Kendappa
westchnęła w duchu. Gdy ktoś zaczyna się nudzić w oczekiwaniu na nich, mimo że
dopiero kilka godzin temu podjęli decyzję o wyruszeniu na Mua Dong, nie wróżyło
nic dobrego.
– Kim jesteś? –
zapytał RM19.
–Bez znaczenia,
jak się nazywam, ale możecie mówić na mnie Snow, jeżeli chcecie. Jestem
strażnikiem łzy, po którą zapewne tu przybyliście, mam rację?
RM19 kiwnął
jedynie głową na znak potwierdzenia.
– Łza znajduje
się tutaj.
Odwrócił się i
wskazał na coś, co wyglądało jak blok lodu, który ktoś oszlifował, by przypominał
prostopadłościan. Na środku znajdowało się coś na kształt niewielkiego,
płytkiego, trójkątnego otworu.
– Wnioskuję, że
mamy znaleźć jakiś klucz, by otworzyć to coś, bo wątpię, aby łza przez
przypadek zamarzła w środku – zasugerował RM19, przyglądając się otworowi.
– Inteligentni
jesteście – westchnął ze zrezygnowaniem Snow, jakby go to rozczarowało. –
Musicie dowieść, że jesteście godni, by dostać łzę i znaleźć każdy z trzech
odłamków klucza – zakończył z szatańskim uśmiechem.
– Dlaczego nie
dziwi mnie, że są trzy kawałki – mruknęła Kendappa, na co Kaelas zawtórował jej
cichym warknięciem.
– Cofam to, co
wcześniej powiedziałem. Nie jesteście inteligentni, a to nawet lepiej, bo czeka
nas więcej zabawy. W takim razie zastanawiam się, które z was posiada tak
olbrzymią siłę woli, która pozwoliła wam do mnie dotrzeć.
Snow uważnie
przyglądał się po kolei każdemu z przyjaciół, ale nic nie powiedział. Wyraz
jego twarzy się nie zmienił, jednak Kendappa mogła się założyć, że gorączkowo
nad czymś rozmyślał. W odruchowym geście założył kosmyk włosów za ucho, a wtedy
kobieta po raz pierwszy zwróciła uwagę na jego dłonie. Były nienaturalnie
długie, jak na posturę młodzieńca, a przy tym smukłe. Zorientowała się, że
palce zostały zakończone starannie i ostro spiłowanymi paznokciami, które
błyszczały w świetle księżyca przypominając jej kryształ. Albo lód, podpowiedziała jej podświadomość. To wszystko zostało wykonane z lodu. Bez trudu zorientowała się, że
była to jedna z jego broni, jak na razie jedyna, którą zdołała dostrzec.
– Zastanawiam
się, jak udało wam się wyjść cało z tych wszystkich prób na Oraculum. Albo
Wyrocznia miała dobry dzień, co się nie zdarza, albo należy wysunąć prosty
wniosek, że przypadki chodzą po ludziach i głupi ma zawsze szczęście. W każdym
razie tutaj nie będzie już tak łatwo, uczniowie Penyu – zakończył z szerokim
uśmiechem na twarzy, a oczy zabłysły mu z ekstazie. – Czas zaczynać grę!
– Przepraszam,
ale czy najpierw mogę jeszcze o coś zapytać? – wtrącił się niespodziewanie
RM19, a uszy Snowa oklapły.
– Już to zrobiłeś,
ale słucham, postaram się odpowiedzieć.
– Z tego, co
powiedziałeś, wywnioskowałem, że każdy, kto chce zdobyć łzę, musi najpierw
przejść próbę i zdobyć klucz. Mam rozumieć, że nikomu do tej pory się to nie
udało i łza cały czas jest bezpiecznie ukryta?
– Sprytny
jesteś, ale jeszcze sporo ci brakuje. Chociaż… – Przekrzywił głowę w prawo,
oczy zabłysły mu nienaturalnym światłem. Wnioski, do których doszedł niezbyt
musiały przypaść mu do gustu, bo po chwili blask przygasł. – Ech, dlaczego
ostatnio to północ musi być taka ważna? Gdzież tu sprawiedliwość? Jesteś
niesamowicie podobny do swoich przodków, a zarazem tak inny od tego, który
rozpoczął tę grę. Ciekawe, który z dwóch najpotężniejszych Mistrzów będzie mieć
rację. A ona niech wyskoczy z jeszcze jednym asem, a skopię jej tyłek i
wprowadzę moich graczy.
– Ja? Przecież
nic nie zrobiłem. Nie rozumiem, co masz na myśli – powiedział RM19.
– On też nic
nie zrobił. – Snow wskazał na Kaelasa, który warknął w odpowiedzi. – Tylko się
urodził, a to wystarczyło. Co przyniesie nam przyszłość, zobaczymy wkrótce, a
teraz macie ważniejsze sprawy na głowie.
RM19 nie
spodobała się zmiana tematu, ale nie mógł nic na to poradzić. Mieli coś do
zrobienia, a kwestie przeszłości jak zwykle mogły poczekać. Mimo że chociaż raz
chciałby wiedzieć chociażby trochę więcej, zrozumieć, dlaczego był tak
traktowany.
Snow zatarł
ręce z uciechy. Uwadze Kendappy nie uszło, że gdy to robił, spomiędzy nich
spadło kilka płatków śniegu, które swobodnie opadły na ziemię pomimo
porywistego wiatru.
– Wystarczy, że
pójdziecie cały czas prosto. Po dość krótkim odcinku natraficie na rozwidlenie,
widoczne pomimo śniegu. Będziecie musieli się rozdzielić, tak aby każdy z was wybrał
inną drogę, pokonał wszelkie przeszkody zdobył klucz i wrócił. Proste, łatwe i
nieprzyjemne. Jakieś pytania?
– Dlaczego
musimy się rozdzielać? – spytała Kendappa. Nie podobał jej się ten pomysł,
wolała, aby trzymali się razem i w razie problemów mogli na sobie polegać. Tym
bardziej, że kwestia zachowania Kaelasa nadal pozostawała pod znakiem
zapytania.
– Ponieważ, gdy
obierzecie którąś drogę, nie będziecie mogli się cofnąć. Z racji, że
potrzebujecie trzech kluczy, musicie się rozdzielić. Potraktujecie to jako fascynującą
przygodę i trening.
– Najwyraźniej
nie mamy innego wyjścia – poddała się Kendappa.
– Nie macie –
powtórzył za nią niczym echo Snow. – Powodzenia, spotkamy się ponownie, gdy
zdobędziecie klucze. Lub widzimy się po raz ostatni.
Kobieta bez
słowa minęła młodzieńca i ruszyła we wcześniej wskazanym przez niego kierunku.
Po chwili wyprzedził ją Kaelas, RM19 trzymał się lekko z tyłu, a wyraz jego
twarzy ewidentnie świadczył o tym, że nad czymś gorączkowo rozmyślał. Wolała na
razie nie rozpoczynać rozmowy, jeżeli było to coś ważnego, to mężczyzna w końcu
podzieli się z nią swoimi przypuszczeniami.
Ku jej wielkiemu
zdumieniu rzeczywiście podróż do rozwidlenia dróg nie zajęła dużo czasu, jak
wspominał Snow, i nie sposób było go przeoczyć. O ile do tej pory brnęli przez
zaspy śniegu, tak teraz część białego puchu została odgarnięta, by dokładnie
ukazać ścieżki. Wyglądało to dziwnie, a zarazem bezsensownie, bo dalej każde z
odnóży znów było zasypane. Nie rozumiała, po co ktokolwiek tak się fatygował,
szczególnie, że na środku i tak stał drogowskaz. Był dość wysoki i wykonany z
ciemnego drewna, z każdej z czterech tablic zwisały sople lodu.
– Przyszliśmy
ze Złudnej Doliny – przeczytał RM19. – A mamy do wyboru Plac Spokoju, Wystawę
Posągów i Podniebny Staw, jakkolwiek absurdalnie brzmi ostatnia nazwa. Nie
podoba mi się to. Mamy wybierać spośród trzech nic nam nie mówiących nazw,
narażając się na niebezpieczeństwo, które może nas przerosnąć.
– I tak nie
możemy się już cofnąć.
– Bo nie
pozwala ci na to duma, czy nagle wyparowały wszelkie obawy?
Kendappa
spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. Wojownik nigdy się nie cofał
przed zadaniem, które miał wypełnić, nieważne, jak ciężkie by się ono wydawało.
Mógł się wycofać z beznadziejnej sytuacji, by wszystko przeanalizować i
spróbować ponownie, ale nie stchórzyć już na samym początku, nie postawiwszy
nawet pierwszego kroku. Kaelas pewnie by
mnie zrozumiał, pomyślała.
– Wybieram
Podniebny Staw – powiedziała.
RM19 pokręcił z
niedowierzaniem głową, ale nie kontynuował rozmowy.
– Jak chcesz,
ja pójdę na Wystawę Posągów.
Kaelas warknął
w odpowiedzi, jakby niezbyt spodobała mu się ostatnia opcja. Kendappa trochę mu
współczuła, ale z drugiej strony wolała, aby poszedł właśnie tam. Im mniej mu
zagrażało, tym lepiej. Szczególnie w tej postaci.
– Pomyśl, może
ta nazwa to zwyczajna zmyłka mająca wyeliminować najsłabszego z nas –
zasugerowała niezgodnie z własnymi przypuszczeniami.
– Wątpię, aby
którakolwiek droga okazała się łatwa – oznajmił RM19, a kobieta musiała
przyznać mu rację. Nie znajdą klucza leżącego na środku drogi i proszącego się
o podniesienie go. To byłoby za proste.
– Powodzenia –
powiedziała i skręciła w lewą odnogę.
Kątem oka
zauważyła, że pozostali również ruszyli naprzód. Miała świadomość, że niedługo
całkiem straci ich z oczu. Nie chciała o tym myśleć, dlatego przyspieszyła
kroku. Teraz czekało ją inne zadanie, potem przyjdzie czas na przyziemne
rzeczy.
Kendappa
starała się iść równym, dość szybkim krokiem. Miała wrażenie, że mróz coraz
bardziej przybiera na sile i jej skrzydła długo nie wytrzymają w tak niskiej
temperaturze. Do tego dochodził porywisty wiatr i zaczynający prószyć śnieg.
Wszystko zdawało się obracać przeciwko niej, łącznie z ukształtowaniem terenu.
Płaskie, pokryte śniegiem równiny powoli zaczynały należeć do przeszłości. Zastępowały
je coraz liczniej usiane tu i ówdzie skały. Te wystające ponad pokrywę śniegu
nie stanowiły większego problemu, widziała je wyraźnie i mogła spokojnie
ominąć. Gorzej sprawa miała się z niższymi, całkowicie zakrytymi przez biały
puch. Nawet gdyby bardzo chciała, nie była w stanie w żaden sposób ominąć
przeszkody, dlatego musiała zwolnić kroku.
Cieszyła się,
że kombinezon amortyzował większość zadrapań. Skały były wyjątkowo ostre i
gdyby miała na sobie normalne ubranie, zdążyłaby w ciągu tego niedługiego
marszu zarobić kilkadziesiąt skaleczeń i zadrapań, a może nawet uszkodzić
mięśnie, bo w takich sytuacjach zawsze należało brać pod uwagę najgorsze
możliwości.
Cieszyła się w
duchu, że jak na razie nie potknęła się i nic sobie nie złamała. W takich warunkach
ciężko byłoby jej zamortyzować upadek i nie doprowadzić do okaleczenia.
Nauczyła się wykorzystywać do tego skrzydła, które teraz były całkowicie
bezużyteczne, zdrętwiałe i zmarznięte. Resztki nadziei, że skrzydła ujdą z tej
wyprawy cało powoli z niej uchodziła. Potrzebowała ciepła, by je rozgrzać i
zapewne także fachowej pomocy uzdrowiciela. Wątpiła, aby na Mua Dong znalazła
jedno lub drugie.
Padający śnieg
zaczynał przybierać na sile, utrudniając Kendappie widoczność. Znalezienie i
dotarcie do Podniebnego Stawu, czymkolwiek to było, powoli zaczynało graniczyć
z cudem. Nie wiedziała nawet, czy przez przypadek nie zboczyła z trasy, o ile
taka istniała, gdy zaczęła kluczyć między skałami. Znając pecha, który ostatnio
wszędzie im towarzyszył, zapewne tak.
Kobieta powoli
zaczynała tracić siły i nieświadomie spowalniać kroku. Mimo kombinezonu
chroniącego ciało, zaczynało jej się robić coraz zimniej. Miała wrażenie, że
stopy zaraz całkiem jej zamarzną i padnie na twarz, by zapomniana umrzeć w
zaspach śniegu. Lub od razu los oszczędzi jej powolnej agonii i nadźga się na
jakąś skałę.
Po
kilkudziesięciu krokach zaczęło jej się wydawać, że śnieg nie sypie już tak
mocno. Czyżby to było przywidzenie?
Jeszcze krok wcześniej nic nadzwyczajnego nie zauważyła. Niemożliwym było, aby
tak nagle to się zmieniło. Może to
gorączka? Pewnie już jestem chora. Czy tutaj mam w końcu umrzeć?
Z wysiłkiem
podniosła głowę i ze zdziwieniem zorientowała się, że coś znajduje się przed
nią. Pięć, może sześć postaci, prawdopodobnie dzieci, sądząc po niskim
wzroście. Chciała do nich zawołać, aby upewnić się, że to nie przywidzenie, gdy
zorientowała się, że coś było nie tak.
Trójka z nich
rzeczywiście wyglądała na dzieci ubrane w grube kurtki, czapy i szaliki, które
niemal całkiem zasłaniały im twarze. Jednak z pozostałymi było coś nie tak.
Byli ubrani jedynie w ogóle nie mieli nic na sobie, a całą ich skórę porastała
brązowa sierść. Lecz to i tak niewiele w porównaniu z tym, że z głów wyrastała
im para jelenich rogów. Kendappa z tej odległości nie potrafiła dostrzec ich
twarzy, ale mogłaby się założyć, że w niczym nie przypominały ludzkich.
– To gorączka –
szepnęła, ledwo wydobywając z siebie jakikolwiek dźwięk. – Tego nie ma tam
naprawdę, jedynie umysł spłatał mi figla. Tego tam nie ma, tego tam nie może być.
Kendappa
zrobiła kilka kroków do przodu. Dojdę tam
i okaże się, że przede mną nie ma nikogo, powtarzała w myślach. Była tak
skupiona na gromadce przed sobą, że za późno zorientowała się, że wcześniej
stała na niewielkim wzniesieniu zakończonym stromym spadem.
Potknęła się i
spadła, nie potrafiąc złapać równowagi ani rozprostować skrzydeł, by
zamortyzować upadek. Była za słaba. Wydawało jej się, że upadek na śnieg nie
powinien boleć, jednak przeżyła niemiłe rozczarowanie. Warstwa białego puchu
była tu niższa.
Uderzyła się
mocno w głowę. Ostatnim, co zdołała zapamiętać, były krzyki gromadki. Potem
nastała już tylko ciemność.
~ * ~
Dopiero wczoraj zorientowałam się, że nieświadomie zaczęłam przekręcać
nazwę planety, na której wylądowali. W treści poprzedniego rozdziału wszystko
było poprawnie, a jego tytuł już poprawiła. Jak w komentarzach znów będę się
mylić, to nie należy się dziwić.
Natomiast co do zaległości, to nie sądzę, bym dzisiaj dała radę, pojawię
się najpewniej jutro wieczorem. Najprawdopodobniej wtedy też pojawi się
następna zapowiedź.
Nie zazdroszczę naszej trójce, że muszą przebywać w takich warunkach atmosferycznych, chociaż Kaelas nie może narzekać, bo jednak jego ciało obecnie pokrywa biała sierść:) Ta planeta jest bardzo dziwaczna. Jeszcze do tego mieli wrażenie, że ta podróż się ciągnie w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ten Snow nie przypadł mi do gustu. Znów jakieś pretensje do RM19 z powodu jego przodków. Skoro Mistrz Nien Su wysłał ich na te planetę, pewnie miał styczność z tym Snowem, który tak nieładnie potraktował RM19.
Ta wyprawa o te trzy części kluczy jest bardzo ryzykowna, skoro mają osobno walczyć z tajemniczymi stworami. Kendappa chyba już nie mogła wytrzymać tak niskiej temperatury. Mam nadzieje, że nic jej nie będzie, choć te potwory z rogami jakoś nie wzbudziły mojego zaufania.
Jest coraz to mroczniej.
Pozdrawiam serdecznie:*
Jest! Wreszcie udało mi się pierwszej skomentować ^^
UsuńGratuluję ^ ^
UsuńAkurat tym razem Kaelas ma dobrze, bo go ciepłe futerko grzeje ;) Aż bym takiego (tylko nieco mniejszego, do domu na zimę przygarnęła.
O, Nien Su już od dawna ma styczność ze Snowem. Jednak Snow nie ma nic osobiście do RM19 tak jak ten drugi.
Mroczniej to dopiero będzie, chociaż mam wrażenie, że niezbyt przyjemny los zgotowałam bohaterom na najbliższą przyszłość...
Druga? To aż niespodziewane xD
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie wciągnęła, że też musiałaś w takim momencie skończyć! :P Kolejna próba czeka trójcę. Ta u Wyroczni wcale nie należała do łatwych, bo w pewien sposób rozliczała ich z przeszłością, a ta ma być jeszcze trudniejsza i zapewne wcale nie będzie tu chodzić o siłę fizyczną wyłącznie. Miałam wrażenie, że Snow podał im drogę tylko po to, żeby zaraz zaatakować ich od tyłu :P w sumie śmieszny koleś, taki roznegliżowany i ze śniegu. Szkoda, że Kaelas w tej swojej tygrysiej postaci nie może zionąć ogniem, byłoby po sprawie xD Chociaż to może bardziej się przydać w następnym czy którymś tam rozdziale niebawem xD Ale zobaczymy jak sobie naprawdę poradzą. I o co będzie chodzić.
Pozdrawiam :)
Fajnie by było, gdyby tak jak smok potrafił ogniem chuchnąć :) Na pewno by mu się przydało, ale będzie sobie musiał radzić bez tego. Ale gdyby na Snowa zionął, to by po pysku dostał.
UsuńA część o Kaelasie będzie w 62, następny w całości poświęcony Kendappie.
Zaiste, ta planeta jest dość dziwna. Choć każda z dotychczasowych była dość dziwaczna i jedyna w swoim rodzaju, to jednak teraz mam wrażenie, że ten pozorny spokój śnieżnej krainy jest bardzo zwodniczy. Niby wszystko wydaje się proste, ale kto wie, jakie niebezpieczeństwa czekają ich na końcu ścieżek? Ten Snow także jest dość dziwaczny i ewidentnie pogrywa sobie z postaciami, spodziewałam się, że nie odda im łzy tak łatwo. Podejrzany jest też fakt, że tak łatwo stracili tam orientację, ciekawe, czy to przez śnieg czy jakaś inna, niepokojąca właściwość tej planety. Kaelas przynajmniej ma futerko, to mu cieplej, ale Kendappa ma te swoje skrzydła, i nawet nie może teraz za bardzo latać. Zakończyłaś w takim momencie, że jestem coraz bardziej ciekawa, co będzie dalej, ale myślę, że kobieta wyjdzie z tego cało, bo na pewno jeszcze dużo rozdziałów przed nami. Nawiasem mówiąc, podziwiam za wytrwałość, że dałaś radę tyle napisać.
OdpowiedzUsuńJak zwykle fajne opisy ^^. Dobrze się czyta tą historię, a jak zapowiadasz w jakimś komentarzu wyżej, że zgotowałaś postaciom niezbyt przyjemny los, to tym bardziej jestem zaintrygowana.
Dziękuję :)
UsuńNo to chyba następna, na której ta trójka wyląduje nie będzie tak dziwna. Chyba że tylko mi się tak wydaje, a w praniu wyjdzie coś zupełnie innego?
Snow uwielbia gierki, ale co do jego zamiarów na razie cicho sza ;) Myślę, że w końcówce 65 będzie można coś wywnioskować.
Przed nami rzeczywiście jeszcze sporo. Tak się wciągnęłam w tę historię, że nie wyobrażam sobie, bym nie miała jej pisać. Zresztą już mi się smutno robi, gdy pomyślę, że za jakiś czas przyjdzie koniec, szczególnie, że jestem dużo dalej w pisaniu niż w publikowaniu.
Każda planeta jest jedyna w swoim rodzaju. Tak samo i ta na której teraz się znaleźli. Mroczna i naszpikowana dziwactwami. Te trzy krainy do których każde z nich ma się udać również nas czymś z pewnością zaskoczą. Powiem szczerze, że te dzieci z jelenimi rogami są przerażające. Nie wiadomo czy prawdziwe czy tylko wytwór wyobraźni Kendappy. Najlepiej z całej trójki ma Kaelas. Cztery łapy co ułatwi mu szybki bieg no i ciepłe futro co z pewnością pozwoli mu przetrwać w tych warunkach. Kendappy chyba najgorzej przeżywa ten klimat. Nie.może latać i na dodatek ma gorączkę . Mam nadzieję, że nic.poważnego się jej nie stanie.
OdpowiedzUsuńNo łatwo żaden z nich mieć nie będzie i na każdego z nich czyha jakieś niebezpieczeństwo.
UsuńA dzieci z jelenimi rogami jak najbardziej prawdziwe, ale o tym więcej w kolejnym rozdziale.
Uff! Nadrobiłam!
OdpowiedzUsuńUsiadłam dziś do tego opowiadania z mocnym postanowieniem, że wreszcie je przeczytam. Powiedziałam sobie "ze dwa rozdziały dziennie i będzie dobrze". Taaa.... dwa. Jak usiadłam, tak teraz skończyłam i jeszcze mi mało! Bracia Duszy od początku mi się podobało, ale nie sądziłam, ze aż tak się wciągnę. Jesteś po prostu mistrzynią! A ja jestem zauroczona i totalnie zafascynowana. Aż nie wiem od czego zacząć...
Może na samym początku powiem, że fragmenty z trójką zaczynają podobać mi się coraz bardziej przez co książę spada na boczny tor. W pewnym momencie nawet o nim zapomniałam i byłam w całkowitym szoku, kiedy się pojawił. Chociaż jego próba była bardzo interesująca, nie powiem. Trochę mnie to zdziwiło, że właśnie Kaelas mu się ukazał. Ale w sumie racja... kto jest mu bliższy? Lub... kto jest z nim bardziej związany? To chyba odpowiedniejsze pytanie. Myślę też, że wyjaśnienia Falanora mogą być ciekawe... ale cóż, jeszcze chwilę muszę na nie poczekać :)
Nie mogę nie wspomnieć o bonusach. O ile pierwszy mnie rozbroił, o tyle drugim jestem całkowicie zauroczona! Zawsze, ale to zawsze, uwielbiałam elementy narodzin "tych złych". Rozkładam ich na czynniki pierwsze, staram się w jakiś sposób zrozumieć. Dziej się to zarówno w przypadku postaci historycznych (choćby Nero, Hitler), filmowych (Darth Vader) czy książkowych (Voldemort). Bo czyż nie jest to pasjonujące? Człowiek nie jest zły z natury, więc jakie decyzje musiał podjąć, jakie przeżycia w sobie nosi, ze postępuje tak, a nie inaczej? Albo własnie zło wynika z tego, że chciało się osiągnąć coś dobrego. Dlatego ten bonus bardzo, bardzo mi się podobał. Pochłonęłam go aż dwa razy i z podziwu wyjść nie mogę.
W ogóle bardzo lubię takie nawiązania do przeszłości, dlatego jestem zachwycona fragmentami z życia RM19 i Kendappy. Choć te z życia kobiety bardziej mnie interesowały, nie powiem. Tak jej zachowanie. Nie powiem, byłam lekko zaszokowana tym co zaszło między nią a Kaelasem (choć gdzies taki pomysł przemknął mi przez myśl), ale jeszcze bardziej zadziwia mnie to, że Kendappa w jakiś sposób dalej pokazuje mu swoje uczucia, choć on nic nie pamięta. Cóż, nikt nie jest w stanie zrozumieć kobiety :)
A właśnie... Ziemia. Oj, tym też mnie kupiłaś! Mam świra na punkcie tej planety i wszelkie science fiction bez niej dla mnie nie istnieją. Ale jeszcze bardziej liczy się motyw księżyca. Moje własne dzieciństwo ma to ogromny wpływ, a także to, ze podobno jestem stworzeniem nocnym, że uwielbiam tego naszego satelitę. Dlatego wątek z nim bardzo przypadł mi do gustu. Choć to, co zrobił, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ale jestem miło zaskoczona, że tak się stało i Kaelas odkrył swoje dziedzictwo. Nie sądziłam, ze może ono być az ta fascynujące.
A ich nowa misja? Oj, bardzo przypadła mi go gustu. Ten śnieg, ta aura, niebezpieczeństwo... i jeszcze nowe próby! A znając ciebie, to już wiem czego mogę się spodziewać - niespodziewanego! Zawsze kiedy już myślę że niczym mnie nie zaskoczysz, ty wyskakujesz mi z czymś nowym. Jednak sądzę że te próby będą wyjątkowe. W końcu na tym etapie muszą się pomęczyć, nie?
No koniec dodam jeszcze, że jestem pełna podziwu. To, jak tworzysz nowe planety, ich mieszkańców... to jest genialne! Ciągle coś nowego, ciągle coś oryginalnego. Nigdy mi się to nie znudzi. Ale już się zamykam, bo ciągle powtarzam te same przymiotniki. zanudzę cię tylko.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :)
Dziękuję :)
UsuńAż miło słyszeć, że opowiadanie tak wciąga przy czytaniu :)
Przy pisaniu rozdziału o próbie też miałam ten dylemat, że do Ladvariana zupełnie nikt nie pasował. Ewentualnie był jeszcze Falonar, ale opcja z Kaelasem wydała mi się dużo fajniejsza i dająca większe pole do popisu.
A ja lubię pisać o przeszłości bohaterów ;) I tak też myślałam, że najbardziej zaciekawi Kendappa. Chciałam już powiedzieć, że niebawem będzie ciąg dalszy jej wspomnień, ale ten ciąg dalszy to niebawem będzie w momencie, który piszę, czyli do publikacji jeszcze całkiem sporo i trochę.
Pomysł na Vrieskasa wpadł mi do głowy i nie mogłam się powstrzymać, by nie napisać bonusu, zresztą mam też pomysły na ciąg dalszy, ale na razie za mało niektórych faktów pojawiło się w głównej treści, by planować ewentualną datę publikacji i zabierać się za pisanie.
A Ziemi nigdy nie mogłabym sobie odpuścić :)
A co do nowej misji, to mogę zdradzić, że lekko nie będzie. Chociaż pewien osobnik już znajduje się na nieco lepszej pozycji.
Ale mi się podoba ta śnieżna planeta ;) Jest tak tajemnicza, tak nieprzystępna i pełna niepowtarzalności, co naprawdę fascynuje. Chyba żadna z poprzednich nie spodobała mi się tak bardzo jak ta. Wliczając w to samego Śnieżka (a się wysilił z imieniem, tak swoją drogą to skąd on zna algielski? czyżby był na ziemi :D Przecież cały kosmos mówi po polsku :P). Jego zachowanie jest takie perfidne - aż trudno nie odnieść wrażenia, że zwyczajnie ich wkręca i otwarcie sobie z nich kpi. Ale i tak najbardziej zainteresowała mnie inna kwestia. Gdy wspomina przodka RM19 ma na myśli RM21 (mam nadzieję, że nie pomyliłam numerka :P), prawda? A może jego siostrę? Ciekawe... może się odnosić do obu. I jeszcze wspomina o 2 najpotężniejszych mistrzach... jednym jest Penyu, ale drugi? ma na myśli Vrieskasa? Nie bardzo, bo chyba nikt nie nazywał go do tej pory mistrzem, chociaż potęgi nie można mu odmówić. A może w ten sposób tytuuje Nien Su? Bo chyba nie może mieć na myśli jeszczego kogoś innego, prawda? Chyba że odnosi się to do przyszłości i... eee dobra tego nie napiszę, bo to zbyt absurdalne. W każdym razie ciekawe jest jeszcze jego nastawienie do północy. Możę to wynika tylko z tego, że nigdy nie był mieszkańcem tej strefy, a może z czegoś więcej, hmm? Ale i tak najlepsze jest to, gdy marudzi na Wyrocznię ( chyba ją ma na myśli...) i grozi jej przetrzepaniem tyłka :P No cóż - nigdy nie ukrywałam, że nie jestem fanką Wyroczni. Śnieżek jest albo tak pewien własnej potęgi albo ma ostro wygórowane zdanie o sobie, ale zdecydowanie mi się facet podoba i tego jego lodowate szpony także :)
OdpowiedzUsuńKaelas bardziej przekonał mnie w tym rozdzial niż w poprzednim. Teraz jest o wiele fajniejszy (w tej postaci), bo przynajmniej nie wtrąca swoich jakże inteligentnych komentarzy - chociaż z drugiej strony trochę szkoda, bo możnaby się uśmiać ^^
Dlaczego tylko w mojej głowie pojawił się scenariusz amputowanych skrzydeł Kendappy? O raju, już się tego nie pozbędę... W każdym razie jej strach o Kaelasa jest naprawdę urzekający. Tak trochę zaczeła mu matkować :P Nie wiem co za zmutowane renifery tam są, ale naprawdę ich nie ogarniam :P Może się zlitują i ogrzeją bidną Dapcię? ^^
Ciekawe czy uda im się wrócić... a raczej jak to zrobią, bo wiadomo, że jakoś jednak wrócą :D Skoro nawet RM19 ma problem z ogarnięciem nawigacji na tej dziwnej planecie... cienko.
Dwa razy coś już miałam na myśli i dwa razy mi uciekło! Ugh - czemu mam taką głupią sklerozę ?! Nieważne...
Pozdrawiam.
Widzę, że planeta podoba się wszystkim z wyjątkiem mnie, bo te fragmenty pisałam, gdy nasza zima za oknem nie chciała się skończyć i tylko przeklinałam i przeklinałam na śnieg, mróz, opóźnienia PKP i nieprzyjeżdżające autobusy.
UsuńAkurat "Grę o tron" czytał i mu się postać Jona tak spodobała ;)
Snow to akurat dość nietypowa postać i na razie na jego temat milczę, ale w ostatnim rozdziale tej serii będzie można sporo wywnioskować. W przypadku RM19 ja miałam na myśli RM21, ale któż to tego Snowa może wiedzieć. Jednak dwoje mistrzów to Penyu i Nien Su (chociaż ten drugi może na takiego nie wyglądać), o tym więcej w końcówce 71, chyba że coś dodam do 65, bo tam trochę muszę poprawić. Przetrzepanie tyłka też nie odnosi się do Wyroczni.
Niestety, Kaelas może tylko wyć i raczej z niczym nie wyskoczy w najbliższym czasie.
Jakie renifery? ;)
To wiele wyjaśnia ;) U mnie tam zbyt dużych opóźnień (przynajmniej PKP, autobusami nie jeździłam) nie było :P
UsuńCoś właśnie mi się zdawało, że miał jakiś kontakt z GoT ^^ Ale po nazwisku, to po pysku :)
To co za "ona"? Ma na myśli kogoś równego sobie? Potężniejszego? A może wypił za dużo i gada od rzeczy...? :P
To ci pech :( Chyba zdążę się stęsknić za tymi jego tekstami...
A tam te dzieciaki na końcu. To rogate i kudłate, a że na jakiejś lodowej planecie (Laponia :P) to renifery ;)
Ta planeta wydaje mi się i jedną z dziwniejszych, i ciekawszych zarazem. Te wszystkie anomalie typu tego, że niby stali w miejscu, są naprawdę intrygujące, poza tym ten wszechogarniający śnieg mnie nieco przeraża, ale to głównie, dlatego że ze śniegiem mam same złe skojarzenia typu wpadanie w zaspy, mokre tylne części spodni itp. itd. ;) W każdym razie może się on okazać dodatkowym utrudnieniem, jeśli chodzi o wykonanie misji przez trójkę bohaterów.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Kendappie wybierze akurat to zadanie, w końcu ma w nazwie słowo "podniebny", co automatycznie kojarzy się z lataniem. Ciekawe, co oprócz tych dziwnych nie-dzieci ją spotka? Dzięki zapowiedzi, mam w głowie wizję, że będzie musiała wzbić się w powietrze i powrzucać je do stawu, żeby się ich pozbyć, ale Ty pewnie i tak mnie zaskoczysz czymś znacznie innym.
Najbardziej z nazwy zaintrygowało mnie zadanie RM19, chociaż pewnie i Kaelasowi trafi się ciekawa próba, mimo słowa "spokoju" w nazwie.
Czekam na więcej i pozdrawiam serdecznie!
Z tego, co pamiętam (a mam trochę sklerozy, gdy chodzi o posty pisane dość dawno) to śnieg i mróz sprzyjać nie będą nikomu. I wręcz wszystko pokomplikują.
UsuńSpecjalnie dla niej pojawiła się podniebna nazwa ;) A w przypadku Kaelasa to tylko przypadek, bo nie miałam innego pomysłu na określenie tego, co jego czeka.
Teraz do końca dnia pewnie będę mieć przed oczami Kendappę wrzucającą ich do stawu, a powinnam jeszcze trochę z eaglem powalczyć i jak tu się skupić? ;)
Rozdzielenie się to na pewno nie jest dobry pomysł... No, ale skoro nie ma innego wyjścia. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą w pojedynkę. W końcu pewnie zdobędą te części klucza, choć pewnie nie będzie to łatwe. Co z Kendappą? Ech, szkoda, że nie ma przy niej RM19 i Kaelasa. Oni by jej pomogli, tak jest zdana na tą dziwną gromadkę. Może nie okażą się być wrogami... Heh, zobaczy się. Haha, biedny Kaelas, nie może mówić, nie może zaprotestować. A ta nazwa drogi, która została mu przydzielona... ciekawe, co się pod nią kryje. Nie trudno się domyślić, że mimo wszystko nie będzie miał łatwiej niż pozostali, ale liczę na to, że sobie poradzi.
OdpowiedzUsuńNie, rozdzielenie to bardzo zły pomysł, ale ulegli sugestii Snowa i na wszystko inne jest już za późno.
UsuńA Kaelas na pewno nie będzie mieć łatwo, tyle mogę obiecać, chociaż wystartował na lepszej pozycji, bo mróz mu zbytnio nie przeszkadza w przeciwieństwie do pozostałej dwójki.
Tam to się Kaelasowi przyda futerko ;D A tak na poważnie to współczuję im - nie dość, że trudne zadanie, to jeszcze muszą się rozdzielić (czemu mam złe przeczucia, że to ryzyko na dobre im nie wyjdzie?) . No i ta pogoda. Oni są przecież nieprzyzwyczajeni do zimy i brnięcie przez śnieg musi być dla nich tak trudne, jak dla polskich kierowców, których zima co roku zaskakuje xd Ten cały Snow jest podejrzany. Nwm, może to przez docinki do RM19, a może zwyczajnie dla tego, że Snow jako imię/nazwisko kojarzy mi się wyłącznie z prezydentem Snowem z "Igrzysk śmierci?". Podejrzany. Ponownie jak rogate istoty. Mam nadzieję, że Kendappie nie stanie się nic poważnnego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przepraszam, że znowu komentuję z opóźnieniem ; )