Lecz wkrótce owładnęło nim okrutne i dominująco jasne
poczucie rzeczywistości: już nie można się cofnąć.
Joanne Kathleen Rowling –
Harry Potter i Insygnia Śmierci
Nieznajoma
prowadziła RM19 między wąskimi uliczkami dzielącymi skupiska małych domków. Na
pierwszy rzut oka wydawałoby się, że w takim miejscu nie da się zgubić, ale po
pewnym czasie musiał stwierdzić, że wcale nie byłoby to takie trudne. Wątpił,
aby udało mu się samemu wrócić do punktu wyjścia, gdyby nie miał okularów. Może
za dnia potrafiłby odróżnić jakieś szczegóły, ale w mroku nocy wszystko
wyglądało niemal identycznie.
Nagle kobieta zatrzymała się przed jednym z
budynków, który RM19 z zewnątrz nie przypominał miejsca zamieszkanego przez
ludzi. Posiadał tylko kilka małych okienek i całkiem płaski dach. Czujniki w
okularach wskazywały, że coś żywego znajduje się w środku.
Mężczyzna mimowolnie zadrżał. Czyżby
własnowolnie dał się zaprowadzić w jakąś pułapkę? Było już jednak za późno na
odwrót, gdyż nieznajoma otwierała drzwi i najwyraźniej nie zauważyła jego
niepewności. RM19 zacisnął dłoń na kolbie pistoletu, z nadzieją, że to
wystarczy, by się obronić lub nastraszyć przeciwników i uciec stąd. Chyba że nic złego mnie tam nie czeka,
pomyślał, ale nie potrafił w to w pełni uwierzyć.
– Prędzej! – ponagliła go kobieta, gestem
nakazując, by wszedł do środka.
Ostrożnie pokonał kilka ostatnich kroków.
Miał wrażenie, że zachowuje się jak głupiec, dobrowolnie pchając się w paszczę
lwa. Gdy znalazł się w środku, całe napięcie momentalnie z niego uszło. Nawet
miał ochotę się roześmiać z własnych podejrzeń.
Kobieta zaprowadziła go do budynku, który
kiedyś musiał robić za oborę, gdyż owe żywe istoty okazały się czterema kozami.
Z tego, co zdążył zarejestrować, wewnątrz znajdowały się także snopy siana,
drewno porąbane i uszykowane na opał oraz kilka narzędzi.
– Tutaj nikt nas nie podsłucha i nie
nakryje – powiedziała, zamykając za sobą drzwi.
W pomieszczeniu zapanował nieprzenikniony
mrok. Po chwili kobieta zapaliła niewielką lampkę i podeszła do stosu siana, by
na nim usiąść. RM19 zajął miejsce obok niej.
– Światło nikogo tu nie sprowadzi? –
zapytał. – We wszystkich domach panowały ciemności, więc tym bardziej wzbudzi
zainteresowanie.
– Nie martw się, na zewnątrz nic nie będzie
widać, to specjalna lampa – wyjaśniła spokojnie.
RM19 nieznacznie kiwnął głową. Z
przerażeniem stwierdził, że w tej chwili w ogóle nie interesuje go
dokładniejsze zbadanie przedmiotu, by zorientować się, jak działa. Całą jego
uwagę przyciągała piękna i kusząca nieznajoma kobieta. Starał się nie patrzeć
na nią, jednak było to niezmiernie trudne. Gdy siedziała, materiał sukienki
opinał się na jej dużych piersiach i zaokrąglonych biodrach. Znów się
zarumienił, więc szybko odwrócił głowę, jakby w stosie drewna dostrzegł coś
interesującego.
Zapadło między nimi milczenie. Kobieta chwyciła
lewą ręką prawe ramię, jakby nagle zawstydził ją tak skąpy strój lub zmarzła.
Chociaż to drugie raczej odpadało, skoro zawsze mogła okryć się narzutką. RM19
obserwował ją kątem oka i zrobiło mu się żal nieznajomej, gdy widział jej
smutną twarz. Jakby dręczyło ją wiele
problemów, z którymi nie potrafiła sobie poradzić, pomyślał.
– Jestem RM19 – przerwał milczenie.
Wiedział, że tak powinni zacząć tę… znajomość? Rozmowę?
– Reeva – odpowiedziała. – Ja… To znaczy…
Pewnie uważasz mnie za jakąś kretynkę godną swego zajęcia, skoro
przyprowadziłam cię do takiego miejsca – dodała, zawracając się bardziej do
swoich kolan. – Przepraszam, ale to naprawdę była jedyna możliwość.
RM19 nie rozumiał do końca, o czym ona
mówiła. Dodatkowo zdziwił się, gdy dostrzegł łzy płynące po jej policzkach.
Podczas podróży musieli nastawić się na najróżniejsze warunki czy nawet
niedogodności, więc dlaczego niby miałaby mu przeszkadzać rozmowa w stodole,
skoro najwyraźniej tylko tu było bezpiecznie.
Wyjął z kieszeni chusteczkę i podał Reevie.
Na ten widok kobieta mocno się zmieszała, a łzy obficiej popłynęły z oczu.
Zdezorientowany mężczyzna w ogóle nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć.
– Jesteś zjawą czy snem? – zapytała i
głośno wydmuchała nos.
– Myślę, że żyję, więc chwilowo oba
odpadają.
Nagle poczuł ogromną chęć przybliżenia się
do Reevy i przytulenia jej. Ze zdumieniem odkrył, że nie chciał jej tylko
pocieszyć, ale także dotknąć jej ciała, poczuć bliskość tej kobiety. Zaskoczony
tym wszystkim, starał się opanować.
– Wyjaśnisz mi teraz wszystko? –
naprowadził rozmowę na temat, na którym musiał się w pełni skupić, by dobrze
wykorzystać tę wiedzę w przeszłości. Tak łatwiej było mu powrócić z dziwnych
torów, na jakie wybiegły jego myśli.
Reeva kiwnęła głową, jednak nadal się nie
odzywała, jakby nie do końca wiedziała, od czego zacząć. W dłoni mocno ściskała
chusteczkę RM19.
– Dlaczego to mnie zaczepiłaś? Na ulicy
było przecież więcej ludzi – spróbował sam naprowadzić ją na jakiś tor. Być
może tak łatwiej będzie jej zacząć.
– Ponieważ byliście inni – odpowiedziała,
jakby to miało wszystko tłumaczyć. Jednak, widząc wyraz twarzy RM19, rozwinęła
temat: – Urodziłam się na Orjuus, mieszkam tu od lat i w swoim życiu widziałam
wielu gości odwiedzających planetę.
Sam musiałeś zauważyć, że niemal wszyscy to pary, te nieliczne osoby
towarzyszące szybko znajdują sobie kogoś do towarzystwa. Oni nie widzą świata
poza sobą, cieszą się, bawią, traktują pobyt tutaj jak miesiąc miodowy. Ale wy
byliście inni. Obserwowałam was trochę, zanim do ciebie podeszłam i
zorientowałam się, że przybywając tutaj, mieliście zupełnie inny cel, że czegoś
szukacie. I to jest dla was najważniejsze. Nawet nie wiesz, jak wielkie było
moje zdziwienie, gdy doszłam do wniosku, że ty nie szukasz niczyjego
towarzystwa, że nie interesują cię ani kobiety, ani mężczyźni. Tego nigdy nie spotykało się na Orjuus.
– Ale to nadal nie tłumaczy twojego
zachowania – stwierdził RM19.
– Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć –
westchnęła Reeva.
– A co z tym niebezpieczeństwem? Co nam tu
grozi? – zapytał, widząc, że kobieta znów nie wie, co ma dalej powiedzieć.
– Widzisz, rdzenni mieszkańcy Orjuus niecałe
trzy tysiące lat temu zostali zmuszeni do życia za tym murem. Naszą planetę
podbiła ta, która teraz tytułuje się jej władczynią. Została tutaj i
wprowadziła nowe porządki. Wszyscy muszą się im podporządkować, gdyż w przeciwnym
razie kary są niezwykle surowe. To ona wpadła na pomysł, by kilka razy do roku
sprowadzać tutaj gości z kosmosu.
Tych, którzy mają pecha i przez przypadek w tym czasie przelatują niedaleko
planety i odbiorą sygnały stąd nadawane.
– Pecha? – podchwycił RM19. Już nie podobało
mu się opowiadanie Reevy i obawiał się, że dalej będzie jeszcze gorzej.
– To władczyni zorientowała się, że
najbardziej nieszkodliwe i najmniej podejrzliwe będą zakochane pary. W
luksusach spędzą te kilka dni, bawiąc się i ciesząc własnym towarzystwem, by
ostatecznie udać się na bal. A z niego nikt nie powraca.
RM19 patrzył na Reevę przez chwilę, przyswajając
to, co usłyszał. Poczuł, jak zimny dreszcz przeszedł mu wzdłuż karku. Teraz był
już w stanie zrozumieć, co robił tu Snow.
– Co się z nimi dzieje?
Kobieta zachowywała się tak, jakby nie
usłyszała tego pytania. Milczała przez dłuższy czas, ciągle gniotąc rąbek
swojej sukni, jakby to miało w czymś pomóc. Mężczyzna powoli zaczynał się
niecierpliwić. Ona go tu ściągnęła, więc dlaczego nagle odmawiała odpowiedzi.
– Co się z nimi dzieje? – powtórzył, nie
dając za wygraną.
Reeva podniosła głowę i spojrzała na niego.
W jej oczach dostrzegł strach, jakby obawiała się powiedzieć prawdę na głos.
Przełknęła głośno ślinę, zanim odezwała się ledwo dosłyszalnym szeptem.
– Zjada ich.
RM19 zaskoczyła ta odpowiedź i zarazem
zmroziła mu krew w żyłach.
– Skąd… – zaczął, ale reszta zdania
ugrzęzła mu w gardle.
– Mój brat pracował w pałacu. Raz mi
powiedział, chyba dowiedział się przez przypadek. Ostrzegł, żebym nigdy się tam
nie zbliżała. A potem zniknął na zawsze. To była kara, bo nawet kiedy ktoś wie,
to nie wolno wypowiadać tego na głos.
– Przykro mi.
Reeva lekko wzruszyła ramionami i znów
spuściła głowę.
– To było tak dawno. Musiałam nauczyć się z
tym żyć i zadbać o siebie. Wiedziałam, że nikt inny tego za mnie nie zrobi.
Musiałam być silna.
RM19 nie wiedział, co miałby jej
powiedzieć. Było mu jej żal, ale na przeszłość nic nie mógł poradzić. Sam
wiedział o tym najlepiej.
– I nikt się temu nie sprzeciwia? – odezwał
się, by przerwać milczenie, a zarazem dowiedzieć się jak najwięcej, by w
przyszłości nic go nie zaskoczyło. A przynajmniej nie jakoś dotkliwie.
– Władczyni jest dla nas zbyt potężna i
otacza się swymi ludźmi, to ci z kolorowymi włosami, my nazywamy ich tęczowymi.
Próbowano ją powstrzymać, ale to się nie powiodło. Nigdy też nie zjawił się
nikt, kto mógłby nam pomóc. Wszyscy wpadają wprost w jej sidła.
RM19 przypomniał sobie o tym, co Kaelasowi
powiedział Snow. Tym razem nie możecie
zawieść. Najwyraźniej młodzieniec doskonale zdawał sobie sprawę z tego, z
czym przyjdzie im się zmierzyć. I pewnie
już się z tego cieszył, przemknęło mu przez myśl. Nie mogli popełnić błędu
jak na Debesu, musieli tę sprawę doprowadzić do końca. Żałował tylko, że
przyjaciel nie potrafił dokładnie powtórzyć tego, co czekało ich, gdyby zawiedli.
Twierdził, że zbieranie łez okazałoby się bezsensowne, ale utrzymywał też, że
Snow mówił coś jeszcze, ale nie zrozumiał tego, dlatego ciężko było mu dokładnie
odtworzyć jego słowa.
– Czy teraz uciekniecie? – wyrwała RM19 z
zamyślenia Reeva, patrząc na niego z nadzieją.
– Co? – zapytał lekko nieprzytomnie,
przyznając się w duchu do tego, że całkiem zapomniał, gdzie się znajdował.
– Czy teraz stąd uciekniecie? – powtórzyła.
– Dlaczego? Nie mamy takiego zamiaru.
W ułamku sekundy na twarzy Reevy odmalował
się strach. Zrozumiał, że nie potrafiła pojąć, jak ktoś po usłyszeniu mrożącej
krew w żyłach tajemnicy może nadal chcieć pozostać na tak złowieszczej planecie,
gdzie obcych czeka jedynie śmierć.
– Nie! Nie możecie… nie możesz… Błagam,
odlećcie stąd, póki macie czas. Proszę… – jąkała się, a głos drżał jej ze
strachu.
– Prawdopodobnie ta wasza władczyni ma coś,
co chcemy zdobyć i nie spoczniemy, aż tego nie zrobimy.
– Ale… – próbowała mu przerwać, lecz nie
pozwolił jej dokończyć zdania.
– Moi przyjaciele to potężni wojownicy,
dadzą sobie radę. A wy przecież chcecie odzyskać wolność.
– Ale nie za taką cenę! – krzyknęła Reeva.
Po chwili zakryła usta dłonią, jakby zorientowała się, że nie powinna tak
podnosić głosu. – Nie chcę, by ktoś zginął. Nie z mojej winy.
– Nie zginiemy, wszystko dobrze się skończy
– zapewnił ją, mając nadzieję, że tak rzeczywiście będzie. – Zresztą Kaelas i
Kendappa, gdy dowiedzą się o wszystkim, tym bardziej postanowią zostać.
– Dziwni jesteście – stwierdziła, ale
najwyraźniej to ją nieco uspokoiło. – W takim razie trzymam cię za słowo, RM19
– dodała. Miał wrażenie, że gdy wypowiadała jego imię, to głos Reevy stał się
miękki i jakby bardziej zmysłowy. – A ty nie jesteś wojownikiem? – zapytała po
chwili. Najwyraźniej była ciekawa i chciała poznać jak najwięcej faktów.
Zrozumiał, że w swoim życiu nigdy nie spotkała kogoś takiego jak oni, kogoś,
kto rzeczywiście mógł pomóc.
– Jestem naukowcem i pilotem. Walczę w
ostateczności – dodał po chwili namysłu.
– Czyli jesteś wojownikiem – stwierdziła, a
jej twarz rozjaśnił delikatny uśmiech.
Rozsiadła się wygodniej i oparła głowę na
lewej dłoni, jakby czekała aż rozwinie ten temat, chociaż nie wiedział, co tak
naprawdę chciała usłyszeć. Gdy się pochyliła, sukienka nieco się zsunęła,
odsłaniając połowę jej piersi. Dostrzegł, że sutek miała przekłuty niedużym,
srebrnym kolczykiem. Westchnął cicho, zanim zdołał się powstrzymać, ugryźć w
język, czy jakkolwiek zapanować nad niepożądanymi odgłosami.
Reeva spojrzała na RM19. Na jej policzkach
dostrzegł lekkie rumieńce, ale uśmiech nie znikał z twarzy. Miał wrażenie, że
nawet stał się szerszy. Po chwili wstała i podeszła do niego.
– Czyli jednak wolisz kobiety –
powiedziała, siadając na nim okrakiem. – Mogłeś powiedzieć wcześniej, że
chcesz.
Zdjęła okulary RM19 i położyła je obok. Pogładziła
go opuszkami palców po policzku, po czym zaczęła przybliżać twarz.
– Nie, czekaj… stój – rzekł pospiesznie,
starając się zapanować nad sytuacją, która nagle kompletnie wymknęła się spod
kontroli i przybrała obrót najdziwniejszy z możliwych.
Ostatnie słowo powiedział wprost do ust
Reevy, gdyż jej wargi niemal stykały się z jego. Jednak posłusznie czekała na
jego ruch, mimo że w jej oczach dostrzegł pożądanie.
Nie rozumiał, jak mogło do tego dojść. Na
dodatek ciało całkiem wymknęło się spod kontroli. Oddech przyspieszył, serce
waliło jak oszalałe, a w podbrzuszu czuł dziwny uścisk domagający się
zaspokojenia.
Przeraziło go to, gdyż nie czuł tego od
lat, od wielu długich, pogrążonych w żałobie lat. I myślał, że tak już
pozostanie. A teraz siedziała na nim niezwykle piękna kobieta. Na dodatek
świadoma swych względów i potrafiąca nimi odpowiednio manipulować.
Po chwili wszystkie elementy układanki
odpowiednio się dopasowały i zorientował się, kim ona była. Jednak mimo tego i
tak nie potrafił oprzeć się jej wdziękom, jej hipnotyzującemu spojrzeniu. Jego
ciało nadal jej pragnęło. Nie, nie tylko ciało, on cały.
Na BS88C takie zachowanie byłoby
niedopuszczalne. Kobiety o tej profesji, gdy odkryto ich przewinienia, były
natychmiast karane, a nawet kończyły w więzieniach. Ale już nie jestem na BS88C.
Sam pokonał ostatnie dzielące ich milimetry
i pocałował jej miękkie i ciepłe usta. Reeva uśmiechnęła się szeroko, po czym
pogłębiła pocałunek, wplatając palce lewej dłoni we włosy mężczyzny. RM19 sunął
dłońmi po jej nagich plecach, kobieta miała niesamowicie gładką skórę.
Pocałunki były namiętne, a zarazem słodkie.
Kusiły, by sięgnąć po jeszcze więcej, potęgując pożądanie. A ona tę szkołę
opanowała do perfekcji.
Nie
mogę,
zdawały się wołać resztki zdrowego rozsądku, ale było to wołanie tak ciche i
słabe, że RM19 z łatwością zepchnął je na dalszy plan. Reeva przechyliła się do
tyłu i położyła na sianie, ciągnąc za sobą mężczyznę. Długie włosy otaczały jej
postać. Spódnica rozsunęła się, ukazując w pełni jej długie nogi. Jednak to
samo stało się także z narzutką. Momentalnie zrozumiał, dlaczego tak dziwnie ją
nosiła.
Reeva nie miała prawej ręki. Wyglądało to
tak, jakby ktoś równo odrąbał ją od ramienia, nie pozostawiając żadnego kikuta.
Patrzył na nią, nie potrafiąc się opanować czy odwrócić wzroku. Musiała
zorientować się, co sprawiło, że RM19 nagle zamarł bez ruchu, bo pospiesznie
usiadła, naciągając narzutkę i ukrywając brak ręki. Swą nagością w ogóle się
nie przejęła.
– Co ci się stało? – zapytał z troską,
siadając naprzeciw niej.
– To jeden z moich klientów – wyznała
cicho, nie patrząc mu w oczy. – Był pijany i zanim zorientowałam się, co się
dzieje… było już za późno.
– Przykro mi – wyznał szczerze RM19.
Reeva wzruszyła tylko ramionami. Nie
wiedział, czy nie potrafiła dobrać słów, by coś powiedzieć, czy po prostu nie lubiła
o tym mówić. Już chciał się odezwać, ale go ubiegła:
– Może i nie mam stałej pracy i ciągle
muszę szukać jakiegoś zajęcia, bo nie każdy taką chce, ale dzięki temu wiem,
jak bezpiecznie poruszać się tam, po drugiej stronie. Mogę przemykać po
ulicach, udając, że idę na spotkanie z klientem, bo pod peleryną nie widać, że
nie mam ręki. Co najwyżej muszę farbować włosy i malować twarz, gdyby kaptur mi
się zsunął, ale to niewielkie poświęcenie.
RM19 nie potrafił zrozumieć, jak mogła o
tym wszystkim mówić tak swobodnie, bez większych emocji. Szczególnie, gdy
dotyczyło to bezpośrednio jej osoby. Chyba
że przywykła już do tego, żyjąc w takich warunkach, stwierdził w myślach.
Kierując się nagłym impulsem, chwycił Reevę w ramiona i przytulił. Na początku
zesztywniała, jakby nie wiedziała, co się dzieje, jakby pierwszy raz znalazła
się w takiej sytuacji. Jednak później odprężyła się i oparła głowę o ramię
mężczyzny.
– Nikt mi jeszcze tak nie robił – szepnęła
po chwili, nie przestając sunąć dłonią wzdłuż boku RM19.
– Jak? – zapytał, nie rozumiejąc, co miała
na myśli.
– Nie przytulał tak długo, nie dotykał tak
lekko i subtelnie.
– Na mojej planecie byłoby to
niedopuszczalne. – Widząc zdziwienie na twarzy Reevy, kontynuował: – W czasie
pierwszego spotkania można tylko rozmawiać, poznawać siebie nawzajem. Nie ma
mowy o dotykaniu, całowaniu czy jeszcze intymniejszych stosunkach.
Kobieta spojrzała na niego zdumiona, jakby
nie potrafiła pojąć tych słów. Było to dla niej coś obcego i niezrozumiałego.
– W takim razie cieszę się, że tam teraz
nie jesteśmy – stwierdziła i czule pocałowała go w usta. – Jaka jeszcze jest
twoja planeta? – zapytała zaciekawiona.
RM19 zmarszczył brwi, jakby do końca nie
zrozumiał jej pytania.
– Opowiedz mi o swojej planecie – ponowiła
prośbę. – Przecież muszą tam też być pozytywne rzeczy. Mamy jeszcze czas, potem
bezpiecznie odprowadzę cię pod mur i pokażę przejście.
RM19 zgodził się na jej prośbę. Zresztą
nawet nie chciałby tak szybko się od niej oddalać, a tak sama wymyśliła mu
pretekst, by został.
~ * ~
W zeszłym tygodniu nie
było rozdziału, gdyż nie wyrobiłam się z czasem. W tym semestrze piszę pracę
inżynierską i mam sporo pracy, trzeba znaleźć i przeczytać literaturę, zrobić
pomiary, opracować je, a potem jeszcze wszystko opisać w samej pracy. Dlatego
uprzedzam, że w przyszłości może okazać się, że rozdziały będą pojawiać się co
dwa tygodnie.
Chciałam was poinformować
o zmianie daty w zeszłym tygodniu, ale zepsuły się ramki z tekstem. I na
dodatek nadal są zepsute… Z tego względu nie ma zapowiedzi następnego
rozdziału. Chyba że wpadnę na pomysł, jak inaczej ją umieścić.
Tak właśnie przypuszczałam, że ta planeta musi skrywać jakiś mroczny sekret. Tylko jak ta władczyni daje radę pożreć tylu ludzi? Heh. Ale ogólnie to jest przerażające i RM19 oraz jego przyjaciele są strasznie odważni. Ktoś inny na ich miejscu pewnie chciałby jak najszybciej stamtąd uciec, ale myślę, że oni będą się starali jakoś uporać z tą sytuacją. Dobrze jednak, że teraz będą już uświadomieni. Mam tylko nadzieję, że RM19 zdoła bezpiecznie do nich dotrzeć i że po drodze nic mu się nie stanie za to, że poznał tą tajemnicę.
OdpowiedzUsuńReeva jest postacią epizodyczną? Mam wrażenie, że RM19 poczuł do niej coś więcej, nawet jeśli wciąż tęskni za dawną ukochaną i że zdaje sobie sprawę, że na jego planecie taka poufałość wobec nowo poznanej osoby byłaby nie do przyjęcia. W każdym razie, mam wrażenie, że jej troska jest całkiem autentyczna, i może faktycznie zwróciła uwagę akurat na niego na tej ulicy, bo faktycznie zachowywał się inaczej? I może to właśnie ona im pomoże w znalezieniu tej łzy?
Naprawdę zastanawiam się, co będzie dalej. Szkoda, że teraz będziesz publikować rzadziej, no ale studia na pewno są dość problematyczne. Sama po pierwszym tygodniu jestem dość przerażona i ciężko mi się odnaleźć.
Ogólnie odcinek mi się bardzo podobał ;). A co do ramki, to mi też się psuje :/. Ostatnio ciągle są problemy z blogspotem - jak nie komcie, to obserwowanie, jak nie obserwowanie, to znowu ramki.
Dziękuję :)
UsuńNa raz ich wszystkich nie konsumuje, czasem też wykorzystuje do czegoś innego i zawsze może robić zapasy na później. W każdym razie w tej kwestii będzie jeszcze pewne uzupełnienie, ale to pod koniec sagi, o ile dobrze pamiętam.
Tak naprawdę to nie mają wyjścia, muszą postarać się coś zrobić. Nie tylko przez wzgląd na Mistrza Penyu, ale też samych siebie. Ostatecznie Kaelas to nie typ, który potrafiłby przejść wobec tej wiedzy obojętnie i gdy pozna prawdę, żadne ucieczki nie będą mu w głowie.
Co do Reevy, to jest postacią, która sporo mi namieszała i dość długo ciążyła (bo tak swoją drogą, to nawet nie planowałam kogoś takiego wprowadzać), ale przy okazji rozwiązała inny problem ;) Ale jak to z nią będzie to w swoim czasie.
Na samo studiowanie nigdy nie narzekałam, bo miałam sporo czasu wolnego i atmosfera jest dużo fajniejsza niż w liceum, ale niestety teraz praca inżynierska sama się nie zrobi i nie napisze, więc trzeba się wziąć do roboty jak najszybciej, szczególnie że w połowie grudnia musi być oddana. A tak z ciekawości, to na jakim kierunku studiujesz?
Odnośnie ramek... Nie wiem czemu, ale u mnie już wszystko gra. Udało mi się pozmieniać daty i dodać zapowiedź na Nowojorskich Tajemnicach. Widzę, że jednak dodałaś tutaj zapowiedź... czy to jakiś inny pomysł dodania... ?
OdpowiedzUsuńRozdział super. Szkoda, że może się tak stać, że dodawać rozdziały będziesz co dwa tygodnie, ale rozumiem Twoje położenie i trzymam kciuki, by wszystko się u Ciebie poukładało ;)
Szokująca historia Reevy. Ta władczyni rzeczywiście miała pomysł, aby na planecie zawitali sami zakochane pary. Takie niewinne ludy, którzy pragną się zabawić i cieszyć się swoim towarzystwem, aż tu nagle zostają uwięzieni i zjedzeni. Przerażające to jest, dlatego RM19, Kaelas i Kendappa nie będą mogli zawieść, bo jeden zły ruch i... aż nie chce o tym myśleć. Na pewno uda im się skończyć rządy Władczyni i zdobędą łzę, choć zapewne będzie to bardzo trudne.
Reeva jest dość ciekawą postacią. Widać, że RM19 się ona bardzo podoba i nawet na chwilę się zapomniał. Zastanawiam się, czy pomimo tego kim jest kobieta... dobra, nie bójmy się tego powiedzieć... że jest prostytutką, to czy może jednak coś między nimi zaiskrzy. Reeva dostrzegła w nim coś wyjątkowego, a ja sądzę, ze RM19 zasługuję na miłość, tak więc... Dobra, okaże się dalej co to będzie, toteż już niecierpliwie oczekuję ciągu dalszego.
Pozdrawiam serdecznie :*
Dziękuję :)
UsuńDrogę na pewno mają długą i trudną do pokonania, a potencjalne zwycięstwo do łatwych należeć nie będzie. Szczególnie, że pewne osoby ciągle czają się w pobliżu, a na dodatek bohaterowie nie wiedzą o jednym istotnym szczególe. Ale o tym w swoim czasie.
Z racji, że Reeva jest byłą prostytutką, to stawia ją to w nieco lepszym świetle, bo jest to okres raz na zawsze zakończony. Jednakże jak dalej potoczą się ich relacje okaże się kiedyś tam w przyszłości. Chociaż muszę powiedzieć, że z tym wątkiem miałam niezwykle trudny orzech do zgryzienia, bo takiej postaci w ogóle nie planowałam i wszystkie moje wcześniejsze zamiary się posypały.
U mnie nadal ramki się buntują i data wisi stara. Na zapowiedź dałam ramkę z obrazkiem. Pod tytułem jest taki mały, przezroczysty kwadracik 10x10 pikseli, bo coś musiałam wstawić. A enter dodałam kodem i wygląda jak normalny tekst.
Zjada?? Czy ja dobrze przeczytałam, że władczyni ich zjada? To okropne... w pewnym sensie strasznie przerażające i takie nieludzkie. Rozumiem... zabić... poćwiartować czy też może torturować, ale żeby kogoś zjadać i to jeszcze na balu? Okropieństwo. Nie wiem czemu, ale jakoś strasznie to mną wstrząsnęło. Historia nieznajomej, która właśnie w tym rozdziale utraciła miano nieznajomej, jest również bardzo mroczna. Biedaczysko.. ostrzega obcych jej ludzi, a oni i tak nie chcą, uparcie twierdzą,że będą walczyć. Ale czy dadzą radę. No cóż.. fajnie by było, gdyby dali, ale różnie się toczy życie. Zaskoczyła mnie trochę zachowanie tej kobiety... takie frywolne.. spontaniczne.. tak po prostu zaczęła podrywać RM19.. jak tak można? Widać, że mu się podobało, ale zapewne jest zbyt moralnym facetem, by tak wykorzystać sytuację :-)
OdpowiedzUsuńAno zjada, chociaż nie na samym balu, bo wszystkich by nie pomieściła. Na miejscu ofiar pewnie każdy wolałby przejść jakieś tortury niż skończyć w taki sposób. Chociaż sama władczyni ma powód takiego postępowania.
UsuńCóż, tym razem Reeva miała pecha trafiając na osoby, które nie dość, że nie mogą tak po prostu zawrócić (przynajmniej im się tak wydaje), to na dodatek nie chcą tego robić. Ale jak to się potoczy, okaże się później.
O ja, długo nie było mnie w blogosferze, a tu Kendappa i Kaelas *.* Chyba nie muszę mówić jak mnie to ucieszyło ;> Cóż, szczerze mówiąc byłam zaskoczona, jednak nie warto oceniać ludzi po pozorach, ktoś może wyglądać niewinnie i być psychopatą, oraz na odwrót. Jestem ciekawa czy Reeva też czegoś nie planuje, choć według mnie raczej nie wygląda na kogoś złego, choć kto wie... Mam nadzieję, że trójka wybierze się na bal, bo niezmiernie chciałabym zobaczyć jak władczyni przygotowuje sobie... przekąski hah ;D Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Nie dziwię się RM19, w końcu tyle czasu jest w żałobie po żonie i też potrzebuje bliskości, zwłaszcza że teraz musi przebywać w towarzystwie zakochanych z czego zdaje sobie sprawę. Myślę, że i Kaelas, i Kendappa, i RM19, bardzo dojrzali, mimo że są już dorosłymi ludźmi. Takie rzeczy, które oni przeżyli bez wątpienia zmieniają człowieka i łączą ludzi. Tak więc czekam na następny rozdział i pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńTak się domyślałam, że wątek Kaelasa i Kendappy ci się spodoba :)
UsuńCo do postaci Reevy i jej intencji na razie nic nie mówię. Wszystko okaże się jasne w swoim czasie. Chociaż muszę powiedzieć, że jej postać wprowadziła sporo zamieszania w fabule, bo w pewien sposób wpłynie na to, co wydarzy się później.
Na bal oczywiście się wybiorą, bo jak inaczej mogliby dopaść władczynię.
Zjada? Fuuj! Co to za potworas z niej? Obleśne. Mam nadzieję, że RM19 zdąży ostrzec ich na czas. Reeva się jeszcze pojawi? RM19 bardzo ją polubił. W sumie fajnie by było, gdyby nadal utrzymywali kontakt. No, ale teraz najważniejsze jest, by udało im się uwolnić tą planetę od nowej władczyni. Reeva jest prostytutką? Boże! Co ten facet jej zrobił, że pozbawił ją ręki? Psychol jakiś czy co? Heh, RM19 to taka miła odmiana dla niej po tych wszystkich klijętach.
OdpowiedzUsuńDo balu jeszcze trochę, więc chwilowo Kendappie i Kaelasowi nic nie grozi, szczególnie, że na Orjuus nadal sprowadzają przekąski... znaczy się nowych gości.
UsuńReeva jeszcze się pojawi. Szczególnie, że RM19 nie zakończy tej znajomości po jednym spotkaniu i wysłuchaniu ostrzeżenia. A na dodatek Kendappa też będzie miała coś do powiedzenia w tej sprawie ;)
Zjada?!
OdpowiedzUsuńSuper!!! Moje klimaty!
Ogólnie styl fajny, pomysł, akcja.
Czytam z zapartym tchem! Naprawdę super piszesz!
Gdybyś mogła i miała czas poczytać i ocenić mojego blogahttp://100latpocentrumhandlowym.blogspot.com/ byłabym bardzo wdzięczna.
Dziękuję :)
UsuńAłć - znów poślizg... Dla mnie to i lepiej, że trochę rzadziej będziesz publikować, bo mam spory problem ze znalezieniem czasu (no i głupio co rozdział przepraszać za spóźnienie). Także ten - mi to na rękę.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału...
Ależ ten RM19 się rozszalał! Kto by pomyślał, że akurat on znajdzie się w ramionach prostytutki (o coś takiego podejrzewałabym najpewniej Kaelasa :P No, to sobie wyobraziłam minę Kendappy ^^). No, ale w celibaci e to sobie troche posiedział, bo, zdaje się, od śmierci SiN699 to on nie miał nikogo (chyba, może to zupełnie błędne założenie i nie doceniłam RM19).
Ta całą Reeva jest taka jakaś... no nie wiem. Z jednej strony chce, żeby sobie poszli (pytanie wiec czy ona tak każdego ostrzega, czy tylko naszło ją bo oni "wyglądali na innych"), dwa, że nie bardzo ją rozumiem - skoro znalazła kogoś, kto może cos zrobić, to w czym problem? Po co takich ktosiów nakłaniać do wyjazdu? Chyba, że to taki efekt zamirzeony - niby nakłania, ale chce sie osiągnąć coś dokładnie odwrotnego. A poza tym to jakoś mało wiarygodne wydaje mi się to jak mówi o swoim bracie (jak go pamieta, jak ją ostrzegał - pewnie wiedział ile ryzykuje - to znaczy, że musiało mu na niej zależać. Powszechnie wiadomo, że to raczej kobiety bardziej się przywiązują, więc znów albo staałą się to ukryć, albo się migała). No i jeszcze sprawa ręki - jak można przespać ucinanie kończyny? Kim trzeba być, żeby odciąć kończynę? Co za ludzie wbijają na to walnięte Orjuus?! Bo w ogóle to Reeva chyba niczym sie nie przejmuje albo próbje udawać, że niczym się nie przejmuje.
Tej całej władczyni planety nie lubię - wydawała sie strasznym gburem... ciekawe jak ona zjada sobie tych, co przychodzą? Robi kotlety/pulpety/słoninkę/szyneczkę/baleronik? Czy takie krwiste befsztyki? No i kto jej to przyrządza? No bo chyba nie ma tak wielkiej paszczy, prawda? A w to, że trzyma w piwnicy stworka-potworka nie wierzę... W ogóle to jak często ona organizuje bal? (Taak, jestem ciekawa na ile starcza jej żarełka :P) A tak z innej beczki to ona nie wpadła na to, że daniamożna rozmnażać?
Doobra, bo zaraz wyjdę na nienormalną (taaa, jakbym już nie wyszła).
Pozdrawiam;)
Przewidywalnie, ale i ładnie rozegrane. Choć prostytutka jako ostrzeżenie, a do tego prostytutka o tak wyrazistej "skazie", to ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak bardzo "oświadczyny" Kaelasa zmieni jego zachowanie... Do tej pory rzadko wykazywał się dojrzałością, a jednak w relacjach z Kendappą zdaje się robić (od pewnego czasu) dokładnie to, czego trzeba... Z drugiej strony, czy wpłynie to na ińsze zachowania? Świetnie opisujesz powolne zmiany w stosunkach między postaciami, a i w samych postaciach. (Nie pamiętam, czy już komentowałam - podejrzewam, że nie, rzadko się udzielam, ale masz we mnie stałą czytelniczkę od jakiegoś czasu.)
A nawiązując do rozmyślań o sposobie zjadania komentującej powyżej... Jak dla mnie byłoby to raczej coś w stylu "ups, sufit nam na Was spdł, no to co, mielone/bigos?". Chyba że będziemy się bawić bardziej ceremonialnie... Ale to też zależy od specyfiki organizmu królowej... Hm, czy oni są zorganizowani jak owady?
I jaką rolę w tym świecie pełni łza?
A co do pomysłu rozmnażania jedzenia - byłoby to chyba dość niewygodne. (Torturami przymuszać do spółkowania? A potem czekać 9 miesięcy na pierwsze małe danie?, a tymczasem zapładniać znowu? Z tym że mogłaby być duża śmiertelność matek...) Z drugiej strony, może ona zjada pary rzeczywiście później? Przenosi do jakiejś kolonii, gdzie sobie zyją, lecz wszelkie dzieci oraz osoby niezdatne do rozmnażania lecą do kuchni.
(A Reeva nie musiała "przespać" ucinania kończyny - wystarczyło, że się zagapiła w momencie, gdy ktoś brał do ręki nóż. Otrzeźwiała, próbuje się bronić -> poważna rana -> takie a nie inne skutki.)
Swoją drogą, Jeanelle, nie byłabyś zainteresowana udziałem w projekcie ...czykropki? - o światotworzeniu...
http://piorem-feniksa.blog.onet.pl/2012/10/10/czykropki/
http://www.piorem.fora.pl/o-projekcie,251/regulamin,2707.html
Pozdrowienia i czekam na więcej ;)
Ankeszu