czwartek, 24 października 2013

Rozdział 77: Chwila szczęścia


Mimo wszystko życie jest wspaniałe.
Stephen King – Miasteczko Salem
Kaelasa obudziło natrętne pukanie do drzwi. Jęknął niezadowolony i wtulił twarz w bok Kendappy, mając nadzieję, że ten dźwięk zaraz ustanie, a osoba dobijająca się odejdzie. Liczył, że uda mu się jeszcze trochę pospać. Lecz natręt nie dawał za wygraną, jakby za punkt honoru wziął sobie postawienie ich na nogi. Chcąc nie chcąc, Landarczyk wyplatał się z objęć Alatanki i założył pierwsze spodnie, które wpadły mu w ręce.
Zauważył, że kobieta też się obudziła. Na widok rozczochranych włosów okalających zaspaną twarz uśmiechnął się szeroko. Podszedł do niej i pocałował w czoło, co przyjęła z zadowoleniem.
Otworzył drzwi z zamiarem ostrego wyjaśnienia osobie stojącej po drugiej stronie, że nie życzą sobie zakłócania spokoju o tak wczesnej porze, ale wszystkie słowa wyparowały mu z głowy na widok RM19. Przyjaciel wyglądał tak, jakby i on doznał gwałtownej pobudki. Miał lekko podkrążone oczy i nieuczesane włosy. Kaelasa ogarnął niepokój, gdy zorientował się, że u pasa przymocował pistolet.
– Jeszcze śpicie? Dochodzi już południe – powiedział na przywitanie.
Ton głosu miał nadzwyczaj spokojny i opanowany, co całkiem skołowało wojownika. W końcu gdyby działo się coś złego, wyraziłby to w bardziej emocjonalny sposób. I kto wie, czy w hotelu i na ulicach nie panowałaby rozgardiasz.
– Jakie południe? – zapytał głupio zamiast tego, starając się obudzić nadal śpiący mózg, by zacząć trzeźwiej myśleć i poskładać wszystkie fakty. – Dlaczego masz ze sobą broń?
– Znalazłeś łzę? – odezwała się Kendappa, wychodząc z sypialni.
Kaelas zastanawiał się, skąd przyszło jej do głowy takie pytanie. On szybciej stawiałby na jakiś bunt mieszkańców zza muru, nagły najazd Vrieskasa na Orjuus lub inny atak zwiastujący problemy, gdy zdawało mu się, że chociaż na trochę się od nich uwolnił.
– Nie – odpowiedział od razu RM19, kręcąc bezradnie głową. – Chyba rzeczywiście jest w pałacu, jak mówił Snow. Chodzi o planetę i… władczynię – dodał, spoglądając na przyjaciół ze smutkiem.
– Mamy problemy? – podchwyciła Kendappa. – Dlatego nosisz pistolet?
– Chwilowo nic nam nie grozi, ale jest dużo gorzej, niż myśleliśmy. Miałaś rację, Kendappo, nie powinniśmy w ogóle przyjmować tego zaproszenia. Może usiądziemy i wszystko omówimy na spokojnie – zasugerował RM19.
Kaelas westchnął zrezygnowany i usiadł na krześle, chociaż wolałby stać. Siedzenie za bardzo kojarzyło mu się z biernością. Zauważył, że na stole obsługa hotelowa zostawiła śniadanie, jednak nie miał ochoty na jedzenie. Stracił wszelki apetyt, słysząc ostatnie słowa RM19. Jeszcze kilka godzin temu był szczęśliwy, a teraz w jednym momencie przyszło mu pożegnać się z tamtym uczuciem. Znów musieli martwić się o życie i przetrwanie, a inne sprawy pozostawić na później.
RM19 najwyraźniej nie miał takich oporów, bo nalał sobie do filiżanki mocną kawę i upił duży łyk, zanim zaczął mówić. Opowiedział o spotkaniu Reevy na placu targowym w dniu, w którym zobaczyli Snowa, o wyprawie za mur, a przede wszystkim o tym, czego dowiedział się na temat Orjuus i władczyni.
– Stajesz się nieodpowiedzialny jak Kaelas – mruknęła Kendappa, gdy skończył swoją historię.
– Właśnie – podchwycił wojownik, jakby w ogóle nie dotarło do niego, że to on stał się obiektem porównania. Kobieta spojrzała na niego ze szczerym zdumieniem, ale nic nie powiedziała. – Wszyscy powinniśmy się tam udać.
– A już miałam nadzieję, że przyznajesz się do własnych błędów i głupoty. Ale to chyba nigdy nie nastąpi – rzekła, nie potrafiąc powstrzymać się od kąśliwego komentarza.
– W trójkę za bardzo rzucalibyśmy się w oczy – próbował wytłumaczyć RM19, niedyskretnie zerkając na skrzydła Kendappy.
– Ale mogłeś nam chociaż o wszystkim powiedzieć – nie dawała za wygraną. – Gdyby coś ci się stało, wiedzielibyśmy przynajmniej, gdzie szukać.
– Kendappo, proszę.
– Jesteśmy przyjaciółmi. Może i by mi się to nie podobało, ale zrozumiałabym twoje działanie, biorąc pod uwagę nasze położenie.
– To ta cała władczyni żyje tu od kilku tysięcy lat? – wtrącił nagle Kaelas, zupełnie zmieniając temat.
Przyjaciele spojrzeli na niego, jakby postradał rozum. Kendappa pokręciła głową z politowaniem.
– Co? Teraz to sobie uświadomiłem – dodał, widząc ich reakcję.
– Zdążyłam się zorientować – skwitowała kobieta.
– Reeva twierdzi, że tak – wyjaśnił spokojnie RM19. – W końcu nie jest to niemożliwe.
– Ale to oznacza, że ma setki lat doświadczenia i pewnie będzie trudnym przeciwnikiem. No nic – dodał już z większym entuzjazmem. – Trzeba zaostrzyć trening i wszystko pójdzie jak po maśle. Skoro ta planeta była na liście Mistrza Penyu, to nic tragicznego stać się nie może.
Kendappa uśmiechnęła się do niego serdecznie i pocałowała w policzek. Zdziwiło go jej zachowanie, ale nic nie powiedział. Wolał ją taką, niż gdyby znów miała się złościć.
– Masz pewność, że ta cała Reeva nie ma nic wspólnego ze Snowem? To trochę dziwne, że oboje zaczepili nas niemal w tym samym czasie – kontynuowała przerwany wątek rozmowy.
Kaelas w pełni się z nią zgodził. Nie mieli pewności, czy nie była to kolejna głupia gra Snowa, czy kobieta z Orjuus nie powtarzała tylko jego słów. Jeżeli tak, to wszystko mogłoby okazać się zupełnie inne, niż twierdziła. Jednakże z drugiej strony oboje ostrzegali ich przed tą samą osobą. Landarczyk bardzo chciałby się przekonać, jaka była władczyni i czy rzeczywiście posiadała łzę.
– Tak – odparł gorliwie RM19.
Zbyt gorliwie, pomyślał Kaelas. Kendappa musiała chyba dojść do tego samego wniosku, bo zmrużyła oczy i utkwiła je w mężczyźnie.
– Zadałeś jej wiele podchwytliwych pytań i dzięki temu doszedłeś do takich wniosków.
– Właściwie to nie, ale…
Kendappa głośno westchnęła, przerywając wyjaśnienia RM19. Kaelas myślał, że za chwilę nawrzeszczy na przyjaciela, ale ani w zachowaniu, ani wyrazie twarzy nie dostrzegł żadnych oznak mogących sugerować złość.
– Wszyscy faceci są tacy sami, a myślałam, że ty masz więcej oleju w głowie – mruknęła. – Czym tak urzekła? Urodą? Inteligencją? Może jest szablonową damą w opałach? Albo to jakaś wiedźma i rzuciła na ciebie urok – dodała po chwili namysłu, po czym pokiwała głową, jakby sama ze sobą zgadzała się z tą teorią.
– Kendappo, nie przeciągaj struny – powiedział RM19. W jego głosie dało się wyczuć dość ostrą nutę, a na policzkach mężczyzny pojawiły się szkarłatne rumieńce.
Kaelas przez chwilę patrzył na nich jak osłupiały. Dopiero potem doszedł do niego sens tej rozmowy. Czyżby przyjaciel zakochał się w tej Reevie? Początkowo wydawało mu się to dziwne, bo przecież mężczyzna był typem samotnika. Nigdy nie mówił o uczuciach ani przeszłych, ani przyszłych. Ale z drugiej strony czemu by nie.
– Dobrze, chwilowo to zostawimy – stwierdziła. – W takim razie co dokładnie powiedziała o pałacu. Jak jest broniony? Jak można się wydostać, gdy już znajdziemy się w środku? Sprawdzają broń przy wejściu na bal, czy ignorują jak teraz? Czy ta władczyni tych wszystkich nieszczęśników chowa do spiżarni czy rzuca się na nich od razu? A może w ogóle nie dochodzi do żadnego balu i w nocy poprzedzającej go napadają wszystkich gości w hotelach?
Kendappa zadawała pytanie po pytaniu. Kaelas zastanawiał się, jakim cudem ona o wszystkim pomyślała, sam nie przejmował się jakąś połową. Landarczyk zauważył, że twarz RM19 też była jakaś niewyraźna. Zmarszczył brwi, ignorując potok słów kobiety i zastanawiając się, czy to możliwe, aby przyjaciel za chwilę miał im przekazać same złe wieści. Nie, odpowiedział sam sobie. To nie mogło wyglądać tak tragicznie, bo inaczej już wcześniej coś wzbudziłoby nasze podejrzenia.
Jeżeli teraz zawiedziecie, to nawet gdy zbierzecie łzy, bramy się przed wami nie otworzą, mimowolnie przypomniał sobie słowa Snowa. Nie miał pojęcia, o jaką bramę chodzi, ale najwyraźniej młodzieniec doskonale wiedział, co ich tu czeka i że nie będzie to łatwe zadanie. Jak gdyby którekolwiek było. Zapewne teraz obserwował wszystko w ukryciu, czekając na ekscytujący finał.
– Jak to nie potrafisz odpowiedzieć? – dotarł do niego niezadowolony głos Kendappy. – To co wyście robili przez całą noc? Rozmawialiście o pogodzie, gdy może chodzić o nasze życie?!
– Dlatego dzisiaj spotkam się z Reevą jeszcze raz i wszystko dokładnie omówię. Nie można działać pochopnie.
– Ja też chcę iść! – zawołał Kaelas, marząc o tym, by w końcu zobaczyć, jak jest po tej drugiej stronie muru.
– Tak, my też chcemy… Albo nie – zmieniła nagle zdanie Kendappa.
RM19 chciał już protestować, ale ostatnie słowa sprawiły, że zamarł i wpatrywał się w kobietę z niedowierzaniem. Landarczyk zamierzał wyrazić swe oburzenie, bo to niesprawiedliwe, że najpierw się z nim zgadza, a potem zmienia zdanie. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale dostrzegł na twarzy Kendappy przebiegły uśmieszek, dlatego chwilowo zamilkł.
– Pójdziesz sam, byśmy za bardzo nie rzucali się w oczy – kontynuowała, przesadnie akcentując końcówkę zdania. – Ale jutro przyprowadzisz ją tutaj. Trzeba wszystko dokładnie omówić i zaplanować. I przede wszystkim dowiedzieć się więcej o rdzennych mieszkańcach, bo nie wierzę, aby nie istniał jakiś ruch oporu czy coś w tym stylu. A Reeva, zakładając, że mówiła prawdę, może okazać się jedynym kluczem do spotkania z tymi ludźmi.
– Kendappo, rozumiem cię, ale wydaje mi się, że rozmowa ze mną o prawdziwym Orjuus była sprzeczna z zasadami ruchu oporu. Oni chyba sądzą, że poradzą sobie sami i nie wiem, czy zechcą się z nami zobaczyć.
– To bez sensu – wtrącił Kaelas. – Tak dobrze im się żyje za tym murem i patrzy, jak zabijają przypadkowych, niewinnych ludzi?
– Nie wiem – westchnął RM19, opierając głowę na dłoniach. – Przebywając z Reevą, odniosłem wrażenie, że się ich boi, jakby mieli jej coś zrobić, gdyby nakryli ją ze mną.
– Dlatego z chęcią dowiemy się od niej więcej, by jakoś zaradzić temu wszystkiemu i jej pomóc – powiedziała Kendappa. – I potrzebujemy dwóch świadków na nasz ślub.
RM19 podniósł głowę i spojrzał na nią ze zdziwieniem, jakby nie do końca dotarł do niego sens słów kobiety.
– Ślub? Wasz ślub? I ona nie może, będzie rzucać się w oczy. Kiedy do tego doszło? – mówił chaotycznie, jakby nie potrafił poukładać sobie wszystkiego tak szybko w głowie.
– Wczoraj, kiedy ty byłeś z Reevą – dodała z błyskiem w oku, jakby nie mogła powstrzymać się od tego komentarza, który niezwykle ją bawił. – Kaelas zaproponował mi małżeństwo i się zgodziłam. Chcieliśmy pobrać się dzisiaj, ale jutro będzie lepiej i twoja przyjaciółka na pewno się ucieszy, że może uczestniczyć w takiej miłej ceremonii. A tak w ogóle łatwo będzie jej wmieszać się w tłum. Tu jest mnóstwo ludzi, nikt nie zwróci na nią uwagi, gdy ubierze się jak wszyscy.
– Przekażę jej to, co nie znaczy, że się zgodzi – odpowiedział zrezygnowany RM19, a Kendappa uśmiechnęła się triumfalnie z powodu wygranej bitwy. – I gratuluję – dodał, po czym uściskał każdego z nich serdecznie.
~ * ~
Kendappa stała przed lustrem, oglądając się w stroju panny młodej. Była to zwiewna sukienka wykonana z miękkiego, przyjemnego w dotyku, srebrnego materiału. Wąska spódnica luźno opadała do kostek, a jej dół zdobiły wyszywane złotą nicią róże. Góra przypominała inne ubrania, które dostała na Orjuus. Materiał zasłaniał tylko prawą część klatki piersiowej, lewa strona aż do pasa była cała odkryta. Różnicę stanowiło jednak to, że suknia posiadała prawy długi rękaw, ozdobiony takimi samymi wzorami jak spódnica.
Kobieta skrzywiła się z niezadowolenia. Suknia w ogóle jej się nie podobała (chociaż będąca w siódmym niebie Naomi na wieść o ślubie oznajmiła, że zdobyła dla niej najpiękniejszą i najmodniejszą sukienkę, o której marzy każda panna młoda). Z chęcią zamieniłaby ją na tradycyjny ślubny strój Alatan. Długą, falbaniastą i najważniejsze śnieżnobiałą spódnicę oraz kamizelkę, którą zdobiłaby koralikami i drogocennymi kamieniami razem ze swymi druhnami w czasie między zaręczynami, a uroczystością ślubną. A w darze od kapłanów otrzymałaby skromny, szklany diadem, który mogłaby zachować na pamiątkę, gdyby miała takie życzenie.
Mocno zacisnęła powieki, bo miała wrażenie, że niechciane łzy same cisną się do oczu. To nie pora na rozczulanie się nad przeszłością, upomniała się srogo. Zwyczaje Alatan przepadły wraz ze zniszczeniem planety, a teraz miała pilniejsze sprawy na głowie niż przejmowanie się strojem. Ostatecznie najbardziej liczył się mężczyzna, z którym zwiąże swoje życie. Na samą myśl o Kaelasie zrobiło jej się cieplej na sercu, a na twarzy zagościł uśmiech.
– Pięknie wyglądasz – odezwała się Reeva.
Kendappa drgnęła gwałtownie. Zupełnie zapomniała o tym, że kobieta znajdowała się w pokoju razem z nią. Jednak nie potrafiła się z nią zgodzić w żadnym aspekcie. Nie tylko sukni, ale także reszty wyglądu. Panny młode powinny być śliczne, a ona miała paskudną i odpychającą twarz.
W lustrze widziała odbicie Reevy. Bez mocnego makijażu, farby na włosach i w jednej z sukienek Alatanki wyglądała na obcą, która przyjęła zaproszenie z Orjuus i czekała na bal razem z innymi. Nikt nie poznałby w niej rodowitej mieszkanki zza muru. Chyba że ktoś ją osobiście znał. Jednakże ona temu zaprzeczała, twierdząc, że nie utrzymuje zażyłych stosunków z osobami z tej części miasta, a nawet gdyby kogoś spotkała, to by się nią nie przejął, woląc nie narażać się władczyni.
– Też chciałabym kiedyś założyć tak piękną suknię ślubną – rozmarzyła się Reeva.
Podeszła do Kendappy. Odgarnęła jej z ramion włosy (kolejny głupi zwyczaj, który nie zezwalał na jakiekolwiek spinanie włosów, mogły być tylko i wyłącznie rozpuszczone) i założyła na głowę wianek ze świeżych, maleńkich i różnokolorowych kwiatów. Kobieta domyśliła się, że Reeva musiała zrobić go sama.
– Dziękuję, jest śliczny – powiedziała uprzejmie. Ale nie pasuje na ślub. – Na ciebie też kiedyś przyjdzie czas – dodała, uważnie obserwując jej reakcję.
Na policzkach Reevy pojawiły się lekkie rumieńce. Spojrzała w okno, jakby chciała uciec od wzroku Kendappy. Alatanka zmrużyła oczy, zastanawiając się, o czym tamta myśli. Uznała, że najwyższy czas się dowiedzieć, chociażby miałaby być dla niej niemiła.
– Myślisz o RM19 – rzekła prosto z mostu, nie przejmując się tym, że tamta lekko się zmieszała. Zresztą, wzięła to za odpowiedź twierdzącą.
– Prawda, że RM19 jest bardzo miłym, dobrym, przystojnym… to znaczy szarmanckim i uczynnym mężczyzną, ale przecież prawie się nie znamy. I on ma swoje zasady, jakimi rządzi się jego rasa – dodała, a po wyrazie jej twarzy Kendappa zorientowała się, że za wszelką cenę próbuje przypomnieć sobie słowa RM19, które pasowałyby do tej sytuacji i zarazem były zgodne z prawdą. Przynajmniej teoretycznie.
Alatanka skrzyżowała ręce na piersi, wyraz twarzy starła się zachować poważny, chociaż z chęcią uśmiechnęłaby się triumfująco. Jedną rzecz sobie wyjaśniły, więc czas na kolejne.
– Nie sądzę, aby w tej chwili było to dla niego takie istotne – stwierdziła. – Rzeczywiście na BS88C panują surowe i bezwzględne prawa, ale jesteśmy daleko od tej planety. I RM19 już nieraz postępował wbrew tamtym zasadom. Ta podróż sprawiła, że prawo z północy zostawiliśmy za sobą. Obecnie już każdy z nas.
Reeva nic nie odpowiedziała. Po chwili zaczęła zgniatać materiał sukienki. Kendappa miała wrażenie, że tamta biła się z myślami. Zastanawiała się, czy chciała coś powiedzieć i nie wiedziała, jak ubrać to w słowa, czy nauczono ją, że z gośćmi się nie dyskutuje. Chyba że świadomie wolała się wcale nie odzywać. Po pewnym czasie Alatanka miała dość milczenia i sama kontynuowała rozmowę.
– Myślisz o nim na poważnie? Czy po prostu pociąga cię cieleśnie, bo dawno nikogo nie miałaś z racji tego wypadku?
– Ja… nie…
– Przemyśl to na poważnie. RM19 pewnie ci tego nie mówił, ale jest wdowcem. Jego żona zmarła tragicznie, a on przez wiele miesięcy nie potrafił się z tym pogodzić, możliwe, że nawet teraz się z tym nie pogodził. To samotnik, który stroni od ludzi. Wiecznie smutny i zamyślony, wiecznie noszący obrączkę przy sobie, chociaż, zgodnie z prawem swojej planety, powinien się jej pozbyć wraz ze śmiercią żony.
– Dlaczego mi to mówisz? – szepnęła Reeva, a z jej twarzy zniknęły wszelkie kolory.
– Bo jeżeli zranisz go w jakikolwiek sposób, to ja skrzywdzę ciebie. A ból przy utracie ręki będzie niczym w porównaniu do tego – powiedziała twardo Kendappa, patrząc jej prosto w oczy.
– Nie jesteś do tego zdolna.
– Oczywiście, że jestem – zaprzeczyła stanowczo. – Myślisz, że w innym wypadku w ogóle zgodzilibyśmy się tu zostać. Robiłam w życiu gorsze rzeczy, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. A stając w obronie przyjaciół, nie zawaham się. Zapamiętaj to sobie.
– Nie chcę go zranić – szepnęła Reeva, a Kendappa zdziwiła się, że w ogóle się odezwała. – Ale gdy wszystko się skończy, odlecicie z Orjuus. To nie będzie bolesne?
– Przecież zawsze może tu wrócić – powiedziała, lecz po chwili pożałowała swoich słów. Dawały Reevie zbyt dużo nadziei, a najgorsze dopiero miało nadejść.
~ * ~
Ceremonia ślubna odbyła się w kapliczce poświęconej Kaio (Kendappa nie chciała nawet słyszeć o żadnym innym obiekcie). Miejsce to nadal było ponure i puste, nie licząc ich, jednak Kaelas miał wrażenie, że tym razem przez niewielkie okienko wpada do środka więcej światła, a normalny ogień płonął jasno i przyjemnie. Na dodatek ktoś ozdobił ołtarz śnieżnobiałymi kwiatami, które wojownikowi aż za bardzo przypominały te z Oraculum. Próbował wyrzucić to głupie porównanie z głowy.
Także stary kapłan sprawiał nieprzyjemnie znajome wrażenie. Landarczyk miał wrażenie, że to Snow we własnej osobie zabawiał się w udzielanie im ślubu, tyle że w jakiś sposób postarzał się o kilkadziesiąt lat. Wyglądał jak wykonany z marmuru posąg, białe włosy i długa broda, szata w tym samym kolorze. Nawet skóra sprawiała wrażenie trupiobladej. Co prawda oczy nie były szkarłatne, ale uśmiech sprawiał wrażenie idealnie skopiowanego z twarzy młodzieńca z Mua Dong.
Kaelas starał się wyrzucić te myśli z głowy, wmawiając sobie, że za dużo rozmyślał o Snowie i dlatego teraz wydaje mu się, że wszędzie go widzi. Skoro Kendappa i RM19 nie zawracali większej uwagi na starca, to znaczyło, że za bardzo pozwolił rozszaleć się wyobraźni.
Cieszył się, że Alatanka wpadła na pomysł zaproszenia Reevy, gdyż dzięki jej obecności RM19 chyba po raz pierwszy wyglądał na w pełni szczęśliwego i zadowolonego z życia. Na dodatek kobiecie też dobrze zrobiło wyrwanie się z przykrej szarej rzeczywistości Orjuus.
Kendappa wyglądała prześlicznie, uśmiechała się szeroko, a w jej oczach tańczyły radosne iskierki. Na początku Kaelas miał wrażenie, że to tylko sen, gdyż był zbyt piękny, by mógł okazać się rzeczywistością. Nie sądził, że kobieta przyjmie jego oświadczyny, nie mówiąc o tak szybkim zawarciu związku.
Czuł, jak ogarnia go olbrzymia radość, a na sercu robi się przyjemnie ciepło. Teraz ono biło też dla niej. Wymieniali przysięgi i obrączki (podarowane przez kapłana, który szczęśliwym trafem akurat miał je przy sobie). Był to najpiękniejszy i najszczęśliwszy dzień w ich życiu. I nawet sytuacja na Orjuus i widmo zbliżającej się walki z władczynią nie mogły tego w żaden sposób przyćmić.
~ * ~
I jest kolejny rozdział. Biorąc pod uwagę mój natłok zajęć, mogę spokojnie powiedzieć, że do mojego egzaminu inżynierskiego rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie. Chyba że kolejny dodam za tydzień z racji, że rozdział bardzo mi się podoba i mam więcej wolnego ;)
Zaległości postaram się nadrobić jeszcze dzisiaj, ale wieczorem, ewentualnie jutro do południa.

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Ale tak trochę mi głupio teraz, bo chyba z komentarzem właściwym to przychodzę ostatnia. No cóż taki mój urok ;)
      Zupełnie nie spodziewałam się, że Kendappa i Kaelas wezmą ślub. Znaczy chodzi o to, że nie sądziłam, że Kaelas będzie taki chętny. Wczesniej wydawało mi się, że dla niego jakikolwiek przejaw religijności to raczej mało znaczący gest. Chociaż w sumie może zrobił to bardziej ze względu na Dapcię? W końcu nie od dziś wiadomo, że Kendappa to akurat niemal fanatyczka (ma jakiegoś bzika na punkcie Kaio) i jeszcze okazało się, że jest bardziej przywiązana do tradycji niż mogło się wydawać. Tak, chodzi mi o to jej roztkliwianie się nad strojem i samą uroczystością (ciekawe, że nie marudzi o tej zbiorowej orgii, co to Alatanie w chmurki se lecieli... wzięłaby Kaelasa na barana? A może byłby za ciężki? To dopiero byłby widok! - I tak, mam coś nie tak z głową... a może to tylko głupawka?).
      No, ale w sumie to chyba już ostatni gwizdek, bo i świątynię i kapłana i nawet kieckę znajdą, ba może i jakaś noc poślubna się trafi (bo pare przedślubnych w końcu już było), chociaz na miesiąc miodowy to raczejnie ma co liczyć. Zresztą ile może być tak słodko?
      Powiem, że bardzo podoba mi się postać Reevy i jej relacja z RM19. Bo tak w sumie to nie wiadomo co między nimi jest - jakaś więź na pewno. Może to tylko fascynacja, a może coś z tego bedzie. Niezależnie od tego, to ten wątek chyba bardziej bedzie mnie ciekawił niż ten z K&K - no bo ja za co główniejszymi nie przepadam, dosć dziwna naleciałość, wiem. No, ale żeby nie było to ja dalej kibicuję wujkowi Vriesiowi, ale zaraz potem plasuje się RM19 (lol, żadnego z głównych bohaterów! - bo za takowych chyba należy uznać Kaelasa i Ladvariana, prawda?).
      No to ten czekam na jakieś informacje o władczyni Orjuus, no i na uroczego i zawsze pomocnego Snowka ;)

      Usuń
    2. Też mam wrażenie, że ostatnio wszędzie jestem ostatnia. No ale praca inżynierska na razie zajmuje pierwsze miejsce na liście najważniejszych i nieco czasochłonnych rzeczy.
      Też się nie spodziewałam, że do tego ślubu dojdzie, gdy zaczynałam pisać. Oboje wyrwali się spod kontroli ;) Dla Kaelasa religia nie miała żadnego znaczenia, a skoro do wyboru miał tylko jedno miejsce, w którym mógłby zawrzeć związek, to tak wyszło. Wiadomo, że liczyła się tylko Kendappa.
      Tak, Ladvarian i Kaelas to ci główni. Ale rozumiem cię, bo sama tak mam, że we wszystkich książkach jakie czytam (może z kilkoma wyjątkami) nie przepadam za żadnym z głównych bohaterów.
      A Snow już w następnym rozdziale ;)

      Usuń
  2. Ogólnie bardzo mi się podoba pomysł z oświadczynami i ślubem, choć zdziwiłam się, że doszło do tego tak szybko. Oboje mimo kłótni i oczywistych różnic do siebie pasują, ale jednocześnie zastanawiam się, jak będzie później. W końcu małżeństwo to bardzo poważna, odpowiedzialna decyzja, i może kiedyś przyjść czas, że będą tego żałowali (mam jednak nadzieję, że nie, bo choć ich sprzeczki dodają historii smaczku, to jednak podoba mi się pomysł z tym, żeby byli parą). Ale chyba coś w tym jest, skoro zamiast układać plan uporania się z czekającym ich problemem, zajmują się takimi prywatnymi sprawami. W ogóle w tym rozdziale nieco dziwiło mnie zachowanie Kendappy, kiedy była taka miła dla Kaelasa i w ogóle.
    Zastanawia mnie, czy RM19 i Reeva będą mieli jakąś wspólną przyszłość, czy po prostu po ich wylocie z tej planety już nigdy się nie spotkają. Mam wrażenie, że oboje coś do siebie czują. Oboje po przejściach, i od początku coś między nimi zaiskrzyło. W sumie nie pogniewałabym się, jeśli zdecydowałabyś się kiedyś tam ich także połączyć. Podobała mi się też lojalność Kendappy wobec przyjaciela, to, jak zależy jej na tym, by nie został zraniony. To było bardzo troskliwe z jej strony.
    Ciekawi mnie też oczywiście, jak wypadnie nadchodząca konfrontacja, a pewnie wkrótce do niej dojdzie. Teraz jeszcze jest miła, prawie sielankowa atmosfera, ale nie dajesz zapomnieć, że zagrożenie gdzieś tam się czai. Gdzieś w tle spiskuje Snow, a na znalezienie czeka kolejna łza... Może być ciekawie i jestem pewna, że będzie. W końcu to już 77 rozdział (swoją drogą, gratuluję, że tak daleko doszłaś z tym opowiadaniem), a ja w ogóle nie jestem znudzona, a coraz bardziej oczekuję kolejnych odcinków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Tak też się zastanawiałam, jak zostanie przyjęte tak szybkie zawarcie związku. Jednakże właśnie tutaj mi to pasowało, zarówno patrząc na fabułę, jak i kolejne wydarzenia, które będą mieć miejsce już na innych planetach.
      Bez wątpienia coś między RM19 i Reevą zaiskrzyło, ale chwilowo pozostaje jedynie snucie domysłów. Jednakże mogę powiedzieć, że pewne decyzje zostaną podjęte jeszcze w tej sadze, ale później.
      Zagrożenie się czai i niebawem dojdzie do konfrontacji. W kolejnym rozdziale jeszcze nie "spotkają" się z władczynią, ale nie będzie już tak miło i przyjemnie.
      No i pojawi się Snow ;)

      Usuń
  3. Ten rozdział był bardzo przyjemny. Moim zdaniem powinni się cieszyć z tej chwilowej radości, zważywszy na to, co ich czeka za niedługo, toteż nie dziwię się, że Kaelas i Kendappa wzięli jak najszybciej ślub, nie wiadomo, co będzie się działo dalej w przyszłości, skoro trwa "wojna galaktyczna" że się tak wyrażę :)

    Widać, że Kendappa jest dość nieufną kobietą, ale w tej sytuacji potrafią ją zrozumieć, dlaczego tak niepewnie odnosi się do Reevy. No i ta groźba, jakby zrobiła krzywdę RM19. Tak, z tej Altanki to oddana i prawdziwa przyjaciółka.

    Zapowiedź kolejnego rozdziału mnie bardzo zaciekawiła, dlatego mam nadzieje, że uda Ci się opublikować za tydzień ten rozdział :) Mam też nadzieje, że pisanie pracy idzie Ci dobrze :)

    I mam takie pytanko. Mogłabym skopiować Twój opis bloga, bo chciałabym go wykorzystać do mojej recenzji. Miała to być dla Ciebie niespodzianka, ale że ja nie lubię brać niczego bez pytania, toteż wole się spytać, byś później nie miała do mnie o to pretensji:)

    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Miałam trochę mieszane uczucia odnośnie tego rozdziału, ale jak widać niepotrzebnie.
      No tak, Kaelas i Kendappa (w przeciwieństwie do mnie) nie wiedzą, gdzie ich los poniesie, dlatego woleli nie czekać, bo mogłoby się okazać, że dobrego miejsca nie znajdą.
      Z racji, że połowę tygodnia będę miała niemal wolną, to może się uda, szczególnie, gdy pomyślę sobie o czym ten rozdział jest.
      Pomiary i analiza idą dobrze, więc nie narzekam.
      Możesz skopiować. Nigdy nie mam pretensji o takie rzeczy, chyba że ktoś wykorzystałby to jako własny tekst.

      Usuń
  4. Wszystko jakoś zmierza ku happy endowi, przynajmniej tak się wydaje, bo zarówno Kaelas jak i RM znaleźli kobiety, na którym im zależy. Chociaż początkowo nie ufałam Reevie to na początku zeszłego rozdziału (którego przeczytałam od razu, ale nie skomentowałam, bo jakoś nie mogłam znaleźć słów, a jedno zdanie to marny komentarz) od początku miałam wrażenie, że ta cała otoczka ma charakter randki. Tylko nie wiem czy to nie element zmyłkowy, który już nie raz u Ciebie wystąpił. Chociaż w tym rozdziale wydaje się, że wszystko z nią w porządku i że naprawdę się w nim zakochała (albo zauroczyła, bo ja w miłość od 1 wejrzenia raczej nie wierzę).
    Kaelas teraz jest rozproszony, Kendappa też, bo szczęśliwi i zakochani, o RM można w zasadzie powiedzieć to samo... Czy to nie dokładnie to, o co chodzi władczyni tej planety? Takie było założenie, że zakochani nie dostrzegają wielu rzeczy. I mam wrażenie, że poddają się "urokowi" tej planety, a to już nieco zaburza wizję happy endu.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Władczyni ma lata doświadczenia, więc wie, co robi. Na szczęście bohaterom nie zostało wiele czasu, by całkiem "poddać się urokowi" planety, chociaż grają wedla zasad tam panujących, co nieco popsuje wizytę u pewnej osoby w przyszłości.
      Co do postaci Reevy, to myślę, że wszystko w swoim czasie okaże się jasne. W każdym razie w przypadku uczuć jak już byłoby to zauroczenie, fascynacja czy coś w ten deseń. Bo sama też nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.

      Usuń
  5. Biorą ślub, nareszcie. :D Heh, jeszcze na początku, gdy dopiero wyruszali na misję i tak sobie nawzajem dogryzali, nie pomyślałabym, że wezmą ze sobą ślub. Wtedy takie coś wydawało się niemożliwe, a jednak... Cieszę się bardzo z takiego obrotu sprawy. :) Mam nadzieję, że wszystko dobrze przebiegnie. Haha, jakoś ciężko mi jest wyobrazić sobie Kendappę w sukni ślubnej i to takiej. :D Jestem ciekawa, co z tą władczynią. Strasznie intryguje mnie jej postać i nie mogę się doczekać, aż będzie o niej coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to ja też nie sądziłam, że oboje przed ołtarzem wylądują. Gdy zaczynałam pisać myślałam o sparowaniu Kendappy z RM19, co teraz wydaje mi się śmieszne, bo oni do siebie nie pasują. Dla Kaelasa rezerwowałam Nastkę, ale z tego też nic nie wyszło.
      Już niebawem pojawi się władczyni, jeszcze nie w kolejnym rozdziale, ale nie będzie on już taki spokojny i radosny jak ten.

      Usuń
  6. Przeczytałam już jakiś czas temu, jednakże nie miałam zbytnio czasu na skomentowanie, a że dziś wolny piątek to weszłam, przeczytałam znów i tak o to znalazłam się przy komentowani ;-) Rozdział był co prawda spokojniejszy niż poprzednie, ale był takim miłym oderwaniem. W końcu ślub to szczęśliwe wydarzenie, a zwłaszcza ślub Kendappy i Kaelasa ;D Co prawda to wszystko tak szybko się potoczyło, że byłam nieźle zaskoczona, ale jednocześnie ucieszona takim połączeniem, bo wiesz jak ich razem uwielbiam. Nie dziwię się Kaelasowi, że wszędzie widzi Snowa. W końcu cała trójka zna prawdę o tej planecie i wiele przeszła, nic dziwnego że ogarnia ich strach i jakaś tam panika. Mam wrażenie, że następny rozdział będzie kontrastem tego. W końcu tu większość rzeczy toczy się szczęśliwie, a niedługo już czeka ich bal i nie mogę się go doczekać! Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mogę powiedzieć, że to ostatni taki w pełni spokojny. W następnym może i nie pojawi się jeszcze władczyni, ale dla bohaterów sielanka się skończy. A sam bal w 79.
      No tak, Kaelas i Kendappa (w przeciwieństwie do mnie) nie wiedzą, gdzie ich los poniesie, dlatego woleli nie czekać, bo mogłoby się okazać, że dobrego miejsca nie znajdą.

      Usuń
  7. Zacznę od tego, że Twoje opowiadanie przeczytałam w tydzień (co dla mnie jest dużym sukcesem patrząc na ilość Twoich rozdziałów, mój brak czasu i wolne tempo czytania) i mam nadzieję, że niczego ważnego nie pomylę, a jeśli tak się stanie, do już teraz błagam o przebaczenie.
    Główna fabuła wydaje się dość schematyczna, ale to dobrze, że jej nie udziwniasz. Oczywiście nie oznacza to, że wątki poboczne są przewidywalne. Nie. Wręcz przeciwnie. Zaskakujesz wielokrotnie, a dopracowane szczegóły są niczym wisienka na torcie lub migdał w Rafaelo (nie wiem jak to się pisze, ale mniejsza).
    Mmmm... mam pustkę w głowie, nie wiem od czego zacząć :P
    Jeśli miałabym wybierać pomiędzy Ladvarianem a Kaelasem, to na początku powiedziałabym, że wolę tego drugiego. Odważny, prawy wojownik, który dostaje skrzydeł, kiedy dowiaduje się o przepowiedni. Wiadomo, na ogół kobitki wolą tych zimnych drani, no ale... bądźmy realistkami :) Więc jak już mówiłam, kibicowałam Kaelasowi. Przeżywałam jego postępy w treningu, obgryzałam pazurki, kiedy zmienił się w tygrysią bestię i biłam brawo, kiedy uwolnił energię, ale... kiedy doszło do wątków miłosnych z udziałem obydwóch panów to uznałam, że Ladvarian skradł moje serducho (choć brzmi to komicznie skoro facet jest gejem).
    Szczerze, za Kendappą nie przepadam. Jakaś taka wyniosła ważna baba, która przyczyniła się do upadku swojego ludu. Serio? Kaelas pewnie ją w pewnym sensie zmieni i ich związek będzie 'prosty' i bez nagłych zwrotów akcji. Taki miły przerywnik dla głównego wątku. Ok, w porządku, może być, pomysł trafiony, bo ile można się tłuc i zmieniać w tygryski.
    Natomiast brat Kaelasa Falonar 'niepokoił' mnie od samego początku. Wiadomo, że skoro był lepszy od brata, miał wyższą rangę i ogólnie był prawą ręką księcia, to aż się prosi, aby krył jakiś sekrecik. I się doczekałam. Falonar woli chłopców, co więcej, woli Księcia. I od tamtego momentu zaczęłam z zapałem śledzić losy Ladvariana, błagając w duchu, abyś przedstawiła nam związek dwóch mężczyzn. W dodatku wojowników. Mniam. No ale nadal liczę na więcej o nich, bo muszę przyznać, że na razie jestem ciut, ciut zawiedziona.
    A skoro już od wątków miłosnych zaczęłam... RM-19. Postać-magia. Ja chyba nawet po pijaku bym kogoś takiego nie wymyśliła. Nawet imię współgra z całością. Ale, ale... przydała by mu się kobitka, bo patrząc na jego przeszłość można mu tylko współczuć. I dlatego, na świeżo, uważam, że Reeva byłaby spoko ^^ zauważyłam ją nawet na podstronie z bohaterami więc wierzę, że coś więcej z tego będzie.
    Ale dość o wątkach miłosnych. Podziwiam Cię za wymyślenie całego systemu religijnego. Może nie jest to jakieś super wyszukane i wyrywające z butów, ale i tak Cię podziwiam, bo niemniej wymagało uwagi i czasu z twojej strony. Podoba mi się również różne spojrzenie na religię bohaterów. Choć mam wrażenie, że u Falonara i Ladvariana jest tego dużo mniej, to jednak mi się podoba. Szczególnie zastanawia mnie ten dualizm Kendappy. Nie wiem czy był to zabieg przewidziany, ale wyszedł bardzo trafnie.
    Kolejna sprawa. Planety. Najbardziej chyba spodobał mi się pomysł z ziemią. To było takie: jejku, naprawdę? To znaczy inne też były spoko. Ta z piekielnymi i anielskimi istotami na przykład. Przez chwilę nawet ja się dałam nabrać. I wtedy poczułam większą sympatię do bohaterów bo uznałam, że są omylni i to czyni ich bliższymi mojemu sercu.
    Ale wracając do Ziemi. Na początku spodziewałam się czegoś więcej między Kaelasem a Nastką, a tam bum, seks z Kendappą :P ale z drugiej strony dziwnie by było zakochać się w facecie, który zmienia się przy tobie w bestyjkę :P
    No i nie wiem, tyle jest spraw, o których chciałoby się napisać. Następnym razem muszę robić notatki w trakcie pisania...
    Na razie pozdrawiam a jak masz ochotę to zapraszam też do mnie. Na razie mam tam tylko prolog no ale...
    http://sen-laury.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cieszę się, że opowiadanie ci się spodobało i bohaterowie przypadli do gustu.
      Widzę, że RM19 to postać, która skradła większość serc czytelników. No ale sama też go uwielbiam ;) A co do relacji z Reevą, to wszystko za jakiś czas okaże się jasne. Na razie na ten temat nawet jednym zdaniem się nie wypowiadam, bo znając mnie zamieszczę w nim przynajmniej trzy spoilery.
      W przypadku Ladvariana i Falonara rzeczywiście mniej jest wątków religijnych, gdyż dla obojga nie jest to specjalnie ważne. We fragmentach o nich wolę skupiać się na sprawach "politycznych".
      Bez Ziemi obyć się nie mogło, bo w końcu my też do wszechświata należymy ;)

      Usuń
  8. W końcu się wzięłam za skomentowanie...
    Kurcze, tak szybkiego ślubu to się nie spodziewałam ;o Ale to było urocze. Zwłaszcza niezadowolona z sukiebki Kendappa - zachowała się jak typowa panna młoda ;D
    Nieogarnięty niewyspany Kaelas jest rewelacyjny xD No, ale wiesz,że to w ogóle mój ulubieniec od początku opowiadania ;)
    Coś tam zaiskrzyło między RM19 i Reevą. Dołączam.do gróźb Kendappy, ktore Reevie zaserwowała. RM19 dość wycierpiał.
    Ogólnie udany rozdział. Domyślam się, że jeśli tu było uroczo i sielankowo, to w następnej notce Snow da o sobie znać? Ciekawa jestem co on kombinuje... No i nie mogę się doczekać konfrontacji z władczynią.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń