Jeśli nie wolno ci wybrać źle i nieodpowiedzialnie,
nie jesteś wolny.
Jacob Hornberger
Świadomość powoli wracała do Kaelasa. Wiedział, że znów
był w swojej ludzkiej formie, bestia chwilowo odeszła, zapadła w drzemkę, by
zbudzić się, gdy znów usłyszy zew księżyca w pełni. Próbował przypomnieć sobie,
co wydarzyło się w ostatnich godzinach, ale na niewiele się to zdało. Wszystko
zasłaniała mgła i mógł dostrzec jedynie niewyraźne kontury. Pamiętał
wychodzących spod śniegu nieumarłych, śpiewających swą dziwną pieśń, walkę z
olbrzymim stworem, a potem przeraźliwy chłód, gdy noc ustąpiła dniu i wszystko
się skończyło.
Ale teraz jest mi ciepło, stwierdził. Z chęcią ponownie by zasnął i odgrodził od
rzeczywistości grubym murem nieświadomości, jednak z drugiej strony był
przeraźliwie ciekaw, co tak naprawdę się stało. Przecież nie mógł umrzeć, by
teraz znajdować się w jakimś ciepłym zakątku zaświatów.
Powoli otworzył
oczy. Mrugnął kilkanaście razy, gdyż zdziwił się, że znajdował się w najzwyczajniejszym,
niewielkim pomieszczeniu. Okna zostały szczelnie zasłonięte i jedyne źródło
światła stanowiła lampka, stojąca na stoliku na środku pokoju.
Dawała niewiele
blasku, ale to wystarczyło, by zorientował się, że był w jakiejś sypialni. Sam
zajmował jedyne, wąskie łóżko, jednak obok dostawiono także rozkładaną kanapę.
Oprócz tego w pomieszczeniu znajdował się stolik, dwa fotele, a do jednej ze
ścian przyczepiono półki, na których stały książki.
Kaelas nie miał
pojęcia, gdzie był, ten pokój widział po raz pierwszy w życiu. I wtedy
zorientował się, że nie przebywał tu sam. Jeden z foteli zajmował RM19. Poczuł
ulgę na widok całego i zdrowego przyjaciela, jednak po chwili znów powróciła
troska. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że mężczyzna zasnął podczas czytania
jakiejś grubej książki, którą trzymał na kolanach. Ale po krótkiej obserwacji
doszedł do wniosku, że on wcale nie śpi. Oczy miał otwarte, lecz nie śledziły
one tekstu, prawą dłonią podpierał głowę, jednakże palce lewej wystukiwały
jakiś cichy rytm na drewnianej poręczy. Zdawałoby się, że robił to zupełnie
nieświadomie.
Coś mu w tym
wszystkim nie pasowało. Nieobecne spojrzenie i nadzwyczaj poważny wyraz twarzy
jasno świadczyły o tym, że coś było nie tak. Czyżby spotkał na swojej drodze
coś, co wprowadziło go w taki stan? Istniała tylko jedna możliwość, aby się
dowiedzieć – zapytać.
Powoli wstał z
łóżka i przeciągnął się, zastanawiając się, jak długo spał i kto znalazł go na
tej śnieżnej równinie. Pamiętał jakieś dziwne, zbliżające się cienie, ale teraz
nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, czy istniały one naprawdę, czy były
jedynie wytworem gwałtownie opadającego z sił umysłu. Na chwilę obecną wydawało
mu się to tak nieistotne, że postanowił nie zawracać sobie tym głowy.
Kaelas usiadł
na fotelu naprzeciwko RM19. Zorientował się, że przyjaciel zdjął swoje
wyjątkowe okulary, co nie zdarzało się nigdy, kiedy był pogrążony w
rozmyśleniach.
– Dobrze, że
się już obudziłeś – powiedział, uśmiechając się nieznacznie, ale jakby z
przymusem.
– Gdzie
jesteśmy? – zapytał Landarczyk. Nie chciał od razu drążyć tematu dziwnego zachowania
RM19, a kwestia poznania miejsca pobytu także go interesowała.
– W domu Choppera,
sołtysa jednej z wiosek na Mua Dong. Kendappa trafiła tutaj w drodze do
Podniebnego Stawu i potem zorganizowała dla ciebie ratunek, gdy nastał dzień –
odpowiedział krótko i zwięźle, co było do niego tak niepodobne.
– Nadal trwa
dzień? – drążył Kaelas, by upewnić się, czy nie grozi mu nagła przemiana, gdyby
jakimś cudem zasłona odpadła z okna lub sama się odsunęła.
– Nie,
przespałeś go, bo trwał tylko dwie godziny. Na powrót nastała noc, ale według Choppera
księżyc nie powinien dziś świecić, mimo to, by ciebie niepotrzebnie nie
denerwować, pozasłaniali okna.
Wojownik skinął
głową ze zrozumieniem, lecz już zastanawiał się, o co ma dalej pytać. Ciekaw
był, co porabia Kendappa, skoro nie siedziała tutaj, ale równie mocno chciał
dowiedzieć się, co działo się z RM19, a także czy któremuś z nich udało się
znaleźć klucz. Z rozczarowaniem musiał przyznać, że sam zawiódł, ale może nie
wszystko było jeszcze stracone.
– A ty jak się
tu dostałeś?
Mężczyzna
przyglądał mu się przez chwilę dziwnym, jakby nieobecnym i tak niepodobnym do
niego wzrokiem. Kaelas nie potrafił nawet spekulować, co się za tym kryło.
Jedynym rozsądnym wnioskiem wydawało mu się to, że coś wydarzyło się podczas
poszukiwań.
– Dotarłem
tutaj, gdy wracałem.
– Więc udało ci
się znaleźć klucz? – naciskał, chociaż miał wrażenie, że ta rozmowa donikąd go
nie zaprowadzi. RM19 chyba potrzebował spokoju, by dalej pogrążyć się we
własnych myślach.
– Kaelasie,
żaden klucz nie istnieje. Snow zadrwił sobie z nas, rozdzielił nas i niemal
doprowadził do śmierci – mówił z trudem, dokładnie akcentując każde słowo,
jakby jemu samemu było w to niezwykle trudno uwierzyć.
– Nien
Sử nas oszukał?
– On akurat nie,
Chopper powiedział, że łza znajduje się na Mua Dong i w ramach podziękowań za
to, co zrobiliśmy dla planety, może nam ją oddać.
– My zrobiliśmy
coś dla planety? – zadziwił się Kaelas, bo nie przypominał sobie, aby sam
uczestniczył w jakiś ważnych wydarzeniach. Zabił jakiegoś śnieżnego potwora,
ale przecież potem pojawiło się ich więcej.
– To zasługa
Kendappy…
– Co z nią? –
przerwał mu bezceremonialnie Landarczyk.
– Ona… –
zawahał się, jakby nie wiedział, jak ubrać w słowa to, co chciał przekazać.
Kaelas po raz
pierwszy od czasu pobudki poczuł strach. Czyżby stało się coś poważnego? Serce
na moment zamarło, gdy natarczywie wpatrywał się w RM19, aby ten w końcu
powiedział prawdę.
– Została ranna
w walce. Nic nie zagraża jej życiu, ale… Ma poparzone pół twarzy i nie chce
nikogo widzieć. Próbowałem z nią porozmawiać, kiedy spałeś, ale nie chciała
mnie słuchać.
– Gdzie ona
jest? – zapytał wojownik, zrywając się na równe nogi.
– Kaelasie, nie
lepiej, jak uszanujemy jej decyzję, jeżeli chce pobyć trochę w samotności…
– Gdzie ona
jest?! – powtórzył nieco ostrzejszym tonem, chociaż wcale tego nie zamierzał.
Jednak musiał przekonać się, w jakim stanie była kobieta.
– W pokoju
obok, po lewej stronie – poddał się RM19 pod naporem spojrzenia Landarczyka. –
Tylko bądź taktowny i delikatny – dodał, gdy przyjaciel już szedł w kierunku
drzwi.
Kaelas niemal
wybiegł na korytarz i skierował się w odpowiednim kierunku. Nie zwracał nawet
większej uwagi na wystrój miejsca. Co go to teraz obchodziło, skoro stan
zdrowia Kendappy był ważniejszy.
Nikt nie pofatygował
się, aby oświetlić korytarz, więc musiał zdać się na wyczucie. Z tego powodu po
dwóch krokach uderzył nosem w ścianę, bo nie sądził, że sąsiednie drzwi
znajdują się tak blisko. Ignorując lekki ból i ciesząc się, że nic sobie nie
złamał przez własną głupotę i nieostrożność, po omacku zaczął szukać klamki.
Gdy ją znalazł,
zawahał się tylko przez chwilę, po czym zapukał. W końcu RM19 mówił, że ma być
taktowny, a ta czynność chyba się do tego zaliczała. Nie czekając na
zaproszenie, a nawet się jego nie spodziewając, wszedł do środka.
Starał się
poruszać cicho, w razie gdyby Kendappa spała, ale w całkowitych ciemnościach
graniczyło to z cudem. W ogóle nie wiedział, w którą stronę miałby iść. Nigdy
wcześniej nie widział tego pomieszczenia, więc jakiekolwiek wyczucie odpadało.
Sądził, że układ mebli w pokoju będzie podobny do tego, w którym umieszczono
jego i RM19, dlatego skierował się nieco w prawo, by nie wpaść na stolik. Niestety,
już przy drugim kroku w coś uderzył, zrzucając przy tym jakiś inny, sądząc po
odgłosie zderzenia z posadzką, dość ciężki przedmiot. Przeklął w duchu, chociaż
powinien zdawać sobie sprawę, że wszelkie próby pokonania ciemności właśnie tak
się skończą.
– Mówiłam, że
chcę zostać sama – usłyszał zachrypnięty głos Kendappy. – Idź sobie!
Kaelas przez
chwilę zastanawiał się, co powinien zrobić – posłuchać jej, czy jak zawsze
postąpić po swojemu. Ostatecznie wygrała druga opcja. Przecież nie przyszedł
tutaj po to, by wyjść bez słowa.
– Chciałem
dowiedzieć się, jak się czujesz – zagadnął niepewnie.
Miał nadzieję,
że kobieta nie ma pod ręką broni. W przypływie złości mogłaby rzucić sztyletem
i wątpił, aby udało mu się przed nim uchylić. Musiałby liczyć tylko i wyłącznie
na własne szczęście, a wolał nie ryzykować, bo ono zawsze mogło zawieść.
– Mówiłam RM19,
że nie chcę NIKOGO widzieć! Wynocha!
– Nie mogę wyjść, bo nic nie widzę i znów w
coś wpadnę – powiedział niezbyt zgodnie z prawdą. Rzeczywiście nic nie widział,
ale bez większych problemów dałby radę cofnąć się te dwa kroki i wymacać drzwi.
Miał jednak nadzieję, że ten podstęp się opłaci i zyska to, co chciał.
Przez chwilę
nic się nie działo i wydawało mu się, że Kendappa go całkiem zignoruje,
postanawiając, że może sobie tak stać, ale potem pojawił się nieduży, jasny
krąg światła, który okazał się lampką zapaloną przez kobietę.
To wystarczyło,
aby Kaelas mógł dostrzec zarysy przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu i
bez trudu trafić do wyjścia, gdyby to rzeczywiście było jego zamiarem.
Najszybciej jak potrafił przedostał się do łóżka, na którym siedziała skulona
kobieta, obejmując nogi ramionami, i usiadł przy niej.
Patrzyła na
niego ze zdziwieniem, zapewne nawet do głowy jej nie przyszło, że mężczyzna
zrobi coś takiego. Mimo nikłego światła, Landarczyk bez trudu dostrzegł gruby opatrunek,
którym miała owiniętą połowę głowy i szyję. Cały czas musiała płakać, gdyż na
policzku wyraźnie rysowały się ślady łez, a oczy były zaczerwienione.
Zrobiło mu się
jej ogromnie żal. Ani on, ani RM19 nie ucierpieli na Mua Dong, tylko ona i to w
tak dotkliwy sposób. A najgorsze, że oboje zgodzili się przybyć tutaj przez
wzgląd na niego, by mógł przejąć kontrolę nad bestią.
– Kretyn!
Mówiłam, że… – ostatnie słowa zagłuszył szloch, ale to nie powstrzymało jej
przed uderzeniem Kaelasa w ramię. Na dodatek cios był dość silny, jak na stan,
w jakim się znajdowała. – Zostaw mnie. Po prostu mnie zostaw…
Zignorował
lekki ból i chęć potarcia miejsca, w które go uderzyła. Przyciągnął ją do
siebie i przytulił, mimo że początkowo próbowała się wyrwać. W końcu dała za
wygraną i przysunęła się bliżej, przyciskając głowę do piersi wojownika. Miał
świadomość, że znów się rozpłakała, ale najwyraźniej tego potrzebowała.
Nie wiedział,
jak długo siedzieli tak przytuleni. Czas przestał mieć jakikolwiek znacznie w
tamtej chwili. Miał wrażenie, że trzyma w ramionach delikatną, kruchą kobietę,
a nie wojowniczkę, którą zawsze była. Zdawał sobie sprawę, że wiele w swoim
życiu wycierpiała, ale nie potrafił zrozumieć, dlaczego teraz się tak załamała.
To była tylko rana, w ostatecznym rozrachunku przeżyła. A przecież tylko to się
liczyło. Przetrwać, aby móc dalej walczyć. By osiągnąć swój cel.
– Nie musisz
tego robić – zachrypiała, przerywając ciszę. Już nie płakała, najwyraźniej się
uspokoiła lub zabrakło jej łez.
– Czego? –
zapytał całkowicie zbity z pantałyku, zastanawiając się, co takiego zrobił w
ciągu ostatnich kilku minut, ale nie doszedł do żadnego konkretnego wniosku.
– Udawać, że
cię interesuję. Teraz mam opatrunki, ale bez nich wyglądam szkaradnie.
– No i? To
znaczy nie to miałem na myśli… – pospieszył z wyjaśnieniem, gdy odsunęła się od
niego jak oparzona i mógł zobaczyć ponownie napływające do oczu Kendappy łzy.
Raz za razem przeklinał w duchu własną głupotę i brak taktu. – Nie chodziło mi
o to, że wyglądasz szkaradnie, bo zawsze jesteś ładna, nawet gdy się złościsz.
Zastanawiałem się, co ma wspólnego moja troska do twojego wyglądu. Jesteśmy
przyjaciółmi, więc się martwię i nic nie udaję.
Kaelas miał
wrażenie, że jego wyjaśnienia tylko pogorszyły całą sytuację. A najgorsze, że
nie wiedział dlaczego. Przecież nic złego nie miał na myśli, a ona musiała
wszystko zrozumieć na opak. Jak zawsze.
– No tak,
przecież przyjaciółki mogą być szkaradne, bo to tylko przyjaciółki. Co kogo
obchodzi, że to też kobiety, które czasem chcą ładnie wyglądać, a nie straszyć
z daleka.
Landarczyk
zamrugał kilka razy, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. W ogóle ostatnio
zachowanie Kendappy przekraczało jego zdolności pojmowania. Raz było w miarę dobrze,
raz źle, a potem całkiem tragicznie.
– Przecież w
walce można zostać rannym. A blizny z zaciętych pojedynków to często powód do
dumy, nie rozpaczy.
– Powód do
dumy? – powtórzyła, dokładnie akcentując każde słowo. – Z kim ja w ogóle
rozmawiam? Prymitywnym facetem, który sam nie wie, po co tu przyszedł. Wszyscy
jesteście tacy sami – mruknęła pod nosem, ale Kaelas i tak wszystko usłyszał.
Następne czynności
całkiem zaskoczyły Landarczyka i mógł jedynie w osłupieniu siedzieć i patrzeć,
gdyż nie wiedział, co mógłby zrobić. Kendappa w ekspresowym tempie zaczęła
rozwijać bandaż, którym miała obwiązaną głowę. Gdy materiał upadł na łóżko, a
ona opuściła ręce, mógł w pełni zobaczyć, jak wyglądała jej twarz. A najgorsze,
że nie było w tym nic przyjemnego ani tym bardziej powodu do dumy.
Lewa połowa
twarzy kobiety była czerwona i opuchnięta. Ogień dopadł policzek, pół czoła,
kawałek podbródka i zahaczył o dolną wargę, znacząc te miejsca już na zawsze
brzydkimi bliznami i strupami. Część włosów po tej stronie także zniknęła, ale
były to małe, przy odpowiednim zaczesaniu niemal niewidoczne ubytki, teraz nikt
się nimi nie przejmował. Włosy odrosną, ale skóra taka pozostanie, chyba że
znajdą planetę, na której medycyna jest w stanie naprawić coś takiego. Może na
Yaskas potrafili tego dokonać, ale oni znajdowali się niemal na drugim końcu
wszechświata, a dodatkowo wątpił, by teraz uzyskali tam jakąkolwiek pomoc.
– Już nic nie
powiesz na temat dumy, z jaką powinnam to prezentować? – rzekła drżącym głosem,
mocno zaciskając dłonie w pięści. Był niemal pewien, że znów zbiera jej się na
płacz i ostatkiem sił próbuje do tego nie dopuścić.
Miał wrażenie,
że serce w piersi ścisnęła mu jakaś olbrzymia ręka smutku. Chciał się tego
pozbyć, ale nie potrafił. Patrząc na Kendappę, to uczucie tylko się w nim
pogłębiało.
– Przepraszam –
odezwał się w końcu. – To wszystko przeze mnie, bo przylecieliśmy tu z mojego
powodu, mimo że wcale nie musieliśmy. Gdybym mógł wziąłbym to na siebie…
Spuścił głowę i
już chciał wstać, by wyjść i bardziej nie pogrążyć całej tej sytuacji, ale
wtedy poczuł dłoń Kendappy na ramieniu. Nie wiedział, co ma zrobić i co ona by
chciała, aby zrobił. Czy wolałaby, aby został, czy jednak miał sobie iść, bo
chciała zostać sama? Po chwili przeniosła dłoń na policzek mężczyzny i
pogładziła go czule.
– Cieszę się,
że tobie nic nie jest – szepnęła. – Pewnie też nie miałeś lekko, sądząc po tym,
z czym przyszło ci walczyć. Mieszkańcy Mua Dong będą cię pewnie teraz nazywać
postrachem śnieżnych bestii – zaśmiała się przez łzy.
Kątem oka
zauważył, że przybliżyła swoją twarz do jego policzka, jakby chciała go
pocałować, jednak ostatecznie zrezygnowała i odsunęła się.
– Nie będę cię
zatrzymywać, bo Chopper pewnie chciałby z tobą porozmawiać i dowiedzieć się,
jak dokonałeś tego niemożliwego do dokonania czynu.
Kaelas spojrzał
jej prosto w oczy. Zobaczył w nich jedynie smutek, chociaż zachowaniem starała
się pokazać, że wszystko już wraca do normy. Chwycił bandaż, który zdjęła i
zaczął go ponownie owijać wokół głowy Kendappy. Nie szło mu zbyt dobrze, ale
próbował sobie wmawiać, że to zawsze lepsze niż nic.
– Co robisz? –
zapytała lekko speszona, a na jej prawym policzku zagościł rumieniec.
– Pewnie nie
miałaś tego ściągać, by wszystko się szybciej zagoiło i tym podobne dyrdymały
wszelkich medyków – odpowiedział. – Trochę widać, że było ruszane, ale efekt
jest całkiem… dobry – podsumował swoją pracę, która już z daleka oznajmiała, że
ktoś przy tym majstrował. – Tak, całkiem dobrze.
Kendappa
zachichotała cicho, zapewne domyślając się, że zmyślał i wszystko będzie
musiała poprawić sama, ale wziął to za dobry znak. Przynajmniej się trochę
rozpogodziła. Już chciał wstać, by w końcu spotkać się z ich gospodarzem, ale
zawahał się jeszcze przez chwilę. Niewiele myśląc w tamtym momencie, przybliżył
się do niej i pocałował prosto w usta. Było to zaledwie muśnięcie jej suchych
warg, ale miał wrażenie, że skądś zna to uczucie, że nie należało do całkiem
obcych. Jednak nie potrafił przypomnieć sobie szczegółów.
Zanim Kendappa
zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, wstał i wyszedł z pokoju. W duchu bał
się, że mogła tego dobrze nie przyjąć i znów zacznie się na niego złościć. A
przecież było to takie przyjemne uczucie.
~ * ~
Kaelasa specjalnie
nie zdziwiło to, że ich gospodarz okazał się krzyżówką człowieka i renifera. Podróże
po kosmosie nauczyły go tego, że nawet najbardziej niesamowite rzeczy stawały
się bardziej niż prawdopodobne. I należało się do tego przyzwyczajać, by
zachować pozory normalności i nikogo nie urazić.
Na początku Chopper
zamienił z Landarczykiem tylko kilka słów, chcąc ogólnie dowiedzieć się, co
przytrafiło mu się na Placu Spokoju i jak udało mu się pokonać jedną z najpotężniejszych
bestii na Mua Dong. Powiedział, że dłużej porozmawiają później przy posiłku,
gdyż teraz ma do załatwienia jakieś ważne sprawy i chciałby, aby Kendappa i
RM19 także byli obecni.
Kaelas zyskał
kilka dodatkowych godzin odpoczynku, ale nie wiedział, co miałby z tym czasem
zrobić. Spacer nie wchodził w grę, bo znając jego szczęście, księżyc
postanowiłby nagle wyłonić się zza chmur i zapoczątkować transformację. Ostatecznie
stanęło na tym, że ćwiczył wyciszenie, medytując. Na początku próbował nawiązać
rozmowę z RM19, ale przyjaciel zbył go kilkoma półsłówkami i dalej pogrążył się
w rozmyślaniach, zupełnie ignorując to, co działo się wokół niego. Kendappy
wolał na razie nie odwiedzać po tym, co zaszło, bo znając ją, ta wizyta mogłaby
się skończyć w każdy możliwy sposób.
Z ulgą powitał
moment, gdy w końcu mogli zejść na dół na posiłek. Siedzenie w miejscu i nie
odzywanie się przez kilka godzin (lub kilkanaście, bo nie miał zegarka, by kontrolować
czas) zaczynało stawać się potwornie nudne. A dodatkowo zaczynał czuć głód.
Niestety, widok potraw na stole powoli odbierał mu apetyt. Zastanawiał się, czy
to nie jakiś żart tubylców, by rozładować sztywną atmosferę.
Spodziewał się
jakiegoś ciepłego posiłku, a nie brył lodu, bo inaczej nie potrafił nazwać
tego, co miał przed sobą. Miny RM19 i Kendappy utwierdziły go w przekonaniu, że
i oni mieli podobne odczucia. Na półmiskach i talerzach znajdowały się różne
gatunki ryb w lodzie, pieczone ziemniaki w lodzie, marchewki w lodzie, kapusta
w lodzie oraz kilkanaście owoców, także w lodzie. Jedynie z pięciu pokaźnych
kielichów unosiła się para, co mogło świadczyć o tym, że napój był ciepły.
Chociaż Kaelas postanowił nie brać tego za pewnik.
– Mieszkańcy wioski
przynieśli to wszystko w podzięce za pokonanie najpotężniejszego potwora w tym
regionie, który wiele razy terroryzował naszą wioskę – odezwał się z promiennym
uśmiechem (a przynajmniej czymś, co miało go przypominać) Chopper.
– Wiele stworów
coś was tu terroryzowało – mruknęła pod nosem Kendappa, nie kryjąc sarkazmu.
RM19 spojrzał
na nią z naganą, ale gospodarz najwyraźniej niczego nie dosłyszał, bo wesoło
ciągnął dalej:
– Wiem, że
perspektywa takiego jedzenia niezbyt wam się uśmiecha, ale będzie też ciepła
zupa i mięso z bestii, którą zabił wasz przyjaciel.
Jakby na
potwierdzenie tych słów do pomieszczenia weszła stara kobieta, niosąc garnek
pełen parującej, ciepłej i aromatycznej zupy. Zaczęła nalewać ją do trzech z
pięciu półmisków, po czym usiadła na jednym z wolnych miejsc. Po niej do
pomieszczenia weszła jakaś młoda dziewczyna z wielkim talerzem po brzegi
wypełnionym kawałkami dobrze wypieczonego mięsa. Postawiła go w centralnej
części stołu, po czym wyszła, nie szczędząc ciekawego spojrzenia, którym
obdarowała Kendappę.
– Siadajcie – zachęcił
ich Chopper, po czym sam zajął miejsce u szczytu stołu.
Kaelas z
apetytem zajadał zupę i mięso. Było przepyszne i nie mógł oprzeć się wrażeniu,
że zarazem dodawało mu energii i uzupełniało stracone siły. Gospodarz i
znachorka zajadali także bryły lodu z umieszczonymi w środku rybami i
warzywami, jakby nie było w tych potrawach nic niezwykłego.
Landarczyk
także postanowił spróbować tych dziwnych przysmaków, mimo że wzrok RM19 i
Kendappy jednoznacznie świadczył o tym, że nie pochwalają tego pomysłu.
Wojownik zdziwił się, że nóż tak łatwo przekroił lód, więc zapewne musiał być
do tego odpowiednio dostosowany. Wziął do ust kawałek z truskawką i omal nie
połamał sobie zębów, gdy spróbował to ugryźć. Sam nie wiedział, czego powinien
się spodziewać, chcąc jeść najzwyczajniejszy lód.
Widząc radosne
błyski w złocistych oczach Kendappy, postanowił robić dobrą minę do złej gry.
Udawał, że wszystko było w najlepszym porządku, chociaż miał wrażenie, że język
zaraz mu zamarznie. Cierpliwie czekał, aż kawałek się rozmrozi, ale jakoś nie
chciało do tego dojść dostatecznie szybko.
– Czy wszyscy
współcześni mężczyźni uważają zaloty za jednoznaczne z błazeństwem – odezwała
się karcąco Kureha, wioskowa znachorka.
Pod wpływem
tych słów Kaelas zachłysnął się i wypluł to, co miał w ustach (zarazem ciesząc się,
że nie musi już tego jeść), Chopper zaśmiał się piskliwie, natomiast Kendappa
nieznacznie odwróciła głowę, starając się ukryć rumieniec na policzku i udawać,
że to nie miało z nią nic wspólnego.
– Kureho, są
młodzi i mają prawo do szaleństw – zabrał głos gospodarz. – Zresztą jaka
kobieta byłaby w stanie oprzeć się tak wielkiemu wojownikowi, który dla niej
postanowił zjeść lodową truskawkę.
– Rozumna – odpowiedziała
niezrażona znachorka, upijając łyk parującego napoju z kielicha.
Kaelas miał
ochotę wyparować z pomieszczenia. Czuł, że jego policzki zapłonęły szkarłatem i
nie potrafił tego zatrzymać. Kątem oka zauważył, że Kendappa także nie
pogniewałaby się za chwilowy dar teleportacji, by stamtąd uciec.
– Czy możemy
teraz przejść do interesujących nas kwestii? – wtrącił się RM19, ratując
przyjaciół z niewygodnej sytuacji.
Kaelas miał
ochotę uściskać go w ramach podziękowań, ale mężczyzna roztaczał wokół siebie
tak odpychającą i przygnębiającą aurę, że wolał nawet się do niego nie
uśmiechać.
– Aż tak wam
się spieszy? – zapytał Chopper. – Nie dotrwaliśmy jeszcze do deseru.
– Już za długo
milczałeś – nalegał RM19 niezbyt uprzejmym tonem, co nie uszło uwadze Kaelasa.
~ * ~
Myślę, że udało mi się podzielić tak w miarę z sensem, chociaż niektóre
wątki wyjaśnią się dopiero w następnym, a inne dużo, dużo później.
Wiem, że wam bardzo podobała się saga na Mua Dong, ale ja cieszę się, że
już dobiega końca. Pisałam ją przez kilka miesięcy i jakoś nie mogłam jej
skończyć, a na dodatek zima za oknem także nie chciała się wtedy skończyć.
Chyba coś jeszcze chciałam powiedzieć, ale wyleciało mi to z głowy.
Ale teraz, kiedy na dworze jest taki okropny upał, to fajnie się czyta o takim zimnym miejscu, a nawet o tym lodowym jedzeniu :). Ale właściwie też chętnie bym już poczytała o jakimś kolejnym miejscu ^^.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie ta apatia RM19, czyżby to miało związek z tym, że Snow ich oszukał i tylko niepotrzebnie narazili się na kłopoty, a i tak nic z tego nie mieli? Dobrze, że Kaelas się obudził, bo po tym, jak urwałaś jego wątek w momencie, gdy się przemienił, byłam ciekawa, co dalej się z nim stanie.
Właściwie zastanawia mnie też, kiedy Kendappa się tak oparzyła, czyżby to po tej walce z tą wiedźmą? To miłe ze strony Kaelasa, że starał się zachowywać taktownie i troskliwie, nawet jeśli wychodziło mu to nieporadnie. I ten pocałunek... Mam wrażenie, że wtedy częściowo przypomniał sobie ich zbliżenie. Mimo złego nastroju kobiety mam wrażenie, że ich relacje są dość bliskie, choć niepewne niczym stąpanie po kruchym lodzie, bo oboje mają trudne charaktery i zarazem są od siebie zupełnie różni. W ogóle, to mam wrażenie, że Kendappa mimo trudnych wspomnień i swojego sposobu bycia w głębi duszy chciałaby też być dla niego normalną, ładną kobietą i kimś więcej niż tylko przyjaciółką.
Rozdział mi się podobał i czekam na więcej, bo ciekawi mnie, czego się jeszcze dowiedzą. Mam wrażenie, że Chopper także celowo przemilcza pewne kwestie i stara się odwlekać rozmowę.
Dziękuję :)
UsuńTakie zachowanie RM19 większy związek ma ze spotkaniem z Arahsą niż z oszustwami Snowa.
Kendappa oparzyła się w trakcie walki z wiedźmą. Pierwsze obrażenia przyjęła na kombinezon, co zapobiegło ranom, ale ostatnie dostała w twarz. Jednak wtedy aż tak bardzo się tym nie przejęła, bo na pierwszym miejscu była pomoc Kaelasowi, gdy zbliżał się dzień.
A ich relacje... Cóż, są jakie są, na dodatek w następnym fragmencie o nich będzie coś więcej na ten temat.
Aż normalnie się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam na Pulpicie Nawigacyjnym Twój rozdział - nie sądziłam, że tydzień minął mi tak szybko. Miałam wrażenie, że rozdział o RM19 przeczytałam parę dni temu.
OdpowiedzUsuńŻal mi naprawdę Kendappy, że wyszła z tego boju tak poparzona. Nie dziwię się, że jest wściekła, bo ten Snow wpakował ich w bardzo wielkie tarapaty. No i jeszcze na dodatek mieszkańcy Mua Dong nic nie wspomnieli na temat jej zwycięskiej walki z Czarownicą, ale sądzę, że raczej podziękują jej za to wszystko. RM19 tak samo, nie tylko Kaelasowi. W ogóle bardzo podobała mi się postawa Landarczyka, jak tak pocieszał Altankę. Ja to jestem zdania, że należy im się odrobina przyjemności, po tym trudnym dla nich wyzwaniu. RM19 widać także jest w swoim żywiole i pewnie bada tą rzecz, którą skubną z jaskini ^^
No a ta sytuacja przy stole... Uśmiech nie schodził mi z twarzy ^^
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy ;)
Pozdrawiam ;*
Prawdę powiedziawszy niecały tydzień, bo poprzedni dałam w piątek wieczorem, gdyż w czwartek do pierwszej siedziałam nad sprawozdaniem. Ale tydzień rzeczywiście minął bardzo szybko.
UsuńTak się składa, że dla mieszkańców Mua Dong to właśnie Kendappa będzie ich skrzydlatą bohaterką. Kaelasa będą pamiętać, bo zrobił coś, co przekracza ich wszelkie wyobrażenia. Niestety w przypadku RM19 nic nie zrobią i raczej nie będą za nim przepadać po tym, co zrobi w następnym rozdziale.
Nie mówmy hop, odrobiną przyjemności rozpoczyna się następna seria o nich, ale o ciągu dalszym na razie milczę.
Ojeja, RM19 coś namiesza - aż jestem ciekawa co to będzie :)
UsuńTo widać, że mieszkańcy robią dla Kendappy jakąś niespodziankę, skoro mówili jak narazie o Kaelasie.
Kurczę, oby ten tydzień szybko minął, co ten ^^
Powiedzmy, że Chopper poczuje się bardzo dotknięty, Kureha też nie będzie zadowolona z natłoku pytań.
UsuńOstateczną nagrodę otrzyma właśnie Kendappa, nie Kaelas, mimo że na razie to właśnie o nim sporo mówią.
Biedna Kendappa, biedna i taka krucha jak nie ona. Zupełnie straciła swoją wojowniczość i wybuchowy charakter, ale czy można jej się dziwić. Przecież została strasznie oszpecona i na pewno jest jej z tym bardzo trudno. No i jest przecież kobietą, a kobiety lubią ładnie się prezentować, a co za tym idzie podobać się płci przeciwnej. Kaelas bardzo ładnie się zachował.. na pewno był to dla niego szok, ale nie dał tego po sobie poznać. Zależy mu na kobiecie i z pewnością, żadna blizna nie zniszczy tego co się między nimi wytworzyło. Coś mu majaczy w podświadomości, że całował się z Kendappą.. no ciekawe tylko czy się tego dowie czy sam domyśli. Chopper w ogóle się niczym nie przejął i znów trzyma gości w niepewności.
OdpowiedzUsuńKaelas nie jest typem, który zwracałby uwagę na czyjś wygląd. Wiadomo, zagapić się na kogoś ładnego czy coś w tym stylu to tak, ale nikogo nie skreśla przez taki wypadek.
UsuńPrzede wszystkim kojarzy samo doznanie. I raczej sam z siebie sobie nic nie przypomni, bo nawet się nad tym zastanawiać nie będzie.
Ale fajny był ten rozdział. Tzn. nie żeby poprzednie takie nie były, ale ten był jeszcze fajniejszy, taki jakby lżejszy i w sumie chyba nawet ciekawszy.
OdpowiedzUsuńA Kaelas zdecydowanie pozamiatał! Czy mi sie tylko wydaje, czy te truskawki i te dania w lodzie to były tylko dekoracje :P? A reakcja Kaelasa, gdy oskarżono go o zaloty względem Kendappy bezcenna. W ogóle Kaelas zaczyna powolutku coś tam ogarniać! Chyba... No, jeszcze nie bardzo zwraca uwage na to, co mówi i, że niekoniecznie można to rozumieć tylko tak jak o to ma na myśli, ale przynajmniej widać postępy. Na początku podróży raczej nie obchodził go nikt poza nim samym, a teraz proszę: interesuje się i RM19 i Kendappą. Wychowałaś go!
A tak w ogóle to jak oni wyleczyli ramię RM19? No ja przepraszam, ale on miał naruszone mięśnie i ścięgna... To jak to jest, że nie potrafią wyleczyć oparzeń, skoro umieją leczyć TAKIE rany? Chyba, że to robota Arashy, to niechby tam było, że jestem w stanie to przyjąć do wiadomości... A Kaelas nieźle by sie zawiódł, gdyby pojechał na Yaskas, bo przecież nawet tam ran tego typunie leczą, a przynajmniej Vrieskasowi nie wyleczyli. I tak mam wrażenie, że to wredne kody pozwoliły RM19 wyjść z tego cało... To niesprawiedliwe i koniec kropka.
Ależ ten Chopper zrobił sie sympatyczny... jej jak wychwala Kaelasa. Możnaby pomyśleć, że będzie chciał wystawić mu posąg.
Natomiast Kendappa ma naprawde przekopane. Nie dość, że jej sie najbardziej oberwało, to jeszcze musi ścierpieć niedomyślność Kaelasa - oj, nie ma dziewczyna łatwo, nie ma.
RM19 mnie mocno zaskoczył. W tym rozdziale był dosć opryskliwy, zupełnie jak nie on i wydaje sie być naprawdę wkurzony na cały świat łącznie ze Snowem, Chopperem i całym Mua Dong... Ale, nie powiem, jakieś wytłumaczenia by się przydały.
A tak z ciekawości: więcej stworów to oni tam nie mieli? Czy to był taki pakiet tylko dla akurat tych przybyszów? :P
Dziękuję :)
UsuńTrochę się o niego obawiałam, ale teraz mogę odetchnąć z ulgą ;)
Nawet Kaelas musi w końcu się ogarnąć i zacząć myśleć o innych, a taka podróż sporo może człowieka nauczyć.
To nie oni wyleczyli ramię RM19, bo wtedy z Kendappą także daliby sobie radę. On po prostu przybył do wioski cały i zdrowy, ale jak to było to na razie milczę. Kiedyś to wyjdzie. A Kaelas słyszał jedynie o Yaskas i tak naprawdę nie ma pojęcia jak tam jest.
Na pewno na Mua Dong biega sobie więcej różnych stworów, ale oni wylądowali w takim miejscu, gdzie spotkali te. Gdzie indziej pewnie czekałoby ich coś innego.
Naprawdę się nim niepokoiłaś? Zupełnie niepotrzebnie ;)
UsuńWiesz co? Ja tam cieszę się, że nie mieszkam na żadnej wymyślonej przez ciebie planecie, bo coś czuję, że nie dożyłabym roku :P
Ale szok! Tego się całkowicie nie spodziewałam! odnoszę dziwne wrażenie, że ten rozdział to zwiastun... czegoś. Ugh, nawet nie wiem jak mam to ubrać w słowa. Ale coś mi tu nie pasuje. Przede wszystkim prawa z Kendappą. Cholera jasna, ona tak się poświęca, pokonuje ta piekielną czarownicę i co ma z tego? "Cudowne" poparzenie. Aż mnie krew zalewa a feministyczna strona mojej duszy chciałaby własnie rozerwać Choppera. Po tym rozdziale praktycznie go znienawidziłam. Jest dla mnie sztuczny. Tego emocje, uczucia... może jestem przewrażliwiona, ale zwyczajnie go nie lubię. Ugh, niech oni już lecą w inne miejsce!
OdpowiedzUsuńZachowanie RM19 to chyba największy szok. Zgoda, Arahsa powiedziała mu niezbyt przyjemne rzeczy, ale mam wrażenie, że był dziś wyjątkowo egoistyczny. Kaelas stanął na wysokości zadania i, nieporadnie, bo nieporadnie, zajął się przyjaciółką. Chyba to jest własnie przyjaźń, nie? Co z tego, że powiedziała, że chce być sama? To chyba logiczne, że potrzebuje wsparcia. Kaelas co prawda nieświadomie ją... uraził, ale koniec końców myślę że podniósł ją na duchu. No a scena podczas jedzenia? Ha ha! Wciąż mam uśmiech na twarz! Jak ja bym chciała zobaczyć ich miny!
Oj, bardzo jestem ciekawa wyjaśnień kolejnego rozdziału! :p
Pozdrawiam :)
Zwiastun kolejnego rozdziału, który był całością z tym ^^ A tak na poważnie, to chyba zależy od indywidualnego odbioru. Ja w każdym razie w końcu mogę wprowadzić jeszcze paru bohaterów :)
UsuńA nikt nie powiedział, że Chopper będzie postacią pozytywną. I pewnie jeszcze zajdzie za skórę w kolejnym.
Kaelas, oczywiście, zachował się jak Kaelas i bez wpadek by się nie obyło (mimo że on tak o tym nie myślał).
No niby nie powiedział, ale tak czy siak nie lubię go, o! ;p
UsuńZa to Kaelasa bardzo polubiłam. Te jego wpadki tylko dodają mu uroku ^^ Chociaż jak to czytałam w tramwaju, to ludzie mogli pomyśleć sobie, że siedzi jakaś wariatka. Patrzy w ten telefon i się śmieje... Cóż, a może wrocławianie są przyzwyczajeni do dziwaków i nie zwracają uwagi na jakąś tam nastolatkę próbująca wytłumaczyć koleżance że nie lubi półrenifera Choppera a tego dnia RM19 wyjątkowo ją zawiódł? ^^
We Wrocławiu ludzie są inni i na wiele rzeczy nie zwracają uwagi. Gdy w moim mieście przechadzałam się z laptopem, to niektórzy na mnie dziwnie patrzyli, a tam to przecież jest normalne.
UsuńTen rozdział okazał się spokojniejszy, niż myślałam, za to bardzo obfitował w emocje.
OdpowiedzUsuńUf, na szczęście naszej trójce udało się schronić w miarę w bezpiecznym miejscu, ale mam wrażenie, że nie wrócili z tych prób tacy sami i każdy z nich miał okazję czegoś doświadczyć. Niekoniecznie przyjemnego, ale na pewno wyciągną z tego jakieś lekcje dla siebie.
RM19 wydaje się być taki nieobecny, jakby coś ukrywał przed resztą. Czyżby dowiedział się czegoś ciekawego? A może nie chce, by któryś reniferaków podsłuchał? Arahsa coś mu zdradziła ciekawego, tak czuję.
Kendappa miała chyba największego pecha z misjami. Nie dość, że miała chyba najtrudniejszą z misji, to jeszcze najbardziej ucierpiała. Nie dziwię się jej reakcji. Może Kaelas i RM19 lepiej by znieśli takie obrażenia, bo to faceci, ale dla kobiety to musi być straszne. A Kendappa zawsze sprawiała wrażenie bardzo dumnej, więc i jej charakter jej nie pomoże znieść taki stan rzeczy. Mogę mieć tylko nadzieję, że na jakiejś planecie znajdą lekarstwo i znów będzie wyglądać jak dawniej.
Podobało mi się zachowanie Kaelasa. Może i powiedział kilka głupot, ale ostatecznie zachował się z klasą. Pewnie wiele innych osób na jego miejscu zareagowałoby jakoś nietaktownie na taki widok, a on w nieudolny, ale uroczy sposób pocieszył kobietę. Mówi się, że wygląd nie ma znaczenia, ale co innego powiedzieć to osobie, która właśnie straciła pół twarzy. Ja cały czas trzymam kciuki, że jakoś to jej wyleczą.
I oby zdobyli łzę, bo coś im się w końcu należny za takie przeżycia i poświęcenia. Mogliby jeszcze dać nauczkę Snow, ładnie ich wrobił. Niewiele brakowało i mogliby zginąć.
Sama saga na Mua Dong bardzo mi się podobała i była jedną z ciekawszych, ale ja również się cieszę, że dobiega końca. Nasza trójka powinna stamtąd zwiewać, bo to naprawdę niezbyt przyjazne miejsce.
Pozdrawiam serdecznie :)
Co do RM19 to myślę, że fragment z jego perspektywy z następnego rozdziału nieco rozjaśni. Jednak Arahsa nie powiedziała mu nic więcej.
UsuńGdyby Kaelas nie powiedział żadnych głupot, to nie byłby sobą :) Ale Kendappa i tak była z tego zadowolona, bo trochę poprawiło jej to samopoczucie.
Jednak Snow na razie pozostanie nieuchwytny, ale na pewno w przyszłości jeszcze się pojawi.
I wreszcie jestem! Przepraszam za taką zwłokę w komentowaniu, ale ostatnio miałam sporo na głowie i dopiero dzisiaj mogę sobie na spokojnie poczytać blogi. Choć z jednej strony z takich zaległości zawsze może wyniknąć coś dobrego - np. u Ciebie nie będę musiała długo czekać, aby przeczytać kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie pamiętałam, że faktycznie coś Kendappie stało się z twarzą, niemniej nie spodziewałam się, że to będzie mieć tak poważne konsekwencje w postaci dość rozległego i szpecącego oparzenia. Podobała mi się reakcja Kaelasa, chociaż oczywiście zdarzyło mu się powiedzieć coś nieco nietaktownego, ale w ostatecznym rozrachunku okazał się być wsparciem dla swojej przyjaciółki. A poza tym ten pocałunek... No, przynajmniej to będzie pamiętał.
Bardzo zabawny był fragment z lodowymi potrawami, a ściślej ten tekst gospodarza o kobiecie, która nie mogłaby się oprzeć wojownikowi, który dla niej zjadłby lodową truskawkę :>
Czekam na jakieś wyjaśnienia odnośnie tej tajemniczej planety i pozdrawiam serdecznie!
No tak, bo kolejny rozdział już jutro ;) Pewnie rano, bo dzisiaj za ostatnią korektę się zabiorę.
UsuńWtedy nie było miejsca na jakieś rozległe opisy, szczególnie, że Kendappa w tamtej chwili bardziej przejmowała się nadchodzącym świtem i losem Kaelasa niż sobą.
No i kim byłby Kaelas, gdyby nie powiedział czegoś głupiego ;)
Pocałował ją! I uciekł, debil jeden!! Yh... Ale pocałował, a to już coś. i to nie po pijaku!!! Liczę na więcej takich scen, oni sam na sam... Hyhy, chcę bardziej rozbudowany wątek miłosny!! Na początku sądziłam, że Kendappa przesadza i jakoś nie pasowało mi takie zachowanie do niej, ale o tym fragmencie gdzie opisałaś jej twarz... Uh, nie dziwię się, że tak zareagowała. Została nieźle oszpecona, a pewnie Kaelasowi się chce podobać. Czyli jednak nie ma klucza... Ech, no, ale dobrze, że przynajmniej tą łzę dostaną. :) Bo dostaną, prawda? Mam nadzieję, że ten stwór ich nie oszuka. W sumie nie sprawia wrażenia takiego, który miałby ich wykiwać.
OdpowiedzUsuńSam się speszył i nie wiedział, co ma dalej zrobić. Ale spokojnie, to jeszcze nie koniec tego wątku. Pojawi się w następnej serii o nich i wtedy kaelas na pewno mocno zaskoczy ;)
UsuńGdyby to było coś małego, to Kendappa na pewno nie robiłaby takiej afery i przyjęła to z godnością, ale w tej sytuacji nawet ona się złamała.