Największym urokiem świata jest urok drugiego
człowieka.
Zofia Nałkowska
Kaelas siedział na podłodze, opierając się plecami o
nogi Kendappy, która akurat nie miała nic przeciwko temu. Starał się
rozszyfrować literki z jednej z książek danych mu specjalnie przez kobietę.
Odkąd opuścili Mua Dong, postanowiła wcielić swą obietnicę w życie i, oprócz
treningów, kolejnym obowiązkowym punktem dnia Landarczyka stała się nauka
czytania.
Na początku
szło mu niezwykle ciężko, gdyż jego zdaniem znaczki niemal wcale się od siebie
nie różniły. Później nauczył się rozróżniać pojedyncze litery, ale gdy
dochodziło do rozszyfrowywania dłuższych wyrazów, znów pojawiały się schody.
Dlatego teraz
siedział z książką na kolanach i starał się zrozumieć coś z zapisanych w niej
zdań. Następnie miał przeczytać zadany fragment Kendappie na głos, by mogła
znów ponarzekać, jakie to małe postępy robi. Kaelas dochodził do wniosku, że
odkąd już razem nie trenowali, kobieta szukała kolejnej dyscypliny, w której
byłaby od niego lepsza i znów mogła się wyżyć i pomarudzić na brak widocznej
zmiany na lepsze.
Starał się
rozłożyć na czynniki pierwsze wyjątkowo długi i niewdzięczny wyraz, ale wzrok
wciąż uciekał mu w stronę przyjaciół, którzy grali w szachy. Zasady znał
jedynie pobieżnie, ale podobała mu się gra nawiązująca do bitwy. Jedne piony
przeciwko drugim, a wygrywa ten, kto wymyśli lepszą strategię.
Najzabawniejsze
okazało się jednak dla niego to, że RM19 nie był mistrzem gry, mimo że to on zaproponował
rozgrywkę Kendappie. Kobieta zdawała się przewidywać niemal wszystkie jego ruchy
i dowodzić swymi pionami tak, że ponosiła najmniejsze straty przy największych
korzyściach. Kaelas zastanawiał się, ile musiała ćwiczyć, by dojść do takiej
wprawy.
– Rozumiem, że
za chwilę mogę cię przepytać, skoro zająłeś się patrzeniem – zwróciła się do
niego, zbijając jeden z pionów przeciwnika.
– Nie mogę
nawet popatrzeć na twoje zwycięstwo – próbował ją udobruchać Kaelas, ale wyraz
twarzy kobiety pozostał bez zmian.
Natomiast RM19
musiała bardzo spodobać się ta uwaga, gdyż jego wargi wygięły się w uśmiechu.
Kendappa posłała mu jedne ze swoich morderczych spojrzeń, ale niezbyt go to
obeszło.
– Nie próbuj
deprawować mi ucznia, jak skończy, może robić, co chce – powiedziała.
– Och, zupełnie
nie to miałem na myśli – odpowiedział RM19, uśmiechając się jeszcze szerzej. –
Kto powiedział, że to twoje zwycięstwo, gra się jeszcze nie skończyła – dodał,
ale Kaelas miał wrażenie, że po głowie chodziło mu zupełnie co innego. Kendappa
chyba też doszła do takiego wniosku, ale nic nie powiedziała.
Landarczyk
musiał przyznać, że po wydarzeniach na Mua Dong niemal całkiem doszła do
siebie. Blizny po oparzeniach znaczyły połowę jej twarzy i szyi, a przy tym
dolna warga nieco się wykrzywiła i już nigdy nie miała wyglądać normalnie. Nie
wiedział tylko, jak miała się psychika kobiety. Po tamtym załamaniu nie
pozostało nic, zachowywała się jak dawniej i w ogóle nie podejmowała tego
tematu. Jednak czasem obawiał się, że nie chce tego pokazać przed nimi, a w
głębi cierpi.
Kwestia
pocałunku także zawisła w powietrzu i nie znalazła rozwiązania, jakby w ogóle
do niego nie doszło. Nie chciał jej do niczego zmuszać, ale czasem miał ochotę
to powtórzyć, czasem miał ochotę na znacznie więcej. Jednak bał się, że go
odtrąci. Może gdyby znów w nocy zawędrowała do jego łóżka? Ale od czasu Be’Shar
nigdy więcej nie miało to miejsca.
– To
beznadziejnie – westchnął, za późno zdając sobie sprawę, że powiedział to na
głos.
Przyjaciele
spojrzeli w jego stronę, domagając się wyjaśnień. Jednak po chwili w kapsule
rozległ się jakiś alarm, ratując wojownika od wymyślenia w miarę sensownej
odpowiedzi.
– Co to? –
zapytał od razu, chcąc odciągnąć uwagę od siebie, a zarazem był ciekawy, co się
działo.
– Ktoś próbuje
się z nami skontaktować – wyjaśnił od razu RM19, wstając z miejsca. – Może to
Mistrz Penyu.
Wszyscy troje
skierowali się w stronę pomieszczenia sterowniczego, mając nadzieję, że
przypuszczenia mężczyzny były prawdziwe. A zarazem ich mentor ma dla nich
dodatkowe informacje dotyczące dziwnej formy transformacji lub coś innego,
równie istotnego.
RM19 nacisnął
przycisk akceptacji rozmowy. Kaelas nie potrafił powstrzymać jęku
rozczarowania, gdy na ekranie, zamiast twarzy Mistrza Penyu, pojawiła się twarz
jakiejś około trzydziestoletniej, nieznanej mu kobiety. Miała ciemną karnację,
a włosy zaplotła w tysiące maleńkich warkoczyków i każdy z nich zafarbowała na
inny kolor. Nie wiedział, jak są długie, ale w tej wersji wyglądały śmiesznie.
– Witam was,
kosmiczni podróżni, jestem Aine z Orjuus, planety, w której strefie wpływów się
właśnie znaleźliście.
– Witam –
odpowiedział natychmiast RM19 i lekko skinął głową. – Jeżeli naruszyliśmy wasze
terytorium wbrew prawu, to chciałbym zaznaczyć, że nic o tym nie wiedzieliśmy.
– Ależ nie –
sprostowała natychmiast i uśmiechnęła się serdecznie. – Nie musicie się
obawiać. Jesteśmy bardzo gościnnym ludem. Z tego powodu, gdy zbliża się u nas organizowana
dwa razy do roku maskarada, nawiązujemy kontakt z podróżnikami, którzy
przelatują w pobliżu naszej planety. Z tego względu chciałabym was zaprosić na
tę uroczystość, z nadzieją, że kilkudniowa przerwa w podróży nie zaważy bardzo
na waszych planach.
– Chyba jednak
zaważy – odparła z sarkazmem Kendappa. – Jesteśmy dość zajęci i nie mamy czasu
na zabawy.
– Och. – Na
twarzy kobiety pojawił się wyraz lekkiego rozczarowania, jednak uśmiech nadal
na niej pozostał, jakby już wcześniej to ćwiczyła. – Oczywiście nie mogę was do
niczego zmusić, podróżnicy, jednak szkoda, że chcecie opuścić tak wspaniałą
uroczystość. Gdybyście jednak zmienili zdanie, to zaproszenie jest nadal
aktualne. Wyślę na wasz statek dokładne dane odnośnie położenia Orjuus. Jeżeli
nie będzie nam dane się więcej spotkać, to życzę wam udanej podróży.
Kobieta
zniknęła z ekranu, a po chwili na komputerze obok wyświetliły się jakieś cyfry.
Kaelas zrozumiał, że musiały to być dane odnośnie położenia planety, ale nie potrafił
ich odczytać.
– Już z daleka
widać, że to podejrzane, zastanawiam się, co robią z tymi wszystkimi
naiwniakami – podsumowała Kendappa.
– Ale przecież
mogą mieć taki zwyczaj. Chcą bawić się w większym gronie i… – Landarczyk
przerwał w połowie zdania i od razu pożałował, że w ogóle się odezwał. Kobieta
wyglądała tak, jakby znów była gotowa siłą udowodnić swoją rację.
RM19 pochylił
się nad monitorem, na którym pojawiły się wcześniej cyfry. Przyjrzał im się
uważnie, nienaturalnie szybko stukając w jakieś klawisze na klawiaturze, by
otrzymać kolejny zestaw cyfr z jakimiś kreskami. Mapa, pomyślał Kaelas, przypominając sobie, że przyjaciel pokazywał
już mu coś podobnego na początku podróży.
– To jedna z
planet, na których znajduje się łza. Jest na liście Mistrza Penyu – odezwał się
po chwili. Wojownik dziękował za to losowi, bo Kendappa naprawdę wyglądała
groźnie i bał się, że może wcielić swoje zamiary (na pewno nieprzyjemne) w
czyn. – To zmienia postać rzeczy.
Kaelas chciał
powiedzieć to samo, ale wolał się nie odzywać. Obserwował, jak Alatanka
marszczy brwi i kalkuluje w głowie nową sytuację.
– I tak mi się
to nie podoba – stwierdziła w końcu. – Kto normalny wysyła zaproszenia do
obcych statków przelatujących obok rodzinnej planety?
– Kendappo,
jesteśmy blisko centrum i daleko na wschodzie, skąd możesz wiedzieć, jakie
tutaj panują zwyczaje? Ci ludzie mogli nigdy nie słyszeć o Vrieskasie, więc nie
mają się czego obawiać – przedstawił swoje argumenty RM19.
Kobieta
westchnęła głośno i pokręciła głową, zanim powiedziała:
– Ciężko mi
uwierzyć, aby nie dotarły tutaj chociażby plotki na temat Vrieskasa,
szczególnie, że sam powiedziałeś, że jesteśmy blisko centrum. A on niemal
obstawił barierę sondami, statkami i bazami, by móc ją dokładnie zbadać.
– Sądzisz, że
to jedna z podległych planet?
– Nie,
oczywiście, że nie. – Kaelasa zdziwiła pewność, z jaką to powiedziała oraz to,
że RM19 przyjął to niezwykle naturalnie. – Jednak to nie znaczy, że nie może
tam czyhać na nas inne niebezpieczeństwo.
– Ale może
warto zaryzykować – wtrącił się Landarczyk, a przyjaciele spojrzeli na niego. –
Co? Jesteśmy blisko kolejnej łzy i głupio byłoby nie spróbować. Tym bardziej,
że planeta jest na liście Mistrza Penyu.
– Dobrze,
lądujemy – poddała się Kendappa pod naporem spojrzenia mężczyzn. – Ale jeżeli
mam rację, o wszystko będę obwiniać ciebie. A, i nie myśl, że czytanie ci przez
to ucieknie.
Dźgnęła go
placem w pierś, po czym wymaszerowała z pomieszczenia.
– Co ja jej
zrobiłem?
– Nic –
odpowiedział RM19, wciskając kolejne klawisze i obserwując wskazania
przynajmniej na trzech monitorach. – Nie mówiła tego na poważnie.
– O czytaniu? –
zapytał Kaelas z nadzieją, wiedząc, że przy przyjacielu nie musi się hamować.
Mężczyzna parsknął.
– Nie, o tym
mówiła poważnie – sprostował, widząc skwaszoną minę wojownika. – Nie miała już
kontrargumentów, gdy i ty stanąłeś przeciw niej. A nie przywykła do tego, że
się jej nie słucha. A ciebie na pewno wolałaby mieć po swojej stronie.
– Dlaczego?
– Sam sobie
odpowiedz. Lądujemy za dziesięć minut, możesz jej przekazać.
Kaelas
niechętnie odwrócił się na pięcie i wymaszerował z pomieszczenia, zostawiając
RM19 w swoim królestwie.
~ * ~
Kaelas
zastanawiał się co prawda, co zastaną po wylądowaniu i jak w rzeczywistości
zostaną przyjęci przez tubylców. Jednak to, co zastał, przeszło jego wszelkie
oczekiwania.
Gdy kapsuła
zbliżyła się do atmosfery, mieszkańcy Orjuus ponownie nawiązali kontakt i
podali RM19 dokładne dane odnośnie miejsca lądowania, które okazało się wielkim
lądowiskiem pełnym najróżniejszych statków kosmicznych. Kaelas musiał
stwierdzić, że ich prezentował się najgorzej na tle pozostałych, gdyż był
najbardziej wysłużony, a na dodatek spotkanie z deszczem meteorytów też zrobiło
swoje.
Gdy zeszli na
stały grunt (nie omieszkując zabrać ze sobą broni), z zainteresowaniem
przyglądał się dziwnym kształtom innych statków i wysiadającym z niektórych
ludziom, aż do chwili, gdy podeszła do nich młoda dziewczyna. Wtedy cała reszta
chwilowo przestała mieć znacznie.
Miała
identyczny kolor skóry jak kobieta, która rozmawiała z nimi na statku. Włosy
także zaplotła w warkoczyki i ozdobiła kolorowymi koralikami, ale nie pofarbowała
ich na wszystkie barwy tęczy, a ograniczyła się do błękitów i zieleni.
Nie mógł
odmówić jej urody, a na dodatek świetnie potrafiła ją prezentować. Nie była
wysoka, zwiewna suknia, którą miała na sobie, uwydatniała jej kobiece kształty
przy każdym kroku. Na dodatek założona była tylko na jedno ramię i odkrywała
prawą pierś. Kaelas starał się zbytnio na nią nie gapić i skupić się na twarzy
dziewczyny, ale nie szło mu najlepiej.
Nawet wściekły wyraz twarzy Kendappy nie podziałał jak kubeł zimnej wody.
– Witam was,
podróżni – zaczęła słodkim, melodyjnym głosem. – Cieszę się, że postanowiliście
przyjąć nasze zaproszenie i wziąć udział w maskaradzie. Nazywam się Naomi i
będę waszą przewodniczką pierwszego dnia, jeżeli spełnicie warunki niezbędne,
by przepuścić was do miasta.
– A nie mówiłam
– powiedziała Kendappa.
– To nic
wielkiego – odparła, uśmiechając się serdecznie. – Już wyjaśniam w czym rzecz.
Chodzi o to, że nasza władczyni życzy sobie, aby w maskaradzie uczestniczyły
tylko małżeństwa lub narzeczeństwa. Taki jej kaprys, gdyż lubi patrzeć na
szczęśliwe, kochające się pary, które dobrze bawią się pod jej dachem.
– To dobrze, że
akurat spełniamy ten warunek – wtrącił się RM19, zanim pozostali zdążyli
cokolwiek powiedzieć. – Kendappa i Kaelas są narzeczeństwem, ostatnio nawet
całkiem poważnie myślą o zalegalizowaniu związku.
Oboje spojrzeli
na przyjaciela. Alatanka zmrużyła oczy, jakby miała ochotę złapać w sidła swą
zdobycz, ale zarazem kryło się za tym coś jeszcze, czego wojownik nie potrafił
zidentyfikować. Landarczyk spojrzał na niego ze zdziwieniem i poczuł, że się
rumieni. Starał się to ukryć, ale miał świadomość, że bezskutecznie. RM19 tylko
się uśmiechał zadowolony z siebie.
– To wspaniale!
– zawołała z entuzjazmem Naoimi, klaszcząc w dłonie, jakby w ogóle nie
zauważyła dziwnego zachowania nowo przybyłych. – W mieście jest wiele miejsc, w
których będziecie mogli się pobrać. Za każdym razem mnóstwo par korzysta z
ołtarzy, świątyń i innych.
– Wyznajecie tu
innych bogów? – zapytała Kendappa, a Kaelas zastanawiał się, czy chociaż raz
nie mogłaby się powstrzymać od drążenia tego tematu.
– Mamy tu
dowolność wiary, głównie z racji tak wielu gości. Dlatego staramy się każdemu
dogodzić – wyjaśniła, a promienny uśmiech nie znikał z jej twarzy.
– A inne
warunki? I czy ja mogę wejść do miasta skoro jestem sam? – dopytywał się RM19.
– To był główny
i najważniejszy, odsyłamy z powrotem tych, którzy go nie spełniają. Otrzymacie
od nas zakwaterowanie w hotelu, wyżywienie, stroje i inne niezbędne rzeczy.
Prosimy tylko byście ubierali się zgodnie z zasadami tu panującymi i nie nosili
przy sobie broni – dodała, wskazując na miecz Kaelasa. Najwyraźniej nie
dostrzegła ani sztyletów Kendappy, ani pistoletu RM19. – Wyznajemy tu ideę
pokoju, nie chcemy niepotrzebnych nieporozumień czy rozlewu krwi. A pan jak
najbardziej może zostać! Nie śmiałabym rozdzielać zapewne grupy zżytych ze sobą
przyjaciół. I kto inny byłby świadkiem na ślubie? Sądzę, że do balu znajdzie
pan partnerkę, z wyjątkiem par gościmy tu wiele towarzyszących im osób i
pilotów. Jakieś jeszcze pytania, czy resztę możemy wyjaśnić sobie po drodze?
– Statek… –
zaczął RM19, zanim Naoimi przerwała mu swoim świergoczącym głosem:
– Zostanie
tutaj pod stałą kontrolą. Nasi specjaliści się nim nieco zajmą, bo widzę, że
wiele przeszliście, zanim dotarliście na Orjuus. Idziemy?
Dziewczyna
ruszyła, a przyjaciele podążyli za nią. Kaelas zauważył, że wokół było więcej
takich grup. Kendappa szepnęła coś półgębkiem do RM19, ale Landarczyk,
zafascynowany otoczeniem, nie zrozumiał jej. RM19 tylko wzruszył ramionami i
lekko się uśmiechnął, po czym zrównał krok z przewodniczką i zaczął zadawać jej
pytania na temat planety i miasta. Naoimi odpowiadała wyczerpująco i z
entuzjazmem. Wojownik zastanawiał się, co czeka ich na Orjuus.
~ * ~
Stary mężczyzna
podniósł głowę, gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do jego prywatnego gabinetu. Już
chciał nawrzeszczeć na idiotę, który zakłócał mu spokój, mimo jego wyraźnego
zakazu, ale zaniechał tego, gdy zobaczył, że nie ma do czynienia z żadnym ze
swych mnichów, a kimś zupełnie innym.
– Miło cię
widzieć, moja droga – odezwał się do starej kobiety opatulonej w grube futra,
która przekroczyła próg pomieszczenia. Jej się tutaj wcale nie spodziewał.
– Dawno się nie
widzieliśmy, Nien Sử – rzekła, siadając na krześle naprzeciwko
niego. – Myślałam, że będziesz chciał poznać rozwiązanie.
– To uczniowie Penyu, którym sprzyja sam
Kaio, co miałoby się nie udać. Na dodatek ty też zaliczasz się do ich
opiekunów.
Kobieta machnęła ręką, jakby chciała
odpędzić tę natrętną myśl od siebie.
– Moim faworytem jest twój uczeń, myślałam,
że o tym wiesz. Najsilniejszy człowiek północy, któremu błogosławiłam przy narodzinach.
Na dodatek przeszedł jedną z twoich prób bez naszej pomocy. Tych dwoje
Landarczyków nie dorasta mu do pięt, ale Kaio ma na to rozwiązanie. Jego plan
jest już niemal kompletny. Ostatecznie nawet Yasha postanowił się wtrącić, mimo
że zwykle stał na uboczu i jedynie się przyglądał. Będzie czekał na młodego
księcia u wrót wieży na Alovlu.
– Ech – westchnął Nien Sử. – Przez
tysiąclecia kosmosowi zagrażały dużo gorsze niebezpieczeństwa, ale Kaio uparł
się na Vrieskasa. On nic mu nie zrobił! – krzyknął, gdyż emocje wzięły w nim
górę.
– Wiesz, jaki jest drażliwy na punkcie
niektórych planet. Bardzo lubił tę małą planetkę na granicy z zachodem, a teraz
został po nich już tylko gwiezdny pył. Chyba to ostatecznie sprawiło, że obudził
Legendarnego Wojownika. I nie wiem, czy wiesz, ale kiedyś się spotkali. Vrieskas
nie przypadł mu do gustu.
– Jak widać wybitne jednostki zawsze są
potępiane – prychnął. – Co porabia ta banda Penyu?
– Jednak cię interesują?
Kobieta uśmiechnęła się, przyglądając mu
się uważnie.
– Zostałem w to mimowolnie wplątany. A
Penyu może się wypchać. Nie dość, że bezczelnie poinformował mnie, że ta banda
tu przybędzie, zamiast zapytać, czy mogą, to i tak nie mógłbym odmówić. Pewnie,
gdy to wszystko się skończy, to on zajmie miejsce po Shirasagim. O, na początku
jeszcze się trochę załamie, twierdząc, że tak bardzo przywiązał się do tego
Landarczyka i traktował go… no, może nie jak syna, ale coś w tym stylu.
– Gdybym miała możliwość, głosowałabym na
ciebie. Zresztą, Kaio od dawna zastanawia się nad zapełnieniem tej luki, bo
południem nikt się już nie interesuje, a Penyu bardzo się do niego przywiązał.
– Jeżeli chcesz znać moje zdanie, to tylko
pomagał temu bęcwałowatemu poprzedniemu Legendarnemu Wojownikowi, twierdząc, że
nadal ma w pamięci swego syna. Zresztą, od początku wiedział, co się z nim
stanie, a i tak się zgodził, więc nie ma prawa do narzekań. Gdybym wiedział, że
to będzie tak rokować w oczach Kaio w przyszłości, to sam bym się zgodził. Ale
kto wtedy mógł wiedzieć, że wszystko tak się skończy.
Oboje milczeli przez chwilę. Przeszłość
nadal wywoływała bolesne wspomnienia, mimo że minęło już tak wiele lat.
– Dziś wylądowali na Orjuus – odpowiedziała
kobieta na wcześniejsze pytanie.
– Jakie jest prawdopodobieństwo, że skończą
jak reszta? Pewnie żadne i wrócą jako bohaterowie. Penyu specjalnie wybrał im
takie planety?
– Ascot podążył ich śladem. Stwierdził, że
chce mieć wszystko na oku, ale mogę się założyć, że wtrąci swoje trzy grosze.
– Wiesz, jak poprawić mi humor, Asharo.
Jeszcze nie wszystko stracone. Jeżeli nie naprawią błędów z Debesu, nawet Kaio
ich nie przepuści. A ona to wyjątkowo trudny przeciwnik.
Nien Sử nalał czerwonego wina do dwóch
kielichów i jeden podał kobiecie. Przyjęła go z wdzięcznością, a uśmiech nie
znikał z jej twarzy.
~ * ~
Oto i pierwszy rozdział
nowej sagi. Jak tak sobie o niej myślę, to wydaje mi się, że każdy znajdzie w
niej coś dla siebie.
Ostatnio znów się
wciągnęłam w granie w Dragon Age, więc chwilowo pisanie odeszło na dalszy plan,
ale na szczęście przedwczoraj napisałam ostatni rozdział o Orjuus, więc nie
jest źle, bo zapasy starczą mi do listopada :)
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńGratuluję ^ ^
UsuńDzięki :D Nie mogłam się powstrzymac, bo chyba nigdy nie udaje mi się wpaść pierwszej. A tak swoją drogę to tamto wyżej jest chyba moim "najdłuższym" komentarzem ever :P
UsuńTrochę nie łapię skąd ten pomysł z warunkiem skoro wyszło na to, że i tak wszyskich wpuszczają... no bo oprócz pilotów i osób towarzyszących to kto może jeszcze latać? Niewolnicy? Wycieczki? A poza tym co z tymi co nie są mężem i żoną (chodzi mi o homoseksualistów, btw to wtedy jest mąż i mąż, żona i żona, czy jak?)? Ta cała ich władczyni to jakaś jest... pokręcona. No bo powód do spraszania gości wymyśliła wyjątkowo szalony... Ja rozumiem, że oni prawdopodobnie mają problemy z niżem demograficznym, ale z samych ślubów czy zaręczyn to obywateli nie przybędzie :P
Czy ja dobrze zrozumiałam, że wyszło na to, że Dapcia będzie chodzić ubrana jak ta dziewczyna (pół nago ^^)? Ciekawe co wtedy zrobi Kaelas... znaczy gdzie oczy podzieje/ile blizn doda do kolekcji?
W tym rozdziale Kaelas znów byłysnął, nie ma co... czasami zastanawiam się skąd on bierze te pytania, skąd ty je bierzesz? Naprawdę jestem pełna podziwu, że Rm19 nie stracił do Kaelasa cierpliwości, ani wciąż nie palnął mu długiego wykładu na temat "dlaczego Kednappa zachowuje się tak a nie inaczej".
Co do ostatniego fragmentu, to chyba już najwyższy czas przyznac, że ja tem i tak jestem team Vrieskas i coraz bardziej denerwuje mnie ta zaciskająca się pętla. No bo czemu oni wszyscy sprzysięgli się przeciwko Vriesiowi? Bo jakąś planetę zniszczył (albo kilka[naście])? Bo przejął kontrolę nad strefą północną i zaczyna wyciągać łapki po więcej? Bo "nie podoba" się Kaio? Bo autorka wrednie chce go wykończyć, bo kogoś na koniec trzeba zabić (i prawie zawsze pada na tego 'złego')? No to zwyczajnie nie jest fair.Stwierdziłam, że i tak nie będę lubić tego LW, ktokolwiek nim będzie (a jak będzie nim i Kaelas i Ladviś, to obu). Vrieskas przynajmniej na wszystko zapracował sam, a nie jak tamci - tylko korzystają z farta/pomocy bogów/pomocy Wyroczni/pomocy Penyu/afektu autorki/innych kodów :P
A Ashara mogłaby jakoś spróbować pomóc, a nie... Chociaz musze przyznać, że za to jedno ją lubię. Tak jak i lubię Nien Su ;) Ich rozmowa była naprawdę ciekawa, taka inna niż to, co było dotychczas. I już uwielbiam ją chocby za informacje o tym, że ktoś poprzeszkadza cudownej trójcy (czyli opóźni nieuniknione)^^
Ale już najbardziej zbulwersował mnie Penyu. Ten stary, wredny, łysy szakal po tym jak doprowadzi Vrieskasa do upadku ma dosatć nagrodę? Ma zostać opiekunem południa? I to dlatego, że kiedyś tam zajmował sie treningiem Landarczyka, który był LW i niby jest bardzo przywiązany do tej strefy? Jeszcze wykorzystują to, że stracił syna, to niby nalezy mu się rekompensata? Taa jasne... a gdyby miał dość chęci, to sam mógłby nakierować Vrieskasa na właściwe tory, mógłby zapobiec wszystkiemu. Przynajmniej mógł próbować, nie robił tego. Dlatego właśnie kondydat z niego naprawdę mikry.
Wylumpiłam "aż" dwie literówki :P
"Odkąd opuścili Mau Dong..."
"Nazywam się Naomi..."
To tak w ramach przeprosin na poprzedni super długi komentarz ;)
Pozdrawiam ;)
Wyjaśnienie dlaczego taki warunek będzie później szerzej wyjaśnione. W każdym razie homoseksualistów też by wpuścili, bo wpisaliby się w to, co władczyni chce osiągnąć.
UsuńA Kendappa jak najbardziej ubierać się będzie jak kobieta. Pierwszego wrażenia Kaelasa dokładnie opisywać nie będę, ale można się domyślić, jak ono przebiegło. Czasem ja też zastanawiam się, co ten Kaelas ma w głowie i skąd to bierze, bo czasem przy kolejnym czytaniu jestem równie zaskoczona.
Vrieskas natomiast nigdy nie miał być takim "złym" jak np. Voldemort. Właściwie dla niektórych on jest wybawcą, bohaterem i wspaniałym człowiekiem, ale ktoś zdecydował coś odmiennego i zrobił pewną rzecz bez przedyskutowania z innymi. Jejku, jak tak sobie pomyślę , to Loghain w Dragon Age jest zbudowany na podobnej płaszczyźnie, a ja znów ze łzami w oczach, go zabiję, by zostać królową Fereldenu.
O ja, jestem na siebie taka zła. Miałam napisany cały komentarz i niechcący zamknęłam stronę przeglądarki. Brawo, Ag.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przyjemny, choć jestem strasznie ciekawa, co dzieje się z Księciem, o Kendappie, Kaelasie i RM19 czytałam z uśmiechem na ustach. Uwielbiam ich i chyba trochę się za nimi stęskniłam. Podoba mi się też, że ich przyjaźń coraz bardziej się zacieśnia. Np. ta scena na samym początku, gdzie RM19 i Kendappa grają w szachy, a Kaelas udaje, że czyta. Swoją drogą trochę mu współczuję. Nie dość, że blondi pokonywała go w każdym treningu to teraz jeszcze wytyka mu, że nie przykłada się do nauki czytania. Chociaż to akurat dobrze, powinien w końcu się nauczyć. :D Szkoda tylko, że ma tak surową nauczycielkę.
A RM19 to moja ulubiona postać, zdecydowanie. To znaczy ulubiona z tego Trio. Wplątanie Kendappy i Kaelasa w udawanie pary, no, no. Jestem pewna, że musiał być z siebie zadowolony. I chyba tylko on z nich wszystkich ma oczy i umie powiązać fakty. A w każdym razie robi to lepiej niż Kaelas.
Jestem ciekawa, co stanie się, kiedy będą udawać, że są razem. Coś wydarzyć się MUSI, zwłaszcza, że nie tak dawno nastąpił pocałunek. Prawda? Prawda?
Dziwna ta planeta. Zapraszanie obcych na uroczystości, w których mogą brać udział tylko małżeństwa i narzeczeństwa, dziwnie ubrani ludzie ze śmiesznymi włosami i wszechobecny entuzjazm. Zastanawiam się, co wydarzy się podczas pobytu Tria na Orjuus, zwłaszcza, że może być tam łza.
Ostatni fragment był chyba najciekawszy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niego nawiążesz.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny! <3
Dziękuję :)
UsuńMogę powiedzieć, że powrót do księcia już w stu procentach nastąpi w rozdziale 83, chociaż nie wiem, czy on znów w całości nie będzie o Falonarze. Pewnie jak zwykle wyjdzie w praniu.
Kendappa musiała sobie znaleźć nową dziedzinę, w której będzie górą. Kaelas stał się już od niej silniejszy, więc ucieszyła się w duchu, gdy się zorientowała, że może podręczyć go z czytaniem ;) A tak na marginesie, to dlaczego blondi, skoro ona ma ciemne włosy?
Pewnie, że był zadowolony i na dodatek potrafił działać szybko, by chociażby przez przypadek Kaelas nie palnął coś o nim i Kendappie w ramach swego chwilowego zaniku już i tak niskiej inteligencji.
Też lubię ostatni fragment, chociaż pisałam go tylko po to, by zwiększyć objętość tekstu i tutaj nie zaczynać wstępnego opisu planety. Nawiązanie będzie nie raz, szczególnie, że za jeszcze ciekawszy uważam ostatni fragment 82, napisany w podobnym stylu.
Ach, to z blondi to dlatego, że ostatnio zaczęłam nazywać tak wszystkie dziewczyny, których nie lubię, w tym te z opowiadań. :D Najlepsze jest to, że sama jestem blondynką, noale.
UsuńW takim razie czekam na rozdział 82 i 83. W sumie sama nie wiem, co byłoby ciekawsze - dowiedzenie się czegoś o księciu czy jakaś scena z nim i Falonarem. <3
Teraz rozumiem, na początku lekko się zdziwiłam, gdy zobaczyłam tę blondi, bo nie wiedziałam nawet z czym skojarzyć.
UsuńA scena to raczej z Falonarem i kimś innym.
Trochę mi brakowało rozdziałów z perspektywy trójki, więc cieszę się, że znowu się pojawili ^^. Scena z nauką czytania była całkiem zabawna. Widzę, że Kendappa wróciła do dawnego sposobu bycia i nadal jest szorstka, twarda i zdystansowana, i nie zamierza pobłażać mężczyźnie, nawet kiedy ten robi małe postępy w czytaniu. Choć nie dziwię się, że tak nieufnie zareagowała na to zaproszenie na tą planetę. W końcu to aż podejrzane, że jej mieszkańcy ot tak sobie spraszają obcych. Fakt, mogą mieć zupełnie inną kulturę i mogą lubić bawić się w większym gronie, ale mam wrażenie, że to może być jakiś podstęp i że mimo tej całkiem niewinnej otoczki, może tam czekać na nich jakieś niebezpieczeństwo, którego się nie spodziewają. Szczególnie też odniosłam takie wrażenie po tym końcowym fragmencie. W każdym razie - zastanawiam się, co takiego wymyśliłaś. Póki co faktycznie zawsze trafiali na planety, z którymi mieli pewien kłopot, nigdy nie przychodziło im zbyt sielankowo zdobywanie tych łez.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się też, czy faktycznie te wszystkie wydarzenia nie dzieją się bez przyczyny, a pewna grupa obserwuje poczynania zarówno Kaelasa, jak i Ladvariana, którzy nie zdają sobie z tego sprawy. I czyżby faktycznie jednak ktoś inny był tym legendarnym wojownikiem, nie któryś z tych dwóch? No i znowu pojawiła się Ashara - mam wrażenie, że odegra w tej historii jakąś istotną rolę, bo inaczej byś jej tam nie wprowadzała.
Swoją drogą, podziwiam cię, że nie gubisz się w tak obszernym opowiadaniu i w tylu wątkach ^^.
Kendappa znalazła sobie nową dziedzinę, w której może być lepsza i stara się to maksymalnie wykorzystać póki może. Chociaż w czytaniu, to jej raczej Kaelas nigdy nie prześcignie.
UsuńJako że Kendappa niemal wychowała się na Yaskas, to dla niej jest to bardzo dziwne, a biorąc pod uwagę to, co przeszli do tej pory, wolałaby nie ryzykować. No, ale w tym sporze przegrała.
Co do Ashary to jest jedną z postaci, która jeszcze będzie się pojawiać. Mogę powiedzieć, że kolejna zaszczyci bohaterów swą obecnością w kolejnym rozdziale.
Natomiast Legendarny Wojownik to kwestia, przy której będę milczeć do samego końca. Tylko musiałam się trochę hamować w końcówce 82, bo z pewnej rozmowy można by było wyciągnąć błędne wnioski. Swoją drogą już bym chciała publikować ten rozdział, a premiera dopiero w listopadzie.
Bardziej to się gubię w małych szczegółach jak którą część twarzy ma poparzoną Kendappa. Albo którą pierś odsłaniają mieszkańcy Orjuus. Okazało się, że w połowie tej sagi przeskoczyłam na drugą.
Kurczę, napisałam dość długi komentarz, a głupia niechcący wyłączyłam kartę -.- Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i od razu biorę się do ponownego pisania komentarza ;) Cieszę się, że Kendappa radzi sobie tak dobrze z zaistniałą sytuacją, choć tak samo jak Kaelas obawiam się, że może udawać przed przyjaciółmi, ale to silna kobieta i wierzę też, że sobie z tym radzi. Mam nadzieję, że przez naukę czytania Kaelas i Kendappa zbliżą się jeszcze bardziej ;D No i ten rozdział to raj dla mojego serca, bo kibicuje tej parze <3 No i moment w którym RM19 mówi Naomi, że Kendappa i Kaelas to narzeczeństwo haha, mistrzostwo i te ich reakcje ;D Swoją drogą Orjuss ma ciekawe tradycje... To taka inna planeta i nie dziwie się, że Kendappa była podejrzliwa jeżeli chodzi o te zaproszenie. I myślę, że miała trochę racji, bo nie sądzę, żeby zdobycie łzy przyszło im z taką łatwością. Ostatni fragment mnie zaciekawił i zmusił do myślenia, muszę przyznać ;) Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńTo chyba ten rozdział jakiś pechowy, bo już druga jesteś.
UsuńMoże nie przez naukę czytania, ale mogę obiecać, że na Orjuus ten związek w martwym punkcie nie utknie, bo trochę czasu tam spędzą.
Orjuus miała być inna, zresztą jest to jedna z planet, o których wiedziałam, że tam wylądują już gdy zaczynałam pisać, ponieważ od samego początku nie są zmuszeni do walki, a wręcz podarowano im wakacje.
Jeszcze fajniejszy wydaje mi się ostatni fragment 82 pisany na podobnej zasadzie.
Choć bardzo mi żal, że już skończyła się Saga o Ladvarianie i Felonarze (przyznaje, że ciekawi mnie bardzo, co się stało z księciem), to jednak cieszę się, że wróciło to trio. Tak, tęskniłam za RM19 i moim zdaniem w tym rozdziale był bardzo zabawny:) Ach, tak wkręcił tych dwoje w narzeczeństwo. Aż się zaśmiałam, gdy RM19 o tym wspomniał. Pewnie chciał tym sposobem sprawić, żeby zastali na tej planecie, ale i także dlatego, żeby w końcu Kaelas i Kendappa doszli do jakiego porozumienia - pewnie dla RM19 jest to bardzo trudne, patrząc na swoich przyjaciół, którzy tylko droczą się ze sobą jak pies z kotem.
OdpowiedzUsuńPoczątkowa scena, gdy właśnie Kaelas próbował się nauczyć czytać, zastanawiałam się głęboko, kiedy to ja nauczyłam się czytać. Naprawdę, nie pamiętam kiedy to było, zapewne w początkach podstawówki, lecz ręki nie daję sobie za to uciąć ^^
Ostatni fragment był bardzo ciekawy. Sama Bogini pojawiła się w gabinecie Mistrza Nien Su. Wszystko wskazuje na to, że cały czas nasi bohaterowie są pod obserwacją, ale jakby nie inaczej, skoro to Bogowie. I czy dobrze zrozumiałam... Mistrz Penyu miał syna?
Jestem ciekawa, jak potoczą się przygody na Orjuus. Planet wydaje się mieć pokojowe zamiary, ale kto tam to wiem, skoro jest na niej kolejna łza.
Pozdrawiam serdecznie ;*
Mogę powiedzieć, że powrót do księcia już w stu procentach nastąpi w rozdziale 83, chociaż nie wiem, czy on znów w całości nie będzie o Falonarze. Pewnie jak zwykle wyjdzie w praniu.
UsuńO RM19 sporo będzie w tej sadze, nawet pod koniec zrobił coś, czego w ogóle nie planowałam. Tak, zrobił to z tych dwóch powodów, chociaż bardziej chce im ułatwić wzajemne porozumienie się po tym, co zaszło na Ziemi.
Też lubię ostatni fragment, chociaż pisałam go tylko po to, by zwiększyć objętość tekstu i tutaj nie zaczynać wstępnego opisu planety. A bogowie odegrają jeszcze pewne role, chociaż nie będą nie wiadomo jak istotne (chyba że napiszę część drugą).
Tak, Penyu miał syna. W bonusie o Vrieskasie pojawiła się kiedyś maleńka wzmianka na ten temat. I sądzę, że ten wątek zostanie w przyszłości rozwinięty, bo ma duży związek z Legendarnym Wojownikiem.
Ojeja, przeoczyłam ten wątek w Bonusie? Ach, ta moja pamięć!
UsuńTo była maleńka wzmianka (sama musiałam się nawet upewnić, czy była, czy mam to tylko w głowie), więc zrozumiałe, że mogło gdzieś umknąć.
UsuńI z wielkim bum wróciła świta trójca. :))
OdpowiedzUsuńNe no, ja tam się cieszę. Tym bardziej, że strasznie ich lubię, a zwłaszcza Kendappę. Ja nadal ją uważam za kobietę o twardych zasadach, nieugiętą i silną. Bo jak inaczej ją określić, skoro nie pobłaża mężczyźnie nawet w kwestii czytania? :)
RM19 także zdobył moją sympatię po partyjce szachów z Kaelasem. A po wzmiance o narzeczeństwie to normalnie go pokochałam! xD
No cóż, strasznie mi się podobało. Nie ma co ukrywać, historia jest już daleko, a nad strasznie ciekawi.\
Pozdrawiam serdecznie.
[upadli-aniolowie]
[ukryte-slady]
Dziękuję :)
UsuńKendappa zawsze będzie silna, nawet mimo przeciwności w końcu stanie na nogi i znów będzie rządzić innymi, nawet w tak przyziemnych kwestiach jak czytanie.
Małe sprostowanie, w szachy grali Kendappa z RM19, Kaelas nieudolnie próbował czytać i przyglądał się grze.
No i musiał być jakiś haczyk przed wjazdem na tą planetę, ale żeby aż takie dziwaczne zasady wymyślać dla tych co się na niej zatrzymują. Heh do dopiero zabawne. W sumie to chyba też bardziej jestem za tą trójką, choć oczywiście dzieje Falonara i jego.. hm.. partnera.. też są nad wyraz ciekawe. Nauka czytania idzie pełną parą, a Kendappa chyba zbyt bardzo wcieliła się w rolę nauczycielki Kaelasa. Powinna wiedzieć, że każdy uczeń potrzebuje chwili odpoczynku :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa najważniejsza zasada zostanie jeszcze wyjaśniona, w końcu po tylu latach tubylcy wiedzą, co robią.
UsuńPełną parą to chyba za dużo powiedziane, bo pełną parą to Kaelas unika lekcji, co swoją drogą z taką nauczycielką niezbyt mu wychodzi :)
Witam po dłuższej przerwie! :) To znowu ja, heh. Nadrobiłam już wszelkie zaległości i w końcu biorę się za komentowanie. Trochę tego miałam do przeczytania, więc komentarz może być dość nieskładny.
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się ten urywek z bogami po opuszczeniu przez Trójcę planety z reniferami. Takie boskie zakładziki, hehehe. Doskonałe.
Ajajjajaj Ladvarian i Falonar. Jednak w księciu coś tam drgnęło, to dobrze, kibicowałam im. Evolet nie jest wcale taka głupia na jaką wygląda/na jaką się zachowuje i tu ma chyba sporą przewagę. Tylko co teraz się stanie z Ladvarianem? I co jest na dachu poza ogrodami księżniczki? Urwać w takim momencie...
Ech, Kaelas i Kendappa podchodzą do siebie jak pies do jeża, a przecież nie ma się czego bać, tylko wystarczy się trochę przemóc i pogadać. Ech, łatwo się mówi, ja wiem, w praktyce to nie takie łatwe... Ale może ta 'romantyczna' planeta nieco pchnie ich relacje do przodu, coś rozjaśni. Takie niedopowiedzenia są męczące dla bohaterów.
Pozdrawiam :)
Dziękuję :)
UsuńTeż lubią tamten końcowy fragment z Mua Dong, chociaż jeszcze bardziej zakończenie rozdziału 82.
Kwestia tego, co stanie się z Ladvarianem zostanie wyjaśniona całkiem w kolejnej sadze o tej dwójce. Natomiast na dachu jest coś w rodzaju tarasu, z którego można popatrzeć sobie na okolicę, o ile nie straszny komuś ziąb i ma się odpowiednią pozycję, bo żółtodziobom nawet o tym nie wspominają.
Z nimi pogadać, to nie takie proste, ale na Orjuus ten wątek znajdzie kontynuację ;)
Choć troszkę żal mi, że na jakiś czas musimy pożegnać się z Ladvarianem i Falonarem to jednak rozdział z perspektywy tego trio czytało się bardzo przyjemnie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Kendappa znowu jest dawną sobą, która tylko szuka okazji, aby pokazać, że jest lepsza od Kaelasa. Skoro w sztuce walki straciła tą przewagę to i nauka czytania może okazać się polem do popisu.
Nie powiem, to zaproszenie na całkiem nieznajomą planetę było zaskakujące i jakoś nie dziwię się, że Kendappa wolałaby je odrzucić. Bo co to za zwyczaj, aby zapraszać każdy napotkany statek nie znając nawet intencji potencjalnych gości. No, ale ukryta łza pewnie przeważyła szalę.
Trochę śmiać mi się chciało z zasad panujących na tej planecie. Trzeba przyznać, że RM19 brawurowo rozegrał tą akcję, czyniąc z Kendappy i Kaelasa parę. Pewnie później mu się za to dostanie, ale i tak wielki ukłon w jego stronę. Jestem tylko ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja. Czy między tą dwójką na nowo coś zaskoczy, skoro będą musieli udawać wielką miłość? No cóż czekam na kolejny rozdział :D
Pozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńKendappa nie jest osobą, która by się łatwo poddała, mimo że początkowo było jej ciężko, to jednak wróciła do siebie. Miała motywację w dręczeniu Kaelasa :)
Gdyby goście mieli złe intencje, to odesłaliby ich do domu przy niespełnieniu warunku. A w innych wypadkach, tubylcy potrafiliby sobie poradzić.
RM19 przynajmniej zachował trzeźwy umysł :) Bo inaczej Kaelas lub Kendappa powiedzieliby coś głupiego i wszyscy musieliby pożegnać się z Orjuus.
Prawdopodobieństwo, że skończą jak reszta? Oj, czuję, że nie czeka ich tam nic dobrego. Może podczas tych uroczystości będą chcieli złożyć ich w ofierze, czy coś... Cóż, to zaproszenie było podejrzane. Nawet jeśli nie wiedzieli o Vrieskasie, to przecież nie proponowaliby obcym, żeby wylądowali na ich terenie. Aż tak ufni wobec innych nie mogą być. Muszą coś planować... Ciekawe tylko, co. Haha, Kaelas i Kendappa mają udawać parę? Hahahahahahah! Serio? Hahahah! Może RM19 podejrzewa, że coś między nimi jest i chce ich w ten sposób wyswatać. A może chce się dowiedzieć, jak przebiega uroczystość. Ale chyba nie będą naprawdę brać ślubu? :D Nie, żadne z nich się na to nie zgodzi. Chyba... Biedny Kaelas, musi czytać. Chociaż w sumie to dobrze dla niego. Przyda mu się taka umiejętność. Potem będzie wdzięczny Kendappie. :)
OdpowiedzUsuńWakacje ich tam na pewno nie czekają, łzy także na złotej tacy nie dostaną. W końcu będzie musiało coś się wydarzyć ;)
UsuńRM19 wie, że między nimi coś jest i tym sposobem chciał ułatwić im rozmowę i dojście do czegoś (a zarazem uniknąć sparowania z Kendappą, gdyby Kaelasowi coś głupiego do głowy przyszło).
Ja wiem, ta władczyni tej planety żywi się miłością i stąd ten warunek! W jakiś sposób wysysa ją z tych par/małżeństw, by urosnąć na sile, a przynajmniej taką póki co mam teorię, którą pewnie zweryfikują kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za wykreowanie tylu planet, całego mnóstwa wątków i tajemnic. Orjuus to kolejne miejsce, które intryguje i w którym naszych bohaterów z pewnością nie spotka tylko przyjemność (o ile to faktycznie jest coś przyjemnego) w postaci uczestnictwa w maskaradzie. Poza tym współczuję Kendappie, jeśli będzie musiała chodzić w takim stroju, jak Naomi, bo to by oznaczało, że Kaelas już z pewnością na czytaniu nie mógłby się skupić ;p A skoro już przy czytaniu jestem, to Kendappa oczywiście musiała je sobie obrać jako dziedzinę, w której może pognębić trochę biednego Kaelasa. Ta to bez poczucia wyższości nad nim w jakichś dziedzinach, by chyba żyć nie mogła.