czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 65: Nagroda dla bohaterki


Życie nie daje nam tego, co chcemy, tylko to, co dla nas ma.
Władysław Stanisław Reymont
Czy możemy teraz przejść do interesujących nas kwestii? – wtrącił się RM19, ratując przyjaciół z niewygodnej sytuacji.
Kaelas miał ochotę uściskać go w ramach podziękowań, ale mężczyzna roztaczał wokół siebie tak odpychającą i przygnębiającą aurę, że wolał nawet się do niego nie uśmiechać.
– Aż tak wam się spieszy? – zapytał Chopper. – Nie dotrwaliśmy jeszcze do deseru.
– Już za długo milczałeś – nalegał RM19 niezbyt uprzejmym tonem, co nie uszło uwadze Kaelasa.
– Jeżeli to szarlotka w lodzie, to ja podziękuję – spróbował rozładować napięcie Landarczyk. Na przyjaciela to nie podziałało, ale gospodarz znów się roześmiał.
– Nie, ciast z lodu nie preferujemy.
Zawołał tę samą młodą dziewczynę, która wcześniej nakrywała do stołu, by posprzątała i przyniosła deser. Kaelas postanowił nie tknąć lodów, mimo że wyglądały niezwykle apetycznie, na dodatek każdą porcję zdobiła bita śmietana. Nie odmówił jednak solidnego kawałka piernika. Wolał najeść się do syta takich przysmaków, bo nie wiedział, kiedy znów wylądują na plancie, której mieszkańcy postanowią tak ich ugościć i uznają za bohaterów, nie szczędząc niczego.
– Teraz będzie nam się przyjemniej rozmawiać – stwierdził Chopper, rozlewając do filiżanek gorącą herbatę. – Postaram się odpowiedzieć na wszystkie wasze pytania, w końcu jesteśmy coś winni bohaterce Mua Dong.
– Gdy byłam tu po raz pierwszy, powiedziałeś mi, że klucz znajduje się w wiosce i nie mam go szukać w Podniebnym Stawie – wtrąciła się Kendappa. – Teraz okazuje się, że nie ma żadnego klucza. Chciałeś mnie wykorzystać, bym pokonała tę waszą nekromantkę i dlatego kłamałeś?
– Przechodzimy od razu do konkretów, co – westchnął Chopper, najwyraźniej nie spodziewając się, że rozmowa od razu zejdzie na tak poważne tematy. Kaelas zastanawiał się, czy on w ogóle traktował to wszystko poważnie. – To nie tak, jak myślisz, moja droga. Rzeczywiście nie ma tu klucza i żaden klucz nigdy nie istniał. Ale w ramach podziękowań możemy oddać ci to, co jest prawdziwym celem waszego przylotu na Mua Dong. Wiemy, gdzie znajduje się łza i mieszkańcy jednomyślnie doszli do wniosku, że zostanie ona tobie ofiarowana. To miejsca znajduje się niedaleko stąd. Zaprowadzę was tam, gdy tylko nastanie świt, czyli za jakieś dziesięć godzin.
– Ale skoro wiedziałeś o kluczach, to wiedziałeś też o tym, kto nas tu przysłał, kto wskazał Kendappie tę drogę – mówił z wyrzutem RM19. – Wiedziałeś, że to wszystko jedna wielka kpina, a mimo tego nie wyjaśniłeś jej niczego. Może i byłeś w stanie zapłacić, ale utrzymywałeś to wielkie kłamstwo. Wszyscy jesteście tu w zmowie ze Snowem! Czy macie inny powód, by grać według jego zasad?! – wypowiadając ostatnie zdanie, mężczyzna podniósł głos, co zaskoczyło zarówno Kaelasa jak i Kendappę.
– Nie wiesz, to się nie odzywaj, trzeba było prosić o wyjaśnienia Nien Sử – wtrąciła się Kureha.
– Należą im się wyjaśnienia.
– Niby z jakiej racji, Chopperze? Sami zgodzili się tu przylecieć, a potem wziąć w tym wszystkim udział. Niech szukają odpowiedzi u źródła, ja umywam od tego ręce, nie takie są zasady. Sam doskonale wiesz, co grozi przy ich złamaniu. Skoro zdecydowano, że otrzymają łzę, to proszę bardzo. Ale na tym koniec. Zresztą powinieneś sam ją tu przynieść, a nie prowadzić ich tam.
– Czyli nic nam nie powiecie? Trzymacie się sztywno tego, co powiedział wam Snow, nie próbując niczego zrozumieć? – ponownie odezwał się RM19. Na chwilę zacisnął powieki, jakby starał się powstrzymać łzy. Kaelas czuł się skołowany i nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. – Gdy każe wam skakać, pytacie jak wysoko, tak? Jesteście marionetkami w jego rękach, w rękach bezwzględnego, bezdusznego lalkarza, który bawi się życiem innych.
– Nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia! – krzyknęła Kureha, spoglądając z nienawiścią na mężczyznę.
– Wystarczy mi to, że wysłał nas na śmierć, na zachętę oferując nagrodę, która nie istniała!
Odwrócił się na pęcie i wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając pozostałych w osłupieniu.
– Wy też już idźcie, rozmowa skończona – zarządziła znachorka.
Kaelas i Kendappa poszli w ślady przyjaciela. Landarczyk trochę zdziwił się, że kobieta nie udała się do swojego pokoju, a do ich, ale postanowił tego nie komentować. Oboje byli wzburzeni zachowaniem tubylców i z chęcią już teraz zostawiliby Mua Dong za sobą.
– Wszystko w porządku? – zwróciła się od progu do siedzącego na fotelu RM19.
– Nie. Muszę to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Nic tu nie ma sensu.
Kendappa kiwnęła głową na znak, że rozumie, chociaż Kaelas miał nadal mętlik w głowie. Landarczyk zastanawiał się, czy kiedyś natrafią na planetę, na której nieszczęścia nie przeważą nad pozytywnymi odczuciami.
~ * ~
RM19 obserwował śpiących przyjaciół. Nie zdziwił się, że Kendappa wolała zostać tutaj, zamiast wracać do swojego pokoju. Tam byłaby sama, tu miała ich. Kaelas odstąpił jej własne łóżko, a sam owinął się w koc i położył na ziemi. Chciał odstąpić Landarczykowi swoje miejsce, bo wiedział, że i tak nie zmruży oka, ale tamten się nie zgodził.
Kąciki ust drgnęły mu nieznacznie, gdy zorientował się, że przyjaciel ulokował się jak najbliżej łóżka, by znaleźć się w najmniejszej odległości od Kendappy. Ciągnęło ich ku sobie. I mimo że na początku był zaskoczony, to potem musiał stwierdzić, że rację miał ten, który oznajmił, że przeciwieństwa się przyciągają. Nie zdziwiłby się, gdyby po wszystkim postanowili spędzić resztę życia razem. Pewnie nigdy nie dopadłyby ich szare dni i tylko współczuć przy tym potencjalnym sąsiadom.
Wyjął zza kombinezonu łańcuszek, na którym trzymał zawieszoną obrączkę ślubną. Nie miał już prawa jej nosić, powinien ją nawet wyrzucić, ale wiedział, że nie byłby w stanie się z nią rozstać. Przypominała mu o SiN699 i o domu, gdy znajdował się tak daleko od niego. Obrócił złoty krążek w palcach i przyjrzał mu się w nikłym blasku pojedynczej świecy.
– Czy teraz bylibyśmy razem, gdybym wtedy umarł? Czy może po śmierci nic już nie ma? – rzucił pytania w przestrzeń, pragnąc, aby ktoś jednak na nie odpowiedział.
Chciał wiedzieć, co stało się w jaskini, jakim cudem udało mu się przetrwać, chociaż miał świadomość, że był tak bliski śmierci. Jedną nogą niemal stał już po drugiej stronie, gdy Arahsa kładła jego głowę na kolanach. A gdy się obudził, wszelkie jego rany zniknęły tak samo jak stara kobieta.
Był całkiem sam z wielkim mętlikiem w głowie. I tylko jedną myślą, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę? Czy rzeczywiście spotkał starą kobietę, która zaoferowała mu miskę potrawki, czy były to jedynie omamy wywołane gorączką i odniesionymi ranami? Jednak ten drugi przypadek nie tłumaczył nagłego wyzdrowienia, nie tłumaczył dlaczego Snow zadrwił z nich w taki sposób ani dlaczego ona postanowiła pomóc właśnie RM19 i skąd tyle wiedziała o przeszłości jego rasy.
Nasuwał mu się tylko jeden wniosek, ale nie potrafił go całkowicie przyjąć do świadomości. Czytane od tyłu imię staruszki brzmiało tak jak imię opiekunki północy. Ashara – jedyna kobieta wśród bóstw podlegających wielkiemu Kaio.
Jednak takie wyjaśnienie było wręcz absurdalne. Bo czemu nagle miałaby pojawić się tutaj, na dodatek na wschodzie, gdy miała pod opieką jedną czwartą wszechświata?
– Ty zawsze potrafiłaś mnie wysłuchać – szepnął, chociaż obiecywał sobie, że nigdy więcej nie będzie rozmawiał z duchem zmarłej żony.
Brakowało mu kogoś, komu mógłby o wszystkim powiedzieć. Wiedział, że zawsze mógł liczyć na przyjaciół, ale ten temat był dość kontrowersyjny. Kendappa stwierdzi, że od początku miała rację i to jego wina, że nie uwierzył. Natomiast Kaelas będzie utrzymywać, że to przypadek lub coś podobnego. Sądził, że Chopper i Kureha będą w stanie chociażby trochę rozwiać jego wątpliwości, jednak oni żyli w tym wielkim kłamstwie. I nawet jeżeli wiedzieli coś więcej, to za punkt honoru wzięli sobie milczenie.
Myślał, że pod wpływem tamtej odmowy będzie czuć złość, jednak pozostał tylko żal i smutek. Znalazł się w być może jednym z nielicznych miejsc, w których mógłby poznać odpowiedzi na dręczące go pytania, a odleci z niczym, zmuszony odstawić to na dalszy plan. I kto wie, czy kiedykolwiek się ich doczeka.
Westchnął zrezygnowany, pocierając zmęczone oczy. Zostały mu jeszcze jakiś cztery godziny, ale nie miał pewności, czy da radę zasnąć. Postanowił się jednak położyć, ciesząc się, że za niecałą dobę odlecą z Mua Dong i zostawią tę przeklętą planetę za sobą. Szczególnie, że jak na razie przyniosła im tylko same cierpienia
~ * ~
Zgodnie z planem w drogę ruszyli o świcie. Niebo nadal było zachmurzone, ale Chopper zapewniał, że nawet gdyby zastała ich noc w drodze powrotnej, to taka pogoda się utrzyma. Dodatkowo zaczął padać drobny śnieg, co Kaelas przyjął za dobrą wróżbę. To paskudztwo potrzebowało chmur, a to znaczyło, że nie będzie księżyca. Co prawda postać bestii nie była mu już tak straszna, ale sama transformacja nie należała do przyjemnych i wolał jej unikać w tak krótkich odstępach czasu. Żałował, że jego miecz został na statku (z tego samego powodu także rzeczy musiał pożyczyć od jakiegoś mieszkańca Mua Dong), ale renifer utrzymywał, że nic złego nie powinno ich spotkać po drodze. Jakoś nie potrafił uwierzyć mu na słowo i wiedział, że przyjaciele mieli podobne odczucia.
Nie wiedział, jak funkcjonuje tutejsze społeczeństwo, ciężko było mu dać wiarę, że tubylcy śpią w nocy, gdy trwała ona niemal całą dobę. Szczególnie, że gdy tylko wyszli z domu sołtysa, zobaczyli grupki ludzi i reniferów przyglądających im się uważnie. Zapewne chcieli wiedzieć, jak wygląda ich bohaterka. Postanowili się nimi nie przejmować, tym bardziej, że żadne z nich nie było w dobrym nastroju.
Chopper był ich jedynym przewodnikiem. Wyprowadził przyjaciół z wioski, a następnie ruszył w stronę zbocza góry. Utrzymywał szybkie tempo marszu i już po kilkudziesięciu minutach dotarli na miejsce. Okazało się, że było to wejście do jakiejś jaskini.
– Tam znajduje się nasza świątynia – odezwał się po raz pierwszy odkąd wyruszyli. Zapewne nie chciał, by ponownie zostały poruszone niewygodne dla niego tematy.
Wszedł do środka, a trójka przyjaciół podążyła za nim. Okazało się, że przy wejściu stały lampy ze świecami, by przybywający w to miejsce nie znaleźli się w całkowitych ciemnościach. Chopper zapalił dwie z nich i jedną wręczył Kaelasowi, a drugą zostawił dla siebie.
Na początku jaskinia nie wyróżniała się niczym szczególnym na tle innych, które Kaelas widział do tej pory. Kamienny tunel prowadził w głąb góry. Była w nim wydrążona tylko jedna droga, w czasie marszu nie natrafili na żadne rozwidlenie. Jednak z czasem kamienie zaczął pokrywać lód – najpierw cienki, potem coraz grubszy. Ostatecznie znaleźli się w najprawdziwszej lodowej grocie, w której panował przeraźliwy ziąb, co nie uszło uwadze Landarczyka.
Niemal zaczął już szczękać zębami, zazdroszcząc Kendappie i RM19 dużo lepszej ochrony. Postanowił w duchu, że jeżeli temperatura będzie dalej tak gwałtownie spadać, to bez względu na to, co mając znaleźć (pomijając kwestie obrazy bogów), wyjdzie stąd i poczeka na resztę w cieplejszej części tunelu. Miał wrażenie, że gdy tylko to postanowił, Chopper zatrzymał się.
– To wejście – szepnął z niemal nabożną czcią.
Kaelas doszedł do wniosku, że renifer przesadza. Nawet jeżeli ci jego bogowie by istnieli, to i tak żaden z nich by go tu nie usłyszał. Więc co za znaczenie miał ton głosu? Postanowił jednak nie wypowiadać swoich wniosków na głos, bo mogłoby się to różnie skończyć, a chciał rozejrzeć się w lodowej grocie.
Wejście znaczył duży, gruby lodowy łuk z wyrytymi na nim jakimiś zawijasami. Kaelasowi przypominały one tylko i wyłącznie płatki śniegu, których miał już serdecznie dość do końca swego życia. Nie potrafił zrozumieć, jak mieszkańcy Mua Dong mogli żyć na takiej zimnej i ciemnej planecie.
Po przejściu przez łuk znaleźli się w ogromnej grocie, której ściany, sufit i podłogę pokrywała gruba warstwa lodu. Mienił się jakimś specyficznym, błękitnym blaskiem, który nieco rozjaśniał całe pomieszczenie.
Kendappa westchnęła z zachwytu i dopiero wtedy Kaelas zauważył, na co patrzyła. Przy jednej z bocznych ścian znajdowało się pięć ogromnych lodowych posągów. Każdy z nich przedstawił inną postać. Na środku królował rycerz w pełnej zbroi i z przyłbicą zasłaniającą twarz, u pasa umocował pochwę z mieczem. W dłoniach trzymał coś, co przypominało kulę. Na pierwszy rzut oka wyglądała zwyczajnie, ale po dłuższym przyjrzeniu się, można było zorientować się, że tak naprawdę jest przezroczysta i w jakiś niewyjaśniony sposób (przynajmniej dla niego, nie wiedział, co RM19 miałby do powiedzenia, ale z chęcią później go zapyta) znajdowało się w niej tysiące maleńkich, świecących punkcików. Żałował, że ulokowano ją tak wysoko, bo z chęcią przytknąłby do niej nos i zobaczył, jak naprawdę to wygląda.
Ten widok tak go zahipnotyzował, że z dużym ociąganiem skierował wzrok na pozostałe cztery postacie. Trzy z nich przedstawiały mężczyzn, jedna kobietę. O ile twarz rycerza była zasłonięta, o tyle w ich przypadku rzeźbiarz mógł popisać się swymi umiejętnościami. Wszystkie cztery twarze przedstawiały młodych, uśmiechniętych i zadowolonych z życia ludzi, jakby nie dotyczyły ich troski dnia codziennego. Jednak nie podobało mu się to, że młodzieńcy mieli na sobie kolczugi, a dziewczyna długą, elegancką suknię. Czyżby wśród bogów kobietom zabraniano walczyć?
– Na Alatum wizerunki zostały wykonane ze szkła, ale tylko Kaio i Yasha posiadali twarze – szepnęła Kendappa, z fascynacją obserwując posągi. – Na dodatek te wydają się pełne życia i szczęśliwe, nie poważne czy nawet bezwzględne.
– Ta świątynia jest bardzo stara i najwyraźniej rzeźbiarz nie widział powodu, by pozbawiać twarzy bóstwa opiekuńcze. Tylko w przypadku Kaio nie wiedział, co miał zrobić – wyjaśnił Chopper. – Pani północy wygląda przepięknie, prawda? – zwrócił się do RM19.
Kaelas dopiero teraz zorientował się, że przyjaciel cały czas przygląda się wizerunkowi Ashary. Między jego brwiami pojawiła się pionowa bruzda, jakby nad czymś usilnie się zastanawiał, nie mogąc dojść do satysfakcjonujących wniosków.
– Powiedzmy – odparł, a Landarczyk zastanawiał się, czy aby wszystko z nim w porządku. Wizerunek kobiety nie posiadał żadnej skazy i nawet słowo piękna wydawało się zbyt słabe do określenia jej urody. – Nie rozumiem tylko dlaczego ona nie ma zbroi. Legendy jednoznacznie podają, że w Wielkiej Wojnie walczyli wszyscy. Wiadomo, że legendom nie można w pełni wierzyć, ale teraz przypomina tylko salonową pannę na tle pozostałych.
Kaelas uważnie obserwował reakcje pozostałych osób. Sam niezbyt przejmował się tym wszystkim. Według niego Ashara równie dobrze mogła mieć postać wiewiórki i nic by to nie zmieniło w jego światopoglądzie. Kendappa patrzyła na RM19 z niedowierzaniem, ale się nie odezwała, co trochę zdziwiło Landarczyka. Może doszła do tych samych wniosków? I co kogo obchodziło, jaką wizję miał rzeźbiarz, który żył nie wiadomo jak dawno i o którym nikt nic nie wiedział.
– To obraza – powiedział niewyraźnie Chopper. Głos drżał mu z przerażenia, jakby obawiał się, że zaraz kogoś piorun trzaśnie w ramach kary za takie słowa.
– Powiedziałem tylko, że nie podoba mi się sposób, w jaki została przedstawiona. Ale jak widać nawet własne zdanie jest tu uważne za bluźnierstwo. Skończmy ten temat, bo do niczego nie dojdziemy. Gdzie jest ta łza? – zapytał, starając się mówić neutralnym tonem, ale w jego oczach nadal były widoczne iskierki gniewu.
– Tam. – Wskazał racicą przeciwległą ścianę groty. Dopiero teraz zauważyli, że znajdowało się tam coś, co przypominało dość dużą, prostopadłościenną bryłę lodu.
– Co cię ugryzło z tym wizerunkiem? – szepnęła Kendappa do RM19, gdy Chopper oddalił się od nich.
– Najpierw muszę to sobie sam poukładać w głowie, potem wam powiem – odpowiedział jej, po czym dodał głośno: - A jak ma na imię opiekun wschodu?
– Ascot – odpowiedział sołtys.
RM19 tylko kiwnął głową i ponownie pogrążył się w myślach.
– Przecież w środku ktoś jest! – krzyknął niespodziewanie Kaelas, gdy podszedł do lodowego bloku. Nie umknęło jego uwadze, że pozostali prawie podskoczyli, a Kendappa już zaciskała dłoń na rękojeści sztyletu. Pewnie bardziej zaalarmował ją krzyk niż sens słów, który prawdopodobnie wcale do niej nie dotarł.
– To grobowiec, dlatego prosiłem, abyście zachowywali się przyzwoicie – powiedział z naganą Chopper. Landarczyk zmieszał się ze wstydu i dostrzegł, że Kendappa, zamiast pójść w jego ślady, udawała, że hałas nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia i wcale nie chciała robić żadnych głupot.
Przyjaciele z ciekawości przyjrzeli się dokładniej bryle lodu. Na niej zostały wyryte jakieś napisy, których Kaelas nie potrafił przeczytać i żałował, że ani Kendappa, ani RM19 nie zrobili tego na głos, bo wzrokiem szybko śledzili tekst, zapewne coś z tego rozumiejąc. Wewnątrz niego leżał mężczyzna w podeszłym wieku. Był dość niski, a gruby futrzany płaszcz, w który był ubrany dodatkowo potęgował ten efekt. Wyglądał jakby spał, gdyż jego twarz była spokojna. Jednak najbardziej w oczy rzucały się wyrastające z jego głowy reniferze rogi. Upływający czas w żaden sposób nie zniszczył jego ciała.
Jak w przypadku tamtych trupów, przemknęło mu przez myśl. Nagle zorientował się, że podczas walki ze śnieżną bestią nieumarli nagle zniknęli, a on do tej pory nie dowiedział się, co było tego przyczyną. Postanowił, że zapyta o to później, gdyż ta pora nie należała do najlepszych. Sam nie widziałby problemu, ale renifer to zupełnie inna bajka.
– To nasz przodek – wyjaśnił Chopper. – Pierwszy mieszkaniec Mua Dong, który wybrał tę planetę na swój dom tuż po Wielkiej Wojnie, gdy granice planety Kaio zostały na zawsze zamknięte.
– Ma cechy obu gatunków, a jednak renifery przez cały czas nie żyły w zgodzie z ludźmi – stwierdziła Kendappa.
– Moja droga, każda planeta ma taki okres, który zostaje zapominany lub specjalnie wymazany z historii. Istoty rozumne mogą postępować niespodziewanie i nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć ich kroki. Prawdopodobnie na Be’Shar znaleźlibyśmy brakującą część historii, ale co nam to teraz da? Żyjemy w zgodzie i niczego nam nie brakuje, a to najważniejsze.
Chopper przykucnął i wyjął z niewielkiej szkatułki stojącej u stóp grobowca, której Kaelas wcześniej nie zauważył, błękitną łzę. Identyczną jak ta, którą otrzymali od Merril na Debesu.
– W podziękowaniu za to, co dla nas zrobiłaś – powiedział, wręczając ją Kendappie.
~ * ~
Stara kobieta przemierzała śnieżne równiny, doskonale wiedząc dokąd zmierza. Nie rozglądała się na boki, wiedziała, że nic poważnego jej nie zagraża i że nie zboczy z obranego kursu.
 Po przebyciu kilkudziesięciu kroków dostrzegła w oddali cel swej podróży. I tak jak się spodziewała, on już na nią czekał. Stał, nonszalancko opierając się o drogowskaz. Na jej widok uśmiechnął się szeroko swym najlepszym, rozbrajającym uśmiechem, którym potrafił oczarować niemal każdego dorosłego.
– Zastanawiam się, co cię tu sprowadza, droga Arahso, i dlaczego wtrącasz się w nieswoje sprawy – odezwał się zamiast przywitania.
– Jakbyś nie zauważył są to ludzie północy.
– Nie patrz na mnie jak sroga babcia na wnuka, który zjadł za dużo ciastek, bo jeszcze się zlęknę – zażartował, po czym dodał: – Powiedziałbym, że w jej przypadku można by się sprzeczać. Ale najwyraźniej Yasha woli przespać największe show ostatnich tysiącleci.
– Nie zmieniaj tematu, bo to ty naopowiadałeś im tych kłamstw. Po co? – zaczynała niecierpliwić się kobieta.
– Ty też namieszałaś i nie jesteś bez winy. Spodobała ci się w nim jego szlachetność, a może zmieniłaś swój typ mężczyzn? – Westchnął teatralnie, widząc zacięty wyraz twarzy kobiety i brak chęci na jakiekolwiek wyjaśnienia. – Chciałem zobaczyć, czy rzeczywiście są tak dobrzy, jak mówił o nich Kaio. Ostatnio tylko ich wychwalał i wychwalał, na dodatek Penyu zerwał swe postanowienia. Nie myślałem, że może się to tak skończyć. Naprawdę. Byłem przekonany, że będzie to dla nich przyjemny trening, dający nieco urozmaicenia.
– Nigdy nie myślisz.
– Przyganiał kocioł garnkowi – odgryzł się. – Nic się nie stało i Kaio nie musi się o tym nigdy dowiedzieć, dla naszego wspólnego dobra, zresztą teraz jest zajęty naszym duetem. Ale na twojego ulubieńca jak zwykle nikt nie zawraca uwagi – puścił do niej oczko. – Chyba że nagle chcesz zmienić swój typ w tym zakładzie, co, kochana Arahso?
– Nie mam zamiaru.
– I dobrze, hazardzistko. Widzę, że już cię rączki świerzbią. Zagrajmy o coś ważnego.
– Tylko nie o zagładę kolejnej planety, bo robi się to już nudne – powiedziała, wyciągając siedem szkarłatnych kości.
– Może o to, gdzie wyląduje następnie nasze trio albo czy Paragasowi uda się publicznie zdemaskować Ladvariana. O, to by było nawet ciekawe.
– Zgoda – rzekła, a oczy rozbłysły jej w ekstazie.
– Tylko tym razem nie próbuj oszukiwać, ostatnio wyrzuciłaś czterdzieści cztery, mając do dyspozycji siedem kości.
– Po prostu nie umiesz przegrywać – odgryzła się.
Nagle zmaterializował się przed nią lodowy stół. Rzuciła kośćmi.
~ * ~
I oto ostatni rozdział z tej sagi (w następnym powracamy do Ladvariana). Mam nadzieję, że spełnił wasze oczekiwania, mimo że niektóre kwestie na razie się nie wyjaśnią. Wiem, że byliście ciekaw, jak ekipa ratunkowa Kaelasa poradziła sobie z nieumarłymi. Więc w ramach wyjaśnienia mogę napisać, że to Takhisis nimi władała i wraz z jej… śmiercią wszystkie wróciły pod ziemię.
Na początku rozdziału powtórzyłam kilka zdań z poprzedniego, ale wydaje mi się, że w takiej wersji ma to większy sens w stosunku do dalszych akapitów.
Ostatnio jakoś nie mogę zasiąść do pisania (w końcu następny rozdział to już majowy). Muszę się w weekend wziąć w garść (najlepiej jeszcze dzisiaj po pracy, ale pewnie nie wyjdzie, jak zawsze). Na szczęście mam zapasy do połowy września, więc nie jest tak źle.

18 komentarzy:

  1. Dobrze, że powtórzyłaś kilka akapitów ostatniego rozdział no bo przez to wszystko ładnie się złożyło i wiadomo było co z czym połączyć. Cóż mieszkańcy tej planety, a zwłaszcza " dwór" Choppera wydają mi się bardzo, ale to bardzo tradycyjni i wepchani w wąskie kanony wyobrażeń i postępowania. Wszystko ukrywają, mało mówią, są skryci i coś ciągle knują, a ta scena w tej jaskini? RM19 wyraził tylko i wyłącznie swoje zdanie, a już wszyscy na niego krzywo patrzyli. To dziwne miejsce i w cale nie mam pretensji do bohatera, że tak surowo rozmawiał z mieszkańcami tej planety. W końcu można stracić cierpliwość. W tym grobowcu było coś nie tak, jeśli się nie mylę.. coś się nie zgadzało, więc albo Chopper znów ich oszukał, albo coś znacznie gorszego. Cóż na wyjaśnienie będę musiała poczekać, ale cieszę się na powrót rozdziałów z Ladvarianem. Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyją w takim układzie planetarnym, gdzie to Be'Shar jest najważniejsze, więc nie dążą do specjalnego rozwoju. Ale zarazem wiedzą więcej niż inni, co dla nich na pewno jest na plus.
      RM19 miał już tego wszystkiego dość, bo nagle cały jego światopogląd został zburzony, jednak to zachowanie głównie brało się ze spotkania z Arahsą.

      Usuń
  2. No trzeba przyznać, że ostatnimi czasy od RM19 wieje chłodem :) Nie wiem czy to urok tej planety, kłamstwa Snowa, walka, spotkanie z Arashą, czy też może zwyczajnie ma serdecznie dość całej tej podróży, ale wyraźnie jest nie w sosie. Czasami nawet mam wrażenie, że on wolałby dołączyć do SiN699 i dać temu wszystkiemu spokój, a jedynym, co go powstrzymuje, są przyjaciele. Chociaż co do posągów do pewnego stopnia się z nim zgodzę. Bo takie, a nie inne przedstawienie Ahsary robi z niej taką kurę domową, co to siedzi i się przygląda. Ale znów kobieta w zbroi? Taa jasne - tylko ile to żelastwo waży? Poza tym nie zawsze orężem jest miecz, czsami słowa wystarczą. A z takim wyglądem, jako kobieta mądra i sprytna, Ashara byłaby zdecydowanie najgroźniejszym z opiekunów.
    Jej ale Chopper i Kureha to są tak fanatyczni jak Kendappa. Nie obchodzi ich niemal nic, prócz jedynego i właściwego wizerunku i nie zastanawiają sie nad czymś głębszym. Z resztą nie tylko w tej kwestii. Bo przecież na temat nieistniejącego klucza też się słowem nie odezwali. Choć w tym wypadku, spoglądajac na Snowa i Asharę/Arehsę, to rzeczywiście mają się czego bać. I, coś mi się zdaje, poniekąd wyjaśnił sie natłok tych nekromantów - skoro tak wiele, tak potężnych istot w jednym miejscu, to naprawdę już się nie dziwię.
    Haha a Nien Su, to jest dopiero skubaniec! Pewnie trio już nie będzie lecieć na Be'Shar z obawy przed klejnym ogromnym postojem, więc ujdzie mu na sucho. Ale i tak nieźle ich wkręcił! Pewnie on akurat wiedział zarówno o Snowie, jak o jego... hmm... poczuciu humoru :P
    Cała ta grota, to sanktuarium to już kwintesencja całego Mua Dong. Mam takie wrażenie, że cała nekromancja, te wszystkie ozywieńce, to taki - dość ponury - żart z ich miejsca klutu. Czmu? No ze względu na tego truposza, co to strzegł łzy... Ciekawe czy gdyby przybyli tam sami, nieproszeni, to też by wstał i ich zaatakował?
    No, a rzeźby opisane świetnie. Znaczy Kaio. Bo długo, estetycznie i przede wszystkim bardzo działająco na wyobraźnię ;)
    Za końcówką nie przepadam. Nie lubię, gdy do świata mieszają się stworki przypominajace, czy też będące bogami - to jakieś takie niesmaczne dla mnie. Zupełnie jakby dobre fantasy nie mogło obejść się bez żywych i bogów, co to wszystko wiedzą i wszystko mogą - brrr.
    Co, żeby nie było, nie zmiania faktu, że Snowa lubię bardzo. Co do Ashary muszę się jeszcze zasnowić... z jednej strony pomogła RM19 (i to jej ulubieniec!), a z drugiej jakoś tak nie do końca mnie przekonuje. Jest cos takiego niepokojącegow jej zachowaniu, choć trudno mi to nazwać.
    Bo Snowek, to najwyraźniej opiekun wschodu, prawda? W końcu nie bez powodu pytałby o niego RM19 i na pewno nie bez kozery Snow zna Kaio oraz Asharę. A poza tym to wyjaśniłoby to jego początkowe przechwałki ;)
    W ogóle to czy imię Ashara ma coś wspólnego z PLiO? Pytam, ot z ciekawości, bo tam też była dziewczyna o tym imieniu ^^
    Pozdrawiam
    P.S. Przypomniało mi się jeszcze, że jak ktoś (chyba Kaelas) myślał o możliwej obrazie, to przypomniał mi się Falonar i jego niecodzienna ubikacja :P
    P.P.S. Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału i reakcji Ladvisia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do RM19 to bez wątpienia winna jest Arashą (Snow poniekąd też, ale jego zachowanie w pewien sposób można usprawiedliwić). Sama podróż nadal jest dla niego fascynująca, ale z chęcią zostawiłby już za sobą Mua Dong i nigdy tam nie wracał.
      Nie, na Be'Shar już nie wrócą, więc pod tym względem mu się upiecze. Jednak o nim i jego spojrzeniu na wszystko będzie jeszcze krótki fragment w 71.
      Właściwie to od początku planowałam, by bogowie jakąś rolę mieli, a nie byli jedynie wspominani. Pewnie wzięło się to z mojego zafascynowania "Smoczą Lancą" Chociaż ich bogowanie też ma parę ukrytych myków.
      Ashara akurat nie mówiła o RM19, chociaż mogło to tak zabrzmieć. Również w 71 pojawi się dokładniejsze określenie.
      Szczerze to nie pamiętam nikogo takiego z PLiO. Przekształciłam to imię z męskiego, ale brałam je z mangi, którą czytałam, gdy pojawiło się ono po raz pierwszy. Pewnie nie chciało mi się wtedy nad niczym głębiej zastanawiać.

      Usuń
  3. W sumie to się nie dziwię, że RM19 tak zareagował. Te tajemnice przerosły go dogłębnie. Pewnie te wszystkie kłamstwa wzbudziły w nim gniew i powiedział im, co o tym wszystkim myśli. Bardzo podobał mi się ten fragment rozdziału, kiedy Kaelas i Kendappa spali a RM19 tak rozmyślał nad wszystkim, wspominając przy tym SiN699. Bardzo poruszyły mnie te rozmyślenia RM19.
    Zdecydowanie końcówka mnie zaskoczyła, a zarazem teraz przekonała, że Bogowie naprawdę istnieją, a na dodatek sam RM19 spotkał na swojej drodze bogini północy. Sądzę, że mężczyzna teraz spojrzy szerzej na poszczególne fakty.
    I fajnie, że zdobyli kolejną łzę. Zasłużyli sobie na to, bo to, co oni przeszli przechodzi ludzkie pojęcie.
    A ja cierpliwie czekam na pierwszy rozdział z Sagi tym razem naszej drugi, bo szczerze powiedziawszy interesuje mnie reakcja księcia po pocałunku Felonara. Mam swoją teorię, ale wolę nie zapeszać:)

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłamstwa może mniej, bo do tego w pewien sposób przywykł. Bardziej zburzenie jego dotychczasowego światopoglądu i spotkanie z Arahsą.
      O, istnieją, istnieją. Od początku mieli istnieć naprawdę, ale wcześniej było za wcześnie, by podawać takie pewne fakty. A teraz w końcu mógł nadejść ten moment :)

      Usuń
  4. Będzie mi brakować perspektywy trójki, lubię ich o wiele bardziej niż Ladvariana, ale pamiętam, że kiedyś pisałaś, że w lipcu wracasz do tego drugiego, więc spodziewałam się, że to wkrótce nastąpi. Ale mimo wszystko ciekawi mnie, jak im się powodzi, bo dawno o nich nie było.
    Szkoda, że trójka znowu nic ciekawego się nie dowiedziała. Mieszkańcy tej planety okazali się być bardzo enigmatyczni i choć pewnie wiedzą wiecej, z jakiegoś powodu nie chcą im tego zdradzić. Może wolą, żeby tamci dowiedzieli się sami?
    Nie dziwi mnie zniecierpliwienie RM19 i jego frustracja. W końcu narażali się, każde z nich otrzymało niebezpieczną misję i wszystko na darmo. No, prawie, bo łzę ostatecznie dostali, ale sam fakt, że zostali oszukani i zapewne mają już dość tej planety. I chyba faktycznie tak było, że wszędzie, gdzie się pojawiali, złe strony przeważały nad dobrymi.
    Zastanawiam się, czy ta Arahsa faktycznie jest jednym z bóstw, ostatni fragment może sugerować, że faktycznie tak jest. Tylko ciekawe, czemu tak się interesuje sprawami trójki i pomogła RM19? W przypadku tych posągów kobietę w sukience faktycznie możnaby wziąć za dyskryminację, ale przecież to wcale nie znaczy, że była kimś mniej ważnym, bo mogła mieć jakieś inne talenty. Ale ten fanatyzm mieszkańców planety jest dość dziwny ^^.
    W każdym razie, myślę że to całkiem fajne podsumowanie tego etapu podróży :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy pisałam te rozdziały, to byłam cała radosna, że to już zmienia się narracja i nareszcie mogę zostawić za sobą Mua Dong. I na dodatek nie miałam nawet drobnych luk w tekście zostawionych do uzupełnienia później, co mi się dość często zdarza.
      Kiedyś się dowiedzą. Może nie wszystkiego, ale wielu kwestii, jednak niektóre z nich im się w ogóle nie spodobają i zmienią niemal wszystko w ich życiu.
      Kłamstwa i niebezpieczeństwo może mniej wkurzają RM19, bo do tego w pewien sposób przywykł. Bardziej zburzenie jego dotychczasowego światopoglądu i spotkanie z Arahsą.

      Usuń
  5. Kurczę, chyba nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, więc z góry cię za to przepraszam. Ostatnio ogarnął mnie szeroko rozumiany leń i nie mogłam się przekonać do czytania czegokolwiek, a teraz oczywiście znowu mam zaległości u wielu osób, ale coo tam. Pozwolisz, że skupię się tylko na tym rozdziale, co by bałaganu nie robić.
    Otóż jakoś tak żal mi się zrobiło RM19, ale z drugiej strony wcale nie dziwi mnie jego reakcja. Chyba każdy poczułby się sfrustrowany w takiej sytuacji. Tajemnice, tajemnice, tajemnice i żadnych odpowiedzi. Tak, to zdecydowanie mogłoby wkurzyć człowieka. Poza tym widać, że brakuje mu SiN699. Musiał naprawdę ją kochać i jej strata zostawiła w nim ślad. Piękny był moment, gdy o tym wszystkim rozmyślał, podczas gdy jego przyjaciele spali.
    Ogólnie rzecz biorąc, jednak zdobyli to o co tak bardzo się starali. Szkoda tylko, że zostali tak bardzo oszukani i narażali się właściwie po nic. Łza leżała sobie grzecznie w świątyni, kluczy nie było, a Snow ma wszystkich w garści - tak mi się wydaje po tym ostatnim fragmencie, który prawdę mówiąc wypadł naprawdę świetnie. Motyw z kośćmi strasznie mi się spodobał.
    Trochę szkoda, że to już koniec przygód trójeczki na jakiś czas, ale pocieszam się tym, że wreszcie wracamy do Ladvariana. Jestem niesamowicie ciekawa jego reakcji na pocałunek przyjaciela.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłamstwa i tajemnice może mniej wkurzają RM19, bo do tego w pewien sposób przywykł. Bardziej zburzenie jego dotychczasowego światopoglądu i spotkanie z Arahsą.
      Co do Snowa to może nie wszystkich trzyma w garści, ale gdy oni znajdowali się na Mua Dong, to miał nad nimi pełną władzę. Zresztą Snowa za bardzo polubiłam, by się z nim pożegnać, dlatego jeszcze się pojawi. A skutek można sobie dopowiedzieć.

      Usuń
  6. Nie ukrywam, że niecierpliwie wyczekiwałam powrotu do Ladvariana, w końcu serię odcinków o nim zakończyłaś w najmniej odpowiednim momencie, niemniej szkoda, że to już koniec tej sagi z naszą trójką w roli głównej. Mam nadzieję, że kiedyś jednak powrócisz do wyjaśnienia paru kwestii, które pojawiły się na tej planecie. Szkoda, że Chopper nie był pod tym względem bardziej rozmowny, no ale przynajmniej zaprowadził ich do łzy, więc podróż na Mua Dong nie okazała się bezowocna.
    Wychodzi na to, że RM19 spotkał Asharę, czyli bóstwo podlegające Kaio. Ciekawa jestem, czy sam Kaio również się pojawi, a jeśli tak, to jaką rolę odegra? Swoją drogą, kompletnie zaskoczyła mnie prawdziwa tożsamość tej staruszki, dotychczas nie myślałam, że bóstwa odegrają tu jakąś bardziej znaczącą rolę. A tu się jeszcze okazuje, że podróżują sobie po galaktyce i obstawiają zakłady ^^
    Coś mi się wydaje, że sam Snow również jest kimś bardzo istotnym i jeszcze może pojawić się w dalszych rozdziałach. Hm, może to on jest opiekunem wschodu? Chociaż wówczas musiałby im się przedstawić fałszywym imieniem, bo tak naprawdę nazywałby się Ascot. No ale skoro kłamał w tylu innych sprawach, to w kwestii swojego imienia również mógł, prawda?
    Ten rozdział namieszał mi nieco w głowie, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo pojawiły się kolejne niewiadome, o których najchętniej już teraz bym poczytała, ale niestety na wyjaśnienie wszystkiego będę musiała jeszcze poczekać, ech...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre kwestie na pewno zostaną wyjaśnione, ale pewnie zdarzą się też takie, które ja uważam za nieistotny szczegół i dla tych odpowiedzi nigdy nie będzie.
      Gdyby podróż okazała się całkiem bezowocna, to pewnie Kaelas by się nieźle wkurzył ze względu na to, co stało się z Kendappą i mogłoby nie być ciekawie.
      Bogowie jeszcze będą mieć swoje role do odegrania, bo w końcu opowiadanie się już na tyle rozwinęło, że można ich zamieścić.
      Tych odpowiedzi na pewno nie znajdzie się w sadze o Ladvarianie, ale w następnej o Kaelasie coś niecoś chyba będzie.

      Usuń
  7. Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i przyznam, że historia, którą tu opowiadasz, jest nader interesująca.
    Klimat, który stworzyłaś owiał mnie i wciągnął w wykreowany przez Ciebie świat. Przyznam, że S-F nie jest do końca gatunkiem, w którym się obracam, ale Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło i z chęcią będę je czytać.

    Szkoda mi RM19 - widać, że cierpi z powodu braku SiN699. Do tego Ashara trosze wszystko komplikuje, takie mam wrażenie. :)
    Mam nadzieję, ze ta podróż nie będzie bezowocna.

    Pozdrawiam, Literacka N.
    http://nowa-prawda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacznę od ostatniego fragmentu, bo był bardzo, bardzo ciekawy i coś niecoś nam powiedział ;> Czyżby bóstwa opiekuńcze zamiast(tak pewnie jak spora część uważa) nie mieszać się w sprawy Wszechświata, wręcz odwrotnie traktowały. Taka gigantyczna gra planszowa, gdzie ludzie to pionki a planety kolejnymi polami? I wygląda na to, że dobrze się przy tym bawią.
    RM19 kolejny raz udowodnił, że potrafi logicznie myśleć i stawiać trafne tezy. Powinien bardziej ufać swoim przemyśleniom, ale rozumiem, że nie chciał wyciągać pochopnych wniosków. Jednak najbardziej mi się spodobało jego stwierdzenie na temat Kaelasa i Kendappy. Jeśli będą razem, a wiele na to wskazuje i dobrze, to fakt, współczuję ich sąsiadom, chyba że to będzie cierpliwy, wyrozumiały RM19 (już się do nich przyzwyczaił, to wytrzyma).
    Kendappa została bohaterką. Zasłużyła sobie bez dwóch zdań. I bardzo dobrze, że Chopper postanowił jej ofiarować łzę, bo kłamał nie gorzej niż Snow. Teraz przynajmniej jakoś się zrehabilitował.
    Z opis świątyni wynika, że jest bardzo ładna, wymyślnie ozdobna i lśniąca, ale mimo wszystko wystarczyłoby mi kilkanaście minut zwiedzania, by potem uciec w jakieś cieplejsze miejsce. I jak w pierwszej chwili chciałam pochwalić Kaelasa, że rozsądnie trzyma język za zębami, tak chwilę potem musiał coś palnąć. Ech, on się nigdy nie zmieni.
    Pozdrawiam serdecznie i już nie mogę się doczekać, co słychać u Ladviariana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rm19 ufa swoim przemyśleniom i wnioskom, do których dochodzi, jednak w tym przypadku w pewien sposób zburzyło to jego dotychczasowy światopogląd, dlatego tak ciężko jest mu to całkiem przyjąć do wiadomości.
      Nie, Kaelas nigdy się nie zmieni. Nawet gdy chwilowo może się wydawać, że już jest lepiej, to potem wraca do swojego ja ;)

      Usuń
  9. Uwielbiam Cię za ten ostatni fragment! Jest genialny! Naprawdę! Bardzo lubię takie wstawki, a perspektywa Wszechświata jako wielkiej gry jest interesująca. Mistrzostwo :)
    Nagroda się pojawiła, ale... Jak na razie to mam mętlik. Rozdział troszeczkę mi namieszał w głowie. Mam dwa razy więcej pytań, a odpowiedzi nie uzyskałam nawet połowę... Ale domyślam się, że tak ma być, hm? Tylko trzeba trochę poczekać, bo wracamy do Ladvariana.
    A jeszcze wracając do "Nagroda dla bohaterki"... Absolutnie nie dziwię się RM19. I ja również nie dbałabym o takt i spokojne rozwiązanie sprawy. Tym bardziej, że mają prawo znać prawdę!
    Jeśli zaś chodzi o końcówkę, to bardzo podobał mi się opis grobowca. Stwarzasz naprawdę świetne opisy. Nawet jeśli nie podajesz szczegółów, to wszystko zbudujesz tak, że nietrudno jest to sobie wyobrazić ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No tak, na razie niewiele miało się wyjaśnić, mimo że zostały wprowadzone nowe tajemnice (które nareszcie mogły być wprowadzone, bo wydarzenia się już rozwinęły). Chociaż nie wydaje mi się, aby po sadze o Ladvarianie pojawiły się te odpowiedzi. Ale kiedyś bohaterowie dotrą w miejsce, gdzie je znajdą.
      Nie lubię pisać megaszczegółowych opisów, bo potem ani nie brzmią dobrze i stają się nudne. Ja przede wszystkim jestem za rozwojem wydarzeń.

      Usuń