Są serca powody, o których rozsądek nie słyszał.
Pascal
Mieszkańcy
Orjuus, widząc na własne oczy śmierć władczyni, od razu ogłosili Kaelasa
bohaterem. Stał się dla nich symbolem prawości, o którym opowiadali jeszcze
wiele lat po tym zdarzeniu. Z czasem też historia została ubarwiona o wiele
fantastycznych aspektów i doczekała się kilkunastu wersji, w zależności od
części planety.
Dla gości zaproszonych na maskaradę pobyt
skończył się szczęśliwie. Zginęło tylko kilku, głównie przez stawiany tęczowym
i Zzveli opór. Resztę zamknięto w podziemiach pałacu i uratowano po pokonaniu
władczyni, zyskując ich dozgonną wdzięczność.
Jeszcze tej samej nocy na ulice miasta
wyszli wszyscy mieszkańcy cieszący się z obalenia władczyni i zakończenia jej
krwawych i okrutnych rządów. Do nich dołączyli szczęśliwi goście. I tak rozpoczęła
się zabawa, która przeciągnęła się na kolejny dzień i noc, a nadejście
następnego dnia nie zapowiadało jej zakończenia.
Nie brakło jedzenia, picia, muzyki, tańców.
Wszyscy cieszyli się z odzyskanej wolności i dziękowali bohaterowi, który cały
czas był w centrum zainteresowania, nie zyskując nawet chwili dla siebie. Każdy
chciał uścisnąć mu dłoń, poklepać po plecach, powiedzieć kilka słów
podziękowania, mieć świadomość, że znalazł się tak blisko tej niezwykle ważnej
postaci. Mieszkańcy i goście sądzili, że dzięki temu staną się cząstką tej
legendy, że dla swych potomnych na zawsze zapiszą się na kartach tego rozdziału
historii wszechświata.
~ * ~
RM19 cieszył się, że w czasie pierwszego
dnia świętowania zainteresowanie jego osobą osłabło. Mógł się ukradkiem wymknąć
i zaszyć w pokoju hotelowym, by pobyć trochę w samotności. Musiał wszystko
dokładnie przeanalizować, by podjąć najlepsze decyzje. A nie było to wcale
takie łatwe.
Siedział przy stoliku, palcami bawiąc się
ślubną obrączką. Zdawało mu się, że ten złoty krążek jakby gwałtownie przybrał
na wadze i stał się prawdziwym ciężarem. Przez lata pielęgnował pamięć o
SiN699, nie pozwalając sobie zapomnieć, trwając w żałobie po niej, chociaż
jeszcze przed tą podróżą powinien myśleć o rozpoczęciu życia na nowo. Zakończyć
tamten etap raz na zawsze. Nie potrafił zrobić tego wcześniej, a teraz musiał
podjąć decyzję i zaakceptować wszystkie jej konsekwencje.
Nagle jego rozmyślania przerwało pukanie do
drzwi. Zdziwił się, kto mógł wiedzieć, gdzie go szukać, jednak zaprosił
potencjalnych gości do środka. Na pierwszy rzut nie mógł uwierzyć, że do pokoju
weszli Kaelas i Kendappa. Kobieta jeszcze, ale nie wyobrażał sobie, by
mieszkańcy tak łatwo wypuścili z garści swego bohatera.
Kaelas szybko zamknął za sobą drzwi, jakby
obawiał się, że ktoś mógł go śledzić, by znów zaciągnąć do zabawy. RM19
uśmiechnął się lekko na ten widok.
– Oni mnie wykończą – jęknął Kaelas,
opadając na jedno z krzeseł. – Ledwo udało mi się umknąć, a naprawdę potrzebuję
chwili wytchnienia. Bycie bohaterem wcale nie jest takie fajne, jak mi się
kiedyś wydawało.
– Niedługo to się skończy i przyjdzie im
się zmierzyć z rzeczywistymi problemami – odezwał się RM19, chowając obrączkę
do kieszeni. Wydawało mu się, że nie umknęło to uwadze Kendappy, jednak się nie
odezwała, więc nie miał pewności. – Z tego, co się dowiedziałem, to nie
nawiązali jeszcze kontaktu z innymi miastami, ale wieści pewnie szybko się
rozejdą.
– No i? – zapytał Kaelas, spoglądając to na
mężczyznę, to na kobietę, nic nie rozumiejąc.
– Ech, czy nauka myślenia jest poza twoimi
możliwościami? – mruknęła Kendappa, przewracając oczami.
Landarczyk naburmuszył się, ale nic nie
powiedział, krzyżując ramiona na piersi.
– W innych miastach na pewno też
stacjonowali tęczowi – wyjaśnił cierpliwie RM19, gdyż Alatanka się do tego nie
kwapiła. – W końcu władczyni nie sprawowałaby władzy tylko nad jednym miastem,
cała planeta była jej podległa. Gdy wieści się rozejdą, rdzenni mieszkańcy
zaczną zrywać łańcuchy, ale tęczowi pewnie tak łatwo się nie poddadzą. Wśród
nich mogą być nawet ludzie, którzy stwierdzą, że chcą zająć miejsce Zzveli.
Obawiam się, że Orjuus czeka niebawem wojna domowa. I jeżeli nie wyniesiemy się
stąd dostatecznie szybko, gdy są jeszcze w radosnych nastrojach, to poproszą
ciebie, Kaelasie, jako swego bohatera, byś zrobił z tym porządek.
– A na to nie mamy czasu – dodała Kendappa.
– Pokonaliśmy największe zagrożenie, z resztą muszą poradzić sobie sami.
Mistrzowi Penyu pewnie też nie spodobałaby się taka zwłoka, sądząc po jego
reprymendzie, gdy zabawiliśmy za długo na Ziemi. A takie wojny mogą trwać i
trwać.
– No to powiemy im, że po południu
odlatujemy i po sprawie – powiedział beztrosko Kaelas.
– Lepiej jutro z rana – wtrącił RM19. –
Muszę sprawdzić, czy nic nie zrobili ze statkiem i czy jest w pełni sprawny.
– A dlaczego by nie? – zdziwiła się
Kendappa.
– Rozmawiałem z innymi gośćmi. Okazało się,
że statki są rozkładane, a części wykorzystywane do czegoś innego. Podobno z
niektórymi już się to stało. Nie chcę, byśmy wylecieli i po jakimś czasie miało
się okazać, że coś się popsuło, a w pobliżu nie planety, na której można by
awaryjnie wylądować.
– To zabierzmy inny statek – zaproponował
Kaelas.
Pod wpływem spojrzeń przyjaciół szybko się
speszył.
– Żartowałem – próbował naprawić sytuację,
ale Kendappa nadal spoglądała na niego groźnie, jakby to słowo w ogóle do niej
nie dotarło.
RM19 tylko pokręcił głową, zastanawiając
się, czy Kaelas kiedykolwiek przestanie mówić takie głupoty. Pewnie nie, stwierdził. Zdaje się, że to
część jego charakteru i tak już pozostanie. Chyba że za kilkanaście lat z
tego wyrośnie.
– Dzisiaj wybiorę się na lądowisko i
wszystko sprawdzę – powiedział, by nie dopuścić do kolejnej sprzeczki między
Kaelasem i Kendappą. – Wy wróćcie do bawiących się, spędźcie z nimi ten ostatni
dzień i powiedzcie o naszych planach.
– Wolałabym iść z tobą, ale jego trzeba
pilnować – stwierdziła Alatanka.
– Nieprawda – sprzeciwił się Kaelas,
wstając z krzesła.
– Prawda, prawda. I jeszcze jedno, RM19.
Chcemy, abyś wiedział, że decyzja należy do ciebie, zaakceptujemy twoje zdanie.
Przedyskutowaliśmy to między sobą i nie mamy nic przeciwko.
Kaelas kiwnął głową, w pełni się z nią zgadzając,
po czym oboje wyszli z pokoju, zostawiając RM19 samego.
Mężczyzna westchnął zrezygnowany. W głębi
ducha cieszył się, że tak podeszli do tej sytuacji. Tak zachowywali się
prawdziwi przyjaciele i był im za to ogromnie wdzięczny. Jednak z drugiej
strony wolałby, aby w jakikolwiek sposób ułatwili mu podjęcie tej trudnej
decyzji. Byłby wdzięczny losowi, gdyby postawił przed nim do rozwiązania setkę
trudnych naukowych zagadnień, nawet wyznaczył na to krótki czas, ale zabrał ten
jeden problem sercowy. Lub ewentualnie podpowiedział mu, co zrobić.
Po chwili ponownie rozległo się pukanie.
–
Czegoś zapomnieliście? – zapytał, gdy drzwi otworzyły się.
Jednak nie zobaczył w nich ani Kaelasa, ani
Kendappy, a Reevę. Ku zdziwieniu RM19 nie założyła tak wyzywającej sukienki.
Długa spódnica była dość wąska, ale nie posiadała żadnego rozcięcia, jedynie
ciasno zasznurowany gorset podkreślał jej duże piersi. Na prawą stronę zarzuciła
krótką pelerynkę, mającą ukryć brak ręki. Przez ramię przerzuconą miała dość
dużą torbę i mężczyzna od razu zaczął zastanawiać się, co miała w środku.
– Cześć – powiedziała, uśmiechając się
lekko.
RM19 wiedziony nagłym impulsem i potrzebą
zrobienia tego, podszedł do Reevy. Chwycił jej twarz w dłonie i czule pocałował
prosto w usta. Zanim kobieta zdołałaby odwzajemnić pieszczotę, odsunął się od
niej.
– Nigdy więcej mi tego nie rób. Co ci
odbiło, by przychodzić tam razem z innymi? Mówiłem, abyś bezpiecznie siedziała
w domu. A co by się stało, gdyby nam się nie udało, wy następni padlibyście jej
ofiarą.
– Wierzyłam w was, bo jesteście wielkimi
wojownikami.
– Już ci mówiłem, że jestem naukowcem.
– Jasne – mruknęła, unosząc brwi. – Wiem
swoje. Zresztą, nie warto się nad tym rozwodzić, bo wszystko dobrze się
skończyło. Przyniosłam maści na siniaki – dodała, klepiąc torbę. – Wyglądasz
okropnie, więc sądzę, że się przydadzą.
– Aż tak rzuca się to w oczy?
– W tym ubraniu mniej, ale i tak się nie
wymigasz – powiedziała, zdejmując torbę z ramienia.
RM19 nie potrafił wyjść z podziwu, że tak
dobrze radziła sobie ze wszystkim, posługując się tylko jedną ręką. Obserwował,
jak wyjęła i postawiła na stole sporej wielkości szklany słój z zawartością,
która niezbyt przypadła mu do gustu. Brunatna maź wyglądała obrzydliwie, przypominała
błoto pomieszane ze szlamem. Jednakże nie powiedział tego na głos, bo nie
wiedział, co to dokładnie było i mogłoby się okazać, że posiadało jakieś
cudowne, nieznane mu do tej pory właściwości. Już chciał poprosić o próbkę, by
móc to później zbadać, gdy zobaczył, co jeszcze Reeva wyciągnęła ze swojej
torby.
– Skąd to wzięłaś? – zapytał ze zdumieniem.
Szeroko otwartymi oczami obserwował mały,
błękitny kamień w kształcie łzy. Ten sam, który jeszcze kilka dni temu widział
między piersiami Zzveli. Ten sam, którego nie mogli znaleźć, gdy dzień po jej
pokonaniu wrócili do pałacu razem z mieszkańcami, by spalić zwłoki. RM19 był
pewien, że stracili łzę przez to, że wrosła w ciało władczyni.
– Szukaliśmy jej – dodał, nie potrafiąc
uwierzyć w to, co widziały jego oczy. A może była to inna łza? Przecież mogło
się tak zdarzyć, mimo że Snow mówił coś zupełnie innego.
– Mówiłeś, że przylecieliście tu z powodu
czegoś takiego, więc… wydłubałam ją z jej ciała jeszcze tamtej pierwszej nocy –
wyjaśniła Reeva. – Wy mieliście wtedy inne rzeczy na głowie, więc wolałam
zadbać o to, by nic się z tym nie stało. Chciałam powiedzieć ci wcześniej, ale
waszą uwagę w całości zagarnęła Clowa i osoby, które coś znaczą w
społeczeństwie za murem, nie ktoś taki jak ja. No i dopiero teraz możemy
porozmawiać. Gniewasz się?
– Nie, Reevo – zapewnił szybko RM19. – I
dla Orjuus zrobiłaś więcej niż te wszystkie ważne
osoby razem wzięte. Nie wiem, co bym
bez ciebie zrobił.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko, a on
poczuł, jak robi mu się cieplej na sercu. Chciał znów ją pocałować, ale obawiał
się, że może się to skończyć dużo poważniej, że tym razem nie zdoła się
pohamować.
– Zdejmuj koszulę, czy jak wy to nazywacie,
czas zająć się kuracją – powiedziała, odkładając łzę na stolik.
– Nie musisz, sam mogę… – zaczął
nieskładnie, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
– To że jestem jednoręka nie znaczy, że nic
nie umiem zrobić.
– Nie to miałem na myśli – zripostował.
Jednakże nie protestował więcej, gdy Reeva
z zadziwiającą gracją i szybkością rozpięła guziki koszuli i pchnęła go lekko w
pierś, by usiadł na łóżku. RM19 starał się nie skrzywić, gdyż dotknęła jednego
z największych siniaków. Siedział posłusznie, gdy ona zwinnymi i ciepłymi
palcami smarowała mu plecy tą dziwną mazią. Przyłapał się na tym, że nie
zarejestrował początkowego kontaktu ze skórą, gdyż większą ulgę dawała mu
obecność kobiety. Już chciał zapytać o coś związanego z substancją, ale ona
odezwała się pierwsza:
– Widziałam, że jedno szkło okularów masz
stłuczone. – Wskazała podbródkiem w stronę stolika, na którym leżały. – Widzisz
coś bez nich?
RM19 odwrócił się w jej stronę i ze
zdziwieniem zorientował się, że mówiła jak najbardziej poważnie.
– To nie są okulary korekcyjne, mają inne
zastosowania. Kiedyś ci o tym opowiem, jeżeli będziesz chciała.
– Trzymam cię za słowo – powiedziała,
całują go w policzek.
– Mam nadzieję, że to tylko pęknięte szkło,
inaczej może być kiepsko. Poza moją planetą nigdzie takich nie dostanę. Na
statku to sprawdzę i postaram się je jakoś naprawić. Co my w ogóle robimy? –
zmienił nagle temat, siadając na łóżku tak, by mieć twarz zwróconą w stronę
Reevy.
– Obecnie mam trzy światy z moim pacjentem.
– Na naszym pierwszym spotkaniu prosto z
mostu zaproponowałaś mi seks.
– Pamiętam, a ty powiedziałeś, że na twojej
planecie jest to niedopuszczalne. Zrobiłam coś nie tak? – zapytała lekko
przestraszona. – Przepraszam.
– Nie – powiedział pospiesznie. – Ja tylko…
chciałem… – jąkał się RM19, nie potrafiąc poprawnie wymówić zdania. Na jego
policzkach pojawiły się szkarłatne rumieńce, starał się nie patrzeć Reevie
prosto w oczy. Odchrząknął, starając się dojść do siebie. Zobaczył, jak drży
jej ręka, jakby się czegoś obawiała. – Jakbym zaproponował to teraz tobie –
wypowiedział na jednym wydechu.
W odpowiedzi tylko się roześmiała, wcześniejszy
strach natychmiast się ulotnił, dając miejsce radości. Zbliżyła się do niego,
czułym gestem odgarniając włosy z czoła. Następnie palcami sunęła po policzku,
ustach i podbródku.
– A jak myślisz? – szepnęła i, nie dając mu
chwili na odpowiedź, pocałowała namiętnie w usta. – Będę delikatna, biorąc pod
uwagę twoje rany wojenne – dodała, gdy RM19 zaczął całować jej szyję.
~ * ~
– Reevo – szepnął później, gdy leżeli na
łóżku, ona z głową opartą na jego piersi.
– Jeszcze pięć minut – odpowiedziała,
mocniej wtulając się w klatkę piersiową RM19.
Delikatnie wodził palcami po jej lewym
ramieniu, doskonale rozumiejąc, dlaczego tak bardzo chciała odwlec chwilę, gdy
będą musieli wstać i powrócić do codzienności. Z chęcią nie wstawałby jeszcze
przez długi czas, ale miał coś ważnego do zrobienia. Lecz najpierw mógł poznać
odpowiedzi na kilka interesujących go pytań.
– Co mówi ci imię Zzveli?
Westchnęła zrezygnowana i gwałtownie
usiadła, w ogóle nie przejmując się tym, aby się czymś okryć.
– Pytasz poważnie? Przed chwilą kochałeś
się z kobietą, a teraz zadajesz jej pytania o bajki dla dzieci, zamiast
powiedzieć, że było ci dobrze i z chęcią byś to powtórzył?
– Już ci to powiedziałem. Nie wiedziałem,
że ma to związek z bajkami dla dzieci.
– To z czym? – zapytała, marszcząc brwi.
– Kaelas tak nazwał władczynię, co zdezorientowało
tęczowych. Nie wiem, skąd przyszła mu do głowy ta Zzveli i pewnie tę sprawę
uważa za zakończoną, ale ja widzę kilka luk i chciałbym je uzupełnić.
– Świetny moment – mruknęła, ale ponownie
się położyła i przytuliła do RM19. – To opowieść, którą opowiada się dzieciom
ku przestrodze.
– Rozumiem, że nie została nigdzie spisana
oficjalna wersja?
– Czy dasz mi w końcu dojść do słowa? –
powiedziała z nutą przygany w głosie, ale ku jego zaskoczeniu pocałowała go w
policzek i roześmiała się. – Jeszcze raz mi przerwiesz, a poznasz mój gniew –
dodała. – Mama opowiadała mi ją, gdy miałam pięć lat, ale postaram się wiernie odtworzyć jej słowa.
Dawno, dawno temu w strefie południowej
rozpętała się wojna między dwoma władcami. Każdy z nich chciał przejąć
panowanie nad tamtą częścią kosmosu. Zebrali wiernych im ludzi i ruszyli do ataku.
Wojna ciągnęła się przez wiele lat, każda ze stron ponosiła zwycięstwa i
porażki, ale także żaden z władców nie znalazł sposobu, by pokonać tego
drugiego i zgarnąć dla siebie wszystko. Niszczono planety, zabijano ludzi,
zdawało się, że gdy rozstrzygnie się ten spór, zwycięzca nie będzie miał, czym
władać. Właśnie w tych mrocznych czasach pojawił się Legendarny Wojownik…
– Legendarny Wojownik? Przepraszam – dodał,
widząc karcące spojrzenie Reevy.
– …pojawił się Legendarny Wojownik i
pokonał obu władców, przywracając ludności wszystkich planet niezależność.
Właśnie po jednej ze stron walczyła Zzveli, pełniąc funkcję generała. Okrutna i
potężna kobieta, której nikt nie potrafił pokonać, nawet Legendarny Wojownik.
Zzveli uwiodła go i uknuła spisek mający na celu zgładzenie wybawcy. Udało jej
się to, jednakże coś poszło nie tak i została zmuszona do ucieczki. Tak dotarła
do strefy wschodniej. Właśnie w niej poluje, udając się na zamieszkane planety.
Zabija mieszkańców, pijąc ich krew i zyskując młodość i wieczne życie. Czasem
otwarcie, czasem z ukrycia, zabierając dzieci z domów i atakując tych, co
samotnie spacerują nocą. Szczególnie lubuje się w krwi nikczemników, dlatego
należy być dobrym, pomocnym i uczynnym.
– Zastanawiam się, ile prawdy się za tym kryje
– zadumał RM19, gdy Reeva skończyła.
– To tylko bajka, zresztą wizerunek Zzveli
niewiele miał wspólnego z tym prawdziwym.
– Zdziwiłabyś się, ile bajek i legend
okazuje się prawdą. Pora się zbierać – stwierdził, zastanawiając się, ile czasu
minęło. Skoro chcieli wylecieć jutro z rana, to nie miał chwili do stracenia,
szczególnie, jeżeli statek będzie wymagać naprawy.
– Jeszcze chwilę – zaprotestowała cicho. –
Wiesz, ja naprawdę sporo potrafię, mimo że mam tylko jedną rękę. Może nie znam
się na walce… i na technice też nie, ale potrafię gotować. Mogłabym odciążyć
Kendappę. To znaczy, nie chcę się nigdzie wpraszać, jeżeli mnie nie chcesz i
miałabym być tylko balastem.
Usiadła gwałtownie, dłonią starała się
otrzeć mokre od łez policzki. Z podłogi podniosła swoje rzeczy i zaczęła się
szybko ubierać.
– Tak łatwo przyjdzie ci opuścić dom i
rodzinną planetę, jedyne miejsce, jakie znasz? – zapytał RM19, przyglądając się
uważnie jej twarzy.
– Zostałam sama i nie widzę dla siebie
tutaj miejsca. Nie powinnam w ogóle o tym mówić.
Widząc smutek Reevy, RM19 podszedł do niej
i przytulił do piersi, starając się ją uspokoić jak podczas ich pierwszego
spotkania.
– Przestań, teraz będzie mi jeszcze
trudniej – jęknęła, gdy pocałował ją w czoło.
– To ja gotuję, Kendappa nie potrafi nawet
herbaty zrobić, ale nigdy ci się do tego nie przyzna. A jeżeli naprawdę chcesz
z nami lecieć, to musimy teraz iść na lądowisko. Muszę do jutra sprawdzić
statek.
– Dlaczego? Jeżeli robisz to z litości…
– Wszystko sobie przemyślałem – przerwał
jej RM19. – Kaelas i Kendappa też nie mają nic przeciwko. Chciałem o tym
powiedzieć, ale…
– Najpierw chciałeś sprawdzić, czy
rzeczywiście jestem dobra w łóżku. Żartowałam – dodała szybko, widząc zakłopotanie
mężczyzny i rumieńce, które pojawiły się na jego policzkach.
– Czy bez żalu opuścisz Orjuus –
sprostował. – Ale już nieważne. Zbieramy się.
– To ty nadal jesteś nagi – uściśliła.
Uśmiechnęła się, ponownie widząc jego zakłopotanie. – Uprzedzając twoje kolejne
pytanie, wiem, jak dojść na lądowisko, omijając świętujący tłum.
~ * ~
Pisząc ten rozdział sama
musiałam podjąć trudną decyzję i zdecydować, co dalej począć z Reevą.
Szczególnie że, szczerze mówiąc, nigdy takiej postaci nie planowałam
wprowadzać. Na Orjuus potrzebowałam jedynie przewodniczki, która powiedziałaby
bohaterom prawdę o władczyni. No ale wymknęła się spod kontroli. Wydaje mi się,
że tak będzie najlepiej i na dodatek sam rozwiązał się problem, co począć w
końcówce z jednym bardzo ważnym wątkiem.
Kolejny rozdział będzie
zamknięciem sagi Orjuus, chociaż więcej będzie o kimś innym. Już się nie mogę
doczekać, bo uwielbiam jeden z fragmentów.
W sumie to ja się cieszę, że postać Reevy jednak będzie kontynuowana. Sądzę, że RM19 zasługuje także na miłość. Wiadomo, że zawsze będzie pamiętał o SiN699 i będzie miał w swoim sercu, lecz powinien iść naprzód, rozpocząć nowy rozdział i zdecydowanie mu to ułatwiłaś, z czego bardzo się cieszę. Takie niespodziewane pomysły czasami wpadają do głowy, które z pewnością dobrze wpłyną na opowiadanie^^
OdpowiedzUsuńHistoria o Zzeveli bardzo interesująca i zachodzę w głowę, ze to ma związek z tym poprzednim Legendarnym Wojowniku. Ale muszę przyznać się, że wciąż to dla mnie jest zagadką. Może późniejsze rozdział coś mi podpowiedzą?
Cierpliwie już oczekuje następnego tygodnia.
Pozdrawiam :*
Dziękuję :)
UsuńDoszłam do wniosku, że nie potrafiłabym jej tak zostawić na drugim końcu wszechświata, gdy oni by odlecieli. No i rzeczywiście w końcu RM19 zasłużył na szczęście, musi iść na przód i przestać wiecznie żyć przeszłością.
Też się cieszę, że jednak nie rezygnujesz z Reevy. Czasem tak jest, że niby planujemy dla jakiegoś wątku/postaci coś innego, a w trakcie pisania koncept zupełnie się zmienia. Zaiste, pisanie bywa nieprzewidywalne.
OdpowiedzUsuńUważam jednak, że RM19 zasługuje na to, by mieć przy sobie kogoś bliskiego. Kaelas i Kendappa mają siebie, a on był taki samotny i często babrał się w przeszłości. Zapewne nadal zależy mu na dawnej żonie, skoro tyle czasu pielęgnował pamięć o niej, ale może faktycznie powinien już pójść dalej i ułożyć sobie życie na nowo? O ile oczywiście dojdzie do jakiegoś happy endu w ich przypadku, bo z tym nigdy nic nie wiadomo. Fajnie, że była wobec niego tak troskliwa. Ale mimo wszystko podoba mi się ich wątek, tylko zastanawiam się, jak Kaelas i Kendappa się na to zgodzili, żeby ona im towarzyszyła.
Jestem też ciekawa, jakie przygody czekają ich po opuszczaniu tej planety. Ale dobrze, że robią to wcześniej i nie zamierzają się wikłać w stabilizowanie sytuacji wśród mieszkańców, w końcu główny problem został zażegnany, zdobyli też łzę, a reszta to już nie ich brocha ;).
Jestem ciekawa, co będzie dalej ^^.
Dziękuję :)
UsuńJak sobie przypomnę plany do niektórych wątków, gdy zaczynałam pisać, to rzeczywiście ta historia poszła zupełnie innym torem. Ale właśnie to w niej kocham ^ ^
SiN699 na pewno nigdy nie zniknie całkiem z pamięci RM19, ale najwyższy czas, by ruszyć na przód i odnaleźć szczęście, szczególnie, że nadal jest on młody i ma całe życie przed sobą. Przynajmniej w tej chwili, bo nigdy nie wiadomo, co jeszcze może im się przytrafić.
Kaelas i Kendappa nie są bez serca. Widzieli, co dzieje się między tą dwójką i okrutnym byłoby zostawić Reevę na drugim końcu wszechświata, gdyby RM19 chciał zabrać kobietę ze sobą.
Cieszę sie,ze tak postanowiłas pociągnąć wątek z Reva, nie spodziewałam sie szczerze mowiac. rm19 zaslujuhe na szczescie. kaleas faktycznie jednak nie do konca zmadrzal,ale na tym wlasciwie polega jego urok.mprzydaka sie ta spokojna, w miare radosna notka :) taki orzerywnik orzed dalsza,ciezsza podroza. czekam z niecierpliwoscia na kontynuacje
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDoszłam do wniosku, że nie potrafiłabym jej tak zostawić na drugim końcu wszechświata, gdy oni by odlecieli, to by było dla niej zbyt okrutne.
A Kaelas to Kaelas, jemu zmądrzenie pewnie nie grozi ;)
Powiem ci, że strasznie się uśmiałam, czytając rozdział. RM19 jest strasznie zabawny, gdy tak się peszy. I jeszcze ta sugestia Reevy, że chciał wypróbować jak ona radzi sobie w łóżku (tu akurat logicznym było, że bardzo dobrze, w końcu była prostytutką, a za byle co to chyba by jej nie płacili). Zresztą mniejsza o to - w ogóle RM19 zrobił się taki jakiś speszony, jakby nawet trochę niedomyślny, nieco przypomina mi Kaelasa zanim doszedł do wniosku, ze jednak buja się w Dapci. W sumie to dobrze, że Reeva poleci z nimi (sugestia, że Kendappa gotuje była... ok, bez komentarza, bo oni naprawdę nie przeżyliby na jej kuchni tygodnia podróży), bo wreszcie RM19 będzie miał kogoś. Trochę dziwi mnie, ze RM19 nagle postanowił odrzucić wszystko, co wiąże się jego żoną, bo tak to wygląda w tekście - trochę jakby nie potrafił kochać i SiN699 i Reevy, przecież jedno drugiemu zupełnie nie przeczy. A tak w ogóle, to masz w końcu zamiar powiedzieć, kto zabił SiN699? Bo kiedyś obiecywałaś...
OdpowiedzUsuńA tak po prawdzie to ja tam miałam wrażenie, że RM19 bierze Reevę, żeby nie musieć słuchać po nocach Kaelasa i Kendappy i zazdrościć :D Nie no, żartuję :P
Taa legendy - u nich to chyba każda jest prawdziwa, albo w dużej mierze jest. No, ale tak trochę kichawo, że ostatni LW dał się złapać jakiejś babie... bo to wygląda tak jakby na nią poleciał (Penyu za to jakoś go przed nią nie ostrzegł, a taki ponoć domyślny - no wiesz, nie lubię typa i to się nie zmieni).
Co do tego uwalniania planety... no, ja bym nie powiedziała, że mieszkańcy tak od razu powinni być wdzięczni Kaelasowi. Bo faktycznie zapewne rozpęta się wojna domowa, która może trwać latami, a tego nikt sobie nie życzył na pewno. Wojna to śmierć, zniszczenia, zatrzymanie rozwoju gospodarczego, handlu... a wojna domowa to już w ogóle syf kompletny. Nie twierdzę, że źle zrobili, mówię tylko, że nie wszystko, co dobre docenia się od razu... Chociaż rozumiem też, że póki co mają bum na bohatera - pytanie jak długo? Nie dziwię się, że wolą się stamtąd zmywać jak najszybciej.
Pozdrawiam.
Dziękuję :)
UsuńMimo że RM19 miał żonę, to i tak była to jedyna kobieta w jego życiu i nie ma dużego doświadczenia w kontaktach z nimi. Dlatego w pewnym sensie jest podobny do Kaelasa, chociaż w przeciwieństwie do niego wiedział, że Reevie w jakiś sposób na nim zależy.
Sprawdziłam i rzeczywiście obiecywałam wyjaśnić ten wątek. Być na pewno będzie, ale jeszcze nie wiem dokładnie, w którym miejscu.
Tutaj legendy mają wiele wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami. Ale co tam rzeczywiście stało się podczas tamtej wojny z Legendarnym Wojownikiem i Zzveli pozostanie tajemnicą.
Wdzięczność i radość to chwilowy impuls, są szczęśliwi, że mają bohatera i nie patrzą w przyszłość, zastanawiając się nad tym, że Zzveli to nie jedyny problem a to co najgorsze dopiero się zacznie. Dlatego pragną zwiać stamtąd jak najszybciej, bo jeszcze Mistrz Penyu we własnej osobie zjawiłby się na Orjuus i skopał im tyłki, a Eduardo miałby obiadek i bawił się w łapanie i zjadanie walczących.
OdpowiedzUsuńUlalala... nie sądziłam, że pomiędzy RM19 a Reevą do czegoś dojdzie. W sumie to się cieszę i fajnie, że ją zabiera ze sobą. Może teraz będzie szczęśliwy. :) Ale co ona będzie robiła podczas misji? Siedziała na statku czy z nimi rozwiązywała problemy? To może okazać się niebezpieczne dla niej. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie, bo szkoda by było. Poza tym to już byłby cios dla RM19, gdyby stracił drugą bliską osobę. W sumie to nie będzie im ona tam przeszkadzała? Kaelas i Kendappa są bardzo wyrozumiali, a myślałam, że w życiu się na coś takiego nie zgodzą. Hyhy, Kaelas tak bardzo chciał być sławny, to teraz ma. Niech się nacieszy, choć chyba nie za bardzo mu się to podoba. I nic dziwnego, skoro spokoju nie ma, haha. W końcu wyjaśniło się pochodzenie imienia Zzeli. :d Pewnie bajki nie są tylko bajkami, a prawdą. W końcu z tym przedłużaniem życia się zgadza, więc może coś w tym jest. :)
Dlatego miałam z nią tak wielki problem, bo nie walczy i wielu miejscach jedynie plątałaby się pod nogami, o niebezpieczeństwie zostawienia jej w jednym miejscu już nie wspomnę. Reeva miała szczęście, bo pojawiła się na ich drodze tak późno, bo inaczej fabuła nie pozwoliłaby mi na zabranie jej z resztą.
UsuńKaelas był pewien, że sława to same przyjemności, a tu się okazuje, że wcale tak nie jest. Teraz wolałby się gdzieś ukryć lub zwiać, a takiej możliwości nie ma ;)
"Chyba że w za kilkanaście lat z tego wyrośnie."
OdpowiedzUsuńEch, ja znowu z opóźnieniem...
OdpowiedzUsuńOcho, widzę, że Reeva przejdzie szkołę życia. Chyba nie do końca wie, w co się wpakowała, może być ciekawie ;d No, ale przynajmnien RM19 ma swoją odrobinkę szczęścia. Naprawdę Kendappa nie umie zrobić herbaty? Kaelas, zatrudniaj gosposię, bo żona cię nie nakarmi :D
Kaelas jako sława skojarzył mi się z Harrym Potterem po drugiej bitwie o Hogwart - też nie dawali mu spokoju ; )
Pozdrawiam :]