czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 71: Zaproszenie


Największym urokiem świata jest urok drugiego człowieka.
Zofia Nałkowska
Kaelas siedział na podłodze, opierając się plecami o nogi Kendappy, która akurat nie miała nic przeciwko temu. Starał się rozszyfrować literki z jednej z książek danych mu specjalnie przez kobietę. Odkąd opuścili Mua Dong, postanowiła wcielić swą obietnicę w życie i, oprócz treningów, kolejnym obowiązkowym punktem dnia Landarczyka stała się nauka czytania.
Na początku szło mu niezwykle ciężko, gdyż jego zdaniem znaczki niemal wcale się od siebie nie różniły. Później nauczył się rozróżniać pojedyncze litery, ale gdy dochodziło do rozszyfrowywania dłuższych wyrazów, znów pojawiały się schody.
Dlatego teraz siedział z książką na kolanach i starał się zrozumieć coś z zapisanych w niej zdań. Następnie miał przeczytać zadany fragment Kendappie na głos, by mogła znów ponarzekać, jakie to małe postępy robi. Kaelas dochodził do wniosku, że odkąd już razem nie trenowali, kobieta szukała kolejnej dyscypliny, w której byłaby od niego lepsza i znów mogła się wyżyć i pomarudzić na brak widocznej zmiany na lepsze.
Starał się rozłożyć na czynniki pierwsze wyjątkowo długi i niewdzięczny wyraz, ale wzrok wciąż uciekał mu w stronę przyjaciół, którzy grali w szachy. Zasady znał jedynie pobieżnie, ale podobała mu się gra nawiązująca do bitwy. Jedne piony przeciwko drugim, a wygrywa ten, kto wymyśli lepszą strategię.
Najzabawniejsze okazało się jednak dla niego to, że RM19 nie był mistrzem gry, mimo że to on zaproponował rozgrywkę Kendappie. Kobieta zdawała się przewidywać niemal wszystkie jego ruchy i dowodzić swymi pionami tak, że ponosiła najmniejsze straty przy największych korzyściach. Kaelas zastanawiał się, ile musiała ćwiczyć, by dojść do takiej wprawy.
– Rozumiem, że za chwilę mogę cię przepytać, skoro zająłeś się patrzeniem – zwróciła się do niego, zbijając jeden z pionów przeciwnika.
– Nie mogę nawet popatrzeć na twoje zwycięstwo – próbował ją udobruchać Kaelas, ale wyraz twarzy kobiety pozostał bez zmian.
Natomiast RM19 musiała bardzo spodobać się ta uwaga, gdyż jego wargi wygięły się w uśmiechu. Kendappa posłała mu jedne ze swoich morderczych spojrzeń, ale niezbyt go to obeszło.
– Nie próbuj deprawować mi ucznia, jak skończy, może robić, co chce – powiedziała.
– Och, zupełnie nie to miałem na myśli – odpowiedział RM19, uśmiechając się jeszcze szerzej. – Kto powiedział, że to twoje zwycięstwo, gra się jeszcze nie skończyła – dodał, ale Kaelas miał wrażenie, że po głowie chodziło mu zupełnie co innego. Kendappa chyba też doszła do takiego wniosku, ale nic nie powiedziała.
Landarczyk musiał przyznać, że po wydarzeniach na Mua Dong niemal całkiem doszła do siebie. Blizny po oparzeniach znaczyły połowę jej twarzy i szyi, a przy tym dolna warga nieco się wykrzywiła i już nigdy nie miała wyglądać normalnie. Nie wiedział tylko, jak miała się psychika kobiety. Po tamtym załamaniu nie pozostało nic, zachowywała się jak dawniej i w ogóle nie podejmowała tego tematu. Jednak czasem obawiał się, że nie chce tego pokazać przed nimi, a w głębi cierpi.
Kwestia pocałunku także zawisła w powietrzu i nie znalazła rozwiązania, jakby w ogóle do niego nie doszło. Nie chciał jej do niczego zmuszać, ale czasem miał ochotę to powtórzyć, czasem miał ochotę na znacznie więcej. Jednak bał się, że go odtrąci. Może gdyby znów w nocy zawędrowała do jego łóżka? Ale od czasu Be’Shar nigdy więcej nie miało to miejsca.
– To beznadziejnie – westchnął, za późno zdając sobie sprawę, że powiedział to na głos.
Przyjaciele spojrzeli w jego stronę, domagając się wyjaśnień. Jednak po chwili w kapsule rozległ się jakiś alarm, ratując wojownika od wymyślenia w miarę sensownej odpowiedzi.
– Co to? – zapytał od razu, chcąc odciągnąć uwagę od siebie, a zarazem był ciekawy, co się działo.
– Ktoś próbuje się z nami skontaktować – wyjaśnił od razu RM19, wstając z miejsca. – Może to Mistrz Penyu.
Wszyscy troje skierowali się w stronę pomieszczenia sterowniczego, mając nadzieję, że przypuszczenia mężczyzny były prawdziwe. A zarazem ich mentor ma dla nich dodatkowe informacje dotyczące dziwnej formy transformacji lub coś innego, równie istotnego.
RM19 nacisnął przycisk akceptacji rozmowy. Kaelas nie potrafił powstrzymać jęku rozczarowania, gdy na ekranie, zamiast twarzy Mistrza Penyu, pojawiła się twarz jakiejś około trzydziestoletniej, nieznanej mu kobiety. Miała ciemną karnację, a włosy zaplotła w tysiące maleńkich warkoczyków i każdy z nich zafarbowała na inny kolor. Nie wiedział, jak są długie, ale w tej wersji wyglądały śmiesznie.
– Witam was, kosmiczni podróżni, jestem Aine z Orjuus, planety, w której strefie wpływów się właśnie znaleźliście.
– Witam – odpowiedział natychmiast RM19 i lekko skinął głową. – Jeżeli naruszyliśmy wasze terytorium wbrew prawu, to chciałbym zaznaczyć, że nic o tym nie wiedzieliśmy.
– Ależ nie – sprostowała natychmiast i uśmiechnęła się serdecznie. – Nie musicie się obawiać. Jesteśmy bardzo gościnnym ludem. Z tego powodu, gdy zbliża się u nas organizowana dwa razy do roku maskarada, nawiązujemy kontakt z podróżnikami, którzy przelatują w pobliżu naszej planety. Z tego względu chciałabym was zaprosić na tę uroczystość, z nadzieją, że kilkudniowa przerwa w podróży nie zaważy bardzo na waszych planach.
– Chyba jednak zaważy – odparła z sarkazmem Kendappa. – Jesteśmy dość zajęci i nie mamy czasu na zabawy.
– Och. – Na twarzy kobiety pojawił się wyraz lekkiego rozczarowania, jednak uśmiech nadal na niej pozostał, jakby już wcześniej to ćwiczyła. – Oczywiście nie mogę was do niczego zmusić, podróżnicy, jednak szkoda, że chcecie opuścić tak wspaniałą uroczystość. Gdybyście jednak zmienili zdanie, to zaproszenie jest nadal aktualne. Wyślę na wasz statek dokładne dane odnośnie położenia Orjuus. Jeżeli nie będzie nam dane się więcej spotkać, to życzę wam udanej podróży.
Kobieta zniknęła z ekranu, a po chwili na komputerze obok wyświetliły się jakieś cyfry. Kaelas zrozumiał, że musiały to być dane odnośnie położenia planety, ale nie potrafił ich odczytać.
– Już z daleka widać, że to podejrzane, zastanawiam się, co robią z tymi wszystkimi naiwniakami – podsumowała Kendappa.
– Ale przecież mogą mieć taki zwyczaj. Chcą bawić się w większym gronie i… – Landarczyk przerwał w połowie zdania i od razu pożałował, że w ogóle się odezwał. Kobieta wyglądała tak, jakby znów była gotowa siłą udowodnić swoją rację.
RM19 pochylił się nad monitorem, na którym pojawiły się wcześniej cyfry. Przyjrzał im się uważnie, nienaturalnie szybko stukając w jakieś klawisze na klawiaturze, by otrzymać kolejny zestaw cyfr z jakimiś kreskami. Mapa, pomyślał Kaelas, przypominając sobie, że przyjaciel pokazywał już mu coś podobnego na początku podróży.
– To jedna z planet, na których znajduje się łza. Jest na liście Mistrza Penyu – odezwał się po chwili. Wojownik dziękował za to losowi, bo Kendappa naprawdę wyglądała groźnie i bał się, że może wcielić swoje zamiary (na pewno nieprzyjemne) w czyn. – To zmienia postać rzeczy.
Kaelas chciał powiedzieć to samo, ale wolał się nie odzywać. Obserwował, jak Alatanka marszczy brwi i kalkuluje w głowie nową sytuację.
– I tak mi się to nie podoba – stwierdziła w końcu. – Kto normalny wysyła zaproszenia do obcych statków przelatujących obok rodzinnej planety?
– Kendappo, jesteśmy blisko centrum i daleko na wschodzie, skąd możesz wiedzieć, jakie tutaj panują zwyczaje? Ci ludzie mogli nigdy nie słyszeć o Vrieskasie, więc nie mają się czego obawiać – przedstawił swoje argumenty RM19.
Kobieta westchnęła głośno i pokręciła głową, zanim powiedziała:
– Ciężko mi uwierzyć, aby nie dotarły tutaj chociażby plotki na temat Vrieskasa, szczególnie, że sam powiedziałeś, że jesteśmy blisko centrum. A on niemal obstawił barierę sondami, statkami i bazami, by móc ją dokładnie zbadać.
– Sądzisz, że to jedna z podległych planet?
– Nie, oczywiście, że nie. – Kaelasa zdziwiła pewność, z jaką to powiedziała oraz to, że RM19 przyjął to niezwykle naturalnie. – Jednak to nie znaczy, że nie może tam czyhać na nas inne niebezpieczeństwo.
– Ale może warto zaryzykować – wtrącił się Landarczyk, a przyjaciele spojrzeli na niego. – Co? Jesteśmy blisko kolejnej łzy i głupio byłoby nie spróbować. Tym bardziej, że planeta jest na liście Mistrza Penyu.
– Dobrze, lądujemy – poddała się Kendappa pod naporem spojrzenia mężczyzn. – Ale jeżeli mam rację, o wszystko będę obwiniać ciebie. A, i nie myśl, że czytanie ci przez to ucieknie.
Dźgnęła go placem w pierś, po czym wymaszerowała z pomieszczenia.
– Co ja jej zrobiłem?
– Nic – odpowiedział RM19, wciskając kolejne klawisze i obserwując wskazania przynajmniej na trzech monitorach. – Nie mówiła tego na poważnie.
– O czytaniu? – zapytał Kaelas z nadzieją, wiedząc, że przy przyjacielu nie musi się hamować. Mężczyzna parsknął.
– Nie, o tym mówiła poważnie – sprostował, widząc skwaszoną minę wojownika. – Nie miała już kontrargumentów, gdy i ty stanąłeś przeciw niej. A nie przywykła do tego, że się jej nie słucha. A ciebie na pewno wolałaby mieć po swojej stronie.
– Dlaczego?
– Sam sobie odpowiedz. Lądujemy za dziesięć minut, możesz jej przekazać.
Kaelas niechętnie odwrócił się na pięcie i wymaszerował z pomieszczenia, zostawiając RM19 w swoim królestwie.
~ * ~
Kaelas zastanawiał się co prawda, co zastaną po wylądowaniu i jak w rzeczywistości zostaną przyjęci przez tubylców. Jednak to, co zastał, przeszło jego wszelkie oczekiwania.
Gdy kapsuła zbliżyła się do atmosfery, mieszkańcy Orjuus ponownie nawiązali kontakt i podali RM19 dokładne dane odnośnie miejsca lądowania, które okazało się wielkim lądowiskiem pełnym najróżniejszych statków kosmicznych. Kaelas musiał stwierdzić, że ich prezentował się najgorzej na tle pozostałych, gdyż był najbardziej wysłużony, a na dodatek spotkanie z deszczem meteorytów też zrobiło swoje.
Gdy zeszli na stały grunt (nie omieszkując zabrać ze sobą broni), z zainteresowaniem przyglądał się dziwnym kształtom innych statków i wysiadającym z niektórych ludziom, aż do chwili, gdy podeszła do nich młoda dziewczyna. Wtedy cała reszta chwilowo przestała mieć znacznie.
Miała identyczny kolor skóry jak kobieta, która rozmawiała z nimi na statku. Włosy także zaplotła w warkoczyki i ozdobiła kolorowymi koralikami, ale nie pofarbowała ich na wszystkie barwy tęczy, a ograniczyła się do błękitów i zieleni.
Nie mógł odmówić jej urody, a na dodatek świetnie potrafiła ją prezentować. Nie była wysoka, zwiewna suknia, którą miała na sobie, uwydatniała jej kobiece kształty przy każdym kroku. Na dodatek założona była tylko na jedno ramię i odkrywała prawą pierś. Kaelas starał się zbytnio na nią nie gapić i skupić się na twarzy dziewczyny, ale  nie szło mu najlepiej. Nawet wściekły wyraz twarzy Kendappy nie podziałał jak kubeł zimnej wody.
– Witam was, podróżni – zaczęła słodkim, melodyjnym głosem. – Cieszę się, że postanowiliście przyjąć nasze zaproszenie i wziąć udział w maskaradzie. Nazywam się Naomi i będę waszą przewodniczką pierwszego dnia, jeżeli spełnicie warunki niezbędne, by przepuścić was do miasta.
– A nie mówiłam – powiedziała Kendappa.
– To nic wielkiego – odparła, uśmiechając się serdecznie. – Już wyjaśniam w czym rzecz. Chodzi o to, że nasza władczyni życzy sobie, aby w maskaradzie uczestniczyły tylko małżeństwa lub narzeczeństwa. Taki jej kaprys, gdyż lubi patrzeć na szczęśliwe, kochające się pary, które dobrze bawią się pod jej dachem.
– To dobrze, że akurat spełniamy ten warunek – wtrącił się RM19, zanim pozostali zdążyli cokolwiek powiedzieć. – Kendappa i Kaelas są narzeczeństwem, ostatnio nawet całkiem poważnie myślą o zalegalizowaniu związku.
Oboje spojrzeli na przyjaciela. Alatanka zmrużyła oczy, jakby miała ochotę złapać w sidła swą zdobycz, ale zarazem kryło się za tym coś jeszcze, czego wojownik nie potrafił zidentyfikować. Landarczyk spojrzał na niego ze zdziwieniem i poczuł, że się rumieni. Starał się to ukryć, ale miał świadomość, że bezskutecznie. RM19 tylko się uśmiechał zadowolony z siebie.
– To wspaniale! – zawołała z entuzjazmem Naoimi, klaszcząc w dłonie, jakby w ogóle nie zauważyła dziwnego zachowania nowo przybyłych. – W mieście jest wiele miejsc, w których będziecie mogli się pobrać. Za każdym razem mnóstwo par korzysta z ołtarzy, świątyń i innych.
– Wyznajecie tu innych bogów? – zapytała Kendappa, a Kaelas zastanawiał się, czy chociaż raz nie mogłaby się powstrzymać od drążenia tego tematu.
– Mamy tu dowolność wiary, głównie z racji tak wielu gości. Dlatego staramy się każdemu dogodzić – wyjaśniła, a promienny uśmiech nie znikał z jej twarzy.
– A inne warunki? I czy ja mogę wejść do miasta skoro jestem sam? – dopytywał się RM19.
– To był główny i najważniejszy, odsyłamy z powrotem tych, którzy go nie spełniają. Otrzymacie od nas zakwaterowanie w hotelu, wyżywienie, stroje i inne niezbędne rzeczy. Prosimy tylko byście ubierali się zgodnie z zasadami tu panującymi i nie nosili przy sobie broni – dodała, wskazując na miecz Kaelasa. Najwyraźniej nie dostrzegła ani sztyletów Kendappy, ani pistoletu RM19. – Wyznajemy tu ideę pokoju, nie chcemy niepotrzebnych nieporozumień czy rozlewu krwi. A pan jak najbardziej może zostać! Nie śmiałabym rozdzielać zapewne grupy zżytych ze sobą przyjaciół. I kto inny byłby świadkiem na ślubie? Sądzę, że do balu znajdzie pan partnerkę, z wyjątkiem par gościmy tu wiele towarzyszących im osób i pilotów. Jakieś jeszcze pytania, czy resztę możemy wyjaśnić sobie po drodze?
– Statek… – zaczął RM19, zanim Naoimi przerwała mu swoim świergoczącym głosem:
– Zostanie tutaj pod stałą kontrolą. Nasi specjaliści się nim nieco zajmą, bo widzę, że wiele przeszliście, zanim dotarliście na Orjuus. Idziemy?
Dziewczyna ruszyła, a przyjaciele podążyli za nią. Kaelas zauważył, że wokół było więcej takich grup. Kendappa szepnęła coś półgębkiem do RM19, ale Landarczyk, zafascynowany otoczeniem, nie zrozumiał jej. RM19 tylko wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął, po czym zrównał krok z przewodniczką i zaczął zadawać jej pytania na temat planety i miasta. Naoimi odpowiadała wyczerpująco i z entuzjazmem. Wojownik zastanawiał się, co czeka ich na Orjuus.
~ * ~
Stary mężczyzna podniósł głowę, gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do jego prywatnego gabinetu. Już chciał nawrzeszczeć na idiotę, który zakłócał mu spokój, mimo jego wyraźnego zakazu, ale zaniechał tego, gdy zobaczył, że nie ma do czynienia z żadnym ze swych mnichów, a kimś zupełnie innym.
– Miło cię widzieć, moja droga – odezwał się do starej kobiety opatulonej w grube futra, która przekroczyła próg pomieszczenia. Jej się tutaj wcale nie spodziewał.
– Dawno się nie widzieliśmy, Nien Sử – rzekła, siadając na krześle naprzeciwko niego. – Myślałam, że będziesz chciał poznać rozwiązanie.
– To uczniowie Penyu, którym sprzyja sam Kaio, co miałoby się nie udać. Na dodatek ty też zaliczasz się do ich opiekunów.
Kobieta machnęła ręką, jakby chciała odpędzić tę natrętną myśl od siebie.
– Moim faworytem jest twój uczeń, myślałam, że o tym wiesz. Najsilniejszy człowiek północy, któremu błogosławiłam przy narodzinach. Na dodatek przeszedł jedną z twoich prób bez naszej pomocy. Tych dwoje Landarczyków nie dorasta mu do pięt, ale Kaio ma na to rozwiązanie. Jego plan jest już niemal kompletny. Ostatecznie nawet Yasha postanowił się wtrącić, mimo że zwykle stał na uboczu i jedynie się przyglądał. Będzie czekał na młodego księcia u wrót wieży na Alovlu.
– Ech – westchnął Nien Sử. – Przez tysiąclecia kosmosowi zagrażały dużo gorsze niebezpieczeństwa, ale Kaio uparł się na Vrieskasa. On nic mu nie zrobił! – krzyknął, gdyż emocje wzięły w nim górę.
– Wiesz, jaki jest drażliwy na punkcie niektórych planet. Bardzo lubił tę małą planetkę na granicy z zachodem, a teraz został po nich już tylko gwiezdny pył. Chyba to ostatecznie sprawiło, że obudził Legendarnego Wojownika. I nie wiem, czy wiesz, ale kiedyś się spotkali. Vrieskas nie przypadł mu do gustu.
– Jak widać wybitne jednostki zawsze są potępiane – prychnął. – Co porabia ta banda Penyu?
– Jednak cię interesują?
Kobieta uśmiechnęła się, przyglądając mu się uważnie.
– Zostałem w to mimowolnie wplątany. A Penyu może się wypchać. Nie dość, że bezczelnie poinformował mnie, że ta banda tu przybędzie, zamiast zapytać, czy mogą, to i tak nie mógłbym odmówić. Pewnie, gdy to wszystko się skończy, to on zajmie miejsce po Shirasagim. O, na początku jeszcze się trochę załamie, twierdząc, że tak bardzo przywiązał się do tego Landarczyka i traktował go… no, może nie jak syna, ale coś w tym stylu.
– Gdybym miała możliwość, głosowałabym na ciebie. Zresztą, Kaio od dawna zastanawia się nad zapełnieniem tej luki, bo południem nikt się już nie interesuje, a Penyu bardzo się do niego przywiązał.
– Jeżeli chcesz znać moje zdanie, to tylko pomagał temu bęcwałowatemu poprzedniemu Legendarnemu Wojownikowi, twierdząc, że nadal ma w pamięci swego syna. Zresztą, od początku wiedział, co się z nim stanie, a i tak się zgodził, więc nie ma prawa do narzekań. Gdybym wiedział, że to będzie tak rokować w oczach Kaio w przyszłości, to sam bym się zgodził. Ale kto wtedy mógł wiedzieć, że wszystko tak się skończy.
Oboje milczeli przez chwilę. Przeszłość nadal wywoływała bolesne wspomnienia, mimo że minęło już tak wiele lat.
– Dziś wylądowali na Orjuus – odpowiedziała kobieta na wcześniejsze pytanie.
– Jakie jest prawdopodobieństwo, że skończą jak reszta? Pewnie żadne i wrócą jako bohaterowie. Penyu specjalnie wybrał im takie planety?
– Ascot podążył ich śladem. Stwierdził, że chce mieć wszystko na oku, ale mogę się założyć, że wtrąci swoje trzy grosze.
– Wiesz, jak poprawić mi humor, Asharo. Jeszcze nie wszystko stracone. Jeżeli nie naprawią błędów z Debesu, nawet Kaio ich nie przepuści. A ona to wyjątkowo trudny przeciwnik.
Nien Sử nalał czerwonego wina do dwóch kielichów i jeden podał kobiecie. Przyjęła go z wdzięcznością, a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
~ * ~
Oto i pierwszy rozdział nowej sagi. Jak tak sobie o niej myślę, to wydaje mi się, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Ostatnio znów się wciągnęłam w granie w Dragon Age, więc chwilowo pisanie odeszło na dalszy plan, ale na szczęście przedwczoraj napisałam ostatni rozdział o Orjuus, więc nie jest źle, bo zapasy starczą mi do listopada :)

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Nie mogłam się powstrzymac, bo chyba nigdy nie udaje mi się wpaść pierwszej. A tak swoją drogę to tamto wyżej jest chyba moim "najdłuższym" komentarzem ever :P
      Trochę nie łapię skąd ten pomysł z warunkiem skoro wyszło na to, że i tak wszyskich wpuszczają... no bo oprócz pilotów i osób towarzyszących to kto może jeszcze latać? Niewolnicy? Wycieczki? A poza tym co z tymi co nie są mężem i żoną (chodzi mi o homoseksualistów, btw to wtedy jest mąż i mąż, żona i żona, czy jak?)? Ta cała ich władczyni to jakaś jest... pokręcona. No bo powód do spraszania gości wymyśliła wyjątkowo szalony... Ja rozumiem, że oni prawdopodobnie mają problemy z niżem demograficznym, ale z samych ślubów czy zaręczyn to obywateli nie przybędzie :P
      Czy ja dobrze zrozumiałam, że wyszło na to, że Dapcia będzie chodzić ubrana jak ta dziewczyna (pół nago ^^)? Ciekawe co wtedy zrobi Kaelas... znaczy gdzie oczy podzieje/ile blizn doda do kolekcji?
      W tym rozdziale Kaelas znów byłysnął, nie ma co... czasami zastanawiam się skąd on bierze te pytania, skąd ty je bierzesz? Naprawdę jestem pełna podziwu, że Rm19 nie stracił do Kaelasa cierpliwości, ani wciąż nie palnął mu długiego wykładu na temat "dlaczego Kednappa zachowuje się tak a nie inaczej".
      Co do ostatniego fragmentu, to chyba już najwyższy czas przyznac, że ja tem i tak jestem team Vrieskas i coraz bardziej denerwuje mnie ta zaciskająca się pętla. No bo czemu oni wszyscy sprzysięgli się przeciwko Vriesiowi? Bo jakąś planetę zniszczył (albo kilka[naście])? Bo przejął kontrolę nad strefą północną i zaczyna wyciągać łapki po więcej? Bo "nie podoba" się Kaio? Bo autorka wrednie chce go wykończyć, bo kogoś na koniec trzeba zabić (i prawie zawsze pada na tego 'złego')? No to zwyczajnie nie jest fair.Stwierdziłam, że i tak nie będę lubić tego LW, ktokolwiek nim będzie (a jak będzie nim i Kaelas i Ladviś, to obu). Vrieskas przynajmniej na wszystko zapracował sam, a nie jak tamci - tylko korzystają z farta/pomocy bogów/pomocy Wyroczni/pomocy Penyu/afektu autorki/innych kodów :P
      A Ashara mogłaby jakoś spróbować pomóc, a nie... Chociaz musze przyznać, że za to jedno ją lubię. Tak jak i lubię Nien Su ;) Ich rozmowa była naprawdę ciekawa, taka inna niż to, co było dotychczas. I już uwielbiam ją chocby za informacje o tym, że ktoś poprzeszkadza cudownej trójcy (czyli opóźni nieuniknione)^^
      Ale już najbardziej zbulwersował mnie Penyu. Ten stary, wredny, łysy szakal po tym jak doprowadzi Vrieskasa do upadku ma dosatć nagrodę? Ma zostać opiekunem południa? I to dlatego, że kiedyś tam zajmował sie treningiem Landarczyka, który był LW i niby jest bardzo przywiązany do tej strefy? Jeszcze wykorzystują to, że stracił syna, to niby nalezy mu się rekompensata? Taa jasne... a gdyby miał dość chęci, to sam mógłby nakierować Vrieskasa na właściwe tory, mógłby zapobiec wszystkiemu. Przynajmniej mógł próbować, nie robił tego. Dlatego właśnie kondydat z niego naprawdę mikry.
      Wylumpiłam "aż" dwie literówki :P
      "Odkąd opuścili Mau Dong..."
      "Nazywam się Naomi..."
      To tak w ramach przeprosin na poprzedni super długi komentarz ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Wyjaśnienie dlaczego taki warunek będzie później szerzej wyjaśnione. W każdym razie homoseksualistów też by wpuścili, bo wpisaliby się w to, co władczyni chce osiągnąć.
      A Kendappa jak najbardziej ubierać się będzie jak kobieta. Pierwszego wrażenia Kaelasa dokładnie opisywać nie będę, ale można się domyślić, jak ono przebiegło. Czasem ja też zastanawiam się, co ten Kaelas ma w głowie i skąd to bierze, bo czasem przy kolejnym czytaniu jestem równie zaskoczona.
      Vrieskas natomiast nigdy nie miał być takim "złym" jak np. Voldemort. Właściwie dla niektórych on jest wybawcą, bohaterem i wspaniałym człowiekiem, ale ktoś zdecydował coś odmiennego i zrobił pewną rzecz bez przedyskutowania z innymi. Jejku, jak tak sobie pomyślę , to Loghain w Dragon Age jest zbudowany na podobnej płaszczyźnie, a ja znów ze łzami w oczach, go zabiję, by zostać królową Fereldenu.

      Usuń
  2. O ja, jestem na siebie taka zła. Miałam napisany cały komentarz i niechcący zamknęłam stronę przeglądarki. Brawo, Ag.
    Rozdział bardzo przyjemny, choć jestem strasznie ciekawa, co dzieje się z Księciem, o Kendappie, Kaelasie i RM19 czytałam z uśmiechem na ustach. Uwielbiam ich i chyba trochę się za nimi stęskniłam. Podoba mi się też, że ich przyjaźń coraz bardziej się zacieśnia. Np. ta scena na samym początku, gdzie RM19 i Kendappa grają w szachy, a Kaelas udaje, że czyta. Swoją drogą trochę mu współczuję. Nie dość, że blondi pokonywała go w każdym treningu to teraz jeszcze wytyka mu, że nie przykłada się do nauki czytania. Chociaż to akurat dobrze, powinien w końcu się nauczyć. :D Szkoda tylko, że ma tak surową nauczycielkę.
    A RM19 to moja ulubiona postać, zdecydowanie. To znaczy ulubiona z tego Trio. Wplątanie Kendappy i Kaelasa w udawanie pary, no, no. Jestem pewna, że musiał być z siebie zadowolony. I chyba tylko on z nich wszystkich ma oczy i umie powiązać fakty. A w każdym razie robi to lepiej niż Kaelas.
    Jestem ciekawa, co stanie się, kiedy będą udawać, że są razem. Coś wydarzyć się MUSI, zwłaszcza, że nie tak dawno nastąpił pocałunek. Prawda? Prawda?
    Dziwna ta planeta. Zapraszanie obcych na uroczystości, w których mogą brać udział tylko małżeństwa i narzeczeństwa, dziwnie ubrani ludzie ze śmiesznymi włosami i wszechobecny entuzjazm. Zastanawiam się, co wydarzy się podczas pobytu Tria na Orjuus, zwłaszcza, że może być tam łza.
    Ostatni fragment był chyba najciekawszy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niego nawiążesz.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mogę powiedzieć, że powrót do księcia już w stu procentach nastąpi w rozdziale 83, chociaż nie wiem, czy on znów w całości nie będzie o Falonarze. Pewnie jak zwykle wyjdzie w praniu.
      Kendappa musiała sobie znaleźć nową dziedzinę, w której będzie górą. Kaelas stał się już od niej silniejszy, więc ucieszyła się w duchu, gdy się zorientowała, że może podręczyć go z czytaniem ;) A tak na marginesie, to dlaczego blondi, skoro ona ma ciemne włosy?
      Pewnie, że był zadowolony i na dodatek potrafił działać szybko, by chociażby przez przypadek Kaelas nie palnął coś o nim i Kendappie w ramach swego chwilowego zaniku już i tak niskiej inteligencji.
      Też lubię ostatni fragment, chociaż pisałam go tylko po to, by zwiększyć objętość tekstu i tutaj nie zaczynać wstępnego opisu planety. Nawiązanie będzie nie raz, szczególnie, że za jeszcze ciekawszy uważam ostatni fragment 82, napisany w podobnym stylu.

      Usuń
    2. Ach, to z blondi to dlatego, że ostatnio zaczęłam nazywać tak wszystkie dziewczyny, których nie lubię, w tym te z opowiadań. :D Najlepsze jest to, że sama jestem blondynką, noale.
      W takim razie czekam na rozdział 82 i 83. W sumie sama nie wiem, co byłoby ciekawsze - dowiedzenie się czegoś o księciu czy jakaś scena z nim i Falonarem. <3

      Usuń
    3. Teraz rozumiem, na początku lekko się zdziwiłam, gdy zobaczyłam tę blondi, bo nie wiedziałam nawet z czym skojarzyć.
      A scena to raczej z Falonarem i kimś innym.

      Usuń
  3. Trochę mi brakowało rozdziałów z perspektywy trójki, więc cieszę się, że znowu się pojawili ^^. Scena z nauką czytania była całkiem zabawna. Widzę, że Kendappa wróciła do dawnego sposobu bycia i nadal jest szorstka, twarda i zdystansowana, i nie zamierza pobłażać mężczyźnie, nawet kiedy ten robi małe postępy w czytaniu. Choć nie dziwię się, że tak nieufnie zareagowała na to zaproszenie na tą planetę. W końcu to aż podejrzane, że jej mieszkańcy ot tak sobie spraszają obcych. Fakt, mogą mieć zupełnie inną kulturę i mogą lubić bawić się w większym gronie, ale mam wrażenie, że to może być jakiś podstęp i że mimo tej całkiem niewinnej otoczki, może tam czekać na nich jakieś niebezpieczeństwo, którego się nie spodziewają. Szczególnie też odniosłam takie wrażenie po tym końcowym fragmencie. W każdym razie - zastanawiam się, co takiego wymyśliłaś. Póki co faktycznie zawsze trafiali na planety, z którymi mieli pewien kłopot, nigdy nie przychodziło im zbyt sielankowo zdobywanie tych łez.
    Zastanawiam się też, czy faktycznie te wszystkie wydarzenia nie dzieją się bez przyczyny, a pewna grupa obserwuje poczynania zarówno Kaelasa, jak i Ladvariana, którzy nie zdają sobie z tego sprawy. I czyżby faktycznie jednak ktoś inny był tym legendarnym wojownikiem, nie któryś z tych dwóch? No i znowu pojawiła się Ashara - mam wrażenie, że odegra w tej historii jakąś istotną rolę, bo inaczej byś jej tam nie wprowadzała.
    Swoją drogą, podziwiam cię, że nie gubisz się w tak obszernym opowiadaniu i w tylu wątkach ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kendappa znalazła sobie nową dziedzinę, w której może być lepsza i stara się to maksymalnie wykorzystać póki może. Chociaż w czytaniu, to jej raczej Kaelas nigdy nie prześcignie.
      Jako że Kendappa niemal wychowała się na Yaskas, to dla niej jest to bardzo dziwne, a biorąc pod uwagę to, co przeszli do tej pory, wolałaby nie ryzykować. No, ale w tym sporze przegrała.
      Co do Ashary to jest jedną z postaci, która jeszcze będzie się pojawiać. Mogę powiedzieć, że kolejna zaszczyci bohaterów swą obecnością w kolejnym rozdziale.
      Natomiast Legendarny Wojownik to kwestia, przy której będę milczeć do samego końca. Tylko musiałam się trochę hamować w końcówce 82, bo z pewnej rozmowy można by było wyciągnąć błędne wnioski. Swoją drogą już bym chciała publikować ten rozdział, a premiera dopiero w listopadzie.
      Bardziej to się gubię w małych szczegółach jak którą część twarzy ma poparzoną Kendappa. Albo którą pierś odsłaniają mieszkańcy Orjuus. Okazało się, że w połowie tej sagi przeskoczyłam na drugą.

      Usuń
  4. Kurczę, napisałam dość długi komentarz, a głupia niechcący wyłączyłam kartę -.- Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i od razu biorę się do ponownego pisania komentarza ;) Cieszę się, że Kendappa radzi sobie tak dobrze z zaistniałą sytuacją, choć tak samo jak Kaelas obawiam się, że może udawać przed przyjaciółmi, ale to silna kobieta i wierzę też, że sobie z tym radzi. Mam nadzieję, że przez naukę czytania Kaelas i Kendappa zbliżą się jeszcze bardziej ;D No i ten rozdział to raj dla mojego serca, bo kibicuje tej parze <3 No i moment w którym RM19 mówi Naomi, że Kendappa i Kaelas to narzeczeństwo haha, mistrzostwo i te ich reakcje ;D Swoją drogą Orjuss ma ciekawe tradycje... To taka inna planeta i nie dziwie się, że Kendappa była podejrzliwa jeżeli chodzi o te zaproszenie. I myślę, że miała trochę racji, bo nie sądzę, żeby zdobycie łzy przyszło im z taką łatwością. Ostatni fragment mnie zaciekawił i zmusił do myślenia, muszę przyznać ;) Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba ten rozdział jakiś pechowy, bo już druga jesteś.
      Może nie przez naukę czytania, ale mogę obiecać, że na Orjuus ten związek w martwym punkcie nie utknie, bo trochę czasu tam spędzą.
      Orjuus miała być inna, zresztą jest to jedna z planet, o których wiedziałam, że tam wylądują już gdy zaczynałam pisać, ponieważ od samego początku nie są zmuszeni do walki, a wręcz podarowano im wakacje.
      Jeszcze fajniejszy wydaje mi się ostatni fragment 82 pisany na podobnej zasadzie.

      Usuń
  5. Choć bardzo mi żal, że już skończyła się Saga o Ladvarianie i Felonarze (przyznaje, że ciekawi mnie bardzo, co się stało z księciem), to jednak cieszę się, że wróciło to trio. Tak, tęskniłam za RM19 i moim zdaniem w tym rozdziale był bardzo zabawny:) Ach, tak wkręcił tych dwoje w narzeczeństwo. Aż się zaśmiałam, gdy RM19 o tym wspomniał. Pewnie chciał tym sposobem sprawić, żeby zastali na tej planecie, ale i także dlatego, żeby w końcu Kaelas i Kendappa doszli do jakiego porozumienia - pewnie dla RM19 jest to bardzo trudne, patrząc na swoich przyjaciół, którzy tylko droczą się ze sobą jak pies z kotem.

    Początkowa scena, gdy właśnie Kaelas próbował się nauczyć czytać, zastanawiałam się głęboko, kiedy to ja nauczyłam się czytać. Naprawdę, nie pamiętam kiedy to było, zapewne w początkach podstawówki, lecz ręki nie daję sobie za to uciąć ^^

    Ostatni fragment był bardzo ciekawy. Sama Bogini pojawiła się w gabinecie Mistrza Nien Su. Wszystko wskazuje na to, że cały czas nasi bohaterowie są pod obserwacją, ale jakby nie inaczej, skoro to Bogowie. I czy dobrze zrozumiałam... Mistrz Penyu miał syna?

    Jestem ciekawa, jak potoczą się przygody na Orjuus. Planet wydaje się mieć pokojowe zamiary, ale kto tam to wiem, skoro jest na niej kolejna łza.

    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę powiedzieć, że powrót do księcia już w stu procentach nastąpi w rozdziale 83, chociaż nie wiem, czy on znów w całości nie będzie o Falonarze. Pewnie jak zwykle wyjdzie w praniu.
      O RM19 sporo będzie w tej sadze, nawet pod koniec zrobił coś, czego w ogóle nie planowałam. Tak, zrobił to z tych dwóch powodów, chociaż bardziej chce im ułatwić wzajemne porozumienie się po tym, co zaszło na Ziemi.
      Też lubię ostatni fragment, chociaż pisałam go tylko po to, by zwiększyć objętość tekstu i tutaj nie zaczynać wstępnego opisu planety. A bogowie odegrają jeszcze pewne role, chociaż nie będą nie wiadomo jak istotne (chyba że napiszę część drugą).
      Tak, Penyu miał syna. W bonusie o Vrieskasie pojawiła się kiedyś maleńka wzmianka na ten temat. I sądzę, że ten wątek zostanie w przyszłości rozwinięty, bo ma duży związek z Legendarnym Wojownikiem.

      Usuń
    2. Ojeja, przeoczyłam ten wątek w Bonusie? Ach, ta moja pamięć!

      Usuń
    3. To była maleńka wzmianka (sama musiałam się nawet upewnić, czy była, czy mam to tylko w głowie), więc zrozumiałe, że mogło gdzieś umknąć.

      Usuń
  6. I z wielkim bum wróciła świta trójca. :))
    Ne no, ja tam się cieszę. Tym bardziej, że strasznie ich lubię, a zwłaszcza Kendappę. Ja nadal ją uważam za kobietę o twardych zasadach, nieugiętą i silną. Bo jak inaczej ją określić, skoro nie pobłaża mężczyźnie nawet w kwestii czytania? :)
    RM19 także zdobył moją sympatię po partyjce szachów z Kaelasem. A po wzmiance o narzeczeństwie to normalnie go pokochałam! xD

    No cóż, strasznie mi się podobało. Nie ma co ukrywać, historia jest już daleko, a nad strasznie ciekawi.\

    Pozdrawiam serdecznie.
    [upadli-aniolowie]
    [ukryte-slady]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kendappa zawsze będzie silna, nawet mimo przeciwności w końcu stanie na nogi i znów będzie rządzić innymi, nawet w tak przyziemnych kwestiach jak czytanie.
      Małe sprostowanie, w szachy grali Kendappa z RM19, Kaelas nieudolnie próbował czytać i przyglądał się grze.

      Usuń
  7. No i musiał być jakiś haczyk przed wjazdem na tą planetę, ale żeby aż takie dziwaczne zasady wymyślać dla tych co się na niej zatrzymują. Heh do dopiero zabawne. W sumie to chyba też bardziej jestem za tą trójką, choć oczywiście dzieje Falonara i jego.. hm.. partnera.. też są nad wyraz ciekawe. Nauka czytania idzie pełną parą, a Kendappa chyba zbyt bardzo wcieliła się w rolę nauczycielki Kaelasa. Powinna wiedzieć, że każdy uczeń potrzebuje chwili odpoczynku :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta najważniejsza zasada zostanie jeszcze wyjaśniona, w końcu po tylu latach tubylcy wiedzą, co robią.
      Pełną parą to chyba za dużo powiedziane, bo pełną parą to Kaelas unika lekcji, co swoją drogą z taką nauczycielką niezbyt mu wychodzi :)

      Usuń
  8. Witam po dłuższej przerwie! :) To znowu ja, heh. Nadrobiłam już wszelkie zaległości i w końcu biorę się za komentowanie. Trochę tego miałam do przeczytania, więc komentarz może być dość nieskładny.
    Bardzo podobał mi się ten urywek z bogami po opuszczeniu przez Trójcę planety z reniferami. Takie boskie zakładziki, hehehe. Doskonałe.
    Ajajjajaj Ladvarian i Falonar. Jednak w księciu coś tam drgnęło, to dobrze, kibicowałam im. Evolet nie jest wcale taka głupia na jaką wygląda/na jaką się zachowuje i tu ma chyba sporą przewagę. Tylko co teraz się stanie z Ladvarianem? I co jest na dachu poza ogrodami księżniczki? Urwać w takim momencie...
    Ech, Kaelas i Kendappa podchodzą do siebie jak pies do jeża, a przecież nie ma się czego bać, tylko wystarczy się trochę przemóc i pogadać. Ech, łatwo się mówi, ja wiem, w praktyce to nie takie łatwe... Ale może ta 'romantyczna' planeta nieco pchnie ich relacje do przodu, coś rozjaśni. Takie niedopowiedzenia są męczące dla bohaterów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Też lubią tamten końcowy fragment z Mua Dong, chociaż jeszcze bardziej zakończenie rozdziału 82.
      Kwestia tego, co stanie się z Ladvarianem zostanie wyjaśniona całkiem w kolejnej sadze o tej dwójce. Natomiast na dachu jest coś w rodzaju tarasu, z którego można popatrzeć sobie na okolicę, o ile nie straszny komuś ziąb i ma się odpowiednią pozycję, bo żółtodziobom nawet o tym nie wspominają.
      Z nimi pogadać, to nie takie proste, ale na Orjuus ten wątek znajdzie kontynuację ;)

      Usuń
  9. Choć troszkę żal mi, że na jakiś czas musimy pożegnać się z Ladvarianem i Falonarem to jednak rozdział z perspektywy tego trio czytało się bardzo przyjemnie.
    Fajnie, że Kendappa znowu jest dawną sobą, która tylko szuka okazji, aby pokazać, że jest lepsza od Kaelasa. Skoro w sztuce walki straciła tą przewagę to i nauka czytania może okazać się polem do popisu.
    Nie powiem, to zaproszenie na całkiem nieznajomą planetę było zaskakujące i jakoś nie dziwię się, że Kendappa wolałaby je odrzucić. Bo co to za zwyczaj, aby zapraszać każdy napotkany statek nie znając nawet intencji potencjalnych gości. No, ale ukryta łza pewnie przeważyła szalę.
    Trochę śmiać mi się chciało z zasad panujących na tej planecie. Trzeba przyznać, że RM19 brawurowo rozegrał tą akcję, czyniąc z Kendappy i Kaelasa parę. Pewnie później mu się za to dostanie, ale i tak wielki ukłon w jego stronę. Jestem tylko ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja. Czy między tą dwójką na nowo coś zaskoczy, skoro będą musieli udawać wielką miłość? No cóż czekam na kolejny rozdział :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kendappa nie jest osobą, która by się łatwo poddała, mimo że początkowo było jej ciężko, to jednak wróciła do siebie. Miała motywację w dręczeniu Kaelasa :)
      Gdyby goście mieli złe intencje, to odesłaliby ich do domu przy niespełnieniu warunku. A w innych wypadkach, tubylcy potrafiliby sobie poradzić.
      RM19 przynajmniej zachował trzeźwy umysł :) Bo inaczej Kaelas lub Kendappa powiedzieliby coś głupiego i wszyscy musieliby pożegnać się z Orjuus.

      Usuń
  10. Prawdopodobieństwo, że skończą jak reszta? Oj, czuję, że nie czeka ich tam nic dobrego. Może podczas tych uroczystości będą chcieli złożyć ich w ofierze, czy coś... Cóż, to zaproszenie było podejrzane. Nawet jeśli nie wiedzieli o Vrieskasie, to przecież nie proponowaliby obcym, żeby wylądowali na ich terenie. Aż tak ufni wobec innych nie mogą być. Muszą coś planować... Ciekawe tylko, co. Haha, Kaelas i Kendappa mają udawać parę? Hahahahahahah! Serio? Hahahah! Może RM19 podejrzewa, że coś między nimi jest i chce ich w ten sposób wyswatać. A może chce się dowiedzieć, jak przebiega uroczystość. Ale chyba nie będą naprawdę brać ślubu? :D Nie, żadne z nich się na to nie zgodzi. Chyba... Biedny Kaelas, musi czytać. Chociaż w sumie to dobrze dla niego. Przyda mu się taka umiejętność. Potem będzie wdzięczny Kendappie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje ich tam na pewno nie czekają, łzy także na złotej tacy nie dostaną. W końcu będzie musiało coś się wydarzyć ;)
      RM19 wie, że między nimi coś jest i tym sposobem chciał ułatwić im rozmowę i dojście do czegoś (a zarazem uniknąć sparowania z Kendappą, gdyby Kaelasowi coś głupiego do głowy przyszło).

      Usuń
  11. Ja wiem, ta władczyni tej planety żywi się miłością i stąd ten warunek! W jakiś sposób wysysa ją z tych par/małżeństw, by urosnąć na sile, a przynajmniej taką póki co mam teorię, którą pewnie zweryfikują kolejne rozdziały :)
    Podziwiam Cię za wykreowanie tylu planet, całego mnóstwa wątków i tajemnic. Orjuus to kolejne miejsce, które intryguje i w którym naszych bohaterów z pewnością nie spotka tylko przyjemność (o ile to faktycznie jest coś przyjemnego) w postaci uczestnictwa w maskaradzie. Poza tym współczuję Kendappie, jeśli będzie musiała chodzić w takim stroju, jak Naomi, bo to by oznaczało, że Kaelas już z pewnością na czytaniu nie mógłby się skupić ;p A skoro już przy czytaniu jestem, to Kendappa oczywiście musiała je sobie obrać jako dziedzinę, w której może pognębić trochę biednego Kaelasa. Ta to bez poczucia wyższości nad nim w jakichś dziedzinach, by chyba żyć nie mogła.

    OdpowiedzUsuń